Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Chyba dam sobie spokój

W swoich związkach zawsze byłam lojalna, uczciwa, wierna i dobra

Polecane posty

Gość gość
@inna Asia Nie wiem akurat dlaczego tekst o dzieciach jest twoim ulubionym(i to z :) ), moim ulubionym z kolei jest użycie słowa "tekst"- z miejsca sugerujące bezwartościowość stwierdzenia. Nie wiem ile wiesz o życiu, ale skoro piszesz: "Z tego co zauważyłam u siebie początek końca zaczynał się w momencie... "- zwracam uwagę na słowo zaczynał- nie zaczął ale zaczynał. Czyli liczba mnoga, czyli doświadczenia przelotne, czyli doświadczenia brak. To jest z kolei moje zdanie ;) I bez obrazy, nie o to mi chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inny on
Poprzedni post mój. Z tego co piszesz odnoszę wrażenie że zostałaś zdradzona (nie chcesz nie odpowiadaj) stąd u Ciebie takie zero tolerancji dla ludzi którzy będąc w związkach małżeńskich zakochali sie w kimś innym. Oczywistą sprawa jest że takie zdarzenie musi miec przyczyny gdzieś w małżeństwie , w przesłości.. To są cholernie złożone sprawy tym bardziej , że społecznie i rodzinnie piętnowane. Pisanie o tym że to k******o czy hetowanie takich sytuacji jest bezcelowe. Tak się po prostu dzieje, bo jesteśmy tylko ludzmi. Oczywiście istotne jest to jak sie z tego wyjdzie. Ale i tu daleki byłbym od tego aby "pierwszy rzucić kamieniem". Jestem grzesznikiem i mam swój kręgosłup moralny, zapewniam, choc nie musze o tym wszem i wobec ogłaszac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inna Asia
Hmmm... zatem zacznijmy od ustalenia jednej podstawowej, jak widać dla Ciebie, kwestii. Jak długo ma trwać związek/małżeństwo (rozgraniczenie tego jest dla mnie absurdem, tak jakby małżeństwo nie było związkiem) abyś uznał je za długotrwały/e co w sposób oczywisty pozwoliłoby mi wypowiadać się w temacie zdrad w związku/małżeństwie? Logicznym jest, że związek/małżeństwo, które trwa naście/dziesiąt lat będzie inaczej wyglądał/o, bo miłość ewoluuje wraz z wiekiem, ale kilka rzeczy nie powinno się zmienić lojalność, szczerość, pożądanie. Innu on I widzisz jak się można pomylić w ocenie konkretnej osoby. Nie, nie byłam nigdy zdradzona, ani ja nigdy nie zdradziłam. Ludzie z czasem robią się wygodni i ciężko zaczyna się nowe życie, kiedy niepewna przyszłość z nową osobą i nie ma pewności czy to coś nowego przetrwa więcej niż rok. A ja węszę nosem, że zdradziłeś swoją żonę i teraz próbujesz to usprawiedliwić. Zdrada zawsze będzie zdradą. Nie ważny powód. Jeśli nie masz na tyle odwagi, aby wyjść ze związku, w którym nie jesteś szczęśliwy (ale nie do nowej kobiety!!!) tzn. że zawsze będziesz nieszczęśliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inna Asia
Wiesz skąd moja postawa i tak surowa ocena zdradzających w związku? Bo to najgorsza rzecz jaką możesz zrobić drugiej osobie. Załamujesz jej poczucie wartości, przekreślasz to co was łączyło, czasem jednym skokiem w bok (nie mówię nawet o długofalowych układach na boku) rujnujesz wszystko co budowało się razem. Po zdradzie nic już nie będzie takie samo. I dochodzi jeszcze jedna rzecz, cechy charakteru, których nienawidzę u ludzi - brak odwagi, brak chęci ponoszenia konsekwencji za swoje czyny, wygodnictwo i przyzwyczajenie do myśli, że "coś jest na zawsze" - a to są wypadkowe cech ludzi, którzy zdradzają. W związku jest coś nie tak, nie ma szans aby to rozwiązać, obie strony o tym wiedzą, ale trwają w tym "chorym związku", bo dzieci, bo kredyt, bo co ludzie powiedzą... i tak naprawdę raniąc wszystkich na około łączenie ze sobą. Czasem rozstanie jest najlepszym rozwiązaniem, zdrada jest ucieczką przed próbą ratunku. Jeśli ratunek się nie udaje wówczas rozstajecie się i staracie się poukładać życie na nowo... Ale ciężko jest wyjść z kręgu bezpieczeństwa, prawda???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
inna Asia dziś Ukłony to rzadkość u kobiety mieć takie poglady i o nie walczyć wieki szacunek . przypominasz mi kogoś bliskiego tak mam przyjaciela najlepszego i jest to kobieta (bez podtekstu seksualnego proszę ) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwykły gość m
gość dziś to mój post

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale bełkot ten temat to stek bzdur nie do przebrnięcia.... ludzie jeśli wy tak myślicie to nie dziwie się że ten kraj jest jaki jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inny on
Widzę, że już mnie szybko zaszufladkowałaś wg swoich kryteriów ;) Widzisz jak niewiele trzeba aby móc się wypowiadać o innym człowieku. Już wiesz, że zdradziłem, już wiesz że boję sie odejść, że będę nieszczęśliwy ;) A w ogóle przecież mnie nie znasz. Nie wiesz ile lat jestem żonaty, czy mam dzieci w jakim wieku itp itd- ale kamieniem już masz ochotę rzucić ;) Powiem tak: bez urazy ale tego właśnie w internecie nie znoszę, tej łatwości w ferowaniu wyroków: ten zboczeniec a tamten nie kocha ojczyzny.. Jest parę znanych mi historii, gdzie ludzie nie odeszli od siebie mimo że pojawiły sie uczucia do innej osoby. Poszli na przeczekanie, próbując zagłuszyć stan emocji. Jaki będzie tego wynik- nie mam pojęcia. Różnica miedzy nami polega z grubsza na tym, że Ty to nazywasz kurestwem a ja człowieczeństwem (niezły kontrast ;) ). No i pewnie wieku, przeżyć trochę jednak też. Mam jedną prośbę- bo zapewne Cie do niczego nie przekonam, nazywaj rzeczy po imieniu, twardo, bez wątpliwości, czaro na białym ukazuj swoją prawdę. Ale nie odmawiaj ludziom błądzenia i szukania drogi. Tak, zgadzam się nad związkiem trzeba pracować. Mam tez kilka spostrzeżeń w tej materii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inna Asia
Ależ skąd - nie miałam na celu oceny tego czy nawet myślenie czy zrobiłeś "coś" czy nie - zrobiłam dokładnie to samo co Ty w poprzednim poście. Na podstawie kilku słów doszedłeś do wniosku, że musiał mnie ktoś zdradzić, więc analogicznie skoro Ty tak uparcie obawiasz się nazwać zdrady (pięknie ująłeś to w słowach: zakochać się) po imieniu tylko dodajesz do tego idee tzn. że masz "coś" za uszami :D Przecież to proste jak 2+2. Tylko różnica między nami jest taka, że ja nie piszę o Tobie. Nie odnoszę swoich słów do Ciebie i Twojej sytuacji (niby jak - skoro nawet nie znam Twojego imienia), ale skoro ubodło Cię słowo kur/wi/arz to może jednak jest coś na rzeczy :P Mnie nie rusza jak ktoś pisze o kur/wach, dziwkach, grubych, samotnych matkach, teściowych itp. itd. bo mnie ten temat nie dotyczy. Zdrada jako taka rusza mnie z takich powodów jw. Tak jak rusza mnie np. temat pedofilstwa mimo, że nie miałam z tym styczności. Mam świadomość, że można się kimś zauroczyć będąc w związku. Świat to nie tylko te dwie osoby. Pytanie tylko co z tym się zrobi. I tutaj powinien wejść rozum i mądrość - rozumiem, że z wiekiem ta mądrość powinna być większa - jak widać z życia nie zawsze :P I pozwalam ludziom błądzić - tylko, niech ci co błądzą potrafili się przyznać, że postąpili głupio, źle... a nie wciskali mrzonki o zakochaniu i "dobru dziecka".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iny on
Ehh, jedziesz w tym tonie cały czas. Ja zadałem Ci pytanie i napisałem że jeśli nie chcesz -nie odpowiadaj.. Ty napisałaś że "węszysz" że jestem taki jak myślisz a teraz dodajesz jeszcze , że pewnie mam coś za uszami.. . Wg mnie to nie to samo ale może się nie znam ;) Nie kupuje Twojego światopoglądu, co nie oznacza , że podziwiam zdradzających itp. Po prostu mam dla nich zrozumienie. Nie ma czarno-białych historii. I nie wiem ile razy bys napisała, że miłość to tylko "przykrywka" czy "wymówka" i jest to tak proste jak 2+2- to nie zmienisz tego , że ludzie w różnym wieku sie zakochują. Zejest coś takiego jak "trudna miłość" czy Ci sie to podoba czy nie. Pewnie napiszesz znowu , żemysle tak z powodu własnych przezyć.. Trudo z kimś takim dyskutować, mimo że fajnie jest że przynajmniej brak wulgaryzmów ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwykły gość m
inny on dziś Przepraszam że sie wtrącam ale nie potrzebnie sie chyba zdenerwowaliście obije z inna Asią to nie potrzebne (ale i ludzkie rozumiem ) może nie potrzebnie staje w obronie ale ja tez wyczułem w twoim pisaniu nie pewność jakby próbę wyjaśnienia nie wiem co jeszcze może usprawiedliwienia , tak samo wyczułem że Asie ktoś mocno zranił ,ten uraz nieraz zostaje na całe życie . U mnie już dużo czas minęło ale uraz i patrzenie na ludzi zdradzających z lekka pogardą zostało walczę z tym do dziś i przepraszam bo to nie zamierzone. piszesz ze sie zakochałeś ale jesteś nadal w zwiazku to ok chyba już wiesz że pozwoliłeś sobie za dużo masz trudną sytuacje do puki nie odpowiesz na 1 ważne pytanie to nie wyjdziesz z tego bez szwanku . a pytanie jest banalne czy wesz co zrobiłeś jak się zachowałeś i jak możesz sam siebie nazwać ale tak szczerze bo nowa miłosc sama na siłę nie przyszła ty ją zbudowałeś , wyjścia są 2 bierzesz to na klatę i zapominasz o nowej a odbudujesz starą miłość ponosisz konsekwencje jak przystało na mężczyznę wynagradzasz to partnerce jak potrafisz i masz nauczkę na przyszłość lub konczysz zwiazek i po prostu idziesz za nową miłością ale nie szukaj tu pocieszenia zrozumienia nie ten temat nie ta bajka , sory za szczerość troszkę śmieszna ta rozmowa powinna odbyć sie przy piwie bez osób trzecich tak po męsku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam, Do programu telewizyjnego poszukuję kobiet, które zostały zdradzone i chciałyby podzielić się swoją historią. Jeśli jesteś zainteresowana wyślij swój numer telefonu na w.stanuch@tvn.pl to zadzwonię i opowiem o wszystkich szczegółach Pozdrawiam !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inna Asia
Wyzwiska są dla słabych i ułomnych :D Nadal nie rozumiesz o czym piszę. Mam świadomość, że związki, miłości są różne tak jak różni są ludzie, ale ja nie mam w zwyczaju udawać, że coś ok jak takim nie jest. Nie włażę nikomu z buciorami w życie, więc nie opisujemy tu historii, nieszczęść, starych przeżyć itd. To tylko czysta dywagacja nt. zdrady. Oczywiście, że świat nie jest czarno-biały i każda zdrada ma swoją genezę - tylko wytłumacz mi skąd Twoja pobłażliwość? Bo rzeczą ludzką jest błądzić? Moim zdaniem rzeczą ludzką jest przede wszystkim MYŚLEĆ!!! gość M. - zgadzam się z Tobą - miłość nie rodzi się sama, jej trzeba pozwolić się urodzić, a jeśli warunki sprzyjają (czyli np. kryzys w związku) to tym jest to łatwiejsze. I naprawdę nigdy nikt mnie nie zdradził. Zbyt dużo się naoglądałam ludzi, którzy po zdradzie próbują żyć dalej... dosłownie próbują...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@zwykły gość m :) Popieram, przy piwku można by temat zgłębić. Nigdzie nie napisałem , że zdradziłem czy , że jestem w takiej sytuacji. Wyrażam swój światopogląd only i dyskutuje z inna Asia, próbując stonować jej czarno-białe -czyli jednak z pominięciem innych kolorów- ujęcie prawdy ;) A nie da się zaprzeczyć, że każda tego typu historia jest inna i ma inne odcienie jakże rózne od czarno-białych. Szufladkowanie i posługiwanie sie prostymi kryteriami oceny nie przybliży Was i Nas ;) do prawdy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inna Asia
I chyba wiem na czym polega główny problem "w naszej mini dyskusji" - ja podchodzę do sprawy rozumiem, a Ty uczuciami. Tylko, że dla mnie zdrada to nie uczucia, a po prostu rezultat/efekt i pytanie czego... I zauważcie jeszcze jedno - jeśli ktoś znajomy powiedziałby Ci, że jego partner go zdradzał od 3 lat - to naprawdę pytalibyście, nie układało się Wam, co się stało, on/ona się zakochała? W to też śmiem wątpić - mielibyście prostą radę odejdź, zostaw ją/jego, jak są dzieci policz straty i zadecyduj. Wyzwali drugą stronę właściwymi słowami. I taka reakcja jest słuszna. Dopiero później przychodzi zastanawianie się, w którym momencie popełniliście błąd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inny on "Oczywiście że to sie zdarza, i nazywanie ludzi którym zdarzyło zakochać sie mając za sobą 10-15 lat małżeństwa- k...ami czy ku..wiarzami nie świadczy wg mnie o "konsekwencji ideałów" czy "twardości charakteru"" Naturalnie, że nie... Miłość romantyczna szybko wygasa, to fakt, można się zauroczyć w innej osobie po latach, fakt, i nadal nie widzę w tym nic złego. Ale jeśli się zdradzi, to już jest zupełnie inna bajka, to się nie ma charakteru i Twoje doświadczenie nie ma tu nic do gadania, ma tylko i wyłącznie w Twoim przypadku. Jeden wytrzyma zdradę, inny zdradzi za zdradę, jeden zapomni, inny wybaczy ale będzie się brzydzić do końca związku, który się i tak rozpadnie, z tego powodu. Mało na świecie rozwodników, którzy po 20'tu latach wzorowego małżeństwa, zostali zdradzeni i mimo, że wybaczyli, to nie dało się zapomnieć i z czasem było tylko gorzej, mimo największych starań strony która zdradziła małżonkowie się oddalali? Ludzie są przeróżni, większość jest słaba i wielu słabych nie wytrzyma i zdradzi, i nie zawsze jest sens się rozchodzić, ale tutaj piszą akurat ci, którym wrażliwość prawdopodobnie po zdradzie przyniesie zbyt wielkie cierpienie, żeby dalej trwać z małżonkiem, nie zaprzeczysz chyba istnieniu takich związków małżeńskich co się rozpadały po 20'tu latach? A może jesteś empirystą ograniczonym do swojego doświadczenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gość No dobrze przyfilozofowałeś -.-' Zaczynał to nie liczba mnoga, tylko czas przeszły ciągły bodajże, nie jestem ekspertem od gramatyki, ale na pewno chodzi o to, że nic się nie zaczęło momentalnie tylko postępowało w bliżej nie określonych ramach czasu ;p I nie ma to powiązania z przelotnością doświadczeń czy ich brakiem, w małżeństwach ze stażem kilkadziesiąt lat też coś może się zaczynać, teoretycznie nie powinno więc rozumiem o co Ci chodzi, dotarli się po latach więc już powinno wszystko iść już utartym torem, ale nie bierzesz pod uwagę czynników zewnętrznych, które czasem mogą spieprzyć bardzo "doświadczone" małżeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inny on
le jeśli się zdradzi, to już jest zupełnie inna bajka, to się nie ma charakteru i Twoje doświadczenie nie ma tu nic do gadania.. x Oj ma, bardzo się mylisz. Teoretyzować możemy bez końca, ale doświadczenia ma dużo do rzeczy ;) x Zaczynał- sugeruję liczbę mnogą w sensie co najmniej kilku zaczęć. Gramatyka nie ma tu nic dorzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Temat zszedł na inne tory, kompletnie mi obce, jeśli chodzi o moje życie, jednakże, skoro już się pojawił, to odpowiem w ten sposób. Nigdy nie akceptowałam, nie akceptuję i akceptować nie będę zdrady. Obojętnie, czy będzie się ona kończyć w łóżku, czy w-ogólnie pojętych-emocjach. Zbyt dużo par (także małżeńskich) poznałam (nie mając tu na myśli swoich "zwykłych" związków), by zacząć myśleć o zdradzie, jak o zjedzeniu bułki z masłem. Wiek nie ma tu nic do rzeczy. Coś, co jest naganne-takie powinno pozostać. A ja zdradę traktuję w taki właśnie sposób. Znam kobiety, które leczą się psychiatrycznie przez swoich byłych i, niestety, nadal obecnych mężów. Znam dzieci, które chciały popełnić samobójstwo, bo tata wybrał inną i w ogóle nie bywa w domu. To mi wystarczy, naprawdę. Nie znajduję usprawiedliwienia na zdradę, obojętnie, w jakie słowa byłaby ubierana. Dla mnie, to jedna z największych podłości. Jeśli ktoś ją rozumie i akceptuje, to w porządku-ma do tego prawo. Jednakże, ja-z uporem maniaka-będę uważać tak, ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
(DOKOŃCZENIE) jak uważam. Jestem bardzo pamiętliwa, więc związek z kimś, kto mnie zdradził, nie miałby sensu, bo, prędzej, czy później, "zabiłabym" go wypomnieniami... Tym bardziej, że nigdy nie miałam problemu z dochowaniem wierności i mieć nie będę. Oczywiście, będąc w związku, można się zauroczyć innym mężczyzną/inną kobietą, ale od zauroczenia do zakochania jest daleka droga. Zawsze wychodziłam z założenia i wiem to na pewno, że w każdym zakątku możemy spotkać kogoś, kto okaże się przystojniejszym/piękniejszą od naszego ukochanego/naszej ukochanej, może i nawet inteligentniejszą, ale czy to musi oznaczać, że trzeba porzucić to "stare życie" kosztem "nowego"? Przecież to jasne, że z każdą nowopoznaną osobą będziemy czuć "dreszczyk emocji", bo to ktoś nowy, fascynujący, "lepszy". Wszystko, co nowe, wydaje się być po stokroć bardziej wyjątkowe. Związek jest codzienną pracą, to prawda. Wszystko ma znaczenie: dotyk, spojrzenie, słowo, gest, uśmiech, no, wszystko, doprawdy. Nawet, gdy ma się poczucie, że zaczyn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
(DOKOŃCZENIE) zaczyna wkradać się rutyna-trzeba coś z nią zrobić. Uwielbiałam, pod tym względem, obserwować moich dziadków, którzy przeżyli ze sobą ponad 50 lat (prawie 60, wliczając "chodzenie" i narzeczeństwo). Do końca byli o siebie zazdrośni, przytulali się, gorąco i serdecznie uśmiechali się do siebie. Dla mnie-coś pięknego i godnego pozazdroszczenia. Owszem, mieli swoje problemy, i to całą masę, ale zawsze byli razem w tym wszystkim. Tam nie było mowy o jakichś zdradach, mimo, iż mój dziadek był bardzo przystojnym mężczyzną, kiedy był w moim wieku (mniej-więcej). Fotografie nie kłamały, hehehe. Ale wracając do tematu. Każdy związek wymaga ciągłej pielęgnacji, jak ogród. To zdanie brzmi mocnym sloganem, ale to prawda. Zaniedbanie, nawet najmniejsze, może wywołać lawinę, która będzie tąpnięciem do całkowitego jego rozpadu. Po nitce do kłębka. Zdrada jest ucieczką od szczerego przeanalizowania związku. Zamiast usiąść i spokojnie, rzeczowo porozmawiać-wybiera się szybką, przyjemną i łatwą "drogę ewakuacji".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Nie jestem żadnym ekspertem. Nigdy nim nie byłam i nie uważałam się za kogoś takiego. Po prostu-piszę, co myślę i co czuję. Tak, jak każdy tutaj. Jeśli ktoś uważa, że "zdrady są ludzkie", to jest to jego zdanie i, z pewnością, ono znalazłoby wielu wyznawców. Ja jestem z tej "przeciwnej strony barykady". Zbyt dużo widziałam cierpienia, i to do szpiku kości, po zdradach, żeby je wychwalać, przyklaskiwać im. Czytając te wszystkie wypowiedzi nachodzi mnie tylko jedna myśl (w sumie, to prośba do Boga...): by nigdy nie obarczył Was i mnie "trudną miłością", ekhm...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość 1234567
Zdrada jest ucieczką od szczerego przeanalizowania związku. Zamiast usiąść i spokojnie, rzeczowo porozmawiać-wybiera się szybką, przyjemną i łatwą "drogę ewakuacji". X Zdrada nie zawsze jest ucieczką od szczerej rozmowy czasami jest to skutek nie wysłuchania lub zignorowania szczerej rozmowy. Gdzieś słyszałam, że związków nie naprawia się, ich po prostu się nie psuje. Gdy związek psuję się nigdy nie jest tak,że tylko jedna strona to czuję, czują oboje ale czesto jedna strona to ignoruje. Brzydko mówiąc strona ignorująca strzela sobie w kolano i czasami zostaję zdradzona. Każda droga ewakuacji jest szybka ale ze zdradą w tle do szybkich nie należy zwłaszcza dla ludzi nie do końca zdeprawowanych. Nawet źli ludzie mają wyrzuty sumienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna prawda33
Bardzo mi przykro Kochane Panie, ale ci inteligentni, z poczuciem humoru, wrażliwi i zaradni, z pasjami mężczyźni, ci co Was niby szanują też Was zdradzają. Obserwuję to na co dzień. Nie zawierzajcie pięknym słowom i spektakularnym czynom. Włączcie rozum, wyłączcie na chwilę emocje. Książę i Burak czasem na jednym koniu jadą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wujo 3034356
Ja byłem wierny jak pies, mojej byłej miala wszytsko. wycieczki, wyjazdy prezenciki bylem dla niej za dobry. I mnie zostawila. Mam 30 lat wjestem 3 miesiace po rozstaniu nie mam z nia kontaktu proboje poznawać inne dziewczyny ale nic nie wychodzi. Bo albo są to wyglodniale zdesperowane rozwodki z 3 dzieci albo chcoiaż z jednym. Wiem że czeka mnie starokawalerstwo. Ale mam w sobie tyle milosci i czulości jaka moglbym obdarzyc kobiete. Na nic to wszystko w dzisiejszych zcasach lpiej jest być prymitywem lysolem i jezdzic BMW. Ja mam tylko BMW i to na nie zamierzam przelać moje uczucia. Tylko auto daje mi frajde z kobietami daje sobie spokoj bo i tak juz nie trafie na tą ,,swoją''

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wujooooooooo
odam że bylismy razem 6,5 roku. w tym roku ialem sie oswiadczac ja mam lat 30 ona 24,. Z dnia an dzien sie posypalo powiedziala ze nie kocha itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Rozmowa jest kluczem do wszystkiego, pod warunkiem, że jest szczera i przemyślana. Spokojny ton i dobór słów też jest bardzo ważny, ale najważniejsza była, jest i będzie ta szczerość właśnie. Czasami emocje, wzburzenie, żal odbierają i spokój, i trzeźwe myślenie, a wtedy "ciśnie się" słowami bez opamiętania, zadając jeszcze większy ból ukochanej osobie. A nawet-sobie, ale do tego dochodzi się po fakcie. Każdy jest tylko człowiekiem i w przypływie furii może doprowadzić do totalnej katastrofy, ale, gdy emocje opadną, należy wziąć odpowiedzialność za swoje słowa, wyprostować je, przeprosić. To samo dotyczy zdrady: jeśli się zdradziło-należy o wszystkim powiedzieć drugiej osobie. "Wziąć za łeb" problem, który się popełniło. Zdradzona/y ma prawo wiedzieć, co się stało i zdecydować, co dalej. Odejść lub zostać. Jeśli się czuje i wie, że nie da rady przejść tego wszystkiego-lepiej zrobić to pierwsze. A zostać można byłoby chyba tylko na "zasadach" zrozumienia i, w późniejszym czasie, odegrania się w taki sam lub po

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
podobny sposób (np. umawiając się-wyłącznie!-na kawę z kumplem z dzieciństwa), dając, tym samym, do myślenia swojemu niewiernemu, któremu dało się tę szansę. Chociaż, jak dla mnie, byłoby to nie do przejścia i haczyłoby o jakieś chore gierki. Jestem, jak już to wielokrotnie podkreślałam, za tą pierwszą opcją i jej będę się trzymać. Jeśli ktoś nie potrafi uszanować mojego oddania, to dlaczego ja mam uszanować zdradę? Jedno wyklucza drugie. Znam pary, które do siebie wróciły po zdradach, ba, nawet spodziewają się własnych dzieci, ale nie umiem sobie wyobrazić, bym to ja była na miejscu którejś z tych kobiet. Dzieci, właśnie. Ich jest mi najbardziej żal w tym wszystkim. Od najmłodszych lat już wychowane w poczuciu, że coś jest nie tak, że rodzice się nie kochają. O ile dorośli odpowiadają za siebie, to kto ma być głosem tych biednych maluchów? Choć, fakt, są rodzice, którzy sumiennie dzielą się obowiązkami nad nimi po rozstaniu i kochają dzieci ponad wszystko. Ale już kończę ten temat, bo nie mam ich przecież...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Wujo, bardzo mi przykro, że Ty też zostałeś tak skrzywdzony. Z tym BMW, to się nie wygłupiaj. Kobieta, która patrzy innymi kryteriami, niż życiem materialnym, na pewno nie będzie zwracać uwagi na to, czym jeździsz, ba, czy w ogóle masz auto. Widzisz, znam chłopaka, który przyjeżdżał do swojej dziewczyny Rometem (Roverem, parafrazując, hahaha), a dziś są małżeństwem. Auto, jego posiadanie, to jest najmniejsza rzecz. Wujo, najważniejsze, że chcesz kochać i być kochanym. Życzę Ci, byś spotkał kobietę, dla której to Ty będziesz na pierwszym miejscu, a nie wycieczki, czy inne błyskotki. Jest Nas sporo. Dziękuję za Twój wpis, tak poza tym. Jeśli chodzi o wypowiedź Poprzednika, to, hm, z takim podejściem będzie ciężko zaufać komukolwiek. A ufać i wierzyć trzeba przecież. "Bedboje" źli, porządni-źli, przystojni-źli. Żw24 miał rację, że przez to forum będzie można leczyć się z depresji niebawem, hehehe... Ale tak poważnie: komuś trzeba będzie kiedyś zaufać na nowo. Dosłownie oraz w przenośni. Samotność nie jest dobra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inny on
@chyba dam sobie spokój Wiesz, piszesz bardzo drobiazgowo o "związkach",o tym co należy mówić i kiedy a czego nie, jak się zachowywać wobec siebie, jak nawzajem siebie słuchać itp. Może nie jest Twoim zamysłem napisanie instrukcji "życia w związku" ale wybacz-tak to wygląda. Na pewno wiesz, że to niemożliwe, że choć nie wiem ile byś takich "wytycznych" napisała , bardzo pragmatycznych itd.. ile byś nie wymieniała zdań na forum z innymi "ekspertami" często teoretykami-z tego co czytam- to nie spowoduje to poczucia szczęścia w Twoim związku (bo tego zakładam szukasz/oczekujesz ?). Jedna tylko rzecz jest w stanie to spowodować- prawdziwa miłość ;) Takie proste a takie mądre. I pisze to z własnego, zakładam że może nawet dwukrotnego doświadczenia niż Twoje. Teraz znowu się ktoś odezwie , że doświadczenie nic nie znaczy :) Po tym właśnie wnoszę, że średnia wieku tutaj nie przekracza 35lat i raczej brak dzieci ;) A to jednak mało aby sie wypowiadać z tak ostentacyjną wyższością i pewnością racji i o życiu w małżeństwie i o zdradach.. itp. To znaczy oczywiście można teoretyzować, ja tego nie bronię (nawet nie dałbym rady)- ale niech to bedzię wypowiadanie sie w takim właśnie tonie. Inaczej jest to po prostu śmieszne. Jedynymi chyba z tego co doczytałem dojrzałymi wypowiedziami popisał się tu "zwykły gość m". Nigdy nie miałem problemu z przyznawaniem ludziom racji jak też i z krytykowaniem ich za jej brak. Oczywiście te wszystkie techniki utrzymania związku o których piszesz są pomocne, ale tylko pomocne. Warunek konieczny to miłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×