Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

stojący z boku

Brzydki chłopak - czy oznacza że jest gorszy ??

Polecane posty

Gość dsbds
Pisz dalej Imoen, nie mam już pytań, ale wiem, że mogę się od Ciebie sporo nauczyć :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakieś konkretne zamówienia? Mogę Cię rozczarować, bo nie wiem, czy będę miała o czym (ani kiedy) pisać na takie objętości tekstu jak Jak to jest z życiem. I mam nadzieję, że ostatnie słowa nie były przesączone złośliwą ironią :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsbds
Nie były złośliwe, były szczere. Piszesz samą prawdę w ciekawy sposób. Konkretne zamówienia? Może o tym jak uniezależnienie od zewnętrznego świata chroni przed cierpieniem (bo to, że chroni jest raczej oczywiste). I o tym jaka to jest postać uniezależnienia: czysto fizyczna izolacja od źródeł sytuacji powodujących złe reakcje psychiki czy może wyższy poziom wtajemniczenia - psychiczne uniezależnienie przy jednoczesnym zachowaniu dotychczasowych zadań w świecie fizycznym. I o kontroli reakcji psychiki na zewnętrzne czynniki, co się wiąże trochę z tym co wyżej. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to jest z życiem
Skoro poddajesz wątpieniu moje tezy powinnaś, poprzeć swoje konkretnymi argumentami. To co pisałem jest prawdziwe, bo zazwyczaj tak jest. Oczywiście zaznaczałem, że są wyjątki od reguły, ale ty przecież to przeczytałaś i wiesz. Nie wiem czy swoje tezy opierasz tylko na własnych doświadczeniach. Bo ja opieram się na doświadczeniach wielu ludzi, i wszystko co opisałem wynika z obserwacji wielu jednostek. Wszystko co opisuje opiera się na prawach natury. Skoro uważasz odwrotnie, to chętnie posłucham jak jest w twoim mniemaniu. Prawa natury są proste. Osoby z niską samooceną, są pozornie niestabilne emocjonalnie, nieufne. Piszesz często ranią ludzi aby uprzedzić atak ? Bzdura, jaki atak ? Osoby z zaniżoną samooceną mają takie cechy jak wcześniej opisałem, jednak z czasem pojawia się u nich frustracja w wyniku której całe zło które ich spotkało przelewają na innych. Jednak nie jest to reguła, zdarza się tak ale nie często a jeśli się zdarza to przeważnie wśród materialistów. Cierpienie uszlachetnia i uwrażliwia na krzywdę innych, jednak nadmiar cierpienia powoduje stępienie uczuć. W tedy możemy mówić o tym co opisałaś. Do osób z zaniżoną samooceną trudno dotrzeć, na ogół pozornie zachowują się zupełnie inaczej, odpychają od siebie. Izolują się bo są ranione, jest to mechanizm obronny, stąd pozornie zewnętrznie są inne niż w środku. W środku rozwijają się emocjonalnie. W relacjach z innymi można powiedzieć, że odbijają negatywne rzeczy które do nich docierają ze środowiska w stronę środowiska. Tak działa mechanizm obronny, wytwarza się izolacja swojej osoby i rozwój emocjonalny. Te dzieci różnią się od innych i to nie trudno zauważyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Glupie gadanie
Brzydki chłopak? No jasne z autoamtu jest we wszytkim najgorszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to jest z życiem
Osoby z zaniżoną samooceną są takie jak opisałem, w każdej grupie społecznej zdarzają się wyjątki. Ale schemat jest taki jaki opisałem, osoby z zaniżoną samooceną są nadwrażliwe. Ze względu na wysoką wrażliwość dojrzałość emocjonalną są bardzo ranione, osób u których wrażliwość i dojrzałość emocjonalna się nie wykształca są inne. Nie da się zranić 15 latka który nie wykształcił wrażliwości i dojrzałości emocjonalnej. Bo nie ma co ranić w tym przypadku, gdyż nie została wykształcona wrażliwość i dojrzałość emocjonalna. Po takich osobach wszystko spływa jak po kaczce, powiesz do niego coś negatywnego, spłynie to po nim bo nie ma w co uderzyć. Tylko osoby emocjonalne da się zranić. Wszystko w życiu odbywa się kosztem czegoś, tak mówią prawa natury. Kosztem wad wizualnych, defektów ciała. Wykształca się emocjonalność, u osób u których nie występuje defekt ciała emocjonalność rozwija się znacznie później. Po takich osobach rzadkie negatywne bodźce spływają jak po kaczce, bo nie uderzają w emocjonalność. Która w tym wieku u takich osobach jest w powijakach. Do Glupie gadanie Zwróć uwagę w jakich odstępach czasowych "imoen" i "dsbds". Pisali kolejne posty. I zwróć uwagę na zawartość merytoryczną tych postów, posty "dsbds" wyraża całkowitą aprobatę tego co pisze "imoen". Analizując czas w akim pojawiały się posty czyli imoen 19:05 dsbds 19:11 odpowiedź po 6 minutach imoen 19:28 odpowiedź po 17 minutach dsbds 19:49 odpowiedź po 21 minutach imoen 20:08 odpowiedź po 19 minutach dsbds 20:24 odpowiedź po 16 minutach imoen 20:30 odpowiedź po 6 minutach dsbds 20:41 odpowiedź po 11 minutach Odstępy między postami są bardzo krutkie, zawartość merytoryczna wskazuje na wyraźną stronniczość. Skłoniłbym się do stwierdzenia. Że posty zostały pisane przez tą samą osobę, z tego samego komputera. I musze zwrócić uwagę na podobieństwa mięczy "Kot w butach z wibratorem ", "dsbds" i "imoen". Są to podobieństwa merytoryczne. Szukając odpowiedzi na pytania jakie sie pojawiają. Można stwierdzić, że nie są to osoby z grupy zaniżonej samooceny. Pamiętaj, że nie wszystko co jest pisane jest prawdą. Taki przebieg wypowiedzi wskazuje na chęć zdezorientowania forumowiczów. Ogłupienia, takimi technikami się ogłupia ludzi i manipuluje. Dlatego ważne przy czytaniu jest myślenie. I stawiania prawdy za autorytet a nie autorytetu za prawdę. Pamiętaj, że jeśli ktoś ma profesora przed nazwiskiem to nie znaczy, że jest autorytetem i masz go słuchać tylko dlatego, że ma tytuł. Trzeba myśleć samemu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Glupie gadanie
Zgadzam się. I co więcej nie mam dowodów ale coraz więcej przesłanek do tego aby sądzić że jest trochę opłacanych ludzi (tak nawet rządy ich opłacają) którzy mają na celu szerzenie sprzecznych opinii i mieszanie ludziom w głowach, szczególnie młodym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Glupie gadanie
A poza tym >>> Jak to jest z życiem robisz bardzo dobrą robotę, nie wiemtylko czy do kogoś dotrze bo trzeb się nad tym pochylić i zastanowić szczególnie że jest to jakby wbrew ogólnej propagandzie. Ja nie mam siły aby tak ze spokojem podchodzić do głupoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\" Skoro poddajesz wątpieniu moje tezy powinnaś, poprzeć swoje konkretnymi argumentami. To co pisałem jest prawdziwe, bo zazwyczaj tak jest.\" Nie wiem czy komizm tej wypowiedzi był zamierzony, ale jest niezwykle urzekająca. \"Konkretne argumenty - bo tak jest!\" Nieźle :) Reszty spiskowej teorii dziejów nawet nie chce mi się komentować, obawiam się, że w odpowiedzi nie wymyślę niczego nawet w połowie tak absurdalnego i zabawnego. Co do reszty posta - nie wiem czemu ciągle mieszasz nadwrażliwość z dojrzałością emocjonalną. Te dwie cechy nie mają ze sobą wiele wspólnego, często wręcz wykluczają się. Dojrzałość emocjonalna polega między innymi na tym, że nie jesteśmy całkowicie uzależnieni od opinii innych ludzi, nie cierpimy katuszy duchowych po każdym nieprzychylnym słowie i nie zabiegamy desperacko o byle pochwałę. A tak najczęściej postępują osoby z niską samooceną - a przez to ogromnym głodem akceptacji, za każdą cenę. Piszesz, że osoby zakompleksione nie są w stanie ranić innych właśnie Z POWODU swoich kompleksów? Przecież agresja najczęściej źródło ma w kompleksach i niskiej samoocenie. Facet, który zarabia grosze i czuje się upokarzany przez szefa \'odbija sobie\' terroryzując rodzinę, dzieci, pokazując \'kto tu rządzi\' - właśnie z powodu niedowartościowania i kompleksów. Inny, jest chorobliwie zazdrosny o swoją kobietę, bo boi się że ta zdradzi go z lepszym, przystojniejszym, bogatszym (bo sam o sobie ma nędzne mniemanie) - kontroluje ją, robi awantury, bije. Jeszcze inny potrzebuje nieustannego dowartościowania ze strony innych kobiet, wplątuje się w romanse, zdradza, mimo wszystko czuje się śmieciem. Mało to nauczycieli swoje frustracje i kompleksy wyżywa na uczniach? Widziałam to wszystko, Ty pewnie też. Jozef Fritzl też miał ponoć ciężkie dzieciństwo, a średnio go to \'uszlachetniło\'. I taki jest właśnie mechanizm i \'prawa natury\' - u źródeł agresji leży zwykle nienawiść do samego siebie, resentyment, chęć odwetu - ilu znasz zadowolonych z życia, szczęśliwych ludzi, którzy lubią bezinteresownie krzywdzić innych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to jest z życiem
Cytat: "Nie wiem czy komizm tej wypowiedzi był zamierzony, ale jest niezwykle urzekająca. "Konkretne argumenty - bo tak jest!" Nieźle Reszty spiskowej teorii dziejów nawet nie chce mi się komentować, obawiam się, że w odpowiedzi nie wymyślę niczego nawet w połowie tak absurdalnego i zabawnego." Jesteś dość płytka i powierzchowna, a o teoriach spiskowych nie pisałem. Pisałem natomiast o tym, że prawdy należy szukać w sobie, że należy myśleć, zadawać pytania i szukać odpowiedzi a nie kierować się jak tępe owce. Co ktoś powie to robimy, nic nie wiesz widać o manipulacji, o strategiach reklamowych. Masz sama myśleć a nie ktoś za ciebie, to jest przekaz jaki kieruje do forumowiczów. Autorytet to nie prawda, prawda to autorytet. Jednostka ludzka jest omylna, to tylko człowiek, ma dzieci rodzinę. Ty natomiast chyba uważasz, ze co powie jakiś profesor jest święte i on ma racje. To dopiero śmieszne, bo inteligencja polega na wyrobieniu własnego zdania, a nie powielaniu bezmyślnie cudzego zdania. Skąd takie nastawienie komizm ? Podałaś swoje tezy nie poparte przemyśleniami, nie napisałaś nic. Tylko wypisałaś, nie opisałaś mechanizmów swoich przemyśleń. Napisałaś, że tak według ciebie jest i tak musi być, bo ty uważasz, ze taka jest prawda więc tak musi być. Usiłujesz narzucić innym swój światopogląd, i robisz to bardzo nieumiejętnie, gdyż wypisujesz a nie opisujesz swoich założeń. Inteligencja polega na przedstawieniu powodów dla których tak jest a nie inaczej. Powielasz to co usłyszysz. Cytat: "Co do reszty posta - nie wiem czemu ciągle mieszasz nadwrażliwość z dojrzałością emocjonalną. Te dwie cechy nie mają ze sobą wiele wspólnego, często wręcz wykluczają się. Dojrzałość emocjonalna polega między innymi na tym, że nie jesteśmy całkowicie uzależnieni od opinii innych ludzi, nie cierpimy katuszy duchowych po każdym nieprzychylnym słowie i nie zabiegamy desperacko o byle pochwałę. A tak najczęściej postępują osoby z niską samooceną - a przez to ogromnym głodem akceptacji, za każdą cenę." Nie rozumiesz, że wysoki poziom wrażliwości, nadwrażliwości to stan emocjonalny ? Wrażliwość to emocje, a ich wysoki poziom to szybsze dojrzewanie emocjonalne, rozwój emocjonalny. I tutaj też mnie ciekawi, piszesz, że te rzeczy nie mają nic ze sobą wspólnego a wręcz się wykluczają. Ale nie opisujesz mechanizmu, powodów z jakich wykluczają się te dwa czynniki. Nie możesz ich opisać bo nie rozumiesz, tego mechanizmu który opisałem wyżej. Cytat: "Piszesz, że osoby zakompleksione nie są w stanie ranić innych właśnie Z POWODU swoich kompleksów? Przecież agresja najczęściej źródło ma w kompleksach i niskiej samoocenie. Facet, który zarabia grosze i czuje się upokarzany przez szefa 'odbija sobie' terroryzując rodzinę, dzieci, pokazując 'kto tu rządzi' - właśnie z powodu niedowartościowania i kompleksów. Inny, jest chorobliwie zazdrosny o swoją kobietę, bo boi się że ta zdradzi go z lepszym, przystojniejszym, bogatszym (bo sam o sobie ma nędzne mniemanie) - kontroluje ją, robi awantury, bije. Jeszcze inny potrzebuje nieustannego dowartościowania ze strony innych kobiet, wplątuje się w romanse, zdradza, mimo wszystko czuje się śmieciem. Mało to nauczycieli swoje frustracje i kompleksy wyżywa na uczniach? Widziałam to wszystko, Ty pewnie też. Jozef Fritzl też miał ponoć ciężkie dzieciństwo, a średnio go to 'uszlachetniło'. I taki jest właśnie mechanizm i 'prawa natury' - u źródeł agresji leży zwykle nienawiść do samego siebie, resentyment, chęć odwetu - ilu znasz zadowolonych z życia, szczęśliwych ludzi, którzy lubią bezinteresownie krzywdzić innych?" To co tu opisujesz nie jest domeną osób z zaniżoną samooceną, wręcz przeciwnie. Najczęściej to dotyka grup z ustabilizowaną samooceną i zawyżoną. Aż 60% zdrad to domena która zdarza się w 80% społeczności, którą stanowią grupy ustabilizowanej samooceny oraz zawyżonej. Owszem zdarzają się też takie sytuacje w grupie z zaniżoną samooceną ale rzadko. Osoby z zaniżoną samooceną to typy osobowości melancholijnej, flegmatycznej. Są to bardzo spokojne i rozsądne osoby. Te zjawiska o których piszesz zdarzają się wśród choleryków, sangwiników. A te temperamenty stanowią pozostałe grupy. Grupa z zaniżoną samooceną, jest to jedyna grupa w której wykształca się pewien mechanizm. Osoby ranione nie chcą ranić, bo wywołuje to u nich stan cierpienia którego doznawały kiedyś. Mają wykształcone sumienie, nie stępione tak jak ma się to w innych grupach, jest to taka wewnętrzna blokada. Takie osoby muszą zwalczyć tą blokadę, aby stać się takimi jak sugerujesz, a to nie jest takie łatwe. Takie osoby są jak gigantyczne okręty ze słabą sterownością. Mają niezachwianą postawę, jak zmieniają kurs, postawę to trwa to długo. Są inteligentne, myślą o skutkach. Nie adaptują się łatwo w środowisku. Jak już pisałem melancholicy i flegmatycy są ustabilizowani, nie wyżywają się na uczniach. Wyżywają się nauczyciele z innych grup społecznych. Prędzej to nauczycielowi z grupy zaniżonej samooceny uczniowie wejdą na łeb, bo są to ludzie z natury bardzo dobrzy, i nie lubią krzywdzić innych. Ciągle piszesz o Jozef Fritzl, a wiesz o nim tyle co w mediach usłyszałaś. On nie cierpiał na zaniżoną samoocenę, to powinno wszystko wyjaśnić. Nie miał łatwego dzieciństwa, ale nie zawsze łatwe dzieciństwo oznacza zaniżoną samoocenę. Więc nie można automatycznie przypisywać osób z trudnym dzieciństwem do grupy osób z zaniżoną samooceną. Choleryk z trudnym dzieciństwem będzie zachowywał się zupełnie inaczej niż melancholik. Choleryk będzie wyładowywał swoją przeszłość. Melancholik czy flegmatyk, na ogół się uspokaja, te emocje opadają, są to osoby bardzo spokojne i dobre jak wspominałem. Nie są na ogół zdolne do krzywdzenia innych, natomiast same są bardzo krzywdzone. Pamiętaj, że nie zawsze trudne dzieciństwo oznacza problemy fizyczne, defekty. Pytasz ile znam zadowolonych i szczęśliwych ludzi, którzy lubią bezinteresownie krzywdzić innych? No cóż, bezinteresownie to teraz nawet kopa ci nie dadzą, musisz sobie na to zasłużyć. W dojrzałym wieku już to się nie zdarza, natomiast w nastoletnim dzieci się krzywdzą, aby się wyróżnić. Jedni kosztem innych wyróżniają się i taki chcą osiągnąć cel, nie bacząc na to co ta druga osoba czuje. Jak wcześniej czytałaś, ludzie starsi mają inną psychikę. Życie po to by krzywdzić innych nie sprawia nikomu przyjemności, inaczej patrzy się na świat. Tutaj cele się zmieniają. Świat dorosłych rządzi się innymi prawami, niż świat nastoletni. U źródeł agresji leży nienawiść, owszem. Ale ty nie rozumiesz, że ten mechanizm nie jest domeną osób z zaniżoną samooceną. To najczęściej domena pozostałych grup. Osoby z zaniżoną samooceną jak już pisałem są dojrzałe emocjonalnie, rozsądne, dobre, stabilne itp. To są cechy melancholików, flegmatyków. Są to osoby bardzo uczuciowe, i często chronią się pod pancerzem, ze względu na uczucia. Łatwo takie osoby zranić, biorą wszystko do siebie. Nie są to osoby którym coś powiesz negatywnego i spłynie to po nich jak po kaczce. Nie są to osoby zdolne do krzywdzenia innych, tylko sporadyczne wyjątki mogą to robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to jest z życiem
Dodam jeszcze, że te wyjątki w zaniżonej samoocenie o których można powiedzieć to co napisałaś, to inne typy temperamentów. Choleryków w tej grupie będzie bardzo mało, a to ten typ byłby najbardziej mściwy. Tyle, że jest ich bardzo mało w tej grupie, oni dominują w innych grupach. Najwięcej ich jest w grupie osób z zawyżoną samooceną a najmniej w grupie z zaniżoną. Grupa z zaniżoną samooceną charakteryzuje się temperamentem melancholika klasycznego, flegmatyka, lub połaczenia melancholika mieszanego czyli połaczenia melancholika z flegmatykiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spiskowa teoria otyczyła tego, że nie mam co robić w życiu, tylko odpisywać sama sobie na kafe, żeby wprowadzić zamieszanie wśród młodych umysłów, bo jestem agentem chaosu :O Nie powoływałam się na żaden autorytet (poza przyznaniem się do sympatii do stoików), nie wiem co sobie dalej uroiłeś. Komiczne było twoje wzywanie o konkretne argumenty, samemu posługujac się argumentem \'bo tak jest\'. Co więcej, powołujesz się na wyssane z palca mechanizmy, które nie przechodzą testu weryfikacji z rzeczywistością - choćby przypadki, które \'wypisałam\' - zdarzające się wg mojej obserwacji o wiele częściej niż moralne wzrastanie na skutek przeżytego cierpienia. Niesłusznie zakładasz, że ludzie z niską samooceną to zawsze ludzie małomówni, cisi, spokojni, \'memłowaci\' - tak po prostu NIE JEST, niezależnie jaką sobie teorię do tego przybierzesz. Zrozumienie mechanizmu jest ważne, ale kiedy przechodzisz do postawy \'jeśli fakty nie zgadzają się z moją teorią - tym gorzej dla nich!\" można zapomnieć o jakiejkolwiek rzetelności i poszukiwaniu prawdziwego opisu. Kompleksy i niskie poczucie własnej wartości prowadzą do braku zadowolenia z życia i cierpienia, to oczywiste. Z małą pewnością siebie wiąże się niepewność, lęk, poczucie winy. Naturalną, niejako biologiczną reakcją na cierpienie jest ucieczka albo agresja. To drugie równie często jak pierwsze. W zależności od indywidualnych uwarunkowań, osoba z niską samooceną agresję tą kieruje na zewnątrz albo do środka - krzywdząc innych albo samego siebie. Tak czy inaczej, daleka stąd droga dojrzałości emocjonalnej. Czy o niej miałyby świadczyć próby samobójcze, depresje, strach przed zaangażowaniem? Bo takie rzeczy charakteryzują prędzej osoby z niską, niż wysoką samooceną. Osoby nadwrażliwe często przejawiają neurotyczne cechy osobowości, co jest wręcz na drugim biegunie w stosunku do równowagi emocjonalnej. Osoba nadwrażliwa, przejmująca się wszystkim, nie mająca dystansu łatwiej popada w skrajne emocje, stany lękowe, egocentryzm - ten ostatni także w formie biernej, jako płacz, rezygnacja, zupełne zaabsorbowanie swoimi emocjami bez zważania na świat. Ktoś, kto całe zycie spędza na użalaniu się nad sobą rzadko kiedy może znaleźć czas i ochotę, by zainteresować się cierpieniem drugiego człowieka. Pytanie o źródła twoich statystyk o zdradzie, samoocenie w zależności od temperamentu oraz bzdur takich jak ta \'Osoby z zaniżoną samooceną jak już pisałem są dojrzałe emocjonalnie, rozsądne, dobre, stabilne\' wolę nie pytać. No ale jasne, najlepsi są ci, po których nic nie \'spływa jak po kaczce\' - np. będąc obiektem kpin i prześladowań w szkole, przychodzą pewnego dnia na lekcje z bronią palną i zabijają swoich rówieśników - będziesz utrzymywał, że te sprawcy tych incydentów byli rozsądni, stabilni, dojrzali emocjonalnie, czy też że absolutnie nie mieli żadnych kompleksów, ba, uwielbiali siebie i dobrze im się żyło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to jest z życiem
Cytat: "Spiskowa teoria otyczyła tego, że nie mam co robić w życiu, tylko odpisywać sama sobie na kafe, żeby wprowadzić zamieszanie wśród młodych umysłów, bo jestem agentem chaosu Nie powoływałam się na żaden autorytet (poza przyznaniem się do sympatii do stoików), nie wiem co sobie dalej uroiłeś." Ostre słowa, wmawianie komuś urojeń. Ale to tylko słowa, fakty są takie, że „dsbds” pojawił/pojawiła się nagle i znikł/znikła tak szybko jak się pojawiła. W treści merytorycznej widać wyraźną przychylność twojej osobie. Zadziwiające zbieżność osobowości i poglądów. Brak własnych przemyśleń oraz 100% zgodność, prawdopodobieństwo pojawienia się w tym samym czasie na forum dwóch takich samych osób. Jest równe trafieniu szóstki w totolotka. Więc opierając się o te dane można stwierdzić, że było to celowe, lub jest to niebywałym przypadkiem. A w przypadki ja nie wierze. Oraz późny fakt odniesienia do tego wątku, w drugiej ripoście a nie pierwszej. To też o czymś świadczy. Cytat: "Komiczne było twoje wzywanie o konkretne argumenty, samemu posługujac się argumentem 'bo tak jest'. Co więcej, powołujesz się na wyssane z palca mechanizmy, które nie przechodzą testu weryfikacji z rzeczywistością - choćby przypadki, które 'wypisałam' - zdarzające się wg mojej obserwacji o wiele częściej niż moralne wzrastanie na skutek przeżytego cierpienia." Moje wezwanie było o poparcie swoich tez konkretnymi wyjaśnieniami. Ja swoje obserwacje tezy popieram jasnymi objaśnieniami mechanizmów, które powodują wywołanie takich a nie innych reakcji. Odnoszę się do względów kulturowych, psychologicznych, biologicznych i socjologicznych. Ty natomiast rzucasz hasłami i nie objaśniasz przyczyn powstania takich reakcji. Sama to zobaczysz w pierwszych swoich postach. Nie rozumiesz, na czym działają prawa natury. Mówią o względności, o tym, że wszystko ma swoje przyczyny. Jest wschód słońca i zachód, północ i południe itd. A więc zło i dobro są nieodłącznymi elementami istnienia. Cierpienie jest więc nieodłącznie powiązane z radością. Bez jednego nie istnieje drugie, bo to przeczy prawą natury. Cierpienie uszlachetnia, jak już wspomniałem, bo bez cierpienia nie ma radości, tak jak bez radości cierpienia. Natomiast nadmiar cierpienia szkodzi, ponieważ zaburza naturalne mechanizmy istnienia. I odwrotnie nadmiar radości również szkodzi. Mówiąc na innym przykładzie, jedzenie nie szkodzi, tylko nadmiar jedzenia szkodzi. To nadmiar prowadzi do otyłości i chorób. Prawa natury mówią o wyważeniu między dwoma skrajnościami, o harmonii. I można to prawo odnosić do wszystkich dziedzin życia, ponieważ jest to jedyne prawo dzięki któremu można dojść do prawdy i odnaleźć prawdziwe szczęście. Może teraz zrozumiesz dlaczego cierpienie jest tak ważne i dlaczego uszlachetnia, oraz dlaczego nadmiar cierpienia szkodzi. Bo nie wiem jak prościej można to wyjaśnić myślę, że opisałem to dość jasno. Cytat: "Niesłusznie zakładasz, że ludzie z niską samooceną to zawsze ludzie małomówni, cisi, spokojni, 'memłowaci' - tak po prostu NIE JEST, niezależnie jaką sobie teorię do tego przybierzesz. Zrozumienie mechanizmu jest ważne, ale kiedy przechodzisz do postawy 'jeśli fakty nie zgadzają się z moją teorią - tym gorzej dla nich!" można zapomnieć o jakiejkolwiek rzetelności i poszukiwaniu prawdziwego opisu. Kompleksy i niskie poczucie własnej wartości prowadzą do braku zadowolenia z życia i cierpienia, to oczywiste. Z małą pewnością siebie wiąże się niepewność, lęk, poczucie winy. Naturalną, niejako biologiczną reakcją na cierpienie jest ucieczka albo agresja. To drugie równie często jak pierwsze. W zależności od indywidualnych uwarunkowań, osoba z niską samooceną agresję tą kieruje na zewnątrz albo do środka - krzywdząc innych albo samego siebie. Tak czy inaczej, daleka stąd droga dojrzałości emocjonalnej. Czy o niej miałyby świadczyć próby samobójcze, depresje, strach przed zaangażowaniem? Bo takie rzeczy charakteryzują prędzej osoby z niską, niż wysoką samooceną." Nie wiem jak ty analizowałaś te swoje obserwacje. Bo do jakiej szkoły nie pójdziesz, wszędzie zauważysz pewną grupkę dzieci skrytych, cichych. Zobaczysz dzieci z zaniżoną samooceną, lub obniżoną. Akcentujesz jeszcze tak po prostu NIE JEST. Nie opisujesz mechanizmów swojego toku rozumowania. Mechanizmu dlaczego tak jest. Piszesz jeśli fakty nie zgadzają się z moją teorią – tym gorzej dla nich ! Jesteś oszczercą, bo bezpodstawnie mnie oskarżasz. Widzisz tylko to co chcesz widzieć. Dalej piszesz Kompleksy i niskie poczucie własnej wartości prowadzą do braku zadowolenia z życia i cierpienia, to oczywiste. Z małą pewnością siebie wiąże się niepewność, lęk, poczucie winy. Naturalną, niejako biologiczną reakcją na cierpienie jest ucieczka albo agresja. To drugie równie często jak pierwsze. W zależności od indywidualnych uwarunkowań, osoba z niską samooceną agresję tą kieruje na zewnątrz albo do środka - krzywdząc innych albo samego siebie. Zgodzę się z tym, ale osoby z zaniżoną samooceną najczęściej uciekają i nie krzywdzą innych. Uciekają, izolują się od środowiska. Jak wcześniej napisałem tylko wyjątki przekładają taki stan na otoczenie. I nie krzywdzą siebie, to środowisko krzywdzi je ich własnymi rękami bo są to osoby dojrzałe emocjonalnie, bardzo dojrzałe, o wysokim poziomie wrażliwości. Doprowadzając do tak drastycznego stanu, gdzie osoby dojrzałe emocjonalnie nie są już w stanie wytrzymać. Jedyne co mogą zrobić aby uciec dalej to próba samobójcza. Bo cierpienie wiąże się z dojrzałością emocjonalną. Osoba niedojrzała emocjonalnie nie cierpi, nie odczuwa cierpienia tak jak osoba dojrzała emocjonalnie. Kamień nie cierpi ! To prawo natury, tylko osoby wrażliwe cierpią. I cierpienie prędzej czy później dotyka wszystkich, bo w różnym okresie każda grupa dojrzewa emocjonalnie. Ale tą grupę najszybciej i najboleśniej dotyka cierpienie. Akty samobójcze to wynik zaszczucia osoby wrażliwej, emocjonalnej. Zauważ, że te osoby są zamknięte w sobie, bo nikt nie potrafi ich zrozumieć, środowisko jakie je otacza jest płytkie. I krzywdzi je, dlatego ta skorupa którą się otaczają jest naturalnym mechanizmem obronnym. Agresja u takich osób pojawia się rzadko, na ogół są to już bardzo przekroczone granice. Aż do czerwoności, ale jest to naturalna reakcja. Ty nie byłabyś w stanie wytrzymać psychicznych katuszy jakie doświadczają osoby z tej grupy. Są to osoby dobre, o bardzo mocnej psychice a akty przemocy u nich pojawiają się w drastycznych przypadkach. Ale to naturalne, bo jeśli społeczeństwo cie niszczy, zaszczuwa wprowadza w róg ściany, stawia w sytuacji bez wyjścia. To pozostają dwa wyjścia, albo samobójstwo bo inaczej już uciec nie można, albo też drastyczny atak żeby się uratować. Jest to naturalne zjawisko. Każdy człowiek naturalnie jest zaprogramowany aby się ratować, w każdej grupie społecznej. Te cechy które przypisałem tej grupie są prawdziwe, te osoby mają bardzo bogate wnętrze i dlatego cierpią. A ty nie jesteś w stanie tego pojąć i to mnie boli, że wypisujesz takie głupoty, oszczerstwa o nich, a wcale nie znasz tej grupy społecznej. Bo ta grupa społeczna nie ma dzieciństwa, coś kosztem czegoś. Bardzo szybko dojrzewają emocjonalnie, są inne od reszty, wyróżniają się. Właśnie przez smutne dzieciństwo. To prawo natury coś kosztem czegoś, kosztem dzieciństwa stają się nadwrażliwe, dojrzałe emocjonalnie. To są fakty, a reakcje agresji które opisujesz tyczą się wszystkich grup społecznych. Tyle, że nie chce mi się już dalej pisać jak jest z tą agresje, bo grochem o ścianę. Piszesz jeszcze, że te osoby boją się zaangażowania. Śmieszne to stwierdzenie, takie osoby są dorzałe i nie chcą ranić innych, w przypadku związków muszą mieć pewność wiesz jakimi cechami się charakteryzują. Chcą wejść raz a dobrze, znają pojęcie i wartość słowa KOCHAM CIĘ. Nie żucają tym słowem tak jak osoby z zawyżoną samooceną. Są jak najbardziej zdolne do związku, ale takiego na poważnie. Ze względu na ich dojrzałość. Nie to co osoba z zawyżoną samooceną, takie osoby ranią innych bo późno dojrzewają. Cytat: "Osoby nadwrażliwe często przejawiają neurotyczne cechy osobowości, co jest wręcz na drugim biegunie w stosunku do równowagi emocjonalnej. Osoba nadwrażliwa, przejmująca się wszystkim, nie mająca dystansu łatwiej popada w skrajne emocje, stany lękowe, egocentryzm - ten ostatni także w formie biernej, jako płacz, rezygnacja, zupełne zaabsorbowanie swoimi emocjami bez zważania na świat. Ktoś, kto całe życie spędza na użalaniu się nad sobą rzadko kiedy może znaleźć czas i ochotę, by zainteresować się cierpieniem drugiego człowieka." Dalej nie patrzysz obiektywnie, nie myślisz. Ponieważ nie chce mi się wałkować ciągle tego samego. Sformułuje swoją wypowiedź krótko, ponieważ przeczysz ciągle, że są to osoby dojrzałe emocjonalnie. A ja już nie mam siły ciągle pisać to samo. To o czym tu piszesz to skutki dojrzałości. Widzę, że nie wiesz co to jest dojrzałość. To prawa natury, płacz, lęk to skutki dojrzałości. Kto płacze ? Płaczą osoby wrażliwe, nadwrażliwe. Bo co kamień płacze ? Osoba bezlitosna płacze ? A ty ciągle robisz z tej grupy społecznej, chamów, świnie, całe zło tego świata. Bo najlepiej wsadzić ich do gazu, co ? Najpierw środowisko je niszczy potem lepiej ich zabić bo są nieczułe chamskie bezlitosne itd. Jakie to żenujące i płytkie, widać, że nic nie wiesz o tej grupie społecznej i nawet nie prowadziłaś żadnych badań na tej grupie, żadnych rozmów. Bo twoja stronniczość jest porażająca. Nie rozumiesz praw natury, które mówią, że coś kosztem czegoś. Zabierzesz komuś punktu za wygląd, to te punkty nie znikają, pojawiają się w sferze emocjonalnej. Nic w przyrodzie nie ginie. Jeśli zabierasz ze sfery fizycznej to dodajesz w sferze emocjonalnej. To jest prawo natury. Czego im zazdrościsz ? Smutnego dzieciństwa ? Te osoby nie uśmiechają się, a AK się uśmiechają to w ich uśmiechu jest tak wiele smutku. Ale ty tego nie zrozumiesz, bo jesteś za przeproszeniem, żenująco płytka i powierzchowna. Cytat: "Pytanie o źródła twoich statystyk o zdradzie, samoocenie w zależności od temperamentu oraz bzdur takich jak ta 'Osoby z zaniżoną samooceną jak już pisałem są dojrzałe emocjonalnie, rozsądne, dobre, stabilne' wolę nie pytać. No ale jasne, najlepsi są ci, po których nic nie 'spływa jak po kaczce' - np. będąc obiektem kpin i prześladowań w szkole, przychodzą pewnego dnia na lekcje z bronią palną i zabijają swoich rówieśników - będziesz utrzymywał, że te sprawcy tych incydentów byli rozsądni, stabilni, dojrzali emocjonalnie, czy też że absolutnie nie mieli żadnych kompleksów, ba, uwielbiali siebie i dobrze im się żyło?" Ciągle ten twój cynizm. Powielasz i nie myślisz o to cała prawda. Ja ciągle pisze o prawach natury a ty się na nie powołujesz, ze je rozumiesz a tak naprawdę nie rozumiesz. Zazdrościsz tego, ze takie osoby nabywają tych cech. Ciągle powtarzam, że osoby z zaniżoną samooceną i zawyżoną to wychylenie od stabilnej samooceny prawidłowej. A ty mi tu sugerujesz, ze uważam ich najlepszych. Uważam, że mają ciężkie życie, i za to należy im się szacunek. A nie drwina, i koniecznie robienie na złość. Piszesz o przykładzie kiedy to ktoś przychodzi z bronią i zabija swoich rówieśników. Widzisz akt przemocy fizycznej, a nie widzisz, aktu przemocy psychicznej ? Krzywdy jaką wyrządzono tej osobie. To środowisko dało mu do ręki broń traktując taką osobę brutalnie i samo wycelowało w swoją stronę. Posłużyło się jego rękami i samo sobie wymierzyło wyrok. Takie są prawa natury, ten skutek miał swoją przyczynę. Prawa natury mówią, że zło emanowane do środowiska prędzej czy później wraca. Dlatego osoby z zawyżoną samooceną później to odczuwają, i bredzą, że ładni to mają ciężkie życie, ze to cierpienie. Ten sprawca to ofiara, ten sprawca był dojrzały, wrażliwy. I dlatego zrobił to co zrobił. Wyżej już opisałem na jakiej to zasadzie działa. Został zaszczuty przez środowisko, zostały więc mu dwa wyjścia, samobójstwo albo akt agresji. Takie sytuacje zdarzają się w sytuacji gdy mówimy o katowaniu psychicznym, bardzo bezlitosnym katowaniu takiej osoby. Ale ty jesteś na tyle powierzchowna, że nie szukasz prawdy nie zadajesz pytań. Jesteś tak powierzchowna, że manipulowanie tobą jest dziecinnie proste, uwierzysz w to co ci pokarzą i nie będziesz zadawała pytań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to jest z życiem
Cytat: "Pytanie o źródła twoich statystyk o zdradzie, samoocenie w zależności od temperamentu oraz bzdur takich jak ta 'Osoby z zaniżoną samooceną jak już pisałem są dojrzałe emocjonalnie, rozsądne, dobre, stabilne' wolę nie pytać. No ale jasne, najlepsi są ci, po których nic nie 'spływa jak po kaczce' - np. będąc obiektem kpin i prześladowań w szkole, przychodzą pewnego dnia na lekcje z bronią palną i zabijają swoich rówieśników - będziesz utrzymywał, że te sprawcy tych incydentów byli rozsądni, stabilni, dojrzali emocjonalnie, czy też że absolutnie nie mieli żadnych kompleksów, ba, uwielbiali siebie i dobrze im się żyło?" Ciągle ten twój cynizm. Powielasz i nie myślisz o to cała prawda. Ja ciągle pisze o prawach natury a ty się na nie powołujesz, ze je rozumiesz a tak naprawdę nie rozumiesz. Zazdrościsz tego, ze takie osoby nabywają tych cech. Ciągle powtarzam, że osoby z zaniżoną samooceną i zawyżoną to wychylenie od stabilnej samooceny prawidłowej. A ty mi tu sugerujesz, ze uważam ich najlepszych. Uważam, że mają ciężkie życie, i za to należy im się szacunek. A nie drwina, i koniecznie robienie na złość. Piszesz o przykładzie kiedy to ktoś przychodzi z bronią i zabija swoich rówieśników. Widzisz akt przemocy fizycznej, a nie widzisz, aktu przemocy psychicznej ? Krzywdy jaką wyrządzono tej osobie. To środowisko dało mu do ręki broń traktując taką osobę brutalnie i samo wycelowało w swoją stronę. Posłużyło się jego rękami i samo sobie wymierzyło wyrok. Takie są prawa natury, ten skutek miał swoją przyczynę. Prawa natury mówią, że zło emanowane do środowiska prędzej czy później wraca. Dlatego osoby z zawyżoną samooceną później to odczuwają, i bredzą, że ładni to mają ciężkie życie, ze to cierpienie. Ten sprawca to ofiara, ten sprawca był dojrzały, wrażliwy. I dlatego zrobił to co zrobił. Wyżej już opisałem na jakiej to zasadzie działa. Został zaszczuty przez środowisko, zostały więc mu dwa wyjścia, samobójstwo albo akt agresji. Takie sytuacje zdarzają się w sytuacji gdy mówimy o katowaniu psychicznym, bardzo bezlitosnym katowaniu takiej osoby. Ale ty jesteś na tyle powierzchowna, że nie szukasz prawdy nie zadajesz pytań. Jesteś tak powierzchowna, że manipulowanie tobą jest dziecinnie proste, uwierzysz w to co ci pokarzą i nie będziesz zadawała pytań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Głupie gadanie
Hej po co tu pisecie ciagle, przeciez wiadomo ze BRzydszy jest gorszy, gorzej spiewa,gorzej wyglada, gorszy w lozku, gorszy pod lozkiem, gorszy w lazience, gorszy w ubikacji, gorzej je, gorzej choruje, gorzej wynosi smieci,w ogole do dupy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ostre słowa? Śmieszny jesteś. Kiedy ja mówię, że twoje insynuacje są niczym nie uzasadnione, to ostre, niesprawiedliwe słowa. Kiedy ty piszesz, że jestem płyta, powierzchowna, tępa – to fakt. :O Poza tym strasznie niekonsekwentny jesteś, z jednej strony moje poglądy są zmałopowane od \'autorytetów\', powtarzam tępo co mi mówili – a z drugiej strony tak niesamowicie oryginalne, że spotkanie na forum kogoś kto się ze mną zgadza graniczy z niemożliwością. Następny akapit: pomieszanie niewiele znaczących truizmów w rodzaju \'najlepsza jest równowaga\' z pewnym sofistycznym zabiegiem: zupełnie niepostrzeżenie starasz się tu przemycić tezę, że osoby z niskim poczuciem własnej wartości to właśnie te, które przyjęły \'odpowiednią\' dawkę cierpienia - „Natomiast nadmiar cierpienia szkodzi, ponieważ zaburza naturalne mechanizmy istnienia.” - ta twoja wypowiedź, to przecież mniej więcej to, co piszę od samego początku. Nadmiar cierpienia i niechęć do samego siebie sprawiają, że takie osoby mają zaburzone pewne mechanizmy emocjonalnego i społecznego funkcjonowania – a nie stają się lepsze i szlachetniejsze. „Akcentujesz jeszcze tak po prostu NIE JEST. Nie opisujesz mechanizmów swojego toku rozumowania” - po pierwsze: jeśli coś się nie zgadza z jakąś teorią, to nie trzeba wyjaśniać, dlaczego tak jest, żeby ją sfalsyfikować. Mogę nie mieć pojęcia, jak działa np. prawo grawitacji, ale jeśli ktoś przedstawi mi teorię, że wszystko spada tam, gdzie znajdują się żółte przedmioty – to widzę jasno i wyraźnie, że tak nie jest – nie potrzebuję do tego wnikać dlaczego. I to raczej ty widzisz tylko to co chcesz widzieć – czyli tylko to, co podpada pod twoje wymyślone szufladki, zgadza się z teorią – cała reszta albo jest wymysłem złych \'autorytetów\', albo można ich znaczenie zmarginalizować mówiąc \'to tylko wyjątki\'. A moim zdaniem to wcale nie są wyjątki – jeśli wyjrzy się trochę poza stereotypowe postrzeganie niskiej samooceny jako \'ten cichy w kącie\' – dostrzeżesz, że często ogromne pokłady niepewności we własne możliwości, strachu przed wyśmianiem i nieakceptacją kryją się w tych pozornych \'kozakach\', hałaśliwych, butnych, złych. Ci biedni ludzie czują, że są nikim, o ile nie zyskają uznania w grupie rówieśników – starają się więc o to desperacko, bardzo brzydkimi metodami. Osoba z wysoką samooceną stwierdziłaby po prostu \'hola, to jakieś idiotyczne! Nie muszę znęcać się nad młodszym kolegą, żeby poczuć się kimś!\'. Osoba zakompleksiona na swoje kompleksy reaguje zgodnie z temperamentem (jeśli już rozważać to w twój sposób) – melancholik przez depresję, ucieczkę, nawet samobójstwo – a choleryk przez agresję, złość, potrzebę upokorzenia innych. Mam do ciebie jedno pytanie – odpowiedz na nie proszę normalnie, bez uwag w stylu „głupia jesteś” „zazdrościsz mi” etc – czym wg ciebie jest dojrzałość emocjonalna? Bo kiedy piszesz o osobach dojrzałych emocjonalnie które uciekają, izolują się od otoczenia – wydaje mi się, że chyba nie mówimy o tym samym. Ucieczka może być odpowiednią reakcją na daną konkretną sytuacją (np. wyśmiewanie, zaczepki w liceum), ale największym dramatem osób, o które piszemy, jest to, że wzór tego zachowania przenoszą na sytuacje późniejsze, które nie wymagają takiej reakcji – np. gdy inny człowiek okazuje im zainteresowanie, sympatię irracjonalnie, na podstawie wcześniejszych doświadczeń zaczynają podejrzewać go o jakieś złe intencje, uciekają, boją się nawiązać więzi. Wg mnie osoba dojrzała emocjonalnie tak nie postępuje. Następna, wałkowana ciągle sprawa, gdzie w kółko powtarzasz swoje – dojrzałość to nie nadwrażliwość! Jak sam pisałeś wcześniej, optymalnym stanem duszy człowieka jest równowaga, harmonia. Osoba nadwrażliwa to taka, która zbyt mocno przejmuje się pewnymi sprawami – bardziej, niż sugerowałaby to ich rzeczywista waga. Intuicyjnie czujemy, że coś \'nie tak\' jest z osobą, która obojętnie reaguje na śmierć swoich rodziców. Ale równie \'nie tak\' jest z kimś, dla kogo jedna nieprzychylna uwaga ze strony obcej osoby powoduje kompletne załamanie nastroju, rozchwianie, a potem przepłakanie całej nocy. Obie te reakcje są nieadekwatne. Moja bliska przyjaciółka była osobą z bardzo niską samooceną, cierpiała na anoreksję. Oprócz tego była inteligentną, wrażliwą, artystycznie uzdolnioną dziewczyną. Jednak te zalety moim zdaniem nie miały żadnego związku z jej kompleksami, wręcz przeciwnie – to jej kompleksy przeszkadzały tym zaletom rozkwitnąć w pełni – sprawiały, że miała skłonność do histerii, okropnych stanów lękowych, niewiary w to, że może być przez kogoś kochana – podświadomie wierzyła w to tak silnie, że swoim raniącym zachowaniem (awantury, okrutne słowa, zdrada) odrzucała od siebie każdego mężczyznę, który starał się do niej zbliżyć. I kiedy w końcu on nie wyrabiał z nią nerwowo i porzucał, pogłębiało to jej poczucie, że jest niegodna niczyjej miłości, i nakręcało jeszcze bardziej cały ten cykl. Nie piszę tego dlatego, że uważam, że osoby z problemami z samoakceptacją należy izolować, zabijać, piętnować – ale dlatego, że z doświadczenia wiem, że kompleksy sprawiają, że człowiek ani jego bliscy nie potrafią osiągnąć szczęścia i nie są niczym w najmniejszym stopniu pożądanym. Większość moich znajomych to skrajni introwertycy, często z niską samooceną – i widzę, że nie sprawia to (niska samoocena, nie introwersja), że są ani szczęśliwszymi, ani lepszymi ludźmi. Widzę natomiast zjawisko odwrotne – jeśli człowiek z czasem dojrzewa emocjonalnie, pozbywa się kompleksów i zaczyna akceptować samego siebie, staje się pogodniejszy i jego relacje z innymi ulegają polepszeniu. To proste – jeśli czuję się pewnie i ok z samym sobą, to nie widzę powodu, by wobec innych czuć nieufność, strach czy agresję. Z przykrością też muszę wyprowadzić cię z błędu – nie istnieje nic takiego jak \'zasada zachowania punktów zalet i szczęścia\'. Niektórzy są i brzydcy, i głupi. Inni dobrzy i mądrzy. I wiele typów mieszanych, jasne. Ale zgodnie z twoim tokiem rozumowania, z dwóch kobiet – ładnej i brzydkiej – ta druga ma z pewnością więcej zalet ducha, by równoważyć fizyczność – co jest wyssaną z palca, niczym nie potwierdzoną bzdurą. Może w momencie, gdy przejdzie operację plastyczną, ubędzie jej intelektu, mądrości czy dobroci? Co do twojej drugiej wypowiedzi – nie rozróżniasz dwóch rzeczy: ja opisuje konsekwencje, stan faktyczny jaki związany jest często z rozchwianą osobowością o niskiej samoocenie, a nie o odpowiedzialności moralnej za nieszczęście, którego doświadcza, i które sprawia taka osoba. To, że odpowiedzialnością za masakry dokonywane przez zdesperowanych, okrutnie prześladowanych nastolatków można w znacznej części obarczyć ich prześladowców w niczym nie przeczy stwierdzeniu faktu, że w efekcie ich działań nastolatek ten był osobą niestabilną emocjonalnie, sfrustrowaną, kipiącą nienawiścią. Spróbuj przyjąć ten fakt do wiadomości bez angażowania się emocjonalnie. Tak samo zdystansuj się trochę do tej dyskusji i nie wyobrażaj sobie, że wszyscy zazdroszczą ci domniemanej dobroci i dojrzałości emocjonalnej, która pochodzi rzekomo z twego nieszczęśliwego dzieciństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to jest z życiem
Używasz ostrych sformułowań, ja również. I nie uznaje za fakt, że jesteś tępa, natomiast pisałem o tym, że jesteś powierzchowna. Twoje poglądy to twoja sprawa, ja zaznaczam, że trzeba mieć własne poglądy a nie tępo ufać innym ludziom. Bo jeśli sama nie zadbasz o siebie to nikt tego nie zrobi. Pojawienie się osoby o identycznych poglądach w takim krótkim czasie ? Uwzględniam tu logiczne czynniki. Używałem ostrych sformułowań, bo w żadnym z powyższych wypowiedzi nie wyrażałaś ani jednej cechy pozytywnej o tej grupie społecznej. Więc jako, że jestem deistą i kieruje się zasadami natury. Musze ciągle zaznaczać, że są to ludzie o bogatym wnętrzu. Jak wspominałem w przyrodzie nic nie ginie. Jeśli niektóre osoby rozwijają się fizycznie później, to wcześniej rozwijają się emocjonalnie. Oczywiście 15 letnia osoba o wysokiej wrażliwości jest dojrzalsza od rówieśników, ale 20 letnia 30 letnia osoba jest jeszcze bardziej dojrzalsza. Nie porównujemy tu osób w różnych wiekach tylko osób w tych samych wiekach. Ciągle odnoszę się do np. osób 15 letnich z zawyżoną, stabilną i zaniżoną samooceną. I w takiej kategorii wiekowane to osoby z zaniżoną samooceną wyróżniają się cechami emocjonalnymi, a osoby z zawyżoną cechami fizycznymi. Tak mówi prawo natury. Ty od początku piszesz o tym, że cierpienie szkodzi. Ja natomiast piszę o tym, że nadmiar cierpienia szkodzi. Jedno słowo a wielka różnica. Więc cierpienie jako nieodłączna część życia, jest pozytywnym zjawiskiem. Zwróć uwagę na to jedno słowo, ty wypowiadałaś się na temat cierpienia negatywnie. Ja natomiast wyraźnie zaznaczałem, że dopiero nadmiar cierpienia jest szkodliwy. To wielka różnica. O zaburzeniach pewnych mechanizmów jest tu mowa. Ale osoby z grupy zawyżonej samooceny również mają zaburzenia emocjonalne. Te zaburzenia jednak nie wykluczają dojrzałości. Zaburzenia mogą wystąpić tylko w czymś co się wykształciło. Ty natomiast ciągle wypisujesz rzeczy, że te osoby są niedojrzałe, nieuczuciowe itd., z twoich wypowiedzi można wnioskować, że są jak roboty. Przez to, że są odrzucone przez środowisko, co jest całkowicie błędnym poglądem. Jako, że kieruje się prawami natury, nie uznaje tej grupy za idealnej co już wspominałem. Odnoszę się natomiast do tego, że prawa natury mówią o wyrównaniu. Co też znaczy, że grupa z zaniżoną samooceną ma swoje zalety podobnie jak grupa z ustabilizowaną samooceną i zawyżoną. Wszystkie grupy mają swoje wady i zalety. Ty natomiast ciągle wypominasz grupie z zaniżoną samooceną wady, nie uznając u nich żadnych zalet. A na próbę mojego wyjaśnienia dlaczego zalety w tej grupie leżą po stronie uczuciowej uznajesz za śmieszne. Prawda jest taka, że zaburzenia jakie tu występują tyczą się nadmiary cierpień, a zaburzenia w grupie z zawyżoną samooceną tyczą się nadmiaru radości. Nie prawda, jestem otwarty na różne poglądy i dyskusje, bo konwersacja rozwija obydwie strony o nowe przekonania doświadczenia, pozwala się uzupełnić. Ale stronniczość jaką przyjęłaś jest porażająca. Wyżej opisałem, że wszystkie grupy mają swoje wady i zalety. Ty natomiast ciągle atakowałaś jedną grupę i przedstawiałaś ich jako osoby wyłącznie z wadami. Co musiało wywołać moją reakcję, bo jest to sprzeczne z prawem natury. Każda grupa ma swoje wady i zalety, ty natomiast ciągle negujesz zalety jednej grupy, co jest sprzeczne z tym prawem i moimi przekonaniami. Mówisz, że biedni czują się niedowartościowani, że brudnymi metodami itp. Jest to typowe założenie osoby grupy zawyżonej samooceny, jest to niepełne określenie. Jedni mają wszystko nie mając nic, a inni nie mają nic a mając wszystko. Jedni żyją w biedzie nie czując biedy. Nie wszystkim potrzebne jest wyróżnianie aby osiągnąć szczęście, wyróżnianie jest potrzebne osobą powierzchownym. Natomiast osobą z tej grupy zaniżonej samooceny w życiu zależy na osiągnięciu prestiżu, szacunku do siebie co wiąże się z pieniędzmi. Ale ich celem jest ten rodzaj dowartościowania, a nie wykorzystywanie seksualne. Seks zalicza się do potrzeb niższego rzędu, a szacunek, uznanie do wyższego. I u takich osób występuje silna chęć osiągnięcia tego. Nie moim celem jest obrażanie cie, i jeśli czasem wyrwało mi się coś co mogłaś uznać za obrazę, to nie miałem takiego zamiaru. Jednak jest to efekt porażającej stronniczości. Pytasz o dojrzałość emocjonalną ? Jest to zbiór cech emocjonalnych, w skład których wchodzą wrażliwość, stabilność, zdolność do uczuć pozytywnych jak i negatywnych. U wszystkich ludzi dojrzałość emocjonalna rozwija się w jednakowym tempie i trwa to przez całe życie. Jednak w ciągu życia bodźce ze środowiska u niektórych grup zaczynają przyśpieszać ten rozwój a u niektórych zwalniać. Reakcjami na wysoką wrażliwość, na ranienie cierpienie są skutki w postaci ucieczki i agresji. Jednak te skutki tyczą się wszystkich grup, najszybciej dotykają grupy z zaniżoną samooceną. U każdej grupy można wywołać reakcje ucieczki i agresji. Nawet u osoby z zawyżoną samooceną. Podawałaś przykłady Fritza czy jak go tam się pisze. Ale wiesz o kogo chodzi. On katował psychicznie córkę, i niezależnie czy byłaby to osoba z grupy zaniżonej, zawyżonej czy też stabilnej samooceny. Skutki osiąga się takie same. Osoby z zawyżonej samooceny nie są odporne na cierpienie w takim stopniu jak osoby z zaniżonej samooceny. Bo w trakcie tych procesów pojawiają się mechanizmy obronne uodpornienie. Jednak te mechanizmy są jak mur do pewnego poziomu chronią. Tak więc osoby z tej grupy nie są przyzwyczajone do radości, mimo piękna wewnętrznego, stąd problemy. Okres adaptacyjny dostosowawczy może być długi. Bo wynika to z mechanizmów obronnych braku zaufania. Mechanizmy mają bronić przed ranieniem takich osób i dlatego działają ciągle. Te osoby są zdolne do związku bardzo wcześnie, dopiero w późniejszym wieku mogą się pojawić problemy ze względu na ich wykształcone mechanizmy obronne. A tych mechanizmów nie da się tak o wyłączyć, nagle z dnia na dzień. Tak samo jak nie da się wyłączyć mechanizmów charakteryzujących grupę osób z zawyżoną samooceną. Z grupy osób z zawyżoną samooceną jest odwrotnie. Dlatego idealną grupą do jakiej należy dążyć jest grupa ze stabilną samooceną. Mówi się też o przyciąganiu przeciwieństw, w celu zrównania do poziomu równowagi. Aby obydwie grupy nawzajem wyłączyły te mechanizmy w sobie, po przez zrównanie cech. Osoby z zaniżoną samooceną są dobre w planowaniu długoterminowym a osoby z zawyżoną w krótkoterminowym. Zawsze twierdze, że stan równowagi jest prawidłowym wyjściem. Obydwie grupy mają swoje wady i zalety, dlatego bulwersuje mnie gdy ktoś nie dostrzega wad i zalet obydwu grup. Ładny nie oznacza mądry ani głupi tak jak brzydki mądry a ni głupi. Obydwie grupy charakteryzują się inteligencją. W jednej mamy do czynienia ze zjawiskiem dzieci indygo a w drugim ze zjawiskiem dzieci kryształowych. Obydwie są inteligentne, ale mają diametralnie odmienne cechy. Jedni są porywczy, nie potrafią usiedzieć na miejscu często stwierdza się u nich nadpobudliwość, inni są spokojni (nadwrażliwi, neurotyczni). Jeszcze raz zaznaczę, że ucieczka to mechanizm obronny i nie ma nic do dojrzałości. Mogę podać przykład obozu zagłady, osoba która ucieka jest dojrzałą, walczy o życie. Ucieczka nie znaczy niedojrzałości emocjonalnej. Naturalnym czynnikiem obronnym jest ucieczka, i każda grupa społeczna ma to w sobie zaprogramowane. Tylko w przypadku jednych ataki jakie na nie następują zmuszają je do ucieczki, w przypadku innych takie ataki nie następują więc nie muszą uciekać. Więc nie można twierdzić, że jeśli ktoś ucieka od ataków jest niedojrzały, bo to właśnie oznaka dojrzałości. Zaburzeniem jest brak reakcji, inteligentne osoby uciekają, osoby otępiałe tylko tkwią w takiej sytuacji, są to osoby o intelekcie poniżej 90 IQ. Normą jest 90 – 110. Osoby z zawyżoną samooceną jak i zaniżoną przekraczają 120 IQ, są na ponadprzeciętnym poziomie. Ale oczywiście nie jest to reguła bo w obydwu grupach mamy również do czynienia z osobami nierozgarniętymi. Piszesz, że dojrzałość to nie nadwrażliwość. Nadwrażliwość to wyższy stan wrażliwości. Osoby neurotyczne u których obawiać mogą się zdolności parapsychologiczne, jasnowidztwo, zdolności lecznicze, podatność na ataki bytów astralnych. Piszesz o swojej koleżance i o jej zaletach. Otóż gdyby nie kompleksy te zalety by się nie wykształciły. Jest to osoba o bogatym wnętrzu, jak większość osób z tej grupy. A nie, że ona nie chciała bliskości z innym. Po prosty u niej wytworzyły się silne programy, mechanizmy obronne przed zranieniem. Których celem jest chronienie pięknego wnętrza. Jeśli poziom cierpienia przekracza poziom dozwolony, te podprogramy stają się programami. I ona tak naprawdę chce bliskości, ale te programy jej na to nie pozwalają. Stąd ten strach i lęk przed zranieniem. Kompleksy mają to do siebie że mijają. W takiej grupie mamy do czynienia z syndromem brzydkiego kaczątka o bogatym wnętrzu i ładnym wyglądzie fizycznym. Dlatego jest stawiany za ideał, ponieważ kompleksy zaczynają ustępować z wiekiem. W tedy też te mechanizmy obronne słabną. Jest to naturalny proces chroniący taką osobę. Gdyby trafiła na pokrewną dusze byłoby inaczej. Zanik kompleksów to biologiczny czynnik, który później wpływa na psychikę. Zmiany biologiczne pociągają za sobą zmiany psychiczne. Na końcu piszesz o przykładzie, tych nastolatków dokonujących samobójstw i morderstw. Nie przyjmę twojego stronniczego faktu. Przyjęcie takiego faktu bez pogłębiania go jest błędne, nieobiektywne. Ponieważ jak pisałem we wcześniejszym poście to środowisko doprowadziło do takiego stanu rzeczy. To, że on tak zrobił świadczyło o wysokiej wrażliwości właśnie. Ponieważ, stan emocjonalny to też negatywne emocje jak strach, lęk. Nie mów mi o przyjmowaniu subiektywnych faktów. Aby wyciągnąć wniosek musisz rozpatrzyć wszystkie za i przeciw, aby być obiektywnym obserwatorem. A nie powierzchownie stwierdzić poszedł zabił bo był niedojrzały i niestabilny. Gdyby był niedojrzały niestabilny, nie doszłoby do tego. Jak już mówiłem kamienia nie da się zranić. Kamień od razu dałby w mordę i stan rozładowałby się. Możesz taką osobę wyzywać niszczyć a on nic nie odczuje i da ci w mordę zaraz. Osoby nadwrażliwe są podatne, magazynują wszystko w sobie z nich nic nie spływa. Wszystko się magazynuje, jeśli nie przekroczy to bariery krytycznej nic większego się nie dzieje. Jeśli mamy do czynienia z katowaniem psychicznym w tedy ta bariera pęka i efektem jest takie postępowanie. Jednak jak już powiedziałem to wynika z wysokiej wrażliwości, chęci ukarania oprawców. To zło emanowane do wnętrza osoby wrażliwej później po przekroczeniu bariery jest oddawane do środowiska. Nadmiar cierpienia powoduje taki stan rzeczy. A cierpienie rozwija stan emocjonalny, wrażliwość, odczuwanie, patrzenie na świat. To, że ofiara staje się oprawcą, tyczy się wielu innych przypadków z innych grup. Żona z zawyżoną samooceną katowana przez męża, również popełni zbrodnię gdy jej bariera pęknie. Często mamy do czynienia z uzależnianiem ofiary od kata. Każdy człowiek ma mechanizmy obronne. Nie ma znaczenia grupa. Taką samą ofiarą może stać się osoba z zawyżoną samooceną. Najpierw ofiara później oprawca. Każdego może to spotkać, każde grupy społeczne. Mamy tu do czynienia z dwoma faktami, a nie jednym. Problem w tym, że ty uwzględniasz jeden fakt kreując swój świat subiektywnym. Bo dwa fakty są niezaprzeczalne. Ale to że ofiara jest katem a później kat ofiarą. Wynika z praw natury, a nie z wmawiania że ofiara stająca się katem jest niedojrzała emocjonalnie. To emocje pchają do takiego postępowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to jest z życiem
Kopiuje jeszcze raz, bo nie wiem gdzie mi się przerwało. Używasz ostrych sformułowań, ja również. I nie uznaje za fakt, że jesteś tępa, natomiast pisałem o tym, że jesteś powierzchowna. Twoje poglądy to twoja sprawa, ja zaznaczam, że trzeba mieć własne poglądy a nie tępo ufać innym ludziom. Bo jeśli sama nie zadbasz o siebie to nikt tego nie zrobi. Pojawienie się osoby o identycznych poglądach w takim krótkim czasie ? Uwzględniam tu logiczne czynniki. Używałem ostrych sformułowań, bo w żadnym z powyższych wypowiedzi nie wyrażałaś ani jednej cechy pozytywnej o tej grupie społecznej. Więc jako, że jestem deistą i kieruje się zasadami natury. Musze ciągle zaznaczać, że są to ludzie o bogatym wnętrzu. Jak wspominałem w przyrodzie nic nie ginie. Jeśli niektóre osoby rozwijają się fizycznie później, to wcześniej rozwijają się emocjonalnie. Oczywiście 15 letnia osoba o wysokiej wrażliwości jest dojrzalsza od rówieśników, ale 20 letnia 30 letnia osoba jest jeszcze bardziej dojrzalsza. Nie porównujemy tu osób w różnych wiekach tylko osób w tych samych wiekach. Ciągle odnoszę się do np. osób 15 letnich z zawyżoną, stabilną i zaniżoną samooceną. I w takiej kategorii wiekowane to osoby z zaniżoną samooceną wyróżniają się cechami emocjonalnymi, a osoby z zawyżoną cechami fizycznymi. Tak mówi prawo natury. Ty od początku piszesz o tym, że cierpienie szkodzi. Ja natomiast piszę o tym, że nadmiar cierpienia szkodzi. Jedno słowo a wielka różnica. Więc cierpienie jako nieodłączna część życia, jest pozytywnym zjawiskiem. Zwróć uwagę na to jedno słowo, ty wypowiadałaś się na temat cierpienia negatywnie. Ja natomiast wyraźnie zaznaczałem, że dopiero nadmiar cierpienia jest szkodliwy. To wielka różnica. O zaburzeniach pewnych mechanizmów jest tu mowa. Ale osoby z grupy zawyżonej samooceny również mają zaburzenia emocjonalne. Te zaburzenia jednak nie wykluczają dojrzałości. Zaburzenia mogą wystąpić tylko w czymś co się wykształciło. Ty natomiast ciągle wypisujesz rzeczy, że te osoby są niedojrzałe, nieuczuciowe itd., z twoich wypowiedzi można wnioskować, że są jak roboty. Przez to, że są odrzucone przez środowisko, co jest całkowicie błędnym poglądem. Jako, że kieruje się prawami natury, nie uznaje tej grupy za idealnej co już wspominałem. Odnoszę się natomiast do tego, że prawa natury mówią o wyrównaniu. Co też znaczy, że grupa z zaniżoną samooceną ma swoje zalety podobnie jak grupa z ustabilizowaną samooceną i zawyżoną. Wszystkie grupy mają swoje wady i zalety. Ty natomiast ciągle wypominasz grupie z zaniżoną samooceną wady, nie uznając u nich żadnych zalet. A na próbę mojego wyjaśnienia dlaczego zalety w tej grupie leżą po stronie uczuciowej uznajesz za śmieszne. Prawda jest taka, że zaburzenia jakie tu występują tyczą się nadmiary cierpień, a zaburzenia w grupie z zawyżoną samooceną tyczą się nadmiaru radości. Nie prawda, jestem otwarty na różne poglądy i dyskusje, bo konwersacja rozwija obydwie strony o nowe przekonania doświadczenia, pozwala się uzupełnić. Ale stronniczość jaką przyjęłaś jest porażająca. Wyżej opisałem, że wszystkie grupy mają swoje wady i zalety. Ty natomiast ciągle atakowałaś jedną grupę i przedstawiałaś ich jako osoby wyłącznie z wadami. Co musiało wywołać moją reakcję, bo jest to sprzeczne z prawem natury. Każda grupa ma swoje wady i zalety, ty natomiast ciągle negujesz zalety jednej grupy, co jest sprzeczne z tym prawem i moimi przekonaniami. Mówisz, że biedni czują się niedowartościowani, że brudnymi metodami itp. Jest to typowe założenie osoby grupy zawyżonej samooceny, jest to niepełne określenie. Jedni mają wszystko nie mając nic, a inni nie mają nic a mając wszystko. Jedni żyją w biedzie nie czując biedy. Nie wszystkim potrzebne jest wyróżnianie aby osiągnąć szczęście, wyróżnianie jest potrzebne osobą powierzchownym. Natomiast osobą z tej grupy zaniżonej samooceny w życiu zależy na osiągnięciu prestiżu, szacunku do siebie co wiąże się z pieniędzmi. Ale ich celem jest ten rodzaj dowartościowania, a nie wykorzystywanie seksualne. Seks zalicza się do potrzeb niższego rzędu, a szacunek, uznanie do wyższego. I u takich osób występuje silna chęć osiągnięcia tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to jest z życiem
Nie moim celem jest obrażanie cie, i jeśli czasem wyrwało mi się coś co mogłaś uznać za obrazę, to nie miałem takiego zamiaru. Jednak jest to efekt porażającej stronniczości. Pytasz o dojrzałość emocjonalną ? Jest to zbiór cech emocjonalnych, w skład których wchodzą wrażliwość, stabilność, zdolność do uczuć pozytywnych jak i negatywnych. U wszystkich ludzi dojrzałość emocjonalna rozwija się w jednakowym tempie i trwa to przez całe życie. Jednak w ciągu życia bodźce ze środowiska u niektórych grup zaczynają przyśpieszać ten rozwój a u niektórych zwalniać. Reakcjami na wysoką wrażliwość, na ranienie cierpienie są skutki w postaci ucieczki i agresji. Jednak te skutki tyczą się wszystkich grup, najszybciej dotykają grupy z zaniżoną samooceną. U każdej grupy można wywołać reakcje ucieczki i agresji. Nawet u osoby z zawyżoną samooceną. Podawałaś przykłady Fritza czy jak go tam się pisze. Ale wiesz o kogo chodzi. On katował psychicznie córkę, i niezależnie czy byłaby to osoba z grupy zaniżonej, zawyżonej czy też stabilnej samooceny. Skutki osiąga się takie same. Osoby z zawyżonej samooceny nie są odporne na cierpienie w takim stopniu jak osoby z zaniżonej samooceny. Bo w trakcie tych procesów pojawiają się mechanizmy obronne uodpornienie. Jednak te mechanizmy są jak mur do pewnego poziomu chronią. Tak więc osoby z tej grupy nie są przyzwyczajone do radości, mimo piękna wewnętrznego, stąd problemy. Okres adaptacyjny dostosowawczy może być długi. Bo wynika to z mechanizmów obronnych braku zaufania. Mechanizmy mają bronić przed ranieniem takich osób i dlatego działają ciągle. Te osoby są zdolne do związku bardzo wcześnie, dopiero w późniejszym wieku mogą się pojawić problemy ze względu na ich wykształcone mechanizmy obronne. A tych mechanizmów nie da się tak o wyłączyć, nagle z dnia na dzień. Tak samo jak nie da się wyłączyć mechanizmów charakteryzujących grupę osób z zawyżoną samooceną. Z grupy osób z zawyżoną samooceną jest odwrotnie. Dlatego idealną grupą do jakiej należy dążyć jest grupa ze stabilną samooceną. Mówi się też o przyciąganiu przeciwieństw, w celu zrównania do poziomu równowagi. Aby obydwie grupy nawzajem wyłączyły te mechanizmy w sobie, po przez zrównanie cech. Osoby z zaniżoną samooceną są dobre w planowaniu długoterminowym a osoby z zawyżoną w krótkoterminowym. Zawsze twierdze, że stan równowagi jest prawidłowym wyjściem. Obydwie grupy mają swoje wady i zalety, dlatego bulwersuje mnie gdy ktoś nie dostrzega wad i zalet obydwu grup. Ładny nie oznacza mądry ani głupi tak jak brzydki mądry a ni głupi. Obydwie grupy charakteryzują się inteligencją. W jednej mamy do czynienia ze zjawiskiem dzieci indygo a w drugim ze zjawiskiem dzieci kryształowych. Obydwie są inteligentne, ale mają diametralnie odmienne cechy. Jedni są porywczy, nie potrafią usiedzieć na miejscu często stwierdza się u nich nadpobudliwość, inni są spokojni (nadwrażliwi, neurotyczni). Jeszcze raz zaznaczę, że ucieczka to mechanizm obronny i nie ma nic do dojrzałości. Mogę podać przykład obozu zagłady, osoba która ucieka jest dojrzałą, walczy o życie. Ucieczka nie znaczy niedojrzałości emocjonalnej. Naturalnym czynnikiem obronnym jest ucieczka, i każda grupa społeczna ma to w sobie zaprogramowane. Tylko w przypadku jednych ataki jakie na nie następują zmuszają je do ucieczki, w przypadku innych takie ataki nie następują więc nie muszą uciekać. Więc nie można twierdzić, że jeśli ktoś ucieka od ataków jest niedojrzały, bo to właśnie oznaka dojrzałości. Zaburzeniem jest brak reakcji, inteligentne osoby uciekają, osoby otępiałe tylko tkwią w takiej sytuacji, są to osoby o intelekcie poniżej 90 IQ. Normą jest 90 – 110. Osoby z zawyżoną samooceną jak i zaniżoną przekraczają 120 IQ, są na ponadprzeciętnym poziomie. Ale oczywiście nie jest to reguła bo w obydwu grupach mamy również do czynienia z osobami nierozgarniętymi. Piszesz, że dojrzałość to nie nadwrażliwość. Nadwrażliwość to wyższy stan wrażliwości. Osoby neurotyczne u których obawiać mogą się zdolności parapsychologiczne, jasnowidztwo, zdolności lecznicze, podatność na ataki bytów astralnych. Piszesz o swojej koleżance i o jej zaletach. Otóż gdyby nie kompleksy te zalety by się nie wykształciły. Jest to osoba o bogatym wnętrzu, jak większość osób z tej grupy. A nie, że ona nie chciała bliskości z innym. Po prosty u niej wytworzyły się silne programy, mechanizmy obronne przed zranieniem. Których celem jest chronienie pięknego wnętrza. Jeśli poziom cierpienia przekracza poziom dozwolony, te podprogramy stają się programami. I ona tak naprawdę chce bliskości, ale te programy jej na to nie pozwalają. Stąd ten strach i lęk przed zranieniem. Kompleksy mają to do siebie że mijają. W takiej grupie mamy do czynienia z syndromem brzydkiego kaczątka o bogatym wnętrzu i ładnym wyglądzie fizycznym. Dlatego jest stawiany za ideał, ponieważ kompleksy zaczynają ustępować z wiekiem. W tedy też te mechanizmy obronne słabną. Jest to naturalny proces chroniący taką osobę. Gdyby trafiła na pokrewną dusze byłoby inaczej. Zanik kompleksów to biologiczny czynnik, który później wpływa na psychikę. Zmiany biologiczne pociągają za sobą zmiany psychiczne. Na końcu piszesz o przykładzie, tych nastolatków dokonujących samobójstw i morderstw. Nie przyjmę twojego stronniczego faktu. Przyjęcie takiego faktu bez pogłębiania go jest błędne, nieobiektywne. Ponieważ jak pisałem we wcześniejszym poście to środowisko doprowadziło do takiego stanu rzeczy. To, że on tak zrobił świadczyło o wysokiej wrażliwości właśnie. Ponieważ, stan emocjonalny to też negatywne emocje jak strach, lęk. Nie mów mi o przyjmowaniu subiektywnych faktów. Aby wyciągnąć wniosek musisz rozpatrzyć wszystkie za i przeciw, aby być obiektywnym obserwatorem. A nie powierzchownie stwierdzić poszedł zabił bo był niedojrzały i niestabilny. Gdyby był niedojrzały niestabilny, nie doszłoby do tego. Jak już mówiłem kamienia nie da się zranić. Kamień od razu dałby w mordę i stan rozładowałby się. Możesz taką osobę wyzywać niszczyć a on nic nie odczuje i da ci w mordę zaraz. Osoby nadwrażliwe są podatne, magazynują wszystko w sobie z nich nic nie spływa. Wszystko się magazynuje, jeśli nie przekroczy to bariery krytycznej nic większego się nie dzieje. Jeśli mamy do czynienia z katowaniem psychicznym w tedy ta bariera pęka i efektem jest takie postępowanie. Jednak jak już powiedziałem to wynika z wysokiej wrażliwości, chęci ukarania oprawców. To zło emanowane do wnętrza osoby wrażliwej później po przekroczeniu bariery jest oddawane do środowiska. Nadmiar cierpienia powoduje taki stan rzeczy. A cierpienie rozwija stan emocjonalny, wrażliwość, odczuwanie, patrzenie na świat. To, że ofiara staje się oprawcą, tyczy się wielu innych przypadków z innych grup. Żona z zawyżoną samooceną katowana przez męża, również popełni zbrodnię gdy jej bariera pęknie. Często mamy do czynienia z uzależnianiem ofiary od kata. Każdy człowiek ma mechanizmy obronne. Nie ma znaczenia grupa. Taką samą ofiarą może stać się osoba z zawyżoną samooceną. Najpierw ofiara później oprawca. Każdego może to spotkać, każde grupy społeczne. Mamy tu do czynienia z dwoma faktami, a nie jednym. Problem w tym, że ty uwzględniasz jeden fakt kreując swój świat subiektywnym. Bo dwa fakty są niezaprzeczalne. Ale to że ofiara jest katem a później kat ofiarą. Wynika z praw natury, a nie z wmawiania że ofiara stająca się katem jest niedojrzała emocjonalnie. To emocje pchają do takiego postępowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Azerus1234567890Muzyk
a ja powiem tak: wszystko zależy od losu. Ja nie jestem zbyt przystojny - jestem nawet nieładny mam duzy nos uszy i wogole ale... gram na paru instrumentach, jestem wrazliwy, jestem muzykiem, mam ciekawe zainteresowania, czytam poezje , słucham dobrej muzyki. A taka pewna dziewczyna, zajebista laska i wogole. Tez chodzila do szkoły muzycznej i co? tez jest wrazliwia itd... Nawet nie wiecie jak otoczenie potrafi zmienic człowieka. nigdy bym nie pomyslał ze będe z tak piekną dziewczyną. i wcale sie mnei nei wstydzi, nie unika, jest wierna, ufam jej. moim zdaniem u facetó wygląd jest nieważny, trzeba byćCiekawym dla kobiet bo powiedziala mi kiedys: "myslisz ze wolałabym niewiernego maczo który skrzyczał by mnie gdyby zupa byla za słona? i kto by mi yestardaya gral? kto inny bylby mi tak oddany?" i naprawde jest super, nie kłócimy sie ani nic. Trzeba mieć Ciekawą osobowość, humor dobre samopoczucie i wiare w siebie. PS: to ona mnie podrywała a nie ja ją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to jest z życiem
Do Azerus1234567890Muzyk Masz racje, ale to co piszesz zdarza się w starszym wieku. Dziewczyna musiała się trochę przejechać i często słyszeć gwizdy jak to się ma przy płytkich mężczyznach. W starszym wieku wygląd nie odgrywa już tak ważnej roli jaką odgrywał w wieku nastoletnim. U mężczyzn jest ważny, był i zawsze będzie. Nie można mówić, że wcale nie ma znaczenia. Choć prawdą jest, że charakter odgrywa ważną rolę, to mimo wszystko wygląd dalej odgrywa znaczenie. W mniejszym stopniu ale zawsze. Zaczniesz ubierać dżinsy i marynarkę pójdziesz na solarium, będizesz czysty od razu twoje punkty wizualne podskoczą. Niż faceta który tego nie robi. Z wiekiem kobiety chcą czegoś stabilnego pewnego. Ale wygląd dbanie o siebie zawsze będzie punktowane. Tak czy inaczej ważne, że jesteś szczęśliwy. A w życiu ważne jest to aby odnaleźć swoje szczęścia, może innym też się uda odnaleźć swoje szczęście. Środowisko zawsze ma wpływ na kształtowanie jednostki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość azerus1234567890muzyk
mamy po 17 lat i chodzimy do liceum wiec jestesmy dosc młodzi. Wiek tu nie ma znaczenie tylko wychowanie otoczenie i zainteresowania. Nie gdyby była amuzyczna i nie czytała poezji, nie czytała 20 ksiazek rocznie, nie gralaby nas skrzypcach, gdyby słuchała disco-polo i gdyby nei byla taka jaka jest ot napewno bym z nią nie był. To by było niemozliwe. W normalnym swiece czyli tym w TV ale swiat jest inny (przynajmniej w moim odczuciu) i dziewczyny mają inne priorytety niż wygląd ;) i całe szczescie :) Ona miała 3 partnerów przedemną, byla z nimi tydzien. Byla z nimi dla wyglądu i co? cały czas gadali teksty w stylu "dasz mi dupy za tydzien?" troszke sie zniecheciła i poderwałą mnie, i jestem z nią 4 miechy czyli jestem jej takim pierwszym prawdziwym chlopakiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tom32542525626621
Azerus, ale to jest też jakieś potwierdzenie tego, że wybierała właśnie takich, a nie innych facetów i przejechała się na nich (na swój sposób). Zawsze w tym wszystkim istniał jeden pieprzony dysonans. Chcesz być dobrym dla świata i dla ludzi i więc i dla kobiet przyjmujesz postawę miłego i dobrego, bo nawet w dzieciństwie myślałeś, że tak jest dobrze. Chciałeś być zawsze tym dobrym. A tutaj okazuje się, że ten dobry dla kobiet nie jest atrakcyjny, bo żeby być dobrym trzeba być wrażliwym i mieć inne pozytywne(?) cechy charakteru. Spotkanie z dosadną rzeczywistością pokazuje, że ci wyrachowani, niewrażliwi, innymi słowy w 100% męscy, ci na których wciąż kobiety narzekają, przez, które płaczą... Że to właśni oni, wydawać by się mogło, że ci źli, to oni są atrakcyjni dla kobiet. Choć może się mylę i istotną rolę odgrywa tylko wygląd, a reszta jest dodatkiem mniej ważnym, w tym wypadku przystojny miły facet będzie bardziej atrakcyjny od tego równie przystojnego, ale wyrachowanego, choć nie wydaje mi się aby tak było. Inny problem to taki, czy dla brzydkiego mężczyzny lepiej być słodkim draniem, czy miłym, spokojnym kolesiem? I jak tutaj z tego wybrnąć, ktoś mi powie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to jest z życiem
To co pisze Tom32542525626621 to prawda. Ale też należy pamiętać, że są tu też wyątki. Mimo wszystko nastolatki są powieszchowne, i kiruą się tak jak powiedział Tom. W przypadku starszych kobiet, często kierują się one swoimi doświadczeniami życiowymi. Przedtem wybierały tych niegrzecznych, wiek nastoletni to też wiek buntu szaleństw. Potem jak się ustabilizowały, z wiekiem pojawiła się chęć bycia matką. Potrzebny jest ktoś dojrzały kto zapewni utrzymanie i nie będzie zdradzał. Pojawia się pierwszy symptom przemiania, zmiana w myśleniu, w psychice. Zawsze są młodsze ładniejsze a latka mijają. Kobiety nie są już takie zwariowane szalone jak w wieku nastoletnim. Stąd też starsze kobiety mówią o tym, że liczy sie niby wnętrze. Choć wygląd zawsze jest ważny, to w tym przypadku już nieco mniej. W kulturze odnajdziemy takie przysłowie jakJest, "stara krowa nie pamięta jak to cielęciem była". Zauważ, że to właśnie ci spokojni, wrażliwi dobrzy mężczyźni wychowują prawie zawsze nieswoje dzieci. Te zimne dranie często pozostawiają kobiety z dziećmi. Trzeba pamiętać, że ci wrażliwi mężczyźni, to też mężczyźni i chcą mieć własne dzieci a nie wychowywać cudze. Tak jest zaprogramowana każda istota ludzka aby przekazać własne geny dalej, mieć własne potomstwo. A tym czasem, to ci wrażliwi utrzymują cudze dzieci, tym samym to ten drań przekaże swoje geny bez wysiłku i łożenia na nie. Mężczyźni tak jak i kobiety są chamscy, jest po równo. Są dobre kobiety jak i dobrzy mężczyźni, jest po równo. Jeśli jesteś w wieku po 20 roku życia, to musisz wiedzieć, że dla kobiet liczy się już bardziej stabilność niż szaleństwo. Więc ci wrażliwi nagle zaczną punktować. Ale musisz być wyważony czyli wrażliwy ale nie za wrażliwy, twardy ale nie za twardy. Musisz być pewny tego co robisz. Jeśli chodzi o to co napisał azerus1234567890muzyk, w odniesieniu do wieku. Żyjesz w świecie beztroskim jeszcze, i będzie tak do póki nie skończysz średniejszkoły. Jak sam piszesz miała trzy związki na swoim koncie. I właśnie, weszła w związek nie znając ich. To mało dojrzałe, ponieważ te związki trwały po tygodniu. Czyli szybka nieprzemyślana powieszchowna decyzja. Oni tacy byli ciągle, nie zmienili się od momentu wejścia w związek. Pamiętaj, że u chłopców szybciej pojawia się potrzeba seksualna niż u dziewczyn. U dziewczyn poawia się szybciej potrzeba wynikająca z emocjonalności. Młodsze dziewczyny wolą się bardziej przytulać. Potrzebują bardziej przyjaciela niż chłopaka. Tamci jej tego nie dawali, nie odnosili się do jej potrzeb emocjonalnych. Stąd te związki trwały tylko tyle. Gdyby teraz na lini pojawił się przystojny wrażliwy chłopak sytuacja by się odwróciła. Źle by było gdyby okazało się, że jesteś chłopakiem na okres przejściowy. Z tego co piszesz, jest to wyjątkowo wrażliwa dziewczyna. Po czym można wnioskować, że może być to wyjątek od reguły. Ale na ogół jest tak, że dziewczyny traktują chłopców na okres przejściowy, aż do momentu gdy poznają kogoś lepszego. Potem się okazuje byliśmy ze sobą rok a ona po tygodniu ma nowego. Bo tak naprawdę, ona potrzebowała przyjaciela wcześniej aby zaspokoić swoją potrzebe przytulenia bliskości emocjonalne. Ta twoja jak widać, na początku próbowała trzy razy z przystoniejszymi aż się przejechała. Ale sam fakt, że próbowała świadczy o tym, że liczy sie wygląd. Gdyby nie to przejechanie na nich, nie wybrałaby ciebie. Bo wyboru dokonała pod pryzmatem tych doświadczeń. Więc jak tu uzasadnić twoje twierdzenie, że wygląd się nie liczy. Dokonujesz tego pod pryzmatem swoich doświadczeń, subiektywnie. Mógłbyś tak powiedzieć, gdybyś był jej pierwszym chłopakiem. A tym czasem bagatelizujesz to, że jesteś czwartym. Nie można bagatelizować niedojrzałych decyzji, że one sie nie liczą. Jeśli na strzelnicy wystrzelimy do tarczy trzy razy ale nie trafimy w tarcze, trafimy w tarcze dopiero za czwartym razem. To mówimy, że dopiero czwarta próba była udana, nie bagatelizujemy trzech wcześniejszych strzałów, bo one były. Często u dziewczyn zdarza się taka sytuacja, że bagatelizują swoje zwiąski. Spotkałem się z opiniami np. miałam 6 chłopaków ale tylko 2 na poważnie. Wniosek, 4 było na okres prześciowy aby byli. Kobiety wykorzystują chłopców pod względem swojej potrzeby emocjonalnej. A chłopcy pod wzgledem potrzeby seksualnej. Stąd też chłopcy mogą się zakochać w takiej dziewczynie, w ich muzgu powstanie zapis pierwszej partnerki. A że ona takich nie traktuje poważnie i później związek się rozleci, to oni przełożą te uprzedzenia na następne dziewczyny. Tak samo kobiety przenoszą swoje uprzedzenia na innych mężczyzn. Nie bagatelizuj tego, jesteś jej czwartym chłopakiem i takie są fakty. Możesz mieć szczęście, że nie trafiła wcześniej na wyrafinowanych drani i jest jeszcze dziewicą. Bo ci byli bardzo głupi i płytcy. Pech będzie, jeśli okażesz się chłopakiem na okres przejściowy. Aby zaistniała miłość. Musi dojść do zgodności biologicznej i psychicznej. Najczęsiciej do zgodności biologicznej dochodzi w tańcu, najczęsicej przytulance. Kiedy to feromony zapachowe przy takim kontaktu mogą pobudzić przysadkę muzgową do produkcji oksytocyny. Jeśli mamy przy okazji osoby rozwinięte emocjonalnie. To możemy mówić o miłości, bez wzgledu na wiek. I dowody są takie, że dziewczyna jeśli cię naprawde kocha to ci się odda, a chłopak jeśli naprawdę kocha to poczeka. Pierwszy raz dla dziewczyn jest ważniejszy niż dla chłopców. Bynajmniej był, bo teraz wpływ mediów wszystko wywraca. Stąd też jeśli jest gotowa na takie poświęcenie dla twojego szczęścia to jest to wielki gest. Więc jeśli będziesz chciał sprawdzić swoją miłośćm to musisz wiedzieć, że liczą się czyny, gesty a nie słowa. Jeśli takie coś co opisałem nie nastąpiło to nie ma mowy o miłości, w tedy nazywamy to przyaźnią. Problem jest też w tedy jeśli feromony pobudzają tylko u jedne strony przysadkę muzgową. W tedy taka osoba może być wykorzystywana przez drugą. Mówimy tu o zaślepieniu miłością. Wiek ma znaczenie na psychikę, ale nie na miłość. Miłość pojawia się w różnym wieku, więc nie można jej bagatelizować, a może zaistnieć tylko w tedy gdy feromony pobudzą przysadkę muzgową. W tedy świat ci wiruje robi sie ciepło. Jeśli jest to dziewczyna bardzo wrażliwa, to może będziecie ze sobą już do końca. Na pewno jeśli przetrwacie okres nabliższych 5 lat razem to praktycznie będzie to już pewne. Bo to okres po którym zmieni się psychika, z resztą za kilka lat sam to odczujesz. A tak ogólnie to życze powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Na temat
A ja bym się zapytał czym jest uroda i co daje?. Oczywiscie ktoś moze odpowiedziec że to starsznie banalne pytanie, ale czy tak jest naprawde. A więc na poczatek kilka faktów dodam odrazu, że nie jestem przytojnym facetem ale nie uwarzam się za brzydkiego jestem poprostu sobą i to mi wystarczy. Ale do rzeczy, jak wczesniej dodałem nie jestem przystojny - co kolwiek to znaczy - ale wbrew wszystki oczekiwaniom jestem z tego zadowolony, dzieki temu mogę powiedziec dośc wcześnie dostałem nauczke od zycia taki kubeł zimnej wody dzieki temu nie żyje w samozachwycie i czymam sie twardo na ziemi, nie postrzegam też ludzi - kobiet po wygladzie - przynajmniej nie calkowiecie w ten sposób, dlamnie wartosc człowieka okresla jego dorobek intelektualny o dokładniej to co sam osiagną a nie dostal za darmo. I moim zdaniem to jest najwarzniejsze - miec cel w zyciu, miec marzenia realizowac je choc nie zawsze jest to latwe, czekac na swoja połówke pomarańczy i najwarzniejsze zdobywac zaufanie ludzi którzy sa tego warci. Nikt nie jest doskonaly i dlatego nie nalezy czuc sie ani gorszym ani lepszym od innych. A na koniec najwarzniejsze to miec szerokie chryzonty nie skupaic sie na sobie, na swoim bliskim srodowisku pamiętac ze ludzi sa miliardy, i kazdy jest inny i zyje w innym swoim swiecie, i na koniec kazdy z nas jest wolnym czlowiekiem i moze w mniejszym lub wiekszym stopniu wybierac w jakim swiecie chce zyc będąc sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to jest z życiem
To prawda co piszesz, jeśli byłeś z przeciętnej grupy to nie popadłeś w skrajności tak jak inni. Ale to o samorealizacji to prawda. Tyle, że najczęściej twierdzą tak już ludzie dojrzali. Ja mimo wszystko stwierdze, że ludzie z zaniżoną samooceną mają najcięższe dzieciństwo. I są często krzywdzeni przez inne grupy, ze względu na wygląd właśnie. A uroda jest pojęciem względnym tyle, że osobami ładnymi możemy określić osoby o symetrycznej budowie ciała i rysach twarzy, ładnej cerze. stąd też zdarzają się osoby niebrzydkie z zaniżoną samooceną. Ze względu na to, że w dzieciństwie były prześladowane przez środowisko. Nie mają miłych wspomnień z dzieciństwa, stąd często na tym tle są frustracje. Podobnie jak u osób z zawyżoną samooceną, u osób z ustabilizowaną samooceną takie odchylenia sie nie zdarzają. Wszystko, jeszcze zależy od temperamentu takiego człowieka. Ale wygląd mimo wszystko ma wpływ na życie, najbardziej odczówają to te dwie grupy z zawyżoną i zaniżoną samooceną. Jedni mają za łatwe dzieciństwo inni za ciężkie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość barrokh
Przyglądam się dyskusji i muszę zabrać głos, bo niektóre rzeczy tu pisane są tak głupie, że aż się czytać nie da: 1) brzydki jest niezadbany. Idiotyzm. Niezadbany może być jakiś menel dworcowy. Ja ubieram się nieźle, nie jestem gruby, ale i tak jestem nieatrakcyjny przez rzeczy, na które nie mam wpływu - np. trądzik czy niski wzrost. 2) ktoś kto jest brzydki ma kompleksy itd. Nie do końca. Realnie oceniam swój wygląd i równie realnie swoje możliwości intelektualne. Zdaję sobie sprawę, że pod względem obycia, oczytania, zainteresowań, wiedzy itd. odsadzam 99% tych, którzy są u kobiet popularni. Gdy obserwuję jacy mają powodzenie, to aż głowa boli. 3) "przystojny, wysoki etc to prawdziwy mężczyzna". Kolejny idtiotyzm. Nie uważam, żebym przez to, że jestem jaki jestem, był mniej "męski" od pozostałych facetów. Nie czuję się w żaden sposób gorszy, nie jestem tchórzem, nie czuję dominacji "samców alfa". 4) kobiety patrzą na charakter, a nie wygląd. Zupełna nieprawda. Tylko tak sobie wmawiają. Nawet te inteligentne, które znam są z totalnymi cepami intelektualnymi. Ba, oni je nawet jakoś nie szanują - chodzi tylko o seks. Kobietom widocznie to nie przeszkadza. 5) rady w rodzaju - zapisz się na siłkę, idź do klubu itd. Panowie - dajcie sobie spokój, pieprzyć to. Po cholerę macie chodzić na siłkę, skoro tego nie lubicie? Żeby przypodobać się jakiejś idiotce? Rozwijajcie swoje zainteresowania, znajdźcie jakieś pasje, a nie myślcie tylko o tym, czy podobacie się babom, czy nie. 6) uroda ma wpływ na życie. Bez przesady. Realizuję się w życiu jak mogę. Dostałem się na najlepszy uniwerek w kraju, mam sukcesy w nauce, jestem oczytany, mam różne pasje, piszę. I czy przez to, że jestem brzydki mam trudniejsze życie? Nie. Że nie mam dziewczyny? A co mnie to obchodzi? Nie chciałbym laski, która byłaby ze mną tylko ze względu na wygląd, a 90% związków opiera się niestety tylko na tym. Jeśli jakaś mnie pokocha, to raczej za to, jaki jestem. 7) brzydota, a niska samoocena. Nie mam niskiej samooceny, a czuję się brzydki. I co z tego? Tak po prostu jest. Każdy musi być piękny? Bogu dziękuję, że nie jestem jak ci, których znam, którzy mają powodzenie u kobiet a są idotami, prostakami i dwulicowcami. 8) Brzydszy jest gorszy, ładniejszy jest lepszy. Argument dość gówniarski, niemniej dla wielu ludzi przekonujący. Jeśli dla kogoś wartość człowieka tkwi w wyglądzie, to jest debilem. 9) "Nic dziwnego, że kobiety chcą przystojniaków, skoro i faceci chcą pięknych". Jest więcej par, w których facet jest przystojny, a kobieta brzydka, niż na odwrót. Generalnie nie chcę jakiejś superpiękności. Chciałbym dziewczyny, z którą nie musiałbym toczyć idiotycznych rozmów o niczym (np. "o, kupiłem sobie nową koszulę. O, jaka ładna. A wczoraj byłem w McDonaldzie. A jutro idę do kina na "Kochaj i tańcz") i która nie byłaby totalną miernotą, spędzającą czas w elitarnych klubach, jeśli tancbuda w ogóle może być elitarna. Niestety, takich kobiet jest znacznie mniej niż ładnych, bo w dzisiejszym świecie, ktoś kto ma zainteresowania jest nudny, a totalny prostak jest fajny i młodzieżowy. I tak - jeśli byłaby niezbyt atrakcyjna mógłbym z nią być. 10) Brzydki bierze pierwszą lepszą, nie ma szans na miłość itd. Totalna głupota. W dzisiejszym świecie i tak zatrważająca częśc małżeństw szybko się rozpada. Być może więc ludzie umiejący patrzeć nie na wygląd, a na inteligencję, charakter itd. tworzą nawet szczęśliwsze związki. 11) "a przecież może być piękny i mądry". Może tak, może nie. Fakty są jednak takie, że większość jakichś wybitnych intelektualistów nie była zbyt urodziwa, za to piękni muzycy czy aktorzy to często totalne kiepy. Więc, podsumowując: przestańcie rozpaczać nad swoją brzydotą i nie róbcie wszystkiego na siłę, by przypodobać się laskom. Większość tu piszących to i tak nastolatki, które mają jeszcze czas na związki. Uwierzcie mi, że to, iż w wieku 17,18 lat jesteście jeszcze prawiczkami, nie jest powodem do wstydu. Zajmijcie się czymś pożytecznym, rozwijajcie się - i to bardziej umysł a nie klatę. Natomiast wszystkim idiotki mówiące "bo facet powinien być wysoki i wysportowany" niech spojrzą w lustro i sprawdzą, czy mają wymiary 90-60-90, a w łóżku wyglądają i zachowują się niczym aktorka porno. Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Birdman
Barrokh masz 100 % racje.Wreszcie ktos na poziomie zabrał tu głos. Widac, ze bardzo madry z Ciebie chłopak/mężczyna. Nie jestes typowym pustakiem jak wiekszosc na tym forum. Jeżeli ktos ocenia ludzi wyłącznie przez pryzmat wygladu, rasy, orientacji seksualnej itp. to jest po prostu prostakiem. Ja tez zostalem odtrącony przez swoich znajomych tylko dlatego, ze jestem otyły, ale jak byłłem szczupły to miałem wianuszek przyjaciół wokoł siebie. Pozdrawiam Cię!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to jest z życiem
To prawda co pisze "barrokh", ale nie uwzględnił jednej rzeczy. Nie wszyscy mają tak mocną psychikę aby poradzić sobie z ciężarem jaki ich napotyka spowodowany problemami z wyglądem. Fakt samorealizacja jest bardzo ważna, nadaje sensu życia dlatego warto mieć pasje i ą rozwijać. Ale niektórym należy pomóc, albo też takie podbudowanie jakie prezentuje "barrokh", przychodzi z czasem. Nie wiem tylko skąd założenie, że piszą tu 17-18 latki. Nie można bagatelizować problemów które występują w tym wieku. Ponieważ jest to wiek nastoletni, kształtuje postawy. Mówienie, że na wszystko przyjdzie czas jest troche mylne, w pszypadku miłości. Tego nie da się przewidzieć, są osoby które były ze sobą od 15 roku życia i w późniejszym etapie życia weszły w związek małżeński. Osobiście znam dwie takie pary. Prawdą tak jak wspominał "barrokh", że nie należy się załamywać jeśli chcemy mieć kogoś a nie możemy. W tedy należy poświęcić się innym rzeczą np. pasji. Aby nie marnować czasu. Na koniec chce wspomnąć o tym co pod koniec napisał "barrokh". Pisałeś o tym aby rozwijać bardziej umysł niż klatę. Choć masz owszem racje. Tak naprawdę wszyscy mamy różne uzdolnienia, niektórzy mają mocne strony pod względem fizycznym, mowa tu o sportach różnego typu. I w tym powinni się ukierunkować w tym czasie. Przede wszystkim należy mieć własne hobby i robić coś w zgodzie z sobą. Nie warto się przejmować tym co mówią inni, bo jeśli sami nie zadbamy o sibie to nikt o nas nie zadba. Ale to nieprzejmowanie nie jest takie łatwe, zwłaszcza dla nastolatków. Może sam nie pamiętasz już jak to było w wieku nastoletnim. Wiele osób chciałoby mieć normalne dzieciństwo, takie jak inni. Ten wiek, to wiek pierwszych interakcji, relacji damsko-męskich. A to ma wpływ na dalsze życie bo będzie powodowało trudności w takich relacjach. Trzeba zaznaczyć, że wszystko zależy jeszcze od psychiki. Wygląd ma wielki wpływ na wiek nastoletni, na kształtowanie pierwszych interakcji i to są fakty. Niektórzy nie radzą sobie nawet z tego powodu, i w wyniku ataku ze strony środowiska popełniają samobujstwa. Ten procent w środowisku nastolatków z roku na rok rośnie. A wszystko przez zmiany społeczne z jakimi mamy do czynienia w XXI wieku, jest większy dostęp do źródeł masowego przekazu. To powoduje zwiększenie kompleksów u ludzi, depresje, choroby psychiczne. Stawianie kanonu piękna za idealny do którego wszyscy chcą się dostosować. Dzisiaj nastolatki wzorują się na debilizmach. I jak zauważono w środowisku nastolatek można zaobserwować, że ich zachowanie się zmienia w porównaniu z nastolatkami z lat 80-tych. Teraz młode dziewczyny zaczynają być bardziej agresywne, coraz częściej zdarza się tak, że zaczynają same zachęcać do seksu. mimo iż biologicznie ta potrzeba pojawia się u dziewczyn później niż u chłopców. Wynika to głównie z takich ideałów jak beznadziejna polska scena muzyczna, beznadziejne czasopisam dla nastolatek, beznadziejne autorytety. Chęć bycia modnym, więc pierwszy stosunek coraz częściej jest wynikiem presji. Stąd też wstyd przed przyznawaniem się do dziewictwa czy bycia prawiczkiem. Dziś okres dzieciństwa jest coraz krutszy. I dzisiejsze nastolatki są inne niż te z lat 80-tych a nastolatki za 20 lat również będą inne niż te dzisiejsze. Brutalność była jest i będzie w śród nastolatków. Jednak społeczeństwo ewolułuje i przejawy brutalności zaczynają się zmieniać. Ewolucja społeczeństwa wynika z powodu wyższego tępu życia, wzrostu technologii komunikacyjnych. Zaczynają zanikać społeczności lokalne i życie lokalne, a pojawia się społeczność masowa i życie masowe. Te wszystkie przemiany mają wpływ na skrócenie dzieciństwa, powodują problemy z interakcjami społecznymi. Często więc mamy do czynienia z ludźmi samotnymi. I mimo iż chcą być z kimś, nie potrafią zainicować kontaktu. Stąd jest coraz więcej singli, zmienia się styl życia. A relacje damsko-męskie ograniczają się tylko do seksu, w społeczeństwie wysokorozwiniętym, mamy do czynienia ze stałym spadkiem demograficznym. Społeczeństwa zaczynają się starzeć. Na koniec napisze, że warto wykorzystać ten czas na rozwój swojej pasji. Nie zależnie czy jest to zainteresowanie fizyczne czy intelektuwalne. Obydwa rodzaje zainteresowań mogą doprowadzić do sukcesu w życiu. Kluczem do sukcesu w życiu jest tylko jedno, mianowicie należy posiadać plan i go realizować, tylko tyle. A z pewnością w tedy osiągniecie sukces. Większość nastolatków ten wiek wykorzystuje do zabaw itp. Mniejsza część nastolatków w tym czasie przechodzi katusze, męcząc się. Te katusze są większe jeśli takie osoby nie mają pasi i nie realizują się w jakiś sposób. W tedy często koncentrują się na swoich porażkach, wadach wyglądu. Co powoduje spirale nieszczęść i problemów. Taką spirale można przerwać wykorzystując ten czas na coś pożytecznego. Bo należy pamiętać, że inwestując swój czas w jakąś pasje, rozwijanie zdolności. To kiedyś zaowocuje nam, może nie za rok nie za dwa lata. Ale kiedyś zaowocuje, bo nic w przyrodzie nie ginie. Dlatego jak pisał "barrokh". Należy wykorzystać ten czas, poznać swoje słabe i mocne strony. Opracować sobie strategie, wypisać te słabe i mocne strony, a później odnieść sukces. Nażekanie do niczego nie doprowadzi, działanie tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość barrokh
1) "Nie wszyscy mają tak mocną psychikę aby poradzić sobie z ciężarem jaki ich napotyka spowodowany problemami z wyglądem." Właśnie dlatego napisałem tego posta. Żeby ludzie nie przejmowali się tak swoim wyglądem, żeby nie uważali że brak wyglądu Brada Pitta przekreśla ich na całe życie. Nie będę rzucał banałami: "zaakceptuj siebie" etc, bo wiem że to nie takie proste. Ale jeśli jest się nieatrakcyjnym, to trzeba rozwijać w sobie coś, w czym jest się dobrym. 2) "Nie wiem tylko skąd założenie, że piszą tu 17-18 latki. " Wydaje mi się, że w znacznej części tak właśnie jest. 3) "Mówienie, że na wszystko przyjdzie czas jest troche mylne, w pszypadku miłości. Tego nie da się przewidzieć, są osoby które były ze sobą od 15 roku życia i w późniejszym etapie życia weszły w związek małżeński. Osobiście znam dwie takie pary." E tam. 2 pary na milion chyba. Takie same fenomeny jak ludzie biorący ślub po 80-tce. Gimnazjaliści w większości nie tworzą takich związków, bo po prostu są jeszcze niedojrzali. Poza tym - na wszystko jest czas. Wyluzujmy. Potrzeba miłości jednym, a presja otoczenia: "muszę mieć dziewczynę. wszyscy mają. muszę stracić dziewictwo" drugim. 4) "Może sam nie pamiętasz już jak to było w wieku nastoletnim. " Mam 20 lat. 5) "Wiele osób chciałoby mieć normalne dzieciństwo, takie jak inni. Ten wiek, to wiek pierwszych interakcji, relacji damsko-męskich. A to ma wpływ na dalsze życie bo będzie powodowało trudności w takich relacjach" Ja też nigdy nie miałem dziewczyny, nie potrafię bajerować lasek itd. Ale co z tego? Nic. Ostatnio sam widzę, że zagadywanie do nieznanych mi dziewczyn nie jest czymś strasznym. Poza tym, codziennie widzę pełno sympatycznych, samotnych dziewczyn, więc pewnie uda mi się kiedyś jakąś poznać. Zresztą, nie raz miałem wrażenie, że część kobiet jest znudzona pustakami, których jedyną zaletą jest jakiśtam wygląd, a nie potrafiących powiedzieć nic na jakiś ambitniejszy temat. Poza tym - nie chce mi się żenić przed 30-tką. 6) "Trzeba zaznaczyć, że wszystko zależy jeszcze od psychiki. Wygląd ma wielki wpływ na wiek nastoletni, na kształtowanie pierwszych interakcji i to są fakty. Niektórzy nie radzą sobie nawet z tego powodu, i w wyniku ataku ze strony środowiska popełniają samobujstwa. Ten procent w środowisku nastolatków z roku na rok rośnie." Nie wiem, kto mógłby popełnić samobójstwo z powodu wyglądu. Trzeba być psychopatą, serio. W ogóle, jak facet może popadać w deprechę z powodu wyglądu? Ludzie, wiem że może wam ciężko. Ale facet powinien być silny - nie tyle fizycznie, co psychicznie. To jest właśnie "męstwo". Umiejętność radzenia sobie z przeciwnościami, nie ulegania głupim, wymyślonym problemom. Więc bądźcie mężczyznami pomimo tego jak wyglądacie. Zresztą, to dopiero nasze głupie czasy nakazują facetom wyglądać jak modele, chodzić na zakupy do butików i ogólnie dbać o tradycyjnie "babskie" rzeczy. 7) "Stawianie kanonu piękna za idealny do którego wszyscy chcą się dostosować." Ja nie chcę. Mam to głęboko gdzieś :) A co do kanonu kobiecego piękna - nie wiem czy inni też tak mają, ale ja naprawdę bardzo rzadko widzę dziewczynę, która nie podobałaby mi się kompletnie. Większość zawsze ma w sobie to coś :) Poza tym, kobieta może się ładnie ubrać, zrobić makijaż i od razu jej atrakcyjność rośnie :) 8) "Wynika to głównie z takich ideałów jak beznadziejna polska scena muzyczna, beznadziejne czasopisam dla nastolatek, beznadziejne autorytety" E tam. Ja nie uznaję żadnych autorytetów, a z muzyki to w ogóle utknąłem na klasycznej i rocku lat 70-tych. 9) " Często więc mamy do czynienia z ludźmi samotnymi. I mimo iż chcą być z kimś, nie potrafią zainicować kontaktu. Stąd jest coraz więcej singli, zmienia się styl życia" Ja też nie potrafię. I co z tego? Zawsze byli nieśmiali ludzie. 10) "relacje damsko-męskie ograniczają się tylko do seksu, w społeczeństwie wysokorozwiniętym, mamy do czynienia ze stałym spadkiem demograficznym. Społeczeństwa zaczynają się starzeć" E tam. Jak zwykle apokaliptyczna wizja. Zepsuty zachód wymrze, wszyscy się zestarzeją itd. Wyluzujmy. 11) Ja nie miałem nigdy specjalnie dużo kumpli. W domu mi się nudziło, za to dużo czytałem. Ale gdy pojechałem na studia, poznałem sporo fajnych ludzi i paradoksalnie mieszkając sam, z dala od domu, czuję się mniej samotny niż kiedyś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×