Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

Garnierka, to nie jest smieszne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Co u ciebie???? Można ci jakoś pomóc??? Wesprzeć cię ??? Może chcesz pogadać ????? Kobieto co z tobą????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ikonka
Dziękuje Calineczko. Dzieci Jarka większość czasu spędzają z nim w jego domu. Nie bardzo chcą spędzać czas z matka z tego co zaobserwowałam. Na początku myśleliśmy ze najwięcej będzie problemów właśnie z dziećmi bo są zazdrosne o tatę – nawet Jarek był mocno zdziwiony ze tak mnie szybko polubiły i zaakceptowały. Wiesz Calineczko ja myślę ze mama jest egoistką – bo myśli o co inni powiedzą itd. Nazwała mnie Kurwą – a tak matka nie mówi do córki jak ją kocha- to mnie zabolało. Ona ma swój stereotyp myślenia – ocenia pochopnie ludzi. Poznałam od Jarka rodzinę i ona jest całkiem inna od mojej. U mnie to wszystko jest takie sztywne, pozornie idealne, ludzie są pozornie oceniani. Tam u Jarka bo dzieli nas troszkę km rodzina jest jakby taka spontaniczna , wesoła, tez pewnie są jakieś problemy bo nie ma idealnej rodziny. Wiesz , nie jest przyjemnie jak się nie chęć wracać do własnego domu- a ja tak bardzo często mam. I miałam tak zanim poznałam Jarka. To tez chyba o czymś świadczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ikonko, no faktycznie mama twoja troche przegina, ale może ona ma problemy z wyrażaniem emocji ?? Wiesz tacy ludzie niechcąc tracic twarzy w takcie rozmowy bo trzeba mówić o uczuciach po prostu uciekają się do niewybrednych tekstów. To smutne co piszesz, że ona kieruje się pozorami, ale ona tak poprostu czuje. Nie chcę cię urazić ale tak z reguły zachowują się ludzie prości , ale których opinie sąsiadów są wykładnią życia. Mimo wszystko porozmawiaj z nią , może z czasem jak zobaczy, że jesteś szczęśliwa z Jarkiem to powoli go zaakceptuje i z czasem polubi. W tej sytuacji radżę ci zachować zdrowy rozsądek w rozmowie z mamą i troche jej pofolgować, bo inaczej możesz ją stracić, a tego ci nie życzę. Wiesz co do stereotypów, to ty tez pewnie je masz, i daj mamie więcej czasu, wiesz pół roku to naprawdę nie wiele. Co do ciepła i zrozumienia w innych rodzinach no cóż my jako dzieci nie możemy sobie wybierać rodziców i nie możemy \"na starość \" na siłę ich zmieniać, bo to nie możliwe, możemy jedynie z przymrużeniem oka patrzeć na zachowania naszych rodziców, chociaż czasami to bardzo trudne. Jezeli chodzi o twoją niechęć do domu rodzinnego to podejrzewam, że jesteś ineligentną osobą, której gra pozorów przed całym światem nie odpowiada, ale pamiętaj o jedym, że tamto pokolenia tak już ma, oni wychowali się w innych czasach i inne wartości były dla nich priorytetami. To co dla nas jest oczywiste dla ludzi w wieku naszych rodziców jest nie do pomyslenia, i nie zmienimy tego, możemy jedynie tłumaczyć i pokazywać, że nasze wybory są dla nas trafne i dobre.Nie4 chcę się bawić w twojego psychologa, ale czy nie uciekasz z własnego domu kosztem Jarka ?? , bo tak to wynika z twojego postu. Nie chcesz być dalej tak traktowana, a związek z nim wydaje ci się drogą do \"dorosłości \"?? jeśli sie mylę to przepraszam . Ikonko, mam nadzieję ,że wszystko się u ciebie ułoży i w końcu twoja mama zrozumie, że ma dorosłą córkę, która potrzebuje wsparcia, a nie kontoli i oceniania. Pozdrawiam cieplutko :) Trzymaj się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co? Na maile też nie odpowiada? Garniera???????Do cholery jasnej, daj znać???????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, no właśnie co się do diaska dzieje z Garnierą?? Też wysłałam do niej maila i cisza. Zero odpowiedzi! Jeśli jej wcześniejszy post był tylko chwilą słabości, to w tej chwili wcale nie jest śmiesznie! Garniera, przestań się qurde wygłupiać i odezwij się. Facet to jedno i ch... z nim, ale my się tu o Ciebie naprawdę martwimy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No zaczynam się martwić o Garnierkę. Garnierko! Daj se luz, tak to juz jest w takich związkach. Każdej z nas jest czasem ciężko i brakuje sił. Ja tez na przykłąd ostatnio rozmawiałam z moim ukochanym o ile mozna to nazwać rozmową. Wykrzyczałam, bo inaczej się nie da, wiele bolączek. Przede wszystkim to, że jego eks nadal ma ochotę na manipulacje, a on w tej kwestii nic. I wiesz co mi powiedział? Że jemu to nie przeszkadza, bo on nie doszukuje sie w ludziach ukrytych prowokacji. Ale ja też z ludźmi nie mam takich problemów! Dodał, że nie ma ochoty prowadzić rozmów z byłą, bo on nie będzie jej uczył jak i kiedy ma dzwonić. I nie bedzie się kontaktował z dzieckiem, bo woli mieć święty spokój. No kamień z serca spadł mi na nogę. Oczywiście mówiąc o zaprzestaniu kontaktów, mówię tu o wizytach dziecka w naszym domu i samodzielnych spacerach. Taka forma wchodzi w grę, gdy on będzie na wyłaczność eks. Taka mała dygresja mi się nasuwa - faceci są po prostu wygodni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Garnierko, żaden mężczyzna nie jest wart czyjegoś życia czy nwet myślenia o pewnych działaniach. Żadem, życie jest jedno, a mężczyzn miliony, nie ten, to inny..... Odezwij się....... Proszę Cię bardzo, wszystkie Cię prosimy...... Może ktoś ma do niej tel???? Na maila proszę........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie radziłabym
to wszystko chore:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spokojnie... może to tylko normalna cisza... jak ostatnio miałam dół to siedziałam przez kilka dni w domu i ani niczego nie słuchałam ani nic nie czytałam tylko siedziałam i ryczałam... nawet telefonu nie odbierałam... i głupio robiłam bo miły mój nie mógł się dodzwonić by wszystko naprawić! może to jest tak, że ona siedzi i płacze... oby to tak... proszę, niech to będzie tak!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Garnierka rzeczywiscie nas przestraszylas. nie mozna przez faceta tak nawet myslec. dziewczyny, Garnierka wczesniej pisala, ze nie ma na razie komputera i korzystala z komputera mamy, wiec moze dlatego ta cisza. i jak znowu bedzie mogla to sie szybko do nas odezwie. Garnierko, my tu czekamy, odezwij sie. sa w zyciu lepsze i gorsze chwile. i czasami trzeba przezyc cos co jest dla nas trudne by potem bylo latwiej , by potem docenic to co sie ma. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ikonka....doskonale rozumiem Twoja sytuacje, bo mam podobnie. zero akceptacji ze strony mojej mamy i jej nadzieja, ze sie jeszcze rozmysle. nie zmieni sie czyjegos myslenia. wiem, ze jedynie czas bedzie mogl pokazac mojej mamie czy mozemy zyc szczesliwie, czy taki zwiazek ma szanse . ja juz nawet nie chce na ten temat z nia rozmawiac, bo jej zdanie jest nieugiete. i rozmowa na ten temat powoduje u mnie smutek, bo ona po prostu nie chce zobaczyc mojego szczescia. przyznaje, ze ja tez czasami powatpiewam, bo brak mi wsparcia i ciesze sie ze chociaz w tym wirtualnym swiecie sa osoby , ktorym mozna sie wygadac i ktore przez to , ze sa dodaja sily. dziekuje Wam dziewczyny. i tez powatpiewam , bo czasami boje sie , ze moge byc traktowana jak jego ex. my w gruncie rzeczy bardzo sie od siebie roznimy. ja lubie rozmawiac, lubie wszystko na biezaco mowic i wyjasniac. nie chce zadnych niedomowien. chce by decyzje byly podejmowane wspolnie. a on pomimo tego, ze zyl w zwiazku, to jest strasznym samotnikiem i choc zyli razem to kazdy zyl sobie. i widze, ze jemu jest trudno liczyc sie z druga osoba, trudno jest mu zyc wspolnie. moze sie czepiam do jego zachowania , moze szukam dziury w calym, moze juestem przewrazliwiona, bo jednak jest ta łatka rozwodnik. no i wzielo mnie na przemyslenia i na smutki niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja dziś też mam kiepski nastrój, nie dość, że jestem chora, że pada śnieg, że przeszła mi wizyta u alergologa (bo lekarz wypowiedziała przychodni umowę) i teraz znów muszę czekać 3 miesiące, nawalili mi z odstawą krzeseł i łóżka.....wredny typ od szaf nie chce oddać zaliczki (umówiłam się z przyjaciółką na pisanie pozwu). Jeszcze Garnierka i generalnie dołek wszystkich:( Boooooooooo........ Ale wierzę, że tylko wczoraj i dziś jest takie. To wszystko z powodu zimy:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heh, te dołki psycho-fizyczne to wynik przesilenia zimowego a to z kolei nieodłączny znak nadchodzącej, wielkimi krokami wiosny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie to sobie wmawmiam, że wiosna idzie , dlatego wszyscy chorują. jAK TO NA WIOSNĘ BYWA! ;)Na razie jakoś pomaga.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dodam jeszcze tylko, że właśnie jakiś gość, który przybył do sąsiada, rozwalił mi autem płot. Już mam wszystko obfotografowane. Mój pies tego pilnuje i czekamy na policję. Jezuuuu, co za dzień!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to co to za dzien. trzeba zaczac chyba jakies pozytywne afirmacje wypowiadac i pozytywnie zaczac myslec , bo te doly nas zjedza. tez juz mam dosyc tej zimy a rano znowu sniegiem zasypalo. kiedy w koncu ta wiosna przyjdzie. przez ta zime i ta szaro bura aure w mojej glowie hustawka nastrojow. jak ten moj to wytrzymuje. ale dzis i juz zawsze staram sie byc usmiechnieta i nie czepiac sie i mowic do niego tylko moje kochanie, bo on przeciez jest moim kochaniem pomimo wszystko, pomimo jakis zlosci czy zalow kocham go i chce bysmy byli razem. a tak poza tym to zamowilismy juz obraczki. oj jakie sa sliczne.i jak nam sie podobaja. i jak tylko o nich pomysle to humorek mi sie poprawia. trzymajcie sie dziewczyny:):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Garnierka - odezwij się kochana, martwimy się bardzo! Widze, ze ogólna apatia równiez na topiku :-( Ja siedzę dzisiaj w pracy i staram się cały czas czymś zajmować, bo też jakieś smutki mnie nachodzą. Jako, że mamy dzień marudzenia na swoich facetów, dorzucę i ja jedno - wkurzam się jak coś zaczyna albo coś ma załatwić i zamiast zrobić to od ręki, gniecie sie z tym kilka dni jak nie kilkanaście :-( :-( :-( nie mam juz siły zrzędzić i robić za jego prywatny terminarz-przypominacz. chyba muszę porozmawiac z Miłkiem poważnie, bo kilka spraw ugrzęzło na mieliźnie a wystarczyłaby choć odrobina chęci by zostawić je już za sobą. Uhhhh jak sie człowiek wygada to lżej na sercu ;-) Odnośnie mam - nie umiem powiedzieć jak należałoby sie zachować. Nieładnie, że tak Cię nazwała i niefajnie sie zachowuje. Rozumiem brak akceptacji, ale takie słowa kierowane pod adresem córki :-( niefajnie... Anouk życzę zdrówka :-) Calineczka, Ninke, nowe forumowiczki - pozdrawiam serdecznie :-) :-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byc moze i mnie
czesc dziewuszki! Zaparlam sie zeby tu nie zagladac, bo zaczelo mnie to wszystko tak dolowac, ze w koncu jak widac jestem z powrotem. Przeczytalam wczesniejsze posty i sie poryczalam. Nie potrafie juz chyba sobie poradzic. Kiedys tu pisalam, ze moj ukochany M mnie oklamal tzn jak on twierdzi po prostu mi nie powiedzial pewnej rzeczy (odnosnie spotykania sie z dzieckiem i naszego bycia we dwoje itp) potem prawda brutalnie wyszla na jaw. Bylismy na granicy rozstania, z mojej strony oczywiscie, bo M niby zapewnie, ze kocha itd, mowi, ze jestem jakas przewrazliwiona i przesadzam. Moze rzeczywiscie.... ale jak mozna uwierzyc, ze ktos kto sklamal (nie powiedzial prawdy)nie zrobi tego po raz drugi. Ciagle lapie sie na tym, ze mysle o tym na okraglo, ni daje mi to spokoju, nie potrafie mu jhakos zaufac, mimo, ze zapewnia mnie o swojej milosci. Ale powiedzcie mi, czy to jest normalne, zeby po 3 latach wspolnego bycia ze soba nie znacjego rodzicow, rodzenstwa ani dziecka?On ciagle mowi, ze chce to poukladac, ale czy naprawde chce czy tylko tak mowi, zeby bylo prosciej? Ja ciagle pytam jak bedzie, i wiem, ze ma juz dosc tych pytac. Ciagle odpowiada, ze postara sie wszystko poukladac, ale minely juz 3 lata i co? Nie potrafie tego zrozumiec, tym bardziej, ze poznal juz dawno moich rodzicow, ktorych zreszta zapewnil o milosci do mnie itp itd. Nie radze sobie juz z tym, nie wyobrazam sobie zycia bez niego a z drugiej strony nie wyobrazam sobie dalszego zycia w takim zawieszeniu. ja marze o normalnej rodzinie, dzieciach a tu nic... boje sie, zeby nie minelo jeszcze iles czasu po ktorym sie rozejdziemy. Strasznie mi ciezko, ryczec ciagle mi sie chce i nie wiem co mam zrobic.... ninke moje szczere gratulacje, mam nadzieje, ze z mama wszystko sie ulozy, moja potrzebowala na to dosc duzo czsau a teraz go bardzo lubi, mysle, ze u ciebie tez tak bedzie. I musze pryznac, ze ci zazdrosze...ale tak pozytywnie....bardzo sie ciesze,ze jednak moze sie udac zle mi........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, mimo że zima, wiosna za progiem. Jutro będzia mialo inny smak, a nawet smak dzisiejszego dnia po obiadku będzie inny, lepszy. ja juz po obiedzie i Wam życzę Smacznego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byc moze i mnie......nareszcie sie odzywasz:). na pewno przezywa sie klamstwo i trudno potem zaufac, ale mysle, ze warto dac szanse. warto, by potem nie zalowac. jestesmy w trudnych zwiazkach. ja czasami tego wszystkiego co dzieje sie z nami , miedzy nami nie moge pojac. biora sie jakies zlosci zupelnie niepotrzebnie. i wtedy nastepuje moj powrot do jego przeszlosci. a tak byc nie moze, nie chce by tak bylo. chce by przyszlosc byla dla nas najwazniejsza. wierze, ze wszystkim nam wczesniej czy pozniej wszystko sie ulozy. badzmy dobrej mysli i milego popoludnia i wieczorku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja właśnie przypaliłam makaron i spaliłam garnek. Dzis mam TEN DZIEŃ, z którego potem sie będę śmiała:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byc moze i mnie
ja juz nawet nie staram sie nie myslec o przeszlosci, ja po prostu ciagle mam ja w sobie. Nie potrafie zrozumiec, dlaczego (zakladajac, ze sie kogos kocha oczywiscie) po tylu latach bycia razem nie mozna poukladac takich rzeczy jak spotkanie np z jego rodzicami. Przeciez to nie jest normalne-przynajmniej dla mnie. Przez to ciagle doszukuje sie jakiejs ukrytej prawdy, ciagle pytania dlaczego i odpowiedzi, ze wszystko sie ulozy, jak dlugo jeszcze??? Czy ja naprawde musze miec takiego pecha?....ale mam dolek.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość byc moze i mnie
ja tez mam TEN DZIEN i mam nadzieje, ze sie bede mogla tez posmiac z tego. Nie moge odegnac od siebie zlych mysli, czasami mysle, ze zaczynam miec jakas depreche, bo rycze bez powodu tzn.zawsze jakis powod wymysle, coraz ciezej mi sie pozbierac, siedze w domu jak jakas potluczona, nic mi sie nie chce i jakos tak w ogole...Wiekszosc mysli, ze wszystko ok, bo jakos nie potrafie okazywac swoich dolkow, a moze nawet i nie chce.Strasznie mi ciezko i nie wiem co ja mam zrobic.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, Ja wczorajszy dzień musiałam zakonczyć butelką wina, dobrym jedzonkiem i kojącym snem. Dołka załapałam jak się masz, ale dzisiaj jest juz lepiej. Być może i mnie - spróbuj moze rozdzielić dwie sprawy - dowiedziałaś się, że był zonaty - to dla Ciebie szok. Okłamał Cie - boli. Musisz odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jestes w stanie zaakceptować jego przeszłosć - to jedno. Natomiast inna sprawą jest załamanie zaufania i kłamstwo czy zatajenie prawdy. Jeśli jesteś w stanie zyć z jego przeszłością, może uda Ci się odbudowac zaufanie do niego. To ciężka sprawa ale wykonalna. Zastanów sie czy warto - i czy kochasz go na tyle, by jego przeszłośc nie przeszkadzała Ci w zyciu z nim. Co do spotkania z rodziną - moja propozycja - postaraj sie najpierw uporządkować swoje mysli i uczucia, przemyśl sobie dobrze wszystko i zajrzyj w głąb swojego serducha. Spotkanie z rodzina jest ważne i nie dziwi mnie to, ze chciałabyś ich poznać, ale najpierw radze uporządkować sprawy miedzy wami. Piszesz, że boisz się iż on od Ciebie odejdzie...chyba większość z dziewczyn piszących tutaj przeżywa taki dylemat - niektóre mówią o tym głośno, inne nie przyznaja sie do tego na forum. Prawda jest taka,ze chyba każdy związek obciążony jest jakimś \"ryzykiem\" i nie jest ważne to, ze on wczesniej był żonaty i juz od jednej kobiety odszedł. Gdyby każdy chciał rezygnować z bycia z ukochanym tylko dlatego, ze może sie kiedyś rozstanie, to nie byłoby żadnych związków. Warto spróbować moim zdaniem, warto jest walczyć. Nie poddawaj sie tylko rozmawiaj i idź na spacerek - sama. Człowiek doskonale odnajduje siebie w samotności, ja jak mnie gnebią jakieś dylematy czy watpliwości idę się przejść i rozmyslam w samotności. Polecam. Ninke - szczęsciaro! Anouk - fajny dzionek - reasumując - spalony garnek i makaron, rozwalony płot, nawalili z odstawą krzeseł i łóżka, wredny typ od szaf nie chce oddać zaliczki - zazdroszczę wytrzymałości i poczucia humoru ;-) ps: opcja z psem bardzo mi sie podobała ;-) pozdrawiam was serdecznie, ma ktos jakieś wieści od Garnierki???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj Misie moje! U mnie też było podobnie. Najpierw euforia - miłość wielka, brak kontaktu z rzeczywistością, szał. Potem trach i wyszło na jaw kilka spraw finansowych ukochanego, o których nie powiedział mi do końca prawdy. Myślałam, że oszaleję. Sprawy nie dotyczyły stanu cywilnego ani dziecka, ale zabolały równie mocno. Nie chciał mi mówić, bo bał się, że odejdę. Ciężko było mi to pojąć, nie mogłam znaleźć miejsca ani w domu ani przy jego boku. Ciągle czułam to kłamstwo na plecach, tym bardziej, że to ja ponosiłam konsekwencje jego błędów, gdy był sam a czasem z eks. Tym ciężej było mi to znieść, gdy tamta kobieta dawała znać o sobie w różny sposób. Cały czas miałam poczucie niesprawiedliwości, że to ona powinna odpowiadać za to wszystko, bo to ona korzystała a nie ja. Ech... Muszę Wam powiedzieć, że wyprostowałam tę sytuację i z pomocą jego rodziny a właściwe rodziców, moi też się przyłożyli, wychodzimy na prostą. Pamiętam, bo ciężko jest zapomnieć sam fakt, ale myślę, że jesteśmy przez to silniejsi. Właściwie to chyba ja mam większe poczucie własnej wartości, bo beze mnie nie dokonałby tego cudu. Sam to podkreśla za każdym razem. Więc może warto BYC MOŻE I MNIE wziąć to w swoje ręce. Bo tak naprawdę dziewczyny to kto kręci tą szyją głowy domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala odnaleziona
Witaj alonic Widze,z ty ciskalas sie o długi swojego wybranka. A oj eks próbowal swoje dlugi ze swoja nowa partnerką zostawic mi. Dlugi ,ktore narobił jak juz nie bylismy razem. Wiem , że i on skakał do mnie ,ze nibyja tez korzystałam z tych pieniędzy, wiec i pewnie jej tez tak powiedział. Prawda czyje to długi itak kiedys wyjdzie na jaw. jedno co to pwiem ci ,ze u mnie zaciagał weksle bez mojej wiedzy, nie płacił w hurtowniach i do tej porey nie wiem co robił z kasa bo faktycznie całe lata małżenstwa oddawałam mu wszystkie pieniądze i spłacałam dłuugi , az powiedziałam dosc teo finansowania.Równiez ego rodzice wieli na siebie spłate jego zobowiązn i moze tez tak to przedstawiaja.Ja miałam dowody i mam kiedy były zaciągane .Myśle , ze jezeli te długi były jego to ty tez wpadniesz w taka pułapke i bedziesz widziała kto za kogo płaci.Ja zostałam po małżeństwie ze starymi meblami , rozwalonymi 10 letnim telewizorem i zepsutym odkurzczem. majatek w postaci samochodu , komputera i paru innych rzeczy , które w sumie przekroczyły to co ja miałam zabrał on. Samochód był w kredycie i przez cały czas ja go spłacałam nie on ale g tez zbrał i sprzedał i nie wiadomo co zrobił z kasa. Wiec prosze napisz z iles lat ,ze to ona korzystała albo badz bardziej obiektywna. Pozdrawiam To z mojego punktu widzenia. Nie oddłam mu tylko spadku po moim ojcu ,bo to ostatni przypływ wiekszej gotówki jak na razie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alonic - cenne spostrzeżenie, tyle, że nie zawsze gra jest warta świeczki. Podziwiam determinację i zaangażowanie - jak widać na Twoim przykładzie warto jest podjąć wyzwanie.Ja nie mam jego długów do spłacenia, ale są studia które musi opłacić i dokładam do tego z własnej kieszeni. Jak jest się razem to trzeba wspólnie walczyć z rzeczywistością, pomimo wątpliwości i rozterek. Jest mi ciężko czasami bo kłopoty zazwyczaj zwalaja się na człowieka cała chmarą, w pracy cisnienie, kłopoty rodzinne, brak kasy, choróbska itd...czasami zyć się odechciewa totalnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój niemiał żadnych długów jak się z nim związałam :) całe szczęście :) uffffffff . Mieli podział majątku. Ona wzięła mieszkanie w kredycie , ale sama dokończyła go spłacać. Zresztą tylko ona tam mieszkała już od lat,mimo że on przysyłał kasę na raty . Zostawił jej wszystko i mieliśmy siebie :) A to ją jeszcze bardziej wkurzało bo nie miała się czego czepnąć. Zaczęła walkę dzieckiem. Żenada.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam przepraszam ze tak sie nie odzywałam po takim poście., tak nie mam komputera - to znaczy mam juz- od wczoraj.czy sie skonczyło?? chmm nigdy w zyciu jak wlasnie tego dnia nie mialam takich mysli, nigdy w zyiciu nie czulam ze swiat mi sie zawalil... bo bez niego nie ma mnie nie zgodze sie z wypowiedzia ktora porownuje ze zony takj sie zachowuja bo traca zycie zawala im sie - a dla mnie to rozstanie z chlopakiem. zona - w tym moim przypadku- to wynik wpadki z dzieckiem - a co nie ma stosunkow bez milosci z ktorych sa dzieci?? są! wiec nikomu sie po rozstaniu swiat nie wali tylko ma gorycz w sobie i nerwy! u mnie...chmm mieszkamy nadal razem- takiej powaznej rozmowy nie mialam nigdy - stanęło na tym że kiedys bede musiala odejsc...bo wiecie- za duzo osob wie o nas- ta durna siostra tez miesza ciagle jako fanka zony ..i to wprowadza tyle zamętu ze szok.gdybysmy nie mieszkali razem to skonczyloby sie w ta niedziele...ale jestesmy \"stety\" niestety\" powiazani kilkoma rzeczami i \"kotem\":) do tego kochamy sie i gdy na sile chcemy na rozsadek isc ktos cierpi...bo ten rozwod to niekonczaca sie historia...ludzie, zona ktora tylko walczy , nawet dzieckiem ....sił moze w koncu zabraknąć mnie brakło...to narazie mamy odroczona sprawe o rozstanie nasze....ale ja nie mam ochoty narazie poruszac tematu... DYSTANS POTRZEBUJE NABRAC DYSTANSU ALE JAK SA WIELKIE EMOCJE W WIELKIEJ MILOSCI TO SKĄD TEN DYSTANS NABRAC? przepraszam ze nastraszyłam....fajnie ze jestescie , bo o wiele łatwiej dzielic sie z kims problemami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×