Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość w smutku

jak poradzić sobie z taką tragedią

Polecane posty

Gość To nie ten dział
myślałem że to dziecko wam zginęło. Dziecko jest częścią matki a faceta zawsze można znaleść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochane moje!!ale kiedyś smutek przysłonią (napewno nie całkiem)miłe wspomnienia, dusza sie bedzie usmiechac,serce nie bedzie już krwawić!!!będziedzie żyć, bedziecie szczesliwe (czego Wam z calego serca życzę) i co najwazniejsze, bedziecie silne, silniejsze i bogatsze o te przeżycia, każde małe szczescie bedziecie traktowac calkiem inaczej niz ludzie,ktorzy takiej tragedii nie przeszli,bedziecie widzec to czego inni nie widza,bedziecie dostrzegac w kazdym kawalku swiata piekno,wasze dusze i serca staja sie wrazliwsze na ludzi,na innych,Z:**jestescie strasznie dzielne słoneczko:**

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdy Ci zabiera kogoś czas,rozpaczą sięgasz gwiazd a gdzieś tam... obcy świat,pusty dom.... Dziś już wiem będziesz zawsze blisko mnie i wierze w dobry czas,kiedy ból odejdzie w snach. Jak Ciebie teraz kochać mam,jak Ciebie kochać mam? taki sam... pusty,lecz inny tak.... Dziś już wiem,jesteś zawsze blisko mnie a w sercu oddech gwiazd i anioły w moich snach.Kocham!! Dziś już wiem,będziesz zawsze blisko mnie i wierze w dobry czas,ból odejdzie sam,odejdzie na dobre Dziś już wiem jesteś zawsze blisko mnie a w sercu oddech gwiazd i anioły w moich snach!! URSZULA(ma doświadczenie-jej mężczyzna -ten z Republiki-tez odszedł2 czy 3 lata temu, myśle, że napisała ten tekst z perspektywy czasu)siły kochane!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przyznam się, że nie czytałam całego topiku ale pozwolę sobie zabrac głos w tej sprawie... byłam kiedyś w podobnej sytuacji... powiedziałabym nawet, że w jeszcze bardziej tragiczej- o ile w ogóle tragedie można porównywać... to też był wypadek- mój mąż zginął po zaledwie roku małżeństwa........... to był dla mnie pierwszy mężczyzna- i miał być też tym ostatnim... poznałam go, jak miałam 17 lat, byłam bardzo ostrożna- nie zakochałam się od \"pierwszego wejrzenia\"... w końcu mu zaufałam- byliśmy ze sobą 5 lat- w tym czasie zdałam maturę i zrobiłam licencjat... wymarzona chwila- ślub i wspólne życie... miało być tak pięknie- oboje wierzyliśmy, że spotkało nas coś w stylu \"żyli długo i szczęśliwie\"... niestety..:( miałam zaledwie 23 lata- jak zawalił się cały mój świat... przechodziłam dokładnie to samo, co autorka topiku- nie umiałam żyć, oddychac, jeść... wszystko straciło sens... w zasadzie cała moja egzystencja kręciła się wokól cmentarza i Jego grobu... byłam tam codziennie... rodzice bali się, że odbiorę sobie życie- ciągle powtarzałam, że chciałabym być na jego miejscu, że sama sobie nie poradzę... lekarz przepisał mi leki psychotropowe... chciałam zrezygnować ze studiów- przecież nie miałam dla kogo życ... dobrze, że miałam oparcie w bliskich... dzięki nim- po miesiącu poszłam do pracy- musiałam przynajmniej spróbować zacząć mysleć o tym, co robię w pracy...dziś, z perspektywy czasu- wiem, że przede wszystkim dzięki pracy właśnie zaczęłam dochodzić do siebie... najgorszy był pierwszy rok... przyszedł w końcu taki moment, że zdjęłam obrączkę, później przestałam nosić wyłącznie czarne ubrania... zaczęłam godzić się z tym, co się stało- wiedziałam, że On chce, żebym była szczęśliwa... po ok. 3 latach od Jego śmierci poczułam, że nie chcę całego życia spędzić samotnie... postanowiłam coś z tym zrobić... dziś znów jestem szczęsliwa- kocham i jestem kochana... co wcale nie znaczy, że kiedykolwiek zapomnę o Nim... mój obecny mężczyzna wie o tym doskonale- mało tego- chodzi ze mną na cmentarz... oczywiście nie bywam tam tak jak kiedyś-codziennie, teraz mieszkam w innym mieście... chodzi o to, że nie wolno zamykać się na ludzi, życie... ale też niczego nie trzeba robić na siłę- do wszystkiego potrzeba czasu... od śmierci mego męża minęło już 7 lat... czasem sama sobie się dziwię, że miałam tyle siły, żeby przetrwać... dodam, że cała ta tragedia bardzo mnie zmieniła, mam zupełnie inne podejście do wielu spraw, inne wartości... wtedy- tuż po Jego śmierci- nie wierzyłam, że jeszcze kiedyś będę szczęśliwa, że kogoś pockocham... dziś już wiem... i wiem też, że nigdy Go nie zapomnę... co wcale nie znaczy, że porównuję z Nim mego obecnego faceta- dla mnie to dwie zupełnie różne sprawy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Wiara jest w gruncie rzeczy smutną koniecznością. Gdybyśmy mogli mieć wiedzę, nie potrzebowalibyśmy mieć wiary. Rzecz w tym, że nie możemy mieć wiedzy. Są rzeczy, które przerastają możliwości ludzkiego rozumu. Jest światło, które oślepia. Tak jest z Bogiem.\" \"Są dwa punkty otwarcia sie na Boga: jedni potrzebują do tego nieszcześcia, inni - przeciwnie - smaku szczęścia. Pierwsi szukaja Pana Boga, aby wyratował ich z opresji, drudzy - aby Go sławić, wyrazić mu wdzięczność za wspaniałość istnienia.\" (to drugie też Was czeka dziwczynki:**) \"Myśli wyszukane\" /ks.Józef Tischner/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 19
Mam nadzieje ze może to troche pomoże - pozwoli choć w jednej 100 zrzumieć .. Co to znaczy, wierzyć w życie wieczne? Bardzo krótką i ogólną odpowiedź znajdujemy w prefacji umieszczonej w formularzu Mszy Świętej za zmarłych: "Życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy". Zatem życie wieczne jest życiem innym od tego, jakim jest życie na ziemi. Życie wieczne nie jest ograniczone czasem, trwa bez końca. Sposób tego życia określa sam Chrystus: "Będą jak aniołowie w niebie". Chrześcijańskie pojmowanie nieśmiertelności i życia wiecznego wywodzi się z pojęcia Boga: Bóg jest Bogiem żyjących. "Jeżeli bowiem żyjemy, żyjemy dla Pana, jeżeli umieramy, umieramy dla Pana. W życiu więc i w śmierci, należymy do Pana" (Rz 14,8). Bóg jest nieśmiertelny i daje człowiekowi udział w swojej nieśmiertelności. Chrześcijańskie ujęcie życia wiecznego dotyka również relacji międzyludzkich. Przeznaczeniem człowieka nie jest wieczność, z samym tylko Bogiem. Nasze wyznanie wiary mówi o świętych obcowaniu. Zatem życie wieczne nie izoluje człowieka od innych ludzi. Przeciwnie, wyprowadza go z izolacji ku prawdziwej jedności z braćmi i całym stworzeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga21
Witulka te słowa nie są mojego autorstwa - to znów piosenka Dody- "Czekam" , niektóre jej teksty doskonale odzwierciedlają moje uczucia.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga21
Z19 - też tak jak Ty kochana, szukam ukojenia w wierze ....to jest cudowne uczucie, błogość i wielka nadzieja- że kiedyś będziemy TAM razem, na zawsze !!! aż nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić, czasem nie dociera do mnie, że moje SZCZĘŚCIE już TAM jest....że teraz siedzi tu obok mnie i opiekuje się mną.....to dla mnie coś zupełnie nowego - być może dlatego ,że pierwszy raz w pełni świadomie i dojrzale przeżywam odejście najbliższej mi osoby.... Wiecie co ?? już nie mogę się doczekać kiedy będę TAM razem z NIM :) może minie rok, 10, 20, albo 60 lat ....kto wie?? ale już cieszę się na samą myśl, że to kiedyś na pewno się stanie....:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga21
moje myślenie, podejście do wielu spraw, po odejściu Pysia zmieniło się niemalże o 360 stopni...inaczej patrzę na życie wiem, co naprawde jest ważne...cieszy mnie każdy dzień, słońce, uśmiechnięci ludzie....cieszy mnie życie - mimo pustki, która zawsze będzie w moim serduszku.....i której nikt nie zapełni.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga21
Bóg to wie - gdzie TY tam ja....jednak chciał by było inaczej....dziękuję,że tak wielką milość nam dał....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga21
Ciągle szukam pocieszenia, ukojenia i wiary ....wciąż szukam potwierdzenia tego,że "nie wszystek umrę" i ciągle je znajduję ... to dal Was - Śmierć przejściem do ostatecznego etapu istnienia człowieka Chociaż umarły człowiek nadal żyje dzięki swojej nieśmiertelnej duszy, to jednak my tego życia nie dostrzegamy. Patrzący na umierającego człowieka podobny jest do tego, kto widzi znikającą za zamykającymi się drzwiami osobę, wchodzącą do sali, której obserwator nie może dostrzec. Śmierć jest takim “wyjściem” ludzkiego “ja” z tego świata, z tej rzeczywistości, w której istniało połączone ściśle z materialnym ciałem. Niewierzący człowiek ma wrażenie, że śmierć unicestwia człowieka. Świadoma dusza przechodzi do innej formy istnienia, którego my nie potrafimy poznać naszym wzrokiem, dotykiem ani słuchem. Dlatego nam, ludziom żyjącym na ziemi, wydaje się, że zmarłych już nie ma, że przestali istnieć. Tymczasem każdy umierający mógłby powiedzieć jak św. Teresa: “Ja nie umieram, ja wchodzę w życie” (św. Teresa od Dzieciątka Jezus, Novissima verba; por KKK 1011). I tak rzeczywiście jest, gdyż po śmierci ludzkie “ja” żyje nadal i będzie żyło wiecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga21
Życie zmienia się, ale się nie kończy W świetle pouczenia Bożego śmierć nie jest absolutnym końcem ludzkiego życia. Może być traktowana najwyżej jako kres jednego z jego etapów, na podobieństwo narodzin człowieka, będących zakończeniem życia płodowego, a zarazem – początkiem istnienia poza łonem matki. Raz zaistniałe życie człowieka nigdy nie zostanie unicestwione, chociaż podlega różnym przemianom. Jest o tym mocno przekonany Kościół, który modli się: “Albowiem życie Twoich wiernych, o Panie, zmienia się, ale się nie kończy, i gdy rozpadnie się dom doczesnej pielgrzymki, znajdą przygotowane w niebie wieczne mieszkanie” (Mszał Rzymski, Prefacja o zmarłych; por. KKK 1012) Światło wiary poucza nas, że śmierć stanowi przejście ze znanego nam życia ziemskiego do nowej formy istnienia, poza doświadczalnym porządkiem tego świata. Jest więc ona tylko “kresem życia ziemskiego” (por. KKK 1007)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga21
Prawda o świętych obcowaniu rodzi w nas przekonanie, że nikt nie przestaje kochać po śmierci. Przeciwnie, jeśli ktoś kochał nas prawdziwie za życia, będzie nas kochał jeszcze bardziej po śmierci. Nie przestanie więc nam pomagać szczególnie wtedy, gdy sami będziemy musieli przechodzić przez progi wieczności. Ilustracją pocieszającej prawdy o tym, że nasi bliscy kochają nas i nadal nam pomagają po swojej śmierci, może być pouczające opowiadanie zaczerpnięte z “Poematu Boga-Człowieka” Marii Valtorty. Otóż chłopiec opłakujące śmierć rodziców słyszy zapewnienie, że oni nadal się o niego troszczą, kochają go i jak ptaki przybędą mu z pomocą w godzinie jego śmierci. “Kiedy zaś będziesz miał umrzeć, zrobią tak, jak czynią te dwa ptaszki w tamtym żywopłocie. Widzisz je?» Jezus bierze w ramiona dziecko, aby widziało lepiej. «Widzisz, jak wysiadują jajeczka? Czekają, aż się otworzą, a potem rozłożą skrzydła nad swymi pisklętami, aby je strzec od wszelkiego zła. Następnie – gdy podrosną i będą przygotowane do fruwania – podtrzymają je swymi silnymi skrzydłami, prowadząc je coraz wyżej, wyżej i wyżej... w stronę słońca. Twoi rodzice uczynią podobnie z tobą.»”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość filatelista
Zakochaj się w kimś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga21
DLACZEGO BÓG ZABRAŁ ICH DO SIEBIE TAK WCZEŚNIE ?? DLACZEGO ?? PRZECIEŻ BYLI MŁODZI, CAŁE ŻYCIE BYŁO PRZED NIMI...DLACZEGO?? może ta odpowiedź Wam pomoże moje Kochane Smuteczki .... Wszechwiedzący Bóg sprawia, że śmierć przychodzi w takiej chwili, która jest najlepsza dla wiecznego życia umierającego. Czasem człowiek odchodzi z tego świata w późnej starości, kiedy indziej na progu życia. Bóg jednak wie – wbrew częstym ludzkim ocenom – że tak jest najlepiej. Dlatego też “święty umiera czasem u progu swego życia: młody w lata, lecz bogaty w zasługi. A mając sto lub tysiąc lat więcej, nie mógłby być bardziej święty niż jest teraz, gdyż miłość Boga i bliźniego – praktykowane na różne sposoby i z całą hojnością – czynią go doskonałym. W Niebie nie patrzy się na liczbę lat, lecz na sposób, w jaki się je przeżyło. Bóg wie, kiedy człowiek jest najbardziej dojrzały do życia w wieczności i wtedy zabiera go z tego świata. My nie wiemy, kiedy dusza nasza lub drugiego człowieka jest najbardziej przygotowana do wiecznego istnienia po śmierci, dlatego nie wolno nam odbierać życia ani sobie, ani innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga21
ale daję Wam dużo lektury ....ale myślę,że to pomoże zrozumieć ten sens....pomoże ogarnąć to, co nas przerasta... Bóg wybrał moją śmierć Nic nie dzieje się bez wiedzy i zgody Boga. Dotyczy to również naszej śmierci. Któregoś dnia, kiedy Gabriela Bossis myślała o śmierci, usłyszała zapewnienie Chrystusa: "Śmierć, która przyjdzie po ciebie, jest tą, którą dla ciebie wybrałem". (On i ja I, 619). Te słowa odnoszą się do każdego z nas. Może więc być dla nas pociechą to, że Bóg – Nieskończona Miłość, nasz Dobry Ojciec – wybrał chwilę naszego przejścia do wieczności. Z pewnością więc pomyślał o wszystkim, co dla nas najlepsze. Bóg, nasz Stwórca zna nasze siły, naszą odporność na cierpienie fizyczne i duchowe. Dlatego nigdy nie zezwala na takie cierpienie, które byłoby zagrożeniem dla naszego zbawienia. Jeśli jakieś cierpienie dopuszcza, to równocześnie daje nam siły, byśmy je znosili z korzyścią dla rozwoju duchowego. Wszechwiedzący Bóg wie również, jaki rodzaj śmierci będzie dla nas najlepszy. Chociaż więc nie znamy ani dnia, ani rodzaju naszej śmierci, chociaż nie wiemy, jakie ewentualne cierpienia mogą jej towarzyszyć, to jednak jednego możemy być pewni: w chwili bólu nie pozostaniemy sami. Bóg nigdy nie dopuszcza cierpienia ponad nasze siły. Zawsze też śpieszy nam z pomocą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aguś,Bog nie chcial inaczej,bedziecie razem!!bedziecie razem TAM NA ZAWSZE na okres nieskonczenie dlugi,nieokreslony, na CALA WIECZNOSC wiesz jakie to bedzie cudowne??to przyszle życie...sielanka!!ale na to trzeba zasłużyć...widze ze sobie cudnie radzisz:*TWÓj ANIOŁEK napewno jest dumny,, WASZE ANIOŁKI SA Z was DUMNE!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aguś przepiekne sa te slowa, niezykle budujace i zmieniajace myślenie o śmierci...sa pełne wiary i nadziei wg mnie,nie wiem jak Wy je odbieracie. A skąd masz ta lekturke?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trafilam na www.teologia.pl cudne, pochłonęło mnie to bez resztty.. a W smutku i Z19 jak sei czuja??słoneczka!!przeczytajcie co Wam dała Aga21 bo to pełne wiary i nadziej i ukazują życie po smierci w cudowny sposob, napewno Wam to pomoze!!spokojnej nocki, WASZYCH ANIOŁKÓW STRÓŻÓW obok poczujcie:**

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aga21
oo widzisz to nawet ten sam, który Ty znalazłaś ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wierze, ze jest am bardzo pusto i smutno,ja nawet nie mówie, ze wiem jak, bo moge sie tylko domyśląć i próbowac poczuc to co Wy czujecie i od razu rycze jak bóbr ;( wiec Was bardzo,bardzo podziwiam. OJ JAK WASZE ANIOŁKI MUSZA NA WAS Z RADAOŚCIĄ SPOGLĄDAĆ, ŻE WASZA MIŁOŚĆ BYŁA NAPRWADE SZCZERA BO TO ONA I ONI DAJA WAM TAKA SIŁE!!:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 19
Witam Was dziewczynki ... Wczoraj pewna osoba... zarzuciła mi ze powinnam wrócić do normalności i nie rozpamietywać ... chyba z boku i oczach innych ludzi wyglada to inaczej. Oni nie potrafia zrozumiec ze to nie jesr ani uzalanie sie nad soba ani rozpamietywanie... to poprostu siła na przetrwanie w tym piekielnie trudnym okresie... przeciez nie jest powiedzinae ze po miesiacu wszytsko róci do normy bo do całkowitej normy juz nie wroci nigdy... a wszystkie obrazy mamy w głowie... i ciezko jest zyc ztaka swiadomościa... ale przeciez sie staramy ... ale przyznam zabolało mnie to ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 19
"... U kresu historii przyjdzie Chrystus w chwale, aby dopełnić dzieła zbawienia. Wskrzesi wówczas ciała wszystkich zmarłych i odnowi cały kosmos. Nastanie królestwo Ojca, w którym nie będzie grzechu, cierpienia ani śmierci, w którym wszyscy będą szczęśliwi.."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 19
znalazałam cos moze mniej zwiazane z tematem .. ale .. Tradycja chrześcijańska wymienia obok siedmiu uczynków miłosierdzia co do ciała tyle samo uczynków miłości bliźniego co do duszy: Grzeszących upominać, nieumiejętnych pouczać, wątpiącym dobrze radzić, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się do Boga za żywych i umarłych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z19, mi też kiedyś to zarzucił... poczułam się okropnie, jakby ktoś kazał przestać mi Go kochać, jakby powiedział że nasza miłość się skończył... całe szczęście to był tylko jeden człowiek.. inni choć nie rozumieją moje bólu i nie czują takiego smutku są obok mnie i jakoś mi pomagają ja wciąż nie mogę w to uwierzyć, nie mogę zrozumieć, że On nie wstaje rano i nie może cieszyć się tym dniem, że tylu rzeczy w życiu nie zdążył zrobić, zobaczyć... na pewno chciał mieć rodzinę, potrzymać kiedyś w rękach swoje dziecko, uśmiechać się do mnie i do świata, żyć... On chciał żyć... \"Niebo nie jest lepsze od ziemi, ona daje ci więcej możliwości\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 19
W smutku... bardzo dorz Cie rozumie,,, te same pytanie te same wtpliwości... ale moze On/Oni teraz moga o wiele wiecj niz nams ie wydaje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z 19
"..Zabiorę Cię właśnie tam gdzie jutra słodki smak Zabiorę Cię właśnie tam gdzie słońce dla nas wschodzi Zabiorę Cię właśnie tam gdzie wolniej płynie czas Zabiorę Cię właśnie tam gdzie szczęsciu nic nie grozi ...wiara jest moja siła ..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×