Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Witam wszystkich. Długo zastanawiałam się czy pisać o swoich problemach na forum. Ale dzisiaj już moja granica nerwów została zszargana doszczętnie, żyć mi się odechciewa, nic mnie nie cieszy, mam okropne myśli. Chcę się komuś wygadac. Mianowicie jestem ze swoim narzeczonym ponad 8 lat. Mamy już ustaloną datę ślubu, zaklepany lokal, aczkolwiek w trakcie tego wszystkiego wyszło, że jestem w ciąży. Ja z narzeczonym jesteśmy zadowoleni, w sumie nawet spodziewaliśmy się, że może dojść do czegoś takiego. Jestem w 6 tygodniu ciąży. Niestety, moja mama bardzo źle to przyjęła, ojciec siedzi cicho, nic się nie odzywa, jak tylko narzeczonego nie ma ze mną, bo jeszcze razem nie mieszkamy, to zaczyna się darcie i dręczenie, przez moją matkę że to wstyd, że bez ślubu, na krzywy ryj, w ogóle to po co już poszłam na zwolnienie, mogę jeszcze pracować, dodam, że mam 2 prace, z czego jedna na stałe, druga taka dorywcza, ale wymagajaca dużo dźwigania. To co piszę, to 1/3 tego co przeżywam z nią. Nikt za nami nie jest, ale to nikt. Mam coraz to straszniejsze myśli, że coś się stanie. Nie ma dnia, żebym nie płakała. Nawet probuje mnie z domu wyrzucić, może nie dosłownie to mówi, ale można to wywnioskować. Czym zasłużyłam sobie na taki los? Czy kogoś zabiłam? Dodam, że nie mam 18-24 lat, tylko 26. Jestem w szczęśliwym związku dobrych 8 lat i wiemy, że ze sobą będziemy, bo jeszcze przed ta cała niespodzianka, planowaliśmy ślub, a czuje się jakbym była w średniowieczu. Wynajem mieszkania odpada, chcemy odłożyć pieniądze na budowę domu. Ślubu nie weźmiemy, bo nie chce z brzuchem iść do ołtarza i chce po prostu przeżyć swój ślub tak jak trzeba. Zgodzilam się na cywilny, ale i tak nie ma dnia żeby się nade mną nie znęcała psychicznie. Pozdrawiam Was wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie zrozumiem ludzi którzy są tyle lat razem, a nie mieszkają ze sobą. Jak można być z kimś 8 lat a nie mieszkać razem. 8 lat? To kupa czasu a wy nawet nie zamieszkaliście. Jak się spotykacie na weekend? Kilka razy w tygodniu? Jesteście razem na codzień by być pewnym że to ta osoba z którą chcesz spędzić życie i mieć dzieci? 

Co do matki? Idź na swoje, nie będziesz musiała tego wysłuchiwać. Czas się usamodzielnić a nie mieszkać z mamusią. Jak piszesz masz 26 lat czas iść po prostu na swoje.

  • Like 2
  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A ja nigdy nie zrozumiem osób bezmyślnie komentujących, nie znając całej sytuacji życiowej. To co tu napisalam, to jedna mała cząstka. Dlaczego nie mieszkam razem z narzeczonym? Nie muszę Ci się tłumaczyć, ale napisze. Ważne dla mnie było wykształcenie, oboje ciężko pracujemy, czas się dla nas zatrzymał na tym. Myślę, że akurat tu nie powinnaś nic komentować. Mam nadzieję, że Cię to satysfakcjonuje. A pisałam dlaczego nie wynajmiemy niczego. Więc to co napisałaś- odpada. Dzięki, ale to żadna rada.

  • Confused 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że Twój problem autorko dotyczy właśnie tego, że nie mieszkacie razem. Jak to sobie wyobrażasz po porodzie? Bedziesz zczy dzieckiem u rodziców, a twój narzeczony będzie dochodzącym tatą? Może dlatego rodzice są źli, bo się nie potraficie usamodzielnić? 

Wykształcenie to żadna wymówka, masa ludzi stawia na naukę i jakoś nie siedzą rodzicom na głowie.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie kochana, moim problemem nie jest mieszkanie. Tylko sytuacja zwiazana z moją matką. Jeśli tego nie rozumiesz, to nie komentuj, bo jestem kłębkiem nerwów i nie potrzebuje rad cioci, która nie ma zielonego pojęcia w czym rzecz, albo po prostu nie umie czytać ze zrozumieniem. Zakończ swój wywód, nie pomogłaś.

  • Confused 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
45 minut temu, zielonyogrod napisał:

Ślubu nie weźmiemy, bo nie chce z brzuchem iść do ołtarza i chce po prostu przeżyć swój ślub tak jak trzeba.

Do ołtarza prawdziwa katoliczka idzie jako dziewica więc i tak nie przeżyjesz swojego ślubu "tak jak trzeba".

Wcale się rodzicom nie dziwię że wściekli - córka pod trzydziestkę siedzi rodzicom na garbie i wykorzystuje ich finansowo bo "sobie" na dom odkłada.

Spryciulka!

Edytowano przez Bimba
  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiesz w czym rzecz, mało kto w takim sensie idzie do ślubu, a mi nie chodziło o dziewictwo, no naprawdę jesteś zabawny. Chodziło mi o inne przeżycie swojego wesela. Nie wykorzystuje finansowo nikogo, jakbyś czytał ze zrozumieniem, to byś się doczytał tłuku, że mam 2 prace i razem żyjemy. 

SPRYCIARZU.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To ze masz dwie prace wcale nie oznacza że dokładasz rodzicom do rachunków i jedzenia.

Z tonu jakim z nami rozmawiasz mniemam że niezgorsza franca z ciebie, rodzina to widzi i dlatego " nikt nie jest za wami"

Edytowano przez Bimba
  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, zielonyogrod napisał:

jakbyś czytał ze zrozumieniem, to byś się doczytał tłuku, że mam 2 prace i razem żyjemy. 

Mnie tam raczej ty wyglądasz na tłuka i do tego wstrętnie roszczeniowego.

Jestem za twoją mamą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Owszem twoim problemem jest mieszkanie. Gdybyś nie mieszkała z matką nie bylabyś kłębkiem nerwów, bo byś nie musiała jej wysłuchiwać.

Paradne tak na marginesie jest, to że ludzie siedzący na garbach rodziców mówią o swojej pracy i jednoczesnym odkładaniu na dom. Zrozumcie wreszcie że gdyby nie te mieszkania z  rodzicami to na dom byście dłużej odkładali. Nie da się zjeść ciastka i mieć ciastko. 

P.S Też bym była załamana jakby mi córka w takim wieku po 8 letnim chodzeniu z chłopakiem przyszla z brzuchem i nie miała zamiaru nawet się wyprowadzić. Co to za facet w ogóle, że w takiej sytuacji zamiast się wami zaopiekować to pewnie jeszcze codziennie zwala się w odwiedziny do rodziców swojej dziewczyny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, roztargniona09 napisał:

Paradne tak na marginesie jest, to że ludzie siedzący na garbach rodziców mówią o swojej pracy i jednoczesnym odkładaniu na dom. Zrozumcie wreszcie że gdyby nie te mieszkania z  rodzicami to na dom byście dłużej odkładali. Nie da się zjeść ciastka i mieć ciastko

Mnie przeraża że teraz mlodzi ludzie uważają że rodzice są od utrzymywania ich do późnej starości, do brania dla nich kredytów, pilnowania wnuków, przepisania im domów i mieszkań najlepiej dzień po osiemnastych urodzinach , co tu się wyrabia?

  • Like 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
48 minut temu, zielonyogrod napisał:

A ja nigdy nie zrozumiem osób bezmyślnie komentujących, nie znając całej sytuacji życiowej. To co tu napisalam, to jedna mała cząstka. Dlaczego nie mieszkam razem z narzeczonym? Nie muszę Ci się tłumaczyć, ale napisze. Ważne dla mnie było wykształcenie, oboje ciężko pracujemy, czas się dla nas zatrzymał na tym. Myślę, że akurat tu nie powinnaś nic komentować. Mam nadzieję, że Cię to satysfakcjonuje. A pisałam dlaczego nie wynajmiemy niczego. Więc to co napisałaś- odpada. Dzięki, ale to żadna rada.

A gdzie macie zamiar mieszkać po ślubie? Bo mieszkanie z rodzicami po ślubie to strzał w stopę już na wstępie. Złota zasada każdego młodego małżeństwa - od razu na swoje. Choćbyście mieli mieszkać w kawalerce, to wyjdzie Wam to bardziej na zdrowie niż z rodzicami.

Na sytuacje z matką jest tylko jedno rozwiązanie i jest nim wyprowadzka.

Ślub można przyspieszyć, suknię zrobić tak, żeby brzucha nie było widać. Lepszy ślub z lekkim brzuchem niż wesele na którym jest własne dziecko 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Takie roszczeniowe pokolenie chyba. Słabo mi jak czytam te narzekania o mieszkaniu z rodzicami, narzekaniu na to, a przy tym podkreślanie, że oni nie są pasożytami, bo zarabiają i budują dom. Gdyby nie ci biedni rodzice to szałasy by budowali chyba. I jeszcze rodzice mają się ekscytować ciążami, niemowlakami, interesować mamusiami, niczego nie wymagać od takiej, bo przecież ona urodziła dziecko. Ludzie swoje dzieci odchowali, chcieliby może pobyć we dwójkę, a tu nie, siedzą im te niedojdy na garbach.

  • Like 3
  • Confused 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Autorko to ,że nie  chcesz teraz ślubu to ok rozumiem. Urodzisz dziecko i wtedy spokojnie rozganizujecie sobie ślub i wesele aleee nie rozumiem dlaczego nie chcecie zamieszkać razem?  Za chwilę zostaniecie rodzicami i jak to.sobie wyobrażasz?  

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, zielonyogrod napisał:

Witam wszystkich. Długo zastanawiałam się czy pisać o swoich problemach na forum. Ale dzisiaj już moja granica nerwów została zszargana doszczętnie, żyć mi się odechciewa, nic mnie nie cieszy, mam okropne myśli. Chcę się komuś wygadac. Mianowicie jestem ze swoim narzeczonym ponad 8 lat. Mamy już ustaloną datę ślubu, zaklepany lokal, aczkolwiek w trakcie tego wszystkiego wyszło, że jestem w ciąży. Ja z narzeczonym jesteśmy zadowoleni, w sumie nawet spodziewaliśmy się, że może dojść do czegoś takiego. Jestem w 6 tygodniu ciąży. Niestety, moja mama bardzo źle to przyjęła, ojciec siedzi cicho, nic się nie odzywa, jak tylko narzeczonego nie ma ze mną, bo jeszcze razem nie mieszkamy, to zaczyna się darcie i dręczenie, przez moją matkę że to wstyd, że bez ślubu, na krzywy ryj, w ogóle to po co już poszłam na zwolnienie, mogę jeszcze pracować, dodam, że mam 2 prace, z czego jedna na stałe, druga taka dorywcza, ale wymagajaca dużo dźwigania. To co piszę, to 1/3 tego co przeżywam z nią. Nikt za nami nie jest, ale to nikt. Mam coraz to straszniejsze myśli, że coś się stanie. Nie ma dnia, żebym nie płakała. Nawet probuje mnie z domu wyrzucić, może nie dosłownie to mówi, ale można to wywnioskować. Czym zasłużyłam sobie na taki los? Czy kogoś zabiłam? Dodam, że nie mam 18-24 lat, tylko 26. Jestem w szczęśliwym związku dobrych 8 lat i wiemy, że ze sobą będziemy, bo jeszcze przed ta cała niespodzianka, planowaliśmy ślub, a czuje się jakbym była w średniowieczu. Wynajem mieszkania odpada, chcemy odłożyć pieniądze na budowę domu. Ślubu nie weźmiemy, bo nie chce z brzuchem iść do ołtarza i chce po prostu przeżyć swój ślub tak jak trzeba. Zgodzilam się na cywilny, ale i tak nie ma dnia żeby się nade mną nie znęcała psychicznie. Pozdrawiam Was wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, roztargniona09 napisał:

Takie roszczeniowe pokolenie chyba. Słabo mi jak czytam te narzekania o mieszkaniu z rodzicami, narzekaniu na to, a przy tym podkreślanie, że oni nie są pasożytami, bo zarabiają i budują dom. Gdyby nie ci biedni rodzice to szałasy by budowali chyba. I jeszcze rodzice mają się ekscytować ciążami, niemowlakami, interesować mamusiami, niczego nie wymagać od takiej, bo przecież ona urodziła dziecko. Ludzie swoje dzieci odchowali, chcieliby może pobyć we dwójkę, a tu nie, siedzą im te niedojdy na garbach.

Tak tak, a najczęściej ci którzy przeganiają młodych, i wkurzają ich wnuki, sami podrzucali dziadkom swoje dzieci, albo oddawali na wychowywanie. Znamy to 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wiem jak było w innych rodzinach, ale pochodzę z czasów gdzie rodzice, dziadkowie pracowali i mnie nikt nikomu nie podrzucał. Rodzice też z dziadkami nie mieszkali.

A ja miałam wyrzuty sumienia, że będę z miesiąc, może ponad u rodziców. Dodam, że moi mnie widują rzadko, raz na kilka lat. I to musieli mnie namawiać na ten pobyt, bo chciałam bohatersko sama z dzieckiem siedzieć w mieszkaniu do wyjazdu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
40 minut temu, Foko Loko napisał:

 

Ślub można przyspieszyć, suknię zrobić tak, żeby brzucha nie było widać. Lepszy ślub z lekkim brzuchem niż wesele na którym jest własne dziecko 😉

Skoro to pierwsza ciąża, to do 20 tc spokojnie ma czas, bo nic nie będzie widać. Jak się postaracie to możecie się hajtac jeszcze w tym sezonie, i rodzina ani znajomi nic nie zauważą. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, DropKick napisał:

Jest możliwość zamieszkania z facetem? Ja bym stamtąd uciekła.

Jest dużo możliwości ale autorka nie chce bo za wynajem trzeba płacić  - czytaj dokładnie bo już w pierwszym poście masz odpowiedź na swoje pytania 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, DropKick napisał:

Skoro to pierwsza ciąża, to do 20 tc spokojnie ma czas, bo nic nie będzie widać. Jak się postaracie to możecie się hajtac jeszcze w tym sezonie, i rodzina ani znajomi nic nie zauważą.

Przecież wyraźnie napisała dlaczego nie chce ślubu teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, Bimba napisał:

Jest dużo możliwości ale autorka nie chce bo za wynajem trzeba płacić  - czytaj dokładnie bo już w pierwszym poście masz odpowiedź na swoje pytania 

Pytam autorki, nie ciebie 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po co pytasz o coś co już napisała?

Nie chce ci się czytać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Trzeba było się wstrzymać to by problemu nie było trochę to mało odpowiedzialne. Zresztą człowieka poznaje się dopiero jak się z nim mieszka pod jednym dachem 8 lat związku bez wspólnego mieszkania to trochę słabo. Z perspektywy twoich rodziców też bym nie chciała ciężarnej córki wokół której trzeba skakać i niemowlaków w domu bo chciałabym mieć spokój. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ah, czyli mama jest taka be i fe nie dlatego, że wnuk nieślubny tylko dlatego, że będzie mieć na głowie dorosłą (ale tylko wiekiem) córkę, niemowlaka i dochodzącego tatusia (a może córka już zapowiedziała, że jej chłopak się wprowadza?) Nie dziwię się rodzicom, a jeżeli jeszcze do matki odzywa się w ten sposób, co na forum to ja bym jej rodzicielce medal dała, że jeszcze jej walizki za drzwi nie wystawiła.

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Autorko może zmien swoj ton i zachowanie to mama rownież zmieni stosunek do ciebie. Jesteście 8 lat razem, dziecko w drodze a wy nawet nie planujecie mieszkać razem? Jak ty to sobie wyobrażasz? Będziesz mieszkać z dzieckiem u rodzicow, na ich garnuszku a tatuś będzie od czasu do casu przychodził? Swoją drogą, też cwaniaczek. Zrobić dziewczynie dziecko i zamiast wziąść odpowiedzialność za was to najlepiej wpakować rodzicom, a ten nadal może żyć jak kawaler. I jeszcze się dziwisz, że mama się denerwuje? Piszesz,że masz 26 lat ale to co robisz to malo rozsądne. A przy tych cenach to na dom możecie odkladać z 10 lat albo więcej.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A poslubie Autorko palanowalas zamieszkac z mezem czy dalej osobno? A moze bez zgody rodzicow wprowadzic sie do ktorejs z rodzin wspolnie? Nie chcesz slubu z dzieckiem w brzuchu- nie bierz. Swoja droga, nie majac jeszcze slubu i miejsca do mieszkania zrobiliscie sobie dziecko? Masz 26 lat czy 16? Sadzac po wypowiedziach to drugie. Po macierzynskim wrocisz do pracy czy zostaniesz na wychowawczym na utrzymaniu " narzeczonego" i rodzicow, czy tez masz mozliwosc poslac dziecko do zlobka? Wazne kwestie, jezeli sie odklada na dom. Dziecko to skarbonka bez dna. No chyba, ze liczysz na to, ze dalej rodzive beda utrzymywac Ciebie i Twego potomka. 

Rada jest jedna, dom wybudujecie pozniej niz planowaliscie, za to wykazecie minimum odpowiedzialnosci, zamieszkacie razem na " swoim" i zaczniecie tworzyc rodzine.

Moze Ty sie dziewcze i uczylas ale madroscia nie grzeszysz.

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, DropKick napisał:

Jest możliwość zamieszkania z facetem? Ja bym stamtąd uciekła.

Wszyscy wszystko przestawili, totalnie nie o to chodzi. Cóż, różne rzeczy w życiu się zdarzają, ale to nie powód, żeby kimś tak pomiatać. Napisalam, że oboje chcemy ślubu po narodzinach - wyszło, że jestem jakąś naciągaczka, co nie jest prawda, zaczęłam odpowiadać w sposób chamski, bo się z tym nie zgadzam. Nie potrafię zrozumieć ile w niektórych ludziach jest jadu. I nie, nie chodzi o mieszkanie, bo to żaden wstyd mieszkać z rodzicami. Chodzi mi o odrobinę zrozumienia, jestem psychicznie wykańczana dzień w dzień. W moich stronach nie ma wielu mieszkań do wynajęcia, w zasadzie nie ma w ogóle. Już to sprawdzaliśmy. Co do tego ślubu, że napisalam, że chce żeby wszystko było jak trzeba, nie miałam na myśli dziewictwa itd, to już niektórzy naprawde za bardzo przekoloryzowali. Tylko chodziło mi o inne przeżycie swojego ślubu, nie stresując się niczym, że jestem w ciąży, że cała zabawę nie posiedzę z bliskimi. Mogę tak tłumaczyć i tłumaczyć i tak ktoś przekreci kota ogonem. Napisałam tutaj, a teraz żałuję, bo to nie chodzi o mieszkanie, tylko o samo agresywne zachowanie wobec mnie, od małego mialam toksyczną matkę, wszystko musiałam z nią konsultować, nigdy jej nie zadowoliłam, chociaż starałam się jak mogłam. Dlaczego muszę ciągle coś udowadniać? I w chwili gdy naprawdę jej potrzebuje, jej nie ma. Jeżeli ktoś ma komentować znowu coś na odwrót i się do mnie przyczepiać, to lepiej niech nic nie pisze, bo każdy ma inną psychikę. Tyle, kończę ten temat, żałuję, że tu napisalam, myśląc, że uzyskam odrobinę wsparcia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, zielonyogrod napisał:

Wszyscy wszystko przestawili, totalnie nie o to chodzi. Cóż, różne rzeczy w życiu się zdarzają, ale to nie powód, żeby kimś tak pomiatać. Napisalam, że oboje chcemy ślubu po narodzinach - wyszło, że jestem jakąś naciągaczka, co nie jest prawda, zaczęłam odpowiadać w sposób chamski, bo się z tym nie zgadzam. Nie potrafię zrozumieć ile w niektórych ludziach jest jadu. I nie, nie chodzi o mieszkanie, bo to żaden wstyd mieszkać z rodzicami. Chodzi mi o odrobinę zrozumienia, jestem psychicznie wykańczana dzień w dzień. W moich stronach nie ma wielu mieszkań do wynajęcia, w zasadzie nie ma w ogóle. Już to sprawdzaliśmy. Co do tego ślubu, że napisalam, że chce żeby wszystko było jak trzeba, nie miałam na myśli dziewictwa itd, to już niektórzy naprawde za bardzo przekoloryzowali. Tylko chodziło mi o inne przeżycie swojego ślubu, nie stresując się niczym, że jestem w ciąży, że cała zabawę nie posiedzę z bliskimi. Mogę tak tłumaczyć i tłumaczyć i tak ktoś przekreci kota ogonem. Napisałam tutaj, a teraz żałuję, bo to nie chodzi o mieszkanie, tylko o samo agresywne zachowanie wobec mnie, od małego mialam toksyczną matkę, wszystko musiałam z nią konsultować, nigdy jej nie zadowoliłam, chociaż starałam się jak mogłam. Dlaczego muszę ciągle coś udowadniać? I w chwili gdy naprawdę jej potrzebuje, jej nie ma. Jeżeli ktoś ma komentować znowu coś na odwrót i się do mnie przyczepiać, to lepiej niech nic nie pisze, bo każdy ma inną psychikę. Tyle, kończę ten temat, żałuję, że tu napisalam, myśląc, że uzyskam odrobinę wsparcia.

Nie uzyskasz wsparcia bo jesteś w prostej sytuacji, choć teraz pewnie jesteś znerwicowana i przybita. Nie zmienisz swojej mamy- tak bywa. Są matki z którymi warto mieszkać, a są też takie z którymi się nie da normalnie pod jednym dachem-twoja należy do tych drugich.

Co z tego, że więcej odkładacie na dom jak robisz to kosztem swojego zdrowia? Cierpisz na tym ty, twoje nienarodzone dziecko i wasza relacja.

Wyprowadźcie się i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, zielonyogrod napisał:

Wszyscy wszystko przestawili, totalnie nie o to chodzi. Cóż, różne rzeczy w życiu się zdarzają, ale to nie powód, żeby kimś tak pomiatać. Napisalam, że oboje chcemy ślubu po narodzinach - wyszło, że jestem jakąś naciągaczka, co nie jest prawda, zaczęłam odpowiadać w sposób chamski, bo się z tym nie zgadzam. Nie potrafię zrozumieć ile w niektórych ludziach jest jadu. I nie, nie chodzi o mieszkanie, bo to żaden wstyd mieszkać z rodzicami. Chodzi mi o odrobinę zrozumienia, jestem psychicznie wykańczana dzień w dzień. W moich stronach nie ma wielu mieszkań do wynajęcia, w zasadzie nie ma w ogóle. Już to sprawdzaliśmy. Co do tego ślubu, że napisalam, że chce żeby wszystko było jak trzeba, nie miałam na myśli dziewictwa itd, to już niektórzy naprawde za bardzo przekoloryzowali. Tylko chodziło mi o inne przeżycie swojego ślubu, nie stresując się niczym, że jestem w ciąży, że cała zabawę nie posiedzę z bliskimi. Mogę tak tłumaczyć i tłumaczyć i tak ktoś przekreci kota ogonem. Napisałam tutaj, a teraz żałuję, bo to nie chodzi o mieszkanie, tylko o samo agresywne zachowanie wobec mnie, od małego mialam toksyczną matkę, wszystko musiałam z nią konsultować, nigdy jej nie zadowoliłam, chociaż starałam się jak mogłam. Dlaczego muszę ciągle coś udowadniać? I w chwili gdy naprawdę jej potrzebuje, jej nie ma. Jeżeli ktoś ma komentować znowu coś na odwrót i się do mnie przyczepiać, to lepiej niech nic nie pisze, bo każdy ma inną psychikę. Tyle, kończę ten temat, żałuję, że tu napisalam, myśląc, że uzyskam odrobinę wsparcia.

Twoim problemem jest zrozumienie swojej sytuacji i rad jakie dostałaś. Źle Ci się żyje z matka to idziesz na swoje. Tak trudno to zrozumieć? Po narodzinach dziecka będzie  jeszcze gorzej. Jak wyobrażasz sobie funkcjonowanie swojej rodziny w takich warunkach.  Budowa domu zajmie wam sporo lat. Co macie zamiar  robić w tym czasie?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×