Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

jeszcze ja... jak zaczynałam pisać na tym topiku to pana nr 2 było we mnie strasznie dużo, on po prostu cały czas był, spotykaliśmy sie, ale mój wewnętrzny czuj mówił mi, że coś sie sypie...no i posypało, a raczej wystraszyło... ...po kolei...jak był 2 ze mną to unosiłam sie kilka cm nad ziemią, "motyle" - tylko to czułam i nigdy wcześniej aż tak mocno nie trzepotały swoimi skrzydełkami...więc pomyślałam sobie: tak, to ten, to miłość mojego życia! dla niego zrobię wszystko, na nim mogę polegąć, on nigdy mnie nie zawiedzie.... ale miłość mojego życia okazał się wygodnym panem i chyba stwierdził, że nie chce sie bawić w układ "trójkąciku" i szybko uciekł, oczywiście bez żadnych większych pożegnań i tłumaczeń...no i wtedy naprawdę zaczęło być ciężko...te same pytania co Ty: czy nie jestem jego warta? dlaczego zamienił mnie na kogoś innego? lepszego ode mnie? w czym jestem gorsza?...później pytania o moje zycie po 2...co teraz? co z moim małżeństwem? czy warto dalej w to brnąć? itd....i tak właśnie doszłam do stanu świadomości bardzo niskiej samooceny i bez wewnętrznej siły...ale...no właśnie, ale...kilka osób na tym topiku pomogło mi zobaczyć to wszystko w innym, szerszym obrazie, dzięki swoim doświadczeniem, bo chyba ktoś, kto przez to nie przeszedł to nie będzie potrafił pomóc...jejeku, jak dobrze, że ja tu trafiłam, bo chyba nigdy nie zdałabym sobie sprawy z tego co się ze mną dzieje i zapewne za jakiś czas popełniłabym podobną głupotę...bo przecież cały czas szukam "motyli".... ...mój wniosek z moich doświadczeń na stan aktualny: być konsekwentnym, rozsądek nie emocje, niech emocje będą w naszym życie, ale niech nie kierują nim, powiedziałam sobie, nie dzwonię to nie dzwonię, choćby skały sra...ups...ah...no i jeszcze to co Kuleczka powtarza wszystkim: zacznij myśleć o sobie, teraz Ty jesteś najważniejsza, koniec dawania bez brania, bezwględny szacunek do samej siebie... … aha, a te samochody 2, jejejje.... ile może być podobnych, to ciągłe wyszukiwanie wzrokiem, może tym razem to jego i on w środku, może sam...niestety tez mam okazję do dość częstego natykania się na jego auto, albo jeszcze gorzej na niego, mieszka bardzo blisko mojej pracy...niestety...no i jeszcze większość moich znajomych go zna, ogólnie, to prawie każdy go zna, więc gdzie się nie pojawię, to albo o nim mówią, albo on tam jest... ...co do auta pana nr 2, to dziś jest dobry dzień na taki przykład...właśnie widziałam w nim jego nowego „lachona”...ohhh...ja to mam szczęście w piątek 13-tego....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Motlku:) Ja jestem z Ciebie dumna,dlatego, ze widzisz coraz wiecej, czujesz coraz wiecej, a to ,ze się potknełas, to nie pierwszy i nie ostani raz. najwazniejsze to wyciagnąc dla siebie jak najlepsze wnioski...powtarzam dla siebie.. czyli czy tego chce, czy nie, jak sie z tym czuję? Miło mi sie Ciebie czyta, poniwaz , widac w Twoich postas chec zmiany.. Tylko pamietaj powoli i nie licz,ze obejdzie się bez \'\'cofek\'\':) Ale jak naprwde bedsiesz chciała..uda się napewno:) Jeszcze ja..tez juz zrobiłas pierwszy krok, napisałas, zaczynasz widziec co jest prawdą co iluzja.. Jezeli naprawde bedziesz chciała..tez sie uda.. I pisz..❤️ pinezko:) Tu nie chodzi o radzenie, tylko o spojrzenie z boku, jest bardzo pomocne w takich sytacjach, kiedy emocje szaleja w Tobie,kiedy nie potrafisz ogrnac rzeczywistosci ,kiedy nie wiesz czego chcesz a czego nie. I kiedy poprostu cierpisz, i juz nie wiesz co masz ze soba zrobic...kiedy zaczynasz nienawidzic siebie za bezsilnosc.. wtedy wołasz nieswidomie o jakis znak czy pomoc..a moze to ten topik...tylko trzeba zauwazyc te znaki:) czsami wystaczy słowo klucz:)i zaczyna cos wTobie switac..a potem idzie jak zgórki:) Tylko trzeba miec jasnos czego się chce a czego nie..To jest podstawowe pytanie, innej opcji nie ma..i dazyc do tego konsekwetnie.. Jezeli nie chce cierpiec robie wszytko, zeby nie cierpiec.. Jezeli ktos mnie nie sz\\anuje, to trzeba się zasatnowic ..dlaczego? czyja to wina..? Chyba moja ..bo pozwlam na to..parwda? Nikt ,bez mojej zgody nie bedzie mnie emocjonalnie niszczył... Druga sprwa..nie widzisz,ze sytacje tutaj są schematyczne, podobne , mysli , zachwoania, z obu stron..masz racje ,ze duzo zalezy od osobowosci i danego człowieka.. Bo inny bedzie miał szarpania, pare lat inny poradzi sobie w rok.. Terasz kwesta ile jestem wstanie sobie pomóc, zeby szybciej to poszło, zebym przestała wlaczyc ze soba..bo tylko sama sobie robie krzywde.. Wszytko zalezy od nas samych.. Ja szarpałm sie ponad rok, przez przypadek , nieswidomie popropiłam o pomoc.inna osobe, która była z boku.. Płakłam cała rozmowe, ciezkio mi było odpoiwdziec na niektóre pytania.. ta osoba mi powidziła, ze nie jestem w satnie sama wszytkiego w sobie dojrzec..chociaz odwaliłam kawał roboty.. Rozmowa mi na tyle pomogła, ze poczułam ulge..i nie mam juz szarpnia.. moge spokjnie o tym pisac i rozmawiac moge spokojnie tutaj wchgodzic i byc tym kims z boku, jezeli tylko ktos , bedzie miał na to ochote, i bedzie naprawde chciał tego.. Bo ja moge pisac, ale to nie jest tylko pisanie, reszte \'\'brudnej\'\'roboty nalezy do innych, którzy tego chca.. Ja bardzo chciłam się uwolinic od tego toksycznego uczucia.... To sie powymadrzałam:P Ale ja tez bardzo lubie to miejsce, czsami tylko buzia i serce mi sie otwiera..jak czytam nowe historie..ze tylko osoby sie zmieniaz a sytacje takie same..:( Pozdrawiam ciepło🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
miało być --to jest TYLKO pisanie, reszte ''brudnej" roboty nalezy do tych co CHCĄ.. Ja tez nie jestem całkiem uleczona, aczkolwiek nie boli mnie to. Mam jeszcze swoje dziwne zagrania, Ale topik mnie uczy ,,dystansu, który czsami ciezko zachowac... I mam syndrom ''matki teresy''..z tego tez sie lecze..:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuleczko... dodałaś mi ponownie dużej dawki sił, Ty wiesz co napisac, żeby kogoś podtrzymać na duch, podać po raz kolejny pomocną dłoń... masz rację, ja sama widzę zmianę w sobie, może nie byłam aż tak \"chora\", żeby uleczanie musiło trwać dłużej? a może nie jestem taka głupia jaką mnie widziała moja iluzja?...tak, dla siebie wyciągam wnioski i juz wiem, że nie chcę więcej tak się zachowywac jak dzis rano sie przydazyło...wstrętnie sie z tym poczułam...jedna wielka dziecinada.... \"cofka\" ale bez dramatu... ...a syndrom \"matki teresy\" masz, oj, masz :) ...choć wydaje mi się, że z tego akurat nie powinnaś sie leczyć, jeśli nie dochodzi do stanu, że zaczynasz żyć życiem innych, że wciągasz sie w ich problemy chcac im pomóc za wszelką cenę, to jest ok...takich ludzi powinno być więcej...umiejących pomóc bez narzucania się...chcę, to przyjumje Twoje rady i staram się je wdrożyc w życie lub też ich nie akceptuję, po prostu nie są dla mnie....każdy jest przecież inny, kązdy ma inna osobowość... ...jeśli ten topik nie umrze, to wiem do kogo się zgłoszę jak będę miała kolejny problem (oczywiście zakłądam, że problem z 2 rozwiążę i nie będę do neigo wracała - no może czasami :P )...tylko, tak jakoś, dziwnie jest pisać na forum, a tak naprawdę to się chcę napisać tylko do jednej osoby...no, ale to są uroki kafe... :) może jest ktoś kto jeszcze lepiej pomoże...hmm...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
włanie uroki kafe::) to jest mozna powiedziec odwaga, mam odwage sie przyznac,ze soebie z czyms nie radze..:) a nwazniejsze,ze umiem z tego skorzystac ,a nie pisze zeby pisac:) hahah, usmiecham sie pod nosem, bo przypomniał mi się ten \'ten syndrom \'\'matki teresy\'\' trzy lata temu:):)dokładnie 8 marca. Byłam u kolezanki i tak przy winku sobie ucztowałyśmy:)zabrakło nam silniejszych emocji, weszłysmy na czat:) tak dla \'\'jaj\'\' miło byc:) I tam włsnie poznałałm 2... Był wciety, pamietam, nie złozył mi zyczen na dzien kobiet , za co dostał bure:) Ale w jego osbie było cos , co wołało o pomoc..rozdwał nr, tel, twierdzac,ze potrzebuje kogos do \'\'pogadania\'\' Usmiałysmy sie z niego ostro.. Prosił o romzowe na drugi dzien....dla \'\'jaj\'\' zgodziłam się.. I była rozmowa, ale juz całkiem inna, przeprosił,za wczesniejsze zachwoanie..jak rozmawiałm znim , miałam pąsowe policzki.. z emocji. Emanowała z niego siła i spokój,jakiej mi brakowłało. Duzo pózniej mi powiedział,ze jak romzwiał ze mna, tez wywarłam na nim wrazenie, ale troche go drazniło, to, ze tak naprwde to nie widziałm czego chce..znajome ..prawda? I tak widzisz..dla \'\'jaj\'\' z syndromu \'\'matki teresy\'\'..przeszłam małe pikiełko.. ale powiem Ci, wiem ,ze po cos stanął na mojej drodze, wierze ,ze nic , nie dzije sie bez przyczyny, aczkolwiek od nas zalezy. co ztym zrobimy dalej i jak wykorzytamy.. On stanał w miejscu, strach nie pozwolił mu isc dalej.. Strach spowodował, ze poswiecił mnie dla ogólu.. Ale tez nie wie, ile ja zyskałam , dzieki tej sytacji , mojej determinacji i słowu ChCE:) I Chyba się nie dowie..ale to juz inna bajka:) Kiedys powiedział, ze \'\'znalazł kamyczek , któru okzał sie nieoszlifowanym dimantem..to były tylko słowa..dla mnie okzały sie rzeczyistoscią(hehhe gdzie moja skromonosc:):) Zycxe mu naprwde szczscia..takiego jak soebie wymarzył ,czy chce.. Nasze sciezki sie juz rozeszły, nie ma powrotu. trzeba zaakceptowac , ze niektórzy ludzie juz się nie zmienią..bo NIE CHCĄ lub nie czuja potrzeby.. Więc trzeba isc dalej, bez ogldania się za siebie..bo w tej sytacji, nasza rola sie konczy..ewntulanie mozna sie cofac do poziomu innej osoby..ale czy to nam wyjdzie na dobre..? Tu włsnie kłania sie miłosc własna❤️ Takie miłe wspominki mnie dzisij nawiedziły🌼 Jednak ten topik jest magiczny🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 666 7777 69 99 13
ja tam malzenstw nie mam w zwyczju rozbijac, bo to czyste sk00rwysynstwo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuleczko... oszlifowany diamencie :) ... Ty to potrafisz pisać... ... śmiesznie się u Ciebie zaczęła znjomość z 2... dla "jaj", z syndromu "matki teresy", chyba z chęci poczucia kimś ważnym, a może z chęci poczucia motyli?...kto to wie... ...wspominki? Ty już możesz sobie na nie pozwolić, ja jeszcze nie...jeszcze za świeża rana...ale myślę, że za jakiś czas uda mi się powspominać i nie czuć bólu, żalu, goryczy, mojej głupoty wymieszanej z naiwnością...czas, za jakiś czas...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teri_
Witajcie Czytam nadal co jakiś czas to forum. Dobrze że jest. Ja nie mam z kim dzielić się moimi myślami, emocjami. Nikt nie wie o nr 2 poza nim samym. Czytam i chyba coraz bardziej do mnie dociera, że będę tylko jeszcze bardziej cierpieć przez to co robię. Powiedziałam kiedyś nr 2, że nie mogę się w nim zakochać, on mi odpowiedział tym samym. Niestety jestem temu bardzo bliska... On nie jest tak zaangazowany emocjonalnie, chociaz z drugiej strony, wiem, że jest takim typem faceta (chyba jak większość zresztą ) ktory ma problem z okazywaniem uczuć. Wierzę, że to co jest między nami to nie jest dla niego tylko fizyczność, ale niestety nie wiem czy dużo więcej... Ech... W kazdym razie dobrze, że jesteście i mimo, że nie jestem stała bywalczynią, czuje jakbym miala tu jakies wsparcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dołeczek
Cześć wszystkim, widze że moje okreslenie "2" wszystkimprzypadło do gustu. Fajnie. Niefajnie tylko że az tyle tu was kochani. Ale nie ma tego zlego... z perspektywy czasu powiem, że , może to zabrzmi niefajnie, ale wszystko przechodzi i każda dwójka wkrótce stanie sie milym wspomnieniem, zycie toczy sie dalej. Nie podejmujcie głupich, kierowanych samymi emocjami decyzji. Jak to miło spotkac taka niespełnioną dwójkę po jakims czasie, emocje wracaja ze zdwojona siła, ale ty, TY juz wiesz że jestes w stanie nad tym zapanowac i brać tylko to co uwazasz za sluszne. I to jest piekne drogie forumowiczki, na to warto czekać. Oczywiście wszystko pod kontrola,zeby nie ranić tak jak za pierwszym podejściem, dajcie sie unieść emocjom, ale kontrolujcie się. Wtedy jest to jeszcze słodsze i jeszcze milsze, nie miotacie się, a emocje te same. pamietajcie wszystko się dzieje w waszej głowie, wcale nie trzeba angażowac ciała żeby osiągnąc cudowne spełnienie. Cieszcie sie emocjami, pielęgnujcie je, a wtedy zjecie ciastko i macie ciastko. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teri:) Jasne,ze masz wpsrcie. Widzę, ze przestało Cie zadowalac obecny stan romasu..chcesz juz wiecej wiedziec i czuc.. Zroumiałm, ze chciałabys wiedziec , co On czuje do Ciebie..? Jasno ustaliliscie reguły..boisz sie,ze wymyka Ci się to z podkontroli..? Boisz się,ze On nie czuje tego co TY..? I napewno boisz się mu zadac to pytanie..? Boisz się,ze odpowiedz bedzie inna, niz bys chciała, i wtedy... bedziesz musiała cos z tym zrobic..prawda..? Moze sie myle, ale jestem ciekawa Twojej odpowiedzi.. ale powiem Ci cos..jezeli nie mylę sie ..za duzo w tym jest strachu.. Jezlei się jednak myle, bede sie cieszyc razem z Tobą Pozdrwiam ciepło🌼 Dołeczek:) Jezlei uszczsliwia Cie zycie pod kontrolą, to zycze powdzenia..\\ Mnie to nie racjuje..ja nie chce kontroli..ja chcę zyc i czuc pełna parą, bez strachu i ogldania sie za plecami,czy cos lub ktos.. ale kady ma swoja miere szczscia..Twoja jest taka..gratuluje:) Pozdrawiam ciepło:) Motylku::) Jestes na innym etpaie i to jest ok, przejdziesz wszytkie..wazne ,ze widzisz co jest czym.. Ja tez jeszcze kroczę ta sciaezką, jak tu wszyscy.. mam załamania, ale innej natury. Wiem ,ze jak mam \'\'nawrót\'\'..to nie z powodu Jego. Choc czesto tak myslałam. To brak miłosci , zainteresownia, rekompensowałm powrotami do Niego. I dostawałm po dupie , kolejny raz..tak długo, az zrozumiałm.. Ze nikt nigdy mi nie da tego czegoa sama nie mam w sobie, czyli miłosci włsnej, szacunku i zainteresownia. Dopiero jak to sobie sama dam, moge wymieniac sie z innymi tym samym. na zasadzie daje i odbieram.. zasada daje , daje...konczy sie fiaskiem.. bo zosatejesz zniczym.. Mr. szkoda , ze sie poddałes..Widocznie, to jeszcze nie czas dla Ciebie. Jeszcze chcesz podreptać w miejscu nastepny rok, widocznie tak Ci jeszcze dobrze.. Poprosiłes o pomoc i uciekłes, wystraszyłes się, pamietaj nie na głaskaniu pomoc polega.. ale jezli zmienisz zdanie,wiesz, gdzie mnie szukac.. Pozdrawim ciepło..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wim co nzrobic
witam wszystkich- ja jestem tu pierwszy raz na tym forum. Dzisiaj dowiedziałam sie że po 16 latach mój przyjaciel (jak wtedy ustaliliśmy ) nadal mnie darzy szczerym uczuciem. Spotkaliśmy się przypadkowo (służbowo) po 16 latach i dalej mamy do siebie tzw słabosc, dalej nas do siebie ciagnie mimo że jesteśmy w stałych związkach. Sama nie zdawałam sobie z tego sprawy ani on, ale nie chcemy krzywdzic bliskich. Rozumiemy się bez słów. Jestem otumaniona tym wszystkim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem co zrobic..:) Po pierwssze wycisz emocje, to zły doradca i na razie nic nie rób:)Pospiech , tez potrafi namieszać:) Zastanwwó się, co Cię w nim tak pociaga?przeciez, tak naprwde go nie znasz... Czy to,ze powiedział, ze nadal zywi do Ciebie ciepłe uczucie, miło Cie połechtało? i od tego zaczeła sie huśtawaka? i zainteresowanie? Czy tego brakuje Ci w małzenstwie? Pozdrawim ciepło🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kuleczko... \"Tu nie chodzi o radzenie, tylko o spojrzenie z boku, jest bardzo pomocne w takich sytacjach, kiedy emocje szaleja w Tobie,kiedy nie potrafisz ogrnac rzeczywistosci ,kiedy nie wiesz czego chcesz a czego nie.\" napisałam że przyglądam się z boku, bo z doświadczenia wiem, że żadne rady nie pomagają. bedąć z dwojka nie myslisz racjonalnie i wszyscy moga radzic, a i tak robi sie po swojemu. \"I kiedy poprostu cierpisz, i juz nie wiesz co masz ze soba zrobic...kiedy zaczynasz nienawidzic siebie za bezsilnosc.. wtedy wołasz nieswidomie o jakis znak czy pomoc..a moze to ten topik...tylko trzeba zauwazyc te znaki czsami wystaczy słowo klucz i zaczyna cos wTobie switac..a potem idzie jak zgórki\" kiedy cierpisz nic ci nie pomoże ani topik, ani przyjaciele, nic... pomoglaby jedynie obecnosc dwojki, ale jego juz nie ma przeciez idz z górki? no jasne, ale swoje trzeba przebolec. wielokrotnie pisalam, ze czas nie leczy ale pozwala zapomniec i nadal sie tego trzymac, bo ten cholerny czas jest naszym najlepszym przyjacielem w momencie kiedy jest sie juz \"po dwóce\"... nie wiem czy jestem wyleczona, wiem ze czas zatarl wspomnienia, bol i ta chora milosc... cierpienie na szczęście mnie juz nie dotyczy :) \"Tylko trzeba miec jasnos czego się chce a czego nie..To jest podstawowe pytanie, innej opcji nie ma..i dazyc do tego konsekwetnie..\" obie dobrze wiemy, że to sa tylko słowa i ze w praktyce wyglada to inaczej. jesteś otumaniona i chcesz jednego - dwójki i innej opcji nie ma... \"Jezeli nie chce cierpiec robie wszytko, zeby nie cierpiec..\" jeśli kochasz dwójkę, to od razu trzeba przygotowac się na cierpienie. nie znam przypadku bezbolesnego podwójnego życia. cierpisz i się na to godzisz, bo chcesz żeby był, nawet jeśli to boli. \"Jezeli ktos mnie nie sz\\anuje, to trzeba się zasatnowic ..dlaczego? czyja to wina.. Chyba moja ..bo pozwlam na to..parwda? Nikt ,bez mojej zgody nie bedzie mnie emocjonalnie niszczył...\" pozwalasz na to bo kochasz, nie myslisz racjonalnie. twoją winą jest to, że jesteś zakochana w nieodpowiednim facecie. niszczy i nie pyta o pozwolenie, bo nawet nie jest świadomy że to robi \"Druga sprwa..nie widzisz,ze sytacje tutaj są schematyczne, podobne , mysli , zachwoania, z obu stron..masz racje ,ze duzo zalezy od osobowosci i danego człowieka.. Bo inny bedzie miał szarpania, pare lat inny poradzi sobie w rok.. Terasz kwesta ile jestem wstanie sobie pomóc, zeby szybciej to poszło, zebym przestała wlaczyc ze soba..bo tylko sama sobie robie krzywde.. Wszytko zalezy od nas samych..\" widzę, że schemat jest ten sam. widzę to od bardzo dawna. nikt nie jest z kamienia i każdy \"po\" się szarpie. bo te związki są mocne, namiętne, silnie w nie wchodzimy, uzelazniają nas dwójka jest jak heroina, odwyk zawsze jest długi i bolesny... nie miałam wrażenia, ze cos zależy ode mnie, byłam szaleńczo zakochana i on był dla mnie najważniejszy ja silna osobowość pekałam i nie myślałam, należałam do niego w całości - psychicznie, fizycznie, mentalnie okiełznał coś, co myślałam, że nie jest do okiełznania nic ode mnie nie zalezało, bo zaślepiona adrenaliną zakazanej miłości nie zachowywałam się racjonalnie... to by było na tyle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze ja..
Witajcie!1 Ja ten bajgorszy etap " dołów" mam juz za sobą. Nie chce juz rozdrapywac ran ,ale to był horror...( szczyt wpełnia wiosny i początek lata ubieglego roku).PiTerazszę najgorszy..co nie znaczy ,ze jestem juz " wyleczona"Ale przestał byc już moim " cieniem' . Teraz przyszedł czas na zastowienie się co mnie popchnęło w jego ramiona...i dlaczego potem byłam głucha na głos zdrowego rozsądku i racjonalizmu, dlaczego pozawoliłam się upokorzać... .. "To brak miłosci , zainteresownia, rekompensowałm powrotami do Niego.I dostawałm po dupie , kolejny raz..tak długo, az zrozumiałm.." To Twoje slowa Kuleczko... i mnie tak wlaśnie było...Długo nie mogłam zrozumiec ..dlaczego nie mogę sie od niego uwolnić..przeciez I tak go nie było...a ja ciagle szukałam czegos , czego juz nie ma i pewnie nigdy nie było.. Problemy z adekwatną samooceną, duże poczucie winy, brak miłości , własnej,.brak szacunku dla samej siebie,.Zawdzięczam to mojemu ojcu , a potem męzowi.. Jeszcze sporo czasu upłynie zanim " przetrwawię " ten uklad ...ale musze to z robic wnikliwie i dokładnie...po to , aby wyciągnąć ztej lekcji włąsciwe wnioski i zapamiętac je już do końca życia. Nie ma juz księcia..i nigdy go nie było..to była tylko iluzja stworzona przez moja 2 dla potrzeb chwili...w myśl zasady..cel uświeca środki...pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze ja:D Ty wiesz, nie trzeba słów❤️ Pinezko:) Alez ja się zgadzam z Tobą. Tylko:) Nie kazy jest jak ja czy TY:) Niektórzy potrzebuja kopa, słowa klucz, czy czegos co obudzi ich z zamroczenia. Czegos co im pomoze dojrzec zwykła parwde, choc prawda w takiej sytacji boli. Prawda jest prosta, tylko my sami ja ubrawiamy i wykrzywiamy, bo tak jest wygodniej. Tez tak robiłam, widziłam to co chciałm, reszte wypychałm ..:) Ja dalej nie obwiniam 2, dalej twierdze,ze pozwoliłam sobie na to i masz racje..Oni czesto nie są swiadomi krzywdy jaka robią, bo maja to generlanie gdzies,, Jak by tylko chcieli...ale nie chcieli, nie wiem dlaczego i nie obchodzi mnie juz to.. I jezeli wyczuje ,ze jakas osoba jest gotowa, zeby chceć ale chciec naprwde ,wziasc ster w swoje rece, bede słuzyc pomocna dłonia na tyle ile umiem. Trzeba nuczyc sie korzystac z pomocy innych.. Podstawą jest pozbycie się iluzji..potem jest juz ulga.. I wazna rzecz nie stawinie się w roli ofiary, bo to obniza nasze poczucie wartosci..a poczucie winy, zzera od srodka.. Piszesz,ze nie wiesz czy jestes uleczona? Uleczona a pogodzona to duza róznica. ja tez nie jestem uleczona, bo nie moge miec z nim kontaktu, ale jestem pogodzona,ze cos się skonczyło w moim zyciu. Rozdział zamkniety, wnioski wycigniete.. O tyle:) I tez wiem , jak te schematy sie koncza i ile siły i determinacji trzeba..ile bólu i łez, zwałsza u kobiet..ale cóz..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze jedno Pinezko:) Zapanowałas nad chorymi objawami , ale czy zagłebiłas się dalej co Cie do tego skołoniło i dlaczego tak mocno i cała sobą poswieciłas sie temu ''zwiazkowi'' Syomptomy opanowane a czy powody odnalezione ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwójka
Do Kuleczki Czy iluzją było to, że dla nikogo wcześniej nie miałem w sobie tyle delikatności i czułości. Czy to, że zmieniła moje życie na lepsze, że stałem się lepszym człowiekiem. Czy na wszystko co czujemy musimy szukać odpowiedzi w naszej przeszłości i w naszych osobowościach. Czy są osoby całkowicie zdrowe, w pełni szczęśliwe, a może my wszyscy mamy swoje słabości. Schemat się powtarza. Dlaczego wchodzimy w związki. Czy może kierować nami strach przed samotnością, taki wewnętrzny, przekonanie, być z kimś. Czemu często tak silne uczucia pojawiają się do kogoś innego w momencie, gdy jesteśmy już z kimś. Czy może mając te 30 lat +/- spotykamy kogoś i po prostu czujemy. Nie kieruje już nami lęk, czy może jesteśmy dojrzalsi i wiemy czego chcemy, z kim czujemy się dobrze. A może to biologia. Nie chcę zaprzeczać temu co czułem i co przeżyłem i że będąc przy Niej, siedząc obok Niej czułem się po prostu szczęśliwy. Dla mnie to była rzeczywistość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kuleczko... skłonił mnie do tego mój nieidealny związek... chciałam zdradzić i zdradziłam potrzebowałam tego jako terapii miał być czysty seks nigdy bym nie przypuszczała, że spotkam faceta, który zatrzęsie ziemią po której chodzę, który będzie moim nienasyceniem, uzależnieniem, dla którego bede miała tyle cierpliwości i zrozumienia... nigdy bym nie przypuszczała never say never...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kukeczko szczęścia
Dwójko---i co dalej z tą rzeczywistoscią? Gdzie teraz jest jej miejsce? Pinezko:) Jak wszyscy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kuleczko... uleczona nie wiem jestem pogodzona, nie ma złości, żalu, nienawiści, miłości... jest sentyment, są wspomnienia ale pierwsze skrzypce gra obojętność obojętność jest chyba gorsza niż nienawiść nienawiśc to emocje, a obojetność to ich brak lepiej wywoływać w kimś jakiekolwiek emocje niż zadne :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze ja..
"Nie chcę zaprzeczać temu co czułem i co przeżyłem i że będąc przy Niej, siedząc obok Niej czułem się po prostu szczęśliwy. Dla mnie to była rzeczywistość."...no wlaśnie była...rzeczywistość...a teraz , co z nią sie stało??? "że będąc przy Niej, siedząc obok Niej czułem się po prostu szczęśliwy" ,ilez było tych godzin spędzonych razem...?I zawsze po nich następował powrót do RZECZYWISTOŚCI... Ja tez dawałam szczęscie mojej 2...wiem , to na pewno...ale po każdym spotkaniu....wracaliśmy do rzeczywistości....KAZDY SWOJEJ... przeżywał te chwile szczęscia...BĘDĄC PRZY MNIE...TU i TERAZ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dwójka-- Nie pisze,ze wszytko jest iluzją, odnosze sie do kobiet, które cierpią, które poswiecaja siebie dla miłosci...a to nie jest fajne..sam wiesz, skoro czytasz i weszłes na ten topik.. ''Czy iluzją było to, że dla nikogo wcześniej nie miałem w sobie tyle delikatności i czułości. Czy to, że zmieniła moje życie na lepsze, że stałem się lepszym człowiekiem.'' Moja odpowiedz..NIE..tylko co dalej..? "Czy są osoby całkowicie zdrowe, w pełni szczęśliwe, a może my wszyscy mamy swoje słabości." Oczywiscie ,ze tak, ale nie kosztem innych. Wierze, ze sa ludzie szczsliwi ..ja sie za taka uwazam:)a czy zdrowa..chyba jeszcze nie w pełni:) Dlaczego wchodzimy w zwiazki?, przyczyn jest wiele. Dlaczego wchodzimy w takie ''związki'' gdy jestesmy z kims.. Pytanie odwieczne.. Czegos nam brak..jakies potrzeby mamy nie zaspokojone.. Pisałm juz to ..zdrada jest wołaniem o pomoc, cos sie dzije w moim zwiazku ,nie tak..tylko czy mam odwage , stawic temu czoła..? "'a moze to biologia"" Na poczatku najprawdopodobniej tak... Potem zalezy od dwojga.. ''Nie chcę zaprzeczać temu co czułem i co przeżyłem i że będąc przy Niej, siedząc obok Niej czułem się po prostu szczęśliwy.'' Nikt Cię do tego nie namawia, tylko czy Ona czuła to samo, pytałes sie Jej..?czy zadbałes o jej rzeczywistosc..? I co dalej z tą rzeczywistoacią..? Pinezko:) napisalas o fizycznych aspekatch.. Pytam dalej..? Co było przyczyna w Tobie, ze tak się ''poswieciałas""? Chodzi mi o potrzeby? jakiej potrzeby Twój stały zwiazek nie zaspokoił..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwójka
Nie rozdzielam tego. Przed, w trakcie i po, to cały czas była rzeczywistość to się działo, były emocje, uczucia, było myślenie, był rozsądek, strach, wybory i decyzje. Kuleczko rozumiem, że walczysz o siebie i chcesz wskazać drogę innym. Wydaje mi się, że nie wszystkie nasze wybory i decyzje potrafimy sobie wytłumaczyć. Przemyślałem to z każdej strony i już wiem, że tego nie zrozumiem. Pinezko rozumiem to, tą cierpliwość i zrozumienie, które było w Tobie dla tego człowieka. Przeżyłem To i To jest we mnie mimo upływu czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
adrenaliny i tego, ze to ja sie musialam starac, a nie o mnie sie starano a poświęciłam się dlatego, że byłam za fatalnie i za mocno zauroczona... innych powodów nie było

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dwójka.. Ja już nie wlcze, bo nie mam o co. Moja sytacja, przewertowana w szerz i wzdłoz. Zroumina i zaakceptowana. Wnioski wycigniete.Teraz długa rechbilitacja:D Teraz pytanko do Ciebie:)Trochę z grubej rury.. Czy Twoja domnimana miłosć, polegała na tym,ze mówiłes kocham 2 i szłes do domu kochać się z żona? Czy Twoja miłosc , pokierowła Toba tak,ze powiedziałes w oczy 2, nie jestes na tyle wazna,zebym poswiecił Ci moje dotychczasowe zycie i co dalej z toba bedzie to Twój problem. Czy taki obraz miłosci kreujesz..? Wiem,ze pomyslisz,ze urwałm się z choniki, albo powiesz,ze zyje w utopi.. Nie.. Ja na dzien dzisijeszy tak to widze, Kocham, ale ranie. Kocham , ale nie poswiece nic dla Ciebie.. Kocham, ale zawsze bedziesz numerem 2.. Jezeli widzisz to inaczej, chętnie poczytam Twoje argumenty. Tylko nie pisz mi prosze, ze to nie takie proste.. To jest proste, tylko my tego tak widziec nie chcemy.. Dlatego cały czas pisze o iluzji... Pinezko:) Twoja sytacja była troche inna niz, wiekszoci tu kobiet. Twoja 2 była singlem. Nie wiem czy potrafiłas się w czuc w jego role. Bo ja nawet nie chce sie wczuwac.. Ty chciałs miec ciastko i jesc ciastko, jak przysłwiowy fcaet 2. Nie chciałs z rezygnowac z tego co masz, Ty chiałas zeby było na Twoich warunkach.. czy widzisz podobienstwo do schematów ale z pozycji faceta 2.. domniemam ,ze Twoja ex 2, wyprał uczucie do Ciebie. i.. uciekł w związek, czego Ty juz nie mogałs zaakceptowac. potrafił się odciac..Ty juz nie.. Ty za to juz cierpiałs jak kobieta 2.. Czyli z całym bagazem , detoksykacji.. Mozna znowu domniemac, ze pomógł Ci podjac decyzje.. Masz to co chciałs, wygode, stabilizaacje itd.. Moge się mylic ja tylko domniemam. ale wydaje mi sie,ze Ty dalej za czyms tesknisz..? Pozdrawiam ciepło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dwójka
Do Kuleczki. Było trochę inaczej. Ona jest mężatką, ja byłem w związku nieformalnym. Odszedłem z tego związku po pół roku od momentu, gdy To zaistniało. To trwało prawie 4 lata. Nie jesteśmy już razem. Poznając Ją coraz lepiej, wiedziałem, że to prędzej czy później nastąpi. Staram się z tym pogodzić. Nie potrafię myśleć o innym związku i innej Kobiecie. Rozumiem Ją i jej wybór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×