Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zabka

TERMIN W GRUDNIU

Polecane posty

Psikulcu, widzisz, ja dla odmiany sny mam od zawsze. Wielo odcinkowe, barwne, fabularne, po kilka każdej nocy ( jak widać cholernie ciężko jest mi się wyspać ), ale za to są piękne. Czasem tak niebezpiecznie piękne, że nie chcę się budzić. No a tu teraz taki pasztet. Prawie dwa dni pod rząd dwa takie koszmary, że jeszcze mi zimno, jak sobie przypomnę. O tym drugim nie będe Wam pisać, bo nawet nie chcę tego przywoływać w pamięci. ( Arletta przy tym to pikuś). Liczę na to, że tymi dwoma koszmarami wyczerpałam limit na straszne sny na następne 30 lat :D Zobaczymy co powiem jutro rano...... A tak, jeszcze mi się dziś śniła katastrofa lotnicza. Ale żeby było fajnie nie było w niej nic strasznego, bo osobiście pilotowałam jeden z samolotów i bohatersko udało mi się uratować ponad 400 pasażerów :D Tak więc nikomu nic sie nie stało, ale jeden samolot poszedł w drzazgi ( nie ten mój ) Ale byłam z siebie dumna. ha ha ha. Rany... jak to człowiek musi sobie czasem dramatycznie podnosić morale..... Normalnie last action hero :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fisa, no urwanie glowy troche jest i troche trudniej o wolna chwilke niz z jednym dzieckiem - wolne mam glownie wieczorami, a wtedy juz czasami nie kontaktuje, bo od kilku dni Pola funduje mi pobudki o siodmej, a to dla mnie srodek nocy :) Myslisz juz o rodzenstwie dla Stasia? Shalla, i jak sny dzisiejszej nocy? Karenko, ignorowac! Nie ma innego sposobu a wiesz, we Francji tez wszystko co brudne (be, fe, fuj) okresla sie jako " caca" (dosl. kupa) i tak mowia rodzice, dziadkowie, nianie.... chcialbym wiecej napisac, ale musze zmykac sciskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Melduję, że dzisiejsze sny w normie :) Dużo, ciekawie, kolorowo, akcja jak w dobrym filmie i nic strasznego :) Ufff Z ciekawostek - śniła mi się Nastusia śpiąca na wielkim małżeńskim łożu w purpurowej satynowej pościeli. Hmmmm.... A zaznaczę, że było to.... w szpitalu!!!! Alleluja! Widać śnił mi się koniec świata, bo takich wyrek z taka pościelą to się w polskiej służbie zdrowia nie spodziewam doczekać :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko – nic takiego nie przechodziliśmy. Ale mogę Cię zrozumieć, mnie by również złość i żal zalewały na przemian z bezsilnością. Żadna rada mi nie przychodzi. Być może trzeba przestać zwracać uwagę. I my też mieliśmy podobną przygodę. Jedziemy samochodem i Staś nagle: „Gościu, jak ty jeździsz?” Mój mąż przerażony: „Skąd Staś takie słowa zna?” A ja czerwona z duszonego śmiechu: „No jak to, nie dalej, jak 15 minut temu, sam tak powiedziałeś!” Na Stasia działają też policjanci tudzież ochroniarze. Gdy miał półtorej roku, w hipermarkecie demolował bramki. Nie reagował na moje uwagi, ale na uwagę wypowiedzianą głośno i stanowczo (aczkolwiek z wyraźną nutką żartu dla mnie widoczną) przez ochroniarza, zareagował natychmiastowo. Teraz na słowo policjant, lub komentarz: „Zachowujesz się niegrzecznie, zobacz, Pan ochroniarz patrzy na Ciebie i jak tak dalej będzie, zabierze Cię do więzienia”, reaguje natychmiastowo. Stoicką pozę popiera buzią w podkówkę i spojrzeniem spod byka. Mnie to się potrafią głupoty śnić. I do tego śnię codziennie. Zdecydowana większość z nich jest wariacją /impresją na temat minionych zdarzeń. Czasem jest to tak wielka przenośnia i metafora, ale jednak można znaleźć, że jest to odzwierciedlenie przeżytych stresów. Od czasu do czasu pojawia się jednak sen, którego nijak nie mogę powiązać z życiem i tych się boję, bo są, jak jakaś wróżba. Kiedyś mi się śniło, że byłam na dworze królewskim, byłam porwana i miałam być koronowana. Uciekłam jednak i dotarłam do kraju, gdzie było dużo wojska i Fidel Castro. Z pozoru paranoja. Z pomocą przyszedł sennik i mój wysiłek pamięciowy. Koronacja była symbolem moich ambicji zawodowych i chęci awansu zawodowego, a Fidel Castro – jakiś czas temu, czytałam jakiś artykuł o Wenezueli i tym, że współpracuje z Kubą. Mysh, tak.... nawet już mam zaplanowane na po przeprowadzce – czerwiec tegoż roku. Ale ciiii.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fisa dokladnie tak sie czuje na zmiane zlosc i bezsilnosc. Myshko ale po wlosku oznacza to dokladnie to samo! I dlatego tak mnie krepuje gdy on to mowi publicznie, bo kazdy go rozumie.Ostatnio w kolejce jakas pani do niego zagaduje a Olek do niej: Pani kaka. Pani nie zroumiala slowa \"pani\" wiec nie wiedziala do kogo spiewa. Ale ja mialam ochote zapasc sie pod ziemie. Mysle ze Olek troche w ten sposob testuje moc slowa. Zrozumial ze na nas zrobilo to wrazenie i probuje sprawdzic czy na innych tez. I rzeczywiscie postanowilismy od dzis nie zwracac absolutnie uwagi i wyobrazcie sobie ze chodzil za mna powtarzajc to w kolko i zaczepnie wolajac mnie zeby sprawdzic czy go slysze.Licze ze mu to przejdzie. Dziewczyny sny macie niesamowite. Moje sa dosyc urywane i rano rzadko pamietam co snilam.Dzisiaj szlam przez pustynie. Gdzie , po co i dlaczego? Nie mam pojecia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fisa, to cudnie !!! Karenko, tutaj to tez oznacza \"kupe\" po prostu. Cierpliwosci, mysle ze jezeli wytrzymacie kilka dni i nie bedzie zadnej reakcji, to Olek przestanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karenko, spiaca jestem i powtarzam w kolko to samo. Wlasciwie to chcialam chyba powiedziec tylko tyle, ze tutaj pomimo pierwszego znaczenia, slowo to w znaczeniu "be", "fe" jest w powszechnym uzyciu i nikogo nie razi... w kontekscie rodzinnym :p pamietam, jak bardzo bylam oburzona kiedy uslysalam je po raz pierwszy w ustach kogos kto zwracal sie bezposrednio do Jaska. Teraz juz sie przyzwyczaijam, no ale jasiek nigdy tego slowa nie naduzywal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! U nas dzisiaj jest wreszcie piekna pogoda, dziewczyny, jak to wszystko zmienia. Zaraz po obiedzie wyrzucilam dzieciaki do ogrodka i rozlozylam maszyne do szycia (na przeciwko szeroko otwartych drzwi na taras). Uszylam dwie poszewki na poduszki i jestem z tego powodu baaaadrzo szczesliwa. Patrzcie, jakie male rzeczy czasami wystarcza, zeby zaganiana, podwojna mama odnalazla oddech :) Teraz tez Pola nadal spi w wozku na tarasie, trzy metry ode mnie, a ja z dzika radoscia pisze do Was. Wokol wiosna, krokusy kwitna, fiolki pachna oszalamiajaco, zonkile sa juz wysokie i maja nabrzmiale paki, a i tulipany pchaja sie na swiat w zastraszajaco szybkim tempie - jeszcze mi pomarzna jesli pogoda bedzie nam platac figle. Psikulcu, chcialam slowko na temat zloszczenia sie dzieciakow i naszych na to reakcji... Od razu zaznaczam ze Jasiek, kiedy byl w wieku Zuzy, nigdy sie tak nie zloscil (dopiero teraz to przyszlo), jednak sadze, ze dobrze robisz, jesli probujesz jej pokazac, ze to na Ciebie nie dziala... Uwazam, ze sposob z kladzeniem jej na podlodze i tlumaczeniem dlaczego, jest doskonaly, pod warunkiem ze jestes pewna, ze to zwykla zlosc, a nie napad jakiegos bolu :) A Jasiek zlosci sie dopiero od niedawna. Smialo moge powiedziec, ze jeszcze jako dwu_i_pol_latek nie przezywal takich prawdziwych napadow zlosci. Dlatego tez dopiero sama ucze sie reagowac. Najczesciej zlosci sie kiedy sie na niego krzyknie (lekcja dla mnie: agresja budzi agresje, nie krzyscz na dziecko :)) albo kiedy bardzo chce cos zrobic samodzielnie, a ja pcham sie z lapami i chce zrobic za niego (lekcja dla mnie: nie pchaj sie dopoki sam nie poprosi o pomoc) Kolejna zmiana w Jasku dotyczy reakcji na slowo \"nie\", ale to jest typowe dla tego wieku, prawda? Jako dwulatek i jako dwuipollatek reagowal na slowo \"nie\", teraz tez reaguje, hehe, ale powtarzajac zakazana czynnosc :) Do mnie nalezy glowkowanie jak ominac slowo \"nie\". Generalnie bardzo walcze sama ze soba, zeby nie dac sie wyprowadzic z rownowagi i nie walczyc na jego poziomie, np. nie szarpac sie z nim, wyrywajac mu z reki zakazany przedmiot, tylko sprobowac tak na niego wplynac zeby sam go odlozyl... Czasami bywa ciezko... U nas cos takiego jak \"bunt dwulatka\" nie mialo miejsca, za to przezywamy prawdziwy \"bunt trzylatka\", doslownie, bo zaczal sie pare dni po trzecich urodzinach, czyli zaledwie dwa miesiace temu! Argumenty z serii \"zaziebisz sie i bedziesz bral zastrzyki\", \"polamiesz sie i pojedziemy na pogotowie i byc moze zostaniesz w szpitalu bez mamy\", \"pan policjant wlepi mamie mandat za to ze ty nie.... costam\" (nigdy nie mowie ze zabierze go do wiezienia, bo staram sie \"straszyc go\" rzeczami, ktore naprawde moga sie zdarzyc) ktore wczesniej dzialaly znakomicie, ostatnio jakos stracily dla niego na mocy :) Mam nadzieje, ze to przejsciowe i wierze, ze juz za kilka tygodni Jasiek wyjdzie z tego etapu i wejdzie w nowy... w etap, na ktorym bedzie znowu sluchal wszelkich tlumaczen, bo w tej chwili slucha tylko pozornie, slucha, ale nie slyszy :) Tak wiec jak widzicie Jasiek ostro pracuje nad rozwojem swojej osobowosci, a ja uzbroilam sie w cierpliwosc i czekam na pomyslne zakonczenie tego procesu :) I nie moge sie doczekac kiedy wreszcie nauczy sie empatii (madre ksiazki mowi chyba ze to okolo 4 lat)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Mysh, jestem na milion procent pewna, ze to zlosc a nie atak bolowy:) ciesze sie, ze moja reakcja jest wlasciwa Fisa, co do planow rozwojowych rodziny to najprawdopodobniej w czerwcu wystartujemy obie:) A samochodowa wypowiedz Stasia naprawde bardzo w normie - znajac roznych ludzi wypowiedzi za kierownica smiem twierdzic, ze Twoj maz jest oaza spokoju :) Shalla, ja tez mam sny od zawsze i to zazwyczaj totalne. Czesto ludzie mi nie wierza, jak opowiadam co mi sie snilo. Tylko ostatnio mam wiele snow bardzo nieprzyjemnych. Mysh, siodma rano to naprawde dobry wynik bez wzgledu na to, o ktorej zazwyczaj wstawalas. Tak wiec uszy do gory! Nawet nie wiesz jak zazdroszcze Ci tej wiosny i kwiatow. Marze o tym by zrzucic kozaki. Poza tym to bedzie pierwsza wiosna Zuzy i musze jej wszystko pokazac i opowiedziec! Zreszta juz czesto opowiadam jej o porach roku i o tym, ze beda kwiatki, male listki, bedzie pachnialo wilgotna ziemia, beda spiewac ptaki i naprawde nie moge sie tego wszystkiego doczekac... Pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, to racja. Mam znajomych, ktorym dzieci budza sie o szostej rano, wiec ja nie powinnam narzekac :) We wlasnej obronie dodam tylko ze u nas zima o siodmej rano jest kompletnie ciemno, teraz jasno robi sie dopiero kolo osmej... Za to latem czesto zdarza mi sie wstawac wczesnie rano, kiedy wszyscy jeszcze spia... Jak wy to robicie ze zapamietujecie sny? Mnie zostaje tylko jakies blade wspomnienie, ledwo pamietam kto byl bohaterem i na jaki w ogole temat. Ze szczegolami zapamietuje sny naprawde bardzo rzadko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myshko, to ma swoje dobre strony. Przynajmniej sie wysypiasz :D A jak ja mam się czuć wyspana, jak co noc ratuję świat przed katastrofą, tańczę z wilkami, biorę udział w maratonach, walczę o życie, wskakuję do pędzących pociągów, ścigam przestępców, uciekam przez zdziczałymi psami, lub galopuję do utraty tchu? No jak się wyspać? Nie wiem czy Wam pisałam, ale z tydzień temu śniło mi się, ze przejechałam ponad 200km na rowerze ( a to był tylko fragment snu! ) Jak się obudziłam, to jeszcze mnie pupa od siodełka bolała :D Ale w sumie nie narzekam, bo zauważyłam, że kiedy nie pamiętam snu, to cały dzień czuję się wrednie - jakby mi ktoś młotkiem w głowę dał i mam poczucie straconych bezpowrotnie iluś godzin w życiu. Obsesja ? No, w każdym razie lubię moje sny. Polecam loty w Czerwonym Kanionie - jeśli któraś z Was ma sny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wpadlam tylko pomachac 🖐️ Jutro czeka nas ok. 10 godzinna podróz i serce mam... nie wiem... w gardle czy w zołądku czy gdzie tam jeszcze ;) Noc pewnie bede miala nieprzespaną, ale wiem, ze jutro adrealina zrobi swoje ;) Myshko - zazdroszcze pogody!! 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To Staś mnie nauczył powstrzymywać się od krzyczenia, co zdarzało mi się dosyć często. On ma po prostu filtr na krzyczenie. Nic do niego nie dociera. Natomiast słowa wypowiedziane spokojnie acz bardzo stanowczo, czasem powtórzone x razy, działają. Z tym policjantem to u nas dlatego, że w Noddym (bajka) policjant Plod zamyka gobliny do więzienia, jak coś przeskrobią. Zauważyłam też, że w złoszczeniu Stasiek nas naśladuje. Kiedy czegoś Mu zabraniam, zdarza mi się mówić, gdy już jestem poirytowana, „nie ma mowy”. Jakież było moje zdumienie, gdy Stasiek na moją stanowczą prośbę o costam, tym samym tonem głosu powiedział mi „nie ma mowy”. Kalka. I trzeba o tym pamiętać. Dziecko przejmie po nas wzorce reagowania na trudne sytuacje. Trzeba uczyć i pokazywać, że w sytuacjach, gdy ktoś nas wkurza (w życiu wiele takich) trzeba je załatwiać w sposób stoicki i stanowczy i siłą perswazji, a nie tracić równowagę. To coś, co sama sobie powtarzam i uczę się tego, dzieki memu dziecku. Ja dzieki Staskowi i macierzyństwu bardzo wiele się nauczyłam. Bardzo. Ja tez zazdroszcze wiosny, kwiatow i tego, ze możesz się tym cieszyc. Wiosny nie mogę się doczekac, a nawet przeciez gdy jest mogę sobie tylko popatrzeć w pracy przez okno. Firma miesci się na obrzezach miasta, przy lesie. Z okna mam piekny widok – mam do czego wzdychac. Psikulucu – a to Ci nowina. Będziemy sobie wiec kibicowac. My nie przeklinamy wogle. Zdarzaja nam się wlasnie tylko tego typu inwektywy. Nikii – kciuki za pomyslna podroz i spotkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Fisa, mowisz o pieknym widoku z okna w pracy... Hmm... ja nie mam okna. Prawie wszystkie pokoje w biurze sa bez okien. Caly dzien sztuczne jarzeniowe oswietlenie - moje oczy cierpia. Kupilismy dzis fotelik samochodowy dla Zuzy. Ciesze sie, ze ten zakup mamy z glowy. Do tej pory jedzila w pierwszym foteliku - tym montowanym tylem do kierunku jazdy. Zaczynal byc nieco maly. Wydalismy wiecej niz planowalismy ale jestesmy zadowoleni, natomiast nasza Corka chyba mniej. Kwekala i buczala cala droge ze sklepu, chociaz w sklepie siedzac w nowym fotelu wygladala na bardzo zadowolona. Milego odpoczynku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kto wie jak sie robi lodeczki z papieru ??? Zupelnie zapomnialam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje pieknie Burasku ❤️ Mam nadzieje ze przyda sie nie tylko mnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Dobrze, ze juz wiesz :) bo ja najpierw dlugo usilowalam sobie przypomniec w myslach jak sie to robi (i za kazdym razem wychodzila mi czapka) a jak juz udalo mi sie w tychze myslach wyprodukowac ten stateczek to rownie dlugo zastanawialam sie jak ten "przepis" przelac na papier :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Aha, slowo na temat snow. Dzisiaj w nocy zamiast wypoczywac przed kolejnym pracowitym tygodniem snilam, ze poszlam na zastepstwo do innej placowki. Mialam zapewnic nadzor kasowy w kilku kasach. To nie byloby nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, ze wejscie do jednej z kas znajdowalo sie w kuchni moich rodzicow i wchodzilo sie tam poprzez pralke automatyczna. Poprostu. Otwieralo sie szklane drzwiczki i tamtedy sie przeciskalo. Nie dosc, ze nie bardzo sie moglam tamtedy zmiescic to jeszcze na domiar zlego okazalo sie, ze jestem ubrana w podkoszulek do spania i stringi. Poza tym na przeciwko pralki siedzial jeden z chlopakow zajmujacych specjalistyczne administracyjne stanowisko i trzymal na kolanach moje dziecie (okazalo sie, ze byl Zuzy niania) i ja dosyc sie wstydzilam bo wlazac do tej pralki - a miescilam sie tylko do ramion a w dalszej czesci wystawalam jak Kubus Puchatek z nory Krolika - wypinalam sie w strone rzeczonego kolegi. Tak tez za kazdym razem wskazywalam palcem na okno wolajac gromkim glosem "ooo patrzcie, patrzcie ptaszek leci". Nie musze chyba mowic, ze nie bardzo sie wyspalam... Pozdrowienia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu, bijesz mnie swoimi snami na głowę! POpłakałam się ze śmiechu! Błagam, opisuj co rano co Ci się śniło! Mnie dziś zaatakowali amerykańscy marines , którzy wyłonili się z Sekwany w centrum Paryża i mnie ostrzelali z broni maszynowej! Matko, a ja miałam do obrony jakiś żałosnej klasy karabinek, który nie był w stanie nawet seriami strzelać i wydawał z siebie raczej śmieszne niż militarne dźwięki. Jakim cudem ubiłam ich wszystkich nie wiem. Ale czarę goryczy przepełnił koń zimnokrwisty, który postanowił mnie rozdeptać zaraz po nieudanej akcji marines i prawie mu się udało. W ostatniej bowiem chwili oświeciło mnie, ze takie absurdy moga sie zdarzać wyłącznie w snach, a skoro to sen..... no to fruuuuu w niebo i tyle mnie widzieli :) Ufff Noce potrafia być męczące. P.S. Ja też się zastanawiałam na łódeczką i moje przemyślenia z tym związane są dokładnie identyczne, jak Psikulca :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widze, ze nie tylko ja probowalam samodzielnie rozwiazac te lodkowa lamiglowke. skoro juz o tym napisalyscie, to sie przyznam samozadowolenczo, ze udalo mi sie przypomniec sobie samej jak to sie robi, zanim Buras podal przepis: ja tez oczywiscie zaczelam od czapeczki i napsulam papieru tez ! :) Psikulcu, Twoj sen bije na glowe wszystkie inne! Ku wielkiemu zdziwieniu Polki, przeczytalam go podczas karmienia, mozecie sobie wyobrazic efekty specjalne, jakie zafundowalam mojemu malemu ssakowi Jestem wlasnie w kolejnej fazie zmeczenia... Nie wiem co sie ze mna dzieje, moze to anemia? Mam juz skierowanie na badanie krwi... Jeszcze chcialam slowko o Polce (zreszta to ona mnie tu trzyma jeszcze o tej porze, bo wlasnie wisi na cycku). Kiedy sie usmiecha i gada (agu, yry, gg, bl), to jest slodzizna nie do opisania, ale jak sie zlosci, to nie tylko slychac ja w calej dzielnicy, ale i lapska sobie drapie do krwi. Paznokcie obcinam jej na zero, ale to malo! Dzisiaj wyciagnelam z szafy rekawiczki (niedrapki), bo raczki ma juz tak pocharatane, ze jak ja pediatra zobaczy w piatek (idziemy na szczepienie), to gotow uwierzyc, ze maltretujemy dziecko. A ona po prostu lubi towarzystwo i wpada zlosc kiedy tylko traci mnie z pola widzenia i szarpie te raczyny - mam nadziekje ze juz niebawem bedzie szarpala zabawki, bo jakby zaczyna chwytac niechcacy, zreszta ubrania i kocyk tez.... dobrej nocy.........;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu – cierpiałabym fizycznie i psychicznie pracując w takim pomieszczeniu. Kiedyś pracowałam w firmie, w której ze względu na wymogi produkcyjne, była klimatyzacja i nie można było otwierać okien. Okna były bez klamek – czasami miałam uczucie klaustrofobii, nie mówiąc już o tym, że miałam problemy zdrowotne z powodu klimatyzacji. Łącznie z czymś w rodzaju depresji. Zmiana fotelika – to prawie jak święto – naoczny dowód tego, że dzidzia rośnie. Wszystkiego dobrego :) Stasiowi nowy fotelik bardzo się podobał, bo mógł patrzeć przez okno – niedość, że przodem do kierunku jazdy, to i wyżej. Może z tego właśnie powodu Zuza jest przestraszona? Nagle widzi, że za oknem coś się przesuwa i porusza, a nie wie, co to jest. Co za sny :) Gombrowicz ze swoją Ferdydurke schować się może :) A to Ci Pola ma charakterek. No i dobrze – kobitki powinny być charakterne :) Większe wyzwania je w życiu czekają :) Mysho, mam nadzieję, że to tylko takie wiosenne przesilenie, a nie anemia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny powtorze sie, sny macie niesamowite ;) Myshko, ale sie wiosennie zrobilo po Twoim wpisie. Ja w sobote po obiedzie wybralam sie na dlugi spacer i zaliczam go jako pierwszy wiosenny, nareszcie tylko sweter i marynarka. Slonce sympatycznie przygrzewalo. Po powrocie zastalam mieszkanie wysprzatane na blysk przez moich panow, wiec nie pozostawalo mi nic innego jak tylko zrobic sobie pysznej kawy, wybrac ciekawa ksiazke, umoscic sobie wygodne gniazko na sofie i odplynac. W takich momentach mam wrazenie ze odbieram swiat jak kot, czuje wrecz fizyczna przyjemnosc z trwajacej chwili. Oj Psikulcu bez wzgledu na to czy do Twojej firmy sie wchodzi przez pralke czy przez szerokie drzwi, mysle o spedzaniu polowy dnia w takiej puszce sprawia ze mam dreszcze. Moje ostatnie miejsce pracy to szyby prawie od ziemi do sufitu. I okna ktore mozna bylo do woli otwierac. Troche inaczej odbiera sie swiat widzac cieple wiosenne slonce. Zycze gabinetu z wielkim oknem na swiat. Myshko, Olek tez sie drapal ale na twarzy. Co wygladalo o wiele gorzej i od razu wszystkim rzucalo sie w oczy. Jeszcze chwilka i Pole beda zajmowac ciekawsze rzeczy :) Trzymam kciuki za znalezienie przyczyny Twojego gorszego samopoczucia. Mysle ze te pozniejsze zasypianie i wczesniejsze wstawanie troche tez Cie oslabia. Niewazne czy 7 rano to wczesnie czy nie, istotne jest to ze Twojeorganizm przywykl do pewnego rytmu i pewnie jest mu troche ciezko teraz sie przestawic. A czy Jasiek jeszcze sypia po poludniu? Olek jeszcze sypia 3 godziny po poludniu co jest swietna okazja do zlapania oddechu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eh, Karenko, masz szczescie ze Olek jeszcze sypia po poludniu i ze jego drzemka jest naprawde dluga. Jasiek nie spi po poludniu juz od kilku miesiecy. Musze przyznac ze bardzo brakuje mi tych chwil wytchnienia.... Psikulcu, jak jeszcze ja sie doloze do tego co pisza dziewczyny o przymusowym przebywaniu w pomieszczeniu bez okien, to juz chyba kompletnie Cie zdolujemy... Ja musze sie przyznac, ze swiatla jarzeniowkowego nie znosze i doprawy nie wiem, jak wytrzymalabym caly dzien w pomieszczeniu tak wlasnie oswietlanym... Bol glowy mialabypm chyba peranentny. Moge tylko wyrazic nadzieje, ze Twoja praca bedzie tak pochlaniajaca, ze tego swiatla nie bedziesz nawet zauwazac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja już o oknach nic nie napiszę. No, może tylko jedno.... Parę lat temu często mi sie śniło ( haha, oczywiście, bo jakże by inaczej? ) takie dziwne biuro. Jakby nowoczesny przeszklony budynek, z oknami od sufitu do podłogi, lekko przyciemnionymi. Zawsze widziałam tylko to jedno pomieszczenie - salę konferencyjną. Miękka wykładzina, na srodku owalny drewniany ( okładzina dębowa? )stół, olbrzymi. Dookoła modernistyczne, ale utrzymane w drewnie i przyjemnym wzorze fotele. No i widok przez te okna.... Na szczyty gór oprószone śniegiem, a w dole gęste iglaste lasy. Z okien tej sali widziało się wierzchołki jodeł i świerków, a wszystko skąpane w blasku zachodzącego słońca. Słowo daje, ze jak bym w rzeczywistości miała pracę w TYM biurze, to dałabym się nieludzko wykorzystywać do pracy po godzinach bez słowa skargi :D Ech.... pomarzyć.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muszę Wam to opisać. Siedzę sobie przy kompie, ale zerkam na Nastusię. Siedzi przy stole i wcina drugi obiad ( ! ) - swoją ulubioną zupkę. Lubię na nią patrzeć , kiedy ona o tym nie wie. W końcu nie wytrzymuje, bo się zaraz zachwycam i wzruszam, więc mówię: - Nastusiu, jesteś najcudowniejsza córeczką na swiecie. A ona mi na to: - wiem, wiem kochanie. Ale teraz mam dużo pracy. :) taki epizodzik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wodny psikulec
Shalla, Twoja rozmowa z Anastazja powinna byc przestroga dla wszystkich zajetych rodzicow! Brawo Nastusia! Co do biura bez okien to powiem, ze okropnie cierpie. Jarzeniowe swiatlo sprawia, ze mam oczy czerwone jak krolik a popoludniami jeszcze bolace. To dziwne - biuro bez okien. W jednej czesci sa przeszklenia - tzn. sala operacyjna oddzialu i jeden pokoj. Powiem wiecej - sa to cale przeszklone sciany wzdluz budynku. Ale co z tego skoro ze wzgledow bezpieczenstwa wszystkie przeszklenia sa szczelnie zakryte zaluzjami pionowymi a co za tym idzie, tak samo jak w czesci bez okien, trzeba palic jarzeniowe swiatlo przez caly dzien. Podobno w Stanach oznaka awansu jest otrzymanie pokoju z oknem. Nie wiem czy to prawda ale tak slyszalam. Bylismy dzis w Ikei zeby wycenic meble kuchenne, ktore zamierzamy zamowic do nowego mieszkania (nawet nie pytajcie o cene...) i musze powiedziec, ze Zuza chyba zauwazyla zalety nowego fotelika poniewaz w drodze, w jedna i druga strone, caly czas wierzgala z zadowoleniem i piesnia na ustach. Ucieszylam sie bo bylby to horror gdyby nienawisc do fotelika byla juz zawsze. Pozdrawiam,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu - masz całkowitą rację. Ja zauważyłam już dawno, że Anastazja ( i pewnie każde dziecko ) jest doskonałym obserwatorem. Dzieci sa naszymi lustrami. Obserwując je możemy się dowiedzieć o sobie samych więcej niż powiedziałby nam doświadczony psycholog. Anastazja daje mi to odczuć 100 razy każdego dnia. I powiem wam... z eto na mnie działa. Ona jedna, lepiej niż super niania i wszystkie poradniki razem wzięte umie wytknąć mi moje błędy i to w taki sposób, że wyprzeć się ich nie mogę, a jeszcze długo odbijają się echem w mojej głowie.... Dość bolesna to nauka, ale jaka skuteczna! Np. dziś czesząc ją niechcąco pociągnęłam ją za włosy. Anastazja spokojnie: -pociągnęłaś mnie dwa razy! To bolało. - przepraszam Nastusiu, nie chciałam. - No dobrze, nie gniewam się już na Ciebie, ale nie rób tego więcej. ( doskonały mój cytat!!!!! )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Psikulcu - meble kuchenne - wiem cos na ten temat. I uwierz mi, ze w Ikei sa tanie! My nie lubimy Ikei wiec poszlismy najpierw do takiego typowego polskiego producenta - 17.000 :O Po drodze dalismy sie omotac jakimis niemieckimi kuchniami (super, hiper jakosc) - pan byl taki mily - 27.000!!!! A w Ikei tylko 10.000 - mozna pasc na zawal. Ja juz zaczelam rozgladac sie po naszym podworzu za jakimis ladnymi drewnianymi paletami ;) Jest troche tego. Przypomnij - kiedy przeprowadzka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Depresja... A cos mi podpowiadalo zebym tego nie robila A co zrobilam? Porownalam Olka z Waszymi dziecmi i rece odrobine mi opadly. Martwi mnie brak postepow w mowi eu Olka. On nie mowi pelnymi zdaniami. Zna wiele slow, ale w ogole nie uklada ich w zdania. \"Polko, ziuziu, czapka\" Oznacza na \"zewnatrz jest zimno ubierz mi czapke\". Za kazdym razem gdy mowi cos w tym swoim lakonicznym jezyku ja to przekladam na nasz mowiac pelne zdanie z poprawna forma i pytam czy o to mu chodzilo. Wrocilam sobie do wpisow z okolic kwietnia, wtedy Wasze dzieciaki byly w obecnym wielu Olka. Po tekscie Frania \"Gdy weszlismy do kawiarni padal deszcz. Chcialem isc pobiegac, a mama nie pozwolila, wiec plakalem. Potem uspokoilem sie i napilem sie soczku. Teraz siedze i jem biszkopty, a potem znowu pojdziemy na dwor i pobiegam sobie...\" w ktorym uzyl czterech roznych czasow ... opadlam na klawiature i tak leze i mysle... Uwarunkowania genetyczne czy cos zaniedbuje? Nie chodzi tylko o Frania, wszystkie dzieci o ktorych akurat mowa na tamtych stronach mowia pelnymi zdaniami. Duzo w ciagu dnia rozmawiamy, ale czytanie ksiazek zaczelismy dopiero niedawno. Do tej pory w gre wchodzilo tylko ogladanie obrazkow, bo czytanie go nudzilo. Nie sadze zebym mogla zrobic cos wiecej, oprocz czekania. No i orzy okazji sie pocieszylam zakupami w Merlinie. Akurat na tamtych stronach wymieniacie tytuly ksiazek wartych przeczytania wiec zamowilam sobie polecany przez Kuk \"Biale na czarnym \"Rubena Gallego i druga jego ksiazke \"Na brzegu\", autobiografie Singera i jego \"Dwor\". Niestety nie znalazlam polecanych przez Mysh \"Opowiesci o milosci i mroku\" Amosa Oz. Szkoda. No, ale zamowilam jeszcze kilka innych. Ale bede miec ucztowanie w Polsce.Juz sie nie moge doczekac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×