Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

Hej dziewczyny. Coś strasznie u nas cicho na topiku,czyżby kompy wam zamarzły? U mnie bez zmian, Miłek napisał juz pozew i czeka na akceptację ze strony Księżnej udzielnej. Jest tak zimno, że przez weekend nie wychylę nosa spod kołdry. Jadę dzisiaj po pracy zrobic weekendowe zapasy jedzenia i zaszywam się pod kołdrą, spod krórej nawet trzęsienie ziemi mnie nie wywabi, no chyba, że skończy mi się winko ;-) Pozdrawiam Was ciepluchno :-) :-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie w te mrozy:) Choć u mnie -6, a i tak wszyscy narzekają, że zimno przeraźliwie;) Tak sobie ostatnio myślałam, czy gdybym znała przyszłość i wiedziała, jak sprawy będą wyglądały, jak będą się układały (nasze zakochanie, jego rozwód, gromy ze strony szanownej ex, krytyka ze strony bliskich itp), czy drugi raz bym się zdecydowała? Odpowiedź brzmi tak, bo jestem szczęśliwa, bardzo nawet. Mimo, że była stresów masa, nerwy, jakieś wątpliwości. Dziś nie mam żadnych. Zrobiłabym dokładnie drugi raz to samo:) Po prostu dobrze mi i chyba jemu też, co stanowi, że jesteśmy bardzo szczęśliwi ze sobą. Reasumując: Do pełni szczęścia brakuje mi tylko wymarzonej kanapy:P hihihi. Bo reszta już jest, albo jest w drodze:) Bywajcie, życzę wszystkim ocieplenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wlasnie ja przezywam te wszystkie trudne chwile, ktore Ty Anouk masz za soba i mam nadzieje, ze za jakis czas tez bede mogla powiedziec tak jak Ty i ze warto bylo przezyc razem te trudne chwile by potem bylo dobrze. pomimo , ze jego rozwod jest juz za nami to jeszcze duzo przed nami by zyc wlasnym zyciem, by zyc spokojnie, by to wszystko co zwiazane z jego przeszloscia sie poukladalo. na szczescie malymi kroczkami sie uklada. a tak pozatym to wszedzie o tym mrozie mowia a u mnie 2 stopnie powyzej zera i ladny dzien na spacer. trzymajcie sie cieplutko wszystkie niezaleznie od miejsca zamieszkania. gorace pozdrowionka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech... jak ja wam zazdroszczę, że wszystko idzie w dobrym kierunku. U mnie utknęło w jakimś punkcie :(Od dobrego miesiąca nie ma między nami namiętności takiej jak między mężczyzną a kobietą (wiecie o co chodzi) :) Czuję się nieatrakcyjna dla niego jako kobieta. Bardzo mnie boli takie \"odrzucenie\". On mówi, że problem jest w nim i prosi o cierpliwość... A ja nie wiem o co w tym wszystkim chodzi? Może któraś z was ma jakieś pomysły? Kochamy się ale czuję, że ten związek obumiera :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Groszku jest zima, a potem wiosna:) Tylko tyle, że zima zdarza się parom z długim stażem i odchowanymi dziećmi.....przeważnie i statystycznie. Nie wiem..... mogę natomiast stwierdzić, że jestem dość nieufna do męskich stwierdzeń, że wszystko jest OK z Tobą, a problem leży w nim. Chociaż z drugiej strony mój mąż miał też kiedyś dla mnie taką odpowiedź, chodziło o domowe obowiązki i niestety usocjalizował to na \"dawny sposób\", jej sposób i musiał przestawić się na nasze tory:) Smutnoo, że tak piszesz: obumiera. Ale wiem też, że siły witalne związku czerpane są z energii i zaangażowania obu stron, a nie jedynie jednej. W końcu dotarły do nas mrozy, ale u nas w domu wiosna:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zielony_groszek
Ja myślę żę on następnej szuka. To taki typ zdobywcy. Zdobył żonę i porzucił. Zdobył ciebie i też porzuca. Teraz poluje na następną do czasu aż będzie jego i też ją porzuci. Taki łowczy niestety! :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do zielony_groszek
A może już zatęsknił za żoną, rozważa, żałuje albo chce wrócić do niej. Bo co nagle ty niedobra?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anouk, dziękuję za obiektywizm :) Do pozostałych wipisów - nie, nie jest typem zdobywcy. Dziś mieliśmy długą, ważną rozmowę i już wiem o co chodzi :) I w kwestii wyjaśnienia - czasem, w takich związkach jak te nasze, pojawia się strach. I czasem też świadomość jak bardzo są one poważne. Jedno miesza się z drugim i gdy już wiemy, jak ważne jest to co mamy, boimy się \"schrzanić\". A my na chwilę staneliśmy w miejscu. Sama wcześniej tak miałam... uciekałam. To wygoda. Dać z siebie, tylko tyle żeby ta druga osoba nie odeszła. Cóż, czasem dać całego siebie wymaga dużej odwagi. Szczególnie gdy kiedyś zostaliśmy odtrąceni. Na szczęście dużo rozmawiamy, próbujemy zrozumieć nasze uczucia i siebie nawzajem. Będzie dobrze. Musi być :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zielony groszku....fajnie , ze znowu piszesz. a te czerwone wpisy zawsze sie moga pojawic , bo ktos wie lepiej i nie ma jak to przygadac. oczywiscie , ze moze byc roznie jak facet jest w trakcie rozwodu , czy nawet po rozwodzie, po co zakladac, ze bedzie zle. rozmowa jest najwazniejsza i wyjasnienie sobie wszystkiego. mi nasze rozmowy bardzo pomagaja, choc czasami cierpliwosci mu brak. poniewaz jestem ta druga to czuje sie jakos tak niepewnie, pomimo tego , ze wiem , ze on jej nigdy nie kochal, nigdy jej nie powiedzial , ze kocha. az trudno bylo mi w to uwierzyc, bo w koncu byli malzenstwem a jednak . milosc musi byc wzajemna by zwiazek mial szanse na przyszlosc. ten jego byly zwiazek rzeczywiscie nie mial szans, chociaz gdyby nie ja, to moze zyli by dlugo i nieszczesliwie. mysle o naszej terazniejszosci, bo przyszlosc i tak pokaze, czy dobrze robie wiazac sie z facetem po przejsciach. dobrze , ze jestescie, bo w realu takiego podobnego przypadku jak moj nie znam. trzymajcie sie cieplutko pomimo takiego mrozu okropnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Groszku, ja jestem straszliwie subiektywna, myślę z punktu widzenia, mojego sposobu widzenia świata, doświadczeńi rozmyślań. Juz dawno odeszłam od obiektywności, nie ma jej:) Mam swoja prawdę i tyle. Każdy ma swoją. I niestety Groszku bardzo rzadko jest tak że więzi międzyludzkie są symetryczne:) więc jeśli się nam to trafi, trzeba o nie bardzo dbać:) Rozmaiwajcie, rozmawiajcie i jeszcze raz rozmawiajcie. Bez tego kończy się nawet największa miłość, choć też czasem jest cudnie, jak można sobie wspólnie pomilczeć. Tylko, że moim zdaniem na takie wspólne milczenie pracuje się latami, a i tak nie każdemu związkowi jest dane. W związkach bywa, że zdarzają się jakieś cienie, cienie naszych wątpliwości, nieradzenia sobie ze wszystkimi uczuciami, które w nas są. I często romowa je leczy, wyjaśnia, oczyszcza. A rozmowy szczególnie są ciekawe i mądre, kiedy ludzie mają swoje doświadczenia. Pozdrawiam i wracam do SPSSa:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, jesteście kochane :) Dziękuję wam za wszystkie mądre słowa... i wciąż czytam :) I czekam aż będę mogła napisać, że ... psst ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, cicho coś... Ale wiem, że czytujecie też inne topiki... Też mi się czasem zdarza, tyle tylko, że ren o drugich dotyczy mnie w tak niewielkim stopniu, że właściwie(uffff) jest nie o mnie. Celineczka, napisz coś więcej.... Ninke, widzę, że dalej trwa u Ciebie \"rodzinny zastój\". Mama to przeżywa. to zrozumiałe. Szkoda tylko, że widzxi to w taki sposób, co ludzie powiedzą. Martwi się o Ciebie i kocha Ciebie, tyle tylko, że...wiesz, co mam na myśli. Jedno jest pewne i to może powiedz swojej mamie, skoro się na to nie zdecydujesz (związek z nim), może być, że będziesz tego żałowała do końca życia, będziesz się robić zgorzkniała, a częśćiową winę za taką decyzję przeniesiesz na matkę... Bo w końcu dla rodzica powinno być najważniejsze dobro dziecka i jego szczęście:) Tyle tylko, że rodzice mają jakąś niezwykły dar do prognozowania negatywnych alternatywnych scenariuszy. Dla mnie jest najważniejsze, co ty czujesz, co on czuje, jak razem wyobrażace sobie życie. Mój bardzo subiektywny punkt widzenia. Ważne jest też ułożenie relacji jego z dziećmi i pośrednio też Twoich. Dopiero wtedy reakcja Twojej mamy. Tak ja to widzę. Zobaczysz, że potrzeba jej jeszcze czasu i \"podglądnięcia\" Was, jacy jesteście dla siebie na codzień. Teraz mi przyszło do głowy, o ile jest taka możliwość, może byście zaprosili ją do siebie na kilka dni. Wiem, że atmosfera może być różna, ale może być też przełomem. U mnie bosko, oprócz tego, że mój samochód nie przywykł do takich mrozów i stoi sobie przed domkiem. Jeszcze 3-4 tygodnie i będziemy mieszkać w nowym naszym mieszkanku. Już takim, w którym można się rozmnażać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie... u mnie bez zmian...nawet nie mam co pisać ale sprawdzam czy cos piszecie. Dalej tkwie w takim związku, on bez rozwodu ..co ja mam zrobic gdy między nami jest dobrze, a rozwodu nie ma? tak myślę że skoro nie da się teraz - za dużo nerwów narosło , to może poczekać...tak czy siak jeśli przyjdzie kryzys , to samo sie rozwiąże... to dziwne strasznie- oni nie chcą byc razem nie kochają się ale az tak sie nienawidzą ze nie potrafią dogadać...i na to dobry jest chyba tylko czas... ja mam czas, poczekam, mieszkamy razem i troche tylko durnie się czuję gdy pomyślę w jakim związku tkwię...ale czy ten papierek jest mi do czegos potrzebny? tłumaczę sobie że nie...bo lepiej mi z takim tłumaczeniem żyć..choć wiem że kiedys wymiękne.., ale tez kiedyś w końcu pójda na ugodę... ile to na trwałe ustanie pożycia jest....5 lat separacji!!?? o mój Boże....ale nie zmienia to moich uczuć do niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny, zagladam na kafe nie tak czesto jak kiedys a to dlatego, ze mieszkamy razem , duzo sie dzieje , poza tym Kochanie tez czesto na komputerze lubi siedziec. i ostatnio wciagnelo nas kolko krzyzyk i non stop gralismy. Anouk.......bardzo Ci dziekuje za rady. sytuacja o tyle sie zmienila, ze my mieszkamy z moja mama. jest to dosyc duzy dom i tak glownie ja chcialam zebysmy tu mieszkali. musimy sobie na wiosne gore domu wyremontowac, by czuc sie dobrze i tak po naszemu. . w sytuacjach codziennych zycie z moja mama jest ok. ale jak ja wezmie na gadanie o tym ze zycie sobie marnuje to wszystkiego mi sie odechciewa. dlugi czas moja mama byla sama, a teraz zdecydowalam , ze wroce i bede w tym domu, w koncu moim rodzinnym domu mieszkac. dla niego wiem , ze nie jest to latwe, gdyz jakby nie patrzec mieszka u kogos. ale dajemy rade. a poza tym glownie ja nie chce wydawac pienedzy na mieszkanie skoro mam dom. nie wiem moze to zle , ze mysle o sobie, ale nie chce tez by moja mama dluzej mieszkala sama. wczoraj mielismy trudna rozmowe jesli chodzi o jego dzieci. nie poznalam jeszcze jego dzieci, bo tak naprawde to nie spieszy mi sie do tego, choc jestem nastawiona do nich pozytywnie. jego dzieci wiedza o mnie , o nas. nawet jego ex wie. i przy kazdej narzajacej sie okazji wspomni mu cos o mnie. najgorzej gdy robi to przy dzieciach. ona ma jakiegos goscia z czego bardzo jestesmy zadowoleni. Kochanie jest pomiedzy tym wszystkim i to od niego wiele zalezy by te skomplikowane relacje byly dobre. niestety on spotykajac sie od czasu do czasu z dziecmi widzi pod jakim sa wplywem ex. poza tym tej ex sie nie dogodzi. nie odzywal sie dluzej do dzieci to robi mu awanture, odzywa sie czesto do dzieci tez awantura. wiem jedno ja jej nie chce poznac. Nie wiem jak nasze zycie bedzie w przyszkosci wygladac, ale nie potrafilabym zrezygnowac z tej milosci. wierze, ze pokonamy wszystkie ewentualne przeszkody. a tak poza tym to chcemy wziac slub i nawet o tym juz poinformowalismy rodzine. Garniera....w koncu musi sie jego malzensto zakonczyc, i kochajac sie wytrwacie i przetracie.i po takich trudnach naprawde doceni sie to co sie ma. wiem jakie czekanie jest ciezke. z tego powodu to ja nawet nie bylam blisko niego tylko mieszkalam i pracowalam daleko. ja nie potrafilam zyc z nim wiedzac , ze jednak nie ma rozwodu. bylo mi ciezko i zle i nawet nie chcialam miec z nim kontaktu blizszego. wszystkiego dobrego dla Was i niech w tym roku nas przybedzie. pozdrowionka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ninke, widzę, że obie teraz mieszkamy w rodzinnych domach:) Też chwilowo wprowadziliśmy się do rodziców, teraz kończy się trzeci miesiąc naszego mieszkania. Zmieniamy mieszkanie, kupiliśmy większe, a żeby jakoś sobie poradzić z i tak sporym kredytem mieszkamy teraz wszyscy razem w domku. Na szczęscie dom wielki i nie odczuwa się tego zupełnie:) Ale i tak nie możemy się doczekać jak już wszystko będzie tak jak ma być przez najbliższych kilka lat:) Ale dobrze nam tu, siedzimy wieczorkami w te mrozy przy kominku i pijemy grzańca, naśmiewając się z polityków:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Garnierka, trzymaj się, czeka Cie teraz spory okres oczekiwania, pokory i nauki cierpliwości. Podziwiam Cię:) Szkoda, że to wszystko musi u Was tak wygladać, szkoda, że są osoby, które nie rozumieją, że przez swoje postepowanie krzywdzą same siebie, ujmują sobie szansę na szybsze \"nowe porządki\" w życiu:) Trzymaj się ciepło, niestety nic Ci nie jestem w stanie powiedzieć o separacji, nie jestem prawnikiem. Albo popytaj znajomego prawnika, albo szukaj w internetowych prawniczych witrynkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj dziękuje dziewczyny za słowa...otuchy! bo właśnie to mi dały, ciesze sie ze odpisałyscie. dzis jest dzien jego widzenia z dzieckiem 4 godziny poza domem matki...u jego rodziców są. Zwykle gdy zabiera dziecko to do swoich rodziców lub na jakies rozrywki czy do sklepu. nie do naszego mieszkania...ja nie widze sie z jego dzieckiem. choc kiedys na samym poczatku miałam okazje go poznać. Rośnie u nas pewna bariera , temat tabu- niedobrze sie z tym dzieje, ale właśnie chodzi mi o to dziecko . im dłużej to trwa tym bardziej ja sie oddalam. narazie (niestety) nie wyobrażam sobie jak my to wszystko pogodzimy. Szczerze mu mówię ze prowadzi podwójne życie...niezdrowe to jest, ale czas CZAS jest tym co stanowi lekarstwo na wszystko...moze i tutaj właśnie trzeba czasu aby wszystko poukładać.pośpiech nie sprzyja. wkurza mnie że tamta kobieta nie chce sie dogadać , że wiecznie robi problemy..po co? to tez tak jakby nie miała szacunku do samej siebie., wie o mnie a rozwodu nie da! dogadac sie nie chce...i żyje sobie, sama przeciez tez w takim układzie nie ułoży sobie zycia. chyba że nie chce.....dziwna osoba.. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja wlasnie robie nalesniki. Kochanie sie ucieszy jak wroci i taki slodki obiadek bedzie. Garniera......tak to juz niektore osoby maja, ze wola jakies walki od spokoju. bo przeciez tej kobiecie tez by bylo latwiej gdy juz ich sprawy byly uporzadkowane. u nas wciaz jest poruszany temat kasy, bo ona wciaz na cos chce i nawet dzieci spotykajac sie z nim mowia o kasie. ja tez jakos dziwnie sie czuje gdy on spotyka sie z dziecmi. poniewaz teraz jest zimno , to odwiedzal ich ostatnio u niej w domu. niby nic bo wiem jaki Kochanie ma stosunek do niej czyli kompletynie olewajacy a wrecz ten stosunek jest negatywny. strasznie jej nie lubi. ale mimo wszystko ja sie jakos dziwnie czulam wiedzac , ze on jest w tamtym domu. w koncu przyjdzie taki czas , ze jego dzieci beda mogly nas odwiedzic. a jakie relacje beda miedzy nami to czas pokaze. latwo moze nie byc , bo ja jestem przedstawiana jako ta co odebrala dzieciom ojca i ojciec sie wyprowadzil. chociaz jego dzieci swoj rozum mialy i widzialy , ze rodzice w jednym mieszkaniu mieszkaja a zupelnie oddzielnie. one nawet nie widzialy , zeby rodzice sie przytulili , ucalowali. czasami sie zastanawiam jak jego dzieci zareaguja na nasza milosc. milosc , ktora caly czas sobie okazujemy. Anouk.......u Ciebie z tym mieszkaniem o o tyle latwiej , ze jestescie po slubie , no i Twoi rodzice przekonali sie do Waszego zwiazku. u mnie fakt, ze moje Kochanie moze zostac moim mezem jest nie do zaakceptowania. no i tylko ten czas pokaze jak to wszystko bedzie. mam chwile slabosci, ze chcialabym by nas nie bylo ,by kazde poszlo w swoja strone, jednak my zawsze idziemy w tym samym kierunku. wierze, ze bedzie dobrze. milego weekendu dla Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Pobieżnie, ale co nieco poczytałam z Waszych opowieści i zdecydowałam się dołaczyć :) moze moja historia da komuś do myślenia, moze kogoś umocni... W każdym razie, ja tez jestem ze swoim facetem ponad 3 lata. Poznałam go, jako zonatego faceta, chociaż nie mieszkał już żoną parę lat, no i po krótce mówiąc te trzy lata to było dla mnie pasmo czekania, łez, bo jakoś mozolnie wszystko się toczyło - w sumie, nie z jego winy, bo z rozwodem ze strony ex nie miał problemów -bo wieloletnia separacja to w zasadzie w kwestii rozwodu to formalność...Ale wszystko jakoś tak powli się ciągnęło, w końcu dostał ten rozwód, zaczeliśmy planować ślub i jakoś w pewnym momencie się rozmyślił...to znaczy, dalej twierdzi, że chce ślubu ,rodziny, dziecka, ale co do terminów nie moze się zdeklarować... jest mi starsznie źle, bo wiele przeszłam, czekałam cierpliwie, żyjąc nadzieją tego, co biecywał...A teraz wegetuję i codziennie rano się budzę z nowa nadzieją, czy mozę znowu zaczniemy rozmawiac o tym...A nie rozmawiamy i czuję się źle...bo mam wiek \"odpowiedni\" do posiadania dziecka, nic nie stoi na przeszkodzie, a on odsuwa myśl o slubie jak najdalej... Nie wiem, co powinnam dalej robić, bo przypieranie go do muru nic nie da, wiadomo, pod naicskiem zamknie się jeszcze bardziej, ale ja nie potrafię tak żyć, bez planów, motywacji, perspektyw... kurcze, sama nie wiem co robić...Nie chcę obudzić sie jako trzydziestokilkuletnia kobieta, kótra nie będzie miała już w ogole szansy na nic... Rozgadałam się trochę, ale teraz widzę, że trochę racji mieli ci, którzy odradzali mi ten zwązek, a ja broniąłm sie całą sobą. ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koneffka
Witam dziewczyny, Troszke mnie nie było, odpoczywałam sobie (czytaj:chorowałam) w zaciszu domku ale praca wzywa... :-) U mnie bez zmian, w tym tygodniu mam nadzieje, że uda nam się sfinalizowac sprawę z pozwem i machina ruszy. A między nami? Harmonia, spokój i pewność. Czekamy na wiosnę, na zieleń i ciepełko. Dopieszczamy się nawzajem i cieszymy z tego, co jest i jak jest między nami. Przykro mi czytać o waszych kłopotach i rozterkach, ale głowy do góry. Anouk ma rację - szczera rozmowa jest bardzo ważna - nie pozwólcie, by wasze obawy zatruwały was od środka. Lepiej wyjaśnić sobie wszystko spokojnie niż masochistycznie zadręczać się myslami o tym, ze coś jest złe a może być gorzej. Zawsze jak mnie jakaś myśl dręczy to rozmawiam z Miłkiem i staram się poukładać w głowie wszystko jak trzeba. Pozdrawiam Was serdecznie, ślę uśmiechy :-) :-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, u mnie pewien impas w kompromisach. Mój mąż zaparł się na rower ( w jego wersji rower to ok.8 tyś), ja chcę kanapę. I mamy konlikt interesóe. Przecież nie kupimy roweru, żeby siedzieć na nim w salonie????? ;) Ehhhhhh, kręci nosem też na krótkoczasową wizję zakupu nowych krzeseł:( :( heh, tylko jest rower, rower, rower......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Koneffka
Anouk zawsze mozna jeździć rowerem dookoła stołu w salonie (o ile pamietam zdobyłaś wymarzony okrągły ;-) Tak to jest z tymi mężczyznami - zazdroszczę Ci, że urządzacie juz wspólne WŁASNE mieszkanko :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Koneffka, też będziesz miała tą frajdę. Tylko wolałabym kanapę i krzesła zamiast roweru. czy jestem jakaś dziwna??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No co Ty :-) Faceci tak maja, tez miałam przypadek maniaka rowerowego, ze górak za 800 zł to nie rower :-/ No to co - pytam - ma kółka i siodełko... Ja narazie tylko marzę o naszym wspólnym domu - tymczasem w miare mozliwości upiekszam wynajmowane mieszkanko, by nam się przyjemniej mieszkało :-) Oj, znajdziesz sposób, by męża namówić na kanapkę (niech porówna ile róznych zastosowań ma kanapka, a ile rower ;-) :-) jestem pewna, że pobiegnie po kanapę ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
On ma łańcuch rowerowy zamiast zwojów mózgowych:P Mianiak rowerowy uprawia downhill, a rower zjazdowy tylko z nazwy przypomina rower. Też bym chciała, żeby go miał, tylko boli mnie kwota, którą trzeba wyłożyć. Wolałabym kanapę:) Tylko mój mąż smieje sie wtedy, że u mnie kanapa, to nie to,, co większość ludzi nazywa kanapą, szczególnie pod względem cenowym. Ale jakoś to będzie, może weźmiemy w ratach:( Obiecałam mu, że kupi sobie ten rower. I tak przekonałam już go do tego,żeby nie wisiał na ścianie..... Życie i małżeństwo to sztuka kompromisu. Ostatnio mam nadmiar roboty i jestem zdenerwowana i do nich mniej skora. Przyznaję się:( Konefffka, za czas jakiś będzie i własne. Myśmy tez kiedyś wynajmowali, potem kupili kawalerkę,a teraz Pełnogabarytowe mieszkanko:) Wszystko przed Wami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy ma jakieś hobby, moje też nie należy do tanich, bo jeżdżę konno i rozumiem ludzi, którzy każde pieniądze są w stanie wydać na pasję ;-) Fakt, czasami żal wydawać tyle pieniążków, ale co tam. :-) My, żeby zarobic na domek, będziemy pewnie musieli wybyć na jakieś 2-3 lata za granicę i zawalac jak osiołki, ale cóż...warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiatam was jak miło jest wejś na ten topik i nie spotkać się od razu z wrogością:) U mnie wszystko po staremu czyli motylki w brzuszku i ciągłe trzymanie się za rączki. Tylko czasami mi doskwiera takie dziwne uczucie jak on jedzie do córki. Wczoraj powiedziałam mu że nie godzę się na odwiedziny u jego ex i ma coś z tym zrobić bo ja mam tego dość . Dzisiaj przyjechał do nas jego brat z Niemiec i będzie przez tydziń więc czasu za dużo na myślenie nie będę miała może to i lepiej bo misiek planuje jazdę na nartach z córką, a tam będzie ex. Ja od jutra zaczynam jazdy samochodem bardzo sie cieszę ponoć jestem janlepsza z teorii od 10 lat (oczywiście w tej szkole do której chodzę) zobaczymy jak pójdzie mi nauka jazdy w praktyce. Myślę też o rzuceniu palenia , bo to szkodzi dzidzi, ktorą chcę już zmajstrować w tym roku oczywiście z miśkiem. Ostatnio trochę pokłóciłam się z nim o kwestię ślubu i rozwodu a wszystko przez ex , (to wam daruję bo tem pasuje tylko do topiku drugie....) Po za tym jestem przybita nowym otoczeniem i charakterem ludzi, którymi sie otaczamy. Nawet nie macie pojęcia jak bardzo różnią się od tych z innych części Polski. Dobija mnie czasami ich mentalność. Chcę tutaj zacząć nowe życie ale z pracą tutaj jest tak kiepsko że narazie tylko z miśkiem prowadzę jego firmę, ale już tak bardzo chciałbym pracować niezależnie od niego., a jedyne co mogłam znależć do tej pory to sprzątanie w wypożyczalni kaset za 400 zł m-nie , więc nadal jestem formalnie bezrobotna co tak naprawdę najbardziej mi doskwiera, choć pracy u miśklka mam tyle że czasami sie niewyrabiam ale mnie nie o to chodziło w życiu. Pozdrawiam cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Celineczka, fajnie Cię słyszeć:) Po przerwie. Trzymam kciuki za całokształt nowych porządków, szczególnie pracę. Czyżbyś się przeprowadziła na wschodnią stronę?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dominium Spokojnie, jedna jaskóla wiosny nie czyni..... :) Twoja historia jest inna od mojej, będziemy więć dla siebie kontrapunktem:) Moja miała bardzo piękne zakończenie, od razu zastrzegam się, że jak na razie:P Chociaż kwestia rowerowa nadal nie rozwiązana:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×