Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zuzka

jak wierzyc w milosc kochanka?

Polecane posty

JIW bo mezczyzni sa z MArsa.... oni sami siebie nie rozumieja.... tak mysle teraz bede Cie kusila zebys dzwonila czesciej :P tak mysle o tym moim..... ale tez go nie rozumiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eeee, chyba częsciej dzwonic nie będę...wątpię, żeby sie cieszył .. Tzn dzisiaj się cieszył, ale chyba dlatego,że go trochę przetrzymałam..- ale sam nie zadzwnil.. On najwyraźniej nie potrzebuje kontktu ze mną jak mnie nie widzi, czyli chodzi tylko o materacykowanie ?;) No, jesli miałabym byc ulubionym materacykiem :) Aa, i dzisiaj pierwsze pytanie po dzień dobry, ktore mi zadał to \'\' czy coś zmieniło sie w twoim zyciu?\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eeee, chyba częsciej dzwonic nie będę...wątpię, żeby sie cieszył .. Tzn dzisiaj się cieszył, ale chyba dlatego,że go trochę przetrzymałam..- ale sam nie zadzwnil.. On najwyraźniej nie potrzebuje kontktu ze mną jak mnie nie widzi, czyli chodzi tylko o materacykowanie ?;) No, jesli miałabym byc ulubionym materacykiem :) Aa, i dzisiaj pierwsze pytanie po dzień dobry, ktore mi zadał to \'\' czy coś zmieniło sie w twoim zyciu?\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zobaczylam te cyferki i taka mysl mnie sie uczepila mi: cos ukrytego i samotnosc z wyboru, i dlatego chcialam jeszcze cos... moze to juz ta pora... ciemno na dworze teraz tak sobie mysle ze wszystko jest w twoich rekach. pamietasz jak napisalas \"nie pozwole mu juz odejsc\"? jiw, kiedys spytalas sie czy to by cos zmienilo gdybys nie mieszkala z ojcem swojego dziecka. ja troche mysle jak facet w pewnych sprawach. dla mnie fakt zmiany mieszkania bardzo wiele by znaczyl. ide do domu, bo wpadlam w dziwny nastroj. trzymadelko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inki... ufffff, ale mi prorokujesz ;) Jak to zrobiłaś czarodziejko?? A ja sama nie wiem czego chcę. Niech się dzieje wola nieba ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skarbuszku, ja jestem tylko przekaznikiem... to przyszlo odgornie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Haszka
cześć Kochane...Wpadłam na ten topik tak jakoś przypadkiem... Moze nie przypadkiem, bo też mam coś na sumieniu... Wiecie ile zajęło mi by w końcu któregoś pięknego dnia nie pomyśleć o NIM? 1,5 roku... Od ostatniego spotkania minęło 1,5 roku i gdy się obudziłam to pomyślałam... że wczoraj już o nim nie pamiętałam... Było mi nareszcie tak dobrz... Tak spokojnie... I wiecie co zrobiłam? Wtuliłam się w mojego cudownego faceta, który tak cierpliwie czekał... Który tak cierpliwie to znosił... Mój mąż nie jest jakąś tam pierdołą... po prostu tak bardzo kocha.... Nigdy nie zapytał, czy ktoś jest... ale chyba czuł... Naet jak była jakaś wpadka, to nie dążył... jakby się bał potwierdzenia... Dopiero teraz dojrzewam by mieć dziecko... Dopiero teraz dojrzewam by nie złoscić się na nie, ze wszystko komplikuje.... Dopiero teraz... po 1,5 roku .... Obiecałam sobie coś... Że już nigdy, nikomu nie pozwolę się tak wkręcić... Jak każda kobieta potrzebuję dowartosciowania, adrenalinki, nowe ciałko nowy dreszczyk itp itd, ale ile mnie to kosztowało.... Dobrze, ze nie zdążyłam spieprzyć mojego życia... że nikt mi na to nie pozwolił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Haszka
cześć Kochane...Wpadłam na ten topik tak jakoś przypadkiem... Moze nie przypadkiem, bo też mam coś na sumieniu... Wiecie ile zajęło mi by w końcu któregoś pięknego dnia nie pomyśleć o NIM? 1,5 roku... Od ostatniego spotkania minęło 1,5 roku i gdy się obudziłam to pomyślałam... że wczoraj już o nim nie pamiętałam... Było mi nareszcie tak dobrz... Tak spokojnie... I wiecie co zrobiłam? Wtuliłam się w mojego cudownego faceta, który tak cierpliwie czekał... Który tak cierpliwie to znosił... Mój mąż nie jest jakąś tam pierdołą... po prostu tak bardzo kocha.... Nigdy nie zapytał, czy ktoś jest... ale chyba czuł... Naet jak była jakaś wpadka, to nie dążył... jakby się bał potwierdzenia... Dopiero teraz dojrzewam by mieć dziecko... Dopiero teraz dojrzewam by nie złoscić się na nie, ze wszystko komplikuje.... Dopiero teraz... po 1,5 roku .... Obiecałam sobie coś... Że już nigdy, nikomu nie pozwolę się tak wkręcić... Jak każda kobieta potrzebuję dowartosciowania, adrenalinki, nowe ciałko nowy dreszczyk itp itd, ale ile mnie to kosztowało.... Dobrze, ze nie zdążyłam spieprzyć mojego życia... że nikt mi na to nie pozwolił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Haszka
cześć Kochane...Wpadłam na ten topik tak jakoś przypadkiem... Moze nie przypadkiem, bo też mam coś na sumieniu... Wiecie ile zajęło mi by w końcu któregoś pięknego dnia nie pomyśleć o NIM? 1,5 roku... Od ostatniego spotkania minęło 1,5 roku i gdy się obudziłam to pomyślałam... że wczoraj już o nim nie pamiętałam... Było mi nareszcie tak dobrz... Tak spokojnie... I wiecie co zrobiłam? Wtuliłam się w mojego cudownego faceta, który tak cierpliwie czekał... Który tak cierpliwie to znosił... Mój mąż nie jest jakąś tam pierdołą... po prostu tak bardzo kocha.... Nigdy nie zapytał, czy ktoś jest... ale chyba czuł... Naet jak była jakaś wpadka, to nie dążył... jakby się bał potwierdzenia... Dopiero teraz dojrzewam by mieć dziecko... Dopiero teraz dojrzewam by nie złoscić się na nie, ze wszystko komplikuje.... Dopiero teraz... po 1,5 roku .... Obiecałam sobie coś... Że już nigdy, nikomu nie pozwolę się tak wkręcić... Jak każda kobieta potrzebuję dowartosciowania, adrenalinki, nowe ciałko nowy dreszczyk itp itd, ale ile mnie to kosztowało.... Dobrze, ze nie zdążyłam spieprzyć mojego życia... że nikt mi na to nie pozwolił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Haszka
cześć Kochane...Wpadłam na ten topik tak jakoś przypadkiem... Moze nie przypadkiem, bo też mam coś na sumieniu... Wiecie ile zajęło mi by w końcu któregoś pięknego dnia nie pomyśleć o NIM? 1,5 roku... Od ostatniego spotkania minęło 1,5 roku i gdy się obudziłam to pomyślałam... że wczoraj już o nim nie pamiętałam... Było mi nareszcie tak dobrz... Tak spokojnie... I wiecie co zrobiłam? Wtuliłam się w mojego cudownego faceta, który tak cierpliwie czekał... Który tak cierpliwie to znosił... Mój mąż nie jest jakąś tam pierdołą... po prostu tak bardzo kocha.... Nigdy nie zapytał, czy ktoś jest... ale chyba czuł... Naet jak była jakaś wpadka, to nie dążył... jakby się bał potwierdzenia... Dopiero teraz dojrzewam by mieć dziecko... Dopiero teraz dojrzewam by nie złoscić się na nie, ze wszystko komplikuje.... Dopiero teraz... po 1,5 roku .... Obiecałam sobie coś... Że już nigdy, nikomu nie pozwolę się tak wkręcić... Jak każda kobieta potrzebuję dowartosciowania, adrenalinki, nowe ciałko nowy dreszczyk itp itd, ale ile mnie to kosztowało.... Dobrze, ze nie zdążyłam spieprzyć mojego życia... że nikt mi na to nie pozwolił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozmawialam z NIM. czuje ze go stracilam. ze jest juz za pozno. nie chce o tym pisac. chce tylko byscie wiedzialy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
inki- nie rozpaczaj, nigdy nie wiadomo ....zresztą czy jesteś pewna co on myśli?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja powoli zapominam o tym moim...ale ile mnie to kosztowało...Już sama nie wiem czy kiedykolwiek poczuje to co do niego. Nawet teraz wydaje mi się że on był mi przeznaczony. Ten sam znak zodiaku to ja, ten sam temperament, po prostu czytał mi w myślach...ech...trudne to wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie.... ja tez mimo dzisiejszej rozmowy....jakiejs tam nadziei.... mimo jego lez .......... jakos tez czuje ze to NASZ schylek a intuicja nigdy mnie nie zawodzila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Haszko, Czyli tak jak ja kiedys pisalam - 18 miesiecy :( INKI, nie wiem czy jeszcze czytasz ... nigdy nic nie wiadomo ... wiadomo są takie dni kiedy jestesmy pewne ze to koniec, ba ... czasami są deklaracje o końcu ( tu najserdeczniejsz pozdrowienia dla jtw ;) ) ... a potem ... róznie może być.... jak czytasz te wszystkie nasze posty to sama widzisz. A z nim czy bez niego, bedzie kiedys dobrze, zobaczysz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc. Na poczatek kilka slow o tym forum. Przyciagnela mnie tu jedna zmija (stad moj nick), z ktora razem wychodzilysmy z tematu \"kochanka\". Dalysmy sobie rade. Teraz zmija daje dobre rady, a o mnie nawet nie raczy wspomniec. To sie nazywa przyjaciolka!!! Lepiej sie zmijo odezwij!!! Zeby tej Pani ulatwic zadanie dodam, ze ode mnie sie nauczyla pieknego slowa \"qrwa\" i razem meczyllysmy sie z \"weekend\'em\". Co do przejsc. Mam to za soba i NIGDY WIECEJ!!! Bylo, minelo i jest super. Niedlugo bedzie rok. Ciesze sie z wolnosci jaka mam i z optymizmem patrze w przyszlosc. Pozdrawiam wszystkie Panie, ktore jeszcze nie maja takich cudownych zwiazkow za soba. Trzymajcie sie cieplo i urywajcie te relacje, bo im szybciej tym lepiej. Buziaki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JTW , nie nasmiewm się, naprawde ciesze sie z Tobą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem JIW ze sie nie nasmiewasz ja sie sama z siebie smieje jak pamietam siebie z przed roku..... kurcze bylam zupelnie inna zadnych dolow, zadnych schizow........ twardo stalam na ziemi a teraz.............. SZOK..... SZOK..........SZOOOOOOOK!!!!!!! nie poznaje siebie....to nie ja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jtw- kazda to przechodzila....i kiedys twardo stala na ziemi...to co ja wyprawialam to trudno opisac, zachowywalam sie jak oststnia kretynka... a tez podobno jestem realistką

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale chwilowo jestem z siebie dumna nie szaleje.... nie czekam na telefon....na sms........ jestem spokojna wypalilam sie? ........oby to ten dobry objaw ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
doly - pamietam to. Czlowiek dochodzi do takiego momentu, ze doly sa non stop. Czas sklada sie z tego kiedy on jest i kiedy jego nie ma. W tym drugim przypadku jest to jeden wielki dol. W pierwszym - czyli kiedy jest - momenty radosci, ze jest, przerywane dolami, ze zaraz go nie bedzie, ze nie jest moj. Zatem doly, ze jego nie ma, ze zaraz go nie bedzie, ze tak malo czasu mozna spedzic razem, bo tego czasu jest coraz mniej i mniej, ze niby ksztaltuje ise jakas przyszlosc, ale bardziej to jest wiara, ze jakas przyszlosc bedzie, gdzie rzeczywistosc mowi cos zupelnie innego. I jeszcze jak czlowiek broni sie przed ta rzeczywistoscia - rekami i nogami. Tak jak ktos kiedys powiedzial - czlowiek wierzy w to w co chce wierzyc. Chyba dopoki jest nadzieja to wlasnie sie robi. Ciezko jest jednak uciac sobie nadzieje. Sobie samemu. Odwrocic sie, odciac. Ja zostalam do tego zmuszona. On wybral zone. Tak jak wiekszosci tego rodzaju spraw sie konczy. Moj znajomy powiedzial mi kiedys, ze najlepszym sposobem, zeby o kims zapomniec jest odciac sie od tej osoby. Nie widziec sie. Trzy miesiace i po sprawie. I wiecie co? U mnie tak bylo. Zero kontaktu. Na poczatku bolalo. Chociaz w sumie co to za roznica, skoro taki zwiazek boli. Moze taka, ze bolalo troche bardziej, bo nie bylo przerw od cierpienia (czyli spotkan z nim). Duzo w tym czasie trulam znajomym. Musialam wypelnic czyms swoj czas. Non stop bieganie po kolezankach na jakas kawe. Zaczelam troche bardziej dbac o siebie. Poszlam do kosmetyczki, na manicure... Zapisalam sie tez na takie jedne zajecia, za ktore zaplacilam mnostwo kasy. Pozniej z nich zrezygnowalam - juz ich nie potrzebowalam... Pojechalam tez odwiedzic kuzyna, ktory zapraszal mnie do siebie przez ostatnie 4 lata. I tak powoli zaczelam zyc od nowa. Teraz juz mam wszystko za soba, za co dziekuje Bogu. Ciesze sie, ze sie zdarzylo, bo nauczylam sie wielu rzeczy. Najwazniejszego? Ze nie mozna zdradzac, a zdrada oznacza koniec zwiazku. Niezle, prawda? A teraz juz swieci sloneczko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zmijowata.... \" a zdrada oznacza koniec zwiazku.\" nieprawda!!!!!!!!!!!!!!!! przeciez ONI zdradzaja swoje zony.... jesli Twoje slowa odzwierciedlalyby rzeczywistosc to dla nas slonce by zaswiecilo, bo poodchodziliby od zon a ONI tam tkwia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JTW , Piatka za logikę :D Jakas taka wk... ona jestem , przez mojego byłego, a w zasadzie przez siebie samą. Bardzo sie tego wstydzę, ale .... ja od lat śpie na kanapie w tzw. dużym pokoju. Prawie codziennie czekam, az on skonczy oglądac telewizje, zebym mogła położyc sie spać. Czekam sobie w kuchni, czytam i słucham muzyki. I tak od lat :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja tez jakas wkurwiona jestem ale nie wiem z jakiego powodu :P ... wlasciwie nie mam zadnego konkretnego.... moze to taki dzien......a moze cos czuje przez skore :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×