Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Chyba dam sobie spokój

W swoich związkach zawsze byłam lojalna, uczciwa, wierna i dobra

Polecane posty

Gość Chyba dam sobie spokój
Gościuwa7777, to, co napisałaś, jest bardzo smutne, ale może też i być prawdziwe. Nie od parady mówi się przecież, że: "Prawdziwie kocha się tylko raz". Bywa tak, że któraś z tych miłości może utkwić w naszej głowie i sercu w nieopisany sposób, a kiedy się rozpadnie, z różnych przyczyn, myśli się, że to sie już nigdy nie powtórzy, czy, że każdy kolejny człowiek nie będzie już tym samym; tym, który sprawił, że miłość nabrała aż takiego znaczenia i sensu. Jeśli chodzi o mnie, to do każdego z moich byłych mam pewien sentyment, wypieram złe wspomnienia na korzyść tych dobrych (co nie przyszło mi łatwo i od razu). A swoją pierwszą miłość będę wspominać do końca życia, bo, z reguły, to, co pierwsze, zostaje w głowie na zawsze. Poza tym, pierwsze uczucie, pierwsze "kocham" zawsze jest ekscytujące i piękne. Mimo, iż zakończenie nie było z happy endem. Ale czy przy którymś z nich poczułam, że to było właśnie "to"? Hm, nie. Nie wiem, może to była kwestia mojego, wówczas, bardzo młodego wieku i pewnej niedojrzałości? Ni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
(DOKOŃCZENIE) Nie wiem, czy "to" się czuje bez względu na wiek. W młodym wieku, kiedy ma się -naście lat, sporo rzeczy wydaje się mieć inny sens, niż w życiu dorosłym. Choć znam kilka par, ktore poznały się, mając, właśnie, te -naście lat, a dziś są małżeństwem z kilkudziesięcioletnim stażem. Więc różnie to może być. W kazdym bądź razie, ja nie przeżyłam jeszcze tej "dozgonnej pewności", ale to nie znaczy, że nie dbałam o każdy ze swoich związków. Bardzo się o nie starałam, pielęgnowałam, pragnęłam, by było dobrze. Pięknie jest mieć pewność, że to jest "to, czego się szukało przez całe życie", ale czy będzie mi to dane, to tego nie wiem. Ale to musi być bardzo tragiczne i bolesne, kiedy czuje się w głębi serca, że miłość, która okazywała się sensem życia, zakończyła się i nie ma do niej powrotu. Wierzę Ci, Gościuwa7777, i niezmiernie współczuję. Proszę tylko: nie myśl w taki sposób, bo to okrutnie podcina skrzydła. Wiarę i nadzieję, że można jeszcze kochać i być kochanym. Mimo bólu-trzeba myśleć pozytywnie. A

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
(DOKOŃCZENIE) przecież każdy nowy związek jest czymś pięknym, dobrym, dającym szczęście i spokój. Trzeba nakierować swoje myślenie na takie tory, bo inaczej będzie można zgłupieć, za przeproszeniem. Ja pozytywnie patrzę w przyszłość, mimo, że czasami dopadają mnie podobne smutki i zmartwienia. Zresztą, czego "skutkiem" jest ten temat, który drążę od miesięcy, heh. Po tych wszystkich emocjonalnych zawirowaniach wydaje mi się to zupełnie normalne. Nie zatraciłam potrzeby kochania i bycia kochaną. Zresztą, uważam, że każdy ją w sobie posiada, nawet po najtrudniejszych przejściach, ale potrzeba czasu i otwartości na tę drugą osobę. Gościuwa7777, głowa do góry, naprawdę! Gościu, dziękuję za link, który tutaj wkleiłeś. Gdzieś już na niego wpadłam, przy którymś z kafeteryjnych tematów, ale miło, że zechciałeś go dodać także i w moim. Cóż mogę napisać? Wielokrotnie tutaj stwierdzałam, iż ludzie bywają różni, a to jest niezależne od płci. Bywają dobrzy i źli mężczyźni, bywają dobre i złe kobiety. To, że kobiety przeję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
(DOKOŃCZENIE) przejęły wiele ról i cech męskich, a mężczyźni-żeńskich, ma swoje dobre i złe strony. Są też i strony zabawne oraz żałosne, ale to nie o to chodzi w tym temacie. Kobieca przemoc psychiczna/fizyczna/gospodarcza/inna wobec mężczyzny nie jest promilem w tym całym problemie. Tylko, że jest tak, jak jest napisane w tym linku: mężczyzna (twardy, silny, stanowczy, bezkompromisowy, itp., itd., bla, bla, bla) nie powie na głos (rodzinie, przyjaciołom, znajomym, a już w ogóle-urzędom państwowym), że jest, dosłownie, maltretowany/poniewierany. "To nie byłby prawdziwy mężczyzna", "jakaś .....". Nie jestem w stanie odpowiedzieć tu za każdą kobietę, ale myślę, że takich czynów dopuszczają się jednostki albo bardzo chore, albo bardzo słabe. Jeśli chodzi o mnie, to nigdy, przenigdy nie podniosłam ręki na mężczyznę, bo wiem, że na starcie byłabym przegrana. Nawet, gdyby on był "chucherkiem". Nie należę do słabych fizycznie kobiet, ale wiem, że mój cios jest nieporównywalny z ciosem męskim. Nawet nie ma o czym ga

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
(DOKOŃCZENIE) gadać. Tak samo jest ze zdradami. Kobiety zostały nauczone "walki o swoje", traktując wszystko i wszystkich "z buta", za przeproszeniem, "bo, skoro, mężczyźni mogą, to dlaczego my nie?!". Są kobiety, ktore wpadły w tę "wyzwoleńczą" pułapkę, a są i takie, które zamierzają trwać w dawno obranych przez siebie wartościach, nic nie tracąc ani z siebie, ani ze swojej kobiecości. To samo, i to w dokładności, dotyczy też mężczyzn. Można tłumaczyć swoje zachowania "biologią", "pochodzeniem od małpy", czy jakiegoś innego zwierzęcia; można tworzyć nowy trend życia i wartości. Owszem, można. Jak ktoś chce, niech się bawi w te zagadnienia, które, i tak, zweryfikuje życie, ludzie. Ja w żadne zdrady, bijatyki, czy inne takie, wchodzić nie zamierzam. Wszystko rozwiązuję innymi sposobami. Nie umiem i nie mogę, ba, nie mam prawa, odpowiadać w imieniu innych kobiet. Jeśli są takie, które lubią się bić i zdradzać-nic na to nikt nie poradzi. To znaczy, "poradzą" odpowiednie instytucje, w tym przypadku: sąd (w sprawi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
(DOKOŃCZENIE) sprawie rozwodowej lub w sprawie o pobicie). Ale do tego potrzeba siły psychicznej mężczyzny. Postawienia się temu złu, którego się doświadcza. Wiem i wierzę, iż bywają mężczyźni o delikatniejszej psychice i fizyczności od kobiety. Nie ma w tym powodów do śmiechu. Wszystko jest kwestią umiejętności odejścia od agresorki/zdradzaczki. Własne zdrowie, a nawet i życie jest ważniejsze od chorej "miłości". Niektórych ludzi nie da się zmienić, bo to "siedzi" w ich charakterze, mentalności, całokształcie. Albo sami przejęli tragiczne wartości od swoich najbliższych i teraz to wszystko powielają, uznając za normę. Nie znają innych słów, gestów, jak wszystko, co najgorsze. Różnie bywa. To, że kobiety zdradzają i biją, ani mnie nie szokuje, ani nie przeraża. To jest jedno z przekleństw nowoczesności, że takich przykładów jest coraz więcej. I nad tym trzeba ubolewać. Bo tych, którzy trwają wiernie przy swoich wartościach, żaden sztorm nie ruszy. A jest ich niemało, dzięki Bogu. Ech, koniec monologu, hahaha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
( ten od trzytygodniowego wakatu ) autorko mam nadzieję że osiągniesz to czego pragniesz, porządnych ludzi którym się nie wiedzie zawsze mi jakoś tak szkoda a apropo zdrady to nie rozumiem jak popęd sexualny może być przedłożony nad wartości określające porządnego człowieka , a co do mnie to Chciałbym aby za jakiś dłuższy czas być w tym miejscu ( uczucia związek ) w którym jestem teraz. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba dam sobie spokój rozumiem ciebie i twoje poglądy . Tylko problem istnieje i ja sie zgadzam z panią Dr w kwestii może bicia bo to rzadkość gdy kobieta bije ale innego znęcania psychicznego, wykorzystywania ,poniżania i tp to ja osobiście znam parę takich przypadków ,dotyczy to spokojnych facetów i o dziwo z zasadami dla których rodzina i instytucja małżeńska to świetość tkwią w prawdziwych toksycznych zwiazkach oni siedza cicho nie skarżą sie ,otoczenie to widzi i nieraz smutne ale po cichu śmieją sie z niego "dupa nie facet ' czy inne epitety padają że pogonił by ta wredną babę takie i inne określenia padają z ust nie tylko facetów ale i kobiet , tego nikt nie zgłośi do odpowiedniej istytucjii a odwrotnie to już na faceta to juś 10-tki dobrych ludzi zgłosi jak kobiecie dzieje sie krzywda . pod tym wzgledem wasza równość i tolerancja jest chora ,nadal wierzycie że to kobieta jest częściej ofiarą niż facet bo jesteście śliepi (przepraszam to ogólne stwierdzenie nie do autorki ) to dzieci cześciej widza i kochają ojców mocniej niż matkę one wiedzą kto tak naprawdę jest podły i kto kim poniewiera , zjawisko to rośnie w zastraszającym tempie . jeśli nie wierzycie rozglądnijcie sie po otoczeniu a zobaczycie jaki to ma zasieg w każdym środowisku to widać o ile dobrze patrzycie . jest nawet określenia na to "faceci kochają żołzy " ale to nie prawda to wasza wymówka by być wredną i znecać sie nad facetem ,pełno poradników jak zacząć byc s... dla partnera ,tylko tak niszczycie tych lepszych facetów i imię czego otoczenie toleruje takie zachowania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pozwole sobie wkleic pare linków o ile wejdą bo może potrakazać spam http://prawaojca.org.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=260:mczyzna-jako-ofiara-przemocy-domowej-sawomir-mielnik&catid=1:najnowsze-wiadomoci&Itemid=50 bardzo ciekawy artykuł bardzo długi ale pokazuje skalę zjawiska. http://natemat.pl/76931,jak-nekaja-nas-kobiety-20-proc-mezczyzn-pada-ofiara-przemocy-psychicznej. nastepny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
CD nastepny. http://www.niebieskalinia.pl/pismo/wydania/dostepne-artykuly/4961-mezczyzna-ofiara-przemocy. zaprasza do czytania spokojnego a zrozumiecie chodź w części że problem jest i rośnie coraz bardziej ,może to wam kobietą przybliży troszkę nasz świat i to ze jest spora liczbą facetów po takich przejściach którzy wybrali teraz samotność bo mają zakłamanego społeczeństwa i postawy słabej płci a tak naprawdę ,perfidii ,zakłamania ,wykorzystywania ,przepraszam jak mimowolnie obraziłem wspaniałe kobiety które są warte miłości i poświecenia od strony faceta to nie jest zamierzone pozdrawiam całość uznało za spam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś masz rację MATKI? POLKI ? Ten smutny i przerażający cykl artykułów dedykowany feministkom walczącym z ojcami. „Źdźbło w oku bliźniego widzą, a belki we własnym nie” ( Łk 6,41 ), gdyż dyskryminacja dzieci i ojców w ich wzajemnych prawach do siebie, trwa w najlepsze. Czyni się wszystko, by RODKi nadal opiniowały, mimo braku podstawy prawnej do ich działania. By ten sam personel, co od lat kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu dyskryminował ojców, nadal tam pracował. Nadal w sądach rodzinnych jesteśmy gorzej traktowani, im lepszy i bardziej odpowiedzialny ojciec, tym większe „zagrożenie” dla kobiety-matki i jej interesu. Do rzeszy instytucji, praktycznie zwalczających i niesprzyjających ojcom, dołączyły powstające różnorakie ośrodki zwalczania przemocy w rodzinie. Stają się z dnia na dzień bardziej sfeminizowane i coraz bardziej sztampowo i bezkrytycznie oceniające mężczyzn – zawsze sprawców i kobiety-zawsze ofiary. A co widzimy w prawdziwym życiu? Co się stało z polskimi matkami, skoro tyle zabójstw dzieci i zdarzeń, które powalają z nóg? Co się stało z Matką Polką? Co się dzieje z polskimi kobietami ocenianymi jako najagresywniejsze na świecie? Noworodek znaleziony na śmietniku w Polkowicach na Dolnym Śląsku Pijana kobieta urodziła dziecko. Miało ponad 2 promile alkoholu Polka zatrzymana w Wielkiej Brytanii pod zarzutem zabójstwa własnego dziecka 8-latek zadzwonił na policję. "Mama chciała mnie udusić" 7-miesięczne dziecko pocięte nożem. Matka usłyszała zarzuty 4-latek znaleziony w stanie krytycznym mógł być duszony. Przesłuchają matkę Matka chciała zabić syna? Czterolatek w stanie krytycznym to tylko niektóre wycinki z gazet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Gość z godziny 7:39, dziękuję serdecznie za Twoje życzenia i miłe słowa. Również życzę Ci, byś zawsze był szczęśliwy w swoim związku, jak i poza nim. Byłoby cudownie, gdyby Twoje słowa się spełniły. Ja w to nadal mocno wierzę i tym żyję. Dla mnie uczucie miłości jest jednoznaczne z odrzuceniem zdrady i innych pokus. Nie po to jestem z wybranym mężczyzną, bym mu "dorabiała rogi". To nigdy nie leżało w moim charakterze, nie leży i leżeć nie będzie. Podobnego podejścia będę "wymagać" od przyszłego partnera. A moje podejście do spraw uczuciowych jest może staroświeckie, ale się go nie wstydzę. To moje życie i moje wartości; nikomu ich nie narzucam, ale też-nie dam sobie wmówić, że są gorsze lub chore. Gościu, dziękuję, że odwiedzasz mój wątek i udzielasz się w nim. Cieszę się, że poznałam tutaj ludzi, którzy myślą bardzo zbliżonymi kryteriami. To daje pozytywnego kopa, mimo, że wiele przytoczonych przez nich historii jest niesamowicie przykrych i smutnych. Dziękuję, Gościu, raz jeszcze za dobre słowa. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
etatowe zjeby majom tesz curki na tym Forum...n*******ljom nonstop...czytac siem nie da...hahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Co do tematu "walczących ojców", który został tutaj też przytoczony, to ja go w pełni popieram. Nie od dziś wiadomo, że niejeden mężczyzna (mąż) byłby zdecydowanie lepszym opiekunem wspólnego dziecka od "kochanej mamusi". To nie tak, że się wyłamuję, wypinam się na "solidarność jajników". Po prostu-wiem, do czego są zdolne kobiety. Nie stawiam na piedestał mężczyzn, "kopiąc", przy tym, kobiety. Ani odwrotnie. Po prostu-wiem, że niektóre kobiety robią i byłym mężom, i swoim dzieciom wiele zła, a rodzina i przyjaciele będą jeszcze popierać ich działania, bo "dziecko musi być przy matce", i kropka. Agresja, choroby psychiczne, robienie na złość, i wiele innych-te cechy łączą zarówno kobiety, jak i mężczyzn. Nie można generalizować. A to, że sądy są przychylniejsze matkom, to wiadomo nie od dziś. Ojciec jest uznawany za "dawcę nasienia, który ma obowiązek łożenia na żonę i dziecko", a matka-za "kobietę, której należą się szczególne względy, bo to ona wydała na świat nowe życie, więc dziecko musi być przy niej zaw

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
(DOKOŃCZENIE) zawsze". Szkoda tylko, że dany rodzic ukrywa swoje choroby psychiczne, agresję, niekontrolowane zachowania, byleby uzyskać pełnię praw do dziecka. Nie zamierzam tutaj wkładać kija w mrowisko, ale, skoro ten temat się pojawił, dodałam to, co myślę w tej kwestii. Nie mam dzieci, ale jestem w stanie sobie wyobrazić, przez co przechodzą walczący rodzice. Mimo, że nie powinno być żadnych walk, a tym bardziej-przy dzieciach. One nie są głupie. Widzą i czują bardzo dużo. A potem to wszystko w nich zostaje. Nie jestem przeciwna mężczyznom, którzy usiłują odzyskać prawa do swoich pociech, ale też wiem, że kobiety-w wielu przypadkach-mają prawo czuć się zagrożone. To jest 50:50. Wszystko zależy od człowieka. Wielu zaślepia uczucie zagrożenia, chęć odwetu, sprawienia na każdym kroku czegoś złego. Dzieci nie powinny patrzeć na takie coś. Dziękuję za wszystkie polecane linki. Fakt, Kafeteria wiele z nich traktuje jako spam, dlatego sama ich tutaj nie upubliczniam, ale niektóre udaje się normalnie wyświetlić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Zainteresowanych dalszą wymianą poglądów/doświadczeń/przemyśleń-zapraszam serdecznie; nie dajmy temu tematowi "umrzeć", hehehe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"W swoich związkach zawsze byłam lojalna, uczciwa, wierna i dobra" Temat bardzo ciekawy wpisy też ciekawe o różnorodnym podejściu do sprawy co daje większy pogląd na zagadnienie , tylko jak z każdym poglądem trzeba mieć umiar tak i w tym tez należy mieć . jest wielu z nas którzy w swoich oczach i mniemaniu właśnie tacy byli a jednak coś nie wyszło ale czy na pewno to wystarczy by mieć trwały związek ? znalazłem może troszkę głupi i naiwny temat ale gdy się zastanowić wcale taki nie jest i dużo prawdy w nim jest http://kafeteria.pl/seks-i-zwiazki/jak-zniszczyc-dobry-zwiazek-6-niezawodnych-sposobow-a_10356 nawet nie zdajemy sobie sprawy ze takie lub podobne błędy robimy na co dzień i one kropla po kropli niszczą nas zwiazek a my nie widzimy tego że to nasza wina bo przecież zawsze jestem lojalna, uczciwa, wierna i dobra. tylko ze w połączeniu z tymi kaprysami to jest niszczycielska siła i każdego w koncu zniechęci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
CD Dodam że te 6 sposobów i im podobne są w codziennym użyciu w związku przez każdego z nas w różnym stopniu i lekkiej zmianie najgorsze jest to ze nie zdajemy sobie sprawy ze to robimy ,uważamy to za coś naturalnego i nic złego , bo takie jest gdy robimy to bardzo rzadko i w wyjatkowych sytuacjach ale jak się to powtarza to jest powolna destrukcja zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gościuwa7777
Przeczytałam artykuł z powyższego linku i nie robiłam nic z tego, co zostało tam wymienione. Tyle, że u mnie związki nie rozpadły się w wyniku wygaśnięcia czy "zepsucia" i wyglądało to inaczej niż u autorki wątku. Chciałam tylko powiedzieć, że często naprawdę fajne osoby, którym niewiele można zarzucić trafiają na niewłaściwych typków, którzy na początku dobrze udają dobrych i normalnych, a potem dopiero pokazują swoje prawdziwe oblicze i wina tej pierwszej osoby jest nijaka. Jak to pięknie ujął już na pierwszej stronie pan podpisany jako "Racjonalny00"- możesz być najlepszym kierowcą świata, a będzie jechał debil i Cię zabije"- tak samo w związku, do tanga trzeba dwojga. Nawet idealna osoba czy wręcz anioł nie stworzy szczęśliwego związku z kimś, kto się do związku nie nadaje. Czasem teksty typu "wina zawsze leży po środku" itd nie mają nic wspólnego z prawdą. Ale wielu "mędrców" jedyne co ma do powiedzenia to stwierdzić, że to wina kobiety, że źle sobie wybrała itd... A przecież ludzie się zmieniają lub maskują na początku. Szkoda, że niektórzy tak prostych rzeczy nie pojmują, a "wiedzą wszystko najlepiej" - w swoim mniemaniu ;) Chętnie bym porozmawiała z panem Racjonalnym, bo sensownie prawił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Dziękuję za ten link, Gościu. Jest w nim sporo prawdy, jakby nie patrzeć. Myślę, że z pewnymi przyzwyczajeniami, czy wadami można, ba, należy walczyć, bo częste ich powielanie lub trwanie w nich może zniszczyć nawet i najlepszy związek. No, ale i faktem jest, że nikt nie jest święty i nie jest złożony z samych zalet. O ile w nerwach wypowiada się często głupstwa i niezręczne teksty, o tyle trzeba umieć za nie zawsze przeprosić i robić wszystko, by zatrzeć złe wrażenie. Często taka "szczerość" jest nieprawdą przecież. Zresztą, to samo dotyczy gestów-trzeba pamiętać o nich równie mocno. Te najdrobniejsze, ale czułe i dobre, mogą zdziałać cuda. Nie ma ludzi idealnych; sama mam wiele wad, i w charakterze, i w wyglądzie, ale staram się z nimi walczyć lub je zaakceptować. Nie ze wszystkim można wygrać, tak myślę. Najważniejsze, to pamiętać, że jest się tylko (i aż) człowiekiem. Wady oraz przyzwyczajenia też są częścią każdego z nas. Umiar i wyrozumiałość jest tu jedną z kluczowych kwestii, gdy jest się w związku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Gościuwa7777, to prawda. Bardzo często bywa tak, że początki związków wyglądają, jak z bajki, a potem, po jakimś czasie, któraś ze stron zdejmuje tę słodką maskę na rzecz tej gorszej, kompletnie nieznanej drugiemu partnerowi. I wtedy, ten, który pozostawał "niezmienny", może przeżyć nie lada szok, że związał się z kimś takim. Ja przez to przechodziłam trzykrotnie. Okrutne granie na emocjach nigdy nie było, nie jest i nie będzie dla mnie. Nie wiem, czy to jakiś mój pech, czy naprawdę niefortunne wybory, ale te trzy związki otworzyły mi oczy na zachowania innych. O ile widzi i zna się jawne wady drugiego partnera, o tyle-ukryte i przykre zamiary zawsze bolą mocniej i powodują mętlik w głowie. Tym bardziej, kiedy się "wytyczyło granice" w takim związku i wszystko miało odbywać się według nich (nie, żebym miała na myśli "związek-więzienie"). Niestety, powszechnego czytnika myśli ludzkich jeszcze nikt nie skonstruował. I tu trzeba bazować na zaufaniu, lojalności, poczuciu bezpieczeństwa i jedności. Nie ma wyjścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapraszam osoby potrzebujące: - kompleksowej i rzetelnej diagnozy psychologicznej; zaburzeń psychologicznych osobowości temperamentu inteligencji sposobów radzenia sobie ze stresem radzenia sobie z chorobą, - wsparcia w oczekiwaniu na diagnozę lekarską, w trakcie choroby somatycznej (m.in. nowotwory, choroby układu krążenia, hormonalnego, metabolicznego, choroby neurodegeneracyjne) - opiekunów i rodziny osób chorych przewlekle i terminalnie - w żałobie, po rozstaniu, po poronieniu, po aborcji - w kryzysie - poszukujące skutecznych technik radzenia sobie ze stresem i traumą - pragnące zmienić zachowania związane ze zdrowiem (np. dieta, przestrzeganie zaleceń lekarskich, regularne badania profilaktyczne) - osoby z rodzin, gdzie występowała choroba alkoholowa Zapraszam do kontaktu: Tel. 884 646 408 e-mail: dralicjabukowska@gmail.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Dziękuję za informację. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przystojniak czy nie przystojniak. Ta zasada, że ludzie sa żli dla dobrych obejmuje wszystkie relacje. Dziecko, jak mu rodzic pokaże, że jest dla niego oddac wszystko wejdzie rodzicowi na głowę. Żona zakochanego i oddanego po uszy męża zaczenie być dla niego jak ta z rybaka i złotej rybki. Taka reakcja na oddanie to najczęstsze zachowanie. Ale ale jest i w tym moc .... cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka WYBIERALA swiadomie bad boya a teraz wmawia innym ze wszyscy jestesmy tacy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli, zaangażowanie w zwiazek wynikało z poczucia obowiazku i narzucenia sobie samemu prawidłowych zachowań w sytuacji dania sobie słowa to koniec będzie szczęsliwy dla skrzywdzonego. Zmiana zachowania polega na koncentracji na sobie i innych , dotychczas zaniedbywanych ludziach. Trza kolesia zostawić w spokoju. Zaniebdujący czy krzywdzacy widząc co traci dopiero dostrzeże wartość traconego. Ale trzeba umieć i chciec koncentorowac się na swoich ambicjach, umieć chcieć odwzajemnić dobro otyrzymane od pewnych ludzi co do których jestesmy niewdzieczni lub zaniedbujemy. A najpierw trzeba, sie samemu walnąć w łeb i przestać widzieć w sobie tylko samo dobro. Goowno p[rawda. ze ty to nikomu krzywdy nie zrobiłeś i nie wykorzytujesz itp/ Tak mowi 8% ludzi. Bo prawda boli i taka krzywdzona przez partnera też myśli " ja jestem taka święta. a on taki niedobry". Owszem w tej relacji doznajesz krzywd ale to kara za to co robisz innymi i sobie. Podziękuj Bogu i jemu, że cię krzywdzi/ To dla ciebie szansa na otwarcie oczu. Bo jesli jest tak jak piszesz to znaczy, ze jesteśmy w tym czasie ślepe i głuche i ten kop to pomocna dłon.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Autorka WYBIERALA swiadomie bad boya a teraz wmawia innym ze wszyscy jestesmy tacy x Nie, Ty jesteś oferma losu ujadająca na kafe ;) nie wszyscy są tacy sami i dzięki Bogu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
Cieszę się i dziękuję, że mój temat został "podniesiony" po tylu dniach braku aktywności. To miłe. Odnosząc się do nowych wypowiedzi, muszę-po raz "enty"-wypowiedzieć się na temat tej "starej", powtarzającej się od samego początku. Oczywiście-mam tu na myśli tych "bedbojów", rzecz jasna. Nie wiem, nie pamiętam dokładnie, ile razy pisałam, że od tego typu mężczyzn zawsze "uciekałam"; nie są oni w kręgu moich zainteresowań. Ktoś, kto często do nich wraca, najwidoczniej ma z nimi jakiś problem i, jako swoje "kafeteryjne zadanie", wypisuje o nich w prawie każdym temacie. Cóż, jeśli ktoś lubi "bedbojów", to ma do tego prawo, a o gustach nie powinno się dyskutować, jednakże, usilne "wpajanie" tekstów o nich naprawdę nie jest ani śmieszne, ani mądre, z całym szacunkiem. Myślę, że najlepszą reakcją z mojej strony będzie jej brak, kiedy ten temat znów zostanie przytoczony. Już tyle się o nich tutaj naczytałam, że to mi w zupełności wystarczy, naprawdę. A i ja, w jasny i klarowny sposób, nakreśliłam typ mężczyzn, w któ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
(DOKOŃCZENIE) których gustuję. Porcelano123, dziękuję za Twoje wpisy. Dają one do myślenia. Oczywiście, nigdzie tutaj nie napisałam, ani też-nigdy nie sądziłam, że jestem "świętsza od papieża", czy, że nie mam wad. Mam, i to sporo. Jednakże, myślę, że umiałam i umiem zadawać sobie z nich sprawę. To nie tak, że byłam, w tych swoich związkach, chodzącym "aniołem". Dopiero po każdym z rozstań docierało do mnie, co mogłam zrobić źle. A to ważna i potrzebna nauka na przyszłość. Jeśli chodzi o aspekt "zdrowej, mądrej i potrzebnej samotności oraz samodzielności"-ona też istniała. Owszem, przedtem, by nie budzić niepotrzebnych pretensji i wojen, uzgadnialiśmy pewne zasady, ale one-tak myślę-nikogo z nas nie ograniczały, nie oplatały. Wszystko jest kwestią przedyskutowania. Niestety, nie wiem, co kierowało moimi byłymi, że postanowili złamać te słowa. To wiedzą tylko oni i to ich należałoby zapytać. To pozwoliłoby mi nakreślić swoje myślenie lub zachowanie dla nowego związku. To prawda, że każde rozstanie czegoś uczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba dam sobie spokój
(DOKOŃCZENIE) Myślę, że, jeśli ktoś jest fair wobec samego siebie, trwa w swoich poglądach, dba o drugiego człowieka (tak po prostu, po ludzku, w normalnym odruchu), to może być tylko z siebie dumnym i szczęśliwym. Najgorzej, gdy kogoś "gra się" w związku; ubiera się "maskę", która i tak kiedyś "spadnie", ale, tym sposobem, któreś chce się przypodobać w pełni tej drugiej osobie. Nie ma człowieka bez wad. Nie ma też takiego, który wiedziałby wszystko. Nasze charaktery, zachowanie, sposób bycia, czy poglądy weryfikuje życie i ludzie, którymi się otaczamy. I to jest pewne. Najważniejsze, to być fair, i wobec siebie, i wobec innych, jak już pisałam wcześniej. Błędy też są ludzkie, ale przyznanie się do nich wymaga odwagi, szczerości. Cóż, moim byłym zabrało i jednego, i drugiego. Bo, wychodzi na to, że byłam ich błędem. Ach, nie ma co płakać. To jest przeszłość, ale z nauką. A takie nauki i momenty warto pamiętać. Sama jestem ciekawa, co oni by na to wszystko powiedzieli dzisiaj. Ciekawa-tak po ludzku, po prostu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×