Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Samotność jest straszna...

Polecane posty

Witam wszystkich. Impreza udana, już planowana jest powtòrka :) Rzeczywiście coś cisza tu... Magda jak babeczki się udały?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, bardzo się cieszę, że impreza się udała. :-) Ja niestety nie zrobiłam jeszcze babeczek i w ten weekend pewnie nie zrobię, bo muszę niestety pójść do pracy jutro :( Ale tak to jest jak człowiek jest nieudolny :-P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale z drugiej stron przynajmniej będę miała zajęcie, a nie tylko siedzenie w domu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magda, a w pracy masz chociaż fajną ekipę? Jak się tam czujesz? Ja właśnie wróciłam ze spotkania z koleżanką, ponarzekałam jej na facetów i swoją samotność hehe dobrej nocy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Są super, ale jutro niestety sama będę nadrabiać zaległości :( . Kolorowych snów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość un dia nuevo
Zaglądam i zauważam, że tu samotność brzmi bardzo kulinarnie. Aż o śniadaniu myśleć zaczynam. Więc postanowiłem wstąpić i się przywitać. Kiedyś zaglądałem, coś tam nawet skrobałem. Tak dawno, że nicku nawet nie pamiętam. Lubię samotność, lubię być sam na sam ze sobą. Ale regularnie wraca do mnie jej gorsze oblicze. Już myślałem, że o tym zapomniałem. Nabrałem wiatru w żagle i długo się utrzymywał. Myślałem sobie "ach, jaki byłem głupi, tak łatwo jest poczuć szczęście każdą komórką swojego ciała". Obrałem wyzwania, które mnie inspirowały, wypełniały mi głowę. Kiedy się z nimi z powodzeniem zmierzyłem, trzeba było wrócić do zwykłego życia. Znów niepokojąco zaglądam na kafe (mam wrażenie, że to mój papierek lakmusowy tej niefajnej części samotności), łaknę w jakiś dziwny sposób, nie wiem czego. Towarzystwa? Mam towarzystwo. Nawet w tym stanie trochę się przed nim chowam do skorupki. Bliskości? Aż mi się wypracowania - monologi tworzą ;) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda 2
Witam w ten deszczowy dzień Ja nie lubię swojej samotności. Nie widzę w niej żadnych plusów Jest demotywująca. Jest mi z nią bardzo trudno. Un dia nuevo czytając co napisałeś, myślę, że samotność jest dla Ciebie tylko etapem życia. Pytanie co się wydarzyło, że wróciłeś "na ciemną stronę". Myślę, że każdy z nas na kafe szuka przede wszystkim uwagi. Bliskości? Nie wiem, czy to jest możliwe na forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość un dia nuevo
W mojej samotności nic się nie zmienia. To w ogólnym odbieraniu życia, a więc i niej zachodzą zmiany. Co się wydarzyło? Przez ponad pół roku moje myśli, ciało, czas były w dużej mierze podporządkowane wyzwaniu, które sobie wymyśliłem, którego realizacja przekraczała zdolności mojej wyobraźni, które było zadanym samemu sobie pytaniem, czy dam radę i jak dam radę. Kilka miesięcy przygotowań. Ponad miesiąc realizacji. Był pot, był ból. Ale byłem lekki jak piórko, nakręcony, żyjący tym. Chyba ani razu nie miałem złego momentu, kiedy człowiek czuje takiego doła. Wyzwanie się skończyło. Nastąpił powolny powrót do rzeczywistości. I zaczynają się zdarzać momenty, na które myślałem, że już znalazłem skuteczny sposób (chociaż wiedziałem, że nic nie jest dane raz na zawsze). I sposób znam, tyle, że jeszcze nie wymyśliłem kolejnego, równie pieprzniętego pomysłu, który opętał by mi głowę. Przekraczał wyobraźnię. I nadał lekkość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość un dia nuevo
Nie szukam bliskości na forum. To raczej coś w stylu "odruch zamiast". Jak niektórzy ludzie,co nie czują się szczęśliwi, popadają w uzależnienia. Liczyć na bliskość na forum, to jak szukać spełnienia seksualnego na stronach porno. Coś tam może "zadziałać", ale przecież lizać ekranu się nie będzie :P Bliskość jak i seks odbywają się, hmm... blisko po prostu. Nie zmienia to faktu, że można poznać fajnych ludzi lub przeprowadzić ciekawe rozmowy. Czasem nawet można dojść do pewnego stopnia bliskości, intelektualnej czy zrozumienia (szumnie nazwę "duchowej"). U mnie dzisiaj jest słonecznie. A ja stosuję jedno z lekarstw - powylegiwać się w łóżku - być sam na sam ze swoimi myślami, nie zajmować się niczym innym, tylko nimi. Pozwolić sobie na stan słodkiego nicnieroba. Więc we mnie też dziś sporo słońca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda 2
Łał. Podziwiam ludzi, którzy są kreatywni i tak otwarci na nowe wyzwania. Bo żeby zdobyć się na szaleństwo to trzeba móc "przyjąć do wiadomości", że wszystko jest możliwe i że sprostam wyzwaniu. Czasami nie chodzi o cel, ale o dążenie do jego osiągnięcia. Miłego wylegiwania się. Pewnie to czas na oczyszczenie głowy i znalezienie nowego celu :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość un dia nuevo
"Bo żeby zdobyć się na szaleństwo to trzeba móc "przyjąć do wiadomości", że wszystko jest możliwe i że sprostam wyzwaniu. Czasami nie chodzi o cel, ale o dążenie do jego osiągnięcia." To trochę też inaczej. Żeby móc "przyjąć do wiadomości" trzeba się też konfrontować ze swoimi (sztucznymi) ograniczeniami. Więc takie szaleństwo to też próba przekroczenia granicy (albo sprawdzenia swojej granicy), żeby obalić krępujące wyobrażenia o sobie samym. Kiedyś uciekałem od konfrontacji. Od rzeczy, które uważałem, że mogą mnie przerosnąć. Teraz, małymi krokami, zaczynam je traktować nie jako wrogów ale jako nauczycieli. Realizacja marzenia była świetnym doświadczeniem. Ale właśnie nie cel fizyczny grał tutaj rolę. On był tylko taką swoistą metą. Takim wyznacznikiem fizycznego końca, symbolicznym motywatorem, łatwym miernikiem (udało się/nie udało się). Wszystko rozegrało się po drodze (tutaj akurat w przenośni ale i bardzo dosłownie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień doberek :D Czyżby wszyscy na spacerkach? Ja dopiero sie wybieram...jak zwykle posłuchać muzyki ;) w plenerze...tylko pogoda u mnie taka sobie ( co chwile zerkam za okno czy aby nie pada ) A teraz jeszcze zdąże jaką kawke wypić Miłego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam sobotnio:) U mnie piękne słoneczko:) Kawa wypita,serniczek zjedzony:) a teraz pora iść na rower:) Miłej soboty życzę wszystkim:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda 2
Witam ponownie. Uff popracowałam i mam przynajmniej czyste sumienie :P. Pisząc, że należy "przyjąć do wiadomości", że wszystko jest możliwe i że sprostam wyzwaniu miałam na myśli to, co napisałeś, że trzeba się ''konfrontować ze swoimi (sztucznymi) ograniczeniami''że czasami sami narzucamy sobie ograniczenia. Czasami faktycznie są to realne przeszkody, a czasami nasze lenistwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli wszystko zaczyna się w głowie. Morał z Twojej wypowiedzi jest taki, że to my sami sprawiamy, że nasze marzenia się nie spełniają. Ale ciekawi mnie co się stało, że zmieniłeś podejście do życiowych wyzwań

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kropelka żalu
Witam :) Ciekawie napisał un dia nuevo: //Znów niepokojąco zaglądam na kafe (mam wrażenie, że to mój papierek lakmusowy tej niefajnej części samotności), łaknę w jakiś dziwny sposób, nie wiem czego.// Ja też tak mam. Wiele razy jestem zniesmaczona niskim poziomem wątków i rozmów na nich się toczących. Chyba każdy takie coś odczuł czytając wypowiedzi, które nie wiadomo kto pisał. Czasem poziom szczeniacki, czasem degeneracki a czasem pozornie normalny ale płytki i nijaki. I każdy z nich może świadczyć o tym, że zawijamy tu na cafe, bo jesteśmy ,,samotni". Nie zawsze brakuje nam towarzystwa. Czasem mamy inne ,,braki". Nie zaspokajamy swoich potrzeb w codziennym realnym życiu i tu szukamy jakiegoś substytutu, który będzie choćby ich namiastką. Popłakać i użalić się można. dowalić komuś można. Być wsparciem czy obrońcą. Krytykantem. Podelcem. Wygadać się gdy trudno lub smutno. Wygadać się bo coś nas roznosi. Ja zauważyłam, że wpadam tu bo jakoś szybko dostaję odpowiedź na swoje ,,wołanie". Mogę szybko zaspokoić swoją potrzebę ,,mówienia" i ,,wysłuchania". un dia nuevo napisał: //Pozwolić sobie na stan słodkiego nicnieroba.// Czasem po dużym wyzwaniu naturalną potrzebą jest taki stan. Zamiast się tym martwić lub winić można pogodzić się z tym i dać sobie zezwolenie na taki stan. I wsłuchać się w organizm. Może znowu zapragnie wyzwań, może taka ,,przerwa" to tez element naszego ,,istnienia". Czas na napawania się tym co było?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Kropelka. Szczerze mówiąc nie bardzo rozumiem ten Wasz "papierek lakmusowy". Bo co to oznacza? Że jak tu nie zaglądacie tzn, że jest różowo, jak tylko czytacie tzn że jest szaro, a jak napiszecie tzn że jest totalna ciemność?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale muszę przyznać, że podobają mi się posty Un dia nuevo. Patrzę na nie trochę z innej strony. Tej optymistycznej :) Bardzo jestem ciekawa tego spełnionego marzenia. Podejrzewam jakąś podróż :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kropelka żalu
Hej :) Madziu 2, tak właśnie ,,działa" ten papierek lakmusowy. Gdy w życiu mam wysoką falę i dużo się dzieje to nie czuje potrzeby kontaktowania się z innymi za pomocą neta. Ale kiedy dopada mnie deprecha, albo nuda, albo nie mam z kim pogadać to wpadam tutaj. Dziś na przykład nie ma dla mnie nic ciekawego w tv a na spanie za wcześnie. Za jakiś czas wskoczę pod kołderkę i z wielką przyjemnością poczytam sensację, którą mam właśnie tak do podusi. Ale teraz czuję się dniem zmęczona, ale nie na tyle żeby klapnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kropelka żalu
Hej :) Madziu 2, tak właśnie ,,działa" ten papierek lakmusowy. Gdy w życiu mam wysoką falę i dużo się dzieje to nie czuje potrzeby kontaktowania się z innymi za pomocą neta. Ale kiedy dopada mnie deprecha, albo nuda, albo nie mam z kim pogadać to wpadam tutaj. Dziś na przykład nie ma dla mnie nic ciekawego w tv a na spanie za wcześnie. Za jakiś czas wskoczę pod kołderkę i z wielką przyjemnością poczytam sensację, którą mam właśnie tak do podusi. Ale teraz czuję się dniem zmęczona, ale nie na tyle żeby klapnąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kropelka nadal nie rozumiem, bo z Twojej wypowiedzi wynika, że kafe pozwala Wam postawić diagnozę. A pomaga na zmianę koloru? Czy nic nie zmienia i jest tylko wypełnieniem czasu pomiędzy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kropelka żalu
Madziu 2, diagnozę tak, bo już nawet po wątku w którym się danego dnia pisze widać w jakim jesteśmy nastroju lub jaka potrzebę chcemy zaspokoić. A na ogół się to udaje, więc i kolor też się udaje zmienić. Wyobraź sobie, że mam wisielczy nastrój i to dosłownie wisielczy. Mam czarne myśli. Kiedy piszę to ryczę. Płacz uwalnia coś i naglę czuję, że tamta rozpacz odeszła. Czasem jeszcze zanim ktoś odpisał a czasem pod wpływem rozmów na forum. Kiedy indziej odchodzę od kompa poirytowana, bo zmarnowałam jakieś godziny życia, przedulczałam itp.- itd. Ale wiem, że czasem i tak może być. Życie. A Ty, Madziu 2, w jakiej formie zasiadasz na Kafe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tutaj rzadko płaczę. Moje łzy zazwyczaj nie lubią towarzystwa. Chyba też nie mam poczucia straty czasu jak tutaj piszę. Zawsze mogę się wyłączyć ;) Najbardziej lubię, kiedy mam dobry nastrój, bo mogę się bardziej skupić na tym co ktoś pisze. Ale jak już kiedyś napisałam zawsze to jest po "coś". Nawet gdy to są błahostki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość un dia nuevo
Madziu, to w dużym uproszczeniu tak jak człowiek, który zaczyna mieć problem z alkoholem - kiedy ma fazę, że jest mu dobrze to nie musi sięgać, kiedy jest gorzej zaczyna zapijać smutki. Wtedy kiedy sięga, to jest takie "oho!, coś jest nie tak". (Oczywiście jak pójdzie dalej i się uzależni, to już będzie sięgał tak czy tak, bo uzależnienie będzie nim rządzić i to będzie jedno duże "houston, mamy problem!"). Ja mam tak jak kropelka. Nie wiem, może łaknę wtedy jakoś kontaktu, takiego "otwartego" na który w "realu" nie umiem sobie pozwolić. A już tym bardziej nie rozglądam się za obcymi ludźmi na ulicy próbując włączyć do ich rozmów. "un dia nuevo napisał: //Pozwolić sobie na stan słodkiego nicnieroba.// Czasem po dużym wyzwaniu naturalną potrzebą jest taki stan. Zamiast się tym martwić lub winić można pogodzić się z tym i dać sobie zezwolenie na taki stan. I wsłuchać się w organizm. " Dużo czasu zajęło mi zrozumienie i nauczenie się tego stanu. A to piękny stan (i w naszej kulturze, tzw. zachodu chyba trudno osiągalny, my ciągle coś "musimy", ganiamy jakieś, choćby szalejące w naszej głowie, króliczki). Mnie kiedyś wręcz poczucie szczęścia "strzeliło w pysk" właśnie w takim momencie. (Czasem trzeba dostać w pysk, żeby coś zrozumieć). Poczułem, że absolutnie nic nie muszę. Mam jakieś tam obowiązki, zobowiązania. Ale nie muszę gonić żadnych króliczków, udowadniać sobie ani nikomu czegokolwiek. Wtedy otwiera się taka wspaniała przestrzeń w głowie, że wszystko mogę. Nawet nie spodziewałem się, że można tak nagle zostać opanowanym ogromnym poczuciem szczęścia, stać się lekkim jak piórko. I pozostać w tym stanie naprawdę bardzo długo. Więc już nie martwi mnie ten stan. Raczej traktuję go jako lekarstwo. "Bardzo jestem ciekawa tego spełnionego marzenia. Podejrzewam jakąś podróż" Ja ją nawet szumniej nazywam wyprawą :P (Chociaż każdego roku dokonują tego dziesiątki tysięcy osób. I teraz wiem, że dla każdego to jest wyprawa. ) Zresztą dało mi to przemyślenia i odwagę, i bardzo szybko zacząłem realizować kolejne marzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kropelka żalu
Madziu 2, każdy ma tę potrzebę ,,po coś". Ja często też łapię się na tym, że tutaj odpuszczam swoim problemom a zaczynam się mierzyć z problemami innych. Włącza mi się z marszu ,,wspieranie". Czasem się za to besztam, bo wiem, że niektórzy w potrzebie być może chcą się tylko wygadać a nie potrzebują doradzania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kropelka żalu
un dia nuevo, witaj :) Dobrze jest choć raz poczuć ten stan, gdy nie gonimy króliczka, a króliczek jest z nami ;) Ma się wtedy szansę na dokonanie wyboru. Czy może właśnie warto odpuścić i znaleźć w życiu taka niszę, która nas naprawdę uszczęśliwi? niektórzy tak pędzą, ze nigdy nawet nie będą wiedzieć, że było coś innego. Ale tak czy inaczej wyrwać się z tego pędu codzienności, który narzucają nam i czasy w których żyjemy i relacje w których pracujemy nie jest łatwo. Może więc trzeba próbować i cieszyć się każdym momentem gdy się to udało?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam szczególnie nowych , ja mam dziwny weekend . a co do forum to jest sporo czynników dla których ludzie tu zaglądają ale przeważa poczucie ze coś nam brakuje w życiu i są to różne rzeczy od zrozumienia zwykłego pogadania samotności nawet tej w tłumie (to chyba najgorsze) ale i tez pewnej anonimowości nie czarujmy sie rozmawiamy tu na wiele tematów których tak poprostu nie powiemy nawet bliskim z różnych powodów . nawet z pragnienia że chodź wiemy że w necie raczej nie znajdziemy kogoś (bratniej duszy) to nas nie powstrzyma przed pisaniem czy zaglądnieciem tu. Znam sporo osób z różnymi namiastkami (sposób na życie )mają hobby ,pasje są które całkowicie ich pochłaniają i sa towarzyskie mają pełno znajomych,ale gdy się wyciszą zaglądną w głab siebie coś ich nachodzi dziwna pustka że jednak to nie to ze to tylko ucieczka sposób by zdusić w sobie coś co krzyczy w nas gdy w sobotni wieczór nie mamy co robić i dotarło do nas że ten dom mieszkanie to tylko miejsce do spania . I modlimy sie by ten czas jak najszybciej minął . niedawno pożegnałem kogoś ze znajomych osobę która myślałem ze zdobyła wszystko i była najszczęśliwszą osobą którą znałem miała dobrą pracę ,męża znajomych ,pasje , a która w ostatnich chwilach życia powiedziała że zmarnowała ostatnie 15lat życia na namiastki na pierdoły by zabić dumę i nie przyznac sie do miłości i zdrady prosić o przebaczenie , wymyślała sobie zajecia ,hobby które zagłuszały w niej udrekę . juz myslałem że widziałem wszystko w życiu a teraz niewiem czy wiecej jej mi żal czy jej drugiego męża. w pewnym sensie rozumiem ludzi majacych niby wszystko a jednak czegoś im brak i są na takich forach . tak naprawdę nic nie zagłuszy na stałe pustki w nas jak uświadomimy sobie że taką mamy podrawiam i dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×