Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość noangel

PORONIENIE BIOCHEMICZNE - CIĄŻA BIOCHEMICZNA

Polecane posty

Gość kaka28
Niestety miałam, teraz właśnie przechodzę przez to szósty raz ,jest ciężko ale co mogę zrobić skoro wyniki badań mam ok i nie wiem co może być przyczyną, a miałam ich zleconych dużo . Jeszcze będę miała robione badania i będę szukać przyczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TOPKA
czesc dziewczyny:) musicie byc silne, nie pozostaje nic innego:) opowiem wam moja historie. jestem 2 lata po slubie.poniewaz nie mielismy z mezem od razu wlasnego M wiec mieszkalismy z rodzicami przez 10mcy dlatego odlozylismy swiadomie decyzje o potomstwie do momentu az sie wprowadzimy do siebie. jednak jakos tak dla przekory przestalismy sie zabezpieczac, jedynie "uwazalismy" w dni plodne...minelo 10 mcy, kupilismy mieszkanie i z automatu swiadomie postanowilismy sie starac o dziecko.(dziwilo mnie ze wczesniej nie wpadlismy...) mijal miesiac dwa trzy...to niby niedlugo ale dla nas to byla wiecznosc...niby zdrowi mlodzi a tu dziecka nie ma...w koncu zdruzgotana zalamana wyslalam meza na badanie nasienia, wyniki nie najgorsze ale okazalo sie ze ma bakterie i trzeba ja wyleczyc. po miesiecznej kuracji, z postanowieniem ze udamy sie do specjalisty kochalismy sie moze ze dwa razy w okresie dni plodnych a ja ciagle myslalam ile nas to bedzie kosztowac czasowo i finansowo. jednak pewne symptomy nie daly mi spokoju i w dniu @ w styczniu tego roku zrobilam bez przekonania test.2 krechy o malo nie powaliły mnie na ziemie. nie mowilam mezowie nie chcac robic zamieszania, chcialam ciaze najpierw potwierdzic u lekarza. wekkend byl "straszny" bo utrzymanie tego w tajemnicy bylo trudne.niestety 4 dni pozniej zaczelam w pracy plamic, maz po mnie przyjechal, powiedzialam mu,poplakal sie ze bedziemy miec dzidziusia, ale zaraz jego oczy zrobily sie wielkie jak grochy gdy uslyszal ze chyba ronię to dziecko. w szpitalu potraktowano mnie przedmiotowo:pani przesadza, to wczesna ciaza, tak sie czesto dzieje, trzeba czekac....te teksty byly dolujace. 2 dni na luteinie nie uchronily mnie od najgorszego-tydzien po zobaczeniu 2 kresek poroniłam. morze ciemnej krwi ze skrzepami + wielki ból brzucha byly powteirdzeniem mych obaw.Oczyscilam sie sama, potem ktos na forum wspomnial ze to ciaza biochemiczna. choc cieszylam sie nią tylko tydzien, bylam dumna jak paw, dla mnie to bylo cos wspanialego ze we mnie rozwija sie zycie.... lekarka kazala odczekac 3mce, potem dodala jeszcze 2 dla pewnosci.to mnie podłamało...nie wytrzymalam tyle juz w marcu zaczelam 1 starania ale bez napinki...nic. w kiwetniu juz bardziej swiadomie, mierzac tempke pilnowalam dni plodnych...bez przekonania dla potwierdzenia ze na pewno nie jestem w ciazy zrobilam test...2 krechy..plakalam ze szczescia. mezowi powiedzialam od razu. rodzicom tez. radosc wielka.3 tyg pozniej widzialam mojego Jasia Fasolkę na monitorze, lekarz mowil ze pieknie sie rozwija, mial/-a CAŁE 3 mm:) pekałam z dumy. niedlugo potem 5mm...FASOLEK rósł... w myslach juz widzialam rosnacy brzuszek. byl maj, czulam sie swietnie, ale ze w zyciu nigdy nie jest tak rożowo jakbysmy chcieli to okazalo sie ze moj tata mial udar, 2 tyg pozniej drugi...ale trzymalam sie dzielnie. wiedzialam ze musze i dla taty i dla siebie i mojego dziecka. niestety choroba taty postepowala, wyladowal w szpitalu na poczatku czerwca. u mnie byl 6 tydz ciazy, czulam sie swietnie. okazalo sie ze tata ma guzy w mozgu, rak zrobil przerzuty na pluca...wiedzialam jakto sie skonczy.."walczylam dalej z przeciwnosciami losu". wizyta u lekarza w 9 tyg rozbila mnie na kawałki..serduszko malenstwa przestalo bic, tydz pozniej wyrok ten sam - ciaza obumarla, lyżeczkowanie. nie musze mowic co czulam. wyladowalam w tym samym szpitalu co tata. tydzien oczekiwania na zabieg byl najgorszym i najdluzszym w moim zyciu, caly przeplakalam. mimo podania tabletek nie oczyscilam sie, dziecko wciaz bylo we mnie, trzymalo sie swojej mamusi. niestety musieli mnie wyłyzeczkowac.... skonczyly sie moje marzenia i plany. obdarta z resztek intymnosci wrocilam do domu by moc sie z tym wszystkim oswoic i pogodzic...nie pogodzilam sie do dzis...mijaly dni tygodnie, czulam sie lepiej, nadzieja powoli znow sie we mnie budzila. w miedzyczasie tata byl w domu, potem znow szpital, potem kolejny...tlumaczylam sobie ze moze tak mialo byc....moze lepiej....zrobilam badania....bylam zdrowa ale...okazalo sie ze mam niedoczynnosc tarczycy z podejrzeniem hashimoto. moj wynik to 6,04(lekarz stwierdzil ze to cud ze zaszlam w ogole w ciaze, a to daje nadzieje ze jesli sie podlecze i bede kontrolowac tarczyce to urodze zdrowe dziecko.)odżyłam. ale bylam wsciekla ze zaden lekarz wczesniej nie zbadal mi tarczycy, choc objawy ktore mialam lekcewazyli a wskazywaly jednoznacznie na niedoczynnosc. od miesiaca jem leki, za 3 tyg musze wykonac badania potwierdzajace poziom tarczycy+przeciwciala(to potwierdzi lub wykluczy hashimoto.) mimo wsyztsko mam nadzieje ogromna jak nie wiem co ze sie uda, tylko to trzyma mnie przy zyciu.inaczej bym zwariowala. tym bardziej ze tydzien temu zmarl moj tata...moja kolezanka(poznana w szpitalu, tez po obumarlej ciazy) pyta mnie jak ja to wszystko znosze, takie rzeczy w tak krotkim czasie. nie wiem. wiem ze musze byc mamą i to daje mi niewiarygodna sile i chec walki, wiem ze te wyniki beda dobre i wierze ze zajde w ciaze...nie zniose porazki 3 raz...stracilam dwie bliskie osoby: tatę i Adrianke(mialam termin na styczen), + 1 ciaze biochemiczna, ktora dla mnie i tak byla ciazą. nie moge sie juz doczekac konca pazdziernika by wykonac badania. mam nadzieje ze wsyztskim nam sie uda , bedziemy mamami i musimy wierzyc. duzo czytam o niedoczynnosci, to niby blaha rzecz, lekcewazona przez lekarzy a tak wazna dla ciązy. dlatego uczulam wszystkie moje znajome starajace sie o dziecko by w 1 kolejnoisci zbadaly tarczyce a nie dawaly sie naciagac na drogie badania- na to zawsze jest czas.!!trzymam za was kciuki dziewczyny.:) bedzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TOPKA
hej:) opowiem wam moja historie jestem 2 lata po slubie.poniewaz nie mielismy z mezem od razu wlanego M wiec mieszkalismy z rodzicami przez 10mcy dlatego odlozylismy swiadomie decyzje o potomstwie do momentu az sie wprowadzimy do siebie. jednak jakos tak dla przekory przestalismy sie zabezpieczac, jedynie "uwazalismy" w dni plodne...minelo 10 mcy, kupilismy mieszkanie i z automatu swiadomie postanowilismy sie starac o dziecko. mijal miesiac dwa trzy...to niby niedlugo ale dla nas to byla wiecznosc...niby zdrowi mlodzi a tu dziecka nie ma...w koncu zdruzgotana zalamana wyslalam meza na badanie nasienia, wyniki nie najgorsze ale okazalo sie ze ma bakkterie i trzeba ja wyleczyc. po miesiecznej kuracji, z postanowieniem ze udamy sie do specjalisty kochalismy sie moze ze dwa razy w okresie dni plodnych a ja ciagle myslalam ile nas to bedzie kosztowac czasowo i finansowo. jednak pewne symptomy nie daly mi spokoju i w dniu @ w styczniu tego roku zrobilam bez przekonania test.2 krechy o malo nie powaliły mnie na ziemie. nie mowilam mezowie nie chcac robic zamieszania, chcialam ciaze najpierw potwierdzic u lekarza. wekkend byl "straszny" bo utrzymanie tego w tajemnicy bylo trudne.niestety 4 dni pozniej zaczelam w pracy plamic, maz po mnie przyjechal, powiedzialam mu,poplakal sie ze bedziemy miec dzidziusia, ale zaraz jego oczy zrobily sie wielkie jak grochy gdy uslyszal ze chyba ronię to dziecko. w szpitalu potraktowano mnie przedmiotowo:pani przesadza, to wczesna ciaza, tak sie czesto dzieje, trzeba czekac....te teksty byly dolujace. 2 dni na luteinie nie uchronily mnie od najgorszego-tydzien po zobaczeniu 2 kresek porniłam. morze ciemnej krwi ze skrzepami + wielki ból brzucha byly powteirdzeniem mych obaw.Oczyscilam sie sama, potem ktos na forum wspomnial ze to ciaza biochemiczna. choc cieszylam sie nią tylko tydzien, bylam dumna jak paw, la mnie to bylo cos wspanialego ze we mnie rozwija sie zycie.... lekarka kazala odczekac 3mce, potem dodala jeszcze 2 dla pewnosci.to mnie podłamało...nie wytrzymalam tyle juz w marcu zaczelam 1 starania ale bez napinki...nic. w kiwetniu juz bardziej swiadomie, mierzac tempke pilnowalam dni plodnych...bez przekonania dla potwierdzenie ze na pewno nie jestem w ciazy zrobilam test...2 krechy..plakalam ze szczescia. mezowi powiedzialam od razu. rodzicom tez. radosc wielka.3 tyg pozniej widzialam mojego Jasia Fasolkę na monitorze, lekarz mowil ze pieknie sie rozwija, mial/-a CAŁĘ 3 mm:) pekałam z dumy. w myslach juz widzialam rosnacy brzuszek. byl maj, czulam sie swietnie, ale ze w zyciu nigdy nie jest tak rożowo jakbysmy chcieli to okazalo sie ze moj tata mial udar, 2 tyg pozniej drugi...ale trzymalam sie dzielnie. wiedzialam ze musze i dla taty i dla siebie i mojego dziecka. niestety choroba taty postepowala, wyladowal w szpitalu na poczatku czerwca u mnie byl 6 tydz ciazy, czulam sie swietnie. okazalo sie ze tata ma guzy w mozgu, rak zrobil przerzuty na pluca...wiedzialam jakto sie skonczy.."walczylam dalej z przeciwnosciami losu". wizyta u lekarza w 8 tyg robila mnie na kawałki..serduszko malenstwa przestalo bic, tydz pozniej wyrok ten sam - ciaza obumarla, lyżeczkowanie. nie musze mowic co czulam. wyladowalam w tym samym szpitalu co tata. tydzien oczekiwania na zabieg byl najgorszym i najdluzszym w moim zyciu, caly przeplakala. mimo podania tabletek nie oczyscilam sie, dziecko wciaz bylo we mnie, trzymalo sie swojej mamusi. niestety musieli mnie wyłyzeczkowac.... skonczyly sie moje marzenia i plany. obdarta z resztek intymnosci wrocilam do odmu by moc sie z tym wszystkim oswoic i pogodzic...nie pogodzilam sie do dzis...mijaly dni tygodnie, czulam sie lepiej, nadzieja powoli znow sie we mnie budzila. w miedzyczasie tata byl w domu, potem znow szpital, potem kolejny...tlumaczylam sobie ze moze tak mialo byc....moze lepiej....zrobilam badania....bylam zdrowa ale...okazalo sie ze mam niedoczynnosc tarczycy z podejrzeniem hashimoto. moj wynik to 6,04(lekarz stwierdzil ze to cud ze zaszlam w ogole w ciaze, a to daje nadzieje ze jesli sie podlecze i bede kontrolowac tarczyce to urodze zdrowe dziecko.)odżyłam. ale bylam wsciekla ze zaden lekarz wczesniej nie zbadal mi tarczycy, choc objawy ktore mialam lekcewazyli a wskazywaly jednoznacznie na niedoczynnosc. od miesiaca jem leki, za 3 tyg musze wykonac badania potwierdzajace poziom tarczycy+przeciwciala(to potwierdzi lub wykluczy hashimoto.) mimo wsyztsko mam nadzieje ogromna jak nie wiem co ze sie uda, tylko to trzyma mnie przy zyciu.inaczej bym zwariowala. tym bardziej ze tydzien temu zmarl moj tata...moja kolezanka(poznana w szpitalu, tez po obumarlej ciazy) pyta mnie jak ja to wszystko znosze, takie rzeczy w tak krotkim czasie. nie wiem. wiem ze musze byc mamą i to daje mi niewiarygodna sile i chec walki, wiem ze te wyniki beda dobre i wierze ze zajde w ciaze...nie zniose porazki 3 raz...stracilam dwie bliskie osoby: tatę i Adrianke(mialam termin na styczen), + 1 ciaze biochemiczna, ktora dla mnie i tak byla ciazą. nie moge sie juz doczekac konca pazdziernika by wykonac badania. mam nadzieje ze wsyztskim nam sie uda , bedziemy mamami i musimy wierzyc. duzo czytam o niedoczynnosci, to niby blaha rzecz, lekcewazona przez lekarzy a tak wazna dla ciązy. dlatego uczulam wszystkie moje znajome starajace sie o dziecko by w 1 kolejnoisci zbadaly tarczyce a nie dawaly sie naciagac na drogie badania- na to zawsze jest czas.!!trzymam za was kciuki dziewczyny.:) bedzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malina1985
Strasznie mi przykro, sporo się w ostatnim czasie wycierpiałaś :( Ja miałam ciążę biochemiczną w końcówce maja, oczyściło się samo...Od tamtej pory się staramy i nic :( Ale może kiedyś zobaczę te dwie kreseczki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TOPKA
malinko:) a robilas badania? jakie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malina1985
Tzn jakie badania? Już po tym wszystkim? Z krwi to jedynie miałam robioną beta do momentu, w którym nie spadła poniżej normy. I 2-3 tygodnie po wszystkim ( w połowie czerwca ) gin robił mi USG wewnętrzne, na podstawie którego stwierdził, że wszystko wróciło do normy i można dalej się starać. Dziewczyny powiedzcie mi jak to u was było, bo jeszcze nie czytałam całego wątku... Czy to normalne że po poronieniu przestawiły mi się totalnie cykle. Tj w tym sensie, że od czerwca nie mam absolutnie żadnych objawów zbliżającej się @. Nie mam bolesnych piersi, a wcześniej prawie w każdym cyklu... Podobnie z tym gęstym śluzem, który powinien pojawiać się przed @. Teraz np. kilka dni przed @ miałam straszne kłucie jakby w lewym jajniku, nie mogłam wdechu złapać. W następnych dniach już było delikatne, ale było cały czas. Wczoraj, w 31 dniu cyklu (mam zawsze ok 28-29 dniowe) dostałam brązowego plamienia, teraz już zaczyna się przeradzać w okres. Poza tym żadnych objawów niczego...(oczywiście głupia rozpaliłam sobie nadzieję, bo biegam do toalety caly czas, nawet w nocy, albo ciągle bym spała itp, ale to pewnie wmawiałam sobie :( ) Zaczęłam się martwić, że coś jest nie tak...W czwartek idę do gina i nie wiem, czy nie przełożyć na następny tydzień, jak się skończy @...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TOPKA
kochana malinko, mnie wlasnie w ten sam sposob potraktowano po utracie 1 ciazy - badanie krwi i nic wiecej... zrob koniecznie tarczyce. ja oprocz tego robila cytomegalie, mycoplasme, uroplasme, toksoplazmoze i cos tam jeszcze. no i tarczyce. nie daj sie zwiesc lekarzom ze czesto sie 1 ciaze roni.... rób badania, chocby na wlasna reke, prywatnie idz do lekarza i dzialaj, nie czkeaj bo szkoda czasu, nerwów a potem nie daj Boze płaczu.... nie zycze ci bys musiala przechodzic to co ja!!!!! gdyby mi ktos wczesniej powiedzial o tych badaniach na pewno bym je zrobila i moze nadal bylabnym w ciazy z Adrianką... mnie te badania troche kosztowal(prywatnie), 3 wirusowe 110 zł + toksoplazmoza TSH i cytomegalia 126 zł...to dla mnie duza kwota ale wiedzialam ze nie mam checi ani czasu czekac na wizyty u panstwowego gina ktory i tak mnie zbędzie i nie bedzie chcial dac na badania!!!! zrobilam je, wiem dzis na czym stoje i choc wracam do punktu wyjscia to przynajmniej mam nadzieje na powodzenie. do endokrynologa tez chodze prywatnie bop wizyta za pol roku na NFZ to przesada... odmawiam sobie ciuszka czy perfum ale wydaje na lekarza bo wiem ze musze byc mamą i dopnę swego. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TOPKA
a co do @ po poronieniu. ja po 1 poronieniu okres dostałam po 4 tygodniach (nawet nie calych) wiec szybko, byl w miare normalny , nieiwele sie roznil od innych, wszystkie @ pozniej regularne jak zawsze co 27-28 dni :) natomiast po utracie 2 ciazy(mialam lyzeczkowanie) na okres czekalam 6 tyg, byla ciemna krew jeszcze troche skrzepow, dosc bolesne, ale lekarz mowil ze tak moze byc. sa regularne jak wczesniej, ale inne-tzn kolor krwi jest inny i czasem jeszcze widze maly skrzep a to juz 3 @ po zabiegu...co do sluzu, kiedys nie mialam z nim problemow, ale jeszcze w zeszlym roku sie cos we mnie popsulo i tego typowego sluzu plodnego nie zauwazalam...zaczelam brac tabletki z cantagnusa :) i nie wiem czy to dzieki nim ale zaraz zaszłam w ciaze! spróbuj, dziewczyny na innym forum pisaly ze im pomogł:) ponoc poprawia jakos sluzu, rozrzedza go i plemnikom latwiej dotrzec do celu :) wiesz kazda z nas jest inna trudno wyrokowac przez internet dlatego w razie watpliwosci idz do DOBREGO lekarza, najlepiej prywatnego bo na NFZ cie oleją...ja dwa razy przezyłam strate i nie dopuszcze do 3 porazki :( jesli cie nie stac to idz na NFZ ale wybierz najlepszego, popros o skierowanie na badania!!!MUSI CI DAC< nie ma prawa odmowic. glownie zbadaj tarczyce!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malina1985
Ja muszę popatrzeć w swojej teczce jakie badania miałam robione a jakie nie. Póki co większość udało mi się wykonać państwowo. Lekarz, do którego trafiłam przypadkiem okazał się lekarzem zajmującym się leczeniem niepłodności i ogólnie specem od zachodzenia w ciążę. Chodziłam do niego i prywatnie i państwowo. Być może miałam TSH robioną przed tym wszystkim, nie pamiętam :( Wiem, że on dość szczegółowo mnie badał itp i nawet kombinował, żeby część badań których nie ma w standardzie na NFZ jednak zrobić, pomimo tego, że mógł mnie wysłać do siebie prywatnie. Cóż zobaczymy, co powie na najbliższej wizycie, mam dużo dużo pytań do niego, wtedy wiosną to byłam zielona całkiem w tych sprawach, dopiero zaczynaliśmy z mężem i był szok, że udało się za 1 razem a potem szok, że tak szybko się skończyło... Powtarzam sobie, że jak raz się udało to się uda następny... Życzę Tobie i nam wszystkich upragnionych dwóch kreseczek jak najszybciej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malina1985
Właśnie - jak już jesteś podpowiedz mi - czy ten CASTAGNUS to można brać normalnie bez konsultacji z lekarzem??? Jak to wygląda? Ja pierwszy raz na jakimś forum o nim przeczytałam, ale nie miałam jeszcze czasu wdawać się w szczegóły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TOPKA
nie pytalam zadnego lekarza, dziewczyny z innego forum zazywaly(tez po poronieniach albo z klopotami z zajsciem) i zaryzykowalam w listopadzie, potem w grudniu mielismy pauze od seksu bo maz leczyl bakterie, i kolo 28 grudnia mialam owulacje i sie udalo :) nie wiem czy to zasluga tabletek ale...:) poza tym nie zdazylam zbadac wlasciwosci leku bo za krotko go bralam, ale przynajmniej ze 3 dziewczyny z tamtego forum zaszly wiec to chyba nie zbieg okolicznosci :) idz do apteki popros o cantagnusa(nie pamietam jaka jest inna nazwa ) nie sa drogie, jedz 1 dziennie, ponoc do 3 mcy powinien sie sluz poprawic. ja je mialam w takim rozowym pudelku :) mam nadzieje ze pomoglam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TOPKA
ja dzis z doswiadczenia wiem ze trzeba duzo wiedziec idac do lekarza bo inaczej cie zbywają....gdybym wczesniej miala taka wiedze jak dzis to by mnie nie odprawili z kwitkiem...byc moze nie stracilabym tych ciaz szczeg drugiej...ale to takie gdybanie, teraz skupiam sie na tym by znow byc w ciazy :) czego i tobie zycze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malina1985
Pomogłaś, pomogłaś dzięki :) Wiesz jak jest, jak człowiek, nie interesował się tym wszystkim wcześniej, nie było takiej potrzeby to i nic nie wiedział... Teraz sytuacja się zmienilo, im więcej wiesz, tym lepiej. Zobaczę co mi powie lekarz, kupię tableteczki i działam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyny nie przeczytałam ca
kaka28-------> to koniecznie zmień endokrynologa, bo bzdury mówi:O jeśli chcesz zajść w ciążę, to musisz obniżyć TSH zwłaszcza, że tyle razy miałaś ciążę biochemiczną mogę napisać jak było u mnie: przed pierwszą ciążą miałam TSH 2,56, ale wtedy oczywiście nikt nie mówił o tym, że wynik dla kobiety w wieku rozrodczym powinien być 1 gdy zaczęliśmy starania zaszłam w ciążę od razu w pierwszym cyklu i od razu ciąża biochemiczna potem następny cykl starań i znowu zaszłam w ciążę i tym razem DONOSIŁAM ja bez problemu i urodziłam synka:) po tej ciąży tarczyca rozregulowała mi się całkowicie:O nie miałam o tym pojęcia i starałam się o kolejne dziecko podczas tych starań miałam 2 ciąże biochemiczne w 5 cyklu udało się zajść w ciążę moje samopoczucie było wtedy tragiczne, ledwo trzymałam się na nogach byłam taka zmęczona:O dobrze, że w końcu jeden lekarz polecił mi by sprawdzić tarczycę! to był juz 20 tc - oczywiście niedoczynność jak na dłoni:O miałam wtedy wynik TSH 4,6, a czułam się jak już wspominałam TRAGICZNIE:O do końca ciąży przyjmowałam euthyrox i dzień przed porodem miałam książkowe wyniki, bo znalazłam świetnego endokrynologa:) po tej ciąży mogłam odstawić leki i TSH miałam stabilne w okolicach 2, ale by zajść w kolejną ciążę nie ryzykowałam bez leków i na 2 miesiące przed rozpoczęciem starań brałam euthyrox zaczynając od dawki 25, a przypominam TSH miałam 2,02 znowu zaszłam w ciążę w pierwszym cyklu starań i bez problemu urodziłam kolejne dziecko:) oczywiście całą ciążę przyjmowałam euthyrox i też przed porodem brałam dawkę 88 i 75, a zaczynałam z TSH 2 na pewno uda Ci się urodzić dziecko tylko musisz znaleźć dobrego, DOUCZONEGO NA BIEŻĄCO endokrynologa;) ja mam szczęście, że takiego znalazłam:) powodzenia i nie daj się zbyć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TOPKA
do dziewczyny nie przeczytalam ca... masz racje, TSH musi byc na poziomie 1 - 1,5 aby bezpiecznie donosic i urodzic zdrowe dziecko :) tak wiec kaka zmien lekarza, 2,5 to za duzo, w ciaze mozesz zajsc(ja zaszlam przy 6,04) ale marne szanse ze ja donosisz!!! zbij tarczyce, ja tez jem euthyrox75 czuje sie o niebo lepiej, w styczniu przy pierwszej ciazy czulam sie FATALNIE...tak jak kolezanka nade mna- slaniałam sie , padalam na twarz, mialam gorączke, bole glowy, wzdecia, moglam caly dzien spac.... tak wiec idz do innego lekarza :) i powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniaaa3121989999
Hej dziewczyny dołanczam do was. byłam wczwartym tygodniu ciąży potwierdzone przez ginekologa cieszyłam się ogromnie. miałam przyjść za tydzień na wizytę by potwierdzić czy bliżniaki bo lekarz coś tam widział. Poszłam wczoraj a wszytsko znikło lekarz powiedział wczesne poronienie i że jest coś w macicy zę to moze byc zasniad groniasty ale nie jest pewny coś o wilkości dwoch centymentrow taki woreczek pokazywał mi na ekranie. Wczoraj cały dzień przepłakałam ;( ale martwi mnie to ze nie mialam zadnych plamien nic kompletnie a przy poronieniu przeciez występuje krwawienie. Co to możne znaczyć??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniaaa3121989999
Hej dziewczyny dołanczam do was. byłam wczwartym tygodniu ciąży potwierdzone przez ginekologa cieszyłam się ogromnie. miałam przyjść za tydzień na wizytę by potwierdzić czy bliżniaki bo lekarz coś tam widział. Poszłam wczoraj a wszytsko znikło lekarz powiedział wczesne poronienie i że jest coś w macicy zę to moze byc zasniad groniasty ale nie jest pewny coś o wilkości dwoch centymentrow taki woreczek pokazywał mi na ekranie. Wczoraj cały dzień przepłakałam ;( ale martwi mnie to ze nie mialam zadnych plamien nic kompletnie a przy poronieniu przeciez występuje krwawienie. Co to możne znaczyć??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TOPKA
a co ci powiedzial-kiedy kazał przyjsc na wizyte?co dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość moniaaa3121989999
w sumie to mało pamiętam bo byłam okropnie zamroczona. mowil ze jak w ciagu tygodnia nie wystapi krwawienia to mam przyjsc. i ze jak bedzie obfite krwawienie to mam na szpital jechac. powiedzial ze teraz miesiac trzeba odczekac i po miesiacu zaczac znowu leczenie bo ja mam pco i biore metformax.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malina1985
Kurczę - przykro mi bardzo :( twoje ciało się jeszcze nie oczyściło, dlatego nie masz krwawienia, jeśli go nie dostaniesz to pewnie będą w szpitalu to robić - nie wiem, tak myślę? Ja z kolei sprawdzałam wszystkie swoje badania z przed poronienia, TSH miałam robione, ale już półtora roku temu, czyli rok przed planowaniem ciąży i miałam wtedy na poziomie 1,6. Przypomniało mi się, że pewnie dlatego lekarz mi nie zlecił wiosną. Mam nadzieję, że na najbliższej wizycie da mi skierowanie, jak nie to zrobię we własnym zakresie. Pytanie - jak jest z wielkością progesteronu. Tego też nie miałam badanego - a chyba powinnam, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TOPKA
nie powiem ci malinko jak to z tym progesteronem bo tez mi go nie badali. a tsh mialas w miare dobre, mi lekarz mowil po zabiegu ze powinnam miec ja na poziomie 1-1,5 wiec nie bylo tak zle u ciebie. ale moglas miec cytomegalowirusa albo toksoplazmoze...zrob nowe badania, poltora roku to duzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malina1985
Nie, cytom. i toxo nie miałam na pewno, bo robiłam badania w maju i one były świeże... To TSH miałam robione 1,5 roku temu. Moja @ się rozkreciła, zastanawiam się tylko nadtym kłuciem które odczuwam codziennie w lewej dolnej stronie podbrzusza. Zaczęło się kilka dni przed planowym terminem @ na ostro, od tamtej pory kłuje codziennie (już prawie 2 tyg) ale delikatnie. Niecierpliwa jestem hehe nie mogę się doczekać tej czwartkowej wizyty u gina ale nie wiem czy jej nie przelożyć ze względu na krwawienie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaka28
Dzięki dziewczyny że się odezwałyście ja właśnie jestem jeszcze w trakcie 6 poronienia biochemicznego w niedzielę byłam w klinice w której się leczę robiłam badanie beta hcg i było 1850 a na usg brak ciąży,był to 3 tydzień od opóźnienia miesiączki w poniedziałek dostałam obfitego krwawienia ze skrzepami i mocnymi skurczami, pamiętam że po 3 poronieniu miałam tsh 0,994 ale też miałam ciąże biochemiczną, teraz tsh miałam 2,75, ft 4 13,78 i przeciwciała anty TPO< 0,8 i też się nie udało, zawsze w tym samym czasie od samego początku beta hcg słabo rosnie, w 30 dc testy nie wykrywają mi ciąży przy cyklach 29-30 dniowych dopiero w 37 dc pokazują bladą kreskę ,niewiem gdzie już mam szukać przyczyny, badania wychodzą w normie a trochę ich miałam ,czasami niemam już sił i niewiem gdzie szukać przyczyny. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TOPKA
rany kaka28 nie wiem co powiedziec...dziwne to. skad jestes? udaj sie do jakiegos specjalisty, niestety pewnie prywatniew bo panstwowo to Ci nie pomoga raczej:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malina1985
Ja też radziłabym Ci zmienić lekarza, bo muszą zbadać przyczynę, coś jest nie tak :( Mi gin powiedział, że jak raz to się może zdarzyć, ale więcej to trzeba już patrzeć co jest nie tak. A ja dziś jestem po wizycie, mam prowadzić obserwację śluzu (bo moze się coś zmieniło po poronieniu) i robić testy owulacyjne. A jak będzie pozytywny to 8 dni po pozytywie mam zrobić badanie na wys. progesteronu. :) także zaczynam działać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaka28
Już od dawna leczę się prywatnie chodzę od lekarza do lekarza, myślę nad wizytą u immunologa dr. Jerzak w Warszawie, czytałam że specjalizuję się w leczeniu poronień i ciąż biochemicznych, skoro poronienia mam zawsze w takim samym czasie to znaczy że coś się dzieje, może jakieś zaburzenia immunologiczne, organizm odrzuca ciążę nie wiem już co mam myśleć , w tym roku kończę 30 lat, a dziecka nadal niemam :(, ale ciągle mam nadzieję że wkońcu się uda, czego życzę wszystkim kobietom które pzez to przechodzą, musimy być silne. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaka28
Zapomniałam dodać że jestem z okolic Ostrołęki, teraz leczę się w klinice niepłodności w Białymstoku Artemida , ale i tak chcę skonsultować z immunologiem moje wyniki, czekam jeszcze na kariotypy badań genetycznych, na dniach powinnam mieć już wyniki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malina1985
kaka a u jakiego lekarza się leczysz w Artemidzie? Pytam, bo tam pracuje mój gin i koleżanka się tam leczyła. Ja jestem z Białegostoku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaka28
U dr. Domitrza , zaczęłam tam się leczyć miesiąc temu wtedy już byłam w ciąży ale o t

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malina1985
To akurat jego nie znam. Ja chodzę do dr Pierzyńskiego. Koleżanka chyba u Szamotowicza się leczyła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×