Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

Czytam Was już od dawana, bo moje życie podobne do życia wielu z Was. Teraz zdecydowałam się napisać, bo wszystko zaczyna się jeszcze bardziej komplikować. Kocham mężczyznę od wielu lat, On kocha mnie od 7 lat. Chciał być ze mną już wtedy gdy się poznaliśmy. Ja wtedy byłam młodziutka i nie zdecydowana. On jest cudzoziemcem. Ja nie chciałam z Nim być jako jego żona, nie chciałam z NIm wtedy na poważnie się wiązać. Wiedział że kończy Mu się wiaza, a do karju nie nie mógł wróćicć. Związał się z inną, ale ze mną kontaktu nie zerwał!!! Nadal chciał ze mną być. Z tamtą szybko się potozyło, rodzina jej ttak jakoś Go wmanipulowała, że nie mógł jej zostawić, wchodziły w to duże pieniądze i mieszkanie. Pojawiło się dziecko z nią. On nadal był ze mną jednocześnie przez 4 lata nie chciał z nią brać ślubu i był nielegalnie w Polsce. PO 4 latach miał dosyć, bała się deportacji, rodzina zaczęlą naciskać, że musi się z nią ożenić. Zrobił to. Ślub był cywilny, nawet obrączek nie miał, tylko pożyczył. Teraz nawet nie pamięta kiedy brał ślbu :-) Cały czas był też ze mną. NIe chciał mnie zostawić. Kochał mnie, a ja wciąż Go zwodziłam. Jego brat w zazdrości (też chciał ze mną być :-) ) wykrzyczał, że mój ukochany ożenił się jakiś czas temu. On przprosił, powiedział, że nie powiedział bo bał się, że mnie starci, że chciał powiedzieć, ale nie wiedział jak, żeby mnie nie starcić. Odeszłam. Przepraszał, prosił, żebym nie odchodziła, płakał, mówił, że nie chce mnie starcioć. Ja byłam twarda. Związałam się z inym. Ale Mój ukochany wciąż był w moim sercu. Próbowałam odciąć się cąlkiem od niego. Zmiana nr telfonu, powiedziałm mu że wyszałm za mąż. Trwało to 2 lata. On wciąż walczył o kontakt, wciąż twierdził, że mnie kocha. Przyjeżdzał szukał mnie, pisał, dzwonił. Przez wszystkie te lata bycia z tamtą był nieszczęśliwy. Wszyscy naokoło wiedzieli że tamto małżeństwo to była katastrofa. Nie chciał z nią być, ale było dziecko, które On bardzo kocha. Już wcześniej poiwedział jej, że nie będą ze sobą do końca życia. Związał się z inną, myślał, że może z nią zacznie nowe szczęśliwe życie. po 2 latach spotkaliśmy się. Miłość rozkwitła do niweyobrażalnych rozmiarów. Świat się zatrzymał, już nic nie było wązne, tylko, że że chcemy być razem! Do końca życia! Pokochaliśmy się jeszcze bardziej, jak nigdy dotąd! Właściwie od razu powiedział żonie, że jej nie kocha, że nie chce z nią być, że już tam nic się nie zmieni, że chce się wyprowadzić, ale nie ma dokąd. Dzieli nas odległość. Nie mógł wytrzymać do weekendu, przyjeżdżał co tydzień 600 km! NIe mógł tam normalnie funkcjonować, wciąż dzwonił, bardzo tęsknił,.! PO 4 miesiącach wyprowadził się z domu. I tu się zaczyna wszystko komplikować. Na początku było ok, był pewny, że zrobi wszystko byleby być ze mną. PO kilku dniach spotkał \"życzliwego\" kolegę swojej żony, który mu nagadał. Zaczęły się kłopoty finasowe, nie miał gdzie mieszkać, nie miał pieniędzy, wszyscy tam zaczęłi go osaczać i obwiniać, a ja byłam daleko. Za miesiąc ma jechać w odwiedziny do swojej rodziny. Tęsknił za synem i wystraszył się potwornie! że go straci! Nie wytrzymał. Powiedział, że chce tam wróćić przynajmniej na jakiś czas. Ja postawiłam ultimatum, że jeśłi wóci ja odejdę. Załamał się, pojawiły się wątpliwości. Powiedził że mnie kocha, że chce być ze mną ale nie wie jak to zrobić. Chyab dziasiaj tam wróci. Nie powiedział, ze mnie zostawia, powiedział zę zrobi wszystko żeby mnie nie zostawić. Ale jest w kompletnym dołku, rozsyapł się cłakeim. Ma ogromne atpliwości. Mówi, że nie chce starcić syna, że boi się, że kiedyś syn mu zarzuci,że ich zostawił, że nie che,aby syn się \"zmarnował\", żebymiał do niego żal. A ja boję się ;-(((( Nie chcę Go starcić!!! Nie po tylu latcha walki! On tyle lat walczył o mnie a teraz yzykuje, że starci mnie, choć dzień wcześniej zarzekła się, ze za nic w świcie już mnie nie straci!!! Nie wiem co robić. Nie wiem jak Mu pomóc? Nie wiem czy to tylko chwila załamania, bo jest bardzo zmęczony wszystkim, nawet tym jeżdzęńniem co tydzień 600km! On mói, że potrzebuje teraz odpoczynku, że potrzebuje czasu,że tonie jest takie łatwe jak Mu się wcześniej wydawało, że nie ma siły na nic. Że nic już nie wie. Ale wciąż mnie kocha! Powiedział, że musi się uspokoić, nabrać sił i odpocząć, że musi pomyśleć, i że jak wróci ze swojego karju, to wetdy podejmemiy decyzję, co będzie dalej i jak będie dalej. A ja się boję! Za nic nie chcę Go starcić! NIepo tym wszytskim!!! Tyle lat walczyliśmy o siebie!!! Tyle lat On był nieszczęśliwy, i walczył o mnie! A teraz wie, że jeśłi tam zostanie a ja odejdę, to On dalej będzie nieszczęśliwy, ale jeśli zosatwi dziecko, to tez może żałować po jakimś czasie że to zrobił. Ale kocha mnie i tez nie chce mnie starcić! I syna również! Co mam robić? Poradźcie! Czekac cierpliwie, aż Mu przejdzie to załamanie? Ale czy to tylko załamanie? Czy u Was było coś podobnego? Ja tak bardzo Go kocham! Nie chcę Go starcić!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ah, wiem, że to, że żona i teściwoa zatruwałją mu życie, to prawda! Powtierdziło tokilka innych osób, któe tam mieszkają i znają ich. On wie, że ona się nie zmieni i sam przyznaje, że nigdy ne był z nią sczęśliwy i juz nie będzie, bo już nic się nie zminei. A ja byłam i jestem miłością o któa tyle wlaczył i tak pranął. Wciąż powtarzał, że już raz mnie starcił i już nigyd więcej do tegonie dpouści! A teraz poddaje siępresji otoczenia. On nie zna polskiego prawa, boi się, że już nie zobaczy syna, jeśłi odejdzie. Aleboi się też,żestarci mnie, że będzie nieszczęśliwy już do końca życia, że ja będę nieszczęśliwa. Że On zmarnuje sobie życie. Wciążmyśli, że nie będzie z nią \"do końca życia\" Nie chce już żyć tak jak żył do tej pory! Wszyscy cały czas pytali Go po co On się z nią ożenił. Żartuą, żęto z teściwą powinienn był śłub abrać, bo jego żona to nie żona. To teściowa podejmuje wszelkie decyzje, nawet o śłubie i to czy wróci tam tez zależy od teściowej! To On z teściową wychowywali syna! Teraz się o niego boi, boi się o mnie, boi się o swoje życie, boi się o swoją przyszłość (przez te wszystkie lata życia z nimi one nie raz Go wyrzucały!), a nie jest już młody. Wie że jeśłizostanie tam, to nie dość zę będzie nieszczęśliwy pewnie jeszcze bardziej bo srtaci mnie, to jeszcze nie zmieni swego życia, a nie chce już żyć jak do tej pory... to wszystko starszne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, Kubełek kawy i krótka przerwa w pracy.... od niewyspania mam światłowstręt, najchętniej zanurkowałabym pod cieplutką kołderkę i wtuliła się w ramiona mojego mężczyzny. Czasami człowiek nie docenia wielkiego szczescia jakim jest mozliwośc zasypiania i budzenia sie razem, wspólnych śniadań, milczenia.... => oczekiwanie- yyy....wykrzaczam się. Miłego dnia :-) :-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️ ❤️ MOJE KOCHANIE JEST MOJE MOJE MOJE. ❤️ ❤️🌼❤️🌼❤️🌼❤️ jak ja sie ciesze, ze to juz za nami. i jak ja Go Kocham. zycze tym , ktore czekaja na ten dzien , by stalo sie to jak najszybciej. jakie niesamowite uczucie szczescia ,radosci i spokoju mnie w koncu ogarnelo. pozdrawiam Was goraco . caluski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ninke, gartulacje:) Ten krok za Wami, teraz kolej na nastepny, równie radosne:) Trzymam kciuki za całokształt wydarzeń:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki Anouk:) 🌼 juz teraz moze byc tylko lepiej bo oboje tego bardzo chcemy i chcemy byc razem, tak zwyczajnie nadzwyczajnie razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ninke :-) Kongratulejszons ;-) Ja na nasz wielki dzień muszę czekać najmniej 7 m-cy, ale kofam, więc poczekam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
simi, Konefffka, zielony_groszek...... dzieki, wciaz sie mocno ciesze i czuje , ze kochamy sie jeszcze bardziej. nie myslalam , ze jego rozwod przyniesie mi taka ulge, i takie pozytywne mysli spowoduje na przyszlosc. wiem, ze to ten facet z ktorym chce byc zawsze. a czas naprawde szybko leci i ani sie spostrzerzecie a stanie sie to co ma sie stac, na co tak sie czeka. zielony_groszek....a co to tam u Was sie dzieje. bo piszesz , ze to pewnie dlugo, czyli on, czy ona nie chca bez orzekania o winie? i przez to ma sie ciagnac. dawno sie nie odzywalas. ja tez troche przerwy mialam bo bylo tylko czekanie, ale wiedzialam , ze wszystko bylo na dobrej drodze. dziewczyny , warto czekac jak sie wie , ze sie kocha to wiele sie wytrzyma i przeczeka ten czas by w koncu moc sie cieszyc, cieszyc sie , ze jest sie razem. pozdrawiam goraco

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ninke, co się u mnie dzieje? Ano właściwie nic się nie dzieje. Nic się nie zmieniło. I chyba dlatego nie piszę tak często jak wcześniej. Nie chcę burzyć tych pozytywnych emocji (zaufanie, spokój w środku, nadzieja i wiara w człowieka którego kocham), które udało mi się w sobie wypracować. To są wciąż bardzo delikatne uczucia i obawiam się, że zaraz podniosą się słowa krytyki od osób, które za wszelką cenę będą próbowały zasiać niepewność. A ja wierzę ale wiem, że muszę uzbroić się w cierpliwość. Choć bywa, że brak mi sił... Ale czytam Was na bieżąco :) Tylko czasem w milczeniu... bo wciąż nie mogę podzielić się z Wami radością. I pewnie po cichutku bardzo Wam zazdroszczę. Pozdrawiam mocno. Może łatwiej byłoby dzielić się myślami w mailach? W razie czego adres w stopce :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przecież to normalne
"Teraz jest troche lepiej, mala twierdzi, ze mnie kocha, ale wcale nie przeszkadza jej to byc niekiedy nieuprzejma." Dokładnie tak samo będzie z Twoim rodzonym dzieckiem. dzieci nie zawsze są słodkimi aniołkami, bo to tylko dzieci :) Zresztą to dotyczy nie tylko dzieci - męża też kochasz a mimo to nieraz pewnie jestes dla niego nieuprzejma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie czytalam wszytskiego ale mysle ze sie tu nadaje:), moj mezczyzna jutro ma pierwsza sprawe rozwodowa..trzymajcie kciuki ja jetem spralizowana z niepewnosci... jego zona deklaruje ze przystaje na jego warunki ze tez chce to wszytsko jak najszybciej i jak najlagodneij skonczyc ale jak bedzie-kto to mzoe wiedziec..on w pozwie wniosl o opieke nad dzieckiem -wszytsko sie moze zdarzyc odezwe sie jutro od rana i mam nadzieje ze jakos pomozecie mi przetrwac ten dzien:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ninke - cieszymy się razem z Tobą - bo dodałaś nam otuchy, i wiary, że są historie ze szczęśliwym zakończeniem. Straszna dzisiaj jest pogoda, mam ochote wcisnąć się pod biurko w pracy, zwinąć w kłębek i zasnąć. Nawet kubełek kawy na niewiele się zdał :-( a pracy jest sporo. Jakas taka depresja zimowa :-( Nieznoszę jak jest zimno, mokro i nie ma słoneczka. Zbliżaja się święta wielkimi krokami, będą to dla mnie święta szczególne, bo spędzę je z ukochaną osobą... wreszcie będzie czas, żeby sobie poleniuchować w spokoju i ciszy :-) Jutro wybieram się na zakupki po prezent i jestem confused, bo zupełnie nie mam pomysłu... kobiecie łatwiej kupić prezent, a z tymi facetami to zawsze jest problem ;-P Nea - trzymaj się! Zielony groszku - wytrwałości i cierpliwości (\"miłość cierpliwa jest...\") Pozdrawiam was bardzo ciepło w ten okropny dzien i chyba jednak przekimam sie pod biurkiem... ;-) :-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć wszystkie i każda po kolei, szczególnie dawno niewidziany Gorszku:) Nea, witam Cię. Też jestem już mężatką, po całym tym galimatiasie. Przychylam się do zdania \'przecież to normalne\'. Żywe dzieci tak czaem mają, sama przypominam sobie czasem moje przejścia z siostrzeńcem, który też podobno mnie uwielbia. Potrafił krzyczeć na mnie : dupa, dupa, dupa albo głupia, głupia, głupia (koniecznie 3 razy). Bo to akurat było hitem tego dnia w przedszkolu. Nea, chcę Ci powiedzieć jedno: teraz, kiedy jesteś w ciązy, widzisz sprawy inaczej, zwiększa się wrażliwość kobiety....humorki:P Może dlatego czasem czujesz się gorzej niz zwykle, kiedyś. Nie tym według mnie się należy przejmować, ale przyszłymi relacjami miedzy rodzeństwem. Skoro mała jest taka, trzeba z nią rozmawiać o dziecku, o obowiązkach, o tym, że nie będzie czasu. Przygotować ją do nowej sytuacji. A przede wszystkim po narodzinach pracować nad tym, żeby mała nie czuła się otrącona przez męża i Ciebie, skoro teraz nią się zajmujesz, a potem bedzie na to mniej czasu...... i Jeszcz jedno, nie myśl, że mąż tego nie docenia. Może ma taki charakter, że nie lubi chwalić, ale na pewno to dostrzega. jeśli nie, podsuń mu agresywne topiki drugich żon i na pewno dostrzeże:P Również trzeba rozmaiać o tych obowiązkach z mężem, że \"programem atrakcyjnym\" dla córki będzie on musiał się zając w wiekszym stopniu niż ty. Ty bedziesz miło \"uwiązana\" własnym maleństwem. Nie martw się, nie ma zbyt wielkich powodów do zmartwień, chociaż zdaję sobie sprawę, że czasem możesz mieć całkowicie odmienne odczucia. Miłego wieczoru:)wszystkim:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Garnierka, juz wszystko wiem od 10 czy 12 grudnia wszedł nowy kodeks postepowania cywilnego i możliwa jest mediacja. Albo sąd ją wyznacza i nic was to nie kosztuje, ale robi to niechętnie. Albo mediator jest osobą, którą dwie strony ufają i pomaga im się dogadać wszędzie tam, gdzie strony prowadzą ze sobą wojne. Jeżeli i dla Twojego stresujące i męczące jest odwiedzanie dziecka w domu matki, niech sie stara o mediatora, który pomoże rozwiązać ten i nie tylko ten problem. Więcej na ten temat po weekendzie, bo idę na długie popołudnie do moich prawniczych przyjaciółek. Branoc:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeciez to normalne
Serio uwazam, ze to nie jest niezwykle, tak mają wszystkie dzieci i Twoje tez nie raz Cie takim zachowaniem zaskoczy. A czy niepokojące? Nie, raczej po prostu naganne i takie zachowania nalezy u dziecka szybko korygowac. Natomiast jest toj najbardziej typowe i nie swiadczy o jakiejś szczególnej zlośliwości tej dziewczynki w stosunku do Ciebie. Tu na burę zasluguje jej ojciec jeśli jej na to pozwala i nie zwraca jej uwagi po takich akcjach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i dozylam tego dnia:) teraz trzeba jeszcze przezyc ten dzien a przynjamniej do poludnia...skad ta watpliwosc ze wszytsko obroci sie przeciwko mnie ?? jestem przerazona czuje sie jak przed waznym egzaminem.... ale MUSI byc dobrze!!!!!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niedługo: kiedyś już pisałam, że tak wiele zależy od naszego nastawienia psychicznego...pewnie, że będzie:) Naprawdę tak wiele zależy od tego\"co mamy w głowach\":P i mam tu na myśli rolę pozytywnego myślenia i cieszenia się życiem:) Dlaczego wszyscy się zawzieli, żeby zdążyć ze wszystkim przed świętami> :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam dziewczyny, Anouk, mnie na samą myśl o świętach boli żołądek. Jeziemy do rodziców na święta i to w zasadzie będzie takie pierwsze ich spotkanie z nim na stopie przyszły zięć ;-) teściowie ;-) Nie kupiłam jeszcze wszystkich prezentów, mam tyle do zrobienia w ten weekend, że chyba nocy z dniem mi braknie :-( Co mnie niezmiernie w tym wszystkim cieszy to fakt, że On będzie ze mną cały czas i święta upłyną w bardzo rodzinnej atmosferze :-) :-) :-) Podrawiam cieplutko...:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mnie za pare dni czeka powiedzenie prawdy o nim. juz jest wolny juz mozemy byc razem. kochamy sie bardzo ale czy zostane zrozumiana przez moja rodzine. bedzie ciezko i obawiam sie ze nawet pozytywne myslenie tu nie pomoze. wlasciwie nie ma dla mnie znaczenia zdanie innych na moj temat ale chcialabym , zeby moja mama po prostu zaakceptowala moj wybor. a ze wczesniej nie powiedzialam.....nie moglam. nie chcialam zeby byla uprzedzona do niego, nie chcialam jej martwic. zobaczymy jak to bedzie. od tego tez zalezy jak spedzimy Wigilie. prezenty juz mam kupione, moze jeszcze cos dokupie, a swieta juz tuz tuz. z jego rodzina jest latwiej. jeszcze mnie nie znaja a juz lubia i chca poznac. w ogole duzo zmian sie szykuje w moim zyciu. zakonczylam , mysle definitywnie wlasnie dzis pewne sprawy w moim zyciu, pewien etap mojego zycia i tak sie ciesze , ze on wlasnie teraz uporzadkowal te swoje sprawy. mam nadzieje , ze dam rade w innej , trudniejszej rzeczywistosci, i wierze , ze dam rade, bo bedziemy razem, nareszcie. milego weekendu dziewczyny i z usmiechem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć ninke, w takiej sytuacji życzę powodzenia, chcoiaż to brzmi nieadekwatnie do sytuacji. Pamiętam, jak myśmy przez to przechodzili. Też w Boże Narodzenie, albo raczej dzień po, bo nie chcialismy psuć świąt. Pamiętasz, kiedys pisałam Ci, że teraz powiedziałabym im to o wiele wiele wcześniej. I namawiałam Cię do niezwlekania... Ale z drugiej strony postapiłam jak ty - powiedziałam zaraz po rozwodzie:) Mimo wszystko chyba właśnie to bym zmieniła. Życzę Tobie, Twoim bliskim zrozumienia i cierpliwości i opanowania w sytuacji przełomowej. Nie chciałabym przechodzić tego ponownie, ale właśnie taka jest kolej rzeczy, trzeba odbębnić\" pewne rzeczy, podenerwować się trochę, a potem może być już tylko lepeiej. Tak więć Ninke, trzymaj się, i w sytuacji krytycznej (jeśli będzie nie tak, jak zakładzasz) wczuj się w sytuację rodziców, bliskich. Potem jest zdecydowanie lepiej, tylko to potem może różnie trwać, oby jak najkrócej:) Trzymaj się, wiem, że będą to dla Ciebie przełomowe święta i życzę ci bardzo mocno,żebyś za jakiś czas wspomniała je jak ja.....mimo wszystko z usmiechem i zadowoleniem, takim spełnieniem, że to było konieczne, choć nieprzyjemne......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziekuje Ci Anouk za to co napisalas. dziekuje za te dobre Twoje zyczenia. musze przez to przejsc wlasnie teraz. i mam nadzieje, ze nie zepsuje swiat, pomimo tego , ze powiem przed swietami. naprawde wczesniej nie moglam powiedziec, a nawet nie chcialam powiedziec. nie wiem, moze rzeczywiscie potem moge zalowac , ze nie powiedzialam wczesniej. ale znajac tez podejscie mojej mamy do osob rozwiedzionych to niczego dobrego nie moglam oczekiwac. a juz nie mowie o osobie , ktora wciaz jest mezem i sie rozwodzi. poza tym moze bylo by inaczej gdybym byla blizej niej. moge wczuc sie w sytuacje bliskich. wiem , ze nie taka osobe przy mnie wiedzieli. ale to tylko nie pasuje to ze on jest rozwiedziony. tylko tyle albo az tyle. a reszta, my,nasze uczucie jest cudowne i gdybym tej milosci nie przezywala to nie wierzylabym , ze taka milosc moze istnic i wierze , ze moze trwac zawsze. i wiem, ze w koncu sie przekonaja , ze taki zwiazek jak nasz moze byc szczesliwy. na to trzeba czasu, ale mamy juz ten czas, mamy czas dla siebie, czas by byc razem, i by kochac sie. gorace pozdrowienia dla Ciebie i usmiechy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ninke, właśnie dltaego, że nie mieszkasz i nie obcujesz na codzień z rodzicami, że jesteś od nich daleko. Rozumiałam Twoją decyzję. Pamiętaj, że te pierwsze dni są straszliwie trudne, ciężkie, wiele w nich złości i bólu. Obu stron. To, że jest rozwiedziony to nie takie \"tylko tyle że\". Tak możę być postrzegany przez Twoich bliskich za jakiś czas, ale na początku będzie ąż ROZWODNIKIEM. Pamiętaj o tym, pamiętaj o tym, że rodzice najparwdopodobniej przeżyją szok i będą zawidzenia, może padną mało przyjemne słowa. Ale potem wiele się zapomina....:) przez obie strony i jeżeli wszystko między Wami będzie dobrze, to i rodzice cała nową dla nich sytuację zaakceptują. W końcu będą musieli;) Przekonacie swoją miłością nawet tych sceptycznych. Ninke bądź dzielna w te święta, ale też pełna zrozumienia dla ich zachowania. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takie córeczki
jak Wy co to żonatemu w główce zawracają a potem na salę sądową ciągno wywaliłbym na zbity pysk i słoewem do końca zycia sie nie odezwał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anouk....dzieki Ty to jednak umiesz podtrzymac na duchu. dla mnie to nie jest problem, ze jestem z facetem z przeszloscia, ale dla mojej rodziny bedzie to nie lada problem i bede number one na ustach wszystkich. ale tak sie stalo , ze to wlasnie jego tak bardzo pokochalam. wiem , ze dla mojej rodziny rozwodnik ma przypieta latke z wszystkim co najgorsze. no i czy ja akurat trafilam na wyjatek. on jest zwyczajnym chlopakiem , ktoremu wczesniej sie nie udalo.on nawet wiedzial, ze tak to sie kiedys zakonczy. jego rodzice, siostra tez widzieli, ze jest nieszczesliwy. jesli w zwiazku nie ma milosci ,to pojawienie sie dziecka nic nie zmieni i bedzie sie nadal szukalo tej milosci. i my sie tak znalezlismy i wiemy, ze to jest to. pozdrowionka gorace takie coreczki......a Ciebie to tylko moze byc mi zal. zostawiam bez komentarza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ninke:) skoro wybrałas taką samą metodę jak ja z oswojeniem rodziny.....teraz wiem, że może być u Ciebie gorąco. Ale to minie..... Rodzice zaakceptują, a dalsza rodzina zajmie się za jakiś czas nowym hitowym newsem:) ALe u mnie śnieżno, ślicznie jest:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×