Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

olsza......moze tak i byc, ale w koncu rozwod dostanie tylko sprawdz moze lepiej czy on aby na pewno zlozyl pozew do sadu o rozwod. faceci to mimo wszystko lubia jednak krecic i nierzadko wygodnie im miec zone i kochanke, ktorej niestworzone historie opowiadaja. zatem w zwiazku z zonatym jeszcze facetem nalezy byc ostroznym i miec ograniczone zaufanie. a ja juz przestalam poddawac w watpliwosc, duzo juz przeszlismy i jeszcze trosze i wierze , ze juz tylko bedzie lepiej, bo to co ma byc uporzadkowane bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minimisia
Witam wszystkich mam prośbę piszę pracę na temat rozwdu ,zyciu po rozwodzie i w zwiazku z tym prosze aby osoby, które chca mi pomóc podały swój adres a ja wyśle ankietę mój adres agnieszka_wit@poczta.onet.pl Bardzo prosze o pomoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
minimisia....ale to nie ja sie rozwodze to rozwodzi sie on i ja na ten temat nie chce zbyt duzo wiedziec. wiem , ze oboje zgadzaja sie na rozwod i chca bez orzekania o winie. i tylko niech juz ten rozwod bedzie faktem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BBarteK
do Olsza- na sali sądowej "była" odstawiła teatrzyk, że ona nie chce rozwodu, że widzi przyszłość tego związku. To była tylko zagrywka by być nieszczęśliwą w oczach sędziego, i jaka to ona jest biedna. Jak się facet chce rozwieść to się rozwodzi, jest tylko kwestia ceny jaką musi zapłacić by wyjść z tego związku. W Polsce nie można nikogo do niczego zmusić. Nie znam twojej sytuacji, ale się musisz dobrze zastanowić. Jest przecież jeszcze tylu ludzi. Była żona jest jak kula u nogi i to jeszcze na krótkim łańcuchu i zabetonowana. Po złości będzie zatruwać mu życie, i tobie też. Dla dobra swoich dzieci - rozwali wasz związek. Gby jeszcze rozwód będzie z winy faceta i gdy jego oskubie już ze wszystkiego, to jeszcze będziesz jej płacić alimenty. Jesteś jeszcze młodą dziewczyną, całe życie przed tobą. Zastanów się dobrze, bo w/g mnie to on coś kręci. nie chciałem cię zmartwić, ale nie lubie gdy ktoś manipuluje drugą osobą. Nie zamiartwiaj się. A pamiętaj: "lepiej gdy ci zazdroszczą, niż mieliby ci współczuć". Głowa do góry. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do magistrantki agnieszki
jesli masz ankiete, to jaka masz reprezentatywność skoro zbieradz respondentow na forum:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olsza
Bardzo dziękuję za odpowiedzi, już sama nie wiem co o tym myśleć. Mam 25 lat, on 47 trochę przeraża mnie ta różnica wieku i to, że Jego synowie są w moim wieku. Ale cóż miłosć nie wybiera. Sprawa w sądzie była napewno, ale rozwodu nie ma bo ona się nie zgadza. Nie wiem jak długo czekać, ale boję się, że będę czekała a rozwodu nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ostrożość pomaga, szczególnie w takich sytuacjach, kiedy uczucia są wielkie, sytuację \"książkowe\", a rozowdu dalej nie ma. CZasem jest i tak rzeczywiście, że rozwód długo trwa, strony walczą. A czasem starsza doświadczona strona \"zwodzi\" młodą, naiwną. Dbaj o swój interes, mam tu na myśli Twoje zycie.Całe życie, bo wiem, że sytuacja, w której się znajdujesz, sporo kosztuje życiowo i psychicznie. Trzymaj się ciepło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
> olsza , skarbie jeżeli twój facet ma problem z otrzymaniem rozwodu jest tylko jedna droga , musi odczekać conajmniej 6 m-cyod ostatniej rozprawy i ponownie złożyć wniosek do sądu i oświadczyć ,że nie żyje już ze swoją żoną od i tu data, że ich małżeństwo to już tylko fikcja ,że próbował wcześniej ratować ten związek ale to już nie ma sensu bo nastąpiła zmiana w ich życiu nie kochają się nie mają wspólnych celów itp. im tego będzie więcej tym lepiej . A przez ten okres teoretycznie on powiniem mieszkać sam aby przypadkiem nie ponosił winy za rozpad pożycia ich małżeństwa . A może on się boi rozwodu bo może jest szantażowany albo jeszcze coś innego dzieci się na niego obrażają ? raczej w tym wieku żadko ktoś się decyduje na tak długi romans . Najlepiej będzie jak z nim o tym porozmawiasz . Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pisałam wcześniej, że znajomi czekają na II sprawę rozwodową. Mieli dziś - ona się nie stawiła, była tylko jej pani adwokat, a i tak sąd orzekł rozwód (oczywiście bez orzekania o winie). Tak więc może i dla was zapali się światełko w tunelu, bo przecież chciec to móc!!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej wszystkim forumowiczkom :-) Pozdrawiam was serdecznie i jednocześnie kieruję zapytanko - mój-nie mój zamierza złożyć pozew o rozwód, bez orzekania o winie. Pisze pozew i potrzebujemy solidnej argumentacji, chcemy, by sprawa odbyła się jak naszybciej, by było jak najmniej rozpraw by oszczędzic stresów sobie i wreszcie móc być razem. Udało sie ją namówić na rozwód bez orzekania o winie, i mam nadzieję, że tak juz pozostanie. Pozew chce złożyć jeszcze przed świętami, dlatego zwracam się do Was o pomoc - co napisać w tym pozwie, by miało to ręce i nogi... Pozdrówka...:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koneffka, witamy w temacie:) Na stronach www Rzeczpospolitej jest kącik porad prawnych - nazwijmy to w ten sposób. Są tam ściągi pozwó rozwodowych. POszukaj tam, niestety więcej poradzić nie umiem. Ale w otchłani Internetu pewnie sporo znajdziesz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Anouk, Na stronie rzeczpospolitej juz przekopałam wszystko, ale jesli chodzi o konkretną argumentację niewiele mi to pomogło niestety. Szukam dalej..może któraś z Pań pomagała pisać lub słyszała uzasadnienie, będę wdzięczna za help :-) Zanim do Was napisałam, przeczytałam topic od deski do deski - dziewczyny - jestem z wami i trzymam kciuki, by sprawy potoczyły sie po Waszej myśli. Mnie się udało i jest mi teraz jak w bajce, choć momentami było bardzo ciężko, były łzy, zwątpienie i nerwy. Juz chciałam się poddać, ale chyba od samego początku wiedziałam, że to facet mojego zycia. Dzisiaj jesteśmy razem, rozwodzi się i mimo, że cały trud rozwodu jeszcze przed nami, wiem, że nam sie uda - nie może być inaczej. Innym razem opowiem wam historię :-) Tymczasem wracam do pracy, Pozdrawiam serdecznie i życzę dobrego samopoczucia :-) :-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Konefffka.....witaj, razem z podobnymi problemami zawsze razniej. u nas bylo tak , ze pozew pisalismy wspolnie przy pomocy bardzo zaufanej osoby z mojej rodziny , ktora z prawem ma wiele wspolnego. nie bylo zadnego rozpisywania sie. a dowodem byly zeznania stron. w uzasadnieniu bylo napisane , ze od roku nie mieszkaja razem , ze nastapil trwaly rozklad pożycia małżeńskiego, a w szczególności, że zostały zerwane między małżonkami więzi duchowe, fizyczne i gospodarcze. bylo o dzieciach, i jego zobowiazaniu do placenia okreslonej sumy alimentow. zajrzyj sobie na strone http://www.poradaprawna.pl/index.php a poza tym w google wpisz pozew rozwodowy lub rozwod lub jeszcze cos z rozwodem i tych przykladow gotowcow jest naprawde duzo. a ja sie chyba bardziej denerwuje na ta jego sprawe niz on . ale razem dajemy rade.jak dobrze , ze On jest.Kocham Go bardzo. pozdrowionka, a tak w ogole to cos pustawo tu u nas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo się powoli sytuacje klarują....u mnie też kupiłam stół:P Pozdrowionka dla wszystkich :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miłego, spokojnego ,ciepłego - pełnego miłości weekendu Buziaczki P.S Angel innocent pachnie jak \"wieczna miłość\" - ostatnio otulam się nim ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam po długiej nieobecności... pojawił się u mnie nowy problem , zauważyłam że nie potrafię rozmawiać z moim o jego dziecku, on niechętnie porusza ten \"temat\" motywujac to tym, ze nie chce zeby mi smutno było albo cos takiego - a mnie właśnie dziwnie jest gdy wraca z odwiedzin ( u matki dziecka) i .......nic nie mówi - jakby ten czas nie istniał, a wtedy rusza moja fantazja... jak mam poruszać ten temat ? jak wybrnąć z tego? nie ukrywam że niezręcznie się czuję, a najgorsze jest gdy np moja mama mnie pyta co tam u jego dziecka, co mu na mikołaja kupił itd....a ja- niewiem :o no i co z tym zrobić ?? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, Za moment zamykam kompa i ruszam na weekend z moim-nie moim. Dziękuję wam za porady. Anouk - czy udało sie kupic taki okrągły stół jak chciałaś? Pewnie wspólne obiadki smakują przy nim lepiej ;-) Garniera - głowa do góry! Wiem jak jest ciężko, czasami wystarczy jedno zdanie, a człowiek czuje sie jakby mu ktos przejechał skalpelem po sercu. I jeśli on nie czuje potrzeby rozmawiania o tym - wrzuć na luz. Ja czasami wolę nie pytać, bo boję sie odpowiedzi - i nie to, żebym dowiedziała się czegoś przykrego, ale sama sobie dorabiam później niepotrzebne scenariusze i zapadam sie w czarną dziurę.... Trzymam za was kciuki i życzę miłego weekendu. :-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Garniera, jednak rozmawiac, rozmawiac i jeszcze raz rozmawiac. Przedstaw mu swoje wątpliwości, ale jednak wykaż zainteresowanie jego sprawami - a jego sprawą teraz jest dziecko... Wiem, że to trudne, ale musisz się przełamac, w ten sposób pokażesz mu, że ci zależy na jego sprawach i na nim również..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak....ale jak rozmawiać skoro ja zaczynam temat, a on....tak jakoś to obchodzi tu przemilczy, tu coś obejdzie i ...temat zostaje odsuniety.. mnie boli- bo jak pisałam jestem zazdrosna o to ze on ma dziecko z inną, ( za co juz mnie się oberwało na topicu) - no ale co tu sie oszukiwac , ja bym bardzo pragnęła zeby mi opowiadal sam od siebie co robil dzis z dzieckiem. bo wtedy jakos przeszlabym na porzadku dziennym do tego, a tak własnie dorabiam sobie scenariusze. a te niedopowiedzenia stają się strefa wielkiej tajemnicy ...takie sacrum co to nie mozna go poruszać.... wiem ze potrzeba na wszystko czasu, tak więc jednak powiedziałam mu ze mnie to dreczy- wiec moje stanowisko zna.- jak poczuje chec , potrzebe mówienie to chyba sam podejmie temat, nic na siłę.... :( nie możemy też z drugiej strony przemilczac tego tematu jakby zupełnie nie istniał, bo przyjdzie czas a ja będę grubo zaskoczona że dziecko zaczyna mieć jakies konkretne miejsce w jego życiu. tylko pragnełabym żeby on w koncu zaczął mówić.......tylko jak go skłonic do tego?? teraz poczekam, pomilczę, pogryzę się w język, ale najgorsze jest to że innym opowiada- rodzicom swoim , znajomym jak go pytaja jak rośnie dzieciak.....a mnie? co ze mną?? doskonale wyczuł że mi przykro , bo płakałam gdy sąd zadecydowal na widzenia w domu matki , tymczasowo na szczescie- ale chcialabym troszkę uczestniczyc w tym jego ojcostwie.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no niech te sytuacje trudne sie wyklaruja. a ja zauwazylam , ze kiedy on mowi cos o dzieciach, a mowi w dodatku wtedy gdy zapytam, to potem jest mi smutno.podobnie zauwazylam, ze nie lubie sluchac o osobach ,ktore znaja jego prawie ex. ja nawet nie mam ochoty tych znajomych poznawac. ostatnio jakos tak mi trudno z tym wszystkim.nie oderwe go od jego przeszlosci,nawet nie chce, ale nie chce w tej jego przeszlosci uczestniczyc. widze jak mocno ooddzielam to od mojego zycia. trzymajcie sie dziewczyny.tak to jest raz lepiej znosi sie ta cala sytuace , a raz trudno sobie poradzic z tym , ze jeszcze trzeba poczekac chwilke na to by bylo nasze szczescie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hej olsza
a co za różnica, czy on dostanie rozwód czy nie? ostatecznie możesz sypiać na zmianę z nim i jego synami, takim jak ty wszytsko jedno komu nadstawiają

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak ja nie lubię
takich podłych babiszonow jak to COŚ powyżej. Kochanie, to ze tobie wszystko jedno komu nadstawiasz, nie znaczy że wszystkim innym też. Wyżywaj się na mężusiu co ci rogi doprawil a nie na obcych osobach,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkie, pojawiłyście się wczoraj wtedy, kiedy ja poszłam popracować:P Garnierka, wiem, że Wam ciężko, ale rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa jest chyba jedynym wyjściem. Nie budujcie między soba murów. Wydaje mi się też, że te podpytania Twojej mamy są zdrową reakcją. W końcu fakt posiadania dziecka przez Twpjego mężczyzna ma wpływ na Wasze losy. Pozdrawiam serdecznie i życzę cierpliwości w oswajaniu się z tą sytuacją. Czas robi swoje.........też nie lubię sytuacji przypominajacych MI:( ale lekki dystans pomaga:) Ale czas upływający działa na Waszą korzyść:) i kojąco dla Waszej psychiki, szczególnie jeśli chodzi o relacje z dziećmi. Tak mi się wydaje;) Stół mój jest piękny, okrągły art deco, po rozłożeniu zmieści się 12 osób. Jestem w siódmym niebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale ja mam hustawke nastrojow. ale to bez sensu. sama rozne rzeczy sobie wymyslam a potem mi zle. zadreczam siebie jego. co to dalej bedzie. tak sobie mysle, ze jak juz on uporzadkuje to co ma do uporzadkowania do przestane sie szarpac. chyba ludze sie. to facet z przeszloscia i ta przeszlosc ma wplyw na nas. az sama nie wierze , ze moglam sie znalezc w takim zwiazku. nigdy bym nie uwierzyla jesli ktos by mi to powiedzial. trwam, trwam w tym wszystkim i juz nie wiem czy to nie jest ponad moje sily. wszystko co zwiazane z jego przeszloscia odsuwam jak najdalej od siebie. i jak tak dalej pojdzie to w koncu jego odsune, albo on odsunie mnie. czasami sie dziwie, ze on tez to wszystko ze mna wytrzymuje. niby jest wszystko dobrze, ale wcale ja nie czuje sie dobrze. boje sie , po prostu boje sie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dzewczyny... Widzę, ze załapałyscie niezłego smutasa :-( Cieżko jest mi sie wypowiadac na temat dziecka, bo mój-nie mój nie ma z tamtego związku. Jego znajomi mówią - na szczęście nie miał dziecka (i ja w głębi serca też się cieszę). Zadziwia mnie zawsze to, jak my kobiety same potrafimy się czasami nakręcić i zamęczać niepotrzebnie złymi myślami, wspominkami czy scenariuszami godnymi Spielberga. Nie mówię tu o sytuacjach, z którymi rzeczywiscie musimy sie zmierzyć, ale o takich, które same sobie wymyslamy. Często łapię sie na tym, że myślę jak to było między nimi, jak Ją przytulał, jak kiedyś z nią planował bobasa, jakie imię mu wymyslali, jak zasypiał obok niej. I zaczynam się nakręcać, łapię deprechę i złoszczę sie na niego w duchu. Na szczęscie po chwili uzmysławiam sobie co mnnie zezłościło, że powód jest równie głupi jak moje myślenie i kreowanie obrazów w głowie i kopię się sama w pupsko. On jest tak troskliwym, ciepłym i wrażliwym facetem, że gdybym poddała się i nie walczyła o nas (czasami oznacza to walke ze sobą - jak powyżej) to nie wybaczyłabym sobie tego do końca życia. Nie jest mi łatwo, bo przywykłam do życia w samotności, ba - nawet to polubiłam, i byłam w stanie radzić sobie ze wszystkim sama. Teraz mam Go obok siebie, nowe radosci i nowe zmartwienia, runęła moja kamienna twierdza w której mieszkałam i buduję DOM - na nowo, z Nim. Przecież właśnie to jest najważniejsze. Ninke - chyba każda z nas się husta czasami na swoich nastrojach - wątpliwosci sa zawsze i to niezależnieod tego, czy wiążemy się z kawalerem czy rozwodnikiem. Są silne uczucia, są i emocje. Proponuje ignorowac zupełnie wpisy typu \"hej olsza\" - sarmackie pieniactwo i tyle. Pozdrawiam was i życzę miłego dzionka :-) :-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze jedno: \"Według mnie najwieksza odwagą jest życie w stanie zadowolenia. Każdy potrafi być nieszczęsliwy. Ale do poczucia błogości potrzebna jest ogromna odwaga - a żeby ja poczuć, trzeba nad soba popracować...\" Tak więc - odwagi w byciu szczęśliwym :-) :-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koneffka, chyba jestem upośledzona, bo ja takich wizji czy obrazów nie miałam:P Bolało mnie, że ona była wcześniej jego żoną, tylko to. Ale to z czasem przechodzi, w ogóle się zapomina o tym. Zawsze stoje na stanowisku, że warto być ostatnią miłością mężczyzny niż pierwszą. Bo ta jest nabardziej dojrzała, najpełniejsza i najbardziej świadoma. Nie chodzi o to, że przed nami ktoś był, przecież mysmy też były w jakiś związkach. Ważne jest to, że jesteśmy ze sobą, i będziemy do końca! Trochę obok tematu, ale ninke, nie warto się dołować rozmyślaniami. Ważna przyszłość:) aze po drodze zdarzają sie jakiej figle nastrojów, przeciez jesteśmy kobietami:P i luibimy włos dzilić na trzy:) I Strach czasem też zagląda. Ja chyba bałam się tylko raz tak naprawdę, po pierwszej sprawie...... Ściskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anouk - tylko pozazdrościć. Ja sobie czasami sama zasadzę takiego wkręta, że włos nie na czworo a na szescioro dzielę. Ale staram sie zapanowac nad tym a przede wszystkim właśnie zapanowac nad sobą. Są rzeczy ważniejsze i zgadzam się z Tobą, że lepiej być tą ostatnią. My jeszcze jesteśmy przed rozprawami i tego własnie się boję - że będą jakieś szopki, że Ona nie wytrzyma i stanie okoniem (juz było tak kilka razy, że jednego dnia wszystko ok, a nastepnego padało hasło :nigdy Ci nie dam rozwodu, bo nie będzie \"po twojemu !!!\" ) Czas działa na naszą korzyść, wiele rzeczy po prostu puszcza się w niepamięć i staramy sie skupic na naszym związku, a nie na tym, co było...bo to juz przecież przeszłość. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koneffka, głowa do góry, rozwód to olbrzymi stres. Jednak nie ma takiej możliwości, że żona będzie odgrażała się: ja nie dam mu rozwodu! Sąd orzeknie wówczas o winie, ale tego, że ktoś nie chce być czyimś mężem nie da się zatrzymać, jeżelion już nie chce:) I masz rację, uważam się za osobę szczęśliwą, ale to szczęście jest wypracowywane przeze mnie, przez nas. A nie nam dane......raz na zawsze. I nie warto wyolbrzymiać problemów, analizować wszystkiego \"zgodnie z logika kobiecości\" (a co to znaczy? a dlaczego?) Czeka Ciebie kilka stresów, a potem normalne życię, z dniami niezapomnianymi i świetnymi i taimi, że chcemy, żeby sie nie wydarzyły. Takiej normlności wszystkim na tym topiku życzę:) Trzymajcie się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×