Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

IgaA

Co w nagłych sytuacjach gdy pogarsza się stan zdrowia ale nie że względu na koronawirusa

Polecane posty

Bo wydaje mi się że pacjenci pozostali sami sobie? Odwołuje się zabiegi, operacje, wizyty u specjalistów. I to raptem przy 500 zarażonych - co będzie za tydzień, dwa? A przecież ludzie chorują też na inne choroby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

SOR-y chyba działają normalnie,  onkologia też. W naszym mieście jeden szpital jest zajęty (tylko częściowo) na te przypadki COVID a pozostałe funkcjonują jak dotąd. 

Może nawet spadnie śmiertelność ogólna (jak swego czasu w Izraelu gdy strajkowali lekarze) ;P. 

No ja na pewno wizyty u ginekologa nie będę miała (ciąża) i świat się nie zawali. Po prostu moja ciąża jest monitorowana jak kiedyś, czyli nie jest, i dobrze. Wiesz, zresztą w praktyce to przesunięcie o miesiąc, dwa tego, co można zrobić później.

Za to mój teść ma dializy, jest przygotowywany do przeszczepu i tu się nic nie zmienia (ba, jeździ do szpitala zakaźnego na te dializy, tam gdzie leczeni są pacjenci z COVID, czyli da się współdzielić taką placówkę o rozszerzonym tymczasowo przeznaczeniu).

Akurat ja nie jestem hipochondryczką. Idę do lekarza dopiero wtedy gdy naprawdę jest źle (moje wizyty: gdy już ledwie chodzę i z bólu nie mogę zasnąć (zapalenie nerek), gdy kaszlę krwią (zapalenie płuc), gdy jakiś guz mi rośnie i zajmuje kolejne obszary (nowotwór złośliwy) - a wtedy lekarz przyjmie, jak nie rodzinny, to na SOR. Z czym innym naprawdę można ten miesiąc czy dwa poczekać, w skali mikro jest to to samo co przeniesienie wizyty z powodów osobistych (choroba, nagły wyjazd, cokolwiek).

No, może byłoby gorzej gdyby doszło do stanu jak we Włoszech. Ale wtedy działają szpitale polowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja trochę martwię sie o brak dentystów, co można zrobić w czasie nagłego bólu zeba, wszyscy dentyści sie pozamykali.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A lokalne pogotowie stomatologiczne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

SOR-y chyba działają normalnie,  onkologia też. W naszym mieście jeden szpital jest zajęty (tylko częściowo) na te przypadki COVID a pozostałe funkcjonują jak dotąd. 

Może nawet spadnie śmiertelność ogólna (jak swego czasu w Izraelu gdy strajkowali lekarze) ;P. 

No ja na pewno wizyty u ginekologa nie będę miała (ciąża) i świat się nie zawali. Po prostu moja ciąża jest monitorowana jak kiedyś, czyli nie jest, i dobrze. Wiesz, zresztą w praktyce to przesunięcie o miesiąc, dwa tego, co można zrobić później.

Za to mój teść ma dializy, jest przygotowywany do przeszczepu i tu się nic nie zmienia (ba, jeździ do szpitala zakaźnego na te dializy, tam gdzie leczeni są pacjenci z COVID, czyli da się współdzielić taką placówkę o rozszerzonym tymczasowo przeznaczeniu).

Akurat ja nie jestem hipochondryczką. Idę do lekarza dopiero wtedy gdy naprawdę jest źle (moje wizyty: gdy już ledwie chodzę i z bólu nie mogę zasnąć (zapalenie nerek), gdy kaszlę krwią (zapalenie płuc), gdy jakiś guz mi rośnie i zajmuje kolejne obszary (nowotwór złośliwy) - a wtedy lekarz przyjmie, jak nie rodzinny, to na SOR. Z czym innym naprawdę można ten miesiąc czy dwa poczekać, w skali mikro jest to to samo co przeniesienie wizyty z powodów osobistych (choroba, nagły wyjazd, cokolwiek).

No, może byłoby gorzej gdyby doszło do stanu jak we Włoszech. Ale wtedy działają szpitale polowe.

A skąd wiesz, że ci rośnie, jest złośliwy i zajmuje kolejne obszary. Rak nie boli. A jak masz przerzuty, to często, gęsto już się możesz witać ze św. Piotrem. Guza w piersi, czy na krtani wymacasz. Reszty już nie. W ciągu roku pochowałam dwie bliskie osoby. Nic je nie bolało. Super się czuły, do pewnego momentu. A od tego momentu, czyli od pójścia do lekarza do dwóch, trzech miesięcy był pogrzeb. Więc jakbyś mogła, nie dawać raka jako przykład, to byłoby miło. Tak jeszcze odnośnie zapalenia nerek. Zapalenie nerek może mieć przyczynę w kamicy. Jak ci się kamień zaklinuje, to robi się zastój moczu. A zastój moczu może doprowadzić do tragedii. Przy czymś takim, to ja już nie chodzę. Ja się czołgam. Teścia masz z ciężko chorą nerką, to sama u siebie tego nie lekceważ, dziecko musisz urodzić i wychować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie z takimi sprawami jak guz i objawy (jakaś gorączka, kaszel), zastój w nerkach możesz się zgłosić na SOR czy telefonicznie do lekarza. Rusza wtedy machina wszystkich skierowań.

Nie interesuje mnie czy ci miło, czy nie. Ja piszę co uważam i akurat na podstawie doświadczenia. Na raka chorowałam ja, na raka zmarła moja mama, więc procedury znam. Stąd zapewniam, że obecna sytuacja w szpitalach zakaźnych czy z lekarzami domowymi praktycznie nie ma na diagnozowanie wpływu.

No i jeszcze muszę ci coś napisać o tej konkretnej sytuacji. Skoro ktoś się czuł normalnie a za dwa miesiące był pogrzeb, to wizyta u lekarza domowego w danym dniu czy za miesiąc nic by dla zdrowia nie zmieniła. Zanim by przyszły wyniki, już by człowiek umierał. Widocznie nowotwory były tak zjadliwe i postępy galopujące że... to tylko dobrze, że ludzie się nie nacierpieli z powodu prób leczenia i nie bali długo przed śmiercią.

A tak w ogóle, to ty ze strachu przed być może rozwijającym się bezobjawowo rakiem w dowolnym obszarze ciała to biegasz co tydzień do lekarza rodzinnego po skierowanie na zaawansowane badania??? Wiesz, możesz chcieć, jak ci starsi rezydenci poczekalni, ale i tak nikt ci skierowań tylu nie da ani się terminów nie doczekasz. Piszę o tym bo wydaje się, że na tym opierasz optowanie za ciągłym dostępem do przychodni czy czego tam.

Tak czy siak, wydumane przypadki to nie jest temat tego postu. Tu jest o nagłych sytuacjach. Od tego są SOR-y czy np w tej chwili, może przez miesiąc, jakieś konsultacji i skierowania telefoniczne.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Spokojnie z takimi sprawami jak guz i objawy (jakaś gorączka, kaszel), zastój w nerkach możesz się zgłosić na SOR czy telefonicznie do lekarza. Rusza wtedy machina wszystkich skierowań.

Nie interesuje mnie czy ci miło, czy nie. Ja piszę co uważam i akurat na podstawie doświadczenia. Na raka chorowałam ja, na raka zmarła moja mama, więc procedury znam. Stąd zapewniam, że obecna sytuacja w szpitalach zakaźnych czy z lekarzami domowymi praktycznie nie ma na diagnozowanie wpływu.

No i jeszcze muszę ci coś napisać o tej konkretnej sytuacji. Skoro ktoś się czuł normalnie a za dwa miesiące był pogrzeb, to wizyta u lekarza domowego w danym dniu czy za miesiąc nic by dla zdrowia nie zmieniła. Zanim by przyszły wyniki, już by człowiek umierał. Widocznie nowotwory były tak zjadliwe i postępy galopujące że... to tylko dobrze, że ludzie się nie nacierpieli z powodu prób leczenia i nie bali długo przed śmiercią.

A tak w ogóle, to ty ze strachu przed być może rozwijającym się bezobjawowo rakiem w dowolnym obszarze ciała to biegasz co tydzień do lekarza rodzinnego po skierowanie na zaawansowane badania??? Wiesz, możesz chcieć, jak ci starsi rezydenci poczekalni, ale i tak nikt ci skierowań tylu nie da ani się terminów nie doczekasz. Piszę o tym bo wydaje się, że na tym opierasz optowanie za ciągłym dostępem do przychodni czy czego tam.

Tak czy siak, wydumane przypadki to nie jest temat tego postu. Tu jest o nagłych sytuacjach. Od tego są SOR-y czy np w tej chwili, może przez miesiąc, jakieś konsultacji i skierowania telefoniczne.

 

 

Ale po co dajesz raka jako przykład, skoro doskonale wiesz, że nie zawsze wiesz, że jesteś chora. Są guzy, które wyczaisz i są takie nie do wykrycia. Jeśli chorowałaś na raka, to wiesz, że twoje złe samopoczucie może być nawrotem choroby, bo objawy są podobne, ale osoba, która tego nie wie, do szpitala nie pójdzie, bo przecież przedłużająca się gorączka i kaszel, to zwykłe przewlekłe przeziębienie, a nie brak odporności pochodzący z nowotworu. Zanim on trafi pod diagnozę, to będzie jak u mnie w rodzinie. Pytasz mnie, czy ze strachu przed rozwijającym się rakiem latam do lekarza? A jak ty zdiagnozowałaś swojego? Nie robiłaś sama markerów? Nie powiedziałaś lekarzom, że rak w rodzinie? Teraz to ja cię przestałam w ogóle rozumieć. Wyszłaś z raka, a bagatelizujesz grypy, przeziębienia (które mogą być objawem), aż rozwinie ci się takie zapalenie płuc, że plujesz krwią?

"Wiesz, możesz chcieć, jak ci starsi rezydenci poczekalni, ale i tak nikt ci skierowań tylu nie da ani się terminów nie doczekasz. Piszę o tym bo wydaje się, że na tym opierasz optowanie za ciągłym dostępem do przychodni czy czego tam."

Akurat się mylisz i to po całości. Jakbyś przeczytała inny wątek, to byś tego wrażenia nie miała. Pomiędzy wspomnianą przez ciebie hipochondrią, a twoim podejściem jest jeszcze mnóstwo, mnóstwo przestrzeni.

Tak, masz rację, chodzi o nagłe przypadki, tylko ty nawet ten nagły przypadek przetrzymasz do ostatniego momentu, a potem zajmiesz łóżko w szpitalu.

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Ja trochę martwię sie o brak dentystów, co można zrobić w czasie nagłego bólu zeba, wszyscy dentyści sie pozamykali.....

Nieprawda. Są dyżury stomatologiczne. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Optymistka

SOR nie jest od zgłaszania się na skierowania po badania pod kątem raka czy innych problemów zdrowotnych. To szpitalny oddział ratunkowy, co oznacza, że idąc sobie po skierowanie na badania np. krwi i moczu, bo wyczułaś guzek w piersi, robisz kolejkę dla osób, które przyjadą tam po wypadku, które nagle zaczęły zdradzać niebezpieczne objawy, np. duszności, drętwienie połowy ciała, problemy z mową, itp. To jest miejsce, by ratować ludzi w sytuacjach NAGŁYCH, nie załatwiać skierowania, prosić o kacowe L4 czy nagle przypominać sobie w niedzielę o 18, że coś mnie w kolanie strzela. Przez takie właśnie podejście lekarze na SORze mają bardzo ciężką pracę, pacjenci narzekają na kolejki i niemiłą załogę, a ludzie którzy potrzebują pomocy na teraz mogą jej nie otrzymać. 

Dlatego też uważam, że w obecnej sytuacji odwoływanie wizyt u niektórych specjalistów z niektórych powodów (prowadzenie ciąży, cukrzyca, choroby serca, onkologia) jest bardzo nie w porządku. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Spokojnie z takimi sprawami jak guz i objawy (jakaś gorączka, kaszel), zastój w nerkach możesz się zgłosić na SOR czy telefonicznie do lekarza. Rusza wtedy machina wszystkich skierowań.

Nie interesuje mnie czy ci miło, czy nie. Ja piszę co uważam i akurat na podstawie doświadczenia. Na raka chorowałam ja, na raka zmarła moja mama, więc procedury znam. Stąd zapewniam, że obecna sytuacja w szpitalach zakaźnych czy z lekarzami domowymi praktycznie nie ma na diagnozowanie wpływu.

No i jeszcze muszę ci coś napisać o tej konkretnej sytuacji. Skoro ktoś się czuł normalnie a za dwa miesiące był pogrzeb, to wizyta u lekarza domowego w danym dniu czy za miesiąc nic by dla zdrowia nie zmieniła. Zanim by przyszły wyniki, już by człowiek umierał. Widocznie nowotwory były tak zjadliwe i postępy galopujące że... to tylko dobrze, że ludzie się nie nacierpieli z powodu prób leczenia i nie bali długo przed śmiercią.

A tak w ogóle, to ty ze strachu przed być może rozwijającym się bezobjawowo rakiem w dowolnym obszarze ciała to biegasz co tydzień do lekarza rodzinnego po skierowanie na zaawansowane badania??? Wiesz, możesz chcieć, jak ci starsi rezydenci poczekalni, ale i tak nikt ci skierowań tylu nie da ani się terminów nie doczekasz. Piszę o tym bo wydaje się, że na tym opierasz optowanie za ciągłym dostępem do przychodni czy czego tam.

Tak czy siak, wydumane przypadki to nie jest temat tego postu. Tu jest o nagłych sytuacjach. Od tego są SOR-y czy np w tej chwili, może przez miesiąc, jakieś konsultacji i skierowania telefoniczne.

 

 

Dokładnie. Nikt nie diagnozuje nowotworu w ciągu 2 dni. Jestem pacjentem onkologicznym coś o tym wiem. Planowe wizyty mam odwołane, zawsze mogę skonsultować się telefonicznie jak coś się zacznie dziać to kade na sor i tyle. Jeżeli umrę na na pewno nie z powodu braku dostępu do lekarza rodzinnego przez miesiąc. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

SOR nie jest od zgłaszania się na skierowania po badania pod kątem raka czy innych problemów zdrowotnych. To szpitalny oddział ratunkowy, co oznacza, że idąc sobie po skierowanie na badania np. krwi i moczu, bo wyczułaś guzek w piersi, robisz kolejkę dla osób, które przyjadą tam po wypadku, które nagle zaczęły zdradzać niebezpieczne objawy, np. duszności, drętwienie połowy ciała, problemy z mową, itp. To jest miejsce, by ratować ludzi w sytuacjach NAGŁYCH, nie załatwiać skierowania, prosić o kacowe L4 czy nagle przypominać sobie w niedzielę o 18, że coś mnie w kolanie strzela. Przez takie właśnie podejście lekarze na SORze mają bardzo ciężką pracę, pacjenci narzekają na kolejki i niemiłą załogę, a ludzie którzy potrzebują pomocy na teraz mogą jej nie otrzymać. 

Dlatego też uważam, że w obecnej sytuacji odwoływanie wizyt u niektórych specjalistów z niektórych powodów (prowadzenie ciąży, cukrzyca, choroby serca, onkologia) jest bardzo nie w porządku. 

Jeżeli wyczułaś guzek w piersi to znaczy, ze z nim żyjesz od jakiegoś czasu. Mityczny rak nie zabija w ciągu 3 tygodni a póki co przychodnie są zamknięte od niecałych 2 tygodni. Bardziej nie w porządku w stosunku do pacjentów onko jest udawanie ze nie ma żadnego zagrożenia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Macie rację, tyle że czasami ktoś czekał 5 miesięcy na rezonans i teraz jest odwołany. To samo dotyczy wizyt u specjalistów na które wiadomo że długo się czeka. Strasznie mnie to stresuje. Obawiam się że sporo ludzi może nie zareagować odpowiednio do sytuacji bojąc się dzwonić na pogotowie bo jeszcze się zarazę a tymczasem zagrożenie może czyhać gdzies indziej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No tak, ale trzeba to przetrwać i przeczekać. Nikt nie spowodował tej sytuacji dla przyjemności. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Optymistka
 

Jeżeli wyczułaś guzek w piersi to znaczy, ze z nim żyjesz od jakiegoś czasu. Mityczny rak nie zabija w ciągu 3 tygodni a póki co przychodnie są zamknięte od niecałych 2 tygodni. Bardziej nie w porządku w stosunku do pacjentów onko jest udawanie ze nie ma żadnego zagrożenia. 

Odniosłam się do popularnego wśród Polaków podejścia, że najlepszą metodą na gruntowne przebadanie się jest pójście na SOR. To nie miejsce dla takich przypadków. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

ważniejsze rzeczy, zabiegi etc są normalnie wykonywane. jeśli coś nie jest konieczne to lepiej nie angażować lekarzy, którzy potrzebni są gdzieś indziej. no i nie ma sensu narażać siebie i personelu medycznego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Odniosłam się do popularnego wśród Polaków podejścia, że najlepszą metodą na gruntowne przebadanie się jest pójście na SOR. To nie miejsce dla takich przypadków. 

Biorąc pod uwagę fakt, ze na sorach aktualnie jest klasyfikacja pacjentów, nikt nie daje skierowań to czekający na skierowanie na morfologię sam zrezygnuje po x godzinach czekania. Tam nie obowiązuje kolejność przyjścia a pilność zgłoszenia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Optymistka
 

Biorąc pod uwagę fakt, ze na sorach aktualnie jest klasyfikacja pacjentów, nikt nie daje skierowań to czekający na skierowanie na morfologię sam zrezygnuje po x godzinach czekania. Tam nie obowiązuje kolejność przyjścia a pilność zgłoszenia. 

No przecież pisze dziewczę: 

"Spokojnie z takimi sprawami jak guz i objawy (jakaś gorączka, kaszel), zastój w nerkach możesz się zgłosić na SOR czy telefonicznie do lekarza. Rusza wtedy machina wszystkich skierowań" 

Tu nie chodzi o to, jaka jest procedura, a o to, że ludzie sobie traktują SOR jak lekarza wyższej instancji. Tu się nie udało, to pójdę tam, naopowiadam i dostanę czego chcę. Tego, że jest klasyfikacja nie wiedziałam, raz byłam na sorze, kiedy miałam 13 lat, po tym jak mnie samochód potrącił, a było to 20 lat temu. Bardzo dobrze, że wprowadzili coś takiego, ale nawyki w ludziach jak widać pozostały. Polecam artykuł, bodajże ze stycznia tego roku, na łamach Wysokich Obcasów ukazał się wywiad z lekarką właśnie na SORze. Bardzo obszernie opisuje tam swoją pracę, w tym także ogrom pacjentów, którzy nie mają tam czego szukać, bo jako nagli się nie kwalifikują. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przyjęliśmy na początku, i jak się tego trzymam, że piszemy o przypadkach nagłych, poważnych. Z innymi można czekać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×