Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość cleo_

porady teściowej i innych na wesoło

Polecane posty

No może nie na wesoło: Lepiej żebys nie była matką, bo bedziesz okropną. Nie posluchalam tej rady:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja mama: a jak mówisz pieszczotliwie do Zosi? ja: babo niemyta :) mama: no wiesz co... (w głosie święte oburzenie) durne pytanie, durna odpowiedź :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj usłyszałam \"świetną\" rade od znajomej mojej mamy, poniewaz nadziałam się właśnie na ten topik dorzucę się :) - \"skoro jesteś w ciąży to rób dużo brzuszków żebyś wzmocniła mięśnie brzucha\" Rozwaliła mnie tym :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Topik jest noralnie nieziemski :D Jedni wierza inni nie ale chyba cos jednak jest w tych przesadach o myszkach. Bo moja mama znowu sie uparzyla w brzuch jak byla w zaawansowanej ciazy i mam czerwone znamie na ciele. A co do tesciow to wiekszych przezyc nie mialam bo na szczescie mieszkamy za granica. Ze glodny, ze pic mu sie chce to standard. Dla tescia maly ma ciagle mokro i nic nie dziala tlumaczenie ze nosi pampersy. Tesciowa znowoz sama gadala jak ktos tam rozpuscil dziecko noszac je ciagle na rekach a sama jak tylko wnuka dorwie to go nosi po domu :/ pare razy byla taka sytuacja ze jak Maly plakal to mowila daj mi go ja go uspokoje. Tak tak pewnie sobie pomyslalam a ja postoje i popatrze wkoncu jestem tylko matka :/ Wiecej nie pamietam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onaXD
Moja tesciowa za kazdym razem gdy byly jakies spotkania rodzinne,czy ktos przychodzil to,wypytywala do kogo maly jest podobny i tylko czekala na to,zeby powiedzieli ze do taty(czyli mojego meza) i wtedy byla zadowolona.A gdy ktos jej odpowiedzial,ze do mnie,to juz wyszukiwala roznych argumentow,ze jednak do taty heh.Ja na poczatku sie wkurzalam,ale pozniej dalam sobie spokojno ale po jakims czasie nadeszla zmiana,bo zaczelam sama tesciowej mowic,ze synek jest podobny do taty coraz bardziej,a ona na to,ze no nie calkiem,bo ma Twoje oczy hehe niezly ubaw... Nasluchalam sie rowniez na temat jedzenia,ze jeszcze nie podaje dziecku 6miesiecznemu tlustych sosow z ziemniakami i miesem i innych pysznosci,ale ja i tak swoje.Kiedys zostawilismy tesciowej synka, a nim wyszlam maly dostal jeden kubeczek serku czekoladowego,bo tylko raz dziennie mu podawalam,no i oczywiwscie byl czysciutki na buzce.Wracajac juz do domu,patrze maly siedzi w kuchni i ma buzke cala w czekoladzie i pytam sie,czy tesciowa mu znow podawala ten serek,to ona stwierdzila,ze nie...duzo by tu zeczy wymieniac.Ale najbardziej zabolalo mnie,gdy tesciowa na uroczystosci rodzinnej,patrzala na mojego synka i z ciotka "obgadywaly"ze maly jeszcze nie chodzii tez byla taka sytuacja ze przy mnie sie tlumaczyla przy rodzinie,ze ninius jeszcze nie chodzi,ja juz nie moglam wybieglam stamtad,a moj maz za mna nie wiedzaco co chodzi i oczywiscie z nerwow sie poplakalam.Powiedzialam mu co i jak,ale on nic nie powiedzial,tylko milczal,a w jego oczach bylo widac,ze mu glupio,ze tak wyszlo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość onaXD
Jeszcze tylko dodam,ze lubie swoja tesciowa pomimo Jej gadki,ale czasami mnie to bardzo wkurza.Tyle,ze rozumie,ze chce dobrze dla swojego wnusia,ale ja sie nie musze we wszystkich jej kwestiach zgadzac prawda...Doszlam do takiego wnosku,ze gdy bede potrzebowala jakiejs rady,czy pomocy to sama sie zwroce o to.Mam nadzieje,ze ja w przyszlosci nie bede taka tesciowa z "dobrymi radami" chociaz nie wiemy tak naprawde jak to bedzie,jak bedziemy kiedys w wieku swoich tesciowych :D pozdrowionka dla Was dziewczyny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polewka na maksa
topik mnie powalil maksymalnie jestem w ciazy 5 miesiac moja tesciowa:dzowoniac do mnie i podnoszac mi cisnienie na maksa "Pamietaj nie denerwuj sie przypadkiem bo dziecko glupie bedzie"pochwili dodaje i pamietaj mnie tez nie wolno denerwowac bo ja za wrazliwa jestem" :D:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie wszyskich przebija mój ojciec, tekstami typu: - nie dawaj mu takiego smoczka, umyj go - smoczek upadł na podlogę (tak jakbym dziecku zawsze dawała prosto z podłogi) - nie smaruj mu pupy tak grubo kremem - nie trzymaj go tak, źle go trzymasz - uwazaj żeby się nie skulnął z kanapy (siedze przy dziecku), - nie dawaj mu.... (wstawić dowolne) - dajże mu... (wstawić dowolne) itp. Oczywiście jak bylam mała to ojciec mnie nie dotknąl do 6 miesiąca życia, bo podobno się bał :) Obecnie to taki \"dziadek dobra rada\" na początku śmiałam sie z tego ale z czasem robi się to coraz bardziej wkurzające :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuuuuppppppppppp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Żeby nie powielać, to napiszę tylko o aferze o wspólne spanie. Młoda śpi z nami w dużym łóżku - od zawsze. Kiedy miała coś ok roku, teściówka zadzwoniła do mojego męża i zrobiła mega aferę, że nie powinniśmy spać z małą bo to.. niehigieniczne :D Nie była jednak w stanie wytłumaczyć o co chodzi. Dopiero po ok 2 tygodniach rozwinęła temat. Otóż chodzi o to, że my tam jak śpimy, to oddychamy, a w oddechu są przecież zarazki rozmaite :D :D Dodam, że moja wielce "higieniczna" teściowa nie raczyła zdejmować u nas butów i jak mała była na etapie raczkowania i brania wszystkiego do paszczy, to teściówka nie widziała problemu w tym, że chodziła w buciorach po dworze i po macie do raczkowania :o Doradzała nam też, żeby nie kąpać małej dopóki nie odpadnie pępowina i w ogóle kąpać raz na kilka dni, w końcu od brudu nikt jeszcze nie umarł" - proponuję to hasło wydrukować na bilbordach w Indiach :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
łojezu jakbym miała spamietac te wszystkie rady mojej teswej tobym chyba umarła... kiedys poszłam do łazienki a mały spał w łózeczku na parterze(łazienka u góry) no dlaczego nie zabrałam go ze soba/ wiec tłumacze ze nie rozumiem po co miałabym go budzic No to nie mogłas wziąśc z łóżeczkiem/ Ręce opadaja....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość heheh niezłe
"ja też mam historię z teściową A jeśli chodzi o zabobony, to ja wierzę w ten, że jak się kobieta w ciązy przestraszy i złapie w jakieś miejsce to dziecko będzie miało znamię. Moja mama będąc w ciąży ze mną przestraszyła się czegoś albo prąd ją lekko poraził (nie pamiętam dokładnie) i złapała się za tyłek a ja po tym mam tak jakby odbite 3 palce (myszki) w tym miejscu " też kiedyś uwierzyłam w taką historię. Babcia mi wmawiała że znamię które mam na ręku to od tego że jak mama była w ciąży to się przestraszła i wtedy dotknęła się dokładnie w tym miejscu i dlatego ja mam znamię. Okazało się że znamię mam "po tacie" - tata ma bardzo podobne w tym samym miejscu hehe ... nie ma jak zabobony ... teoria babci upadła :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agaartua19
Humor się poprawia czytając to wszytsko... Mój synek ma 11 miesięcy, mieszkam z teściami, a małżonek pracuje za granicą więc jestem na bardzo ognistej pozycji. hmmm... Pomysły teściowej, no i oczywiście mojej mamy... - Zacznę może od tego, że mały płakał przez pierwsze tygodnie, były to oczywiście według mojej teściowej kolki. Faszerowałą go kroplami "Espumisan" - bo o mu nie zaszkodzi a może pomoże, no i oczywiście herbatkami koperkowymi. A tak naprawdę ani ja nie umiałam małego karmić, ani on tym bardziej ssać, z tąd jego nerwy. Ale nie przetłumaczysz. - Antosiowi trzeba kupić herbatkę na której piszę, że jest "uspokajająca" bo się budzi w nocy, a jak już tak na herbatce piszę to napewno podziała - Wróciłam kiedyś do domu na dworze wczesna wiosna, ale w domu 18 stopni a mój snek ma na sobie, body na długi rękaw, kaftanik, śpiochy, skarpetki, buty, sweterek i spodnie i to w dodatku z wełny, które znalazła po swoim synku. - "Jemu chcę się pić" - "Daj mu zupki" - "Jogurty z lodówki? Przecież zachoruje" - Ledwie mały zacznie płakać to już do niego podchodzi i sprawdza czy przypadkiem nie ma zapalenia ucha, bo jej synek miał i WIE jak to się sprawdza - Dwa razy mówiła że po co pojade z małym do lekarza, skoro to na pewno ząbki, a za każdym razem miał zapalenie migdałków. - A już jak trzeba się naćwiczyć zaraz pokąpieli żeby go ubrać, bo przecież mu zimno i musi być albo przykryty po samą szyje ręcznikiem albo ubrany - "Sudokrem? Weź kartoflankę..." - Czapka zawsze musi być na głowie nawet w upale, bo wiaterek jest albo słońce... - RAJSTOPKI RAJSTOPKI I JESZCZE RAZ RAJSTOPKI pod spodnie i to w domu - Stare wełniane ubranka po własnych dzieciach. - Kurtka musi być dużo większa, bo tedy rękawy przykrywają dłonie i dziecku jest cieplej niż w kurtce dopasowanej. To nic przecież że dziecko się denerwuje bo umie chodzić i chciałoby po coś iść a tymczasem nie ma jak tego złapać - KAszka manna... zamiast mleka, bo go zasyci i będzie spał caą noc - Dziecko powinno być karmione co trzy godziny i przerwa 6 godzinna w nocy, a Antoś budził się co godzinę! - Termometr z oliwką w tyłek... - Jakaś dziwna woda po gotowaniu ryżu, żeby dziecko "zakleić" - Antoś ma kurtkę z bardzo wysokim kołnierzem i do końca jest zamek. Więc Antkowi do końca nigdy nie zapinam tylko szalik dostaje pod spód, a tu kiedyś patrzę a owszem Antoś szalik ma tylko że kurtka pod samą górę zapięta Antoś w krzyk bo główkę ma wysoko, tak że nic nie widział - A żebym w upał mu ubrała same body to już musiałam się namęczyć - No i mówi na niego nie "Antoś" tylko "Alan" (jego drugie imię), dlaczego? Bo pierwsze to imię jej teścia - Kokardki czerwone w wózku, łóżeczku... - "Dziecko musi być brudne" - "Daj ja go uśpie" - "Daj ja go uspokoje u mnie płakać nie będzie" - "Choć zrobię Ci.... (wedle uznania)" - "On juz ma pełną pieluchę" - pół godziny wcześniej przebrana pielucha - No i nie wolno w piaskownicy sadzać dziecka bezpośrednio na piasku, bo zachoruje, lepiej na kocyku - Po wizycie u lekarza miałam podawać małmu "Ibufen" trzy razy dziennie, życzliwa osoba widząc na nim napis "przeciwgorączkowy". nie kazała mi go podawać, bo "mały nie ma gorączki", tak w chwili obecnej nie ale po pół godziny tak, a nie których leków nie wolno mieszać i co teraz? Problemik? - Leki trzeba dawać na siłę, mały niech krzyczy i pluje, ale będzie szybko i już. (Ja za to oglądałam z nim bajeczki i podawałam mu prawie że po kropli lkeu, tak że mały wszystko przyjął, nie płakał, ale co prawda z pół odziny to trwało. - Co by się niedziało, gdy tylko Antoś dłużej płaczę od razu przychodzi babcia z tekstem: "Co malutki, boli Cię brzuszek nie? Boli... To widać że boli brzuszek, tak się prężysz" A to że się przewrócił, że zabrałam mu swój telfon, to też od brzuszka :) Jedenaście miesięcy... Przytakuje i robie swoje... Wykończe się nerwowo. Sama się czasem boję jak wracam do domu jak ubranego zastane malca. Czaem płakać się chcę... Pozdrawiam... Piszcie dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, widzę, że temat na trochę ucichł. Naprawdę poprawiłam sobie humor czytając wasze posty. Nie zdawałam sobie sprawy, że w Polsce jest taki ciemnogród. Ostatnio była u mnie moja babcia. Śmiałam się głośno z tych wszystkich przesądów i zabobonów. I co mnie zaskoczyło, że moja babcia święcie wierzy we wszelkie przesądy z linami - bo się dziecku pępowina wokół główki owinie. Babcia ma problem, bo ja żegluję i na początku ciąży na pewno z tego nie zrezygnuje. A jak się steruje to się używa wielu lin :) Wierzy jeszcze w to, że jak się czegoś przestraszy i się złapie za coś to dziecko ma potem plamę na ciele. Najgorsze jest to, że jest o tym święcie przekonana. I opowiada mi historię o tym jak jest ciotka to ... Myślałam, że takie przekonania już wymarły. Niestety są jeszcze w moim otoczeniu. Ja się po prostu załamuję. Mamy 21 wiek a tu takie ciemnogród. Jak już będę w ciąży to powiem na pewno, że nie życzę sobie słuchać takich zabobonów, bo się denerwuję. I tyle. Piszcie laski dalej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doooobre :-)
oj, dziewczyny u nas też tego nie brakowało. - Jeszcze w ciąży gdy synek miał tzw czkawkę to teściowa od razu do mnie "zrób coś bo będzie miał zgagę", - jak chodziłam częściej sikać albo wstawałam już w nocy kilka razy na siku to teściowa że " to nienormalne i że na pewno masz nadczynność nerek" - w domu w zimę zawsze stała temperatura 21,5 stopnia (jestem zmarźluch ale bez przesady) a teściowa że dziecko będzie zaraz chore bo jest za zimno, na pewno bedzie miał zapalenie płuc. U niej zawsze piekarnik 28'C (!!!) w zimę, nie ma czym oddychać. Prosiliśmy jadąc do nich żeby przykręcili kaloryfery ale oczywiście nic takiego nie zrobili. Synek miał 10 mscy i już ssam chodził, trzymany brykał i generalnie bardzi ruchliwy jest więc od razu spocony a teściowa wymysliła że uchyli okno ale jej ukochany piesek wskoczył i okno się nagle otworzyło na cała szerokość, dmuchnęło sniegiem porządnie i za chwilę mokro było. Chorowalismy wszyscy przez prawie 3 tygodnie. Od tamtej pory aż do końca sezonu grzewczego nie bylismy u teściów. Moje dziecko przez całą zime wychodziło na spacery (ja je ubierałam) i u nas w domu nigdy nie zachorowało, nawet nie mial kataru a wystarczyło raz pojechac do teściów... To było jedyne jak dotąd chorowanie mojego dziecka (ma 1rok i 4 miesiące) - nie obcinaj włosów w ciązy bo dziecko będzie miało "krótki rozum" - "po kształcie brzucha to na pewno będzie dziewczyna", pokazałam zdjęcie USG z ewidentnie widocznymi jądrami i siusiakiem to powiedziała że to "pępowina,bo lekarze zawsze ją mylą z siusiakami" - synek ząbkował nieregularnie bo najpierw wyszły mu r=górne dwójki a potem czwórki a teściowa od razu kazała iść robić mu implanty bo "na pewno jedynki mu już nie wyjdą i głupio będzie wyglądał" - oczywiście synek ma juz wszystkie ząbki jakie powinien miec w tym wieku :-) - w czerwcu teściowa wręczyła prezent mówiąc że "będzie miał w sam raz na lato" - mój ponad roczny synek dostał bluzeczke i spodenki, na metce napis "0-3 msc", powiedziałam jeszcze nie patrząc na metke że za małe przecież a ona że nie bo "na metce jest napisane że to dla dzieci w wielu od 0 do 3 lat" (!!!!!) Widziałyście kiedyś takie ubranie????? i wiele wiele innych które dzięki Bogu już gdzieś z pamięci uleciały :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do milagros...
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anuś80 (chociaz pewnie tego nie przeczytasz) tesciowa zapewne zalozyla ze dziewczynka jest dziewicą i dziewice bada sie właśnie przez odbyt :) jesli zwykle badanie nie wystarczylo i robili usg, tzn ze bylo to cos powazniejszego i nie zwracano uwagi na ew. błonę, jednak tak właśnie bada sie dziewice

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozmowa z babcią, z racji tego że to moje 1 dziecko nie bardzo wiem jakie ciuszki zabrać do szpitala i ile. Ja: no to jakie ciuszki zabrać? Babcia: a to,to,to tylko koniecznie wszystko białe! J:a czemu?? B; żeby ludzie widzieli że to twoje dziecko i ma się pięknie prezentować! J: no ale skoro bedę z nim wychodziła na rękach z porodówki to normalne że to moje dziecko, nie ukradłam go innej kobiecie.. B: nieszkodzi ale ma być białe J: mój syn nie będzie ubrany jak personel szpitala bo są inne kolory prócz białego! J ,B: ( i tu oczywiście awantura jak ubierać dziecko..)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
teściowa stwierdziła, że ona miała jedynaka, więc nadrobi rozpieszczanie w postaci swojego wnuka.. :O Babcia: ty nie głaskaj zwierząt, bo wiesz ciężarnej nie wolno.. Ja; a czemu? B: a no... tak się mówi że nie wolno za dużo. J: aaa, rozmiem bo dziecku wyrosną psie uszy i koci ogon :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszyscy mi przepowiadali dziewczynkę, a tu rzekomej córce wyrósł siusiak i jajka..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
topik super, to ja również coś dorzuce:) jestem drugą synową mojej teściowej. przed ślubem bardzo sie cieszylam, ze bede miala taka tesciowa jak ona, nawet do mojej mamy mowilam, ze bede miala super tesciowke. oczywicie po slubie wszystko sie zmieniło... i to nie o 180, ale o 360 stopni!!! później jak byłam w ciązy to bardzo sie bałam,ze tesciowa bedzie do nas złazić [mieszkamy w jednym domu, ale na innych piętrach] i bedzie mi sie wcinac we wszystko i pożaliłam się mamie, no i jak wrocilam ze szpitala to moja mama dyplomatycznie jej powiedziala, ze mamy sami sobie rzadzic przy dziecku, sami sie wszystkiego nauczyć.. na to ona, ze absolutnie ona nie ma zamiaru mi niczego narzucac co akurat było jej w sos bo ona twierdzi, ze chce miec swiety spokoj. ale później sie zaczęło... było tego tyle, ze jak teraz sie zastanawiam co napisać to mam tyle mysli we łbie, ale jednocześnie nic konkretnego nie wpada mi do glowy :P moja corka miala od samego urodzenia [jak sie póxniej okazało] rotawirusa i przez pierwsze 2 tygodnie w domu nam cały czas wymiotowala po kazdym karmieniu, miala do tego biwgunke a co za tym idzie bardzo bolesne bóle brzuszka itp.. cale noce doslownie cale noce z mezem mielismy nieprzespane, kladlismy sie spac o 8 rano na pol godziny i potem znowu placz i noszenie dziecka na rekach, potem w dzien bylo lepiej, ale poczatki koszmar i co? tesciowa nawet na 5 minut nie zeszla sie zapytac czy cos pomoc, czy cos sie dzieje...nic!! a jak Wiktorynka [druga wnuczka mojej tesciowej, od brata męża] byla malutka to ona biedulka sie tyyyyyle naplakala, bo te koleczki oj oj oj... za kazdym razem to mowila jak opowiadalam o kolejnej męczoącej nocy pelnej placzu naszej corki, ciagle to powtarzala i za kazdym razem z tym akcentem biedna wiktorynka, ona to sie dopiero naplakala to jej w koncu odpowiedzialam, ze to ze wiktoria miala bolesne kolki to nie znaczy, ze moje dziecko cierpi mniej do jasnej cholery!!!! to sie zamknela. oczywiscie rady typu za chlodno jest ubrana, ma zimne rączki ubierz ja duzo cieplej przykryj ją kocami [dziecko z cieplym rozku u nas bardzo cieplo]. oczywiscie ignorowalam jej polecenia i mowilam, ze jak dziecko ma cieply kark a chlodne ręce to jest zdrowe. były takie momenty,ze oczywiscie musialam isc cos czasem zalatwic do miasta z mezem i zostawialismy z nimi mała na godzinke dwie i mówie tesciowej zeby mi jej nie rpzykrywala zadnymi kocami bo mala jest wg mnie dostatecznie cieplo ubrana, [pajacyk i rożek] i ma jej nie przegrzewać. ona "dobra dobra, zrobie jak chcesz". przychodze, patrze a tu dziecko przykryte dwoma kocami... rece mi oadły.. mówie "mówiłam mamie zeby mi mama jej nie przegrzewała, z małej kapie pot tak jej gorąco" ona oczywiscie "takie malenstwa musza miec cieplo!!!!" ja: "Oczyiscie musza miec cieplo, ale nie maja sie wędzic jak kurczaki z rożna!!!" Nastepny podony wypad gdzies tam i znowu przymus zeby zostawic dziecko z tesciową. i jej powtarzam żeby mi mama małej znów nie przykrywala Bóg wie czym.. i znów powtórka z rozrywki... kolejna sytuacja bardzo podobna, uprzedzam zeby nie przykrywala , ok... przyjezdzamy, pierwsze co patrze mała nie opatulona sterta kocy, ufff ulzylo mi, ze do kobiety wreszcie dotarło,chwalę ją, ze w koncu mnie posłuchała, tesciowa sie dumna usmiechęła, a tu zaraz teść do mnie leci z aparetem i mówi "Marta, Marta!!!! zobacz jakie extra zdjecia porobiłem!!!!" Ja patrze tu moja mała nie dosc, ze z pielucha na czole to jeszcze grubym kocem zlozonym na dwa razy przykrywa to jeszcze gubym ręcznikiem frote!!!!!!!!! teściowa oczywiscie sie spaliła..... temat karmienia... u nas jest to cięzki temat bo ogolnie corka ma 1,5 roku i malo jada [ale waga jest nawet wyzej jak w normie, wszystko ok]. staram sie tak 1,5 godziny przed posiłkiem jej nic nie dawac bo jak cos podje to potem posilku nie ruszy. tesciowa o tym dobrze wie. jak tylko maz z nia idzie do gory to mu mowie zeby mala zadnych chrupek ani platów ryżowych nie jadla bo sie zapcha i znow nie zje obiadu. maz mowi tesciowej a ona swoje.. potem przychodza na dól na obiad jak ich wołam a mała oczywiscie jesc nie chce a mąz mowi, ze mama jej chrupki u góry dawała...toć szlag mnie jasny myslałam, ze trafi!!!!! kilka dni później mąż idzie z córka i kolacyjka dla małej do tesciów bo miał cos pomóc tesciowi przy komputerze. tesciowa mówi, ze da małej a on ma tacie za to pomóc... ja później przychodze, mała siedzi z miska chrupek smakowych, zapycha sie, a talerz z kolacja nie tkniety!!!!! wtedy nie wytrzymalam, wrzasnelam, puscilam aluzje, ze tu ludzie chyba nie rozumieja jak sie do nich po polsku mowi i ze chyba bede musiala zaczac rysowac tak jak mala zeby cos do ludzi dotarło!!!! ale tesciowa i tak robi co chce a potem biadoli, ze malutka tak słabo je, ale wiktorynka to i tak najbiedniejsza bo ta to juz w ogole... z reszta jak szwagier z ona i córką [męza bra] przyjezdzaja [mieszkaja w innym miescie]przyjezdzaja to ojejciu jejciu, siedza w oknach i wypatruja bo wiktorynka przyjedzie , samochod ledwo na parking wjedzie a oni juz siedza przed domem, potem sa takie cyrki, ze szok, drugi brat meza nie wytrzymuje i wychodzi albo parka smiechem, albo wali jakies glupie smieszne zarty w ich kierunku bo a prawde nie idzie wyrobić i pewnie powiecie, ze jestem zazdrosna to odpowiem Wam,ze TAK jestem zazdrosna bo to, ze moje dziecko maja na codzien a tamto przyjezdza na jeden weekend w ciagu trzech tygodni to nie znaczy, ze ma dostawac mniej milosci niz moje!!!! nad moja corka nigdy tak nie skakali jak skacza nad nia. teraz jak mala jest starsa to jest juz lepiej, ale to tylko dlatego bo kiedys ze szwagrem rozmawialam na ten temat w jego pokoju i tescie wszystko slyszeli , ale bardzo sie ciesze z tego powodu!!!! jesli chodzi i sprawy malzenskie to oczywiscie normą jest wtrącanie sie we wszystko!!! na poczatku malzenstwa jak jeszcze nie mielismy dzieci i ja nie rpacowalam bo bylam w ciazy to bylo a gdzie idziesz, a po co, a to a sro, zaglądanie w siatki jak wracałam, a co kupiłaś a to a tamto. nawet wchodzila nam do mieszkanai podczas naszej nieobecnosci co sie z reszta później wydało, a wiec opowiadam sytuację: Zapchał nam sie z mezem troszke zlew w lazience, 2 dni tak był. na drugi dzien z mezem jedziemy na zakupy, wracmy, ja ide sie zalatwic i oczywiscie myje rece po skorzystaniu z toalety i cos mi tu nie gra, patrze woda normalnie scieka, zlew az lsni....i wtedy sie wszystko wydalo ze wlazi do nas.. i maz pyta czy ona cos robila u nas przy zlewie a ona sie wykreca i glupka struga, ale przy jakim zlewie, to maz ją przycisnął t wtedy odpowiedzilaa, ze nam przetkala zlew. ale co ona do cholery robila w naszej lazience??????!!!!!!!!!!!!!! zeby dojsc do lazienki u nas trzeba przejsc cale mieszkanie. rozumiem, moglo byc tak - weszla do nas bo cos chciala, ale kazdy normalny czlowiek jak widzi, ze nikogo nie ma to wychodzi!!!! wiec po prostu przyszla po raz klejny na przeszpiegi jak to jej kochana synowa gospodarzy synusiowi, no i niestety - zaliczyła wpadkę.bywało z tym wchodzeniem do mieszkania na poczatku byla masakra, mielismy male dziecko jak byla zima, wietrzylam mieszkanie jak wychodzilam z malą na zakupy, przychodzilam, zamykalam okna i bylo ok, ale wczesniej to nie zdarzylam przejsc z mala na druga strone ulicy a juz tesciowa złaziła na dól i zamykala okno, oczywiscie przy okazji tego zlewu maz jej wyrzygał, ze jak Marta [czyli ja] mówi, ze ma mama nie zamykac okna jak ona wychodzi [nie mowiac o wchodzeniu do mieszkania!!!!!!] to ma nie zamykać, oczywiscie obraza majestatu, chodzila póxniej i plakala do tescia jacy tomy źli jestesmy, comy od niej chcemy.. wracam rowniez do tematu prywatnosci malzenskiej... rzadko z mezem sie klocimy a jak juz sie klocimy to na 1000 fajerek co zawdzieczam mojej tesciowej ukochanej.. bo sprzeczamy sie jak kazde malzenstwo, ale po minucie wpada tesciowa oczywiscie, a co sie stalo o co sie klocicie, robi "ciiii , ciii" wszystko musi wiedziec co dziala na mnie jak plachta na bykai robi sie ztego wieksza wojna ale miedzymna a mezem. ona twierdzi, ze ona przez 30 lat malzenstwa sie tyle nie naklocila z tesciem co my, ale kobieta nie rozumie, ze my klocimy sie przez nia bo to ona dolewa oliwy do ognia, poza tym powinna Jezusa po stopach całować za to jakiego jej dał męża bo wiekszego pantoflarza [co równiez bardzo pomocnego i uczynnego człowieka, sutępliwego i to nawet bardzo] nie widziałam. on pracuje, ona siedzi w domu, a on przychodzi z roboty, zmywa naczynia, robi pranie, pierze dywany, i nie ma mowy zeby odmówił. temat na chwile przymilkł na tyle, ze przez jakis czas nie ona przybiegała a ojca przysyłała z zadaniami , teść przychodzi w trakcie domawiania sie z mezem i mówi : "Puk puk...a mama mówiła, ze wam tu jakis kran cieknie w lazience, ze tu klamki trzeba pododkrecać..." i lezie do lazienki, bez zaproszenia jakby nie widzial jaka jest sytuacja. ogolnie tesc to zloty czlowiek, ani wscibski, ani zloscliwy, ale jest pod takim wplywem tesciowerj, ze szkoda gadac, to ona go wysyla na przeszpiegi zeby mogla wiedziec jaki temat sprzeczki, co i jak. temat narzucania wszystkiego. np kościól. jestesmy z mezem oboje wierzacy. chodzimy do kosciola. przychodzi niedziela a ta nam mowi gdzie mamy isc do kosciola, an ktora a potem sie wyspowiadac co bylo, a jaki ksiadz był a to a sro. a jak w niedziele jestesmy u kogos w goscinie to pierwsze co jak przychodzimy to pytanie zy bylismy w kosciele, gdzie i na ktora. kiedys byla sytuacja ze mialam ur ktore wypadaly w niedziele, oczywiscie tesciowa nie omieszkała narzucać mi co mam postawic na stół, ciagle jakies nakazy, a to tekst" wyciągnij to wino z lodówki co ci dalam na urodziny i poczestuj wszystkich" oczywiscie usmiechnęłam się ironicznie a wina i tak nie wystawilam bo to był mój prezent, który wolałam skonsumowac z mezem wieczorem :) eeeh... w sylwestra maz o cos na mnie krzyczal, trzaskał drzwiami to oczywiscie zleciala na dol, ze ma tego dosc [ co jest jej stałym tekstem], ze chce miec spokoj, bla bla bla i ja sie nie odzywalam w ogole do meza, to on ciagle wrzeszczał, trzaskał drzwiami a ona oczywiscie do mnie pretensje bo to wszystko moja wina, ze robie z siebie posmiewisko na osiedlu [co mialo oznaczac, ze sasiedzi slysza, a ona jest uczulona pod tym wzgledem bo robi wszystko pod publikie, biada zeby sasiedzi o czymkolwiek wiedzieli, ale zaraz wam wspomne aprpos's tego..] itp. wtedy nie wytrzymalam i jej wygarnelam WSZYSCIUTKO ZA WSZYSTKIE CZASY... ehh wiem, ze mialam napisac o tym, ze u niej wszystko pod publikie, ale nie mam juz sil pisac o tej kobiecie, powiem wam w skrócie ,ze tak fałszywej kobiety to ja jeszcze nigdy na prawde nigdy nie widzialam i gdybym mogla to zakopalabym ja zywcem!!!!!!!!! to co tu pisze to i tak kropla w morzu tego co tu przeylam przez 2 lata malzenstwa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...zapomniałam dodać na koniec aprpos tych moich urodzin, ze wieczorem jak zostalismy tylko znaszymi rodzicami bo reszta gosci już poszła to mówi z aluzja do moich rodziców ze chyba koniec imprezy, na to moja mama mowi, ze juz sie zbieraja , a ja ze zdziwieniem DLACZEGO??? a ona spowolnionym tempem mówi, ze no Wy.. przecież na 19...do Koscioła.. wtedy poczułam jak ciśnienie podnosi mi sie do 1000.... zrobilam oczywiscie wojen,ze mam tego do jasnej cholery dosyc, ze mialam nascie lat i mnie rodzice tak nie kntrolowali jak kontroluja mnie teraz obcy ludzie jak jestem mężatką!!!!! i ze jak bede sobie chciala to przejde na judaizm a im nic do tego!!!!!! bywalo i tak, ze nam tescie gosci wypraszali jelsi uwazali, ze pora juz nie ta... co oczywiscie konczylo sie wojną... kiedys raz jeden jedybny raz zaprosilismy sobie dwojke znajomych na ogrod [ z racji tego, ze mamyu dziecko i nie bardzo mozemy wieczorami wychodzić] posiedzielismy zaledwie pol godziny, siedzielismy bardzo cicho, wiadomo dwie babki razem po cichu swoje plotki gadały hihih, a faceci swoje tematy... a tu godzina 21.30 i tesciowa wychodzi na taras, ze koniec imprezy, ze mamy konczyc bo ona chce isc spac, ze maja isc do domu!!!!!! SZOK!!!!!!!!! dodam, ze siedzielismy na samym koncu dzialki, na prawde z dala od jej okien na serio bylismy cicho. nie raz sie przez nia wstydu najadlam jesli chodzi o takie sceny co jej z reszta wtedy przy okazji tego sylwestra wyrzygałam :) z czego jestem bardzo dumna :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o karolajna
mojej tez nie przetłumaczysz z tymi kocami. Co one mają pod tą kopułą, że te dzieciaki tak przegrzewają? Ja córeczki nie zostawiamraczej teściom, tylko zdarzyło się że jak pojechaliśmy z wizytą na 2 dni, np. do supermarketu skoczyc po zakupy, czy do urzedu skarbowego jechalismy cos zalatwic. Teoretycznie zawsze bierzemy córeczke ze sobą, ale skoro jest babcia to niech zostanie z nią tę godzinkę-dwie i się nacieszy. Za kazdym razem jak wracałam to ponakrywana kocami i czym się da. Zawsze jakiś koc wyciagnie i jeszcze swoim swetrem zarzuci. Powiem \Wam, że nie lubię zostawiać córki z teściową, wolę z koleżanką już jeśli miałabym potrzebę. Ja wiem, że to babcia i że moje dziecko kocha - to nie ma wątpliwości, ALE co jest do cholery, że musi jakieś swoje dziwne praktyki czynić z moim dzieckiem. Strasznie mnie to denerwuje, bo zawsze sie zastanawiam co jej przyjdzie do głowy z moim dzieckiem zrobic... Jak miala 3 miesiace to tesciowa już piała nad nią : -- Och ja to już bym Ci zupki dała pojeść, takiej dobrej by ci babcia ugotowała byś pojadła sobie - (jak to słyszę to mam pożniej takie chore wizje, że ja wychodzę - zostawiam z nią mała, a ona karmi ją zupą z gara) -- Czemu ta mama nie daje ci herbatek, oj babcia by ci dała takiej dobrej herbatki- (karmię piersią) Na początku były wciąż telefony o te herbatki, czemu nie daje, czy juz daje itd, ale ja to na spokojnie tłumacze kobiecie bez zdenerwowania i wyjaśniam dlaczego nie ma potrzeby. Tylko własnie ja jej jakoś nie wierzę, że ona nie podała by czegoś mojej małej według własnego widzimisię gdyby z nią została.. :( Nie cierpię tej samowolki..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupgnhn
upupupuup

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem w 3 ms ciązy (nie mamy z W. ślubu) i przy obiedzie pada pytanie "ale dlaczego Ty chcesz wychować dziecko w nienormalnej, nieszczęśliwej rodzinie?, między Wami nie ma Jezusa...- chciałam jej odpowiedzieć że mnie trójkąty nie kręcą, a W to by raczej wolał dwie panie....ale się ugryzłam w język również 3 miesiąc, ślub brata W - "przyszykowałam dla Ciebie pokój na dole, W. będzie spał u siebie", W. patrzy i nie wierzy..."no bo bez ślubu to nie wypada żebyście spali razem" - pomijając fakt że razem mieszkaliśmy "musisz wyrzucić te koty z domu" (mam koty typowo domowe od 5 lat!!! i je kocham normalnie nieziemsko, W zresztą też) i najlepszy tekst do W. jak juz jej uświadomiliśmy że ślubu jednak nie będzie :"zostaw ją, lepiej żebyś alimenty na dziecko płacił niż żył w grzechu... na szczęście mieszkamy dość daleko i rzadko się widujemy...bo teraz po urodzeniu to by dopiero dawała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość helko pelko
moj syn ma problemy z nozkami i sciegnami ma 17miesicey i nie hcodzi(uprzedzam jest pod kontrola lekarzy i jest rehabilitowany) moja tesciowa kazdeg dnia kiedy jest nie dawaj mu tyle jesc bo przez to chodzic nie moze(syn jest szczuplym dziekciem ale lubi jesc waga w normie:) nie wychodz z nim z domu bo sie ochlodzi dzis temperatura 15 stopni:D:D:D:D za dlugo go kapiesz ja swoich dzieci tak dlugo nie kapalam wsadzilam obmylam i koniec:d moglabym mnozyc:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajajjajajajajajajajajaja
a więc tak: po pierwsze z moja mama nigdy nie mialam problemow, natomiast tesciowa..... 1. jak kubus mial pol roczku to juz mam mu dawac normalne jedzenie i mleko z kartonu, bo bedzie lepiej rosl itp. 2. jak skonczyl roczek po kryjomu dawala mu landrynki (tlukla mu mlotkiem) a ja potem znajdowalam kawalki przyklejone do bluzki. 3. jak go ochrzcilam to mowila narezsczcie teaz si bedzie lepiej chowal (nigdy nie mialam zadnych rpoblemow a maluszkiem :D:) 4. do roczku nie obcinaj mu wlosow 5. caly czas chciala go bujac nosic hustac, musialam caly czas jej pilnowac, jak sal w wozku to caly czas sprawdzala czy spi wlasnie go glaszczac (budzila go oczywiscie) 6. Kuba ma teraz 3 lata i teraz wyszla mu alergia na mleko kakao pomidory itp mimo ze wczesniej nie mial, i tlumacze jej po wizycie od lekarza ze nie moze nic jesc z zcekolada, poszlam schowac auto do garazu wracam a kuba ma rogalika z budyniem polanego czekolada :/ rece opadaja nie pomagaja tlumaczenia straszenia nic totalnie nic jeszcze sie wypiera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poczytałam wszystko, tez przerabiałam kokardki i herbatki- to od wszystkich po kolei, bo przecież na samej piersi nie można trzymać:o Najlepsza rada od siostry męża (co ma 2dzieci)Gadam z siostrą męża i ona mówi, a wiesz,że dziecko musi zrobić kupkę codziennie. ja: a czemu? przecież karmię tylko piersią i mała (wtedy 2miesiące) robi kupkę co4-5dni. Pediatra mówi że to wszystko w porządku Ona: to kał to krwi się dostanie i dziecko się zatruje. Rób jej codziennie lewatywę. Nie skorzystałam oczywiście Mała miała bąbel na wardze, jak była maleńka to od ssania piersi, a teść i teściowa już stwierdzili, że to pleśniawka i kupili aphtin i przynieśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o teściowej i szwagierki: zanim zaczniesz karmić to wyciśnij parę kropel mleka z piersi, żeby dziecko zimnego mleka nie zassało bo dostanie kataru kiszek:o Nie wiem jak mleko w piersiach mogłoby być zimne, przecież nie trzymałam piersi w lodówce:p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×