Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

Gość ...niezapominajka
Osoba ktora cos przezyla jest bardziej wiarygodna dla uzalenionego. Ja tu tylko siedze i czytam....napisalam tylko dlatego bo chcialam sie dowiedziec czy Twoje slowa maja jakies pokrycie z przezyciami.Na szczescie nie mam rozterek ani watpliwosci ze zmienie kiedys zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzę że zawszę szczeremu wszystkowiędzącemu pojęcie ironii czy sarkazmu jest obce... choć wydawało mi się, że sam je często stosował a tu proszę... do męża się nie zwrócę o pomoc, dlaczego? pisałam wcześniej jakim człowiekiem jest mój mąż i jak wygląda moje małżeństwo, nie o tym jest ten topik chociaż jedno poniekąd z drugiego wynika... i uwierz mi, że się nie prosiłam o takie uczucia, i uwierz, że mogą się one pojawić z nikąd - jak grom z jasnego nieba... jeżeli cię to nigdy nie spotkało to nie zrozumiesz... tego się nie da nie wziąć jak narkotyku czy kieliszka... nie da się po to nie sięgnąć - to nie jest rzecz którą bierzesz lub nie... spotykasz kogoś, i świat wiruje, i nie poradzisz nic na to, mimo wszystko życzę ci żebyś nigdy nie czuł się jak ja teraz... może to chemia, może hormony, może zwierzęca część naszej natury - ale na tą chemię nie ma lekarstwa, nie ma antidotum, nie ma odtrutki... wiem, że z czasem to minie, osłabnie, że łatwiej mi będzie o nim myśleć, że stanie się tylko wspomnieniem... na razie boli straszenie i to, że tu piszę to nie jest podtrzymywanie się w stanie narkotycznego uniesienia, tylko tak jak wspomniałam wentyl bezpieczeństwa... wiem że ludzi spotykają gorsze rzeczy, że świat jest okrutny i niesprawiedliwy, i staram się nie narzekać, bo nie mam najgorzej, czasami tylko muszę się komuś wypłakać... na chwilę pozwolić sobie na to by myśleć o sobie i swoich "dramatach" i wyrzucić je z siebie gdy już łzy same płyną i nie potrafię ich powstrzymać mimo całego rozsądku jak imam w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie da się po to nie sięgnąć - to nie jest rzecz którą bierzesz lub nie... spotykasz kogoś, i świat wiruje, i nie poradzisz nic na to, mimo wszystko życzę ci żebyś nigdy nie czuł się jak ja teraz... może to chemia, może hormony, może zwierzęca część naszej natury - ale na tą chemię nie ma lekarstwa, nie ma antidotum, nie ma odtrutki.. litosci, piszesz jak dziecko, ktore po prostu musi siegnac po cukierka na stoliku, jak tylko ktos sie odwroci, no nie ma sily, siegnie i juz! :-) bo to wina cukierka, ze tam lezy na tym stoliku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a mi sie wydawalo ze jak sie komus doradza to trzeba wiedziec jak to jest w sensie, trzeba walnac w zyle czy palic fajki, zeby leczyc komus pluca?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość truuuuuuu
szczery Ty chyba faktycznie jakimś narkomanem lub alkoholikiem jesteś, żadnymi innymi argumentami się nie posługujesz, no teraz dodałeś jeszcze cukierka popierdoleniec zdradzany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ytrtyty.
a mi sie wydawalo ze jak sie komus doradza to trzeba wiedziec jak to jest juz widze nacpanego psychiatre w osrodku odwykowym:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ...niezapominajka
Trzeba walnac w zyle....zapalic fajka....i miec serce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szczery widzę że ty jednak g wiesz o życiu i byciu czy nie byciu z kimś lub bez kogoś... a chcesz czy nie świat się kręci wokół miłości czy chemi nazwij to jak ci bardziej pasuje. Nie sięgnij po cukierka - a znasz jakiś sposób genialny może przetestowany przez ciebie samego jak nie sięgnąć? Ale nie w sensie w jakim ty masz na myśli czyli rozpocząć romans fizyzycznie, z kimś się spotykać, tuli tuli, buzi buzi, a potem ryk ... Powiedz mondralo jak się nie zakochać, zaurczyć, nie poczuć chemi, nie ześwirować, nie uzależnić (wybierz sobie które określenie wg. ciebie jest odpowiednie)??? No panie mądry słucham??? Jak uniknąć tego gromu??? Słucham??? Jakieś cudowne klapki na oczy? Zatyczki do uszu? Może należałoby nie wychodzić z domu? Telepraca może? Może ty ten sposób stosujesz? Hę? I dlatego sypiesz mądrościami jak to nie sięgać po cukierka bo żadnego na oczy nie widziałeś? Siedzisz w domciu przed komputerem w ciepłych kapciach i prawisz morały o realnym świecie ?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szczery widzę że ty jednak g wiesz o życiu i byciu czy nie byciu z kimś lub bez kogoś... uwielbiam takie yyyy argumenty? :-) g. wiem bo nie nazywam romansu "prawdziwa miloscia"? g. wiem bo nazywam uluda cos co trzymasz w ukryciu i twierdzisz, ze to piekne zreszta, spojrz na swoje posty, na kilka z nich, krecisz sie jak kot za swoim ogonem, raz piszesz jedno raz drugie, jestes kompletnie rozwalona emocjonalnie i myslisz, ze to stalo sie samo? wrew twojej woli? niunia, ty po prostu nie masz woli, dajesz sie kierowac swojej chcicy, emocjom, pragnieniom, fantazjom i nazywaj to jak chcesz, jak cma kieruje sie do swiecy a chcesz czy nie świat się kręci wokół miłości czy chemi nazwij to jak ci bardziej pasuje. jasne, ale jest milosc prawdziwa, nieskrywana i jest zauroczenie, zakazany owoc, fantazja, egoizm - nazywaj to jak chcesz, niektorzy mowia, ze z milosci do narkomana mozna mu dac narkotyk bo przeciez tak sie meczy, no niestety z milosci powinno mu sie tego narkotyku nie dac bo myslac o nim w sposob trzezwy i odpowiedzialny wiemy, ze to mu SZKODZI Nie sięgnij po cukierka - a znasz jakiś sposób genialny może przetestowany przez ciebie samego jak nie sięgnąć? Ale nie w sensie w jakim ty masz na myśli czyli rozpocząć romans fizyzycznie, z kimś się spotykać, tuli tuli, buzi buzi, a potem ryk ... Powiedz mondralo jak się nie zakochać, zaurczyć, nie poczuć chemi, nie ześwirować, nie uzależnić (wybierz sobie które określenie wg. ciebie jest odpowiednie)??? slyszalas o czyms takim jak slowo "nie" - czujesz chemie do kogos, przy pierwszym spotkaniu wiec jako czlowiek swiadomy mowisz nie na propozycje spotkania, kawy "niezobowiazujacej rozmowy" itd. nie mamisz siebie samej slowami "to tylko przyjazn, to tylko kolega" - tak powstaja romanse, osoby daja sobie coraz szersze granice na intymnosc z druga osoba oszukujac sie na potege "to nic nie znaczy, w kazej chwili moge przerwac" - nie widzisz tu analogii do jakiegokolwiek innego uzaleznienia? No panie mądry słucham??? Jak uniknąć tego gromu??? to nie jest grom kobieto, to swiadoma decyzja wchodzenia coraz glebiej i glebiej, grom ma to do siebie, ze nie mamy na to wplywu, tutaj masz wplyw, mozesz w szczegolnosci na starcie powiedziec partnerowi, ze jest problem - ale to by przeciez popsulo te CUDOWNE motylki, prawda? :-) Słucham??? Jakieś cudowne klapki na oczy? Zatyczki do uszu? Może należałoby nie wychodzić z domu? tego to nawet nie wiem jak skomentowac, takie pytania moze zadawac dziecko a nie osoba dorosla Telepraca może? Może ty ten sposób stosujesz? Hę? I dlatego sypiesz mądrościami jak to nie sięgać po cukierka bo żadnego na oczy nie widziałeś? Siedzisz w domciu przed komputerem w ciepłych kapciach i prawisz morały o realnym świecie ?! j.w.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość truuuuuuu
dziwne to jest to że Ty pojawiasz się na wszystkich tematach związanych ze zdradami i kochankami a nie świat...............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja, sie wiekszej czesci zgadzam ze szczerym. Nic się nie dzije bez naszego udziłau. Co zrobic, jak widzisz faceta, który na Ciebie działa, odwracasz sie i idziesz dalej.Kalkulujesz w głowie, co z tego moze wyniknac. Ja tez, jestem z tych, co nie uciekli, tylko poddali sie temu ''hajowi''. Wiem, ile kosztuje, wyjscie pózniej z tego układu. Wiec teraz, napierw pomyslę, potem cokolwiek działam. Mnie topik tez pomógł, jak Mr, piszac tutaj uswiadamiałam sobie, ze cos nie halo, ze mna , miom romansem i kochankiem, a najbardziej ze mną skoro , pozwoliłam facetowi przejac ster nad moim zyciem. Długa wlaka ze soba, duzxo porazek, ale w koncu mam nadziję, ze jestem na prostej.:) Szczery, piszac , ze ten topik jest potrzebny, miałam na mysli, ze trzeba pozwolic, zeby kobiete same dostrzegły, w jakim ''bagienku '' siedzą. Ze jest cos nie tak, jak facet 10 dni sie nie odzywa, a potem ''staje na rzesach''. Dla nas wiadomo, ze chce sobie posesksic i odzywa sie, jak ma parcie. i Ktos jej to w koncu napisze, pierwsza mysl zakiełkuje, ze jest zabwka i etc.. W amoku emocji, nic nie dociera, to co narmalne, wydaje ise dziwne,a to co nienoramlane zastanawia. I wtedy włsnie jest potrzeba jakas odmiana pomocy, nawet pisania, zeby od nowa poukładac w głowie pewne wartosci. Powiedz, ile czasu potrzebuje wspóluzalezniona, zeby zaczeła myslec o sobie? Czy terapeuta, odrazu z grubuje rury do niej. "'Pani jest głupa, bo daje ise tak poniewierac.'' Nie, daje jej się wypłakac, wygadac i jak widzi, ze cos tam zaczyna switac, zaczyna od pytania"" a czego by Pani chciała, Nie On"' i etc.. Tak samo z uzalznionym ile jest czasu w fazie zaprzeczenia?Czsami całe zycie :) Sa etpay, ze nie czytam topiku, czasami bardzo długie, bo wtedy nakrecam niepotrzebne mysli, ale wracam, bo lubie poczytac, co sie dzije u innych i jak sobie radzą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kulko oczywiscie, ze w tym zakresie jaki napisalas, w zakresie "ockniecia sie", dostrzezenia rzeczywistosci, wyjscia z amoku, "haju" jak to nazwalas takie topik jest jak najbardziej terapeutyczny malo terapeutyczne jest podsycanie w sobie tesknoty, nazywanie romansu prawdziwa niespelniona miloscia itd i malo terapeutyczne jest twoje "lepiej zalowac, ze sie zrobilo" - bo to cos w stylu lepiej byc madrym polakiem po szkodzie niz madrym przed szkoda :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i właśnie potwierdziłeś że to właśnie ty żyjesz w wirtulanym świecie... i nie czytasz tego co jest napisane tylko sobie dopowiadasz... Otóż istnieje grom z jasnego nieba i można w jednej chwili poczuć coś co będzie trwało długo bez spotkań, bez kawy, i pomimo uciekania, unikania i twoich innych super sposobów... Zresztą nie o to pytałam bo to jest oczywiste... pytałam czy znasz jakiś sposób, skoroś taki mądry żeby "nie poczuć"??? Abstrachując od tego co potem się zdarzy lub nie... a motylków nie było, był strach i przerażenie i jest do tej pory, przez chwilę czułam się cudownie to prawda ale to było cały czas podszyte strachem i bólem, i nie o motylki tu chodziło... i nie mamiłam się, że to tylko przyjaźń, że to kolega, od pierwszej chwili wiedziałam, że to nie tylko kolega! Uciekałam, unikałam, i poległam! Teraz próbuję zapomnieć. To nie rozwijało się tak jak ty to widzisz... czyli powoli, coraz głębiej i głębiej... Broniliśmy się przed tym oboje. I nawet gdyby nic między nami nie było, gdyby to było czysto platoniczne, to i tak czułabym to co czuję. BO TO JEST GROM MĘŻCZYZNO i człowiek nie na wszystko ma wpływ i nie o wszystkim decyduje. Jeżeli kiedyś wyjdziesz z domu do ludzi żywych i prawdziwych możliwe, że kiedyś i ciebie to spotka i sam zobaczysz wtedy jak "łatwo" jest mieć "wpływ" i decydować o swoich uczuciach... zobaczysz wtedy ile wart jest ten twój pseudopsychologiczny bełkot o decydowaniu, świadomości itp... reszta bez komentarza - sarkastyczno, ironiczny ton mojej wypowiedzi został przez ciebie odebrany jako dziecinne zachowanie... no cóż podobno tylko ludzie inteligentni są w stanie pojąć ironię..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zawsze szczery - masz bardzo znajomy mi styl pisania, myślenia i argumentowania. Normalnie jakbym czytała słowa pisane przez znajomą mi osobę.. Aż strach pomyśleć, że jesteś Tą osobą. Choć to bolesne i trudne - wiele racji w tym co piszesz. Brutalna prawda..... Ja nie uważam, że to stało się bez mojego udziału. Pierwszy raz decyzja o spotkaniu była podjęta na chłodno i świadomie. Z zamiarem jednego spotkania, bez kontynuacji. A potem rozum odebrało. ... Tak sama sobie jestem winna, ale czy to coś zmienia? Tak samo cierpię, a może jeszcze bardziej, że ja taka mądra babka, dałam się wciągnąć w taki układ, że pozwolilam sobie na to by emocje mną kierowały. Teraz muszę się z tego wyleczyć. Uważam że forum jest doskonałym miejscem. Nie żeby chodziło o towarzystwo "drugich alkoholików", ale o to, że pisząc mam możliwośc ułożenia sobie wszystkiego w głowie, spojrzenia na to z boku, być może nabrania dystansu.. A w konsekwencji tego zrozumienia że siedzę w bagnie, uświadomienia sobie, że muszę wygrzebać się z tego bagienka. Może właśnie tu ułoże sobie plan działania - jak to zrobić. I do tego potrzebna jest obecność innych osób, które sa w podobnej sytuacji, ale też i osób takich jak Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze jedno... życie różne pisze scenariusze z naszym czy bez naszego udziału, los bywa niezrozumiały... Ja dzięki forum które szczery widzi jako sposób na podtrzymanie haju właśnie się z tego haju mogę otrząsnąć... bo czytając historie innych znajduję analogię i może rozwiązania dla siebie... Próbuję od dłuższego czasu poukładać swoje życie które sama rozpieprzyłam wiążąc się z nieodpowiednim człowiekiem, w trakcie tego układania pojawił się na chwilę on i może przez chwilę miałam nadzieję, że z nim uda mi się układać je na nowo... wyszło jak wyszło... wiem że najpierw powinnam skończyć jeden związek potem zaczynać drugi ale się nie udało, los nie czekał ;) nie zwsze sie da pojść w drugą stronę... odwrócić... szcególnie w pracy ;) w dzisiejszych czasac h zmieniać pracę trochę ciężko... moje małżeństwo było skończone zanim go poznałam, próbowałam od dawna jakoś się z tego wykaraskać i jakoś wybrnąć z tego tak aby jak najmniej zaszkodzić innym ale to nie jest łatwe i wymaga czasu, tym bardziej że mój m jest człowiekiem trudnym, nie chce i nigdy nie chciał terapi, teraz to już tylko kwestia czasu kiedy to się wszystko skończy... a że poznałam jego w takim momencie swojego życia, boli bo przez to właśnie wiem, że nie będziemy razem, że nam się nie uda bo zbyt wiele rzeczy stanęło nam na drodze... może gdybym spotkała go za rok, za dwa byłoby inaczej, może... teraz chcę zapomnieć o nim i odzyskac swoją niezależność i to jak najmniejszym kosztem, przede wszystkim myśląc o dzieciach i ich szczęściu lub nieszczęściu... A że czasami mi gorzej, tęsknię, tracę siły i po prostu muszę sie gdzieś wypłakać ... znalazłam się tutaj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 123 ... próba mikrofonu
Czytając i pisząc na różnych wątkach kafe zawsze pomijam wpisy zs z jego "dogłębnymi" analizami fragmentów wypowiedzi, poradami psychologicznymi spod trzepaka i wylewaniem pomyj na nieznane mu osoby, które znalazły się w trudnej dla siebie sytuacji. Przeczytałam oczywiście kilka wpisów na początku mojej kafeteryjnej kariery ale teraz pomijam i nigdy nie odpisuję. Nie warto. Gdyby wszyscy zaczęli ignorować zs chybaby z nudów "umarł". Postuluję: IGNOR dla zs!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
staram się jak mogę ale jakoś czasami nie potrafię się oprzeć chęci przywalenia temu ........... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlaczego mu się wszyscy tłumaczycie? po co? jeśli byśmy wszystko kalkulowali na chłodno, bylibyśmy robotami....... jesteśmy ludźmi i mamy w sobie EMOCJE! "i malo terapeutyczne jest twoje "lepiej zalowac, ze sie zrobilo" - bo to cos w stylu lepiej byc madrym polakiem po szkodzie niz madrym przed szkoda" skucha - to byłam ja :P i nadal się pod tym podpisuję - zbyt wiele razy w życiu, żałowałam, że brakowało mi odwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli byśmy wszystko kalkulowali na chłodno, bylibyśmy robotami....... jesteśmy ludźmi i mamy w sobie EMOCJE! rozumiem, ze swojemu dziecku bys tez to doradzila? coreczko, jak poznasz faceta, z ktorym cie polaczy "chemia, motyle i iskry" to nie patrz na nic, czy jestes w zwiazku, czy masz dzieci, czy on jest zwiazku i ma dzieci, idz w to bo taka okazja moze sie wiecej nie powtorzyc :-) dziecko, przeciez nie chcesz byc robotem!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na to dziecko - ale mamo, czy jak moj maz mnie zdradzi to mam mu powiedziec - rozumiem cie, w koncu nie jestes robotem, na emocje nie ma silnych :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze dodatek do robota - skoro jestes w zwiazku i szukasz nowych emocji poza nim to w takim razie wobec swojego partnera jestes robotem, ktory na chlodno kalkuluje, ze bardziej sie oplaca ukryc romans i trwac "dla dzieci" niz sie rozstac i pojsc w tany z nowa "miloscia" :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po pierwsze - nikogo nie zdradzam :) po drugie - gdyby moja córkę zdradził mąż pewnie sama w przypływie EMOCJI wywaliłaby go za drzwi.... i miałaby rację. po trzecie - tak bym doradzała, zbyt dużo ludzi wokół mnie żyje w nieudanych związkach, bo coś tam coś tam... udają, nakładją maskę, bo boją się o siebie zawalczyć. JA SIĘ PO PROSTU NA TO NIE GODZĘ :) i przyjmij to do wiadomości, bo twoje argumenty do mnie nie przemówią :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 05403
ktos kto tego nie przezyl nigdy nie zrozumie,to tak gadka glodnego i sytego,ja przezylam i jestem z 2 juz 3 lata,niczego nie zaluje a wrecz przeciwnie ,ze tak dlugo zwlekalismy z podjeciem decyzji by byc razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwikkwik
witam, On ma rodzinę, ja też. Jestem w nim zauroczona i nie wiem jak sobie z tym poradzić. Mam do niego ogromną slabość i wiem ze ja jemu tez wpadłam w oko. To jest moj lekarz. doradźcie jak sobie z tym poradzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×