Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
plastka-77

In vitro z komórką dawczyni cz. 3

Polecane posty

Dnia 19.06.2020 o 17:55, aestima napisał:

Hej. Jestem tu nowa. Piszę, bo liczę na wasze doświadczenie w temacie. Na początku miesiąca po raz pierwszy podeszłam do iv z kd, procedurę rozpoczęłam w Białymstoku u dr Mrugacza. Po zapłodnieniu komorki udało się wyhodować 3 zarodki - 7B, 10B i 3B. Transfer był w 3 dobie hodowli, otrzymałam dwa zarodki. Po 14 dniach beta 0.5. Zadzwoniłam do kliniki, żeby ich poinformować. Następnego dnia dzwonią, żeby mi powiedzieć, że ten trzeci zarodek obumarł i że jeśli chcę dalej starać się o ciążę to trzeba rozpocząć całą procedurę od nowa (wiec kolejne 20 tys). Czy możecie mi polecić jakąś klinikę, która naprawdę zna się na rzeczy? Myślałam ze trafiłam w najlepsze miejsce, jednak bardzo się pomyliłam i czuje że tak dostałam wmordę że do teraz nie mogę się otrząsnąć 😞

Witamy na forum,

współczuje Ci. musze Ci powiedzieć ze ja miałam podobna sytuacje. Z 6 komórek miałam 4 zarodki a wytrwał tylko 1. W trzeciej dobie miałam podany. Któraś z dziewczyn pisała ze z mrożonych komórek statystyka jest taka ze jednej lub dwa zarodki. Ja na początku tez byłam zła na klinikę ze coś jest nie tak. Jednak teraz nie wiem czy to ich wina czy akurat nie mogli mieć na to wpływu. In vitro to zawsze trochę loteria. Jednak jesli chodzi o telefon o zarodkach to już po 5 dobie powinni wiedzieć ze się nie nadają. Może do Ciebie Kię zadzwonili żeby się nie stresowała po transferze. Jak do mnie zadzwonili trzeciego dnia po transferze ze nie ma już żadnego zarodka to bardzo złe to zniosłam. Jak dla mnie mogli nie podawać Ci dwóch.  Ja się uparłam żeby podać dwa ale lekarz definitywnie mi odmówił twierdząc ze jeden jest super jednak reszta jest dla niego wątpliwa, mimo ze były dobrej jakości w trzeciej dobie uważał ze mogą się przestać rozwijać. Powiedział ze uważa ze jak poda dwa to popełni błąd. Podobno może być tak ze jak dwa się poda, jeden rokuje a drugi jest słabszy to może przeszkodzić w zagnieżdżeniu się temu dobremu. Myśle ze jak bym miała podchodzić jeszcze raz to bym wybrała klinikę gdzie jest więcej komórek w pakiecie. Słyszałam jednak i taka opinie ze jeśli kobieta jest stymulowana tak ze uzyskuje 20 komórek to one będą słabe. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 godziny temu, believer napisał:

Hej, witamy w gronie kadetek 🙂 Współczuję że nie wyszło Wam. Wydawało mi się zawsze że Mrugacz to guru, super lekarz i super klinika a jak widać nie do końca, bardzo nieprofesjonalne że o tym że padł ostatni zarodek nie powiedzieli od razu tylko na drugi dzień jak zadzwoniłaś po wyniku transferu. A ile miałaś komórek od dawczyni? Świeże czy mrożone? Mrożone mogły się też wszystkie nie rozmrozić dobrze i wogóle nie zapłodnić, to jest to ryzyko w tym przypadku. Po 3 dobie o rozwoju zarodka podobno decyduje jakość plemników. Jakie ma Twój partner wyniki nasienia? Może dobrze byłoby je poprawić przed kolejną procedurą albo przebadać dodatkowo? Tak jak pisała Krokus po 3 dobie pada dużo zarodków, lepiej je hodować do blastki choć niektórzy mówią że w macicy mają lepsze warunki rozwoju niż w laboratorium. No nie wiem, często chyba ma to właśnie taki skutek że transfer się nie udaje a my cierpimy. Myślę że jak zarodek padnie w laboratorium to raczej i w macicy by nie przetrwał. U mnie w Salve w Łodzi jak jest tylko kilka zarodków, w sensie że nie 1 bo wtedy podają, w 3 dobie, to hodują do blastki. Tak jak pisała Krokus, w Czechach są dobre kliniki ale koszt wyższy niż w Polsce, jak się orientowałam w kilku kiedyś to około 6 tys euro, plus ewentualne kolejne transfery, dodatkowe zabiegi, leki, dojazdy, noclegi itp. No koszt spory ale za to dawczyń faktycznie dużo i są od ręki. O Ukrainie nie wiem nic więc nie powiem, myślę że na pewno taniej niż w Czechach czy nawet w Polsce ale nie wiem jak z jakością usług u nich. Dawczyń też na pewno mają dużo bo niektóre polskie kliniki np. Invimed mają bazy dawczyń mrożonych komórek głównie z Ukrainy właśnie. Ja już przeszłam 3 procedury -1 w Invimedzie Warszawa, 1 w Gyncentrum Katowice i i w Salve w Łodzi więc mam porównanie. Najbardziej jestem zadowolona z Salve i na 99% podejdę tam do kolejnej procedury. Na pewno ma też wpływ na to fakt że jestem z Łodzi więc mam blisko i wygodne to jest bardzo bo mogę się nawet z pracy wyrwać na wizytę, nie muszę od razu brać dnia urlopu żeby dojechać. W żadnej z tych klinik nie było idealnie. Wszędzie to jest biznes, dużo pacjentów, opóźnienia, nie za bardzo indywidualne podejście, wszystkiego trzeba pilnować i się pytać. Ale w Salve mają cudowną embriolog p. Małgosię Wójt. Złota kobieta, zawsze można do niej zadzwonić i porozmawiać. I jest też bardzo dobra w swoim fachu, ja z 6 świeżych komórek od dawczyni miałam 3 ładne blastocysty u nich. W innych klinikach takiego wyniku nie miałam (w Invimedzie z 6 komórek miałam 1 zarodek 3dniowy podany na świeżo i jedną blastkę 4BB więc nie idealną - najlepsze oznacza się literkami AA czyli np. 4AA albo 3AA i takie miałam w Salve, z kolei w Gyncentrum na chyba 8 komórek świeżych miałam 2 zarodki 3dniowe podane razem i tylko 1 blastkę 5AB chyba). No o tyle w Salve jest minus że trzeba czekać aż znajdą dawczynię, co może trwać do pół roku, u mnie udało się szybciej bo po 2 miesiącach już ale to mógł być traf, zależy też od cech fenotypowych. Nie masz możliwości wyboru dawczyni, nie ma katalogu jaki jest w Invimed nawet ze zdjęciami (a przynajmniej kiedyś taki tam był), dobiera je p. Małgosia ale jej ufam, wiem że dobiera je po grupie krwi i kolorze oczu tak żeby się zgadzał a nawet plus minus 5 kg do wagi i 5 cm do wzrostu szuka, ja już nawet tego nie oczekiwałam. W Gyncentrum niby dali mi chyba 4 dawczynie do wyboru, a szczycą się że mają dawczynie  od ręki w ciągu tygodnia ale 2 z nich miały mrożone komórki więc ze świeżymi były tylko 2, jedna jakoś chyba nie bardzo do mojego fenotypu pasowała (podali mi te kluczowe dane jej) więc tak średnio ją dobrali i w sumie tylko ta 1 pasowała więc ją wybrałam, była na początku stymulacji więc i tak ok miesiąc czekałam na komórki. A najpierw było zamieszanie i nie moglam się doprosić koordynatorki żeby mi przesłała propozycję dawczyń, moje dokumenty też gdzieś zaginęły i krążyły więc tak średnio, wcale to nie było tak sprawnie jak się reklamują 😕  Dużo zależy też od lekarza do którego się trafi. Ja w Invimedzie Warszawa byłam u Ziółkowskiej i Dworniaka - ok byli ale bez szału, w Gyncentrum u Mercika - też może być ale bez przesady, a w Salve jestem u dr Stefanowicz i mi ona najlepiej pasuje, jest spokojna, w miarę dociekliwa, interesuje się, zaleca dodatkowe badania, uznaje zalecenia od immunologa. Ale inni lekarze w Salve też są ok np. dr Kłosiński, dużo dziewczyn go poleca. Aaa no i koszty w Invimed płaciłam 10 tys, w Gyncentrum 21 tys a w Salve 15 tys chyba (albo 14 tys już nie pamiętam ale chyba 15). Jakbyś miała jeszcze jakieś pytania to pisz, postaram się odpowiedzieć, teraz kończę bo i tak ten wpis wyszedł długi jak tasiemiec 😉 P.S. Wygląda jak kryptoreklama Salve ale tak nie jest, nikt mi za to nie płaci (niestety) 🙂

Ja miałam in vitro na swoich komórkach w Salve w Łodzi i bardzo zle to wspominam ale to oczywiście tylko moje osobiste odczucia. Są mili jak widza w Tobie dalszego klienta. P. Małgorzata w mojej ocenie zachowała się bardzo ni ładnie i nieprofesjonalnie w stosunku do mnie. Po punkcji gdy myślała ze jeszcz w śpię wyśmiała moja sytuacje. Na pytanie mojego męża ile komórek uzyskano prześmiewczo odpowiedziała „hy  a co Pan sobie myślał, Pana żona ma jajniki gorsze niż normalna kobieta po 40 i Pan myślał ze z tego się coś uzyska.” Miałam niskie amh ale i niskie fsh wiec przysługiwały mi leki na refundację. W innych klinikach dostała refundację tylko tutaj nie chcieli mi wypisać a to różnica 3 tys złotych przy jednej stymulacji. No i wreszcie Klosinski.  Myślałam ze jest sympatyczny ale on się stara być miły dla kobiet żeby do niego się zapisywała. Ja po punkcji z nim zdecydowałam żeby prowadził moja ciąże. Kiedy przyszłam po usg prenatalnym z którego wyszło ze dziecko jest chore powiedziałam czy lekarz robiący usg do Pana dzwonił jaka sytuacja. On odpowiedział ze ten lekarz często do niego dzwonił. Od razu do mnie mówi bez żadnej rozmowy co to za choroba imię jaoe są rokowania - to co trzeba zrobić terminację czyli aborcje. Odmówił prowadzenia dalej karty ciąży. Miał nadziej ze już nie przyjdę do niego.  Jak przyszłam później na wizytę to był bardzo niezadowolony, od progu zapytał to co zrobiłybyśmy, zobaczymy czy jescz w żyje. Potem z łaska wypisał mi skierowanie do lekarza specjalisty. Nigdy się już do mnie Kię odezwał. Nie zainteresował się co działo się dalej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, Gościówka napisał:

Ja miałam in vitro na swoich komórkach w Salve w Łodzi i bardzo zle to wspominam ale to oczywiście tylko moje osobiste odczucia. Są mili jak widza w Tobie dalszego klienta. P. Małgorzata w mojej ocenie zachowała się bardzo ni ładnie i nieprofesjonalnie w stosunku do mnie. Po punkcji gdy myślała ze jeszcz w śpię wyśmiała moja sytuacje. Na pytanie mojego męża ile komórek uzyskano prześmiewczo odpowiedziała „hy  a co Pan sobie myślał, Pana żona ma jajniki gorsze niż normalna kobieta po 40 i Pan myślał ze z tego się coś uzyska.” Miałam niskie amh ale i niskie fsh wiec przysługiwały mi leki na refundację. W innych klinikach dostała refundację tylko tutaj nie chcieli mi wypisać a to różnica 3 tys złotych przy jednej stymulacji. No i wreszcie Klosinski.  Myślałam ze jest sympatyczny ale on się stara być miły dla kobiet żeby do niego się zapisywała. Ja po punkcji z nim zdecydowałam żeby prowadził moja ciąże. Kiedy przyszłam po usg prenatalnym z którego wyszło ze dziecko jest chore powiedziałam czy lekarz robiący usg do Pana dzwonił jaka sytuacja. On odpowiedział ze ten lekarz często do niego dzwonił. Od razu do mnie mówi bez żadnej rozmowy co to za choroba imię jaoe są rokowania - to co trzeba zrobić terminację czyli aborcje. Odmówił prowadzenia dalej karty ciąży. Miał nadziej ze już nie przyjdę do niego.  Jak przyszłam później na wizytę to był bardzo niezadowolony, od progu zapytał to co zrobiłybyśmy, zobaczymy czy jescz w żyje. Potem z łaska wypisał mi skierowanie do lekarza specjalisty. Nigdy się już do mnie Kię odezwał. Nie zainteresował się co działo się dalej. 

Znieczulica u lekarzy nie zna granic.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
50 minut temu, Gościówka napisał:

Witamy na forum,

współczuje Ci. musze Ci powiedzieć ze ja miałam podobna sytuacje. Z 6 komórek miałam 4 zarodki a wytrwał tylko 1. W trzeciej dobie miałam podany. Któraś z dziewczyn pisała ze z mrożonych komórek statystyka jest taka ze jednej lub dwa zarodki. Ja na początku tez byłam zła na klinikę ze coś jest nie tak. Jednak teraz nie wiem czy to ich wina czy akurat nie mogli mieć na to wpływu. In vitro to zawsze trochę loteria. Jednak jesli chodzi o telefon o zarodkach to już po 5 dobie powinni wiedzieć ze się nie nadają. Może do Ciebie Kię zadzwonili żeby się nie stresowała po transferze. Jak do mnie zadzwonili trzeciego dnia po transferze ze nie ma już żadnego zarodka to bardzo złe to zniosłam. Jak dla mnie mogli nie podawać Ci dwóch.  Ja się uparłam żeby podać dwa ale lekarz definitywnie mi odmówił twierdząc ze jeden jest super jednak reszta jest dla niego wątpliwa, mimo ze były dobrej jakości w trzeciej dobie uważał ze mogą się przestać rozwijać. Powiedział ze uważa ze jak poda dwa to popełni błąd. Podobno może być tak ze jak dwa się poda, jeden rokuje a drugi jest słabszy to może przeszkodzić w zagnieżdżeniu się temu dobremu. Myśle ze jak bym miała podchodzić jeszcze raz to bym wybrała klinikę gdzie jest więcej komórek w pakiecie. Słyszałam jednak i taka opinie ze jeśli kobieta jest stymulowana tak ze uzyskuje 20 komórek to one będą słabe. 

Niekoniecznie. U nas dużo było komórek i z tego dużo blastek. Pierwsza podana dała ciążę, która rozwijała się do 13 tyg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi jescze o in vitro z kd to i tak nie zdecydowała by się na Salve. Oni dają komórki innych kobiet które podchodzą do procedur. To są starsze dziewczyny po przejściach. Bałabym się ze kiedyś dawstwo stanie się jawne jak w innych krajach a tej kobiecie nie wyjdzie i nie będzie miała dzieci przyjdzie do Nas. Pozatym mieszkam niedaleko Łodzi bałabym się ze moje dziecko będzie miało przyrodnie rodzeństwo gdzieś blisko  i kiedyś mogą się poznać i nie wiedząc o tym stworzyć związek. Będą w tym samym roczniku wiec mogą np. być razem na studiach. Nie wiadomo tez ilu kobieta daje komórki tej samej dawczyni.  Wiem ze może to mało prawdopodobne ale jednak może się to zdarzyć. 
dlatego wole komórki z banku dawczyń które się nie leczą a najlepiej z banku z zagranicy. W niektórych krajach jest limit komórek które można pobrać od dawczyni i ilu biorczyń może skorzystać z jednej dawczyni. Stad często te sześć komórek. Chodzi o to żeby uniknąć sytuacji ze jak będzie więcej komórek niedzielic jej na klika dawczyń. 
mnie wiem tez czy wiecie ale w Polsce prowadzony jest rejestr dawców i biorców z informacjami o dziecku urodzonemu zgodnie z ta procedura. Kliniki w Polsce zgłaszają te dane do ministerstwa. Kliniki z zagranicy nie maja takiego obowiązku. Obawiałam się tego rejestru. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gościowka to przykre jak zostalas potraktowana. Nie sądzilam ze p. Malgosia takie teksty moze rzucac, ze mną rozmawia zawsze na poziomie. Dr Klosinski tez sie nie zachowal fair. Bylas w trudnej sytuacji ale jako lekarz powinien wiedziec jak sie w niej zachowac i Cie otoczyc troska wlasnie jeszcze wieksza. Wspolczuje Ci bardzo takiego  potraktowania. A o tym ze te komorki sa od kobiet ktore same podchodza skad wiesz? Mi p. Malgosia mowila ze to są dawczynie specjalnie stymulowane i ze nawet proszą je zeby na zastrzyki przyjezdzaly do Salve bo jak same nie robią stymulacji dla siebie to klinika chce miec pewnosc ze dobrze bedą mialy zrobione zastrzyki a nie o jakims zapomna czy cos takiego. Ech ciezkie to wszystko, teraz to juz nie wiem czy tam podchodzic znowu. O tym mieszkaniu blisko ewentualnych dawczyn nie ukrywam ze tez myslalam ale z drugiej strony moze los nie bedzie az tak zlosliwy. Jeszcze patrzac z innej perspektywy na to, teraz do Polski przyjezdza tyle Ukraincow ze tez nie ma gwarancji ze dziecko nie spotka sie z dawczynia jesli bedzie z Ukrainy czy kims z jej rodziny choc zapewne szanse sa mniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś na forum jest w moim wieku (43) albo starszy i stara się o pierwsze dziecko? Dziś podłamałam się, że może już za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Krokus napisał:

Czy ktoś na forum jest w moim wieku (43) albo starszy i stara się o pierwsze dziecko? Dziś podłamałam się, że może już za późno.

Ja jak zaszłam w ciąże miałam 43. W maju skończyłam 44. Gdybym miała jeszcze zarodki, to chciałbym jeszcze jedno dziecko. Wiek to tylko liczba 

  • Like 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Moni napisał:

Ja jak zaszłam w ciąże miałam 43. W maju skończyłam 44. Gdybym miała jeszcze zarodki, to chciałbym jeszcze jedno dziecko. Wiek to tylko liczba 

Mam nadzieję że nadchodzące 43 urodziny przyniosą ciążę. Dzięki za wpis, dodaje mi skrzydeł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
57 minut temu, believer napisał:

Gościowka to przykre jak zostalas potraktowana. Nie sądzilam ze p. Malgosia takie teksty moze rzucac, ze mną rozmawia zawsze na poziomie. Dr Klosinski tez sie nie zachowal fair. Bylas w trudnej sytuacji ale jako lekarz powinien wiedziec jak sie w niej zachowac i Cie otoczyc troska wlasnie jeszcze wieksza. Wspolczuje Ci bardzo takiego  potraktowania. A o tym ze te komorki sa od kobiet ktore same podchodza skad wiesz? Mi p. Malgosia mowila ze to są dawczynie specjalnie stymulowane i ze nawet proszą je zeby na zastrzyki przyjezdzaly do Salve bo jak same nie robią stymulacji dla siebie to klinika chce miec pewnosc ze dobrze bedą mialy zrobione zastrzyki a nie o jakims zapomna czy cos takiego. Ech ciezkie to wszystko, teraz to juz nie wiem czy tam podchodzic znowu. O tym mieszkaniu blisko ewentualnych dawczyn nie ukrywam ze tez myslalam ale z drugiej strony moze los nie bedzie az tak zlosliwy. Jeszcze patrzac z innej perspektywy na to, teraz do Polski przyjezdza tyle Ukraincow ze tez nie ma gwarancji ze dziecko nie spotka sie z dawczynia jesli bedzie z Ukrainy czy kims z jej rodziny choc zapewne szanse sa mniejsze.

Tak jak pisałam to były moje doświadczenia. Ogólnie klinika nie jest taka zla. Ja po prostu miała uraz którego nie byłam w stanie przezwyciężyć. Wiele dziewczyn na forum korzysta z Salve i są zadowolone. Jeśli dobrze się tak czujesz to ok ważny jest tez komfort psychiczny. Pani Małgorzata w rozmowie ze mną tez była miła. Jakby nie myślała ze śpię pewnie takich rzeczy by nie gadała. Straciłam do nich zaufanie w szczególności ze lekarz twierdził ze mi nie przysługuje refundacja a jak poszłam gdzie indziej to byli w szoku dlaczego mi nie wystawili recept z refundacja. 
wiem ze korzytaja z komórek od kobiet które podchodzą bo moja koleżanka podchodziła teraz tam na swoich komórkach. Ona nie miała problemu tylko jej mąż. Pobrano jej coś koło 20 komórek. Spytali ja czy wyraża zgodę na oddanie swoich komórek innej kobiecie w programie dawstwa. Połowa komórek poszła do dawstwa. Nie twierdze ze wszystkie komórki z banku komórek są od kobiet leczących się ale cześć wydaje mi się ze tak bo po co by od niej brali. Dokładnie jej powiedzieli ze to dla innych pacjentek z ich kliniki które nie maja swoich komórek. Moze tez tak być ze mnie okłamała ale wątpię po co. Nie widziała ze mnie ten temat interesuje. Cześć może buc od nieliczących się kobiet bo są ta ulotki o dawstwie. Myśle ze w Polsce jest mała świadomość i mało kobiet oddaje a baza dawczyn musi  być duża żeby moc kogoś dopasować. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
26 minut temu, Krokus napisał:

Czy ktoś na forum jest w moim wieku (43) albo starszy i stara się o pierwsze dziecko? Dziś podłamałam się, że może już za późno.

Krokus co Ty z tym "za późno" ciągle. Za późno bo co? Boisz się, że dziecko będzie się wstydziło "starej  matki" czy boisz się o ewentualne powikłania związane z wiekiem? Ja mam 41, zamierzam jeszcze poznać odpowiedniego faceta i urodzić 2 dzieci z kd. Jak Nadzieja76;) Intersono robi do 54 roku życia, pocieszyło mnie to.

Edytowano przez Skoda_kwa
  • Like 3
  • Haha 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, believer napisał:

Gościowka to przykre jak zostalas potraktowana. Nie sądzilam ze p. Malgosia takie teksty moze rzucac, ze mną rozmawia zawsze na poziomie. Dr Klosinski tez sie nie zachowal fair. Bylas w trudnej sytuacji ale jako lekarz powinien wiedziec jak sie w niej zachowac i Cie otoczyc troska wlasnie jeszcze wieksza. Wspolczuje Ci bardzo takiego  potraktowania. A o tym ze te komorki sa od kobiet ktore same podchodza skad wiesz? Mi p. Malgosia mowila ze to są dawczynie specjalnie stymulowane i ze nawet proszą je zeby na zastrzyki przyjezdzaly do Salve bo jak same nie robią stymulacji dla siebie to klinika chce miec pewnosc ze dobrze bedą mialy zrobione zastrzyki a nie o jakims zapomna czy cos takiego. Ech ciezkie to wszystko, teraz to juz nie wiem czy tam podchodzic znowu. O tym mieszkaniu blisko ewentualnych dawczyn nie ukrywam ze tez myslalam ale z drugiej strony moze los nie bedzie az tak zlosliwy. Jeszcze patrzac z innej perspektywy na to, teraz do Polski przyjezdza tyle Ukraincow ze tez nie ma gwarancji ze dziecko nie spotka sie z dawczynia jesli bedzie z Ukrainy czy kims z jej rodziny choc zapewne szanse sa mniejsze.

Ciężko mamy. Nie dość ze nie możemy mieć dzieci genetycznie z Nami związanych to musimy podejmować ciężkie decyzje dotyczące kliniki. Z jakiego programu skorzystać, świeże czy mrożone, jakie cechy znać, w Polsce czy zagranica itd. Tak naprawdę to noe wiem co jest lepsze wiedzieć więcej o dawczyni czy nie wiedzieć. Nie wiem tez czy dziecko za jakieś 20 lat mi Kię wypomni ze ciężko mu znaleść swoją genetyczna matkę i nie może jej poznać. Może kiedyś okazać się również ze ja będę chciała ja poznać. Wiec nie wiem co lepsze. Nie wiem czy jak bym miała podchodzić jeszcze teraz, nie wybrałabym inne opcji. Kiedyś się okaże czy podjęłyśmy doba decyzje. Pewnie mój wybór związany był z moim egoizmem. Bałam się ze jak matka genetyczna będzie blisko to dziecko kiedyś będzie chciało być z nią nie ze mną. 
przepraszam za literówki we wcześniejszych postach, telefon zmienia mi wyrazy 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Skoda_kwa napisał:

Krokus co Ty z tym "za późno" ciągle. Za późno bo co? Boisz się, że dziecko będzie się wstydziło "starej  matki" czy boisz się o ewentualne powikłania związane z wiekiem? Ja mam 41, zamierzam jeszcze poznać odpowiedniego faceta i urodzić 2 dzieci z kd. Jak Nadzieja76;) Intersono robi do 54 roku życia, pocieszyło mnie to.

Mąż trochę mnie tak nastraja. On jest trochę starszy (no ale nie dużo) i twierdzi, że za późno... że się uparłam itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, Krokus napisał:

Mąż trochę mnie tak nastraja. On jest trochę starszy (no ale nie dużo) i twierdzi, że za późno... że się uparłam itp.

Szkoda. Na pewno łatwiej znosić trudy staranń jak obie osoby tak samo mocno chcą dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Skoda_kwa napisał:

Szkoda. Na pewno łatwiej znosić trudy staranń jak obie osoby tak samo mocno chcą dziecka.

Z moich rozmów z kobietami walczącymi z niepłodnością wynika jednoznacznie, że w większości przypadków to kobieta zaangażowana jest mocniej w starania i walkę o dziecko. A partnerzy różnie reagują - niektórzy wspierają bardzo mocno, ale większość to po prostu podąża za tym co kobieta wymyśliła i zaplanowała - ale to też zależy ile procedur i ile czasu te starania trwają, bo im dłużej nie ma sukcesu tym bardziej ich zapał słabnie. Są też tacy co całkowicie stają okoniem - albo do ivf w ogóle, albo do tematu dawstwa, albo ze względu na ich własny wiek. 

Nie spotkałam jeszcze pary, gdzie mężczyzna byłby w to tak samo bardzo zaangażowany jak kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Gościówka wiem ze to Twoje doswiadczenia. Ale moze cos w nich jest np z tymi dawczyniami. Wiesz ja studiowalam w Lodzi i jakos nigdy nikt nie pytal mnie ani zadnej z moich kolezanek o ile mi wiadomo o oddanie jajeczek ani nawet nie widzialam ulotki na wydziale. To skąd biorą te dawczynie w zasadzie? Studentki są idealnymi kandydatkami. Jeszcze pol biedy jak komorki sa faktycznie od kobiet  ktore same nie maja problemów tylko ich partnerzy. A jesli one maja np zespol policystycznych jajnikow i slabe komorki? Nie dowiemy sie tego, trzeba zaufac. Z kolei te koszty klinik zagranicznych mnie zalamuja oraz dojazdy. Ja dojezdzalam do 2 klinik w innych miastach w Polsce i juz to było ciezkie. A gdzie tu tyle km za granice. No i jak odszukalam cennik z Unici Brno ktory kiedys dostalam to sie zalamalam. 5300 euro najtanszy pakiet a 6300 € bogatszy. W tym jest 1 transfer a kolejne prawie po 1000 euro. Z 30 tysiecy zl jak nic za 1 procedure 😞 skad na to brac. Jak ja juz 3 prpcedury przeszlam i bez efektu. Rozumiem ze za granicą są dobrzy ale nie sa tez cudotworcami. Z drugiej strony teraz chce przejsc leczenie u prof Malinowskiego, zapewne szczepienia. Jak po tym sie procedura nie uda to chyba trzeba sobie dac spokoj, glowa muru nie przebije wiec moze warto pojsc na maksa i sprobowac za granica nie zwazajac na koszty. Ewentualnie potem z adopcja zarodka sprobuje bo obawiam sie ze na zwykla adopcje nie mam sil, na caly ten proces.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, believer napisał:

Gościówka wiem ze to Twoje doswiadczenia. Ale moze cos w nich jest np z tymi dawczyniami. Wiesz ja studiowalam w Lodzi i jakos nigdy nikt nie pytal mnie ani zadnej z moich kolezanek o ile mi wiadomo o oddanie jajeczek ani nawet nie widzialam ulotki na wydziale. To skąd biorą te dawczynie w zasadzie? Studentki są idealnymi kandydatkami. Jeszcze pol biedy jak komorki sa faktycznie od kobiet  ktore same nie maja problemów tylko ich partnerzy. A jesli one maja np zespol policystycznych jajnikow i slabe komorki? Nie dowiemy sie tego, trzeba zaufac. Z kolei te koszty klinik zagranicznych mnie zalamuja oraz dojazdy. Ja dojezdzalam do 2 klinik w innych miastach w Polsce i juz to było ciezkie. A gdzie tu tyle km za granice. No i jak odszukalam cennik z Unici Brno ktory kiedys dostalam to sie zalamalam. 5300 euro najtanszy pakiet a 6300 € bogatszy. W tym jest 1 transfer a kolejne prawie po 1000 euro. Z 30 tysiecy zl jak nic za 1 procedure 😞 skad na to brac. Jak ja juz 3 prpcedury przeszlam i bez efektu. Rozumiem ze za granicą są dobrzy ale nie sa tez cudotworcami. Z drugiej strony teraz chce przejsc leczenie u prof Malinowskiego, zapewne szczepienia. Jak po tym sie procedura nie uda to chyba trzeba sobie dac spokoj, glowa muru nie przebije wiec moze warto pojsc na maksa i sprobowac za granica nie zwazajac na koszty. Ewentualnie potem z adopcja zarodka sprobuje bo obawiam sie ze na zwykla adopcje nie mam sil, na caly ten proces.

Nie koniecznie chodziło mi o kliniki z zagranicy ale o bazy z zagranicy.  Ja leczę się w Gamecie.  Tam są komórki z banku w Hiszpanii. Maja tam różne fenotypy. Wiem ze Invimed tez korzysta z zagranicznych banków. Jak się pytałam to mówili ze ze Słowacji. Dziewczyny pisały ze kiedyś z Ukrainy brali. Jakaś klinika korzysta z banku z Czech. Kliniki polskie sprowadzają je z zagranicy i w Polsce jest procedura. Jak nigdzie nie jeździłam. Minus taki ze  wtedy sa komórki mrożone które się nie zawsze dobrze rozmrażają i cena jest wyższa. Ja za sześć komórek zapłaciłam 14 tys. plus procedura in vitro. Wiec dość drogo. Całość wyszła mnie około 20 tys. Jak procedury są droższe i komórki mrożone to wtedy raczej są z zagranicznych banków tylko kliniki nie zawsze tak od razu o tym mówią. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Krokus napisał:

Z moich rozmów z kobietami walczącymi z niepłodnością wynika jednoznacznie, że w większości przypadków to kobieta zaangażowana jest mocniej w starania i walkę o dziecko. A partnerzy różnie reagują - niektórzy wspierają bardzo mocno, ale większość to po prostu podąża za tym co kobieta wymyśliła i zaplanowała - ale to też zależy ile procedur i ile czasu te starania trwają, bo im dłużej nie ma sukcesu tym bardziej ich zapał słabnie. Są też tacy co całkowicie stają okoniem - albo do ivf w ogóle, albo do tematu dawstwa, albo ze względu na ich własny wiek. 

Nie spotkałam jeszcze pary, gdzie mężczyzna byłby w to tak samo bardzo zaangażowany jak kobieta.

My walczylismy razem. To właściwie mąż zasugerował invitro. Najpierw na moich komórkach (ciąża się skończyła w 14 tygodniu), potem kolejne próby nieowocne i potem decyzja o kd. Był tak samo zaangażowany we wszystko jak ja. Mało tego, ma już dwóch dorosłych synów z poprzedniego związku. Jego mama nam wzięła dwie pożyczki na invitro. I tez jest starszy o dwa lata ode mnie. Staralismy się 7 lat. Dziś synek złożył tacie życzenia na Dzień Ojca i tatuś płakał 😍

Edytowano przez Moni
  • Like 5

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, Krokus napisał:

Czy ktoś na forum jest w moim wieku (43) albo starszy i stara się o pierwsze dziecko? Dziś podłamałam się, że może już za późno.

kochana ja mam 41 wieć niewiele mniej i dziecka brak...Do tego męża o 9 lat młodszego..... Dziś powtórzyam test 6dp blaski i .... Zastanawiam się czy nie uderzyc moze do PAsnika ponownie czy do Malinowskiego. W koncu mam zalecenia od Pasnika ale moze wyniki immunologii się zmieniły w ciagu 2 lat?? ... dziś chyba przeleżę dzień w łóżku. Żle mi okropnie. Jeszcze mąż wyjechał na tydzien wiec sama jak palec...i na postojowym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.06.2020 o 20:45, aestima napisał:

Udało Ci się ?

jestem po pierwszym transferze. Test mówi że nie dziś 6 dpt jutro zrobie bete, ale dla formalności. Z 12 komorek miałam 6 zarodków jeden podali 3bb i reszta zamrożona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
56 minut temu, Moni napisał:

My walczylismy razem. To właściwie mąż zasugerował invitro. Najpierw na moich komórkach (ciąża się skończyła w 14 tygodniu), potem kolejne próby nieowocne i potem decyzja o kd. Był tak samo zaangażowany we wszystko jak ja. Mało tego, ma już dwóch dorosłych synów z poprzedniego związku. Jego mama nam wzięła dwie pożyczki na invitro. I tez jest starszy o dwa lata ode mnie. Staralismy się 7 lat. Dziś synek złożył tacie życzenia na Dzień Ojca i tatuś płakał 😍

To gratuluje. Mój nie ma żadnego ciśnienia na dziecko i chyba byłby szczęśliwy gdybym już dała spokój. Chyba też przestraszył się tym ostatnim poronieniem, bo były chwile grozy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, anett96 napisał:

kochana ja mam 41 wieć niewiele mniej i dziecka brak...Do tego męża o 9 lat młodszego..... Dziś powtórzyam test 6dp blaski i .... Zastanawiam się czy nie uderzyc moze do PAsnika ponownie czy do Malinowskiego. W koncu mam zalecenia od Pasnika ale moze wyniki immunologii się zmieniły w ciagu 2 lat?? ... dziś chyba przeleżę dzień w łóżku. Żle mi okropnie. Jeszcze mąż wyjechał na tydzien wiec sama jak palec...i na postojowym...

To że mąż młodszy to może być plusem jak i czynnikiem stresującym. Zależy od której strony się spojrzy. Na pewno będzie miał dużo werwy i energii do dziecka jak się Wam uda. I to niewątpliwy plus. Poza tym zazwyczaj kobiety żyją dłużej, także jest szansa że dłużej się będziecie cieszyć wspólnym życiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 19.06.2020 o 21:12, believer napisał:

Oooo Invimed ma teraz dawczynie z Kanady nawet? Nie wiedziałam, kiedyś chyba nie miał, tylko z Ukrainy i tym podobnych krajów (co nie uważam że jest czymś złym wcale, prawie się zdecydowałam na komórki 1 z Ukrainek). A z ciekawości ile teraz kosztuje procedura w Invimedzie Warszawa, czy komórki mają od ręki i ile ich dają?

Procedura 21 tysi w tym 1 transfer w cenie. Kolejne były przed pandemią po 1.5 tysia teraz już 2 koła... Na komórki czekałam niecały dzień, kilka dni dosłownie. I dają 12 komorek. Jeżeli nasienie ma powyżej 1 mln to daja gwarancje 3 dobrej jakości blastek, jeżeli jest gorsze to gwarancji nie ma.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Krokus napisał:

Z moich rozmów z kobietami walczącymi z niepłodnością wynika jednoznacznie, że w większości przypadków to kobieta zaangażowana jest mocniej w starania i walkę o dziecko. A partnerzy różnie reagują - niektórzy wspierają bardzo mocno, ale większość to po prostu podąża za tym co kobieta wymyśliła i zaplanowała - ale to też zależy ile procedur i ile czasu te starania trwają, bo im dłużej nie ma sukcesu tym bardziej ich zapał słabnie. Są też tacy co całkowicie stają okoniem - albo do ivf w ogóle, albo do tematu dawstwa, albo ze względu na ich własny wiek. 

Nie spotkałam jeszcze pary, gdzie mężczyzna byłby w to tak samo bardzo zaangażowany jak kobieta.

Ja byłam przez chwilę w grupie wsparcia dla par z nieplodnoscią i tam większości mężom/partnerom zależało tak samo jak kobietom. Nawet 1 był  przypadek, że to facet zasugerował żonie kd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, Krokus napisał:

To gratuluje. Mój nie ma żadnego ciśnienia na dziecko i chyba byłby szczęśliwy gdybym już dała spokój. Chyba też przestraszył się tym ostatnim poronieniem, bo były chwile grozy.

Ale jak to, nie ustalaliscie przed ślubem czy chcecie miec dzieci? Czy ustalaliscie ale on ustalił  na zasadzie "będzie  to będzie  a jak nie to też dobrze".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Skoda_kwa napisał:

Ja byłam przez chwilę w grupie wsparcia dla par z nieplodnoscią i tam większości mężom/partnerom zależało tak samo jak kobietom. Nawet 1 był  przypadek, że to facet zasugerował żonie kd.

Rozumiem. Ja się z tym wcześniej nie spotkałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Skoda_kwa napisał:

Ale jak to, nie ustalaliscie przed ślubem czy chcecie miec dzieci? Czy ustalaliscie ale on ustalił  na zasadzie "będzie  to będzie  a jak nie to też dobrze".

Oczywiście, że ustalaliśmy. To nie jest tak, że on nie chce. Chce. Ale nie za wszelką cenę. Takie podejście - jak będzie to super a jak nie to też będziemy szczęśliwi we dwoje jest wbrew pozorom bardzo zdrowe. Chciałabym mieć sama takie podejście. Za bardzo się zafiksowałam na tym temacie i wszystko jest tej jednej sprawie podporządkowane. A to nie jest dobre. Przynajmniej ja uważam, że taka obsesja może być wyniszczająca i dla mnie zdecydowanie jest wyniszczająca tylko nie umiem odpuścić. Na pewno widzę, że utraciłam radość życia jaką miałam wcześniej.

Chyba nikt nie myśli, kiedy zawiera związek małżeński, że o dziecko będzie musiał się starać poprzez biorstwo komórek rozrodczych. Ja szczerze mówiąc, jak wychodziłam za mąż, to nie wiedziałam że coś takiego w ogóle istnieje. Dowiedziałam się dużo później. Mój mąż też absolutnie nie ma nic przeciwko dawstwu. To raczej wiek go stresuje. Że jesteśmy coraz starsi i jeszcze chwila a będziemy dziadkami swojego własnego dziecka.

Od 4 lat nie byliśmy też na porządnych wakacjach bo wszystkie urlopy zużywamy na procedury, stymulacje i transfery.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Krokus napisał:

Oczywiście, że ustalaliśmy. To nie jest tak, że on nie chce. Chce. Ale nie za wszelką cenę. Takie podejście - jak będzie to super a jak nie to też będziemy szczęśliwi we dwoje jest wbrew pozorom bardzo zdrowe. Chciałabym mieć sama takie podejście. Za bardzo się zafiksowałam na tym temacie i wszystko jest tej jednej sprawie podporządkowane. A to nie jest dobre. Przynajmniej ja uważam, że taka obsesja może być wyniszczająca i dla mnie zdecydowanie jest wyniszczająca tylko nie umiem odpuścić. Na pewno widzę, że utraciłam radość życia jaką miałam wcześniej.

Chyba nikt nie myśli, kiedy zawiera związek małżeński, że o dziecko będzie musiał się starać poprzez biorstwo komórek rozrodczych. Ja szczerze mówiąc, jak wychodziłam za mąż, to nie wiedziałam że coś takiego w ogóle istnieje. Dowiedziałam się dużo później. Mój mąż też absolutnie nie ma nic przeciwko dawstwu. To raczej wiek go stresuje. Że jesteśmy coraz starsi i jeszcze chwila a będziemy dziadkami swojego własnego dziecka.

Od 4 lat nie byliśmy też na porządnych wakacjach bo wszystkie urlopy zużywamy na procedury, stymulacje i transfery.

Krokus ja Cię doskonale rozumiem. Mój też chce i wspiera w temacie, ale on potrafi normalnie zyć jednocześnie, realizcuje się zawodowo. Ja natmiast stracłam radość z życia i też wszystko podporządkowane jednemu tematowi. Opanowałam się na tyle że jezdzimy na wakacje ale wyjazdy zagraniczne ktore kochalam tez juz tak nie cieszą... moze to kwestia tego ze człowiek nie ma jakiejs pasji ktora moglby sie zajac..nie wiem. Ja sobie nie wyobrazam zycia bez dziecka. ono nie ma sensu, nic mnie nie cieszy. straciłam uśmiech z twarzy. Nabawiłam się depresji.....I niby mogabym żyć jak chcę, stać mnie na to zeby robic sobie przyjemnosci typu masaze spa kosmetyczki itd ale mnie to juz nie cieszy. Zamknęłam się przed ludzmi, nie mam potrzeby spotkan z koleznkami. Zwłaszccza ze jedyna dzieci nie mam wiec wieczny temat dzieci nie pomaga...

Żałuję że nie mieszkamy blisko my dwie i pozostałę dzieczyny. Miałaby mochotę się nawalic w Waszym towarzystwie, Wy najlepiej rozumiecie nieszczesliwą kobietę.

Zryczałam się, może zaraz będzie lepiej....

 

Zmieniajać trochę temat doradzcie proszę czy jeszcze próbować zalecen Paśnika ( mam jeszcze 5 zarodków) czyli encorton i accofil zalecenia sprzed 2 lat. I teraz accofilu nie wziełam bo lekarz nie chciał za nic mi go zapisac (prowdzacy ginek). Czy isc przed kolejnym podejsciem do MAlinowskiego który jak mowicie przeswietla całkowicie? On też z Łodzi? też się tyle czeka do niego? A moze na własną rękę zrobić znów NK (miała 29% przekroczona normę) i wysłać je do Pasnika jeżeli coś się zmieniło z prośbą o zalecenia?  CO byście zrobiły bo juz mi wszystko opadło dziś i nic nie wiem....

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Krokus napisał:

Oczywiście, że ustalaliśmy. To nie jest tak, że on nie chce. Chce. Ale nie za wszelką cenę. Takie podejście - jak będzie to super a jak nie to też będziemy szczęśliwi we dwoje jest wbrew pozorom bardzo zdrowe. Chciałabym mieć sama takie podejście. Za bardzo się zafiksowałam na tym temacie i wszystko jest tej jednej sprawie podporządkowane. A to nie jest dobre. Przynajmniej ja uważam, że taka obsesja może być wyniszczająca i dla mnie zdecydowanie jest wyniszczająca tylko nie umiem odpuścić. Na pewno widzę, że utraciłam radość życia jaką miałam wcześniej.

Chyba nikt nie myśli, kiedy zawiera związek małżeński, że o dziecko będzie musiał się starać poprzez biorstwo komórek rozrodczych. Ja szczerze mówiąc, jak wychodziłam za mąż, to nie wiedziałam że coś takiego w ogóle istnieje. Dowiedziałam się dużo później. Mój mąż też absolutnie nie ma nic przeciwko dawstwu. To raczej wiek go stresuje. Że jesteśmy coraz starsi i jeszcze chwila a będziemy dziadkami swojego własnego dziecka.

Od 4 lat nie byliśmy też na porządnych wakacjach bo wszystkie urlopy zużywamy na procedury, stymulacje i transfery.

Ja nie wiem kiedy staranie się o dziecko (zwłaszcza przez ivf) staje się już staraniem "za wszelką cenę" i kiedy trzeba odpuścić. Nie starałam się jeszcze więc nie wiem, wiem tylko tyle jak mnie bolą wieści o ciążach w rodzinie i jak sama chciałabym pójść gdzieś z moim  dzieckiem za rączkę  opowiadając  mu o świecie.  Mój  były partner  też deklarował  chęć  posiadania  dzieci a jak doszlo co do czego i trzeba bylo się intensywnie  starać  (naturalnie) to wymiękł i przestał ze mną sypiać. Powiedział, że taki seks na zawołanie to nie dla niego i on może  żyć bez dziecka. Przyparty do muru wyznał mi, że on nawet wolał by nie mieć dzieci a powiedział że chciał, bo wiedział że ja bardzo chciałam. Drugi raz tego błędu  nie popelnię i nie zwiążę się  już  z kimś kto nie chce dzieci. No chyba że jak już dla mnie się skończy czas. Ty cały  czas piszesz jak Cie te starania wykańczają i że chcialabys umieć  odpuścić  no ale jednak nie umiesz na razie, jak myślisz o czym to świadczy? Nie wiem czy możliwe jest takie całkowite  odpuszczenie  i pogodzenie  się z tym. Chyba raczej na zasadzie zaakceptowania że nie uda się bam spelnić marzenia ale (moim zdaniem) to nigdy bie jest na takiej zasadzie, że odpuszczasz i jesteś z tym szczęśliwa tak jak byłabyś  szczęśliwa  mając dziecko. To jest raczej na zasadzie, że odpuszczasz i jakoś uczysz sie z tym żyć.  Nie wiem kiedy należy  odpuścić  ale po lekturze tego forum widze jak szczęśliwe sa kobiety, którym  sie w końcu  udają. Każda jedna pisze to samo jakie to jest szczęście...

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, anett96 napisał:

Krokus ja Cię doskonale rozumiem. Mój też chce i wspiera w temacie, ale on potrafi normalnie zyć jednocześnie, realizcuje się zawodowo. Ja natmiast stracłam radość z życia i też wszystko podporządkowane jednemu tematowi. Opanowałam się na tyle że jezdzimy na wakacje ale wyjazdy zagraniczne ktore kochalam tez juz tak nie cieszą... moze to kwestia tego ze człowiek nie ma jakiejs pasji ktora moglby sie zajac..nie wiem. Ja sobie nie wyobrazam zycia bez dziecka. ono nie ma sensu, nic mnie nie cieszy. straciłam uśmiech z twarzy. Nabawiłam się depresji.....I niby mogabym żyć jak chcę, stać mnie na to zeby robic sobie przyjemnosci typu masaze spa kosmetyczki itd ale mnie to juz nie cieszy. Zamknęłam się przed ludzmi, nie mam potrzeby spotkan z koleznkami. Zwłaszccza ze jedyna dzieci nie mam wiec wieczny temat dzieci nie pomaga...

Żałuję że nie mieszkamy blisko my dwie i pozostałę dzieczyny. Miałaby mochotę się nawalic w Waszym towarzystwie, Wy najlepiej rozumiecie nieszczesliwą kobietę.

Zryczałam się, może zaraz będzie lepiej....

 

Zmieniajać trochę temat doradzcie proszę czy jeszcze próbować zalecen Paśnika ( mam jeszcze 5 zarodków) czyli encorton i accofil zalecenia sprzed 2 lat. I teraz accofilu nie wziełam bo lekarz nie chciał za nic mi go zapisac (prowdzacy ginek). Czy isc przed kolejnym podejsciem do MAlinowskiego który jak mowicie przeswietla całkowicie? On też z Łodzi? też się tyle czeka do niego? A moze na własną rękę zrobić znów NK (miała 29% przekroczona normę) i wysłać je do Pasnika jeżeli coś się zmieniło z prośbą o zalecenia?  CO byście zrobiły bo juz mi wszystko opadło dziś i nic nie wiem....

A ja czasem się zastanawiam na ile jest to faktyczna potrzeba posiadania dziecka a na ile wynik sytuacji, gdzie wszyscy (lub prawie) w tym wieku mają dzieci. Jak byłam w wieku gdzie niektórzy mieli dzieci, ale większość jeszcze nie, to nie czułam żadnego ciśnienia. A teraz trochę tak jest, że przecież wszyscy mają i ciągle w spotkaniach towarzyskich przewija się ten temat. I ja mam czasem takie poczucie, że ileby kobieta nie osiągnęła życiowo (w sensie jakichś osiągnięć zawodowych, naukowych, sportowych itp) to jest postrzegana trochę przez społeczeństwo jak ktoś kto osiągnął mniej niż te które są matkami. Czasem się mòwi z ubolewaniem: "ma wszystko, ale nie ma najważniejszego" albo "co jej po pieniądzach, karierze itp jak nie ma dziecka" i tym podobne. Ja czuję, że trochę tak jest, że w pewnym wieku już w zasadzie prawie wszyscy naokoło mają dzieci, a jak się samemu nie ma to jest się takim trochę outsiderem. I z tego głównie bierze się to ciśnienie. Plus oczywiście biologiczny instynkt.

Gdyby było odwrotnie, że większość ludzi na świecie dzieci nie ma i gdyby było ogólne przekonanie, że posiadanie dziecka to nie jest jakikolwiek wyznacznik czyjejś wartości jako człowieka, i gdyby w cenie były bardziej inne osiągnięcia niż bycie rodzicem - to ciekawe czy kobiety dalej by miały ciśnienie na to żeby dziecko mieć (to brzmi jak film science fiction ale zakładając, że taki świat jest możliwy). 

Oglądałam ciekawe nagrania na youtube o kobietach w Chinach. Tam jest społeczny nacisk na to żeby kobieta wyszła wcześnie za mąż. Jest pojęcie sheng nu - czyli "kobieta odpadek". Tak definiuje sie kobiety po 25 roku życia które jeszcze za mąż nie wyszły. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×