Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mądralka

Pytania dotyczące Biblii

Polecane posty

Musiałaś bardzo dużo czasu spędzać na medytacji! - Kiedyś tak - odpowiedziała Molly - ale teraz już nie. Od kiedy przyjęłam do mego życia Jezusa, On odmienił mnie całkowicie. Dał mi pokój i radość, jakich nigdy przedtem nie znałam. - Spojrzała mi prosto w oczy i rzekła: - Rabi, nie wyglądasz na szczęśliwego. Czy to prawda? Rozejrzałem się szybko dokoła. W kuchni pobrzękiwały naczynia. Zniżyłem głos. - Nie jestem szczęśliwy. Chciałbym mieć twoją radość. Czy to ja mówiłem te słowa? Sądziłem, że nie będę mógł podzielić się tą tajemnicą nawet z Ma - i oto zdradzałem ją obcej osobie. A poza tym jak mogła ona mi pomóc? Pragnąłem czegoś więcej niż radości. Musiałem poznać Boga! - Radość nie jest czymś, co można wytworzyć - powiedziała Molly - jeśli nie ma prawdziwej przyczyny, to nie jest szczera i nie może trwać. Moja radość wynika z tego, że zostały mi przebaczone grzechy i to odmieniło całe moje życie. Pokój i radość pochodzą od Chrystusa, dzięki prawdziwemu poznaniu Jego osoby. - Nie mów ciągle o Jezusie! - przerwałem jej niecierpliwie. - On jest po prostu jednym z bogów - są ich miliony - i do tego jest bogiem chrześcijańskim. Ja chcę poznać prawdziwego Boga, Stwórcę wszechświata! - Jest Nim właśnie Jezus. To właśnie dlatego mógł umrzeć za twoje grzechy - tylko Bóg mógł spłacić ten dług. Była pełna spokoju i wydawało się, że wierzy w to, co mówi. Moja własna postawa była tak odmienna. Nigdy nie odczuwałem w stosunku do bogów hinduskich tej ufnej wiary, jaką ona odczuwała do tego Boga, Jezusa. Mówiła o Nim tak, jak gdyby był jej osobistym przyjacielem, siedzącym tuż obok. Rozmawialiśmy prawie pół dnia, nie zauważając upływu czasu. Spierałem się i często traciłem panowanie nad sobą, podnosząc głos. W ciągu ostatnich miesięcy w coraz większym stopniu traciłem moje opanowanie. Bez względu na to wszystko ona pozostawała spokojna, niewzruszona i mówiła ciągle z tą zrównoważoną pewnością. W dalszym ciągu ukazywałem jej licznych hinduskich bogów i przedstawiałem filozofię starożytnych proroków; w żaden sposób nie mogłem jednak spierać się z tym, czym ona była. Pragnąłem posiadać jej pokój i radość, lecz nie miałem zamiaru odstąpić od jakiejkolwiek części mojej religii!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Myre ja o karmie reinkarnacjii medytacjii jeszcze nie pisałam to nie jest to samo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja, bramin, zniżyłem się do rozmowy z grzesznicą, która porzuciła swoją religię - a ona była na tyle zuchwała, że próbowała namówić mnie, Joga, bym został chrześcijaninem! - Ach, nienawidzę chrześcijan! - oświadczyłem głośno i gniewnie tak, by było to słychać w kuchni. - Nigdy nie zostanę chrześcijaninem - nawet na łożu śmierci! Urodziłem się Hindusem i umrę jako Hindus!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kamelia słyszałam o nim, ale dzięki za troskę, gdybym miala to przeczytać to raczej w wersji papierowej. Widzę, że rozpatrujesz jego przypadek w kategorii dowodu na prawdziwość tego w co wierzysz. Możesz wierzyć w co chcesz ale pozwól na to innym, każdy sam odpowiada za siebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kamelio - wkleiłaś dzisiaj tyle, że nie dam rady tego przeczytać i nawet nie próbuję. Odniosę się tylko do początku. \"Codziennie spędzał długie godziny na medytacji, lecz stopniowo w jego życie zaczeło wsączać się rozczarowanie. \" Ot po prostu przegięcie. Wielu ludzi spędza długie godziny na modlitwie. Nie wszystkim to na dobre wychodzi. Myślę, że jeśli jakakolwiek rozmowa - modlitwa nie jest z jednej strony rozmową własnego, wewnętrznego, tego prawdziwego ja (nie ważne z kim/ z czym \"z drugiej strony - to indywidualny wybór każdego) raczej nic dobrego za sobą nie niesie. Jedni klepią długimi godzinami różaniec, bo po chwili wręcz emanować nienawiścią (inni zupełnie inaczej podchodzą do różańca). Inni medytują, by medytować (inni znów mają do medytacji inne podejście)- co i tak nic nie wnosi itd. itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kamelio - ciekawa historia - pokazująca etapy wewnętrznej podroży .Kazdy czegoś szuka i nawet jak znajdujemy to o co nam chodziło , znów cos nas gna ku nowym odkryciom , wyznawane prawdy zawodzą .Opowieść ta jest o młodym człowieku i nie wiadomo jakie będą następne jego wybory - może dostrzeże prawdę u Konfucjusza ? Hinduizm , chrześcijaństwo , judaizm , ... te wszystkie religie mówia o tym samym - że bóg jakkolwiek sie nie nazywa - istnieje a jeszcze trochę czasu upłynie zanim dostrzeżemy , że wszystkie religie tworzą sobą elementy jednej układanki .A całość wygląda tak - wszystko jest wszystkim a wszystko to jednia i jesteśmy bogami poza czasem bo czas nie istnieje to tylko iluzja podobnie jak przestrzeń która dla energii , myśli czy światła tez nie ma granic. Te odmienne stany świadomości uzyskiwane medytacją , modlitwą czy stymulowane przez środki farmakologiczne czy zioła to obszary do których nie mamy tu dostępu a nieznaczny to ,że te światy nie istnieją .świat poza naszą cielesnością nie koniecznie oznacza , że są tam zielone łąki , umajone kwieciem i słychać tam chóry anielskie .Nie wszyscy , który wrócili z wycieczki na drugą stronę widzieli światło i chcą tam wracać .To świat rożnych bogów , których sami czeto karmimy swoim lękiem , poczuciem separacji i grzechu . To świat demonów i sama nie wiem czego tam jeszcze.Manipulacje naszą istotą sięgają progu dusz - dlatego nasze wybory odnośnie życia są często takie chore .Karma jest też sztucznym programem ale jest - tak jak Windows .Nie wiem co nam zrobiono i dlaczego ale ludzkości wyrządzono wielką krzywdę. Chrystus jest zbawicielem - tak - ale czy ta jego ofiara namacalnie coś zmieniła ?Czy przez 2000 lat ubyło cierpienia ?On mam pokazał ,że bogami jesteśmy a ciało można zmienić na nowszy model .Nie umiemy tego jeszcze ale to kwestia czasu .A zbawieni Kamelio już jesteśmy - nie musimy robić nic .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dreamer obawiam sie ,że nie do końca - jest jeszcze świadomość zbiorowa i tylko wyjątkowe jednostki jej nie podlegają .Oni właśnie mogą czynić tzw cuda .Ale pozytywnie myśleć nie zaszkodzi - tworzy niezłą bazę .Kiedyś juz to było w tym topiku - lepiej nie wierzyć w piekło - tak na wszelki wypadek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tyle że wyjątkowe jednostki w zasadzie nie istnieją - skoro wszystko jest wszystkim, są pewnie jakimś wyjątkowym przejawem \"mającym\" odegrać jakąś określoną rolę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeśli już pojawi sie mgliste przeświadczenie o wyjątkowości i moc myśli to umocni to może kiedys tacy w koncu bedziemy ?Góra też chyba w nas zaczęła dostrzegać ,coś więcej niż tylko nagą małpę i cos kombinują - dołożą nam może coś do łancucha DNA ? Może jednak lepiej mieć to mgliste przeświadczenie niz 100% pewność swojej małości i odczytywać siebie jako źródło grzechu gotowe do poniesienia kary ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"100% pewność swojej małości i odczytywać siebie jako źródło grzechu gotowe do poniesienia kary\" To jest wg mnie błędna pewność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
- Zanim położysz się dziś spać, Rabi, padnij na kolana i proś Boga, by ukazał ci prawdę - będę się za ciebie modlić! - powiedziała. Pomachała mi ręką i wyszła. Nigdy nie przeżywałem tak głębokiego konfliktu. Wydawało mi się, że stoję przed wyborem między życiem a śmiercią i że jestem rozdzierany przez siły, ciągnące mnie w obu tych kierunkach. W ciągu całej mojej rozmowy z Molly rosło we mnie przekonanie, że ten prawdziwy Bóg musi być święty i czysty. W jaki sposób mógł mieć cokolwiek wspólnego ze mną? O, jak dobrze poznałem ciemność panującą w moim sercu. W końcu przyznałem przed samym sobą, aczkolwiek niechętnie, że żadne moje święte kąpiele, puja i Joga nigdy tego nie będą mogły zmienić. Czy nie byłoby cudowne, pomyślałem, gdyby to, co powiedziała Molly o Jezusie umierającym za moje grzechy, było prawdą - gdybym mógł uzyskać przebaczenie i zostać oczyszczony po to, bym mógł osiągnąć łączność z tym świętym Bogiem! Chciałem w to wierzyć - lecz Jezus był Bogiem chrześcijańskim,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Walczyłem o uświadomienie sobie własnego Ja, patrząc w głąb siebie i usiłując dostrzec, że jestem bogiem. Dostrzegłem tylko, jak beznadziejnie byłem zagubiony. \"Mówią wiele o uświadomieniu sobie własnego Ja... a stają się tylko coraz bardziej samolubni! \" Słowa wuja Deonarine ´a powróciły, by mnie prześladować. Powiedział on straszną prawdę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Molly obstawała przy tym, że Bóg mnie kocha i że ona doświadczyła Jego miłości. Zazdrościłem jej tego - lecz nienawidziłem jej za to, że jest chrześcijanką. Duma domagała się, bym odrzucił wszystko, co mówiła, byłem jednak zbyt zdesperowany, by w dalszym ciągu dbać o zachowanie twarzy. Upadłem na kolana obok łóżka, świadomy tego, że spełniam prośbę Molly. Może właśnie w tej chwili modliła się za mnie? - Boże, prawdziwy Boże i Stwórco, proszę, ukaż mi prawdę! Proszę Cię, Boże! - Nie było mi łatwo wypowiedzieć te słowa, lecz była to moja ostatnia nadzieja. W moim wnętrzu coś pękło, tak jak wysoki bambus złamany wichurą. Po raz pierwszy w życiu czułem, że naprawdę się modliłem i że przedostałem się nie do jakiejś bezosobowej Siły, lecz do prawdziwego Boga, który jest pełen miłości i troski. Za bardzo zmęczony, by jeszcze o czymś myśleć, wczołgałem się do łóżka i prawie natychmiast zasnąłem. Moją ostatnią świadomą myślą było głębokie przekonanie, że Bóg usłyszał moją modlitwę i że odpowie na nią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozdział 14. Oświecenie! - Hej, Rabi! - zawołał Krishna, wchodząc do kuchni, gdzie rozmawiałem właśnie z jedną z moich młodszych ciotek, przygotowującą kolację. Jego zachowanie i wyraz twarzy były tak odmienne od tych, do których się przyzwyczaiłem. Wyglądał na zadowolonego z tego, że mnie odnalazł. - Czy wiedziałeś, że musisz się narodzić na nowo, aby dostać się do nieba? - zapytał. Chciałem odpowiedzieć: \"Oczywiście. Narodzę się na nowo jako krowa. To jest moje niebo! \", lecz szczerość na twarzy Krishny sprawiła, że zaniechałem mojego sarkazmu. - Dlaczego tak mówisz? - spytałem sceptycznie. Zauważyłem, że trzyma w dłoni małą, czarną książkę i przewraca jej strony tak, jakby czegoś szukał. - Tak jest powiedziane w Biblii. Pokażę ci. - W dalszym ciągu powoli przewracał kartki jak ktoś, kto bada nieznany teren. - Marek, Łukasz, Jan. O! Tutaj, w rozdziale 3. Posłuchaj tego! \"Odpowiadając Jezus rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego \". Co o tym myślisz? Nie wiedziałem, co o tym myśleć. Czy to mógł być ten sam Jezus, o którym przed laty mówiła mi matka, ten sam, o którym Molly mówiła, że jest prawdziwym Bogiem, który umarł za moje grzechy? To musiał być On! Pokaż mi to! - powiedziałem, czując podniecenie. Krishna wyciągnął książeczkę w moim kierunku, żebym mógł sam to przeczytać; w miarę jak czytałem, zrozumiałem w końcu to, co usiłowałem pojąć od trzech tygodni, od czasu rozmowy z Molly. Mój świat rozpadał się w gruzy, lecz teraz wszystko wydawało się powracać na swoje miejsce. Narodzić się na nowo! Tak, tego właśnie potrzebowałem. Wiedziałem dokładnie, o co chodziło Jezusowi. Nie mówił On o reinkarnacji, lecz o narodzinach duchowych, które uczyniłyby z Nikodema nowego człowieka w jego wnętrzu, zamiast po prostu dać mu nowe ciało. Byłem teraz naprawdę podekscytowany. Dlaczego nigdy wcześniej tego nie zrozumiałem? Jaki pożytek mogło przynieść tysiąc fizycznych narodzin? Reinkarnacja mogła dać mi nowe ciało, ale nie tego było mi trzeba. Nie mogłem sobie wyobrazić lepszego fizycznego narodzenia niż moje obecne. Urodziłem się w najwyższej kaście, w bogatej rodzinie, jako syn Joga, otrzymałem wszelkie korzyści płynące z wykształcenia i praktykowania religii, a jednak nie udało mi się. Głupotą byłoby sądzić, że będę coraz lepszy, przychodząc na ten świat w coraz to innych wcieleniach! reinkarnacja zawodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakkolwiek wspaniale byłoby rzeczywiście uzyskać przebaczenie od Boga, zacząłem tęsknić za czymś więcej niż tylko przebaczenie. Od chwili, gdy poprosiłem Boga o ukazanie mi prawdy, zacząłem stopniowo widzieć siebie w nowym świetle. Cały świat zawsze obracał się wokół mnie. Oczekiwałem, że wszyscy dostosują swój sposób życia do moich pragnień i że będą traktować mnie jak boga. Byłem zepsutym tyranem, ale z pewnością nie byłem Bogiem! I nigdy nie miałem Nim być. Przyznanie się do tego było dla mnie ulgą. Nie chciałem już być Bogiem. Nie chciałem jednak pozostać takim, jakim obecnie się widziałem. Pragnąłem stać się nowym człowiekiem. Jeśli Chrystus nie mógł mnie całkowicie odmienić, to nie zależało mi na Jego przebaczeniu. W przeszłości szukałem w mistycznych przeżyciach ucieczki od życia codziennego, które w filozofii hinduskiej nazywało się maya - iluzja. Teraz pragnąłem mieć siłę, by stawić czoło życiu, przeżyć to, co Bóg zaplanował dla mnie. Chciałem doświadczyć głębokiej zmiany mojej istoty, a nie osiągnąć powierzchowny tylko spokój, który odczuwałem podczas medytacji, a który opuszczał mnie w chwilach gniewu. Musiałem narodzić się na nowo - duchowo, a nie fizycznie. Kazdy z was moze się narodzić na nowo i rozpocząć nowe dobre święte zycie w Bogu, które prowadzi do zycia wiecznego. Zadna reinkarnacja, fałszywe kłamstwo tego nie da . Da je jedynie Jezus Chrystus, który o sobie powiedział ze jest Drogą i Prawdą i zyciem...i nie ma innej drogi do Ojca. Nie powiedział ze jest jedna z dróg prowadzacych do tego samego. On jest JEDYNĄ drogą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miałem zamiar zaprosić Jezusa do mojego życia i narodzić się na nowo. Jakże wspaniała rzecz na moje urodziny! Jednakże pomimo mojego postanowienia brakowało mi odwagi na jego spełnienie. Co by pomyślała moja matka, gdybym został chrześcijaninem? A co z mędrcami, którzy zachęcali mnie i uczyli, i Hindusami, którzy czcili mnie i składali mi ofiary, wierząc, że poprowadzę ich do wyższego szczebla reinkarnacji? Jak mogłem zdradzić ich wszystkich? Co powiedziałby Gosine - i ci wszyscy sąsiedzi, którzy widzieli we mnie przykład dla swoich dzieci? W momencie, kiedy poproszę Chrystusa, by był moim Panem i Zbawicielem, stracę wszystko: moją bramińską kastę, moją pozycję młodego Joga, błogosławieństwo hinduskich bogów, życzliwość mojej rodziny. Stanę się automatycznie wyrzutkiem społeczności hinduskiej - niższym od najniższych. A co się stanie, jeśli Jezus nie będzie rzeczywiście mógł przebaczyć mi grzechów i odmienić mego życia? Przypuśćmy, że przez Niego nie będę mógł naprawdę poznać Boga? Jak mogłem ryzykować tak wiele, nie będąc pewnym? Tak oto nadeszły i minęły moje urodziny - dzień, w którym planowałem narodzić się na nowo - a ja nadal bałem się otworzyć moje serce przed Jezusem. Zapadając tego wieczoru w sen, czułem się gorzej niż kiedykolwiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aa, tu jesteś, Rabi. Szukałem cię. Dziś wieczorem odbywa się w Roueva spotkanie, na które powinieneś pójść. - Wydawał się być bardzo podekscytowany. - Czego dotyczy? - To kameralne spotkanie chrześcijańskie. Krishna wydawał się ostatnio jakiś inny - taki radosny i łatwy we współżyciu. A teraz zapraszał mnie na spotkanie chrześcijańskie. Czy podejrzewał, co działo się w moim wnętrzu? Jakże pragnąłem pójść! Jeśli jednak zobaczą mnie tam nieodpowiedni ludzie i zaczną się rozchodzić pogłoski? - Co ty na to, Rabi? Byłoby naprawdę miło, gdybyś mógł przyjść. Wychodzę z domu o wpół do siódmej. - Czemu nie? - powiedziałem, zaskakując samego siebie. - Tak, czemu nie? Z wielkim entuzjazmem wszyscy śpiewali raz za razem krótki refren: Aż na Golgotę poszedł dla mnie, Poszedł dla mnie, poszedł dla mnie. Aż na Golgotę poszedł dla mnie, Umarł, by uwolnić mnie. Chociaż miałem tak wiele grzechów, Jezus zmazał je wszystkie i wybaczył mi. Aż na Golgotę poszedł dla mnie, Umarł, by uwolnić mnie. Była to pierwsza chrześcijańska piosenka, na jaką kiedykolwiek zwróciłem uwagę. Golgota była najwidoczniej miejscem, gdzie Jezus umarł za grzechy świata i za moje grzechy również. A więc to miejsce istnieje naprawdę! - pomyślałem. I tyle uczucia w ich śpiewie... bardzo muszą kochać Jezusa za to, że za nich umarł! Dziewczynka uśmiechnęła się do nas nieśmiało, nadal grając na tamburynie. Niewielkie zgromadzenie powtarzało refren raz za razem. Ze zdziwieniem zauważyłem, że nasza trójka przyłączyła się do chóru, porwana ogólnym entuzjazmem. Śpiewanie w czasie hinduskich obrzędów nie było niczym niezwykłym, lecz nigdy nie czyniono tego z taką radością i energią, jaką mieli ci chrześcijanie. Mała dyrygentka podniosła swój tamburyn. Nastąpiła krótka przerwa; po chwili ponownie uderzyła w instrument ręką i rozpoczął się nowy refren. Słowa powtarzane były wielokrotnie i za chwilę ponownie przyłączyłem się do reszty. Trudno było nie poddawać się ogólnemu entuzjazmowi, jeśli piosenka ta mówiła prawdę! Wspaniały, wspaniały jest dla mnie Jezus! Doradca, potężny Bóg, Książę Pokoju. Zbawia mnie, zachowuje od grzechu i hańby. Wspaniały jest mój Odkupiciel - chwała Jego Imieniu! Nikt nie zaczął jeszcze nic mówić, a już dowiedziałem się tak wiele. Co za kontrast między stosunkiem łączącym tych chrześcijan z Jezusem a rytualnym obłaskawianiem bogów w czasie hinduskich obrzędów! Nigdy nie słyszałem, by ktokolwiek powiedział, że jakiś hinduski bóg jest \"wspaniały \" lub że jest jego \"doradcą \". Z pewnością nikt nie mógł śpiewać tak o Śiwie, o Kali - jego łaknącej krwi małżonce lub o ich ukochanym synu, Ganeszy, półsłoniu i półczłowieku! A oni nazywali Jezusa Księciem Pokoju! Nic dziwnego, że Molly powiedziała, iż nie potrzebuje już Jogi, by osiągnąć pokój. Słowa tego prostego refrenu wypalały swoje piętno na moim sercu. Jezus nie tylko mógł mnie zbawić, lecz również zachować od grzechu i hańby. Cóż za wspaniała nowina! Ci ludzie musieli się przekonać o jej prawdziwości; inaczej nie śpiewaliby z taką werwą i radością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A hymn, który kazał nam śpiewać, zdumiał mnie, zwłaszcza refren: Słońce, słońce, dzisiaj w mojej duszy; Słońce, słońce, cały czas. Od kiedy znalazł mnie Zbawiciel, zmazał moje grzechy, Mam w sobie słońce Jego miłości. Jakże ogromne wrażenie wywarły na mnie te proste słowa! Codziennie przez godzinę czcząc słońce na niebie, zachowywałem wnętrze pełne ciemności i chłodu. Ci ludzie śpiewali jednak o słońcu w ich duszach. I było to słońce miłości! Z trudnością mogłem opanować moje wzruszenie i podniecenie. Słońce Jego miłości w sobie. Cóż, ja nie miałem żadnej miłości, o której mógłbym śpiewać. Nienawidziłem wielu ludzi, nawet pomimo mojej gorliwości religijnej. Wiedziałem, że wielu hinduskich świętych mężów żywi w swoim sercu niemało wzajemnej nienawiści i złości. Wiele było zazdrości wśród mędrców, którzy często nie znosili się ogromnie. Bez wątpienia Hindusi nienawidzili muzułmanów i zabili ich w Indiach setki tysięcy przed i po uzyskaniu niepodległości. Ci chrześcijanie śpiewali jednak o tym, że miłość Jezusa jest w nich - miłość tak czysta, jasna i prawdziwa - nie żadna idea - że opisywali ją jako słońce w swoich duszach. Ja również chciałem mieć w duszy tę miłość!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kazanie, oparte na Psalmie 23, było bardzo proste, lecz równocześnie bardzo głębokie. Zostało wygłoszone z wielkim przekonaniem i mocą duchową, z jakimi nigdy przedtem się nie spotkałem. Każde słowo zdawało się odnosić szczególnie do mnie. Zastanawiałem się, skąd ten człowiek zna moje wewnętrzne rozterki, dręczące mnie pytania, moje myśli i przeżywane przeze mnie głębokie konflikty. Na pewno nie wiedział wcześniej, że przyjdę! \"Pan jest pasterzem moim, niczego mi nie braknie \". Na te słowa poruszyło się coś we mnie. Miałem wewnętrzną pewność, że woła mnie prawdziwy Bóg i Pasterz, pragnąc uczynić mnie jedną ze swych owiec. Jednakże inny głos walczył i sprzeciwiał się temu, co mówił kaznodzieja. Ostrzegał mnie, że utracę wszystko i przypominał mi o pozycji i honorach, które mogłem zdobyć jako wielki mędrzec, tak jak Jankhi Prasad Sharma Maharaj. Serce mojej matki pękłoby z rozpaczy! Jakże mogłem plamić dobre imię mojego ojca? Kłóciły się we mnie te dwa głosy, lecz głos przyciągający mnie do Dobrego Pasterza przemawiał z miłością, podczas gdy ten drugi był szorstki, pełen przebiegłości i gróźb. Bez wątpienia Pasterz opisany przez psalmistę był tym Bogiem, którego szukałem! Nawet gdybym stracił wszystko inne, jakie to miało znaczenie? Jeśli pozwolę, by Stwórca został moim Pasterzem, to czego mogę jeszcze chcieć? Jeśli był dość potężny, by stworzyć cały wszechświat, to z pewnością mógł zatroszczyć się i o mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Wiedzie mnie ścieżkami sprawiedliwości ze względu na imię swoje \". Jakże winny się czułem i jakże czcze były wszelkie moje wysiłki zmierzające do moralnego oczyszczenia! Po tysiącach świętych kąpieli ciągle jeszcze byłem we wnętrzu grzesznikiem. Ten Bóg obiecywał jednak poprowadzić mnie ku sprawiedliwości nie po to, bym mógł szczycić się moją czystością albo żeby polepszyć moją karmę w celu umożliwienia mi lepszej reinkarnacji; On chciał przebaczyć wszystko, abym mógł do niego należeć, chociaż na to nie zasługiwałem, a potem chciał pomóc mi przeżyć to życie, które dla mnie zaplanował. Miała to być Jego sprawiedliwość, dana mi w podarunku, jeśli zechcę ją przyjąć. Powoli zaczynałem wierzyć w cud łaski Bożej, tak niepodobnej do wszystkiego, o czym wcześniej słyszałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Choćbym nawet szedł ciemną doliną, zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną \". Pomimo archaicznego języka słowa te były wystarczająco jasne. Miałem być uwolniony od obaw towarzyszących mi przez całe moje życie - obawy przed duchami nawiedzającymi moją rodzinę, przed złymi siłami wywierającymi wpływ na moje życie, obawy przed tym, co uczyni Śiwa i inni bogowie, jeśli nie będę ciągle ich obłaskawiał. Jeśli ten Bóg miał być moim Pasterzem, nie musiałem obawiać się niczego, ponieważ On będzie ze mną, chroniąc mnie i dając mi swój pokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Dobroć i łaska towarzyszyć mi będą przez wszystkie dni życia mego. I zamieszkam w domu Pana przez długie dni \". Kaznodzieja powiedział, że chodziło tu o przebywanie w niebie w obecności Boga. Cóż, było to daleko lepsze niż uświadomienie sobie własnego Ja! Na koniec rzekł: Pan Jezus Chrystus chce być twoim Pasterzem. Czy słyszysz Jego głos, przemawiający do twego serca? Po swoim zmartwychwstaniu Jezus powiedział: \"Oto stoję u drzwi i kołaczę \" - to drzwi twojego serca - \"jeśli kto usłyszy mój głos i otworzy drzwi, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał... \" Dlaczego nie otworzysz przed nim swojego serca teraz? Nie czekaj do jutra - może być już za późno! - Wydawało się, że kaznodzieja zwraca się bezpośrednio do mnie. Nie mogłem już dłużej zwlekać! Rozstrzygając toczącą się we mnie walkę, podniosłem się z ławki i wyszedłem szybko do przodu, by uklęknąć na środku. Pastor uśmiechnął się do mnie i zapytał, czy jeszcze ktoś pragnie przyjąć Jezusa. Nikt się nie poruszył. Wtedy poprosił zebranych chrześcijan, by podeszli i modlili się ze mną. Niektórzy z nich uczynili to, klęknąwszy obok mnie. Od wielu lat kłaniali mi się Hindusi - lecz teraz ja kłaniałem się przed Chrystusem! - Nie przychodzisz do mnie - powiedział pastor lecz do Jezusa. Tylko on może ci przebaczyć, oczyścić cię, odmienić twoje życie i doprowadzić cię do szczerej społeczności z żywym Bogiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mogę pomodlić się moimi własnymi słowami. Powoli, jąkając się z emocji, zacząłem: \"Panie Jezu, nigdy nie studiowałem Biblii i nie wiem, o czym ona mówi; słyszałem jednak, że umarłeś za moje grzechy na Kalwarii, abym mógł uzyskać przebaczenie i pojednać się z Bogiem. Dziękuję Ci za to, że umarłeś za moje grzechy, że przyszedłeś do mojego serca i że mi przebaczyłeś! Pragnę być nowym i odmienionym człowiekiem! \" Ze łzami wyrażałem skruchę za moje wcześniejsze życie: za gniew, nienawiść, egoizm i dumę, za bożków, którym służyłem, za przyjmowanie czci, która się należała tylko prawdziwemu Bogu i za wyobrażanie sobie, że mógł być krową, gwiazdą lub człowiekiem. Modliłem się przez kilka minut - i zanim skończyłem, wiedziałem, że Jezus nie jest po prostu jednym z wielu milionów bogów. Był On w rzeczywistości Bogiem, którego pragnąłem. Spotkałem Jezusa przez wiarę i odkryłem, że to właśnie On jest Stwórcą. Mimo to kochał mnie na tyle, że stał się dla mnie człowiekiem i umarł za moje grzechy. Kiedy to sobie uświadomiłem, wydało mi się, że spadają ze mnie okowy ciemności i jasne światło zalewa moją duszę. \"Słońce Jego miłości \" zaświeciło również i w moim sercu! Podróże astralne ku innym planetom, nieziemska muzyka i psychodeliczne kolory, wizje przeżywane przez Jogę i wyższe stany świadomości osiągane w głębokiej medytacji - wszystkie te rzeczy, kiedyś tak podniecające i stymulujące, obróciły się w proch. To, co przeżywałem teraz, nie było po prostu kolejną podróżą mojego umysłu. Byłem tego pewien. Molly powiedziała, że Jezus da o sobie znać. Nareszcie wiedziałem, co miała na myśli. Przybył on, by żyć we mnie i wiedziałem, że zmazał moje grzechy. Wiedziałem, że uczynił ze mnie nowego wewnętrznie człowieka. Nigdy przedtem nie byłem tak autentycznie szczęśliwy. Łzy skruchy stały się łzami radości. Po raz pierwszy w życiu przekonałem się, czym jest prawdziwy pokój. Opuściło mnie dręczące uczucie nieszczęścia i niedoli. Byłem w łączności z Bogiem i zdawałem sobie z tego sprawę. Byłem teraz jednym z dzieci Bożych. Narodziłem się na nowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Baranku Boży, idę już! \". Pozostałem w pozycji klęczącej, słuchając każdego słowa, przepełniony wdzięcznością do Boga za Jego przebaczenie, zdumiony tym, że piosenka wyrażała dokładnie moje uczucia. Jej autor musiał przeżyć identyczne uwolnienie od winy. Dzięki słowu \"Baranek \" zrozumiałem natychmiast, że Jezus jest łagodny, dobry i pełen miłości. Przypomniałem sobie, co na temat miłości Jezusa mówiła Molly. Ta właśnie miłość przepełniała teraz moją duszę. Zniknęła gdzieś cała duma z faktu, że jestem braminem. Uklęknięcie na zakurzonej podłodze w obecności tych wszystkich chrześcijan wymagało od wysoko urodzonego Hindusa pokory. Był to jednak zaledwie początek mojej drogi ku zrozumieniu, że naprawdę nic nie znaczę wobec wielkości mojego Boga. Odkryłem, że pokora nie jest poniżająca i że nie wywołuje we mnie nienawiści czy pogardy dla samego siebie. Było to po prostu uznanie prawdy o tym, że jestem całkowicie zależny od mojego Stwórcy we wszystkim. Wyznanie to otworzyło przede mną drzwi do całkowicie nowego życia w Jezusie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy wracaliśmy do domu, wydawało mi się, że wysoka trzcina rosnąca ciasno po obu stronach drogi, z liśćmi lśniącymi w bladym świetle księżyca niemalże tańczy w wiejącej od morza bryzie. I gwiazdy! Nie pamiętałem, by kiedykolwiek były tak jasne! Zawsze kochałem przyrodę, lecz teraz wydawała mi się dziesięć razy piękniejsza niż kiedyś. Wówczas czciłem ciała niebieskie, lecz teraz widziałem je w innym świetle. Zostały one stworzone przez tego Boga, którego właśnie poznałem i upajałem się tym, podziwiając moc, artyzm i mądrość Stwórcy. Chciałem po prostu czcić Go nieustannie i mówić Mu, jak wdzięczny jestem za samo życie. Nie żałowałem już teraz, że przyszedłem na świat. Byłem szczęśliwy, że żyję - żyję na zawsze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byłem szczęśliwy, że żyję - żyję na zawsze! Zaprawdę zaprawdę powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy Temu który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem lecz przeszedł z śmierci do żywota\" ...powiedział Jezus. Jan. 5.24 ❤️ ❤️ ❤️ dla Ciebie Jezu!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze niedawno bałem się, że ktoś mnie zobaczy na tym spotkaniu, lecz teraz, kiedy Jezus przyszedł do mego serca, opuścił mnie cały strach. Nie mogłem zatrzymywać tak dobrej nowiny tylko dla siebie. Chciałem, żeby wszyscy poznali mojego Pana. (...) wrócił do domu(...) - Poprosiłem dziś wieczorem Jezusa, by zagościł w moim życiu! - zawołałem radośnie, patrząc kolejno w zdziwione twarze zebranych. - To jest wspaniałe. Nie potrafię wam powiedzieć, jak wiele On już dla mnie znaczy. Wiem, że uczynił mnie nowym człowiekiem. Zanim położyłem się spać, zniszczyłem moje ukryte zapasy papierosów. Nie miałem już na nie żadnej ochoty. Następnego dnia, wykorzystując pierwszą nadarzającą się okazję, przeprosiłem ciotkę Revati za sposób, w jaki ją często traktowałem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×