Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

cierpię z powodu męża, nie ma już siły

Polecane posty

Aha no poza tym przy naszej ostatniej rozmowie telefonicznej (tamten poniedziałek), mówiłam mu spokojnie, że jeśli chcesz to ja przyjadę teraz do Ciebie i porozmawiamy w cztery oczy, to jego reakcja "co tatuś cię przywiezie?" no masakra, owszem pewnie nie byłabym w stanie w nerwach jechać prawie dwie godziny samochodem, ale to tak jakby go mniej obchodziło że się w ogóle spotkamy a bardziej w jaki sposób się do niego dostanę bo teścia przecież "nienawidzi, ten człowiek dla niego nie istnieje i nigdy mu nie wybaczy choćby nie wiem co robił cwaniaczek" to też jego słowa :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość super ktoś
Dlaczego masz się nie trzymać? czy naprawdę tak bardzo go kochasz, po tym co Ci zrobił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość super ktoś
NIE JEDŻ DO NIEGO !!!! MIEJ SWOJ HONOR DZIEWCZYNO !!!! Szykuj się na urlop do tej Francji i daj czas czasowi, niech się dzieje wola nieba :-) Wrocisz i zobaczysz co będzie dalej. Może dopiero wtedy idz do adwokata, jeśli nadal będzie bez zmian.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem już nawet co teraz do niego czuję, mieszaninę różnych uczuć. A średnio się trzymam z powodu całej tej zaistniałej sytuacji bo naprawdę chciałam go kochać i chciałąm żębyśmy byli szczęśliwi a wyszło jak wyszło. To za mało jak chce tylko jedna osoba :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość super ktoś
No właśnie, to za mało :-) Chyba nie chcesz teraz jechać do niego i blagac go na kolanach żeby wrocił. :-o Daj sobie spokoj, nie odzywaj się do niego. jak nie chce to nie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RileyRiley
A może zamiast wymiany zamków zainstalować kamerę? Zawsze jest wytłumaczenie, że jest to działanie podyktowane wyjazdem całej rodziny i pozostawieniem domu bez nadzoru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No oczywiście, że nie zamierzam go błagać. Na litość Boga rozumiem jeszcze jakby mnie z kochankiem zastał albo nie wiem co jeszcze gorsze, za co ja go mam przepraszać? Że pytałam się o pracę? Może nawet pytałam się wg niego za dużo i za często, ale to dlatego że nie widziałam efektów. Najlepsze w tym wszystkim jest na serio to, że myśmy się nawet nie pokłócili.....po prostu teraz pewnie twierdzi że jestem w zmowie z rodzicami, ze wszystkimi, normalnie z całym światem. Dżiiiizzaaas :O :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość super ktoś
Jak nie wiesz co czujesz, to zajmij się czyms innym, rob zakupy na wyjazd, idz do fryzjera albo kosmetyczki, jak najmniej staraj się o tym myslec, kup sobie jakies super ciuchy czy buty, niech ktoś z Toba idzie, będzie Ci raźniej :-) Nie daj się !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość super ktoś
BRAWO !!! Tak trzymaj :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do autorki tego tematu: Nie pozwol zeby obce kobiety, udzielajace Ci rad na babskim forum wplynely na Twoje opinie i decyzje. Czy Ty kobieto zwariowalas? On jest Twoim mezem!! Przeczytalam kazdy Twoj post bo topik sledze od samego poczatku. Dla niego to malzenstwo pewnie nie ma sensu bo Twoi rodzice sie za duzo wtracaja. Jakim prawem Twoj ojciec go atakuje lub cokolwiek wspomina?? To Twoj maz, powinnas go bronic. A Ty tylko psioczysz na niego i tlumaczysz swoich rodzicow. Nie dziwie sie facetowi, ze uciekl. Zeby nie bylo, sama jestem kobieta, matka, w zblizonym do Twojego wieku. Studiuje nauki medyczne, jeszcze nie robilam specjalizacji ale jak widze takie topiki to mam ochote zostac psychologiem! Przede wszystkim cokolwiek bys nie powiedziala, to nikt by nie chcial aby tesciowie wtracali sie w jego sprawy malzenskie. Ty bys chciala mieszkac z tesciami? Zalozmy, ze masz jakies problemy, ktore dla nikogo nie maja znaczenia i wszyscy Ci narzucaja ich wole. Podobaloby Ci sie to? Jasne, zrzuc wine na niego, bo przeciez Ty i Twoi rodzice jestescie swieci. Poznalam tylko Twoj punkt widzenia, Twoj maz tutaj nie napisze wiec jego punktu widzenia nie znamy. Absolutnie nie sugeruj sie niczyimi opiniami na tym forum. Bo zycie realne wyglada zupelnie inaczej. Kazdy pisze wedlug wlasnych doswiadczen i ma prawo miec swoje, zupelnie rozne od innych teorie. Dorosnij, kobieto i pomysl sama co jest dla Ciebie najwazniejsze. Zycze pomyslnych wyborow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wlasnie doczytalam... Nawet na urlop do Francji jedziesz z rodzicami?????? Jestem w totalnym szoku. Naprawde nie dziwie sie, ze facet uciekl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do gościa powyżej - co Ty piszesz kobieto? Po pierwsze mieszkali z rodzicami bo nie mieli innego wyjścia (choć autorka była gotowa na wynajem mieszkania) bo po prostu nie było ich na to stać. Jak mieli by to zrobić z jednej pensji? Mąż autorki absolutnie się nie kwapił do samodzielnego życia. Poza tym opisała jak wyglądały relacje jej męża i rodziców. Nie wtrącali się do niczego, czasami poprosili o jakąś drobną przysługę. Miarka się przebrała jak ojciec był świadkiem jak autorki mąż sponiewierał psychicznie jego córkę. Poza tym była opisana sytuacja jak poprosił go o jakąś przysługę do pracy a mąż aktorki to olał. Całymi dniami się opierniczał i nic nie robił, było dobrze jak nikt nic od niego nie wymagał. Ile można czasu utrzymywać pasożyta? Autorka zrobiła błąd wychodząc za tego faceta i tyle. Oboje zresztą nie dorośli do małżeństwa ale to już było powiedziane i nie ma co do tego wracać. Nie wiem jakie Ty masz relacje ze swoim mężem, ale jeśli dawałabyś się tak wykorzystywać to krzyż na drogę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To przykre być kobietą, od której uciekł mąż. I to żeby do kochanki, ale nie, uciekł, bo uznał, że jest złą żoną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zaden czlowiek bez powodu nie ucieka. Najwyrazniej nie mogl juz wytrzymac w tamtym domu. Dlaczego? Tego sie nie dowiemy, wiemy tylko co autorka tematu pisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyjaśnię najpierw sprawę dlaczego jadę na urlop z rodzicami do Francji i do kogo. Gdy byłam w siódmej klasie podstawówki (jeszcze wtedy podstawówka miała 8 klas) pojechałam na wymianę szkolną do Francji właśnie. Mieszkałam tam u pewnej rodziny i poznałam koleżankę, moją rówieśniczkę - Francuzkę. Rok później ona przyjechała do mnie na parę dni (jak to wymiana). Nasza znajomość się podtrzymała, do tej pory jak spotykam czasem znajomych z podstawówki nie mogą uwierzyć, że aż tyle czasu a dwa że poznały się nasze rodziny. A nasze rodziny poznały się w taki sposób: Pisałyśmy do siebie listy (jeszcze wtedy), rozmawiałyśmy po angielsku itp i praktycznie ciągle byłyśmy ze sobą w kontakcie, dzwoniłyśmy również i tak dalej. W pewnym momencie, po paru latach, jej rodzice po prostu zechcieli poznać moich dlatego że zauważyli że mamy ze sobą taki dobry kontakt. No i rach ciach pewnego razu zadzwoniła do nas mama tej mojej koleżanki, porozmawiała po angielsku z moim tatem i zaprosiła nas (mnie i rodziców) do nich na święta bożego narodzenia i na sylwestra, była to końcówka roku 2002. I tak oto nasi rodzice się poznali i również przypadli sobie do gustu. Od tamtego czasu znajomość trwa. My byliśmy u nich, oni byli u nas niestety dawno bo już siedem lat temu. Zawsze strona zapraszająca organizowała jakiś program, wycieczki, atrakcje i tak dalej, bardzo bardzo fajni ludzie. Minęło te siedem lat bez bezpośredniego kontaktu, mieliśmy się spotkać wcześniej, ale mama tej mojej kumpeli miała ponoć jakieś problemy zdrowotne. W międzyczasie ja zaczęłam się pilnie uczyć francuskiego a koleżanka.....polskiego i teraz po latach nie ma już praktycznie żadnej bariery językowej, po angielsku już nie rozmawiamy. Owi znajomi mieli również być na naszym ślubie, zostali zaproszeni, jednak pech chciał że mieli w tym czasie inne dosyć zobowiązujące plany i nie przyjechali w tamtym roku, jednak już wtedy zaprosili CAŁĄ NASZĄ CZWÓRKĘ do siebie na ten rok. Jak w takim razie wyobrażasz sobie, że miałabym jechać tylko z mężem i jak możesz się oburzać że jadę z rodzicami, skoro nawet nie znałaś jaka jest historia. Co do męża. Owszem, jest moim mężem i owszem znacie tutaj jedynie mój punkt widzenia. Ja sama nawet chciałam poznać wiele razy punkt widzenia Kuby, ale w sytuacjach gdy było między nami super sam przyznawał, mówił, że jest zadowolony z naszego mieszkania, że urządzimy się prędko (resztę pomieszczeń), że moi rodzice są dla niego spoko itp. Pretensje i fochy przedstawiał tylko gdy się kłóciliśmy (zawsze o niepodejmowanie przez niego pracy, lub też o drobne przysługi na które nie miał ochoty i strzelach fochy). Pytasz jak mój tato mógł się do niego wtrącać.....a no mógł....bo nikt nie zaklei sobie oczu i nie będzie udawał, że ktoś jest po prostu.....leniem.....jakby na to nie patrzeć. Kuba mógł trochę choć starać się przystosować do tego życia tutaj (skoro już mieszkaliśmy tutaj, ale tak jak piszę nigdy nie wymagałam żeby to było koniecznie tutaj), mógł zauważyć że tato potrzebuje pomocy, mógł poczuć się trochę jak głowa rodziny, której tworzyłam ja i on....a on tego po prostu nie robił. Czy ja gdziekolwiek napisałam, że ja lub rodzice jesteśmy święci i bez wad? Ja mam ich cała masę :D. Ale jak mojego ojca mogła w którymś momencie krew nie zalać, jak wychodzi do Kuby z inicjatywą, proponuje pomoc z Zusem (pisałam już o tym wczesniej), służy radą i tak dalej a on cały czas, że "to jego sprawa itp". Otóż to, że nie pracował nie była to tylko "jego sprawa"....była to też sprawa moja....i najczęściej dochodziło do kłótni jak ja się o to spytałam sama bez nikogo innego, rodzice nawet nie wiedzieli że po raz setny się jaśnie pana pytam. Sponiewierał mnie psychicznie....no właśnie: nie zainteresował się moim stanem zdrowia, zabrał wszystkie rzeczy i odjechał, mimo że ostatnie moje słowa do niego brzmiały: "Kubuś mi zależy na naszym związku, chcę nam pomóc, stąd ten psycholog, może spróbujemy? Ja cię bardzo kocham", a wcześniej jeszcze powiedział, że no i co z tego, że wziąłem wspólne pieniądze na program zawsze marzyłem o takim programie to teraz przynajmniej mam......o krześle obrotowym też marzyłem. Jestem ciekawa, czy Ty byś coś takiego wytrzymywała. Co do wakacji jeszcze.....do Francji mieliśmy jechać we czwórkę, natomiast w sierpniu mieliśmy zaplanowany kolejny urlop już tylko we dwoje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najpierw jednak miał jechać z teściami ;-) ty bys tak chciala? na pewno nie :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzeba moim zdaniem oddzielić wtrącanie się do czyjegoś życia od zupełnie innej sprawy, bo nikt nigdy nie wtrącał się do tego co robimy, jak robimy, gdzie idziemy, gdzie jemy, czemu mamy pokój pomalowany na malinowo a nie na zielono, czemu mamy w łazience tylko wannę a nie wannę i prysznic, czemu nie chcemy na razie dzieci i tak dalej. Pytania były tylko takie: "Kuba czy mógłbyś trawę wykosić bo niedługo ma być deszcz?" albo "Kuba jak tam sytuacja zawodowa u Ciebie, coś już wiadomo" i uwaga to drugie nie było od razu z grubej rury.....to było po długich obserwacjach tego, że Kubuś nie pracuje nigdzie, obiecuje dużo a nic nie robi w tym kierunku, nakupował programów, krzeseł, książek i o mały włos jeszcze prawie tablet (no bo przecież skarbie wiesz, ja muszę mieć tablet żeby móc klientom pokazywać swoje projekty, bo wiesz laptop jest duży i tak trochę niewygodnie) itp itd..... I przede wszystkim te pytania stawiałam ja.......tak naprawdę matka czy ojciec zapytali się może trzy razy jakby dobrze zliczyć o pracę, z ręką na sercu...i nie od samego początku. I sorry, ale nie uważam żeby to była zbrodnia i dobry powód do tego, aby opuścić żonę bez słowa wyjaśnienia. Osobne mieszkanie? Nawet i dzisiaj bym mogła.....no dobra poczekałabym może do weekendu żeby lepiej wszystko ogarnąć :) Ale pytania o pracę z mojej strony by z tego powodu na pewno nie znikły...wręcz mogłyby się nasilić bo rachunki by przychodziły i nie wykpiłabym się już przed tymi od rachunków paroma stówkami raz na miesiąc tylko ode mnie zresztą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najpierw jednak miał jechać z teściami oczko.gif ty bys tak chciala? na pewno nie pechowiec.gif z teściami jakby byli w porządku, w fajne miejsce i za darmo (bo ja zapłaciłam za jego bilet) głupia bym była jakbym nie chciała. Jeśli ktoś ma tylko taki problem, że z "teściami dla zasady źle" to nic na to nie poradzę. Trochę dystansu do siebie nie zaszkodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym bardzo chętnie pojechała na wycieczkę za granicę z mężem i teściami gdybym miała tylko taką możliwość. A jeszcze mieć możliwość poznać ich wieloletnich znajomych to już w ogóle super sprawa. Super historia autorko i fajnie, że utrzymujecie kontakt. Słyszałam o wymianach międzyszkolnych, pewnie do tej pory coś takiego jest. Zresztą moja siostra jak była młodą mężatką to rodzice jej męża wzięli ich na wycieczkę po Europie, bo sami byli jeszcze młodym małżeństwem, rodzice zapłacili za wszystko i sami też pojechali ;) Boże jak ja jej wtedy zazdrościłam, to było chyba z 10 lat temu. Oczywiście, że mogli nie chcieć i nie jechać, ale chcieli, pojechali, było super. Sami też oczywiście jeżdżą w wiele miejsc. Przede wszystkim sami. Robicie z igły widły w tym momencie i szukacie albo dziury w całym, albo chcecie za wszelką ceną dopiec autorce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też śledzę ten topik, nie od początku, ale zapoznałam się z poprzednimi wpisami. Jest mi to temat szczególnie bliski bo my też mieszkamy na górze, a rodzice na dole, w tym wypadku są to akurat rodzice męża, także moi teściowie. Muszę przyznać, że mieszka nam się bardzo dobrze i choć na początku ja miałam trochę wątpliwości bo osłuchałam się właśnie takich ludzkich historii, że z rodzicami sie nie mieszka i tak dalej, to teraz nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Mąż i teść ogarniają męskie prace koło domu, teściowa i ja ogarniamy te babskie. Dzielimy się rachunkami, nie mamy osobnych liczników, po prostu jakoś tak mniej więcej po połowie, ale też nikt nie przelicza co do złotówki. Trzeci rok naszego małżeństwa nam leci, spodziewamy się dziecka. Jest bardzo dobrze. Zarówno ja jak i mąż w momencie ślubu mieliśmy pracę, ja niestety zostałam później zwolniona :(, przeżywałam to, ale pracy bardzo bardzo intensywnie szukałam, zostawiałam cv w każdej dziurze, w końcu znalazłam, tez jest dobrze, ale oczywiście niedługo idę na macierzyński. Ja myślę, że tutaj sytuacja autorki tego tematu jest taka, że nikt by nie chciał mieć pretensji do tego jej męża gdyby wszyscy widzieli że jemu na pracy zależy i że chce ją znaleźć. No a przede wszystkim żona nie miałaby pretensji i nie było by tej całej sytuacji. A już nie wyobrażam sobie nie pomagać przy domu. Ja też pochodzę z bloku, nie wiedziałam więc co to są roboty przy domu, ale interesowałam się i teściowa mi wszystko pokazała. Może nie przepadam za pieleniem ogródka i tym podobne, ale życie nie polega tylko na tym żeby robić to co się bardzo lubi. Gdy ogródek jest wypielony, warzywa zasadzone to przecież służy naszemu wspólnemu dobru, jestem więc teraz wdzięczna że mamy swoje rzeczy zdrowe, że mąż płot pomaluje sam z własnej woli i wszystko ładnie wokół domu wygląda a nie jak w jakimś chlewie. Mamy zupełnie wszystko osobne na górze, parę pokoi, łazienkę, kuchnię, dwa balkony, teraz kończymy urządzać pokój dla dziecka. Jest super, lepiej by nie mogło być. Nie chcemy się budować bo po prostu szkoda nam czasu, energii i pieniędzy a i do mieszkanie bym już teraz nie chciała się przenosić. Jest dobrze. Nie każdy chce mieszkać z teściami, ale nie ma się co spinać jeśli ludzie są po prostu dla siebie w porządku. Nie mogę uwierzyć autorko, że Twój mąż wydał te wspólne pieniądze na ten cały program czy coś tam, obiecywał że zabierze się za swój interes a nie zrobił tego a w dodatku dziwi się, że masz słuszne pretensje. Nie każdy może być biznesmenem, ale trzeba podejmować dorosłe decyzje a nie miotać się całe życie i nie wiedzieć co z sobą począć. Nie uważam też żeby autorka była niedorosła do małżeństwa. Nie zwróciła tylko większej uwagi na jego wady ot i tyle. Może zbyt pochopnie, ale nie nazwałabym to jeszcze niedorosłością. Niedorosły jest na pewno za to jej mąż. Nie podejmuje męskich decyzji. Myślę, że miałby mieszkając tam gdzie mieszkał jak u pana boga za piecem jak to się mówi, jeśli tylko by się trochę postarał . I bez przesady z tym wtrącaniem sie w czyjeś sprawy. Tak jak ja piszę, u nas moi teściowie się nie wtrącają a pytanie w stylu jak u mnie w pracy, czy nie boję się wrócić po macierzyńskim bo też pytania o pracę padają, nigdy nie uważałam ich za wtrącanie. Raczej za zwykłą troskę, doceniam ich rady, są starsi, bardziej doświadczeni, chyba naprawdę nas kochają, są dla mnie lepsi niż moi właśni rodzice bo ci z kolei mają nas bardzo często gdzieś. Oj współczuję ci dziewczyno takiej sytuacji, ale jestem pewna że wyjdziesz z tego i dasz sobie radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zain
Riley masz dobry pomysł z tą kamerą Autorko , powodzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja trochę rozumiem męża, bo ja tsię bardzo wstydziałm teściów zawsze i nie chciałam mieć kontaktów z nimi, wyjazd- koszmar, wspólne obiadki- koszmar. Mimo że oni byli w porządku, niby się nie wtrącali, byli mili. Czułam jakąś barierę. Może autorko nie widzisz tego, a jednak jakiś macie taki stosunek do niego. Podświadomy chociażby. Jest też możliwość, że on odszedł do kogoś innego, kto jest dobry, nie gada, że nie ma pracy. Czasem wystarczy inna osoba, by wziąć się za siebie. Nie zdziw się jak z inną będzie robił to, czego dla Ciebie nie zrobił. Ostatnią twoją szansą jest wynajęcie mieszkania, zadzwoń do niego, powiedz że wynajęłaś mieszanie z dala od teściów i żeby cię odwiedził. Powiedz, że za polowe kwoty moze mieszkac z tobą. I od niego zalezy. Czasem nowe mijesce też motywuje do działania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 13.37 wypisujesz brednie a co ,że to mąż .to nie święta krowa i nic by mu się nie stało ,jśli skośił by trawnik lub teściowi pomógł.Marna byłaby psycholog z Ciebie ,jeśli szukasz winy u teściów a nie u męża autorki.To nie dziecko to dorosły facet ,tupie nóżką bo pracować trzeba.Masz pewnie takiego synusia i bronisz takich chłoptasiów co nie powinni zakładać rodziny.Znasz takie powiedzenie ,że pokorne ciele dwie matki ssie a głupie żadnej.życie to odpowiedzialność a u męża autorki ani odpowiedzialności ani rozumu,nie ma po kim płakać.Autorka zrobi jak zechce ale ja z całą stanowczośćią mogę powiedzieć ,że jeśli nawet się teraz pogodzą to będą kolejne lata zmarnowane ,z takim człowiekiem żyć się nie da .Jeśli teraz autorka ustąpi z swoich wymagań to potem będzie musiała pyłki przed Jaśnie Panem zbierać bo to też może być przyczyną focha.Autorko jedz na urlop ,odpocznij a po powrocie posprzątaj cały ten bałagan bo lepiej popłakać jakiś czas niż cały czas.życzę sił ,pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No dobra, ale skoro wyjazd koszmar, obiadki koszmar to dlaczego nie powiedział mi tego na spokojnie, bez awantur, przecież związek to właśnie rozmowa i zaufanie. Obiady często jedliśmy na swojej górze, chociaż nie gotowaliśmy jeszcze osobno bo jak pisalam nie mieliśmy swojej kuchni. Nie widziałam jednak w tych dobrych chwilach żeby przeszkadzała mu w ogóle obecność moich rodziców pod jednym dachem. Mi też nie przyszło do głowy się go zapytać "przepraszam Kuba, wprawdzie widziałam, że z tatem wczoraj oglądałeś film do później nocy i gadaliście o dupie marynie, a dwa dni temu słyszałam że się śmiałeś z mamą na jakiś tam temat i zachowywałeś się całkiem swobodnie, ale czy przypadkiem nie jest tak że wstydzisz się trochę moich rodziców?" :O Skąd to mogłam wiedzieć nawet jeśli tak było? Jego zachowanie w chwilach spokoju i miłości na to w ogóle nie wskazywało. "Wynajmij mieszkanie, wyprowadź się i zaproponuj mu żeby do Ciebie przyjechał"....a pewnie! facet ode mnie uciekł bez słowa wyjaśnienia i bez żadnej kłótni ze mną :O to mam jeszcze teraz pozbywać się połowy swojej pensji i proponować mu wspólne zamieszkanie, a on dalej może po prostu nie odebrać telefonu, nie odpisać na smsa i co wtedy :O Wątpię żeby nastąpiła cudowna odmiana, znalazłby pracę, albo zabrał się za działalność, krzesło obrotowe fotel prezesa wreszcie byłoby w pełni wykorzystywane i żylibyśmy długo i szczęśliwie. Jeszcze gdybym mu mówiła coś w stylu "nie wyobrażam sobie mieszkać gdzie indziej jak tylko w rodzinnym domu" to jeszcze bym mogła się obwiniać.....a ja........dałam mu propozycję mieszkania.....on nie dał swojej i przystał na moją i był zachwycony, więc o co mu chodzi :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Skoro nic nie mówił, to może masz rację. Więc myślę, że faktycznie nic nie da się zrobić. No w sumie tak, powinien sam zaproponować z tą wyprowadzką. No to jednak myślę, że ma kogoś na boku, bo inaczej, by się nie wyprowadził.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakoś w tą wersję najmniej wierzę, sama nie wiem dlaczego, jakoś to mi w ogóle do niego nie pasuje. No, ale nie jest to pewne oczywiście. Poza tym wiesz, to nie był tylko problem pracy czy relacji z teściami, mąż się oburzał o byle gówno jak było nie po jego myśli. Nawet nie da się tego dokładnie opisać. Kiedyś idziemy sobie na spacer. Kuba: "no jak znajdę wreszcie pracę to normalnie kupimy alkohol i się porządnie upijemy" Ja: (z uśmiechem, to miał być żart, bez żadnego absolutnie złego zamiaru): "eee zrobiłeś taki wstęp, że ja myślałam że powiesz, że pójdziemy gdzieś do jakiejś restauracji na kolację przy świecach" Kuba: "NO I O CO CI CHODZI, CZEMU MASZ PRETENSJE, CZEMU SIĘ MNIE CZEPIASZ, CZEMU MI TAK MÓWISZ OD RAZU ITP ITD. Ja: "ale Kuba przecież to był żart, nie chciałam nic złego" Kuba: "TAAA JASNE ŻART, OD RAZU TAK MI MÓWISZ, OD RAZU PRETENSJE, NIE POWIEDZIAŁAŚ TEGO NORMALNIE" Koleżanka mi dzisiaj w pracy powiedziała, że martwi się o swoją nastoletnią córkę, bo tak dziwnie się zachowuje, uważa że wszyscy są przeciwko niej (to niby normalne u nastolatków), ale ona już tak do przesady, nawet ludzi idących chodnikiem posądza o złe intencje. Właśnie coś takiego jest u Kuby......co bym nie powiedziała, z jakiegoś powodu nie przyznała mu racji....to on uważał to za atak. Marzę o takiej sytuacji, że mogłabym normalnie najnormalniej w świecie faceta OPIEPRZYĆ np za to, że zostawił talerz z rana w pokoju do samego wieczora.....ale tak wiecie, normalnie ochrzanić bez żadnych wyzwisk i marzę o tym, żeby za chwilę było normalnie, bo przecież koniec świata to nie jest. Z Kubą się nie dało......wszystko to był ATAK.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja koleżanka miała prawie identyczną sytuację, tyle że po dwóch miesiącach po ślubie i okazało się, że odszedł do innej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×