Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Natostach

Depresja przedporodowa. Moja historia. Tak by się wygadać...

Polecane posty

Gość gość
I pamietaj ze porod jest wiekszym stresem dla dziecka niz dla Ciebie. Oni bedzie przerazone. Mow do niego uspokajaj. To bedzie Wasza wspolpraca jesli sn. Ale cc wybierz jesli jestes do tego przekonana. Ja mialam gorzej bo balam sie cc . Sn tez sie balam. Bylam przerazona. A jak juz sie rodzi to zamieniasz sie w maszynke do rodzenia i nie ma casu na strach. Ja hylambtaka panikara ze drugiej takiej nie znalam . Umieralam ze strachu a urodzilam naturalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wifigdańsk
autorko z całym szacunkiem ale ja nie rozumiem jednego. jesli obawiasz się porodu naturalnego to czemu nie "kupisz" sobie porodu w prywatnej klinice? pisalas ze w twoim wojewodztwie nie ma czegos takiego jak cesarka na życzenie. chyba zle zrozumialas kobiety radzące ci "załatwienie" cc. nie chodzi o spzital państwowy w ramach NFZ tylko o pobyt w prywatnej klinice gdzie gdy zaplacisz=przyjmą cię z otwartymi ramionami w kazdej chwili. u na jest Swiss Med. poród naturalny z pełnym znieczuleniem jak równiez cc kosz. 6,5 tyś (bynajmniej wtedy jak ja byłam w ciaży czyli w 2013.).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja chyba tez na to cierpie... Rodze za 3 mc. Zdecydowalam sie na dziecko w idiotycznym momencie, bo wtedy, gdy nerwica, na ktora cierpie, dawala mi sie strasznie we znaki. Mialam straszne objawy psychosomatyczne, to sobie dolozylam jeszcze ciazowe mdlosci i slabosci. Nie wiem, na co ja liczylam. Czulam sie strasznie fizycznie, a co za tym idzie - psychicznie. Wtedy po raz 1. pozalowalam, w ogole to nie sadzilam, ze tak szybko zajde w ciaze - w drugim cyklu staran. Okropne mdlosci, odbierajace chec do zycia wrecz, przyszly i odeszly w ksiazkowych ramach czasowych - trwaly od jakos 5.-6. tc do chyba 12-13. Jakies poltora miesiaca meki, nie tak zle. Ale osobie, ktora cierpi na nerwice zoladka, dawaly sie we znaki bardzo. Ciaza obiektywnie rozwijala sie i rozwija prawidlowo, odpukac. Wystarczaja generalnie wizyty raz na mc, Pomiedzy 4.a 6. mc bylo bardzo spoko - czulam sie ok, mialam duuzo energii, wtedy sie z ciazy cieszylam bardzo. Leki odpuscily. Ale wtedy zaczely sie inne problemy - finansowe. Nie mam w rodzinie osob, od ktorych moglabym dostac jakies ciuszki, to co mam, to kupilam albo gdzies zalatwilam od kolezanek. Gdybym miala wszystko sama kupic, bylaby tragedia. Koszty mnie przerastaja. Ginekolog tez mnie zawiodl - jeden z najlepszych i niby najsympatyczniejszych w miescie - niekoniecznie dla mnie. Bagatelizuje moje obawy, nie potraktowal powaznie kwestii mojej nerwicy, ktora w skrajnych przypadkach potrafila mnie doprowadzic np. do polgodzinnej telepawki nie do ogarniecia, nie mowiac o objawach typu biegunka, nudnosci, potworny lek, zawrtoy glowy, derealizacja. A teraz zblizam sie do 7mc. Rozwiazanie coraz blizej. Boje sie. Porodu - bo bede musiala chyba rodzic naturalnie, tego, co bedzie potem. Jak dam rade. Do tego doszedl milion bolesci. U lekarza bylam przedwczoraj. Od dwoch dni boli mnie dol brzucha, nie mam juz kasy nawet na kolejna wizyte. Bola mnie jelita, mam klucia i gazy. Boje sie, ze cos sie dzieje, wiec sciska mnie w zoladku i nakrecam sie... Sa pozytywne aspekty tego wszystkiego owszem - ciesze sie, ze bedzie syn, jestem dumna, ze bede matka, ze daje nowe zycie, jestem podekscytowana nowa rola bla bla. Ciesza mnie ruchy, kopniaczki... Ale mam w sobie ogromne poklady leku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu wyżej ja miałam to samo , to są kolki jelitowe :). Musisz dużo błonnika jeść , owsiankę , np. , miałam takie bóle , że myślałam ze to albo już poród albo skręt kiszek . Do autorki , super jest to , że mąz ci pomaga , zapewne bedziesz mogła na niego liczyc po porodzie , wezmie urlop i 2 tyg bedzie z tobą w domu . Jak wyszłam ze szpitala to po porodzie zwaliła sie rodzinka obejrzec synka , nikt sie nie pytał czy może , ot tak przyjechali , byłam skrepowana bo ciotki patrzyły mi w cyce czy dobrze karmie , miałam płaskie sutki i nawał pokarmu a mały nie mógł złapac i płakał. Ciąża też cieżka , było lato , upały , nie mogłam wychodzić z domu , robiło mi sie słabo , puchły mi nogi okropnie , woda sie zbierała przez miesiac potrafiłam przytyc 4 kg pod koniec ciąży . Koniec ciąży też wspominam okropnie , bolały mnie żebra , nie mogłam spać w nocy , rozstepy mam na całym brzuchu , udach i łydkach na dodatek . Poród sn trwał tylko 8 h i 2 godziny parcia co wspominam zle . Ale miałam super położna , fajna babka plecy mi masowała , dbała , rozmawiała jak miałam skórcze to wtedy , jakoś mniej bolało , dziekuje jej za to . Po porodzie mnie i koleżance z pokoju gorąca herbate przynosiła ,pytała o wszystko , pomagała . Gdy syn sie urodził nie czułam sie najszczesliwsza matka na swiecie , był śliczny i tylko tyle . Upragnione, planowane dziecko nie wzbudziło we mnie instynktu macierzyńskiego , byłam rozczarowana że tak sie nie dzieje . Kolki , nieprzespane noce , ten wózek z drugiego pietra znoszony . Teraz bobas ma 8 miesiecy , mam już troche doświadczenia , po porodzie zeszło mi 23 kg , jestem dużo zgrabniejsza , ten okropny brzuch sie wciągnął prawie , rozstepy bledną ładnie . Przestałam karmić piersią , a wczoraj zabrałam dziecko na huśtawke , śmiał sie , czułam sie w koncu szcześliwa , oglądał kwiatki , dzieci , powoli staje na nóżki , poczułam sie w koncu matka . Chce mieć nastepne dziecko za 6 lat , bedzie łatwiej . Autorko głowa do góry , wszystko minie i bedzie coraz lepiej . Życze ci szybkiego rozwiązania .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Idz do psychiatry! I nie z powodu depresji a po skierowanie na cc. Ja tak zrobilam bo nie chcialam rodzic sn a wydac 3 tys na lapowe mi sie nie usmiechalo...uprzedzam ze w 1 szpitalu mi nie chcieli zrobic ale w 2 bez problemu. Tylkoautorko sie pospiesz! I wiedz ze 2 dni pocesarce sa bolesne potem luz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja gosc z 2:09. musialam z siebie to wyrzucic, ale teraz sie odniose do Twojej wypowiedzi Autorko. Troche egoistycznie podeszlam, wiem, ale zalozylas bardzo mi bliski temat. Ja mysle, ze Twoje rozgoryczenie wynika z tego, ze jak wiekszosc kobiet, po prostu tez czujesz lek przed porodem, do tego juz dlugo chodzisz w ciazy i jestes najzwyczajniej tym zmeczona. Do tego ta sytuacja z cc. Jesli miala byc cesarka, to powinnas sie jej domagac albo jak tu radza - skorzystac z uslug jakiejs prywatnej kliniki. Masz tez to co ja chyba czyli dystans do tego calego tematu - owszem na pewno jest radosc, bo zaszlo sie w ciaze bez problemu, bo dziecko sie rozwija, ze jakos tak wszystko w miare idzie. Ale jest tez kupa lekow. Ja tez sie bardzo boje tej siermieznej szpitalnej opieki, ze ktos bedzie ignorowal moje cierpienie, ze bedzie sie do mnie odzywal, jak do jakiejs wywloki. Tyle sie nasluchalam i naczytalam... Mowia nie czytaj, nie sluchaj, ale i tak to robisz. Mam nadzieje, ze sie pozytywnie zaskoczysz, ze stwierdzisz, ze nie bylo tak zle, a macierzynstwo przyniesie Ci szybko sporo satysfakcji. Naprawde, bardzo Ci tego zycze. Ja rozmawialam z moim lekarzem. Oprocz nerwicy mam wade wzroku, ale nie taka, ktora daje podstawy do wypisania zalecen do cc. No i dupa. Ale powiedzialam mu szczerze, ze jestem w stanie sobie zalatwic takie zaswiadczenie i co on wtedy na to. Ze boje sie o wzrok, ktory pogarszal mi sie od samego dojrzewania - wada rosla razem ze mna - do tego w podstawowce mialam korekcje zeza, zabieg dodatkowo oslabil jedno oko, niedowidze na nie kompletnie, juz duzo slabsze i gorsze niz drugie. Boje sie wielogodzinnego porodu, ktory moze byc moim udzialem. Wstepnie umowilismy sie tak, ze nie bede "panikowac" z cesarka, ale jesli porod sie bedzie przedluzal, to bede miala wskazania do cc - w sensie mam sprobowac rodzic naturalnie, bo byc moze to mi nic nie zaszkodzi, moze akurat bede miala lajtowy porod - ale jesli by sie przedluzalo, to nie "beda mnie meczyc". Ale jak to bedzie, to Bog jeden wie. Gosciu z 7:19 dzieki za podpowiedz, tak to chyba kolki jelitowe, bo zaczelo sie od mega wzdec, gdzie czulam sie jakbym sie napila litr coli naraz, a teraz to uczucie troche ustapilo, ale mam klucia w dole brzucha, po bokach, czasem blisko o***tu. Miewalam takie bole podczas zaparc albo w czasie okresu, ale to szybko mijalo. A teraz mam to codziennie i to jak na zlosc PO wizycie u lekarza. Tyle, ze usg mialam. brzuch tez mi macal odnosnie tych wzdec i twierdzil, ze wszystko ok. Przede wszystkim z dzieckiem. Do tego mam bole w kroczu jakby kosci? miesni? Czuje sie, jakby ktos sprzedal mi porzadnego kopniaka w te miejsca. A tu jeszcze 3 miesiace. Cos w tym jest ogolem ze ciaza faktycznie dzieli sie na te trymestry nie tylko ze wzgledu na jej dlugosc, ale i na samopoczucie. I - zle II- super III-znow zle;) Yhh. Do tego srednio znajduje zrozumienie u meza. Tzn szkoda mu mnie, ja ciagle mu tez przypominam ze pierwsze pol roku ciazy nic a nic nie marudzilam, nie mialam zachcianek. Raz go wyslalam po hot doga, ale jak wrocil to mialam takie mdlosci z glodu, ze w koncu i tak nic nie zjadlam - I trymestr. Po prostu czulam ze zwymiotuje jak to zjem. A teraz bym jadla, mam apetyt itp. ale co z tego, jak mnie zaraz wzdyma i te cholerne klucia! :O Autorko odezwij sie, jak sie czujesz? Chcialam juz spytac czy urodzilas, ale nie chce Cie wkurzac :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 9.47, te bóle w kroczu to rozchodzące się spojenie łonowe, organizm przygotowuje się do porodu i rozciąga wszystko co się da żeby łatwiej poszło ;) O tym też się nie mówi lub mówi rzadko, że ciąża to też różnego rodzaju BÓLE, to normalne i fizjologiczne zjawisko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bolesna ciezarowa
Tak wlasnie myslalam :) tym sie tak bardzoe nie przejmuje, choc przeszkadza juz w chodzeniu, przekrecaniu sie w lozku, ale najbardziej mnie te klucia doprowadzaja do rozpaczy :P dziekuje Ci za uspokojenie :* Autorka sie nie odzywa :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natostach
Nie potrafię pisać zwięzłych wypowiedzi więc zanim pojawiły się rady odnośnie porodu w prywatnej klinice, zamieściłam kolejny wywód i nie zdążyłam odczytać napływających postów. Wywiązała się tutaj naprawdę spora dyskusja. I tak jak podejrzewałam widzę, że każda kobieta przeżywa ciążę inaczej, ma różne spostrzeżenia, ale też nie jestem potępiona, o co się obawiałam. Nie wiem czy mój pierwszy post dał taki obraz. Wspomniałam o podróżach, winie do wieczornego seansu filmowego, ale to nie jest nie wiadomo jaki luksus. Napisałam o tym, że z Mężem się wyszaleliśmy przez niespełna 3 lata małżeństwa, a wcześniej i dłuższy związek. I to jest prawda. Chyba podróże kojarzą się już tylko z zagranicznymi wojażami. A my po prostu lubimy odwiedzać różne miejsca w Polsce, jeździć na koncerty (w piątym miesiącu ciąży byłam nawet na koncercie metalowym i stałam sobie z boku na krześle, podczas gdy mój Luby szalał w pogo). Wprowadziłam kogoś w błąd? Nie było to moim zamiarem. Kiedy tylko dowiedzieliśmy się o dziecku podjęliśmy decyzję o remoncie. Odmalowaliśmy ściany, kupiliśmy meble i urządziliśmy przytulny kącik. Chcieliśmy być gotowi również pod tym względem. Poszło na to naprawdę dużo pieniędzy. Od samego początku jesteśmy samodzielni i nikt nam nie pomaga finansowo. Dodatkowo noszę się z zamiarem założenia własnej firmy, odkładamy na przyszłość. Jesteśmy w takim momencie naszego życia, że na poród w prywatnej klinice zwyczajnie nie możemy sobie pozwolić. Dlatego też napisałam, że muszę zaakceptować fakt i pogodzić się z tym, co nieuniknione. I jak tutaj pisały Dziewczyny, poród to ruletka. Może okaże się, że wezmą mnie na stół w ostatniej chwili, a może nie będzie tak źle, może będzie to traumatyczne przeżycie. Tego nie da się przewidzieć. Poród jest sytuacją, która zawsze mnie przerażała i myślę, że gdyby się po "prostu nie udało", to odwlekałabym ciążę najdłużej jak się da. Zawsze byłoby jakieś "ale". Proszę, niech nikt mi nie mówi, że to jest bardziej stresujące dla dziecka niż dla matki. Jako ludzie nie pamiętamy nic z okresu w łonie matki, ani porodu. Nie mamy takiej świadomości. Owszem niemowlę wyciągane na zewnątrz na pewno czuje, ale to ja mam pełną świadomość, to ja przeżywam ból, to ja cierpię teraz psychicznie. Takie argumenty w ogóle do mnie nie przemawiają. Rozmawiałam sobie z moim Mężem na ten temat, bo to jakie On ma zdanie jest dla mnie niezwykle ważne. I On też jeszcze tego nie widzi. Sam jest pewien, że będzie mi towarzyszył od początku do końca. Wie jakie widoki Go czekają, nie jest przeze mnie zmuszany, to Jego wola. To nasze wspólne dziecko i nie zostawi mnie samej w tak ważnej chwili. Na razie póki nie urodziłam, nie czujemy tego instynktu. Nie widzieliśmy tego małego człowieczka, on cały czas jest gdzieś tam w moim ciele jak "obcy" (niestety tak to mogę opisać), nie możemy go dotknąć. To chyba dlatego, że oboje mocno stąpamy po ziemi, nie mamy cukierkowych myśli na temat dzieci, podchodzimy do całej sytuacji z rozwagą. Nie lubimy być w centrum uwagi, a tak się dzieje gdyż w najbliższej rodzinie jesteśmy pierwsi, którzy dziecka oczekują. Krępują nas te wszystkie ciocie, chcące dotknąć brzuszka ze łzami w oczach. Jednak są takie magiczne chwile kiedy Mąż gładzi skórę i czujemy wspólnie ruchy syna. Tacy jesteśmy, możecie to nazwać jak chcecie. To wynika z naszych charakterów. Dlatego też jestem pewna, że to się nie zmieni. Mamy tyle zainteresowań, pasji, marzeń, że temat dziecka nigdy nie będzie dla nas jedynym. Nie jestem i nie będę osobą, z którą będzie można pogadać tylko o kupkach i o tym jaki to nasz synek cudny i w ogóle, naprawdę to że będę matką nie znaczy, że mi do tego stopnia odbije. Nie będzie sterty zdjęć na facebooku i uroczych statusów, że się dziecku ulało. Nie stworzymy mu od najmłodszych lat "cybertożsamości". Czasem obserwuję konta moich koleżanek (z liceum, z którymi już kontaktów nie utrzymuję) i zastanawiam się dokąd ten świat zmierza. Kompletnie nie dają dziecku wyboru i zamieszczają prywatne zdjęcia. Są pewne granice. W macierzyństwie chyba pociąga mnie jedna rzecz. To, gdy dziecko będzie już w "wieku ciekawskim". Gdy będzie zadawało pytania, gdy będzie poznawać świat, gdy kształtować się będzie jego charakter. Chcę zobaczyć jakim człowiekiem się stanie i jaką pasję będzie miał w życiu. Czy będzie miał fajnych przyjaciół. Przede wszystkim będę czuła odpowiedzialność za tego małego człowieka, będę prowadziła go tak, by sobie poradził, by był samodzielny, by pomagał rodzicom i wiedział, że może na nas zawsze liczyć. Nic się nie zmieniło od wczoraj. Ciało nie daje mi żadnych sygnałów, że to już i tracę cierpliwość. Napisałam wiadomość do mamy, sióstr, dwóch przyjaciółek. Poprosiłam, by nie pytały co chwilę, napisałam szczerze, że mam już dość i że czekam na poród jak na zbawienie (?) Przeprosiłam za to, że mogłam je w ostatnim czasie urazić i za rzadki kontakt również. Czuję się z tym lepiej. Mam tak samo jak autorka postu powyżej. Również miałam operacje w dzieciństwie. Korekcja zeza i to podwójna, rok po roku w dzieciństwie, wtedy gdy jeszcze operacje nie były wykonywane laserem. Okulista stwierdził, że nie ma to jednak znaczenia. Wyraźnie zaznaczył, że to nie powód by mieć cesarskie cięcie, według niego nawet odklejenie siatkówki nie jest wskazaniem. Wiecie co mnie pociesza? I tylko to. Że kobiety rodzą i żyją. Naprawdę. Że nie jestem jedyna, że jakoś przebrnę. Za ciało się wezmę. Moja mama jest szczupła i mam geny po niej więc na pewno nie pozwolę by ta waga została ze mną na dłużej. Nie chcę się zapuścić, wiem tylko że rozstępy będą blizną i zawsze będą mi przypominać o tym, co przeżyłam w ciąży. Moja psychika podstawia mi różne obrazy. Boję się połogu, nocy (bo ojciec dziecka na noc w szpitalu zostać nie może). Boję się pęknięcia i szycia, że nie będą mi pomagać gdy nie będę miała siły, albo nie będę wiedziała co mam zrobić. Szpitale są straszne. Chciałabym trafić na ludzki personel. Po prostu. Mój Mąż będzie w domu miesiąc, bo bierze dodatkowy urlop. Pierwszy miesiąc spędzimy wspólnie ucząc się opieki. Ja również trzymam za Was kciuki. I za te, które urodziły, ale mają gorsze relacje z Partnerami i te, które podobnie jak ja są przed porodem, mają stany depresyjne i chcą już rozwiązania. Życzę Wam wytrwałości, tego byście wyszły na prostą. Życzę sobie tego sama. Cały czas zastanawiam się dlaczego jeszcze ten mały człowiek nie chce wyjść mimo tego, że jest gotowy. Nienawidzę uczucia bezsilności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wychodzi bo nie jest gotowy kiedys w dawnych czasach nikt nie liczyl ciazy co do dnia to bez sensu. Kolez urodzila 2.tyg po terminie czyste wody dziecko zdrowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i bez przesady z tym bolem porodowym. Sa gorsze rodzaje bolu. Porodowy jest przynajmniej z przerwami. Skurcz rozkurcz. Mozna odetchnac. To nie jest ciagly bol. Ale oczywiscie jesli wszystko normalnie sie odbywa. Bol ucha jest gorszym bolem. Albo atak bolu nerkowego. Naprawde bol fizjologiczny to inny bol niz chorobowy.wiesz ze minie. Po cc tez jest nieciekawie. Endometriza moze sie przyplatac. Dlatego mimo mozliwosci wyboru , bo pieniadze nie byly problemem wolalam urodzic naturalnie. Ew problemy po naturalnym porodzie typu nietrzymanie moczu przechodza a jak nie przejda to laser i po sprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak są gorsze rodzaje bólu od porodowego-palenie zywcem:-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja rodzilam w wieku 35.lat. nie mam ani jednego rozstepa na brzuchu. Az trudno w.to uwierzyc ale tak jest. Moze dlatego ze biegalam przed ciaza. Moj brzuch wyglada tak jakbym nigdy w ciazy nie byla. Przytulam noespelna 12.kg w ciazy, wazylam w 9 mc 61kg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja zawszłam z waga 52kg, 64 do porodu. Lat 25. Mój brzuch, uda, pośladki wyglądają jak mapa topograficzna. A ze skóry pozostałej po ciąży mogłabym sobie torebkę zrobić:-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, jedno ci mogę zagwarantować, z taką pewnością piszesz "nie będę taka i taka, nie będę robić tego i tego" - napiszę ci jako doświadczona kobieta i matka - po przyjściu na świat dziecka, zwłaszcza pierwszego, jedyne czego na sto procent możesz być pewna to to, że nic nie jest pewne :) Nawet jeśli chodzi o twoje zachowanie, możesz zakładać jedno a życie pokazuje drugie. Moim zdaniem pierwsza rzecz, jakiej dziecko uczy rodziców, to pokora :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu u mnie w USA kobiety czesto decyduja sie na zycie bez dziecka i maja duzo szczesliwesze i bardziej spelnione zycie i maja kariere i hobby i wolnosc i podroze… 333 www.youtube.com/watch?v=3i8oZDgvlkI

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiedziałam ze zaraz zleca sie tutaj "matki Polki kafeteryjne" ktore to zaczną pouczać nas: przeciez wiadomo z czym wiąże sie macierzyństwo, trzeba było sie zabezpieczać bla bla bla Ja bardzo chciałam miec dziecko z mezem ale nie przypuszczałam ze aż tak zle zareaguje na takie zmiany wizualne ktore niby były do przewidzenia ale chyba każda chce ich uniknąć i z góry nie zakłada ze ciało pooraja rozstępy, ze piersi bedą takie hmmm miękkie i mniej jędrne, ze kg będzie cieżko zrzucić i brzuch szczególnie ta skore pozostała, ze cc to niby spoko ale pozniej trzeba wstać i zacząć funkcjonować co proste nie jest i wiele wiele innych rzeczy... Juz w ciazy powiedziałam sobie/drugi raz tego nie chce przechodzić i ze jedno dziecko mi wystarczy. Tego sie trzymam, mam gdzies gadanie ze dwoje z mała różnica wieku to tak ekstra, ze jedynaków cieżko wychować, ze jestem egoistka itd a wiecznie mnie umoralniają inne kobiety z rodziny czy koleżanki pytając kiedy drugie/NIGDY Wiecej kobiet decyduje sie na jedno dziecko albo wcale, czasy sie zmieniają, rzadko która rozmnaża sie wiecej niz dwa razy, kobiety zaczęły stawiać na siebie a nie tylko na dzieci, meza i dom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie czytałam tematu, przeczytałam pierwszy tekst autorki Nie zadawajcie sobie trudu, żeby mi odpisywać, bo i tak tu pewnie nie zajrzę. Ale napiszę jedno: masz problemy z dup/ska, autorko. To jak się czujesz jest wynikiem albo hormonów, albo twojego egoistycznego i egocentrycznego charakteru. Nie masz żadnych powodów, aby nazywać swój stan depresją, nadużywasz tego pojęcia i to w tak paskudny sposób, że szok. Idź sobie do poczekalni psychiatrycznej, popatrz na to ,z jakimi problemami i stanami ludzie się borykają. Idź sobie na onkologię dziecięcą albo tą dla dorosłych. Poznasz, co to prawdziwe problemy. Za dobrze masz i wymyślasz sobie kłopoty na własne życzenie, księżniczko. Tyle ode mnie, ale oczywiście wypuść to drugim uchem. Bo zamiast wziąć się w garść, przestać zachowywać się jak roszczeniowa i egoistyczna jaśniepani, lepiej będzie dalej użalać się nad swoim strasznym losem i jęczeć, jak to cię nikt nie rozumie. A czego oczekiwałaś? Psychoterapii po tym, jak się okazało, że bedziesz rodzić naturalnie? Masz zdrowe dziecko, które odkręciło się do porodu tak, jak natura przykazuje, co oznacza, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, a tobie mało? Jesteś zas/r/aną egoistką, że się powtórzę. Wtórują ci tu podobne, więc świetnie, że znalazłaś sobie tak wyborowe towarzystwo do narzekania i płaczu nad swoim losem. NIE MASZ PROBLEMÓW, SAMA JE SOBIE WYMYŚLASZ. Taka jest prawda, a teraz ja spadam, a ty dalej sobie lamentuj nad sobą. To był tylko przerywnik 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko- piszesz, ze mialas bardzo bolesne miesiaczki, to tak jak moja mama. Do porodu miala takie, ze mdlala, a po urodzeniu 1-go dziecka jej przeszło:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym napisze, ze sama jestem mama 2 dzieci i rodzilam sn :-) Nawet nie pomyslam o cc,a bylam i jestem szczupla,a dzieci rodzily sie duze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
AUTORKO !!! Sama chcialas tej ciazy, a teraz nie wiesz czy chcesz dziecka? JA PIERDZIU :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I poniekad zgadzam sie z wpisem z 13:05.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, uspokoję cię - nie masz żadnej depresji, jesteś po prostu p/i/e/r/d/o/n/i/ę/t/a :) Mam nadzieję, że pomogłam, pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja moglam pomarzyc by moj maz byl przy mnie przez m-c po porodzie. Kiedys nie bylo"tacierzyńskiego"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czytalam tylko post autorki, w dodatku piszę dość szybko i nieskąłdnie , bo za chwilę mi się 9miesięczniak obudzi... Rozstępy za jakiś czas zjaśnieją i nie będą aż tak widoczne (ja ma całe piersi w rozstępach, brzuch na szczęście ocalał). Jak dojdziesz do siebie po ciaży to polecam zrobić wszystko, żeby brzuch był z powrotem plaski i umięśniony (delikatnie, nie żadne tam kulturysyki) to te rozstępy w ogóle nie przeszkadzają... Ewa Chodakowska wrzuciła na swoim profilu na fejsie jakiś czas temu zdjęcie takiego "tygrysiego" brzucha i był bardzo ładny... bardzo Ci współczuję podejścia lekarzy... Z jakiego miasta jesteś? ja na Twoim miejscu szukałabym innego szpitala - jakiegoś bardziej przyjaznego ludziom, o ile taki tam jest... Masz prawo czuć się tak jak się czujesz, na szczęście to już ostatnia prosta i finał już tuż tuż... Trzymam za Ciebie kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez trzymam kciuki - żeby zmądrzała ! :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natostach
Oczywiście, że zadam sobie trudu odpisać. Po to jest forum. Nie obchodzi mnie czy tu zajrzysz autorko ostatniego postu, ale widzę że nie było Ci to tak obojętne jak uważasz skoro wtrąciłaś tutaj tych parę zdań. Masz rację, że wypuszczę drugim uchem i zaraz się dowiesz dlaczego. Zauważyłam, że kobiety na forach (zwłaszcza tych dotyczących macierzyństwa) dzielą się na kilka kategorii. Są takie, co pouczają bo są matkami i zjadły wszystkie rozumy i myślą, że po wypowiedzi internetowej są w stanie ocenić człowieka i przewidzieć jak będzie wyglądało jego życie. Są takie, które nie potrafią wypowiedzieć się na temat i piszą coś w rodzaju "trzeba było się zabezpieczać, wiedziałaś co robisz". Są i takie, które potrafią zrozumieć i pocieszyć, są też i takie, które obrażają kogoś kto postrzega pewne sprawy inaczej niż one same i wciskają swoje porównania typu "masz dobrze bo nie poroniłaś, a co mają powiedzieć kobiety, które rodziły martwe dziecko", albo zobacz sobie co to są prawdziwe problemy". Do tego język jak z rynsztoka. Jak dobrze, że internet pozwala na zachowanie anonimowości. Moje problemy są moimi problemami. Psychologowie określili terminy "depresja przedporodowa" i "poporodowa". Nie wiem jak inaczej to nazwać. To, co przeżywam opisałam w stworzonym przeze mnie temacie. Dla mnie te problemy są prawdziwe, ważne. Nie mogę się porównywać z osobami chorymi. Przepraszam bardzo. W tej chwili ktoś ginie, ktoś jest gwałcony, ktoś dowiaduje się, że ma raka, ktoś ma złamane serce bo jest nieszczęśliwie zakochany. Mam się umartwiać nad całym światem? Nigdy nie było równości i nie będzie. Żaden z tych problemów nie jest błahy, ale porównywanie ich nie ma najmniejszego sensu. Nazywanie mnie "księżniczką" zasraną na dodatek jest nie na miejscu gdyż opisany tutaj problem jest tylko i wyłącznie próbą poradzenia sobie z nagromadzonymi emocjami. Nikt tutaj nie wie o sobie nawzajem. Po moim poście można mieć pojęcie jak się czuję w ciąży i jakie mam podejście do spraw związanych z macierzyństwem, ale o innych sprawach związanych z moim życiem tu nie piszę i nikt nie jest w stanie powiedzieć co w nim przeżyłam, co widziałam i co mnie ukształtowało. Mam inne poważne problemy jak każdy dorosły człowiek. Zdrowy egocentryzm to nic złego. Nie wymyślam sobie problemów. Dla kogoś jestem egoistką. Jestem egoistką bo mówię o sobie na forum, przelewam myśli, mam wątpliwości, nie traktuję dziecka jako cudu, załamałam się gdy dowiedziałam się o odwołaniu planowanej cesarki, która dawała mi poczucie spokoju? Żyję na tym świecie już tyle lat, że wiem jakim człowiekiem jestem, wiem co chcę osiągnąć w życiu i jak pisałam wynika to z charakteru. Zgadzam się, że rodzicielstwo nauczy pokory. I tylko z tym. W moim otoczeniu jest wiele matek i mówię o tych, które są już starsze i mają nastoletnie bądź dorosłe dzieci. Pokończone dwa kierunki studiów, pasje, zdrowy i niezaborczy kontakt z dziećmi, kochają je ale i szanują ich prywatność. Naprawdę jestem w stanie powiedzieć z całym przekonaniem jak wychowamy z Mężem syna i, że nie będzie on jedynym tematem o którym będziemy w stanie mówić. Życie stało by się nie do zniesienia. Pogódźcie się z tym, że są takie kobiety. Tak jest ich mniej, ale są. Mam wrażenie, że o tych trudach ciąży mówi się mało albo wcale. Telewizja i inne media kreują obraz matki, która jest zawsze szczęśliwa, gotowa na każde poświęcenie, całe jej życie kręci się w okół dziecka, nie ma innych zainteresowań poza tym jednym zajęciem, gotowaniem i sprzątaniem. Społeczeństwo w jakim żyjemy też nie ułatwia zadania przyszłym, przerażonym mamom. Kobieta jest sprowadzona do roli inkubatora i dojnej krowy i jak tylko odstaje w jakiś sposób swoimi poglądami to idzie na odstrzał. Czy wiedziałam na co się piszę? Nie do końca. Jak można być pewnym czegoś, co zdarza się pierwszy raz? To nielogiczne. Napisałam, że w 7 miesiącu ciąży, albo na początku 8 zaczęły się moje problemy. To, że musiałam zrezygnować z tylu rzeczy, to że pojawiły się rozstępy mimo stosowania kremów, to że zaczęłam odczuwać zmęczenie zwyczajnie mnie przytłoczyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przestan juz narzekac, bo czytac nie mozna tego co piszesz !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hej. Bedzie dobrze ,uwierz mi:) ja mialam depresja (dosc dobrze ukrywana) przez cala ciaze , najpierw chcialam dziecko a kiedy zobaczylam 2 kreski rozpacz! ciagle stwierdzenia ze- juz mi brzuch widac ( chcoaz bylam w ciazy 7 tyg a brzucha nie mialam dluugu) -ze nogi mi puchna ( a mi nigdy nie puchly) -ze przytylam(schodlam na poczatku) -ze za chuda jestem i to najglupsze pytanie-jak sie czujesz? co na to odpowiedziec? dobrze? ...zadawane bylo mi codziennie ! jezu koszmar! obce cialo..zero atrakcyjnosci, tez ulozenie miednicowe gdzie kazdy krok to ból. obwinianie tego dziecka za to wszystko a potem wyrzuty sumienia. potem urodzilam i bylo jeszcze gorzej! pierwsze 3 miesiace to pieklo jak dla mnie!~kolki, nieprzespane nocy, ciagle uwiazanie przy dziecku i na dodatek nagle wszysc chca cie odwiedzac ale nikt nie garnie sie zeby chociaz ze 30 minut wziac dziecko na rece..i kiedy dziecko spalo zamiast spac z nim to musialam zabawiac gosci. i wiele wiele innych problemów. ale...... jak maly mial 4 tyg przyszla milosc do niego a jak mialm 4 miesiace stwierdziłam ,ze jets calkiem sympatycznym czlowieczkiem:) teraz ma 2 lata i 5 mies i jest naprawde dobrze. Odzyskałam cialo swoje:)synek sam sobą juz sie zajmie i tata zagoniony jest do roboty oraz babcia (nauczylam sie byc egistka:) ) chodze do szkoly, na fitnesy itp. naprawde fajnie jest! musisz teraz wytrzymać i pierwsze 3 mies... potem dziecko bedzie sie zmieniac a i nie krępuj sie prosic o pomoc innych:) a co do porodu ja mialam cc ale moja przyjaciólka sn i wiesz co? 2 godziny po porodzie bez znieczuleni stwierdzila ze mogla by znowu rodzic mimo ze bolalo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×