Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

cierpię z powodu męża, nie ma już siły

Polecane posty

Gość gość
oj bez przesady, nikt Cię nie będzie pytał o żadne szczegóły, nie martw się tym teraz, ja jestem z tych co wierzą że jednak można naprawić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z orzeczeniem wyłącznej jego winy. Eks paplał takie brednie na rozprawach, że sędzia sam zaczął się wnerwiać na niego. Rąbnął np. że ja nie chcę słuchać jego mamusi i siostry jak mam się zachowywać, jak postępować i jak wychowywać nasze dziecko. Dodam, że ta jego siostra to była panienka lekkich obyczajów, co sama dobrze nie wiedziała z kim ma nieślubne dziecko. Nikt się do tego dziecka nie chciał przyznać, a ona sam dobrze nie wiedziała kiedy w ciążę zaszła i według jej wyliczeń chodziła w ciąży prawie 12 miesięcy, niczym słonica :D I jak kogoś takiego miałam się słuchać. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneri30
Cześć A. Tak mi przykro...wcięło mnie jak przeczytałam co napisałaś na tamtym forum ale tylko rzez chwilę, bo zaraz przypomniałam sobie Twoje wątpliwośc i obawy z początku Waszego związku. A teraz z tego co piszesz jego natura daje znać we wszystkich dziedzinach życia. Jak zaczęłam czytać ten topik, to miałam nadzieję, że jak dobrnę do dzisiaj to już przeczytam , że Kuba wrócił a ten nic.... przez ten czas, nie mieliście żadnego zupełnie żadnego kontaktu? poza tą jedną rozmową telefoniczną? aż nie wierze... Ale, odnosząc się do Twojej sytuacji, to po pierwsze, nie sądzę, abyś była teraz gotowa na rozwód, to jeszcze nie jest ten czas może przed Tobą jeszcze wiele cierpień i zawodów, ale nie wydaje mi się, abyś składając pozew o rozwód teraz zrobiła to będąc całkowicie w zgodzie z soba. Ja bym pojechała do niego, ale nie po to, żeby go prosić, przekonywać, że WARTO byc z Tobą, bez przesady... Zapytałabym go spokojnie co zamierza? Ile czasu potrzebuje i czy w ogóle daje Wam jakąś szansę. Absolutnie nie tłumacz się za Twoich rodziców, jeśli nie odpowiada mu mieszkanie z rodzcami, to tym bardziej powinien zmotywować się do pracy, a nie dostawać histerii, bo coś tam mu sie nie podoba, a wszystko co staje mu kłodą pod nogami, Ty powinnaś dzielnie usuwać! co to to nie! Niech się określi co zamierza i jak to dalej sobie wyobraża, bo powinien mieć na uwadze, że i TY możesz stracić cierpliwość i wielkie pokłady uczucia. Nie naciskaj, nie powtarzaj, że go kochasz, on to wie... Nie upokorzysz się tą wizuytą, a na pewno pocuzjesz coś w rodzaju ulgi, bo nawet jeśli to ma się skończyć, to ta rozmowa da odpowedź na wiele Twoich pytań i może ułatwi Ci podęcie pewnych decyzji co dalej z Waszym małżeństwem. Jeśl jednak zdecydujesz sę na rozwód, to nie radzę orzekanie o winie, wem jak to wygąda, taka ozprawa dchdozi do absurdu, z odrobiny szacunku dla Waszego małżeństwa, odpuść sobie, bo nie dasz rady i wtedy tabletki ziołowe nie wsytarczą. Nie sądzę, aby K. zechciał wystąpić o alimenty i tak nie miałby szans ich dostać, jest młody, wykształcony ma możliwości aby zdobyć pracę i sam na siebie zarabiać, a Twoje obecne zarobki nie są na tyle wysokie, aby utrzymywać dorosłego wałkonia! Orzeczenie o winie potrzebne jest ludziom, albo z powodu alimentów, albo z chęci zemsty albo gdy kochają tego, który chce się z nim/nią rozwieść. Nie chodzi w tym wszystkim o prawdę, bo prawdę znają sami zainteresowani. Nie ładuj sie w to, naprawdę... Poza tym wcale nie uważam, że winę za to co się stało ponosi jego matka, owszem, z tego co piszesz, to ona ma nierówno pod sufitem i przejawia jakieś myśli paranoiczne, ale jeśli K. jest pod jej wpływem, to musiało tak być wcześniej i to jaki jest po części jest zasługą matki, ale pamiętaj, że on był taki zawsze. Nie stał się taki gdy się z Tobą ożenił. Matkę miał zawsze taką samą i to ona go kształtowała, od urodzenia a nie od roku, kiedy jesteście razem. Tak czy inaczej, nawet jeśli matka celowo ingeruje w Wasze życie, a raczej w niego samego, ponieważ jest zaborcza, to on jako Twój mąż powinien mieć zdolność do obiektywnej oceny sytuacji i nie przytakiwać swojej matce. Uważam jednak, ze to z nim jest coś jest nie tak, czy jest matka przy nim, czy nie. Ta historia z babcią z Włoch, no ... trudno to skomentować.... albo przeznaczenie pieniędzy ślubnych na durny program, to był Wasze pieniądze, owszem, mógł przeznaczyć część z nich na ten program, ale zawłaszczenie wszystkiego dla siebie było podłe i wyrachowane. Co do jego planów zawodowych, to niestety, żyjemy w takich czasach, że nie można żyć marzeniami, ja chcę to i nic innego! każdy dorosły odpowiedzialny człowiek, powinien zmierzać do usamodzielnienia się, nie zawsze możemy dostać to co chcemy, ne jest sam, tylko z Tobą, tworzycie coś razem,a ten wybrzydza i ma wymagania. Nie mówię, że powinien iść do Biedronki na kasę, ale jak na razie sam oddala się od rynku prac. Jeśli kiedyś będzie potrzebował pracy, to problemem okaże się nie brak pracy, czy właścwych ofert, tylko brak zainteresowania nim ze strony potencjalnego pracodawcy, a doświadczenie zawodowe to ona ma raczej ubogie, prawda? jak na razie buja się w swoim zaje...tym fotelu obrotowym i liczy dni, kiedy jego program za kilka tysięcy stac na aktualności i wtedy znowu kolejny problem... Dziwi mnie, że przez tak długi czas nie daje znaku życia, oczywiście, nie sugeruje, że coś mu się stało, ale jakim zawziętym trzeba być, żeby tak się zamknąć... ja bym nie dała rady, choćby nie wiem co się stało. Dzieciak z niego, do tego z zaburzeniami psychicznymi, powinien się leczyć, a jakże... ale jeśli Ty będziesz dla świętego spokoju obwiniała się za to co on sobie wymyśli, za jego durne fochy, to wkrótce i Ty będziesz potrzebować specjalisty . Tak się ucieszyłam, gdy przeczytałam, że wzięliście ślub, a tu takie coś... Niełatwo sie pogodzić z taką porażką, zwłaszcza, że ejsteśce tak kótko po ślubie. Po welu latach małżeństwa takie decyzje o rozstaniu paradoskalnie przychodzą łatwiej, bo ludze już zdążyli sie sobą nasycić i zmęczyć, a tu? tak krótko i nagle okazuje się, że wszystkie plany, wizje to fikcja, to nieprawda....okropne... Wiem co przeżywasz, naprawdę, wiem jak ot jest nie jeść, chudnąć, mieć lęki i myśleć o tym, że ulga możliwa jest tylko po śmierci. Zresztą pisałam juz o tym co czułam. PIsz Kochana na bieżąco co i jak i mimo wszystko ciesz się z wakacji:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aneri cieszę się bardzo, że napisałaś, czekałam na Twój wpis. Masz rację co do tego, że ja nie jestem gotowa na rozwód. Mimo tego, że w nerwach, emocjach związanych z całą tą sytuacją tak tutaj wypisywałam. Ta cała sytuacja jest niedorzeczna, a ja jestem nią wykończona, ale co jest jeszcze dziwniejsze nawet dla mnie samej...po prostu nadal wierzę i to bardzo mocno że są jeszcze jednak szanse na to aby było między nami dobrze. Wiem, że wiele osób na moim miejscu już by odpuściło. Co do wyjazdu do niego, wierz mi, zastanawiałam się już wiele razy. Tak jak pisałam wcześniej ostatni kontakt mieliśmy dwa tygodnie temu w czwartek, gdy wreszcie się do niego dodzwoniłam, ale nasza rozmowa (w ogóle ciężko ją nazwać rozmową) nie należała w ogóle do udanych. Kuba po prostu nie dopuszczał mnie ani na chwilę do słowa. To jest sytuacja po prostu fatalna, ja mówiłam, prosiłam w stylu "ale proszę Cię, rozmawiajmy spokojnie, po kolei, bo jak mówimy jednocześnie to oboje nic z tego nie rozumiemy"....rozumiesz? Tak jak dziecku po prostu straszne to było. Jestem osobą cierpliwą, ale nie mogłam już tego znieść. A on swoje i przekrzykiwanie i straszne rzeczy na temat tego domu, rodziców "ci ludzie już dla mnie nie istnieją", podejrzewam że tak samo wygląda rozmowa z człowiekiem opętanym DOSŁOWNIE. W każdym razie, pytasz czy później mieliśmy kontakt. Wyslałam do niego maila i parę smsów, nie odpisał na nic :(. Wiem, że jest u siebie w swoim mieście bo dzwoniłam na stacjonarny gdy raczej już byłam pewna że matka pojechała i że ona nie odbierze. Odebrał, ale wyłączyłam się. To okropne co teraz napiszę, nie czuję się na siłach żeby do niego jechać i powiedzieć mu tak jak proponujesz "powiedz jak widzisz to dalej" bo boję się że on znowu zacznie przekrzykiwać się i nie dopuszczać mnie do słowa, a tego na zywo już nie zniosę. Chciałabym móc normalnie z nim porozmawiać, ale na pewno bez takich numerów. Dlatego nie jadę, przynajmniej na razie. Co mnie trzyma przy nadziei.....na pewno to, że nie usłyszałam od niego, ani nie przeczytałam że on już nie chce naszego małżeństwa. Również trzyma mnie to, że WIEM że potrafi być dobrym, czułym, rozsądnym facetem i myśleć logicznie jeśli chce, jeśli nie biorą górę jego kompleksy, brak pewności siebie i tak dalej. Potrzebuję czasu i może nastąpi taki moment, że coś zadecyduję. Na razie, z ręką na sercu nie wiem nic. Więc czekam. I modlę się straszliwie, jak jeszcze nigdy w życiu o nic, ja raczej nawet specjalnie religijna nigdy nie byłam, a teraz poruszam całe niebo, nic już mi innego chyba nie pozostało. Będę pisać co i jak na pewno. Musi nadejść taki moment, że wszystko się rozjaśni, przecież nie będzie tak wiecznie. I "najgorsze" jest to, że ja naprawdę tego człowieka kocham. Po prostu całym sercem i cierpię z tej miłości i to co robię teraz (nie biegam jednak po sądach, nie mówię że to definitywny koniec) po prostu się niejako poświęcam dla niego. Niech zrobi z tym co chce, na pewno za jakiś czas ta sytuacja będzie w jedną lub w drugą stronę klarowniejsza, no jednak nie wyobrażam sobie że będzie wiecznie tak jak jest teraz. Niech napisze "nie kocham cię już, daj mi spokój" to będę wiedzieć. A on milczy, więc tego na razie się jeszcze trzymam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneri30
Tak, masz rację, że ta sytuacja nie będzie trwać wiecznie, tylko zastanawiające jest dla mnie jego milczenie. Jesli tak, jak powiedział, Twoi rodzice juz dla niego nie istnieją, to co z Tobą? Ty też nie istniejesz? tak się zachowuje jakbyście naprawdę mieli poważny problem, który spowodował jego odejście. Może te 2-3 dniowe wyjazdy do jego miasta niby w celu załatwiania jakichś spraw domowych, spowodowana była chęcią oderwania się od domu, którego nie akceptował... No nie wiem... nie sądze, aby w grę wchodziła zdrada, bo chyba byś coś zauważyła, prawda? zawsze jest coś nie tak, coś co odbiega od zwyczajnego rytmu dnia. I ta argumentacja, aby się nie rejestrować w urzędzie pracy... bo niby pracodawca źle to odbierze:) Nigdy się z tym ne spotkalam, a poza tym, skoro nie jest zarejestrowany, to kto go ubezpiecza? Jest wiele zastanawiających sytuacji, które go dotycza. Podziwiam Cie, ze wytrzymujesz tak długo aby tego nie wyjasniać, nie zmuszać go do rozmowy, ja bym tego nerwowo nie wytrzymała. Chyba bym faktycznie poczekała do powrotu z Francji i potem zdecydowanie poruszyła ten temat, bo jeśli miałabym się dowiedzieć czegoś czego sie boję, to wolałabym wykorzystać czas kiedy nie chodziłabym do pracy, żeby miec czas na cierpienie i uporanie się ze wszystkim. Tak to trwać nie może. Co on robi w tym swoim mieście? macie jakichś wspólnych znajomych? nie docierają do Ciebie zupelnie żadne informacje o nim? Tak mi się wydaje, że problem z K. nie dotyczy Twoich rodziców i wspólnego mieszkania z nimi, on ma przedziwne problemy na różnych płaszczyznach życia... te histeryczne reakcje, fochy z byle powodu (to znam akurat , wiem jakie to niedorzeczne bywa). Nawet jesli ta sytuacja sie naprawi, to przypuszczam, że on długo nie będzie się kontrolował i swoje ataki będzie ponawiał, a Ty będziesz tylko na paluszkach przed nim, żeby znowu nie dac mu byle pretekstu do ucieczki... co z tymi facetami? Widzisz...czasem nasze marzenia kpią sobie z nas, gdy się juz spełniają:) mam nadzieję, ze jakoś wam się poukłada, ale on się nie zmieni. Problem em do rozwiazania będzie odnalezienie sposobu na wspólne życie, tak aby i być razem, a jednocześnie nie zwariować i nie dać się nerwicy lękowej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To chyba faktycznie prowo, bo jak ludzie piszą posty które nie pasują autorce to ta natychmiast używając innego nicka wyzywa ich od złośliwych,co się mścili. Autorka taka cudowna i nie chce się mścić na mężu, który ma ją centralnie w dopie. :D:D To wstyd jest mieć takiego męża idiotę, ograniczonego umysłowo chłoptasia, w którym brak jakiegokolwiek wsparcia, który ucieka w momencie kiedy jest potrzebny i wyzywa ludzi, co przyjęli go pod własny dach i utrzymywali przez długi okres czasu. Dlatego wierzyć mi się nie chce, że są na świecie tak głupie i naiwne żony jak autorka, co kochają męża za jego podłość, złośliwość i chore zagrywki. Każda normalna mężatka już dawno dałaby sobie spokój z ułomnym gościem i pisała pozew rozwodowy tym bardziej, że dzieci brak i wiek jeszcze młody. Autorko, nadajesz się idealnie na kochankę. To właśnie takie pseudo kobiety, co facet im pluje w gębę, a one usilnie przy nim trwają i nie wiadomo na co czekają, bo go ponoś kochają :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorko a może ten twój mąż to ukryty gej dlatego tak szybko i bez wyjaśnienie uciekł od żony. pedzio już nie mógł wytrzymać bo te spotkania z kochasiem raz miesiącu to było za mało dla niego hi hi hi hi pomysł aby go pośledzić jest całkiem ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mamy wspólnych znajomych w jego mieście. Jedynie jego rodzinę, ale ja nawet nie mam do nich nr telefonu, zresztą teraz myślę że on już ich tam odpowiednio poustawiał żeby znali tę jego wersję wydarzeń. Kuba nie był ubezpieczony, pracował na kursach na umowę śmieciową. Brak tego ubezpieczenia też nie raz mnie denerwował i rozmawiałam z nim o tym. No dokładnie, też myślę że nie można wszystkich jego zachowań wrzucić do jednego worka "a bo się nie mieszka z teściami". Nawet mi przyszło go głowy to z tym gejem, ale to raczej niemożliwe. Wszystko mi już do głowy przychodziło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a wcześniej pisałaś, ze macie tylu wspólnych znajomych. to z jego miasta nikogo nie poznałaś przez te lata?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneri30
Ja myśle, że on nie jest gejem:) po co miałby się wcześniej kamuflować? 50 lat temu miałoby to sens, a teraz? kto się wstydzi i przejmuje swoją orientacją? zresztą takie coś dałoby się wyczuć wcześniej. Niewiarygdne jest to, że z taką siłą nagle pokazał kim jest, kim zawsze był, a teraz milczy jak zaklęty... zachowuje się jakby naprawdę mu nie zależało! po prostu zniknął i może być gdziekolwiek. Jednak bym dążyła do konfrontacji. NO nie można tak po prostu zniknąć nie dać znaku życia. Gniew i silne emocje ustępują po kilku dnach, nie mogą utzymywać się wciąż na tak wysokich tonach. Człowiek nie jest wzburzony wciąż tak samo silnie przez tak długi czas! Musiał wcześniej mieć takie zamiary, zbierało się i nastąpił wybuch. Mnie się wydaje, że to jest tai fajny słodziak, na randkowanie i może on sam nawet jest zdziwiony swoja reakcją, ale do takiego związku jak małżeństwo się nie nadaje. ZByt wiele obowiązków, "gderająca" żona, któa wyrzuca go do pracy alb odo grobu:) i już ma przygotowaną świeczkę, a pomagają jej w tym teście, więc się ewakuował biedaczek:) ten tekst ze świeczką też przedni, taki teatralny:) Mam nadzieję A., że po jakimś czasie będziesz umiała się z tego śmiać, bo prawdziwym problemem dla Niego i dla Was okazało się zwykłe życie, a nie jakieś niebotyczne wymagania z Twojej strony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gniew i silne emocje ustępują po kilku dnach, nie mogą utzymywać się wciąż na tak wysokich tonach. Człowiek nie jest wzburzony wciąż tak samo silnie przez tak długi czas! Tak aneri, pod warunkiem że człowiek ma zdrową psychikę, ja obawiam się że on takiej nie ma, wciąż myślę że jest dobrym człowiekiem, ale jest po protu strasznie omotany, na razie walczę, nie mam już siły, mówię sobie że maksymalnie do końca wakacji, nie dłużej. Gdyby on taki był 24/7 to naprawdę bym z nim nie była. Wiele, naprawdę wieeele razy było tak w naszym związku (czy to po ślubie czy przed), że myślałam sobie "kurcze, naprawdę ten mój Kuba jest zajebisty w porównaniu z innymi facetami, nie dorównują mu, mamy takie same poglądy, zgadzamy się, rozumiemy się bez słów". Na serio często rozumieliśmy się bez słów po prostu, albo mówiliśmy to samo zdanie razem jednocześnie, na pewno wiesz/wiecie o co chodzi. Gdy byłam smutna czy zła z jakiegoś powodu nie związanego z nim, od razu to zauważał. Te wszystkie rzeczy i jeszcze cała masa innych sprawiają, że ja w głębi serca wierzę że on jest dobry. Zawsze czułam, że jesteśmy zupełnie inni niż pary nas otaczające, że łączy nas jakaś szczególna, niepowtarzalna więź. Na serio wierzcie mi, że to nie jest tak wcale, że Kuba szalał od rana do wieczora z fochami i wybuchami a ja cicho chodziłam przy nim na palcach i cieszyłam się że dobrze że chociaż jest ;) To wszystko jakby narastało. Kolejny foch, kolejny wybuch, moja złość w tym wszystkim, jego nieodpowiednie słowa w moim kierunku, następnie i moje (może byłoby łatwiej gdybym sama umiała się też powstrzymać od komentarzy jak mnie zdenerwował, ale po pierwsze już nie mogłam wytrzymać, a po drugie zaraz tego żałowałam i przepraszałam za to) i tak w kółko. Masz rację pisząc, że on ma problemy na różnych płaszczyznach i że nie można wszystkiego podpiąć pod mieszkanie z teściami, to nie tędy droga. Gdyby tylko zgodził się sam przed sobą, że takie problemy ma i że potrzeba je rozwiązać najlepiej z pomocą specjalisty....długa droga być może, ale jestem przekonana że gdyby do tego doszło to po tym wszystkim bylibyśmy silniejszym, stabilniejszym związkiem. Zachowuje się tak jakby mu nie zależało. Owszem, niestety, prawda :(. Ale co szkodzi mu na przeszkodzie odpisać na smsy "mam Cię gdzieś, chcę rozwodu, nie kocham Cię". Na milion procent po takich słowach nie jojczyłabym "czy aby na pewno", ale takie słowa nie padły i cholera jasna ja czuję, że mimo tego wszystkiego on wciąż chce "nas" tylko jest chorobliwie zawzięty, stłamszony, użala się nad sobą i ma wszystkich wokoło siebie przekonujących go do tego że dobrze zrobił jak zrobił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha, no tak mamy sporo wspólnych znajomych, ale są to moje koleżanki i ich faceci/mężowie. Ciągle, non stop, odwiedzaliśmy siebie nawzajem i tak płynęło nasze życie rozrywkowe, że tak powiem. Od strony Kuby jest tylko rodzina, z którą tak średnio, szczerze powiedziawszy Kuba nie ma ani jednego bliskiego kumpla/kolegi jakichś tam ze dwóch - trzech, co ich spotyka tylko przypadkiem raz na pół roku albo i to nie, na naszym weselu nie było żadnego jego znajomego, Kuba nie wierzył za bardzo w przyjaźń, ciągle powtarzał że koledzy to prędzej czy później mogą człowieka wykorzystać itp. Cieszyłam się z tego, że trochę "zakolegował" z tymi facetami moich koleżanek, ale to było takie naprawdę bardzo powierzchowne, nie spotykał się z nimi sam (choć go czasem do tego namawiałam, żeby np umówił się z jednym czy drugim na piwo itp), nasze spotkania to były tylko takie właśnie wspólne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:)no z facetami to tak zawsze no na spoko jest no a slub po co komu 333 www.youtube.com/watch?v=gyBfqKwkdr4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak tak wmawiaj sobie dalej autorko, że twój Kubuś to wspaniały facet, a pozostali mężczyźni do pięt mu nie dorastają i że łączy was cudowna więź dzięki której on jest nie wiadomo gdzie, a ty w samotności usychasz z tęsknoty do nie go. Tylko pozazrościć takiego męża. :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
spadaj gosciowo :-D ty bys od razu wyslala ja do sadu po rozwod :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja też bym wysłał bo to obciach mieć takiego meża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama spadaj 16.30 na szczaw liście pompować, bo tylko do tego się nadajesz :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty ! Od szczawiu ! nagotuj lepiej zupy dla swojego kochasia z tego szczawiu to bedzie z ciebie jakis pozytek :-D :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
smieszna jest ta gosciowka z 9:13 :-) wpadla na genialny pomysl, ze autorka ma meza pedzia hi hi czego tu juz ludzie nie wymysla :-p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co, wypiłam sobie dwa piwka wcześniej z kumpelą (już poszła do domu) i pierwszy raz od parunastu dni czuję że jest mi kuźwa normalnie wszystko jedno. To na pewno przejściowy stan, ale niech trwa chociaż parę minut, bo jest "bosko". Dziś mija dokładnie 9 miesięcy od dnia naszego ślubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty 17.00 kochasia to mają tylko takie głąby jak ty, a mądre kobiety mają normalnych mężów szanujących żonę, dom i rodzinę. Zapamiętaj to sobie raz na zawsze, tłumoku :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daj juz spokoj i nie wstydz sie swojego kochasia TŁUMOKU :-D :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olivia 112
Boże.... Dopiero 9 m-cy i juz takie cos ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
smieszna jest ta gosciowka z 9:13 usmiech.gif wpadla na genialny pomysl, ze autorka ma meza pedzia hi hi czego tu juz ludzie nie wymysla jezyk.gif x a ty jeszcze bardziej śmieszna skoro ci się wydaje że pedałem nie jest mąż co zwiewa od nowo poślubionej żony ukrywa się przed nią i zrywa wszelki kontakt a wcześniej wpada w szał bez powodu wyzywa i znęca się psychicznie. pedał jak nic i wielu jeszcze ukrywa swoją odmienność seksualną bo pedały to najczęściej tchórze śmierdzące co działają w ukryciu. znam takiego przyłapany przez żonę na gorącym uczynku z drugim chłopem w łóżku wypierał się wszystkiego i żonie wmawiał że ma halucynacje. na sprawie rozwodowej też się nie przyznał mimo ze żona powołała na świadka jego kochanka który opowiedział z detalami gdzie i jak się kochali bo mu bardzo zależało aby jego miłość rozwód dostał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8.16 nie bulwersuj się tak, ze kochaś cię olał przez weekend. To ponoć normalne w tych klimatach. Powinnaś się już dawno przyzwyczaić, więc dołącz do wyjącej sfory suk na kafe i cierpliwie poczekaj do poniedziałku. Może się odezwie, jak sobie przypomni o tobie :D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julita 123456543
Olivia 112 dziś "Boże.... Dopiero 9 m-cy i juz takie cos ...." 9 miesięcy to i tak długo. są takie ofermy co spieprzają już po 2 miesiącach od ślubu :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9 m-cy to dlugo? co ty p/i/e/p/r/z/y/s/z/ ? :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gosciu od kochasia nie bulwersuj sie tak :-p i nie wypieraj ukochanego :-D :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to bylo do tej panienki z 8:33 :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×