Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Natostach

Depresja przedporodowa. Moja historia. Tak by się wygadać...

Polecane posty

Gość gość
To moze lepiej poszukac szpitala w ktorym jest podawane znieczuenie. Ja mialam epidural i podczas porodu zartowalam sobie z poloznymi. Zero bolu. Czysta radosc z narodzin.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, nie rozumiem jednego. Wytłumacz mi, jeśli jesteście z mężem dobrze sytuowani to dlaczego zamiast biernie czekać na poród "jak na skazanie" po prostu nie znajdziesz najbliższej prywatnej kliniki i nie umówisz się na cc? Zapłacisz (zależnie od województwa i kliniki) 2-8 tys ale pojedziesz na CC i zgodnie z planem ono się odbędzie! Wiem co piszę bo ja przez całą ciąże podświadomie liczyłam na CC bo nie chciałam rodzić sn. Kiedy okazało się, że dziecko położone jest miednicowo to pomyslałam, że córka posłuchała moich próśb ;) Ale co się stresowałam to moje. Co chwila sprawdzałam czy główka nadal jest pod żebrami i bałam się że spotka mnie to co Ciebie bo miałam w rodzinie przypadek jak Twój. Kuzyn z żoną pojechali na cc i odesłali ich w domu bo dziekco w 39 tyg się obróciło. Dla mnie to byłby koszmar. Wiem, wiem po stokroć wiem co przeżywasz bo tak samo bałabym się porodu. Ja nie dość że umówiłam sobie termin w szpitalu publicznym to jeszcze zrobiłam sobie plan B i zaliczyłam kwalifikacje w prywatnej klinice. Gdyby cokolwiek się stało to bym tam jechała na cc. Doradzam Ci to samo. Poszukaj prywatnej kliniki (mogę Ci doradzić bo znam wiele w całej PL bo sama szukałam). Dzwoń do ordynatora na prywatną kom i załatwiaj wszystko na cito. Tam nikt Cię nie zbędzie. Płacisz i wymagasz wszystko będzie cacy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
typowe- jak się ktoś czuje urażony to przystępuje do ataku i wymyśla argumenty na siłę typu `coś na pewno z tobą nie tak`. a ona ma rację i nie kompromituj się dziewczyno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze raz ja (od tej prywatnej kliniki). Skoro już jesteś w takim stanie, to nie wyobrażam sobie co będzie jak zaliczysz klasyczny poród z "cudownym" personelem i bez znieczulenia w szpitalu na NFZ...Ja nie straszę, tylko się serio boję o Ciebie. Idąc rodzić w szpitalu państwowym trzeba być bojowo nastawionym, asertywnym, mieć zapasy siły i dobre nastawienie. Choćbyś miała wydać te kilka tysi to sobie wykup to cc a jest szansa że dobry poród i opieka w prywatnym szpitalu Ci poprawią humor i będziesz miała lepszy start w macierzyństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i co z tego że wyskakuje w świeżych, ale widzisz czego dotyczy. A dotyczy przecież tematu który cię nie interesuje. Więc jeśli wchodzisz na temat który cię nie dotyczy a jeszcze wchodzisz żeby trollować to ja tu widzę ewidentnie że masz kompleksy i alergię na matki. A jak piszesz "kurko do garów" to tylko to potwierdzasz. Normalny zdrowy człowiek bez kompleksów nie czuje potrzeby żeby trolować, czy ośmieszać. Robi to tylko ktoś kto ma jakiś deficyt. Polecam więc wizyte u psychologa bo twoja potrzeba sztucznego dołowania tylko pozornie sprawi że lepiej sie poczujesz (a tak w ogóle to bardzo dziecinne zachowanie) i tylko na chwile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"typowe- jak się ktoś czuje urażony to przystępuje do ataku" Moja droga. Atakuje to osoba która zaczęła temat przede mną. Ja napisałam po prostu prawdę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale zabolała prawda, auć..taki monolog na prawdę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natostach
Ciężko się ustosunkować do wszystkich wypowiedzi. Wszystkie jesteście podpisane jako "gość". Dziękuję bardzo za chęć przeczytania tak długiego posta. Chciałabym jakoś nawiązać do tej dyskusji. Pisząc tutaj zdawałam sobie sprawę, że spadnie na mnie krytyka jak i słowa otuchy. Po cichu na to liczyłam. Chciałam zobaczyć, że nie jestem sama, że nie jestem złym człowiekiem, że to przejdzie. Są kobiety, które depresję mają już po porodzie. Chyba inaczej jest kiedy kobieta poroni, długo stara się o dziecko, ma problemy z zajściem w ciążę i chucha na siebie, ma ciążę zagrożoną. Wtedy jest to dla niej radość, wielka nadzieja, spełnienie marzeń, stan błogosławiony, nie może doczekać się dziecka. Są też takie, które bardzo się cieszą i mają silną psychikę, nie mają tego typu rozterek. Jeśli pewna sytuacja zdarza się od tak, nie jest wpadką, ale też nie jest jakoś mocno wyczekiwana bo udało się tak szybko i jest zaskoczeniem, nie jest traktowana przeze mnie jak cud. Kobiety są tak różne, tak złożone, przeżywają setki emocji w jednej chwili, że jedyne co mnie denerwuje to wkładanie wszystkich do jednego worka i kategoryzowanie. Napisałam o swoich odczuciach, szczerze. O moich relacjach w ciąży z siostrą, która nigdy nie rodziła, nie ma stałego faceta i może się tylko domyślać jak to jest. Naprawdę komentarze na temat mojego wyglądu są takie miłe? Pewne rzeczy trzeba przeżyć. Podejrzewałam, że znajdzie się i taka wypowiedź, że potrzebny mi psycholog. Bez obaw autorko jednej z odpowiedzi. Jesteśmy tu anonimowe więc nie musisz bać się pisać czegokolwiek. Post mój napisałam w emocjach, jak sam jego tytuł wskazuje - by się wygadać. Chyba trochę mi lepiej. I szczerze? Rozważałam wizytę u psychologa. Czasem lepiej jest się wypłakać osobom, które nie oceniają i nie wyrabiają sobie zdania po jednej wypowiedzi. Tylko wbrew temu co piszesz nie mam już chyba czasu nawet na tę jedną wizytę. Męża mam cudownego i on wie jak bardzo jestem mu wdzięczna za wsparcie. Część emocji, płacz jest jednak poza jego wzrokiem gdyż najczęściej dzieje się tak, gdy on jest w pracy. Ciąża nie jest tylko sprawą jednej osoby. I mężczyzna powinien mieć tę świadomość, że musi być wsparciem dla kobiety, która znalazła się w zupełnie nowej sytuacji i pod koniec zwyczajnie nie daje rady pod ciężarem wszystkich wyrzeczeń, zmian w ciele, w psychice. Właśnie ciąża mi to uświadomiła. Jakim trzeba być zwyrodnialcem, by zostawić kobietę samotną z dzieckiem, zwyczajnie dać dyla i nie ponosić żadnych konsekwencji. I im współczuję najbardziej, z całego serca. Co do rad abym załatwiła cesarskie cięcie. W moim mieście i jego okolicach nie ma czegoś takiego jak "cesarka na życzenie". Dowiadywałam się nawet u znajomego ordynatora w jednym ze szpitali. Jest to operacja i jeśli nie ma przeciwwskazań ze względów medycznych, to rodzić trzeba naturalnie. Ja wiem, że muszę po prostu zaakceptować ten fakt, po prostu ogarnia mnie paniczny lęk. Żałuję jedynie, że kobieta w Polsce w tych czasach nie ma prawa wyboru. Nie uważam by kobiety, które rodziły naturalnie były lepsze od tych, które nawet z własnej woli decydują się na cesarskie cięcie. A tak często dzieje się na forach internetowych. Niektórym matkom odbija szajba i mają czelność oceniać obce kobiety, nazywać je gorszymi. To, czy któraś z nas jest dobrą matką można ocenić po tym, jak wychowa swoje dziecko, a nie ile czasu karmi piersią. Tak, teraz jest ono dla mnie męką. W takim stanie się znajduję w chwili obecnej, taką mam teraz psychikę, w tamtym dniu powrót bez dziecka był dla mnie tragedią. Ja wierzę, że to się zmieni, że gdy zobaczę twarz, oczy, położę w przygotowanym łóżeczku, da mi to siłę, której teraz mi brak. Ja wiem, że pokocham syna i wychowamy go na mądrego, empatycznego i samodzielnego człowieka, ciekawego świata. Bardzo bym chciała, by ten depresyjny stan w końcu mnie opuścił. Nie jestem dumna z uczuć jakie mi towarzyszą, ale one są i nie zaprzeczę temu, są w tej chwili prawdziwe. Mam nadzieję, że pomoc psychiatry będzie jednak zbędna. Zdaję sobie sprawę, że macierzyństwo to niełatwe zadanie. Można mówić, że "wtedy to się dopiero zacznie". Ale będzie przy mnie Mąż, który pomoże gdy ja nie będę miała sił, będziemy wstawać w nocy na zmianę. A teraz wszystko to dźwigam ja, wszystko jest w moim ciele, fizycznie mężczyzna nie jest niczym obarczony. Współczuję autorce wiadomości, w której pisze jak małe wsparcie ma od męża. To jest kluczowe. Zdawać sobie sprawę, że to jest wspólna ciąża, wspólne dziecko. Może szczera rozmowa pomoże? Może Twój mężczyzna ma jakieś obawy, o których boi się mówić? Może Ty powiedz, że chciałabyś by dał Ci większe wsparcie w opiece nad Waszym dzieckiem... I na koniec. Gdzieś był post o tym, że za rok wszystko się zmieni, że mam wrócić tutaj. Czy wrócę, nie wiem? Może nie będzie potrzeby wylewania tutaj żali. A że wszystko się zmieni? Jestem pewna. Nie zamierzam chodzić w rozciągniętym dresie, chcę dużo ćwiczyć i wrócić do formy. Wierzę, że pokonam te lęki, że wrócę do sukienek i obcasów, że to nie koniec. Muszę podbudować się jako kobieta, wzmocnić poczucie atrakcyjności. Boję się depresji po porodzie, ale mam nadzieję że jakoś to przebrnę. Dzięki bardzo za te wszystkie wypowiedzi. Naprawdę poczułam, że nie jestem sama. Z moich koleżanek jestem pierwsza w ciąży i zależy mi na rozmowie z osobami, które mogły przeżyć coś na ten kształt, które znają to z autopsji. Porównywać się do kobiet, które straciły dziecko, lub przeżyły naprawdę ciężkie chwile nie zamierzam. Nie będę się pocieszać w taki sposób. Moje życie to moje życie, nie da się tego porównać. Dla takich kobiet moje problemy będą czymś błahym. Pewnie, że się cieszę, że ciąża przebiega prawidłowo. Jeśli w tym tygodniu nie urodzę, zadzwonię do szpitala i spytam co dalej. Nie chcę czekać, aż zacznie dziać się coś złego. Nie chcę ciąży przenoszonej, by odeszły zielone wody płodowe, ale nie chcę również być odesłana ponownie do domu i czekać. Dlatego jeśli dalej nic się nie będzie działo, będę polegać na informacjach i poradach lekarzy. Modlę się o to, by jakoś przeżyć ten poród. I znów pociesza mnie fakt, że będzie przy mnie Mąż. Ściskam wszystkie kobiety, które przeżyły całe spektrum skrajnych emocji i wiedzą, o czym piszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdyby to była prawda że dziecko to nieszczęście i marnowanie życia to nikt by sie na ciążę nie decydował świadomie, a nawet jak ktoś byłby taki głupi i nie wiedział z czym to się wiążę to nawet wtedy poprzestałby wyłącznie na jednym dziecku. A więc idźmy dalej tą teorię nawet gdyby tak było że każda para nieświadomie i bezrozumnie spłodziłaby dziecko i poprzestała na nim jednym to populacja ludzka z kazdym kolejnym pokoleniem by się zmniejszała o połową i zmniejszałaby w zastraszającym tępie. A tymczasem nie jest tak. Mało tego. Populacja nawet nie utrzymuje się na tym samym poziomie co byłoby gdyby każda para decydowała się na dwoje dzieci co już jest gloryfikacją macierzyństwa i znak tego że ktoś sie świadomie decyduje na drugie dziecko, więc jakże to tak skoro dziecko ponoć niszczy życie. No więc populacja ludzka nie dość że nie utrzymuje się na tym samym poziomie ale jeszcze przyrasta jak popieprzona. Chylińska 10 lat temu albo więcej zasłynęła z kontrowersyjnego artykuły na temat koszmaru macierzyństwa. Szkoda że nie ma żadnego artykułu nie ma na ten temat dziś kiedy jeszcze niedawno usłyszeliśmy wiadomości że urodziła trzecie dziecko. Jakaś niespójność w tym wszystkim jest pomiędzy słowem mówionym a działaniem nie uważacie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
żadna niespójność, po prostu kobiety nie są ambitne i tylko kombinują jak zajść żeby siedzieć w domu i nie pracować. Naprawdę. Nie mają żadej pasji, żadnego pomysłu na życie więc biegną w schemat dzieci, żeby mieć co robić i udawać że życie ich ma sens. A faceci... cóż mogę powiedzieć. Większość żałuje że ma dzieci, większość marzy o singielkach i ich życiu, zostaje jak najdłuzej w pracy byleby tylko zwalić robotę na kobietę. A kobieta? Jest niekochana więc widzi sens życia w dziecku, bo to takie proste- zrobić dziecko które kocha pomimo wszystkiego, bo wiadomo że na szacunek dorosłych trzeba zasłużyć, a dziecka miłość- nie. Ot i cała prawda o przyroście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama_po_cc
Ja pisałam powyżej o cc w prywatnej klinice. Nie wiem czy przeczytałaś moje posty zanim napisałas odpowiedź czy nie. Napisałaś, że nie ma w Twoim mieście cesarek na życzenie. Otóż nigdzie oficjalnie ich nie ma. Jak nie masz mocnych koneksji w szpitalu (np lekarza krewnego) to raczej tam nie załatwisz. Dlatego jak od poczatku Ci truję o prywatnym szpitalu. Obojętnie gdzie byś nie mieszkała to daję sobie rękę uciąć że do najbliższej prywatnej kliniki nie masz dalej niż 200 km. Czy to az tak daleko? Dla mnie nie. Kobiety z południowej Polski jeżdżą do Bielska bo tam jest najtaniej. Z Warszawy jeżdżą do Łodzi. Itd itd...Cóż to jest w dzisiejszych czasach. Nikt Ci nie każe dojeżdżać w trakcie akcji skurczowej tylko teraz jak najszybciej ZANIM się poród zacznie. Tam mąż z Tobą zanocuje, będziecie mieć swój pokój (wszędzie są takie możliwości w prywatnych szpitalach). Nie rozumiem czemu o to nie zawalczysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:34 No to przykro mi że miałaś takich rodziców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:34 A g****o. Przyjrzyj się najbardziej obecnie kultowemu środowisku na świecie, świecie filmu i muzyki chociażby najsławniejszym aktorkom, piosenkarkom. To są ludzie za ambicjami, z pasją, które jak najbardziej mają pomysł na życie i urodę i pieniądze, słowem wszystko. Odpowiedz szczerze jaki procent z nich zdecydował się na życie bezdzietne, to jest marginalny tylko procencik, dokładnie taka sama częstotliwość płodzenia potomków jak przeciętni szarzy ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem Cię aż za dobrze, Autorko. Z tym, że mam lepiej, bo mój potworek ma już 5 miesięcy. Załatwiłam sobie cesarkę ( wskazanie od psychiatry - CHAD). I tak mi jej nie zrobili, bo się spóźnili... Urodziłam naturalnie. Bylam przerażona, rozczarowana. W trakcie porodu chciałam iść do domu. Na szczęście poszło szybko. O tyle lepiej, że po SN prędzej się dochodzi do siebie. W ciazy dominowały we mnie negatywne uczucia choć była planowana i chciana. Przeżyłam to i teraz jest łatwiej, bo moje ciało to znów tylko moje ciało (karmie mm). KP było dla mnie jak przedłużenie ciąży, nie chciałam tego i z wyrzutami sumienia, ale zrezygnowałam. Kocham swoje dziecko tak instynktownie, ale czesto mnie irytuje. Nie mam do niej cierpliwości. Mam nadzieję, że się jej nauczę. W każdym razie, jest lepiej. Z każdym dniem jest lepiej. Wierzę, że u Ciebie tez się poprawi :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszyscy którzy krytykują macierzyństwo to srają we własne gniazdo z którego sie wykluli taka prawda. Gdyby nie te w waszym mniemaniu "kobiety bez ambicji" to byście nie żyli, nikt by nie żył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:34. Wg tej teorii kobiety sukcesu nie miałyby dzieci a przecież je maja. Masz jakies dziwne doswiadczenia z facetami. Moj maz kocha naszego syna i to on bardziej chciał miec dziecko. Zajmuje sie nim niejednokrotnie lepiej niz ja i maly jest z nim bardzo związany. Nie sadze aby kiedykolwiek zalowal ze ma dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak tobie mowi. ja niestety wiem co mowia faceci w pracy:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maja12341234
Autorko, kończę 8 miesiąc ciąży i mam podobne rozterki. Nie cieszę się z dziecka tak bardzo jak powinnam. Mam wrażenie, że moja mama jest bardziej zachwycona moją ciążą niż ja.. 'rozmawia' z brzuchem, mówi do niego po imieniu itd.. Przed chwilą rozmawiałam przez telefon z koleżanką - matką kilkuletniego już dziecka, która na wspomnienie porodu i wspaniałego momentu pierwszego przystawienia do piersi rozpłakała się ze wzruszenia. Ciężko mi to pojąć, bo jeszcze tego nie rozumiem.. Czasami, kiedy patrzę w lustro, na swoje zmienione ciało, kiedy myślę na temat ciężkiego porodu i ewentualnych powikłań, połogu, karmienia piersią, zastanawiam się, czy było warto. Tyle wyrzeczeń, dla dziecka, którego chyba nawet jeszcze nie doceniam. Czasami nawet żałuję, a później mam ogromne wyrzuty sumienia z powodu swoich myśli. To nie tak, że sama myśl o dziecku wpędza mnie w depresję - pierwsze ruchy dziecka nawet mnie cieszyły (te aktualne są już bolesne), kompletowanie wyprawki, urządzanie pokoju też wywołały pozytywne odczucia.. ale sluchając opowieści innych kobiet, czy nawet przeglądając tematy na forum mam wrażenie, że większość matek jest wniebowzięta, przeszczęśliwa i spełniona w 100%, a każdy kopniak płodu sprawia radość. Jeżeli chodzi o poród - są prywatne kliniki, które mają podpisany kontrakt z NFZ, pobierają opłaty tylko za opiekę poporodową. Sama zamierzam rodzić w takiej klinice, prawdopodobnie naturalnie (chociaż jeszcze się waham - co najlepsze - w każdej chwili mogę zmienić zdanie). Jak już wspomniałam, w takiej klinice decyzję podejmuje rodząca. Personel jest uprzejmy, wystrój i jedzenie jak w hotelu 4*, znakomity zespół lekarzy i położnych i przystępna cena. Koszt cesarki w takim szpitalu w Białymstoku (mamy dwie takie kliniki) to ok. 2000 zł. Z tego co wiem, mają pacjentki z Poznania, Warszawy.. Przemyśl to, warto się wybrać w dalszą podróż i urodzić w komfortowych warunkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc666
Ja rozumiem, ponieważ czuję się bardzo podobnie. Mam już swoje lata, ale ciąża była nieplanowana i od samego początku mam wrażenie, że świat mi się zawalił. Teraz już jest lepiej, ale pierwsze 3 miesiące były ciężkie, mimo że fizycznie czułam i nadal czuję się bardzo dobrze. I tak jak napisał ktoś przede mną, cieszę się, że dziecko jest zdrowe i jestem za to wdzięczna. Wyprawka itp. dają mi radość, ale to jest raczej krótkotrwałe. Mój mąż bardzo cieszy się z dziecka i to mi daje dużo pozytywnego wsparcia. Najgorsze dla mnie jest to, że ja nie bardzo się cieszę. Nie chcę zostawiać swojego dotychczasowego życia, nie mam ochoty niedosypiać, a laktacja to jest jakiś koszmar. Właśnie to, że moje ciało nie jest moje. Kolejne pół roku nie wejdę w swoje ciuchy, trzeba kupić jakieś bluzki do karmienia, kolejny wydatek bez sensu, bo tylko na parę miesięcy. Chciałabym już założyć swoje stare ciuchy, zwłaszcza, że idzie lato. Wiem, że ktoś może powiedzieć: masz super zdrową ciążę, pieniądze, zero rozstępów (tak, w 9 miesiącu!), o co ci chodzi? I to jest w tym najgorsze.. czuję się grubo, okropnie, źle z tym, że nie pracuję (nudzi mi się w domu, wpadłam w marazm i mam tego serdecznie dosć, całymi dniami siedzę sama). Jeszcze perspektywa roku z dzieckiem w domu mnie totalnie przytłacza. Najbardziej bym chciała, żeby ktoś mi powiedział, że nie będzie tak źle. Że: "też tak miałam, ale to przeszło i dziecko bardzo mnie cieszy". Źle mi z tym, czuję się jak najgorsza osoba na świecie, przez to, że nie cieszę się na dziecko. Boję się komukolwiek o tym powiedzieć, nie chcę o tym rozmawiać z mężem. Generalnie robię dobrą minę do złej gry i to dobija mnie najbardziej. A najbardziej irytuje mnie fakt, że moi znajomi pytają mnie tylko o ciążę i dziecko itd., jakby nic innego w życiu dla mnie nie istniało. Owszem, pogadać o tym możemy, ale już mam tego dość!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawy temat. Autorko, rozumiem Cię. :) Mam już 5-letnią córkę,którą kocham nad życie. Po 2,5-3 latach od jej urodzenia postanowiliśmy z mężem postarać się o rodzeństwo dla niej,chociaż ja nie byłam do końca przekonana. I w sumie dość długo się staraliśmy,nie wychodziło,więc odpuściłam. I poczułam,że tak jest nawet lepiej,że tak ma być i jest mi dobrze. W międzyczasie zaczęły mi się duże problemy z nieregularnym okresem i bywało,że przez 3 miesiące go nie miałam. Byłam u lekarki, kazała przyjść w 2 dniu cyklu ,żeby zrobić hormony..ale akurat wtedy nie było mnie w moim mieście i zwyczajnie zapomniałam.Pozostało mi czekać na kolejny okres...który nie nadchodził. Po ponad 2 miesiącach się wściekłam i poszłam do ginki. Już mi chciała przepisywać tabletki na uregulowanie cyklu (na początek),ale najpierw zrobiła USG...To brzmiało jak wyrok: 12 tydzień ciąży. Przyznaję bez bicia,że moja pierwsza myśl to była aborcja. Bo szok,nie tego się spodziewałam i nie tego chciałam.No ale nic to. Przepłakałam ponad tydzień w domu,choć mąż się cieszył. Uznałam,że i tak nic już nie zrobię,muszę się z tym pogodzić. Teraz jestem w 33 tc, coraz bliżej do rozwiązania. Chodzę sumiennie do lekarza,robię wszystkie badania,nie piję alkoholu,zażywam witaminy,kompletuję wyprawkę...ale robię to zadaniowo, bez krzty entuzjazmu czy uśmiechu. USG ,na którym widać jak dziecko się rusza nie robi na mnie wrażenia. Będzie syn,to chyba jeszcze bardziej mnie dołuje; nigdy nie chciałam mieć syna.Ale nie to jest istotne,przecież najważniejsze,żeby było zdrowe,tak? A ja się nie cieszę,nie wyobrażam sobie tego. NIE CHCĘ. I czuję,że po porodzie nie będzie nagłego przypływu miłości. Przeraża mnie to,ale nic na to nie mogę poradzić. Tak czuję.:( Nie chcę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana, napiszę ci tak w skrócie: - wiele kobiet ma takie dylematy, przemyślenia i obawy jak ty ale niewiele się do nich przyznaje a jeszcze więcej o nich zapomina - poród to pikuś jazda zaczyna się dopiero jak dziecko jest na świecie - do roczku jest masakra, zero komunikacji, tylko harówka, ząbki, kupki, zupki, szczepienia, badania, ciemieniuchy, sruchy, trzydniówki i inne pierdy ale TO MIJA!!!! - dziecko kocha się nie zawsze od razu i nie zawsze świadomie ale kocha się NA PEWNO - z rozmiaru 36 możesz wskoczyć po porodzie w rozmiar 40 i JUŻ W NIM ZOSTAĆ - na nic ćwiczenia, siłownie itp. po porodzie naturalnym rozchodzi się miednica, biodra stają się szersze i koniec, nie ma na to ratunku; nie każda kobieta tak ma ale sporo - jak przetrwasz pierwsze trzy lata (a przetrwasz bo co ci innego zostało) to jest szansa że się wyśpisz :D - za miesiąc będziesz siedzieć na fb, skypie i gdzie tylko możesz i chwalić się swoim NAJWIĘKSZYM SKARBEM wszystkim których tylko zdołasz zaczepić :D Nie trać ducha i powodzenia! Alleluja i do przodu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I jeszcze mam to,co pisze dziewczyna post wyżej. Ciąża bezproblemowa,tak jak pierwsza,zero rozstępów,żadnych nudności,nic.Nie cieszę się. Rozmawiałam z mężem o tym,ale on twierdzi,że po porodzie inaczej na to spojrzę,a ja czuję,że nie. Pomijam,że wizja porodu mnie przeraża,bo wiem co mnie czeka.Ale czuję się źle, ruchy dziecka to żadna przyjemność, są niekiedy bolesne,czuję się ociężała,wiecznie zmęczona.. Karmić piersią też nie zamierzam,bo pamiętam laktację z córką,był to koszmar i szybko przestałam. Nie mam zamiaru się katować. Znam siebie. Czekam na poród jak na zbawienie,bo już chcę wyglądać z powrotem normalnie i nie być tak ograniczona fizycznie,a jednocześnie nie chcę rodzić,bo wiem,że gdy pojawi się dziecko będą nieprzespane noce, zmiana pieluch,wrzaski,wieczne "na baczności". Wiem,że mąż mi pomoże. Ale mimo wszystko...Teraz jestem z tym sama,to nie on jest w ciąży,to nie on tak źle się czuje. Ja mam serdecznie dość. Liczę na to,że faktycznie jakiś czas po porodzie będzie lepiej,że pokocham to dziecko i zacznę dostrzegać pozytywy.Bo na razie ich nie widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do osoby która teraz jest w 33 tc...> a dlaczego nagle tak bardzo nie chcesz? skoro świadome starania jakieś 2 lata temu podjęliście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość srylnoxelki
Biedne te wasze dzieci :( Cała nadziej w hormonach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To ja,w 33 tc. Dlatego,że jak pisałam, w końcu odpuściliśmy i stwierdziłam,że tak jest ok i właściwie dobrze,że się nie udało. Uznałam,że właściwie moje życie z 1 córką jest idealne i byłam zadowolona. Ale wyszło jak wyszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez czułam sie podobnie.ostatnie dni przed porodem ciągnęły sie w nieskończoność ale gdy juz urodziłam. Sn i to w 4h to dopiero uczucie. Musiałam czekać kilka godzin zanim dali mi córkę już tak na zawsze... Te kilka godzin przeznaczone na odpoczynek byly koszmarne. Nie bylo ze mną jej. Wyszla z brzucha i byla juz dla wszystkich widoczna i w ogóle. Dotykalam pustego brzucha i czułam ze łatwiej bylo gdy byla w nim... Bylysmy razem choć rozstępy sie zrobily i itp. Przeszlo to uczucie ale łatwo nie bylo. Gdy polozyli mi córkę na brzuchu a mąż odcial pępowinę bylo mi przykro ze placze ze boi się ale byłam SZCZĘŚLIWA JAK NIGDY. Teraz córcia ma 3 lata prawie. Ciało mam kiepskie i na sama myśl ze mam isc ba basen jestem chora ale wszystkie prawie matki i inne kobiety tak wygladaja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak masz pieniadze, to zrob cesarke na zyczenie. Nie wiem skad jestes ale w bielsku bialej jest klinika esculap cesarka kosztuje 2500 tys ale warunki i opieka sa naprawde na wysokin poziomie nie to co w panstwowkach, tam sie ludzi jak zwierzeta traktuje :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurcze jak czytam twoja historie, to tak jakbym swoj pamietnik czytala, sorki za brak polskich znakow ale pisz z tel lewa reka a druga bujam malucha. Uwierz mi tez tak mialam, ba nawet uwierzylam, ze moja ciaza sie nigdy nie skonczy a ja juz w takim ciele zostane. Tylko, ze ja od poczatku wiedzialam, ze bede rodzic naturalnie, synek byl ulozony prawidlowo, wszystko ok. U mnie w szpitalu, a mieszkam w polnocno- wschodniej Polsce, nie ma mowy o zadnym znieczuleniu, nawet jak chcesz zaplacic. Balam sie strasznie, ale wiedzialam, ze nikt tego za mnie nie zrobi, nikt tego na siebie nie wezmie. Podeszlam do tego zadaniowo, pomyslalam sobie, ze przeciez gowniary po 16 lat rodza i daja rady a ja nie dam? To bylo rok temu, mialam 27 !!!! Porod byl dlugi, meczacy, 32 godziny, na koniec lekarz wypchnal mi syna w tak sposob ze piesciami uderzal mnie pi brzuchu, bo ja juz bylam jak wycisnieta gabka. Dzieki Bogu z malym wszystko dobrze. Przez pierwsze pol roku robilam przy nim wszystko mechanicznie, a teraz kocham go nad zycie i niczego nie zaluje. Wiem jedno drugie dziecko kiedys, to juz w klinice bede rodzic. 3 maj sie, juz mali ci zostalo wytrzymaj jeszcze troche

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uczuciami mozna kierowac, wiec mysl o milosci do dziecka bezbronneg a nie o problenach jakie przynosi zycie. Tak to juz jest ze pelni szczescia na tym swiecie nikt nie obiecywal. Kieruj swoimi myslami zastanow sie jak hys chciala byc kovhana przez swoja matke i tak sie nakieruj cala soba abys tak kochala swoje dzieciatko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×