Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość rudowłosa_zielonooka

CO robić??? Mój mąż kocha swoją nieżyjącą ciężarną narzeczoną a teraz ja

Polecane posty

Gość gość
dla mnie to nie jest piękne że sobie małżonkowie jezdzą na groby razem tu razem tu,tu on powspomina żonkę tu ona mężusia potem do wyra razem,wdowia parka ,dla mnie to wszystko jest p**********e i to dla mnie jak w cyrku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TixTom
Tak tak autorka już ileś lat jest z mężem i TERAZ czeka na jego reakcje związane z rocznicą. Tak napisała o 20:07 aha, czyli wcześniej nie było tych rocznic? Tak jak co roku? Tylko w tą okrągłą ją dopiero tak szalenie zaczął kochać i nie widziałaś jego wcześniejszych reakcji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Polecam w takiej sytuacji pomoc tarocistki . Ja systematycznie korzystam w sprawach pracy, uczuciowych a nawet intymnych. Napisala mi o tym gdzie powinnam szukac pracy i znalazlam w tym miejscu o ktorym napisala.Odpowiada konkretnie na pytania i nie musze dlugo czekac na odpowiedzi. Maksymalnie do 24godzin. Jestem megazadowolona tarocistkasofii@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko a to dziecko ile miało lat/ zdążyło sie urodzić/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mozesz sie dziwic tym ,ze ma ja w swojm sercu i swoje nienarodzone dziecko jak dobrze zrozumialam?czy to wszystko nie bylo za szybko?moze wspolna terapia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ile lat jest od smierci mozesz jasniej?bo czytam rok,pozniej ktos pisze10lat?bo jak rok to wiadomo ze to wszystko zywe jest!autorko powinnas miec wiecej zrozumienia,jakos pomoc mu w tej zalobie,wspolne rozmowy na pewno sa dobre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, a możesz napisać, co on konkretnie robi lub, czego nie robi, co jest dla Ciebie tak nieznośne. Miłość do nich jest naturalna i normalna. Przeżywanie rocznicy również. Na pewno ją przeżyje. Szczególnie, jeśli jest okrągła. Piszesz, że nie będziesz w tym uczestniczyć. A, gdyby poprosił, byś pojechała z nim na cmentarz? Odmówisz? Wtedy to Ty odrzuciłabyś jego, odseparowując się od czegoś, co go tworzy... Naprawdę nie wiedziałaś, z jakim doświadczeniem człowieka wybierasz i, w co się angażujesz? Nie kochałaś go w całości, tylko wyobrażenie jego jako człowieka, który się zresetuje? Nie analizuj, jak on przeżyje rocznicę, bo na pewno przeżyje i to normalne. Bardziej skup się na tym, jak przeżyje Wasze oczekiwanie na dziecko, poród, pierwsze chwile po nim. I wyluzuj. Daj jemu i sobie żyć. On musi się czuć wolny, zrozumiany-autentycznie zrozumiany, akceptowany, wspierany, szanowany w swoich uczuciach. Też masz takie potrzeby, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wiem ze chcesz go dla siebie,ale wybacz,wiedzialas o jego traumie,to nie zniknie ,to zostanie na zawsze,facet powinien pojsc po fachowa pomoc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rudowłosa_zielonooka
Ja naprawde staram sie zrozumiec i jego i jego uczucia . Tak jak ktos tutaj wczesniej pisal o stracie bliskich sercu osób tak bardzo współczuję tym którzy tracą swoją miłość w ten sposób choć ja czasem tez mam wrażenie jakbym swoją traciła tylko że w zupełnie innych okolicznościach . Jak juz pisałam to nie było tak że kiedy się poznaliśmy to nie było o niej mowy, bron boze. mówią że czas goi rany i ja chciałam w to wierzyć bo bardzo go kocham . kiedy się poznaliśmy było mu bardzo ciezko ale jak sam mówił ożył przy mnie choć tak naprawde caly swiat wtedy był przeciw nam ale mimo to jesteśmy razem... Miałam nie p[isać szczegółów ale chce aby z tą rocznicą było jasne bo ktoś tu napisał że pierwsza. Nie, nie pierwsza fizycznie byłoby to niemozliwe. To piąta rocznica jej śmierci, jej i dziecka. Dziekuje za wszystkie powazne odpowiedzi i rady, tak zrobie, porozmawiam z mezem na spokojnie, nie chce go w zaden sposob urazić czy zbagatelizować jego uczuć, nie na tym mi zależy, choć bolą jego częste wizyty na cmentarzu, przeglądanie starych zdjęć czy porównywania. Tak, chodziłam z nim do tej pory na cmentarz, ale nie zawsze, czasami chodzil tam sam. Wybaczcie ale chce sie dzisiaj wczesniej polozyc. Mam nadzieje ze nie zabraknie mi sił na tę ważną rozmowę i nie zrobię czegoś źle...Dobranoc wszystkim i raz jeszcze dziekuje za cenne rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz, przeglądanie zdjęć czy tym bardziej częste wizyty na cmentarzu są normalne. Myślę, że to zupełnie inaczej, jak wiążesz się z kimś, kto zerwał czy został porzucony, zdradzony itp. A inaczej z wdowcem czy człowiekiem, który stracił narzeczoną. Tu nie ma nowy o zmianie stosunku do niej. Jest możliwe, że pokocha równie szczerze i głęboko kolejną osobę, ale ta poprzednia też w nim będzie. Mnie się trochę wydaje, że to, co Ty nazywasz wielką miłością na początku, to było po prostu wielkie zakochanie. Byłaś zakochana bardzo i bardzo Ci na nim zależało, liczyłaś na zmiany w nim, a nie bardziej na przyjęcie jego sytuacji i wpisanie się w nią... Co? To się da nadrobić, ale musisz wyluzować, nie szukać zagrożenia w jego relacji z poprzednią narzeczoną i trochę współodczuwania włączyć. Nie myśl tyle, jak to zmienić, tylko, jak z tym wspólnie żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rudowłosa_zielonooka
nie wiem , sama już niewiem , ja kocham go bardzo od początku to z mojej strony nie było tylko zwykłe zakochanie ale miłość . pomagałam mu w tej sytuacji i byłam dla niego wsparciem ale moim zdaniem nie można nią żyć całe życie. Próbowałam dzisiaj przed wyjściem męża do pracy podjąć z nim ten temat ale nic z tego nie wyszło i tylko jeszcze bardziej się tym denerwuje co ja robie nie tak???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pisałam do ciebie wczoraj... być moze nie potrafisz rozmawiać spokojnie, być moze w tonie głosu mąż wyczuwa już czepianie się i frustrację, być moze czuje twoja złosć i jej nie rozumie. mój narzeczony nie żyje od prawie 10 lat a ja nadal go kocham, nie mam wpływu na swoje uczucia, po prostu go kocham. Czas nie ma tu nic do rzeczy. Twój mąż również nie ma wpływu na swoje uczucia i dlatgeo musicie poważnie porozmawiać, ale na spokojnie. Czas przed wyjściem do pracy to zły czas. przed wyjsciem do pracy można obgadać listę zakupów a nie tak powazny teamt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem. Może on w tych próbach rozmów widzi brak akceptacji sytuacji. To może nie rozmawiaj na siłę. I myślę też, że to nie jest dobry moment przed rocznicą śmierci. Jeśli już to po niej. Teraz on będzie wzburzony, bo przeżywa. Poczekaj. Ja bym w ogóle radziła Ci spokojnie poczekać do porodu i zobaczyć, jak on się będzie wobec Was zachowywał. Pozwól się kochać i nie zakładaj, że miłość do niej uniemożliwia miłość do siebie. Zrób coś sama dla siebie, daj mu przeżyć rocznicę i zobacz, co będzie dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zycie z wdowcem jest okropnie ciezkie - ja bym w zyciu nie podjela sie takiej proby;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Nie wiem. Może on w tych próbach rozmów widzi brak akceptacji sytuacji. To może nie rozmawiaj na siłę. I myślę też, że to nie jest dobry moment przed rocznicą śmierci" xx autorko nie zgadzaj sie na to - to nie jest twoja rocznia i ja wyeliminuj ze swojego zycia a nie takie chodzenie na palcach. czy jesli ona by go zostawila to dzis w zwiazku bys obchodzila rocznice rozpadau tamtego zwiazku - przeciez jasne ze nie? to jest jego strata - czy moze byla. I powinnas sprawe postawic jasno - albo ty i wasze zycie, albo jego zycie bez ciebie z rocznicami, celebracjami i wszystkim. Tez masz prawo do szczescia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kazdego kochamy inaczej,twojich rodzicow,meza,dziecka,to ze on ja kocha,i kochac bedzie na zawsze,bo smierc ich rozlaczyla!nie znaczy ze ciebie nie kocha,robi to w inny sposob,z czasem ten bol bedzie mniejszy,zobaczysz jak urodzi sie wam dzidzia,narodzi sie nowa milosc,moze wyluzuj troche,przed praca nie jest dobry moment na rozmowy o tak powaznym temacie,zacznijcie urzadzac pokoj dla dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja sie nie zgodze z tym ze maz kocha eks 'inaczej' co nie wyklucza milosci do autorki. Nie dziwie jej sie, ze czuje jakby by byla w mocjonalnym trojkacie - jesli maz kocha eks - nie jest czy nie byl gotowy na nowy zwiazek. Moim zdaniem twoj maz nie potrafi sie otrzasnac z tamtego - w zyciu bym nie weszla w taki zwiazek, co innego gdy ktos przezyl swoja strate do konca i jest gotowy na nowy (taki tez znam przypadek)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zgadzam sie z gosciem z 11;15 i właśnie dlatego, aby nie obarczać niewinnej osoby swoimi przeżyciami, z nikim się nie związałam. Uważam, ze zachowanie twojego meża wymaga definitywnej rozmowy, bo teraz to wygląda tak, że on w centrum, jest biedną ofiarą wokół której wszyscy muszą skakać i chuchać na niego, a tak ni9e powinno być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do 11.15: To bardzo przykre i nasiąknięte egoizmem, co piszesz. W Małżeństwie jest tak, że straty małżonka są częścią naszego życia. Podobnie jak jego radości. Jeśli autorka miałaby podejść do sprawy tak, jak radzisz, oznaczałoby to, że ona nie jest gotowa do związku, który jest współdzieleniem, współprzeżywaniem życia-wszystkiego. Jak on miałby przestać kochać narzeczoną dlatego, że zmarła? Wy nie kochacie zmarłych rodziców na przykład? Wchodząc w związek z wdowcem, trzeba się przygotować i nastawić na to, że on ma takie doświadczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rudowłosa_zielonooka
Nie podjęłam tej rozmowy nerwowo albo pretensjonalnie . Chciałam byc delikatna nie wymagam przeciez od niego aby wymazal z pamieci swoją przeszłość , ja poprostu nie chce sie z nim dzielić zapytałam wiec czy mozemy porozmawiac . On zapytal o czym , ja ze o ( tutaj padlo jej imie ktorego nie chce wymieniac ) . Maz stwierdzil ze nie ma czasu , ale według mnie zbył mnie bo wcale jeszcze nie było tak późno...w każdym razie rozmowa odłożona . Ja w ogóle nie mam szczerze mówiąc ochoty na celebrowanie tej rocznicy , nie znałam tej dziewczyny , była bliska jemu nie mnie chociaz do tej pory nie unikałam wizyt na cmentarzu , ale jednak życie sie zmienia mamy dziecko w drodze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" gość dziś do 11.15: To bardzo przykre i nasiąknięte egoizmem, co piszesz. W Małżeństwie jest tak, że straty małżonka są częścią naszego życia. Podobnie jak jego radości. Jeśli autorka miałaby podejść do sprawy tak, jak radzisz, oznaczałoby to, że ona nie jest gotowa do związku, który jest współdzieleniem, współprzeżywaniem życia-wszystkiego" xxx malzenstwo to nie ejdnosc - nie ejstesmy w stanie przezywac tego co druga osoba bez wzgledu na to jak bardzo bysmy chcieli - jak najblizsza ci osoba straci noge to i tak nigdy nie bedziesz wiedziala co ona czuje - odsuwanie tego faktu niemoznosci wsploprzezywania uwazam za dziecinne;/ Poza tym kazdy czlowiek musi umiec ulozyc sie ze SWOJA przeszloscia zamiaonsy obciazac nia innych. Tak sie po prostu nie da zyc i predzej czy pozniej jakosc tego zycia bedzie nardzo niska - patrz autorka , inne kobiety przezywaja najpiekniejszy okres ze swpim mezczyznami a ona co ma w zamian, hM?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Jak on miałby przestać kochać narzeczoną dlatego, że zmarła? Wy nie kochacie zmarłych rodziców na przykład?" xx jest cos takiego jak odpuszczenie - mozesz wybrac: rozpaczac cale zycie ze starcilas meza/zone, przezyc strate i zaakceptowac, dac sobie szanse na przezycie swojego zycia ktore nadal trwa. Albo mozesz sobie tej sznasy nie dac - to nie wiele ma wspolnego z miloscia sama w sobie. Tracac rodzicow/rodzenstwo/przyjaciol - jednak masz swoje zycie, budujesz je dalej, co nie? xx "Wchodząc w związek z wdowcem, trzeba się przygotować i nastawić na to, że on ma takie doświadczenie" xx moja kolezanka jest zona nie-wdowca (jego eks zginela w wypadku) 8 lat temu, przez 3 nie ndawal sie do zycia, potem sie pozbieral - a potem poznal ja. Zyja we dwojke a nie w trojke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A, kto w ogóle mówi, że mąż autorki stawia siebie w centrum i robi się z siebie ofiarę? Przecież ona żadnych konkretnych destruktywnych dla ich związku zachowań nie wymieniła. Wspomniała o oglądaniu zdjęć i wizytach na cmentarzu... To normalne rzeczy, naturalne, nie rujnujące relacji. Autorko, może to Ty masz problem z tym, że on ją w ogóle kocha, nie akceptujesz siebie i doszukujesz się przejawów braku miłości? Albo zwyczajnie hormony Ci szaleją? Jasne, że autorka ma prawo do szczęścia. Ale ona sama wybrała tego człowieka, więc-sorry, ale powinna być odpowiedzialna za ten wybór. Nikt jej nie zmuszał do związku z nim. Sama chciała. A, że liczyła na zmianę... Cóż nikt nie ma prawa wymagać resetu czy wyrwania sobie serca od kogokolwiek. Jestem tym, kim jestem-albo mnie kochasz, albo nie. I absolutnie nie jestem przeciw autorce, bo rozumiem, że sytuacja jest dla niej trudna. Ale ona w to weszła i teraz nie może oczekiwać od męża, że stanie się dla niej człowiekiem bez przeszłości. Rozumiem też jego i to, że zmarłej ukochanej się nie przestaje kochać, o ile się szczerze kochało. Ale naprawdę można się otworzyć na nową miłość. On naprawdę może kochać obecną żonę, dziecko. Może inaczej. Ale, kto mówi, że mniej? No, chyba, że kocha mniej-pytanie, na ile ten związek powstał naturalnie a, na ile pod presją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"zgadzam sie z gosciem z 11;15 i właśnie dlatego, aby nie obarczać niewinnej osoby swoimi przeżyciami, z nikim się nie związałam." xx i to jest zdrowe rozwiazanie, co nie oznacza ze kiedys nie bedziesz chciala i mogla sie zwiazac, nawet jelsi obecnie tak nie myslisz xx "Uważam, ze zachowanie twojego meża wymaga definitywnej rozmowy, bo teraz to wygląda tak, że on w centrum, jest biedną ofiarą wokół której wszyscy muszą skakać i chuchać na niego, a tak ni9e powinno być." xx dokladnie tak - jego strata, nikt za niego z JEGO strata sie nie upora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Właśnie Małżeństwo jest jednością. Eh... Trochę tutaj brak wrażliwości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" rudowłosa_zielonooka dziś Nie podjęłam tej rozmowy nerwowo albo pretensjonalnie . Chciałam byc delikatna nie wymagam przeciez od niego aby wymazal z pamieci swoją przeszłość , ja poprostu nie chce sie z nim dzielić zapytałam wiec czy mozemy porozmawiac " xxx sluchaj nie musisz byc przesadnie delikatna - to nie jest TWOJA WINA ze jego narzeczona nie zyje - osoba ktora powinna byc otoczona delikatnoscia tutaj jestes Ty sama! xx "Ja w ogóle nie mam szczerze mówiąc ochoty na celebrowanie tej rocznicy , nie znałam tej dziewczyny , była bliska jemu nie mnie chociaz do tej pory nie unikałam wizyt na cmentarzu , ale jednak życie sie zmienia mamy dziecko w drodze... " xx nie - powiedz stanowcze nie!!! to nie jest czesc Twojego zycia - i chyba nie masz ochoty miec zycia zatrutego cemnatzrem na ktorym lezy obca osoba, co nie? nie baw sie w celebrowanie - szczerez mowiacc zamiast delikatnosci wybralabym zimny prysznic na glowe - koles bedzie ojcem zywego dziecka - i an tym sie powinien skoncentrowac. Jesli to nie ejst jego glownym priorytetem zyciowym to nie nalezy mu sie zdane wspolczucie - wspolczucie bede trzymac dla Waszego dziecka, przykro mi ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" gość dziś Właśnie Małżeństwo jest jednością. Eh... Trochę tutaj brak wrażliwości... " xx nie jest - nigdy nie bedziesz drugim czlowiekiem, bo on ma swoje wczesniejsze przezycia ie mocje o ktorych moze sie nawet nigdy nie dowiesz a na pewno nie poczujesz. Tak samo jak ty masz swoje. Niedojrzale kobiety czesto maja taka potrezbe bycia emocjonalna jednoscia z mezem/partnerem;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na tym też polega miłości, że w pewnym sensie dajemy drugiej osobie się "obciążyć" i wzajemnie. Niesiemy wszystko razem. Inaczej jest w nas jakieś zamknięcie. A też nigdzie nie jest napisane, że mąż autorki swoim przeżywaniem ją jakoś krzywdzi. Może po prostu to narzeczona jest jakoś w nim obecna, rozmawia z nią itd, ale to nie musi nikogo krzywdzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szczerze-ja sama rozmawiam ze zmarłą narzeczoną mężczyzny, w którym jestem zakochana. I nie wyobrażam sobie, żeby jej nie było. Ten ich związek też go kształtował, ta relacja jest częścią jego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"A, kto w ogóle mówi, że mąż autorki stawia siebie w centrum i robi się z siebie ofiarę? Przecież ona żadnych konkretnych destruktywnych dla ich związku zachowań nie wymieniła" xx wymienila, oczekuja wspolnego dziecka - a on zyje rocznicami z poprzedniego zycia. Dajmy abstrakcyjny przyklad - jlsi ich dziecko urodzilo by sie w dzien zwiazany z eks (jej data urodzin, smierci czy inna) - to wyobrazasz sobie ze idac trybem 'dania mu prawa' do tzw oplakiwania w niekonczonosc - to dziecko byloby skazane od malnkosci na nieobecnosc tatusia w jego waznym dniu? wiesz jakie to obciazenie? koles jest nieswiadomy - tamto zycie sie skonczylo, wybral nowe - za tym ida konsekwencje w ktorym nie ma miejsca na wspominanie usmiechu eks. Mogl zostac sam - wtedy by plakal tyle ile by chcial.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×