Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

aqua_marine

LCHF ! ... czyli chudnę bez stresu ;) (taki sobie pamiętnik)

Polecane posty

Ale mają chyba niecałe 70g o ile pamiętam;) Nie masz mi czego zazdrościć, bo ja bywam w Gdańsku teraz ze dwa razy do roku - jak dobrze pójdzie:( Ale kocham miasto, bo mieszkałam tam trochę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość optymalistka
Jak jestem nad morzem to mnie tak strasznie ciągnie do Gdańska, szczególnie na jarmark dominikański:) Moich wątróbek było 110g, tylko nie wiem, czy ta kaloryczność dotyczy samych watróbek czy razem z tym tłuszczykiem. w którym pływały. Jestem tak błogo syta, bez uczucia ciężkości w żoładku, lekko, jeśli myślę o czymś, to o lampce czerwonego wina do towarzystwa meżowi, który co chwile robi wycieczki do lodówki, szuka czegoś do piwka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O, no to fajna puszkę trafiłaś:) Ja sobie je skrapiam sokiem z cytryny i jem z jakąś zielenina zazwyczaj, ale mały kieliszek winka uzupełniłby to danie idealnie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też żo
Jem właściwie dwa razy dziennie, ale w krótkim odstępie czasu, i kończę całe jedzenie ok. 12-13, najpóźniej 14. Zaczynam od kawy +jakiś kawałek ciasta optymalnego, jak nie mam ciasta optymalnego to robię omlet najchętniej na słodko z: 1 jajko, 4 żółtka, 50g masła + trochę dżemu z ksylitolem [można kupić w sklepach eko, a ja zrobiłam 3 rodzaje latem]. A potem jest już obiad, czyli kawałek karkówki/boczku/kaczki/gęsi/ryby/gołąbki/mielone z podgardla itp. + dużo surówki + czasami trochę frytek, albo placek ziemniaczany, kluski twarogowe kładzione. I do rana mam spokój z jedzeniem. Wieczorem nie pogardzę winem czerwonym wytrawnym, duży kieliszek czyli ok szklanki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość optymalistka
też żo - to mi się bardzo podoba:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość optymalistka
maxi to podobno francuski przysmak:), a ja jak wieśniak widelcem z puszki bezpośrednio, nastepnym razem na sałacie skropione cytrynką z lampką wina będzie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A nie, nie - to ja tez praktykuję widelcem z puszki;) Ale francuski przysmak to chyba gęsie wątrobki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość optymalistka
tak tak, gęsie na pewno, ale na tej mojej puszce była taka "agitka", że produkt wysoce ekskluzywny, przysmak kuchni francuskiej, poławiana w wodach Adriatyku, z ryb niemrożonych i takie tam pitu pitu;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
och;) mogliby zatem zrobic elegencką puszeczkę z widelczykiem, bo mi też szkoda tego wykładac na talerz;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to dzisiaj troszkę pojechałam z dietą, ale nie jakoś strasznie, tak niedzielnie :P Koleżanka do mnie wpadała, a że nie chciałam się tłumaczyć, że na diecie jestem, to wciągnęłam dwa herbatniki do kawy (z mlekiem :P) Czyli tak: Ś: kawa z mlekiem i śmietanką(50+50g), grzanka z ciemnego, żytniego chleba z masłem orzechowym. O: Makrela(200g) z warzywami(200g), kawa ze śmietanką (30g). Mrozone truskawki ze smietaną i ksylitolem Bonus: Kawa z mlekiem i 2 herbatniki. B75/T110/W70 = ok.1600kcal I Obliczyłam sobie średnią z 10 dni: B73/T130/W38 = ok. 1600kcal Właściwie zaskakujące, bo nie planując posiłków, jedząc w zasadzie na żywioł średnia wyszła niemal idealna, czyli zasada diety się zgadza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość optymalistka
Hej, Aqua skąd Ty wzięłaś kochana wczoraj te 75 g białka? Kilogram tej makreli zjadłaś?;) Jak fajnie ze ci leci, a mi stoi jak zaklęta od trzech dni, może za dużo jem, w porównaniu do Ciebie na pewno dużo więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość optymalistka
to masz dopiero 50 g z makrelą i śmietanką, dawaj tu co tam podjadasz!;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak 50? Sama makrela to 2x 20g , maslo orzechowe 27 na 100g, do tego drobne z mleka, smietanki i chleba - i sie sklada :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość optymalistka
No tak aqua, bo my dwie różne rzeczy sprawdzamy, Ty zapewne białko w makreli (płetwy, kregosłup, skóra, mięso), a ja sprawdziłam na tabele-kalori.pl tusze makreli i tam napisali B: 14,60g, ale nie ważne i tak białka masz tyle co trzeba w stosunku do swojej wagi należnej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tez sprawdzam na tabele-kalorii. Tyle ze juz wiem z czego wynika nieporozumienie :D napisalam po prostu "makrela", a powinnam "makrela wedzona" . Wedzona ma mniej wody, dlatego zawartosc skladnikow jest wieksza. Teraz dopiero jak napisalas "tusze" to zrozumialam, ze ty masz na myslu rybe surowa, a ja wedzona ;), a wedzona ma 20 z kawaleczkiem :D I juz wszystko jasne ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość optymalistka
No i wszystko jasne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sisja
aqua_marine,witam w Twoich progach:) Ciekawość mnie tutaj przywiodła..wiem,że na tej diecie się chudnie.Jak kiedyś pisałam,znam parę osób optymalnych-tylko nikt nie wytrwał dłużej niż 5lat/chyba 6 max-jeden z zawodników/ No i ten co najdłużej trwał,to uratował podobno wzrok,który tracił w wyniku cukrzycy,poskromił samą cukrzycę..no kurcze ale umarł na rozległy zawał w wieku 54lat:( Przyznaję,przestał być optymalnym jakieś dwa lata przed śmiercią-ale skoro był( i to jak!! bez odstępsw-walczył o wzrok i był zdesperowany) na optymalnej i się wszystko dobrze działo,to zastanawiam się dlaczego przestał(??) Niestety nie miałam wtedy kontaktu z jego siostrą,więc mogę tylko spekulować...może już nie mógl dłużej tak jeść,może wystąpiły jakieś inne czynniki.Był pod opieką optymalnych lekarzy. Też żo,czy Ty pisałaś na wątku Insulinooporności? Tak mi się wydaje;) Ja się tam odezwałam może dwa razy,jako gość-i właściwie od tamtego czasu,zostało moje zainteresowanie Waszą dietą.Insulina robiła to w bardzo przekonujący sposób no i niesamowicie rzetelnie.Jakaś część mnie akceptuje tok myślenia w tłuszczówkach,a druga część wzdryga się na myśl o tych wszystkich tłuszczach pochodzenia zwierzęcego...ale gdyby dało się jakoś w wersji bardziej wegetariańskiej ....;) Pasta Budwigowa? Mam teraz luźniejsze dni(dlatego chciałam wykorzystać to rozpoczęcia diety),więc piszę tak dużo;później pewnie nie starczy czasu,ale będę Was chętnie podsłuchiwać....kto wie?? Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja myślę, ze u wielu osób nawet po latach wygrywa przyzwyczajenie i z powrotem wracają do typowego sposobu odżywiania się. No i nie ma co ukrywać, że mięso i ryby są znacznie droższe od makaronów i ziemniaków. A podroby, choć to dobrej jakości białko, to nie wszystkim smakują. Ja się tłuszczów nie boję, bo widzę po swojej rodzinie, że ci, co jedzą (a w zasadzie jedli) tłusto, żyją/żyli w lepszym zdrowiu, niż ci, co jadają chudo :P Ja miałam dużo rodziny na wsi, pół życia swojskie mięso i nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek ktoś sobie żałował chleba ze smalcem czy okrasy do ziemniaków. A oleje to się używało tylko do pączków, faworków itp, bo smalcu było szkoda :D I wszyscy byli zdrowi, i siłę mieli, i o depresjach nie słyszeli ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość optymalistka
sisja, jeśli masz trochę czasu i ciekawi Cię trochę jak to jest z tym organizmem naszym w swietle najnowszych ustaleńi badań, to bardzo Ci polecam, posłuchaj tych wykładów. http://ukryteterapie.pl/strona/wyklady Ten pan nie jest optymalny, nie zachęca do tej diety, mówi o zdrowiu ogólnie ale to co mówi jest naprawdę warte zapoznania się, a do tego jest tak uroczy i kulturalny i elokwentny, że słucha się go z przyjemnoscią. Polecam Ci szczególnie wykład piąty o cukrze, bo wiem, ze lubisz słodkie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też go lubię słuchać :D Nawet nie ze względu na to, co mówi (choć oczywiście też) tylko j a k mówi ;) Miło mi się go słucha :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też żo
sisja, pisałam, od czasu do czasu się odzywam jak się pojawi wątek w temacie Natomiast co do diety, to rzeczywiście musi człowiekowi pasować, nie można tego pociągnąć całe życie jak się ma wstręt do tłustego. Co do wersji nie zwierzęcej, to chyba trzeba by na oliwie z oliwek lecieć, co nie wyjdzie tanio. Generalnie mimo, że opieramy się tutaj na białku zwierzęcym to zalecane produkty [podroby, słonina, podgardle, żeberka, kości na zupy] są najtańsze. Pozostaje tylko kwestia czy to komuś pasuje, czy nie. Jak nie, musi jakoś kombinować, może z nabiałem, żółtkami i olejami roślinnymi? Tylko czy da się wtedy pociągnąć całe życie ? Cały deal polega na tym, żeby stworzyć sobie kuchnię od nowa, tak jak się było małym, albo zaczynało własne życie rodzinne, wybieraliśmy co lubimy a co nie, i co będziemy najczęściej gotować. Tutaj po raz trzeci musimy odnaleźć nowe smaki i nowy zestaw potraw. I rzeczywiście tu może powstać problem, bo jak ktoś nie potrafi tego zestawu stworzyć i je na siłę "przez rozum" to nic z tego nie będzie. Ja mam to szczęście, że moim idolem był ojciec, który uwielbiał tłusto, a nie mama, która dała się oszukać jak większość tej chudej propagandzie, więc jako dziecko zajadałam się boczkiem. Te smak mi leżą, a nowa kuchnia bawi. Można dużo samemu wymyślać wokół tych optymalnych proporcji. Także ja nie zamierzam nic zmieniać, bo raz że mi to wszystko pasuje, wagę mam rewelacyjną i w ogóle na nic nie choruje. A co do owoców, bo ktoś napisał, że nie można. Jak najbardziej można, tylko że w ramach tych 30-50g węgli, czyli malin, truskawek, porzeczek wyjdzie całkiem dużo, za to banana czy winogron niewiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sisja
Aqua_marine,no tak ale tak jak pisałyśmy już na sąsiednim wątku,kiedyś ludzie inaczej żyli,pracowali fizycznie a mięso jak piszesz o rodzince,mieli swoje. A z drugiej strony jak poczytasz,przed drugą wojną choćby,mięso było drogie,bo nie było masowych hodowli,ani antybiotyków ani hormonów i ludzie jedli go bardzo mało-to było właśnie niedzielne,świąteczne jedzenie.Nie tylko w Polsce,w całej Europie. Dzisiejsze mięso nie ma z tym nic wspólnego i wierzcie mi,wiem co mówię(niestety) I ponieważ wiem,czym karmione są zwierzęta hodowlane w dzisiejszych czasach;to jakoś trudno mi przyjąć,że ich mięso i tłuszcz a szczególnie podroby,to coś tak zdrowego... A z drugiej strony wiem,że wiele dolegliwości ustępuje...a z trzeciej:P rzadko kto wytrzymuje to długodystansowo....No a jeśli wszyscy tak super się czują,pozbywają chorób,odzwyczajają od cukru/bo nie mają wahań poziomu insuliny/ słowem organizm chodzi jak szwajcarski zegarek-to kto by to rzucał w kąt?? żeby znów cierpieć,chorować i tyć?? Tyle,że ja nie dowiedziałam się nigdy od "byłych"optymalnych ,dlaczego zrezygnowali.A im bardziej ktoś był przekonany;tym mniej chce o tym mówić,Co pamiętam,to jakieś mgliste tłumaczenia,że jednak było to kłopotliwe na dłuższą metę...Sorry,że przynudzam-tak tylko poszukuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spoko,spoko, pisz.. :D Ja nie wiem czy będę na tej diecie długo - przede wszystkim chcę schudnąć bez stresu, a jak będzie dalej to czas pokaże - wiem tylko, że do takiej ilości węglowodanów jak kiedyś na pewno nie wrócę - jeżeli już, to będę podpatrywać moją koleżankę, która jest na diecie cukrzycowej i w zasadzie siłą rzeczy też wychodzi z jej diety niskoweglowodanowa (cała rodzina ma większe lub mniejsze problemy z cukrzycą więc oni akurat odżywiają się niemal wzorcowo :D ) Może mnie za pół roku też będzie odbijać szajba na widok ciastka - w końcu dieta to nie tylko składniki odzywcze ale i przyzwyczajenie - a ja od prawie dwóch miesięcy nie jem połowy produktów, które zwykle jadałam - nie wiem, czy za rok będzie łatwiej, czy trudniej - NA RAZIE mi się to podoba. Znacznie bardziej niż kiedyś, lata temu, dieta tzw. zbilansowana, ułożona przez dietetyka, na której owszem, schudłam 17kg, ale chodziłam głodna i wkurzona. :D Inna sprawa, że byłam wtedy wegetarianką i utyłam do wagi niewiele niższej od obecnej, bo dojechałam do 87kg! Własnie przez kasze, fasole, makarony itd - więc ja juz wiem, że dieta bogata w węglowodany mnie nakreca na jeszcze więcej węglowodanów i się zaczynają ataki wilczego głodu, pochłanianie kilogramów słodyczy itd. A teraz mam absolutny spokój - przez 2 miesiące zjadłam mniej słodyczy niż kiedyś przez tydzień :D I dla mnie nawet gdyby ta dieta nie była do końca zdrowa to i tak wychodzi na plus w porównaniu do tego, jakiej szajby dostawałam na węglowodanach. Jeżeli okaże się, że przestała mi się podobać, to też ją zmienię - tak jak na przykład przestałam wierzyć w potęgę diety wegetariańskiej kiedy po 7 latach zaczęły się schody :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość optymalistka
sisja, a nie trudno ci przyjąć, że rośliny pochłaniasz z metalami cieżkimi i toksynami, ryby z rtęcią, a te hodowlane łososie z nie wiadomo z czym jeszcze?(sorry taki mamy zanieczyszczony świat) Zwierzęta mają przynajmniej własny system oczyszczajacy (wątroba i nerki) i usuwaja sobie nadmiar toksyn, rosliny jak raz syf wchłoną to na wieki, aż do Twojej sałatki na talerzu- już raz o tym pisałam. Widać, że nie zgłębiałaś nigdy tematu z toksykologii, bo właśnie nerki i wątroba to "najczystrze" organy u ssaków, Ty jesteś dziewczyno bardzo na rozdrożu, uważasz, że optymalni których znasz wytrzymali tylko 5 lat na tej diecie, a ty wytrzymałaś choć połowę na jakiejkolwiek diecie i cieszyłaś się zdrowiem i dobrym samopoczuciem? Ty masz swoje zakorzenione mocno osadzone przyzwyczajenia i poglądy, więc nie porywaj się na coś do czego nie jesteś przekonana. Albo zacznij od lektury Kwaśniewskiego i Chylińskiego, żeby sobie pogląd wyrobić, bo pocztą pantoflową nie da się diety zrozumieć. Podałam ci linki do wykładów Zięby, tam jest dużo na temat twoich wątpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość optymalistka
książki Kwasniewskiego mozna na pdf-ie znaleźć, nie trzeba kupować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to pora na cowieczorna spowiedz :P Dziś było chaotycznie i mało :P Ś: tylko kawa z mlekiem, kawa z mlekiem, kawa z mlekiem - nic nie miałam w pracy do jedzenia. O: 2 burgery wołowe z surówka z kiszonej kapusty, pietruszki i pora K: kromka żytniego chleba pełnoziarnistego z masłem orzechowym, kawałek białej rzodkwi do chrupania, sezamek B60/T60/W45 = ok. 960kcal

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sisja
Aqua_marine,właśnie w tym kierunku myślę,że powodem naszych problemów jest nadmiar węglowodanów.Jak odstawiam słodycze,przestaję być wiecznie głodna i przestaję mieć problemy z utrzymywaniem diety.Dlatego pewnie zawsze szybko chudłam;czasem myślę,że dlatego tyłam,bo gdzieś z tyłu głowy miałam "nie ma sprawy,zrobię dietę i schudnę":P I dlatego zwiększyłam ilość tłuszczów-planuję często (codziennie?) avokado,dodaję więcej oliwy do sałaty/a nie pół łyżeczki/ i zobaczę,jak będzie to wpływało na moje samopoczucie i proces odtłuszczania;) Od jutra będę robić sobie pastę Budwigową,bo dostanę pierwszy w tym roku świeży czosnek niedzwiedzi-więc będzie czosnkowa! No nic walczymy,powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×