Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

Patio, o jaką manię kupowania butów chodzi bo nie rozumiem? A może podejrzewasz, że jestem kimś kim prawdopodobnie nie jestem? Znaczy się, nie za bardzo rozumiem Twoje pytanie o buty na topicu o rozwodzących się facetach ;) Doprecyzuj lub zapytaj wprost. Słowo, że odpowiem :) A buty lubię kupować, jak kazda kobieta :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Whim, a widzisz:P A wczoraj były u Ciebie i Garnierki takie nerwy:P A ja właśnie wróciłam, już po pracy nr 1 i nr 2 :D w końcu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ubierz ciepłe majtki:p I wyklejaj najlepiej, jak umiesz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uffffffffffffff dobrnełam do końca ;) Garni - gratulacje !!!! i dużo spokoju ;) No dziewczynki , ale zrobiłyście popis wpisów :P Kurde już myślałam, że odłożę to na jutro ;) No cóż nie zawsze mam czas aby pisac i czytać, dzisiaj właśnie był taki dzień, od rana jezdziłam po śląsku (górnym) :O:O:O Jestem padnięta :O Ale za to byłam w końcu w tym centrum Rawa ;) No i na ul Warszawskiej w Katowicach w tym salonie Hi-Fi i wybrałam w końcu sobie kolumny do kina domowego ;) oczywiście B&W ;) takie nowe cudo produecenta, które wbydowuje się w ścianę ;) Mój cieszył sie jak dziecko, bo dzięki temu pozwole mu na kolumny do stereo ;) , a co mi tam, jak bedzie na podłodze tylko jedna para kolumn to jeszcze przeżyję ;) Pozdrawiam cieplutko ;) PS do dzisiajszych tematów ustosunkuję się jutro ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Whim ;) - gratuluję lokum ;) a u mnie lejeeeeeeeeeeeeeeeee strasznie :O Pa, pa pa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale spokój... jutro skrobne wam maila... dopiero malowac skonczyłam a on padł spac...na filmie...o 20 rozumiem ze nudny film do tego zmęczenie....i emocje opadły.. dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Garni ;) Wiecie co, ja dostałam kartę od wesołego Romka :D:D:D:D:D:D:D taka niebieską z białą różyczką :O czyżby liczył na mój głos w wyborach ???:P wy też w skrzynkach ostatnio macie taką pocztę?????? do mnie ostatnio już nawet castorama pisze :D:D:D:D:D:D:D:D:D:D no a teraz jeszcze ten min. edukacji :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie wszystkie! Śledze topik od samego początku i choć nigdy się nie odzywałam, bardzo uważnie czytam co dzień o Waszych problemach, smutkach i radościach. Oczywiście nie bez przyczyny. Przyciąga mnie tu podobna do Waszej sytuacja. Wprawdzie mój Ukochany już nie jest już żonaty, nawet dziecko nie łączy go z byłą żoną, jednak rownież i ja mam swoje problemy, trudne i beznadziejne dni oraz czuję się bezradna. Noje problemy moga się Wam wydać śmieszne, żadne, dziecinne, ale dla mnie to ogromny ból i smutek.Z gory przepraszam za dlugosc wpisu, ale ciezko w kilku slowach opisac najwazniejsze lata zycia... Poznaliśmy się ponad 2,5 roku temu. Moj M rozstal się z żoną w styczniu 2004, we wrzesniu juz byli po rozwodzie. Jego malzenstwo trwalo formalnie 4, a w praktyce ok 3 lat. Wszystko rozlecialo sie, bo zona zdradzila go z jego najlepszym przyjacielem. My zaczelismy się spotykać w kwietniu, a razem jestesmy od lipca 2004. Od początku byl problem z moimi rodzicami. Nie podobalo im sie wszystko, a szczegolnie roznica wieku miedzy nami - 8 lat. Uwazali, ze M jest dla mnie stanowczo za stary. Nie liczylo sie nic - ani to, ze jest dobry, kochany, czuly, troskliwy i opiekunczy, ani jego odpowiedzialnosc ani zadna inna cecha powszechnie uwazana za pozadana. Wynikalo to byc może z tego, ze nigdy nikogo nie mialam i M byl moim pierwszym chlopakiem (mam teraz 22 lata, on 30) - byli sceptyczni, oschli i wciaz traktowali go jak obcego.Dlatego tez zdecydowalam, ze nie powiemy im od razu, ze M jest rozwodnikiem, tylko poczekamy az sie do niego przekonaja, az go polubia i zobacza, jakim jest dobrym czlowiekiem. W tym czasie robilam \"podchody\", rozmawialam z mama o ludziach rozwiedzionych, probowalam wybadac jej stosunek do takch osob i ich prawa do milosci i szczescia - zaznaczam, ze jestesmy katolikami. Niestety, sytuacja sie nie zmieniala, ani po pol, ani po roku, ani po dwoch, nie polubili go tak naprawde, wrecz przeciwnie. W zeszlym roku postanowilismy zamieszkac razem- nie oglismy bez siebie dłużej zyc. Ale zeby nadac temu wieksze znaczenie, bardziej podniosle - postanowilismy najpierw sie zareczyc. I wtedy zaczelo sie pieklo. Moi rodzice sie zalamali, mma ciagle plakala, zaczela brac leki uspokajajace,itd. Jestem jedynaczka, wiec bylo to tym bardziej straszne. Zareczylismy sie oficjalnie,ale odlozylismy wspolne zamieszkanie o pol roku - na lato, zeby rodzice jakos sie z tym oswoili. Ale minelo pol roku i wszystko zaczelo sie od nowa. Mama znow plakala, bo liczyla, ze przez ten czas \"sie opamietam\". Doszlo do tego, ze wyprowadzalam sie jak zlodziej - rodzice pojechali na wakacje, a ja wyprowadzlaam sie sama. Mieszkamy razem juz kilka miesiecy, ale rodzice nigdy u nas nie byli, bo nie przyajada \"do obcego domu\"(mieszkamy w domu rodzinnym mojego M, ale sami - jego rodzice maja swoje mieszkanie, 40 km od domu moich rodzicow). Wszystko jest problemem - to, ze za rzadko przyjezdzam (1-2razy w tyg.), ale przede wszystkim to, ze zyje \"na kocia lape\" przeciw Bogu i ludziom. Najwiekszym problemem jest to, ze rodzice nie znaja prawdy o przeszlosci M. Nie rozumieja, czemu nie cgcemy sie pobrac, wstydza sie mnie - rodzina nic nie wie o tym,ze sie wyprowadzilam. Teraz juz wiem, ze bledem bylo niepowiedzenie wszystkiego od razu, ale...no wlasnie - chcialam, by najpierw przekonali sie do niego, bo przeciez jesli ktos wie cos takiego, od poczatku jest uprzedzony. Liczylam,ze go polubia i ze im wtedy opowiem wszystko, ale jest coraz gorzej - mama stala sie jakby jeszcze bardziej religijna, wciaz mi wymawia, ze zyje jak bezboznica, ze nie chodze do spowiedzi, komunii, pyta, jak mi nie wstyd. Dowiedzialam sie niedawno, ze slub cywilny to nie slub, ze sie nie liczy. Dzis, gdy bylam u rodzicow, ama znow mnie \"cisnela\" - dlaczego nie chcemy slubu, dlaczego tak zyjemy, przeciez slub za kilka lat to bedzie wstyd - \"po tylu latach mieszkania razem, to pasuje tylko wziac cichy slub\". Dlateog dzis peklam i pisze o tym tutaj. Nie mam siostry, ktorej moglabym sie wyzalic, poradzic i ktora moglaby mnie obronic, wstawic sie za mna u rodzicow...:( Jestem zalamana, skolowana, pogubilam sie calkiem i wszystko mnie przeroslo. Mama byla zawsze moja przyjaciolka, a teraz nie umiem z nia rozmawiac, bo ona placze, obwinia mnie, potepia. A znalazlam ie w syt., ze musze wybierac - albo rodzice albo milosc... Do tego sama wszystko przezywam, bo jetsem wierzaca i czuej sie zle, nie mogac w pelni uczestniczyc w zyciu Kosciola - powinnam sie z tym liczyc od poczatku, ale po prostu nie spodziewalam sie, ze bedzie tak ciezko, ze bede sie czula jak grzesznica, ze tak bede to wszystko przezywac. M to cudowny czlowiek, moja Polowka - jestem tego pewna, ale kocham moich rodzicow, wiem, ze maja prawo byc rozczarowani, nie rozumiec, itd, choc nie wiem, czemu sie odcinaja, buntuja i tak dlugo potepiaja i zyja nieustannie sie dolujac i obarczajac mnie wina. Nie chca sie pogodzic z moim wyborem, maja mi go za zle, a najgorsze jest to, ze ich rozumiem...Nie wiem, co robic, nie wiem, jak sobie z tym poradzic - mam wrazenie, ze wszystko robie zle...czasami juz nie daje rady, jak dzis ;( Pozdrawiam i zycze Wam wszystkim dobrej nocy...i sily, bo wiem, ze Wasze problemy sa pewnie wieksze, a moje pewnie wydaja sie banalne, a jednak bola i drecza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poniewaz nie ma dzisiaj Yenny to pozwólcie że otworzę dzisiejszy dzień. Piekne słonko u mnie ..........zaliczyłam spacerekz rana zimno ale dzisiaj to mi w duszy gra diabelska muzyka ........................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lete
Ninke, czerwone jagody Witam wszystkich Dzis mam z nim spotkanie, jedzie do mnie ..jestem z jednej strony zadowolona, a z drugiej czuje niepokój...Poradz mi czy rozmawiac z nim na temat jego rozwodu, czy poczekac na to co sam powie ??? Jeżeli porusze ten temat, to bedzie wiedział, ze mam takie stanowisko i ten warunek musi być spełniony bysmy mogli byc razem, nie mówiąc, jakbym zgadzała sie na bycie tylko kochanką, mówiąc moge wymuszać , a on moż ebedzie musiał kłamać... Co robić????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lete, ja bym powiedziała, ja powiedziałam... wprawdzie mój luby mieszkał osobno zanim zamieszkaliśmy razem ale najpierw złożył pozew a potem ze mną zamieszkał... mimo że ja nie miałam dziecka i cała sprawa tylko mnie dotyczyła i mimo że właściwie ten rozwód mi samej jest do niczego niepotrzebny i jego brak bardziej jego niż mnie gryzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Petitka, powiedz w końcu rodzicom prawdę. I zapytaj ich czy zdają sobie sprawę, że swopim zachowaniem tracą córkę? Co to za miłość rodziciwelska, która każe wybierać albo my albo on? To oni powinni zrozumieć, że skoro Cię kochają to pragną Twojego szczęścia. Twojego - rozumiesz? Nie ich szczęścia dla Ciebie. Waidomo jest, że każdy rodzic podchodzi ostrożnie, nieufnie, że chciałby oszczędzić swemu dziecku rozczarowań i bólu. Ale oprócz tego, że jesteś ich dzieckiem jesteś także dorosłą kobietą. Pora by to zaakceptowali. Cóż... jeśli jednak będziesz zmuszona dokonać wyboru, to musisz podjąc decyzję sama. Ale zastanów się czy masz odwagę żyć z myślą, że przekreśliłaś sznansę na 50 kolejnych, szcześliwych lat u boku ukochanego mężczyzny kosztem 20 - paru, które dotychczas przeżyłaś z rodzicami? A ślub kościelny.. hmm no cóż, jak to mówią albo rybka albo pipka ;) To też musi być Twoja decyzja, ale zawsze istenije możliwość unieważnienia jego ślubu kościelnego. Długotrwały proces, ale skoro on Cię kocha, to zrozumie Twoją potrzebę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lete
aana tez mi sie tak wydaje, niech zna moje stanowisko i zasady...A co ma byc to bedzie.. Ale dreczy mnie myśl, ze mógłby mnie oszukiwac mówiąć, ze składa pozew. Czy mozna sie upewnic ze tak jest? Byłabym spokojna i nasze spotkania miałyby zupełnie inny grunt, mogłabym byc sobą, a tak jestem spieta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Petitka, masz problem, obawiam się że większy niż to że on był żonaty... Twój problem to rodzice (wybacz ale moim zdaniem toksyczni), nie akceptują go od początku, nie pasuje im nic (tak wygląda to z Twojego postu), pewnie jak byłby wolny to nie podejmowaliby tematu ślubu tylko nadal mieliby za złe to co dotychczas... nie wiem co Ci poradzić... jestem w innej sytuacji - dziecko rozwodników (oboje ułożyli sobie życie), bardzo samodzielne w osądach (nie ma szans by mi coś narzucić) – więc nawet nie umiem sobie wyobrazić takiej sytuacji, dla mnie rodzice są murem na którym można się oprzeć a nie który mi czegoś broni (czy mnie przed czymś broni) wybacz będę kategoryczna ale taka jestem - ja powiadomiłabym rodziców, że to jest mój wybór i liczę na to że go uszanują, jeśli będą przesłanki na to że ich stosunki z moim (Twoim) wybrankiem się znormalizują, że przestaną omijać Twój dom, że zaczną traktować Twoje życie jako coś normalnego a nie wstydliwą chorobę, to rozważysz możliwość małżeństwa (cywilnego) i częstszego bywania u nich (z nim bo jest Twoim partnerem i winni Was jak parę podejmować) nie jestem katolikiem, więc nie wiem czy Cię nie urażę tym tekstem ale może jest możliwość unieważnienia małżeństwa Twojego ukochanego i tym samym załatwienia sprawy ostatecznie a! kwestię że nie mówiłaś rodzicom że jest rozwiedziony, a pewnie kiedyś to wyjdzie (informacja ma to do siebie że kiedyś „wylezie z szafy”), możesz skwitować słowami że nie chciałaś dawać im do rąk argumentu przeciwko niemu a robili wszystko by go jak najbardziej umniejszyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lete
Czy to , ze chce ze mna juz zamiszkac swidczy o jego uczciwych wobec mnie zamiarach ? zaznacam , ze pracuje w innym miescie niz mieszka..Mógłby tak zrobić, a przyjeżdzając do mnie jakby do naszego domu na weeekendy, mógłby zonie mówić, ze musi zostac w pracy...nie umiem sobie z tym poradzic :(((((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lete
Petitka uważam , że musisz rodzicom jasno przedstawic swoją sytuacje...masz prawo do szczęscia i własnego zycia... wiem ,ze trudno stanąc pomiedzy ukochanym a rodzicami, lecz wydaje mi się , ze Twoja mama uzywa jakby szantażu wobec Ciebie.. powołując sie na wiare... Owszem , zgadzam sie ale moze "uspokój " Mamę, powiedz Jej, ze On jest tym człowiekem na którego czekałaś i z czasem Twój ukochany będzie starał sie o tzw. rozwód koscielny, czyli uznanie jego małzeństwa za niebyłe... byc moze to sprawi ,ze Twoja Mama sie wyciszy i bedzie mogła z innej perspektywy spojrzec na Wasz związek.. A swoją drogą, bardzo duzo małżeństw uniewaznia swoje małzeństwa...Popytaj w swojej parafii..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm... Leta, mój ukochany wchodząc do mojego domu dał mi pozew (z czerwonymi pieczątkami sądu) do ręki ze słowami „popatrz, widziałaś kiedy pismo sądowe?”, tak więc nie miałam cienia wątpliwości co do tego... Ty tez tego oczekuj, ja wiem ze nie możesz mu powiedzieć wprost, że nie uwierzysz póki ni zobaczysz ale przecież przeprowadzając się do Ciebie przywiezie swoje rzeczy: ubrania, dokumenty, zdjęcia, które pewnie i tak będziecie razem rozpakowywać (musisz mu przecież udostępnić szafy i półki, objaśnić jak mu będzie najwygodniej) nie wierzę że tego pozwu on ze sobą nie weźmie i że Ci go nie pokaże

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lete
On stale mi mówi jak mnie pozada, jak pragnie i świntuszymy :)))) sobie przez telefon, a moze onszuka tylko seksu , bo brak mu tego w domu? jak poznać, ze mnie kocha... (((( ze muna mnie zalezy a nie tylko na łózku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lete, ja kto? myślisz że pomieszkiwałby u Ciebie w weekandy a oficjalnie mieszkał z żoną? boję się że zostałaś bardzo skrzywdzona że jesteś aż taka nieufna... choć może i dobrze że wolisz sprawdzić wszystko... i jest jeszcze możliwość że on rzeczywiście kręci i Ty to podświadomie odbierasz (też mnie kiedyś oszukano i wiem że gdybym wtedy posłuchała intuicji to bolałoby o wiele mniej) kochana, ja myślę że zamieszkując u Ciebie facet przyjedzie z walizkami pełnymi ubrań, bielizny, zdjęciami, dokumentami... że przywiezie pamiątki, listy od i do rodziców, przyjaciół... chyba nie jest tak głupi żeby myśleć że tego nie zauważysz? a swoją drogą możesz zażądać by przeprowadził się na raz, by nie jeździł tam i z powrotem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i jest jeszcze jedna możliwość – poprosić o przedstawienie rodzicom, zanim zamieszkacie razem chcesz poznać jego rodziców bo chcesz poznać rodzinę do której wchodzisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie! Dziekuje wszystkim, ktore ustosunkowaly sie do mojego postu. Wszystko co piszecie jest bardzo spojne i niestety to samo mowi moj narzeczony, ja wewnetrznie tez czuje, ze zachowanie moich rodzicow nie jets do konca normalne ani fair wobec mnie. Ale coz, przyzwyczaili sie, ze zawsze bylam zgodna, spokojna - jestem typewm dobrej grzecznej coreczki - nigdy nie chodzilam na zadne imprezy, nie mialam nawet chlopaka,zawsze dorze sie uczylam, a teraz jak powiedziala wczoraj moja mama \"polecialam za M jak cma\". Uwaza, ze on po prostu hce ulozyc sobie zycie i to, ze mieszkamy razem poprawia jego sytuacje - ma studia, dobra prace, dom, wiec tylko kobieta byla mu potrzebna, a ja...na tym trace. Wciaz studiuje, wiec teraz \"doszly mi jeszcze nowe obowiazki zw.z prowadzeniem domu\". Nie pomaga tlumaczenie, ze radze sobie ze wzystkim, ze dzielimy sie obowiazkami domowymi. Mama probuje wszystko zrozumiec, ogarnac, ale nie potrafi - siedzi w domu i teskni, mysli, martwi sie. Wczoraj powiedziala, ze nie ma nic do M, ze chce, bysmy byli szczesliwi, ale nie moze sie pogodzic z tym, ze ja - osoba, ktora biegala codziennie do kosciola, zyje teraz jak ostatnia grzesznica. To mnie tak \"rusza\" byc moze dlatego, ze sama nie czuje sie dobrze, spokojnie w takiej sytuacji i marze, by bylo \"normalnie\", po kolei - bysmy mogli sie pobrac. Co do uniewaznienia, papiery do sadu biskupiego zostaly wyslane juz w czerwcu, teraz czekamy. Poczatkowo, chcialam poczekac z wyjawieniem prawdy do czasu \"wyroku\", ale widze, ze to moze ciagnac sie jeszcze latami i nie wiem, czy jest sens tak dlugo to ukrywac. Niestety rodzine mam taka, a nie inna. Moja rozwiedziona kuzynka nie szuka nikogo, bo uwaza, ze nie ma prawa, ze ma meza, ze juz przysiegala, wiec nie moze tak grzeszyc. Moj tata w zeszlym roku bardzo przezyl, ze jego chrzesnica brala \"tylko\" slub cywilny - nie rozumial, glowil sie,itp., a to przeciez nie bylo jego wlasne dziecko! Jezdzimy wspolnie do moich rodzicow, ale mama nie ukrywa, ze narzeczenstwo to nie malzenstwo, ze on nie jest jej zieciem, tylko obca osoba i jedynie sila sakramentu zmienia takie rzeczy. Oni sie miotaja, bo nie moga zrozumiec mojego postepowania, nie znaja prawdy, wiec to oczywiste. Ja sie miotam miedzy nimi a M. nie wplywa to dobrze na nasz zwiazek - ja sie zamykam w sobie, placze prawie po kazdej wizycie w domu; a wczoraj, gdy uslyszalam od M, e moi rodizce sa beznadziejni i ze musze wybrac - albo on albo oni, to mialam ochote uciec jak najdalej od wszystkiego. Kocham go bardzo, ale nie potrafie sobie poradzic, rozwiazac tego wszystkiego i naprawde nie myslalam,ze bedzie tak ciezko, ze bede musiala wybierac miedzy najdrozszymi mi osobami. chcialabym, by rodzice byli ze mnie dumni, a nie wstydzili sie mnie i mego zycia. No i oczywiscie slub koscielny tez jest dla mnie bardzo wazny, a cywilny, szczegolnie biorac pod uwage podejscie calej mojej rodziny, wydaje mi sie taki bez znaczenia - nie wyobrazam sobie, ze np bede mogla go przezyc, byc wtedy przeszczesliwa, majac za plecami osoby myslace o wszystkim z politowaniem:( Z gory przepraszam Was wszystkie, bo wiem, ze dla wielu, moze nawet wiekszosci slub cywilny jest tak samo wazny. wiem ,ze moze to niepowazne z mojej strony, bo przeciez wiedzialam, z kim sie wiaze i czego moge sie spodziewac, ale im bardziej kochalam, tym mocniej odczuwalam, ze choc jestem \"jego polowka, jego jedyna prawdziwa miloscia\", to jednak tamtej dal wszystko, rowniez to, czego prawdopodobnie nigdy nie przezyje ze mna. Im wieksza milosc, tym bardziej to boli. Moze osoby \"bez przeszlosci\"- jakiejkolwiek (zaznaczam, ze ja wczesniej nawet sie z nikim nie calowalam) nie powinny sie wiazac z kims, kto przezyl az tyle - strasznie ciezko jest mi zaakceptowac to wszystko. Dlatego czesto mam wrazenie, ze jestem bardzo, bardzo zla osoba ;( Pozdrawiam i zycze milego piatku dla Wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I znow mi wyszedl elaborat:( Przepraszam, to chyba jakies zboczenie zawodowe filologow;) - calkowity brak zwiezlosci, ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lete
aana tak czuje to przez skóre, ze z jednej strony mnie pragnie, uwielbiamy byc ze sobą, pomagął mi gdy miałam problem, a z drugiej strony twierdzi , ze rozmawiał z zona o rozwodzie, a ona nie miała nic przeciwko temu, ale stwierdziła ,ze dla dobra ich dzieci - nastolatki- muszą to jak najdłużej zachowac w tajemnicy... przeciez dzieci i tak sie dowiedzą, ja wyczuwam ,ze On mnie w ten sposób zapewnia ,ze sie chce rozwieśc bo wie i zna moje stanowisko. Powiedziałm mu jasno ,ze moge z nim byc ale jak się rozwiedzie, bo nie zamierzam zyc w trójkacie. On twerdzi ,ze mu rozwód nie jest potrzebny i juz od razu możemy zamieszkac razem. Czy mozliwe, zeby żona tak reagowała na wiadomosc o rozwodzie. Jeszcze w te wakacje byli razem w górach, jak jest ze mna to nie odbiera od niej telefonów, a twierdzi ze jest gdzie indziej, tzn, w pracy Co o tym mysleć? Moze chce rozwodu, ale bez przyznawania się ,ze kogos ma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nooooooooooo i klops :O już sobie przygotowałam odpowiedz na wczorajsze posty, a tu bach dzisiaj znowu ich tyle :O dziewczyny ja chyba się poddaję :D:D:D:D:D:D:D w końcu topik żyje swoim życiem ;) Petitka, ;) twoi rodzice uzywaja wobec ciebie szantażu emocjonalnego :O albo ślub z facetem, którego oni zaakceptują , albo mamusia i tauś na serce umrą :O - bardzo , ale to bardzo ci współczuję !!! Ale jest jedno wyjście porozmawiaj z rodzicami i powiedz, że ty uważasz , że na ślub to stanowczo za wcześnie w twoim wieku, że ze względu na rodziców chcesz odłożyć całą ta ceremonię, bo chcesz, aby oni bliżej poznali twego faceta, po za tym jesteś ich jedyną córeczką i chcesz dobrze dokonoać wyboru życiowego ;) Powiedz, że tobie zależy na ich szczęściu , ale też na twoim własnym, a że jestes jeszcze młoda to chcesz bliżej poznac swego wybranka, aby za kilka lat nie musieć sie rozwodzić :P powiedz, że jesteś katoliczką i rozwód dla ciebie to zło konieczne , i dlatego zwlekasz ze ślubem, aby upewnić sie czy ten facet to jest ten jedyny na całe życie ;) ( Wiem, że to naginanie prawdy, ale w ten sposób bynajmniej wybrniesz dlaczego nie macie ślubu, uwierz mi , jak rodzice usłyszą o ewentualnym rozwodzie to przestana naciskac na ślub ;) to dopiero byłby dla nich wstyd ;) Troszkę kłamstwa jeszcze nikomu nie zaszkodziło! Pozoatym mały szantażyk wobec rodziców to nic w porównaniu do tego co oni tobie robią :O ) Trzymaj się cieplutko ;) Lete ;) \"Jak poznac , że mnie kocha? \" Nooooo i to jest dopiero pytanie ;) A no stąd, że ci to okazuje ciągle ;) Że mu na tobie zalezy ;) itp itd ;) Co do rozwodu, to przeciez możesz go o to wprost zapytać, bo sorrki jak tu nie wiedze związku ani z naciskiem, ani z przesłuchaniem tylko ze szczerą rozmową!!! Przeciez tobie zalezy na tym aby być jego kobietą a nie kochanką, więc w czym problem??? Pozdrawiam ;) Dziewczyny mam pytanie !!! Jak kobieta mieszka w Warszawiei tam jest zameldowana, ale pochodzi z Lublina, a facet jest zameldowany w Poznaniu, ale pochodzi z Łodzi, no i mieszkają razek powiedzmy w Krakowie - to gdzie muszą zawierać ślub cywilny????????????? moga w dowolnym mieście, czy musi to byc miasto meldunku , któregoś z nich ??? i którego???? i czy można wybrac sobie dowolny urząd stanu cywilnego w Polsce, czy to jest jakas rejonizacja ???????????????????? - liczę na was ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do lete
On Cię zwyczajnie oszukuje. Urlop z żoną?? Nie odbiera telefonów?? Otwórz oczy!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tego co wiem, juz nie obowiazuje zadna rejonizacja. Cyt. \"W urzędach stanu cywilnego nie obowiązuje już (jak było to jeszcze do niedawna) rejonizacja - co w praktyce oznacza, że możemy zawrzeć związek małżeński w dowolnie przez nas wybranym USC na terenie całej Polski\" ( http://slub.interia.pl/abc/news?inf=606902 - wiecej info) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×