Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

mojrozwod

Jak doprowadzić do rozwodu? żona mnie niszczy

Polecane posty

Gość gość
dam dobrą radę, może chociaż z tej skorzystasz... nie przestawaj odkładać kasy, żebyś 1 stycznia nie był znów w punkcie 0.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość Greta
Zgadzam sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeciez on sie nigdy nie rozwiedzie choc mówil tu,ze jej-żony nie kocha,pomijajac wszystkie inne powody. Więc w zębach ,jak wczesniej,pieniadze przynosic bedzie a ona swiadoma,uprzedzona przez niego lepiej się przygotuje,by nie zostać wykwaterowana z domu jego ojca(że tez młodzi nie mieszkaja osobno?...) i z kasiorka na koncie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to tak jak kazda zona alkoholika,na poczatku daje kolejne szanse a pozniej nawet do razow sie przyzwyczaja i wytlumaczenie bo za stara juz na zmiany.....moze po prostu lenistwo i gadka ze jak jest trzezwy to nie jest taki zly albo "na poczatku przeciez byl dobry"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ty na bank masz z 6 dych bo takie teksty były modne za czasów młodości mojej matki. Teraz już tak nie ma, ogarnij się trochę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mylisz sie i to bardzo.Niestety,ten wpis o współuzaleznieniu jest bardzo trafny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze, tylko w tej sielance nie zapomnij o asertywności, bo zginiesz. Pilnuj się i bądź czujny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu autor Zbieranie ciągle kasy to oczywista oczywistość jak mawiał klasyk. Niestety sam już doszedłem do tego ze mój stosunek do mojej żony to coś na kształt syndromu żony alkoholika. Zobaczymy postanowiłem dac nam szanse ale przyznam że sam podchodzę do tego bardzo sceptycznie. Nie wierzę w jej zmianę ale ostatni raz sprawdzę. Możecie być spokojni nie dam się wyrobić w kolejne dziecko ani kredyt do tego czasu. Ona już po daniu nam szansy zaplanowala ze i o kredyt i o dziecko zaczniemy się starać wiosną. Ja tego wcale na razie nie komentuje. Dopiero co się mieliśmy rozstać a ona dobę później życie nam u układa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze, i własnie z takiego z Twojego zachowania biora sie Twoje problemy małzeńskie. Żona cos planuje, a ty nie wyrażasz głośnego sprzeciwu. Skąd u licha ona ma wiedzieć, na czym stoi. Skoro milczysz, to dla niej najwidoczniej zgadzasz sie na jej pomysły. Ona planuje dziecko, a Ty milczysz w tak ważnej sprawie, zamiast wyraźnie powiedzieć, że nie chcesz tego dziecka, bo masz myśli o rozwodzie i zastanawiasz sie, czy w ogóle z nią być. Milczysz, a potem zrzucasz na nią wszelką odpowiedzialność. Masz wyraźne problemy z komunikacją z nią, myślę, że to w głównej mierze jest przyczyną stanu, w jakim jest twój związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie, przystopuj te jej zapędy, nie milcz, mów, że nie planujesz dziecka, bo planujesz rozwód. Nie bądź bierny i się jej nie bój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze, jesteś pantoflem. To nie ona ma się zmienić tylko TY. Problem jest w tobie. Wiem jak to odbierzesz, jako atak no ale taka prawda. Dałeś sobie wejść na głowę, nie masz inicjatywy w związku, nie ty kierujesz, jesteś zdominowany. Kobiety podświadomie gardzą słabymi facetami, takimi którymi mogą rządzić i decydować o nich/za nich. Popracuj nad sobą, bo nic z tego nie będzie. Czy z tą, czy z inną kobietą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zgadzam sie z 15:27 ona planuje dziecko powiedz ze na razie nie chcesz dziecka ,ona planuje wakacje powiedz ze w tym roku jedziecie tam gdzie ty chcesz,kredyt ,wszystko itd itd......zgadzam sie ze milczeniem dajesz jej do myslenia ze sie zgadzasz ,zona chyba w tobie za bardzo oparcia to nie ma,co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wpis z 16'10 jest jak dotad zasadniczym clou tematu :problemy sa w autorze a inni to ,w tym żona,wykorzystują,bo 'Jak sie daje ,tak się kraje'.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wpis z 16'10 jest jak dotad zasadniczym clou tematu jezyk.gif roblemy sa w autorze a inni to ,w tym żona,wykorzystują,bo 'Jak sie daje ,tak się kraje'. & chociaż znam jednego że w pracy wszyscy mają go za absolutną ofermę (szkoła) a w domu rządzi żoną że hej. No ale sporo młodsza jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu autor , moje problemy z komunikacją są moim zdaniem skutkiem tego że przestałem komunikować swoje zdanie, swoje potrzeby itp bardzo dawno temu na początku naszego związku gdyż wiązało się to ze złością z jej strony i powodowało konflikty. chciałem tego uniknąć więc zatrzymywałem dla siebie wszystko. to moj błąd i moja wina Chyba wraca znów wszystko do normy ona jest coraz mniej miła chodź faktycznie wzięła się trochę za prace domowe, ale i tak codziennie słyszę że z jakiegoś powodu nie jestem taki jak powinienem. Chyba nie tak to miało wyglądać. Na każdą uwagę z mojej strony ze miała tak na mnie nie narzekać słyszę że "nic mi już nie wolno powiedzieć" i dalej ma mi to za złe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To zwyczajowe,że zmiana jest na chwilę.Charakteru nie zmienisz,zachowania można a tu juz jest to co znasz od lat czyli żle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"ze miała tak na mnie nie narzekać"......i to pisze facet?? a swoja droga ona mowi co mysli,moze warto brac z tego przyklad a nie dusic w sobie,wypominaj jej kazde jej podkniecie i jak mieszkanie np ogarnie zajrzyj w kat ze cos pominela.....zreszta na co liczyles?? ile bylo dobrze,tydzien

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tia,facet "Perfekcyjna Pani Domu",bedzie w kąt zagladał,żeby jej cos wytknać jakby w zyciu chodziło tylko o czyste podłogi,bez murzu na meblach,itd.!!!!!! Przecież tu chodzi o uporządkowanie ich życia!!! Z góry wiadomo jak wygląda "dobra zmiana",przykład z góry hehe. To fiasko kolejnej próby.cos do końca roku pisał autor daje czas? nie wierzę osobiscie w nic co on pisze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to krótko wytrzymała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mojrozwod 2016.09.26 Witajcie, wciąż żyję. Przepraszam że się tak długo nie odzywałem. Dużo się działo i musiałem to wszystko przemyśleć. Doszliśmy z moją żoną do ściany. Postawiliśmy przed sobą pytanie dość jasne, czy się rozstajemy czy próbujemy coś jeszcze naprawić. Wiem że wiele z was mnie teraz potwornie skrytykuje ale postanowiłem podjąć tę ostatnią próbę. Ona przeprosiła za swoje zachowanie i obiecała poprawę. Na razie przez te klika dni jest całkiem ok. Widzę że się stara, nie krytykuje mnie. Kilka razy wyznała mi miłość a do tego głośno doceniła to co ja zrobiłem dobrze. Zapewne uznacie to za chwilowe itp. Dlatego czynię przed sobą i wami zobowiązanie. Ta stacja MUSI rozwiązać się do końca tego roku. Jeśli dalej będzie się tak starać to do czegoś dojdziemy ale jeżeli tylko przestanie, jeśli wróci do swojego poprzedniego stanu zakończę to natychmiast. Prawdę mówiąc już teraz byłem tego bliski. Żona przyznała że dopiero tego dnia zobaczyła po raz pierwszy że chce odejść, widziałem w niej zdziwienie. Mam nadzieję że to ją przestraszy. Rozmawialiśmy o tym żeby pójść na terapię wspólnie może coś z tego wyjdzie. Przyjmę na siebie waszą krytykę ale tak jak mi tu zwracaliście uwagę. Warto może raz jeszcze spróbować chodź by dla dziecka, to ostatnia szansa na pełną rodzinę. Kolejny raz podkreślę że nie jest to prowokacja, nie piszę żadnego innego wątku jak tutaj było mi zarzucane i mam nadzieję że rozliczycie mnie z obietnicy znalezienia ostatecznego rozwiązania przed końcem tego roku. Straciłem już tyle lat mogę pomęczyć się jeszcze 2 miesiące jeśli to nic nie da. xxxxxx świetnie ze postanowiles zawalczyc o swoje malzenstwo ale moim zdaniem bez terapeuty macie nikla szanse. a wiesz dlaczego? bo twoj sposob na zycie w tym zwiazku to oddawanie pola i unikanie konfrontacji (ona dopiero teraz po wyraxnej komunikacji z twojej strony zrozumiala ze masz dosc) a jednoczesnie piszesz : ONA ma sie zmienic ZROZUM: do tej sytuacji dowadziliscie OBOJE i OBOJE musicie sie zmienic zeby bylo dobrze. TY też musisz zmienic swoje reakcje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobrze zrobił że próbuje jeszcze raz. Ja tak zrobiłem nie żałuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja już po próbach rozwód i git

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja dalam jedna szanse,pozniej druga a za trzecim razem sie wyprowadzilam i nadal zyje i mama sie calkiem dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorze, gdy nastąpi nawrót jej zachowania, zbierz się w sobie i warkjnij : Wynoś się z mojego życia. I popatrz jej lodowato w oczy. A potem napisz mi, jak zareagowała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ha ha,troll życzy sobie sprawozdanie po lodowatym spojrzeniu.Turlam sie ze śmiechu z tej sugestii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez......po 10 latch zona juz wie ze ma w domu mieczaka i zadne zimne spojrzenia na nia nie zadzialaja,po dziesiecu minutach przyjdzie ja przeprosic za swoje zachowanie :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tu autor W pełni się zgadzam na to że to moje podejście do związku musi się zmienić. Problemem jest to że moja małżonka przyzwyczajona do władzy absolutnej stawia opór jak gdyby walczyła o życie. Każda moja decyzja samodzielna jest storpedowana abym więcej tego nie robił. Znów jest od wczoraj afera o jakieś byle gówno, ale ja starając się pracować nad sobą powiedziałem jasno, uważam że to ty przyszłaś do mnie z pretensjami i wywołałaś tą kłótnie i nie mam zamiaru cie przepraszać. no to się nie odzywa i na zmianę płacze "bo to ona jest najgorsza i wszystko robi źle" alko oskarża mnie że to moja wina. Mam zamiar przy włączonym dyktafonie powiedzieć jej że żądam pójścia na terapię. Nie widzę innej opcji, nawet jak się nie kłóciliśmy przez ostatni tydzień to ciągle jest napięta atmosfera i takie wyczekiwanie na czyjś błąd. Działa to w dwie strony, ona czeka do czego się doczepić a ja wypominam jej każdy raz kiedy to zrobi. Jeśli ten związek miał by przetrwać wymagał by w mojej ocenie całkowitego resetu stosunków między nami z zbudowania relacji od nowa, a tego sami nie zrobimy. Nawet z pomocą terapeuty będzie to trudne bo zawsze będziemy wracać do przeszłości ale zobaczymy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mam takich doświadczeń. Czy komuś terapia małżeńska naprawdę pomogła w bardzo trudnej sytuacji? Chodzi mi o stałą rzeczywistą poprawę relacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×