Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

blondynka1982

Prosze,przeczytajcie i doradzcie.Nie mam juz sily...

Polecane posty

Możesz go nie chcieć (ale tak naprawdę chcesz, dobrze wiesz o tym), ale i tak pójdziesz z nim do łożka, jak 2x2=4 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jagooo
wygladasz jak wiesniara ot co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chomikowa masz racje,pojde z nim do lozka.choc jest cepem i nim gardze,to pojde z nim do lozka,bo seks z nim jest super. jagooo,nigdy nie mieszkalam na wsi,urodzilam sie w miescie.co w moim wygladzie swiadczy o tym,ze wygladam jak wiesniara?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dddddd
jak znam zycie to twoj luby to jakis arabus lub inny ciapaty co nie jaye?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dddddd
co do wygladu powiem tylko nie dokazuj mila nie dokazuj przecierz nie jest z ciebie znowu taki cud chociarz jak wiesz nie wierze ze to twoje zdjecia btw wyglad by uszedl ale masz dusze 13-nasto latki na dodatek wielbicielki telenowelas po prostu zenua bijaca glupota

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
określenie że wyglada się jak wieśniara - już dawno nie znaczy ze ktoś pochodzi ze wsi... więc proszę tego nie mylić... ani nie ubliżać osobom ze wsi... najpierw: nienawidze go i juz wiem,ze nie chce go.zrozumialam ze to nie ma sensu taka walka z wiatrakami. Potem: 21:04 blondynka1982 chomikowa masz racje,pojde z nim do lozka.choc jest cepem i nim gardze,to pojde z nim do lozka,bo seks z nim jest super. jesli naprawdę ta historia nie jest zmyśleniem to lecz się dziewczyno bo sama sobie przeczysz... a nie dziw sie ze on nie traktuje cie powaznie... niby dlaczego by mial? posprzątasz, ugotujesz, sex za darmo... nic tylko korzystać... więc nadal mam nadzieję że to wszystko fikcja... bo jesli nie to... uff... czas na doktorka dla ciebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak sama siebie nie szanujesz - a nie szanujesz - to nie wymagaj od innych by ciebie szanowali...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myshkaaa..
Blondynko, przeczytalam caly topic. To przypomina jakis chory sen. I mam ochote pod koniec Cie sparafrazowac "nie mam juz sily'..podobnie jak wiekszosc komentujacych, widzac, co wyrabiasz. Bylam kiedys w toksycznym zwiazku, rozumiem, ze kobieta moze sie bardzo ponizyc dla mezczyzny, na ktorym jej zalezy. Ale bez przesady!! Jak mozesz wymagac,zeby on Cie szanowal, jesli sama siebie nie szanujesz? Jak mozesz z nim spac, bedac swiadoma, ze na prawo i lewo kreci z innymi? Nie brzydzi Cie to? Nie jestes z nim, wiec nie wymagaj, zeby tlumaczyl Ci sie kiedy i z kim wychodzi. Im dalej w to brniesz, tym bardziej sie pograzasz. I tym mniejsza masz szanse na to,zeby Cie szanowal. Posluchaj nas, komentujacych - wyjedz, zerwij z nim kontakt i idz na terapie. Inaczej bedzie coraz gorzej. Myslalas o tym, co by sie stalo, gdyby z tego 'spania' wyszla ciaza?? Pozdrawiam Cie i zycze duzo sily

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jest bardzo proste: jakby zaszła z nim w ciążę, to byłaby bardzo szczęśliwa - ok, rozumiem to, naprawdę. Ale facet powiedziałby zapewne, że to nie jego dziecko i wypiąłby dupę, wyrzucając ją z domu albo żądając aborcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfhfg
a ja ją rozumiem. Tzn. uważam że robi głupio i niedobrze (dla siebie), ale rozumiem co nia kieruje. Uzależnie, miłość, uwielbienie, nadzieja. Myslicie że ona jest szczęsliwa? Bo ja nie. Ona cierpi, ale uważa że będzie bardziej cierpieć bez niego. Ten cały seks i przytulanie - to są dla niej takie ochłapy uczucia które wygłodniała pożera i łapie się ich jak tonący brzytwy. Potem znów BUM - spada na ziemię. I znów płacze, by później ponownie się łudzić. Jak się tak zastanowię nad moimi znajomymi i sąsiadami... Jednej sąsiadki mąż bije ją i chleje - ona z nim wciąz jest. Drugiej tez pije - też z nim jest. Znajomej chłopak ją zdradza - dochodziły ją słuchy, ale nie odeszła. Moją przyjaciółkę chłopak traktuje niedobrze - tez z nim jest. Sama również przeszłam przez związek toksyczny, w którym facet mnie obrażał i doił z kasy - koniami mnie od niego nie odciągnęli. Mogli mnie tłuc po głowie i krzyczeć - odejdź! a ja i tak byłam z nim. Do czasu gdy SAMA nie dojrzałąm do tej decyzji, do czasu gdy PRZESTAŁAM go kochać. Więc prawda jest taka że wszedzie wokół są setki takich idiotek. Większość kobiet ma naturę cierpiętnicy, do tego dochodzi strach przed samotnością. Bez sensu jest obwinianie jej. Ona go kocha i nie zostawi go do czasu gdy uczucie się w niej samo nie wypali. A może zostanie z nim już zawsze, bo bilans wciąz będzie taki sam: lepiej cierpieć przy nim i mieć czasem chwile szczęścia, niż być samotną i ryczeć co wieczór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuuuuuuuuuuu
psychodeliczna baba blloondynka, schiza całkowita. Podaj namiary to będzie dużo innych chętnych na darmowy seks i sprzątanko w domku. I to jeszcze wykonywane oprzez nie kobietę tylko maszynę, suuuppppeeer

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuuuuuuuuuuu
a ten facet to wcalwe nie cham, dają to bierze, a co, ma myśleć i za głupią dupodajkę?? Przecież to babsko bez honoru, paskudne, durne. Jakby ją szanował to by ona go nie chciała, przecież to puste durne tylko wziąć i w łeb walić i patrzeć czy równo puchnie, a ona jeszcze się cieszyć będzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uuuuuuuuuuuuuuu
gorsze to niż zwierzę, bo i zwierzę boli i próbuje uciekać, a to jeszcze samo lezie. Tfu, takiej to i kijem 2 metrowym nie dotknąć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myshkaaa...
gfhghf i chomikowa-->> tez przeszlam przez toksyczny zwiazek. Tez ja rozumiem, bo ja potrafilam stac pod Jego domem 2 godziny, zeby patrzec co robi w pokoju i z kim jest. Postrafilam wstawac pol godziny wczesniej rano, albo spoznic sie na zajecia, zeby przejechac z Nim 5 minut autobusem. Tolerowalam to, ze mimo wieloletniej znajomosci nie poamietal o moich urodzinach, zyczeniach swiatecznych, juz o jakis walentynkach czy rocznicach nie wspominajac. Ze potrafil przytulajac mnie opowiadac bez mrugniecia okiem, jak fajnie zabawial sie ze swoja kolezanka kilka dni wczesniej, ale 'i tak ja jestem lepsza, wiec powinnam sie cieszyc'. Po zerwaniu tez wiele razy dochodzilo do zblizen, ktore oczywiscie interepretowalam jako objaw milosci ('na pewno cos do mnie czuje, tylko nie umie tego okazac'). I nie pomagaly trzezwe rady ani kolezanek, ani kolegow, ani rodzicow. Myslalam wrecz, ze oni sie wszysscy myla, on w rzeczywistosci jest wrazliwy i wspanialy, i to JA sprawie, ze sie zmieni.... Zaznaczam, ze nie mam zadnych problemow w domu, mam wspanialych rodzicow, zadnego alkoholizmu, rozwodow, dobry kontakt z rodzicami, wiec tym bardziej nie wiem, skad to sie wzielo. Moje chore uczucie trwalo ponad 10 lat. Otrzasnelam sie dopiero gdy po prostu - zakochalam sie w innym. (Tez beznadziejnym, jak sie potem okazalo, ale mniejsza z tym). W kilka godzin jakby ktos zresetowal mi umysl, nic juz do tamtego nie czulam!! Mozna sie uwolnic:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gfhfg
no jasne że można, ale ona sama musi do tego dojść. Nie zerwie z nim tylko dzięki światłym radom forumowiczek i koleżanek. Ja przez mój chory związek straciłam dumę, honor, bo wszyscy (łącznie z rodzicami) mieli mnie za idiotkę której nic nie pomoże. I tak samo jak autorka - raz zapowiadałam że koniec! że to chuj! a zaraz potem.. wystarczył mały jego gest i już byłam gotowa zaczynać wszystko od początku. A wstyd przed bliskimi jeszcze większy... A do mnie nie docierały ich rady. Musiałam SAMA tego doświadczyć i próbowac aż do bólu. Próbować i starać się aż do wypalenia. Nie do momentu gdy wydawało mi się że robię źle i powinnam to skończyć, ale do chwili całkowitej rezygnacji i ŚWIADOMOŚCI że już dalej NAPRAWDĘ nie chcę tego ciągnąć. Do końca mojej miłości do niewłaściwej osoby. Spierałabym się z tym czy ona potrzebuje terapii (ja, jak dziewczyna wyżej, mam normalną, kochaną rodzine, bez rozwodów i alkoholizmu, więc szukanie przyczyn w dzieciństwie jest pseudo-psychologicznymi bredniami), ja myslę że większośc kobiet jest takich i prawie każda chociaż raz przeszła przez obsesyjny związek z którego nie potrafiła się wyzwolić, a cała masa tkwi w takich związkach nadal. Nawet nie wiem czy to masochizm. Kobiety po prostu boją się być same. I bardzo czesto - kochają wspomnienie mężczyzny jakim był na początku, nie godząc się z tym jaki jest teraz. Moim zdaniem niech próbuje, niech się rozczarowuje. To jest jej potrzebne, żeby bezboleśnie i z całkowitą pewnością swojej decyzji odejść od niego. Jeśli teraz odejdzie - będzie cierpieć (bardziej niż gdy ma go obok), tęsknić. Niech te uczucia powoli się w niej wypalą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja bym chciała wiedzieć co się dalej wydarzy blondynko1982 trzymaj się i nieprzejmuj tą bandą niewyrozumiałych osób, miłość niestety może z ludzmi zrobić wszystko pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ytencja
bl, MIŁOŚĆ??? Ty to nazywasz miłością? Współczuję rozumku. I życzę ci takiej miłości, ja na szczeście mam inną, jestem szanowana, kochana i uwielbiana już 6 sty rok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ytencja
acha, i wcale nie jestem niewyrozumiała, jestem bardzo tolerancyjna i lubię pracować z ludźmi, pomagam im, ale ta dziewczyna tutaj to w tym momencie budzi we mnie tylko odrazę. Oczywiście zakładając, że to nie jest jakaś dziennikarka, szukająca dobrego materiału, czy coś w tym stylu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie zgodzę się, że terapia to pseudopsychologiczne brednie, pewne rzeczy nie biorą się z niczego Ja nadal tkwię w toksycznym związku i to, że nie widziałam faceta 2 miesiące, a zerwałam miesiąc temu, o niczym nie świadczy :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myshkaaaa...
yntencja__>> ale takie rzeczy, niestety się zdarzają. Może budzić to w Tobie odrazę, możesz się dziwić, ale wiele dziewczyn przechodzi podobne problemy, tylko się do tego nie przyznają. Na szczęście jest to uleczalne. Chomikowa-->> jak długo chodzisz na terapię? Naprawdę Ci pomaga? Moja koleżanka mająca problemy o z facetem i z rodzicami (choc w mniejszym stopniu) leczyła się chyba przez póltora roku u psychologa. Po każdej takiej 'sesji' była cała zaryczana, bo ryli po jej psychice i przeszłości niemiłosiernie. Ale mówi, że jej to wyjaśniło wiele rzeczy i przynajmniej WIE, czemu tak a nie inaczej na pewne sytuacje i ludzi reaguje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja w związku też jestem sznowana i kochana i tak samo ja sznuję i kocham ale z doświadczenia wiem że różne dziwne rzeczy spotykają tych którzy są bardzo zakochani moja koleżanka może nie ma tak beznadziejnej sytuacji ale z miłości do męża znosi wiele rzeczy i ja naprawdę rozumiem blondynkę bo ona właśnie też kocha swojego faceta dużo bardziej niż on ją o ile wogóle on coś do niej czuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ytencja - i mój rozumek jest w porządku ja też popieram forumowiczki z tym że powinna go juz dawno zostawic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już pisałam, że to moja trzecia terapia - każda w zasadzie była na \"co innego\", ale w sumie wszystkie poruszały to samo: relacje międzyrodzinne i związki. Dziwna sprawa, bo im więcej wiem, tym mam mniejsze poczucie, że mogę coś z tym zrobić. Może dlatego, że w pewnym momencie człowiek przestaje się oszukiwać... typu: no, może on wcale TAKI nie jest? Może mi się wydaje? Dupa: ja wiem, jaki on jest i że gdyby chciał być ze mną, to dawno wziąłby rozwód, bo zrobiłby to każdy normalny człowiek na jego miejscu... każdy NORMALNY.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem,jestem...zaraz wam wszystko opisze.i tak mi nie uwierzycie,powiecie,ze sobie historyjki domyslam,zeby bylo ciekawiej,ale kto chce niech wierzy,kto nie to nie. bzdur nie pisze.mam co robic. wrocilam do londynu w srode czyli przedwczoraj.spezilam dzien samotnie a okolo polnocy polozylam sie spac.on wrocil okolo 2.30 w nocy.byl czuly i kochany i oczywiscie zaczal mnie rozbierac i tym podobne girki... no i kit.obudzilismy sie rano,nadal byl mily.(czyli wczoraj) jeszcze przed poludniem poprosil mnie abym mu pozyczyla 200 funtow na jego nowa wize bo stara juz mu sie konczy.pozyczylam,bo zawsze mu pomagalam jak potrzebowal choc i tak mi wisi jeszcze 30 funtow o ktorych pewnie zapomnial.no wiec po tym jak dostal ode mnie te 200 funtow poszedl do banku i jak wrocil po godzinie,to juz taki potulny jak baranek nie byl. zaczelam mu gadac czy gdyby zapytal ktoras ze swoich kochanic,to tez by mu pomogly.on stwierdzil,ze tu w londynie zadnych nie ma.ah,no to zapytalam czy ta jego narzeczona z indii by mu pomogla,a on na to,ze tak,oczywiscie,ze tak.zapytalam go czemu wobec tego jej nie zapyta zeby mu kase wyslala,a on z glupawym usmieszkiem odpowiedzila,ze zanim kasa by doszla,to jego wiza juz dawno stracilaby waznosc czy cos w tym stylu i poszedl. szykowal sie do pracy.kiedy bral prysznic,przejrzalam mu telefon i zapisalam sobie numer do tej laski z indii.potem mu zaczelam krzyczec ze do niej zadzwonie,a on na to: i co,myslisz ze ona by ci uwierzyla?a ja mu na to,ze wysle jej emailem zdjecie ktore zrobilam telefonem jak razem spalismy.widzialam przerazenie w jego oczach,ale powiedzial ze prosze bardzo.zaczelam nalegac zeby mnie przeprosila i pozaluje tego co mi zrobil. on mnie lekko odpychal i krzyczal zebym go zostawila.w pewnej chwili popchnal mnie z calej sily tak,ze wylecialam z korytarza az na jego koniec,upadlam,poczulam bol w glowie.mowie wam,tak jeszcze nigdy nie fruwalam po mieszkaniu jak wczoraj dzieki niemu.stracilam przytomnosc. ocknelam sie jak jakis doktor wkladal mi cos do buzi do oddychania.wiedzialam,ze zadzwonil po emergency.przyjechali razem z policja.ambulans zabral mnie do szpitala,a jego policja aresztowala.jeszcze do ambulansu wszedl policjant i prosil zebym zlosyla zeznanie.zadawal mase pytan.a wiec opowiedzialam wszystko o tym chamie,moim oprawcy. potem okazalo sie ze do naszego domu przyszedl kolega,wracal z collegu,a nikogo nie bylo w domu,bo ja w ambulansie,a cham w radiowozie policyjnym (w kajdankach).zobaczylam kolega i wyszlam z ambulnsu zeby mu powiedziec co sie stalo.doctor zapytal czy on chce jechac ze mna.i tak ja i moj kolega pojechalismy razem do szpitala.rozebrali mnie tam,zrobili CT scan i x-ray glowy i szyi,bylam w specjalnym kolnierzu i tak bardzo scierplam w lezacej pozycji. ale kolega byl przy mnie cale 6 godzin.policjant dzwonil do mnie na komorke poinformowac,ze moj oprawca przyznal sie do winy,i ze nie chce rozprawy sadowej.po czym zapytano mnie czy wyrazam zgode zeby go wypuscic z aresztu,czy ma tam zostac i bedzie sprawa? odpowiedziala,zeby go wypuscili.ale ze mnie idiotka. po odebraniu moich wynikow i konsultacji z doktorem,okazalo sie,ze nie mam zadnego zlamania ani nic i moge isc do domu.dostalam mase srodkow uspokajajacych i przeciwbolowych i razem z kolega pojechalismy do tego domu....on tez juz wrocil z aresztu.nie odzywal sie do mnie.powiedzialam,ze nie bede tam spala.napisalam smsa kolezance ktora natychmiast do mnie zadzwonila i zaoferowala,abym przenocowala u niej.ale ja glupia debilka pomocy nie przyjelam.wyszlam za to z domu i chcialam byc sama,isc gdzies.kolega tak bardzo mnie zatrzymywal,blagal zebym zostala,ze moge w domu spac z nim i tak dalej. (w drodze wyjasnienia,w tym domu nie mieszkam tylko ja i moj oprawca,jest tam wiecvej pokoi i mamy wspollokatorow,ktorzy sa naszymi przyjaciolmi). ale ja poszlam sobie stamtad.wszyscy sie bali,ze sobie cos zrobie,albo ze zrobie zoc glupiego,ale nie zdolali mnie zatrzymac. wrocilam okolo 1 w nocy.wszyscy spali oprocz tego 18 letniego kolegi,ktory byl ze mna w szpitalu i z ktorym jestem bardzo blisko,choc jest 6 lat mlodszy ode mnie. okazalo sie,ze moj oprawca upil sie wodka i zasnal w innym pokoju.wszyscy spali.ja i moj kolega (bede go nazywac A) poszlismy do pokoju w ktorym zawsze spalam z R. rozmawialismy dosyc dlugo,przytulil mnie...wiedzialam,ze mu sie bardzo podobam,bo od samego poczatku tak na mnie patrzyl.............................................................................. ............................................................................ potem poszedl sie wykapac ja tez i kazde z nas poszlo w swoja strone.spalam u R. w pokoju. rano przebuzilam sie ale udawalam ze jeszcze spie.R. wszedl do pokoju i zabral mi z torebki portfel,wyszedl gdzies z nim a po chwili wrocil.myslal,ze spie i nic nie zczailam. ukradl mi kilka funtow swinia. potem wstalam,ubralam sie i poszlam z nim pogadac.zapytalam czemu zabral mi z torebki portfel,a on na to,ze nie zabral.mowie,ze widzialam,a on na to,ze przeciez ja tez mu dotykalam telefon,wiec jestesmy kwita. ale sie wkurzylam.nawet nie umial powiedziec czego szukal w moim portfelu.i zaprzeczal,ze zabral pieniadze. potem rozmawialismy bardzo powaznie o tym co sie stalo.przeprosil mnie i przyznal,ze nie mial zamiaru mnie skrzywdzic. idiota. potem wyszedl z tym mlodym A. do miasta a ja tez sie wystroilam i poszlam. mam wolne od pracy,musze odpoczywac,ale ide do kina z kumpela wkrotce. ot i tyle sie stalo. na pewno zaraz mnie wysmiejecie ze nie jestem czlowiekiem i od najgorszych,tak,tak,wiem...ale ja jestem chora normalnie.nie umiem sobie poradzic z zyciem. i wiem,ze potrzebuje terapii. ale trudno sie wydostac z tego kregu. prosze bardzo,mozecie wylewac swoje obelgi. gotowi...do startu? juz!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×