Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
roztargniona09

Fatalne potraktwanie w szpitalu-wasze historie

Polecane posty

Wiem, że temat przykry i bardzo delikatny, ale czybspotkało was jakieś okropne zachowanie ze stronybpersonelu medycznego w szpitalu? Nie chodzi konkretnie o ciążę i poród, ale ogólnie. Rzadko hywam w polskich szpitalach, ale zawsze jestem pełna najgorszych obaw i nastawiam się na wszystko co najgorsze, jednak może teraz już często tak się nie zdarza? Oczywiście jeśli macie jakieś fajne i pozytywne historie to też napiszcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moi dziadkowie trafili do szpitala z covidem. Dziadek zmarł, babcia w ciężkim stanie (była pod respiratorem) ale wyszła z tego. Aktualnie babcia ma stany lękowe, boi się szpitala. Opowiadała, że pielęgniarki krzyczały, szarpały, nie była w stanie jeść samodzielnie ani pić, a zostawiały jej jedzenie i picie przy łóżku i dopiero jak się jakiś pacjent co był bardziej na chodzie znalazł to pomógł (np raz nie piła i jadła przez dwa dni)... Wyszła z odleżynami, nie była myta, pampersy zmieniane raz dziennie i to przy akompaniamencie komentarzy. Po czasie wypisała się na własne żądanie- była wtedy jeszcze bardzo bardzo chora, ale już nie mogła wytrzymać. Opłaciliśmy jej pielęgniarkę, prywatnych lekarzy, tlen i specjalne łóżko i leczyliśmy ja w domu.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
26 minut temu, roztargniona09 napisał:

Wiem, że temat przykry i bardzo delikatny, ale czybspotkało was jakieś okropne zachowanie ze stronybpersonelu medycznego w szpitalu? Nie chodzi konkretnie o ciążę i poród, ale ogólnie. Rzadko hywam w polskich szpitalach, ale zawsze jestem pełna najgorszych obaw i nastawiam się na wszystko co najgorsze, jednak może teraz już często tak się nie zdarza? Oczywiście jeśli macie jakieś fajne i pozytywne historie to też napiszcie.

Nie nakręcaj się niepotrzebnie. Bo chyba o to chodzi 😛 idziesz rodzić, szpital i co teraz. Czytanie takich historii jest bez sensu, bo tylko będziesz bardziej panikować.

Szpital nie jest najlepszym na świecie miejscem. Nie po to służy. Ale naprawdę nie ma co w sobie rozwijać obaw, bo Ci to nie pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Gość 52 napisał:

Moi dziadkowie trafili do szpitala z covidem. Dziadek zmarł, babcia w ciężkim stanie (była pod respiratorem) ale wyszła z tego. Aktualnie babcia ma stany lękowe, boi się szpitala. Opowiadała, że pielęgniarki krzyczały, szarpały, nie była w stanie jeść samodzielnie ani pić, a zostawiały jej jedzenie i picie przy łóżku i dopiero jak się jakiś pacjent co był bardziej na chodzie znalazł to pomógł (np raz nie piła i jadła przez dwa dni)... Wyszła z odleżynami, nie była myta, pampersy zmieniane raz dziennie i to przy akompaniamencie komentarzy. Po czasie wypisała się na własne żądanie- była wtedy jeszcze bardzo bardzo chora, ale już nie mogła wytrzymać. Opłaciliśmy jej pielęgniarkę, prywatnych lekarzy, tlen i specjalne łóżko i leczyliśmy ja w domu.

 

Nie wiem jak to działa w innych szpitalach. W tych  których byłem opieka była bardzo dobra. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Foko loko nie nakręcam się absolutnie. Zawsze jestem nastawiano na wszystko co najgorsze, temat założyłam zainspirowana tym jak mnie ostatnio potraktowała położna, ale nie chciałam od razu o tym pisać. Dlatego zapytałam o negatywne historie. Idąc na swój "wielki dzień" mam zamiar być nastawiona optymistycznie😀

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, Gość 52 napisał:

Moi dziadkowie trafili do szpitala z covidem. Dziadek zmarł, babcia w ciężkim stanie (była pod respiratorem) ale wyszła z tego. Aktualnie babcia ma stany lękowe, boi się szpitala. Opowiadała, że pielęgniarki krzyczały, szarpały, nie była w stanie jeść samodzielnie ani pić, a zostawiały jej jedzenie i picie przy łóżku i dopiero jak się jakiś pacjent co był bardziej na chodzie znalazł to pomógł (np raz nie piła i jadła przez dwa dni)... Wyszła z odleżynami, nie była myta, pampersy zmieniane raz dziennie i to przy akompaniamencie komentarzy. Po czasie wypisała się na własne żądanie- była wtedy jeszcze bardzo bardzo chora, ale już nie mogła wytrzymać. Opłaciliśmy jej pielęgniarkę, prywatnych lekarzy, tlen i specjalne łóżko i leczyliśmy ja w domu.

 

Niestety często tak to wygląda. Im bardziej zamkniety oddział tym większy bajzel. Pracuje w służbie zdrowia od ponad 10 lat i już widzialam wszystko. Moja babcia zawsze mówiła, że jak bedzie chora to woli umrzeć w domu niż trafić do szpitala. Nie wiem jak wyglądały szpitale w 1926-45-65 itd ale niejednokrotnie podczas mojej pracy wspominałam jej słowa i muszę jej przyznać racje. Zdarza się też dobra opieka ale na NFZ czułości i uprzejmości nie doświadczysz. Podchodzą do pacjenta rutynowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja chyba nie miałam jakichś wyjątkowo złych doświadczeń że szpitalami.  Trochę buractwa było, cale nic co by na mnie trwały ślad zostawiło. O pierwsze miejsce walczy położna z porodu pierwszego syna, która kazała mi szybko wejść na krzesło na izbie przyjęć do badania z pytaniem czy chce urodzić w korytarzu. Skurcze co chwilę mialam i w sumie urodziłam 20 min pozniej. Sama się prosila ..

I pielęgniarka przed operacja kazała mi się przeżegnać i kłaść się na stół 😁 czekałam na kołysankę zamiast narkozy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przezegnac?😂 co za masakra, ja mam wybitnie dziwne poczucie humoru wiec pewnie dostałabym ataku śmiechu.

Ale gratuluję szybkoego porodu chociaż tyle dobrego w tej pierwszej historii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, roztargniona09 napisał:

Przezegnac?😂 co za masakra, ja mam wybitnie dziwne poczucie humoru wiec pewnie dostałabym ataku śmiechu.

Ale gratuluję szybkoego porodu chociaż tyle dobrego w tej pierwszej historii.

Co ci powiedzieć. Podkarpacie, ludzie głęboko wierzący...gdybym zaczęła się śmiać bo by mi chrustu pod łóżko podłożyli i  podpalili tyle było by z zabiegu 🤣 (poza tym bolało ) 

A co do śmiechu to inna sytuacja z pierwszego porodu, kiedy sobie prę w najlepsze a do sali wchodzi położna z 5 studentami i omawiają technikę 🤣 wtedy mi się kącik ust uniósł, bo pomieszczenie było malutnie, jedna położna u mych stop, zielony mąz trzyma mnie za rękę,obchód w ilości sztuk 6 (inna położna i 5 studentow) przez drzwi otwarte pediatra pokazuje mi kciuk do góry...I tylko księdza z kolędą brakowało, ale był maj... fotograf zaś przyszedł kilka godzin później i zapytał czy chce zdjęcie do gazety. Pragnęłam tylko zdjęcia, bo insta jeszcze nie było. 

 

Edytowano przez KateZRzeszowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, KateZRzeszowa napisał:

Co ci powiedzieć. Podkarpacie, ludzie głęboko wierzący...gdybym zaczęła się śmiać bo by mi chrustu pod łóżko podłożyli i  podpalili tyle było by z zabiegu 🤣 (poza tym bolało ) 

A co do śmiechu to inna sytuacja z pierwszego porodu, kiedy sobie prę w najlepsze a do sali wchodzi położna z 5 studentami i omawiają technikę 🤣 wtedy mi się kącik ust uniósł, bo pomieszczenie było malutnie, jedna położna u mych stop, zielony mąz trzyma mnie za rękę,obchód w ilości sztuk 6 (inna położna i 5 studentow) przez drzwi otwarte pediatra pokazuje mi kciuk do góry...I tylko księdza z kolędą brakowało, ale był maj... fotograf zaś przyszedł kilka godzin później i zapytał czy chce zdjęcie do gazety. Pragnęłam tylko zdjęcia, bo insta jeszcze nie było. 

 

😂😂😂 Padłam. 

Ja ostatnio na wizycie u mojego ginekologa siedzę i oglądam wraz z nim zapis ktg i nagle nie wiem skąd i dlaczego oznajmiam mu poważnym tonem "panie doktorze, ja się zdecydowałam nie rodzić jednak dziecka".  Usłyszałam w odpowiedzi, że trochę za późno na takie decyzje, tylko że mi chodziło o to, że chcę dziecko sobie w brzuchu jeszcze potrzymać, a zabrzmialo jakbym w końcówce ciąży chciała aborcję przeprowadzać.

  • Haha 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, roztargniona09 napisał:

Foko loko nie nakręcam się absolutnie. Zawsze jestem nastawiano na wszystko co najgorsze, temat założyłam zainspirowana tym jak mnie ostatnio potraktowała położna, ale nie chciałam od razu o tym pisać. Dlatego zapytałam o negatywne historie. Idąc na swój "wielki dzień" mam zamiar być nastawiona optymistycznie😀

Taaa i na pewno naczytanie się o gorszych historiach sprawi, że sama nastawisz się optymistycznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, roztargniona09 napisał:

😂😂😂 Padłam. 

Ja ostatnio na wizycie u mojego ginekologa siedzę i oglądam wraz z nim zapis ktg i nagle nie wiem skąd i dlaczego oznajmiam mu poważnym tonem "panie doktorze, ja się zdecydowałam nie rodzić jednak dziecka".  Usłyszałam w odpowiedzi, że trochę za późno na takie decyzje, tylko że mi chodziło o to, że chcę dziecko sobie w brzuchu jeszcze potrzymać, a zabrzmialo jakbym w końcówce ciąży chciała aborcję przeprowadzać.

Ja oswiadczylam poloznej na porodowce, ze sie rozmyslilam i jednak nie chce rodzic. Troche zartem, troche serio jak mi sie skurcze zaczely takie, ze przestalam kontaktowac. Ogolnie jednak oba porody wspominam bardzo, bardzo dobrze. Swietne polozne na porodowce, bardzo rozne na polozniczym oddziale. Inne pobyty w szpitalu tez ok. np. niesamowita Pani chirurg i swietna anestezjolog i jeden pobyt fatalny. Czyszczenie macicy po poronieniu i stary chirurg ktory traktowal mnie jak kawal miesa, a nie czlowieka. W tym samym szpitalu na Izbie Przyjec dla rodzacych cudowny, mlody ginekolog poinformowal mnie, ze serce mojego dziecka przestalo bic a potem trzymal za reke i pocieszal kiedy wyplakiwalam swoj bol. Bardzo, bardzo empaatyczny.  Ogolnie jednak pobyty na plus. Nie liczac jedzenia bo to porazka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, roztargniona09 napisał:

😂😂😂 Padłam. 

Ja ostatnio na wizycie u mojego ginekologa siedzę i oglądam wraz z nim zapis ktg i nagle nie wiem skąd i dlaczego oznajmiam mu poważnym tonem "panie doktorze, ja się zdecydowałam nie rodzić jednak dziecka".  Usłyszałam w odpowiedzi, że trochę za późno na takie decyzje, tylko że mi chodziło o to, że chcę dziecko sobie w brzuchu jeszcze potrzymać, a zabrzmialo jakbym w końcówce ciąży chciała aborcję przeprowadzać.

Widziałaś porody na yt i postanowiłaś że w tym udziału nie bierzesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Te porody na yt to akurat są lajtowe, ostatnio tak się wciągnęłam, że ni stąd ni z owąd zauważyłam, że oglądam poród słonia😂

Moja mama jak mnie rodziła to dostała opierdziel od lekarza który wparował na salę i wrzasnął czy nie może poczekać z 20 minut bo serial leci i wszyscy chcą obejrzeć😀 Niestety byłam uparta i nie dałam im obejrzeć tego serialu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, Foko Loko napisał:

Taaa i na pewno naczytanie się o gorszych historiach sprawi, że sama nastawisz się optymistycznie

Wszystko mi już jedno, od rozpaczy, strachu, lęku i histerii doszłam do obojętności. Już nic na to nie poradzę, stres mi nie pomoże, jak to mj lekarz stwierdził "czy chce czy nie dziecko urodzi się".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość monikapp25

Zawsze mówią zależy na kogo trafisz.

Było dużo złych,ale też dobrych wiadomości. Najlepiej zachować zimną krew ,i sobie pomyśleć że to tylko parę dni. Powodzenia☺️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 godzin temu, roztargniona09 napisał:

Wiem, że temat przykry i bardzo delikatny, ale czybspotkało was jakieś okropne zachowanie ze stronybpersonelu medycznego w szpitalu? Nie chodzi konkretnie o ciążę i poród, ale ogólnie. Rzadko hywam w polskich szpitalach, ale zawsze jestem pełna najgorszych obaw i nastawiam się na wszystko co najgorsze, jednak może teraz już często tak się nie zdarza? Oczywiście jeśli macie jakieś fajne i pozytywne historie to też napiszcie.

Ja jak byłam w szpitalu ( okazało się że dolegliwości wynikały ze stresu) trafiłam tam w nocy, pielęgniarka uznała że skoro młoda w nocy to pijana, krytykowała mnie, mówiła do mnie tak bezosobowo " dać rękę, obrócić się, itp.'' dopiero lekarka normalnie ze mną rozmawiała wysłała na potrzebne badania, tak samo lekarz jak wzięli mnie na oddział wszystko wytłumaczył.

Za drugim razem planowana operacja, lekarz ordynator który mnie operował rozmawiał z współpracownikami o mnie a nie ze mną , nic nie wytłumaczył, krytykował, po operacji dostałam ataku paniki znów większy puls. Nie było koło sali nikogo a mieli być, nie dostałam żadnego dzwonka, wołałam nikt nie przychodził, zdrętwiały mi nogi nie wiedziałam że to z tego pulsu myślałam że zakrzepica. Potem przyszły pielęgniarki jak poprosiłam dziewczynę która szła po korytarzu aby kogoś zawołała. To jeszcze miały pretensje że im nie ufam. Dopiero potem dostałam dzwonek. Jak miałam wstawać po operacji a źle się czułam, to też pielęgniarka krytykowała że jestem młoda powinnam wstać. że nie mogę wstawać tak jak mi wygodnie tylko tak jak ona mi to mówi, że boli bo ma boleć. Dopiero wstałam jak dostałam leki przeciwbólowe i robiłam to na swój sposób a chodząc podtrzymywałam się ściany bo czułam się niepewnie. I jeszcze się dziwiły te jędze że mnie mdli cały dzień bez jedzenia w dniu operacji , potem na drugi dzień też nawet wody pić nie mogłam ( znieczulenie ogólne) a one myślały że wymyślam. Ale były tam też pielęgniarki miłe pomocne, pomogły mi się uspokoić, przyniosły miskę jakbym miała wymiotować, pomogły mi się ubrać, tak samo mili lekarze gdzie można było im zadać pytania i lekarka co wszystko po operacji wyjaśniła, przyszła drugi raz dla pewności bo mogłam w sali po operacji być do końca nieświadoma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Najgorzej wspominam sytuację związane z pierwszym porodem. To były czasy przed covidem, nie wiem dlaczego, ale męża wpuścili do mnie dopiero 2h później. Walczyłam ze skurczami sama, byłam przede wszystkim przerażona tym bólem.  Nawet nie pamiętam, czy o niego pytałam, byłam sama, ze 2 razy ktoś do mnie zajrzał. Syn utknął w kanale rodnym, był wyciskany. Konsekwencje zdrowotne do końca życia. Ja też byłam ciężko zmasakrowana.No i zostawili mi całą " instalację" po zzo, z igłą w kręgosłupie. Nie wiedziałam, co tam mam, tylko mówiłam położnym,  że coś tam jest ciągle, kazały mezowi ściągnąć.  Dopiero jak po 9h po porodzie był u mnie mąż i poszedł że mną pod prysznic,  to się okazało,  że jest ta igła. Musiałam czekać kolejne 8h na anestezjologa, żeby mi to wyjął.  Kręgosłup mnie bolał kilka miesięcy.  Duży, nowoczesny szpital. Później rodziłam jeszcze 2 razy w innych szpitalach i mam porównanie. Nie do pomyślenia,  co tam się działo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×