Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

minimonia

za tydzień pogrzeb mojego synka...

Polecane posty

Hej Minimonia! Jak się czujesz? Byłaś u psychologa już? Ściskam cię moooocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
byłam upsychologa tydzien temu, ale niespecjalnie mi babka pomogła. jakos dziwnie sie czułam, jedyne co mi powiedziała to ze jak bede miała mysli samobójcze ( a nie mam) to mam isc do psychiatry. nadal mi ciężko, chodzę i płaczę po kątach, śpię z jedyną zabawką mojego synka- to taka pluszowa pozytywka, puszczałam mu kołysankę jak był jeszcze w brzuchu, ostatni raz ta melodyjke puściłam mu na grobie, w dniu pogrzebu. teraz nie mam odwagi jej nakręcić, ale chociaz się poprzytulam. mój mąz wrocił do pracy więc zostałam sama ze swoimi myslami, a chyba nie jestem na to gotowa, ale siła wyższa- on musi pracowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minimonia- płacz - to przynosi ulgę. Trzymam za ciebie kciuki. Myslami jestem z tobą. A może spróbuj iść do innego psychologa, poszukaj jakiegos dobrego specjalisty, który ci pomoże. Nie każdy psycholog jest dobry w swoim fachu. Pisz jesli to ci przynosi ulgę. Wylewaj swój żal. Nie weim czy ci to pomoże ale spróbuj przywołać wszystkie dobre wspomnienia z okresu ciąży. Na pewno było ich dużo. Może to jest jakaś metoda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolinaxxxx
Strasznie mi przykro, trzymaj się kochana. Nie mam słów, żeby wyrazić jak Ci współczuję. Sama jestem matką. Polecam Ci forum, dla kobiety, które przeżyły to samo, może choć trochę Ci to pomoże: http://forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=16556

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
monika, ja wiem co ty teraz czujesz:( pustka i samotnosc z roznymi myslami:( z niespelnionymi marzeniami... psycholog niewiele pomoze, moze cos psychiatra przepisac na lepszy sen. rozmowa za to bardzo by pomogla. zawsze mozesz tu sie wyzalic, a na ile umiemy sprobujemy otrzec twoje lzy. tak jak wszyscy pisza, trzeba to niestety przejsc, pozniej juz bedziesz coraz silniejsza, choc nie raz na wiesc o tym, ze jakas matka zabija wlasne dziecko noz ci sie w kieszeni otworzy:O wazne jest to, ze sie nie poddajesz. nie wiem czemu, ale ciagle o tobie pamietam i czekam na jakas pozytywna wiadomosc:) wiadomo, na to potrzeba czasu, ale ja po dwoch cyklach zaszlam w kolejna ciaze i mimo problemow urodzilam mojego syneczka wiec wierze w to, ze wam tez sie to uda juz niedlugo. to nie jest zadne pocieszenie, ale ten maly czlowieczek w jakis sposob zapelni pustke w waszych sercach, choc strachu najecie sie co nie miara:) nawet nie wiesz jak chcialabym ci odebrac choc odrobine tego ciezaru, ktory teraz nosisz:( napisac cos, co przyniosloby ci choc w minimalnym stopniu ulge. prawda jest taka, ze o kamilku nigdy nie zapomnisz, wiele razy zaplaczesz na wspomnienie o nim, ale zycie musi toczyc sie dalej, ty musisz dojsc do siebie i wrocic do codziennosci. mysle ze juz i tak jest ci choc odrobine latwiej. placz, az zabraknie ci lez... boze, tak bardzo chcialabym ci pomoc, dodac sil, obejsc ten najtrudniejszy okres i nie jestem w stanie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz Aniola ktory bedzie o Ciebie dbal i wstawial sie za Ciebie... kogos kto zaznal milosci a nie dotknely go brudy naszego swiata... czystego jak lza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziekuję wam za wsparcie, pomagacie mi bardzo. justyna, piszesz ze po 2 cyklach zaszłaś w ciąze. czy to było po poronieniu? ja bardzo bym chciała znów byc w ciązy, wiem ze zadne następne dziecko nie zastąpi mi Kamilka, bo on ma juz swoje miejsce w moim sercu, ale marzę o tym zeby na świecie pojawił się jego braciszek lub siostrzyczka. panicznie boje się jednak tego, że gdyby znów coś poszło nie tak (tfu tfu) to po raz kolejny stanie nade mną jakaś głupia baba i powie mi ze \"mam co chciałam\" bo za szybko zaszłam w ciąże. wiec nie wiem sama ile mam czasu odczekać... po pierwszej stracie kazali 3 mce, odczekałam 5 a i tak usłyszałam ze Kamil umarł na moje własne zyczenie. to mnie bardzo boli, kobieta tym jednym zdaniem zrobiła ze mnie zabójczynię własnego dziecka... czekacie na jakieś dobre wieści ode mnie- mam teżtakie :) dostałam pracę na której mi zależało, do tej pory pracowałam jako opiekunka dziecięca ( zgodnie z moim zawodem i zamiłowaniem), ale teraz nie wyobrazałam sobie na razie pracy z maluszkami, wiadomo dlaczego :( w zasadzie nigdy nie robiłam nic innego, a potrzebuję pracy na kilka miesięcy,zanim nie zajdę w ciążę. no i udało się- szwagier otwiera nowe biuro, przyjął mnie na asystentkę. bardzo się cieszę, nauczę się czegoś nowego, wyjdę trochę \" do ludzi\", bo jak siedzę sama w domu to dostaję świra. a tak to przynajmniej bede miała jakieś zajęcie, i przymus makijażu oraz normalnego ubrania się, siedząc w domu nie wyłażę prawie z piżamy, nie mówiąc juz o malowaniu się. druga dobra wiadomość- dosłownie z ostatniej chwili- siostra zrobiła nam rezerwację na tydzien w przepięknym pensjonacie w górach, na słowacji... ogladałam wczesniej mnóstwo różnych hoteli i kwater, a jak zobaczyłam ten to stwierdziłam ze chce jechac tu albo wcale. no i udało się. jedziemy 10.02. mam nadzieję ze wróce w jednym kawałku, nigdyjeszcze nie byłam w górach i nie jeździłam na nartach. bardzo się cieszę na ten wyjazd. jedyne co mnie martwi to to, kto bedzie odwiedzał grób Kamilka, ja staram się być codziennie u niego, a jak wyjadę? wiem ze to tylko tydzien, wiekszość ludzi odwiedza groby bliskich raz w roku, ale ja najchetniej to bym tam chodziła nawet kilka razy dziennie, gdybym miała bliżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akilinka26
Wiem co czujesz minimoniu.Moje pierwsze dziecko stracilam w 8 tyg.Drugie w 5 tym miesiacu.Od tego czasu minely 3 lata a ja czuje jakby to bylo wczoraj.Bardzo boje sie kolejnej ciazy.Boje sie tego strachu ze znowu bedzie cos nie tak.Placze czesto.Jak widze kobiety w ciazy to serce mi rozrywa.Kilka kolezanek jest wlasnie w ciazy i kiedy opowiadaja o tym ja soe usmiecham daje dobre rady a potem w domu rycze.Sa dni dobre bez bolu ale jest ich niewiele.mam nadzieje ze kiedys bede miala sile na kolejna ciaze.Moze po urodzeniu dziecka bol minie albo chociaz troche sie zmniejszy.Mam przynajmniej taka nadzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość akilinka26
Raz czy dwa rozmawialam z psychologiem ale niewiele mi pomogl.Mam nerwice i wrzody na rzoladku bo ten bol wew niszczy mi zdrowie. Moze ty jestes silniejsza i szybciej sie podniesiesz po tej tragedii.Zycze ci sily i lacze sie z toba w bolu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak moniko, to bylo po zabiegu:( ale tez jak pojawily sie komplikacje to lekarka skwitowala ze za wczesnie, a mi sie po prostu jeden blizniak wchlanial. na szczescie dale juz bylo dobrze... wiesz slyszalam o kilku przypadkach, gdzie babki zaskakiwaly tak szybko i sama mysle sobie w ten sposob, ze przeciez kobiety rodza nawet w ciagu roku 2 dzieci (styczen-grudzien) znalam nawet takich "blizniakow". a przeciez po 9 mies. ciazy macica musi sie bardzie wysilic, zeby wrocic do normy... ale ci tego nie polecam:) ja w zasadzie zaliczylam wtedy wpadke:) chcialam odczekac conajmniej jeden cykl wiecej, te 3 miesiace. moja sugestia, to zmien lekarza, na kogos, kto sie toba zaopiekuje, przeciez sa jakies krazki czy cos takiego, co zaklada sie na szyjke, zeby sie nie rozszerzala. ciesze sie, ze jednak dzieje sie lepiej, wiesz, musisz powoli przywyknac do mysli, ze nie dasz rady codziennie byc na grobie u kamilka. wiem ze teraz ci z tym zle, ale jak pojawi sie jego rodzenstwo, sama z siebie zaczniesz sie tam zadziej pojawiac. daj sobie troche odpoczac:) zmiana otoczenia moze wyjsc ci tylko na dobre:) i nie pisz ze jest az tak zle. w koncu wychodzisz codziennie z domu, wiec jednak do czegos to zobowiazuje. zobacz, juz prawie miesiac minal, czas leci... trzymaj sie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Minimoniu Czekalam na maila od Ciebie, ale chyba się rozmyśliłas. Zastanawiasz się kiedy mogłabys ponownie zajść w ciążę. Ja po stracie Łukaszka zaszłam w ciążę w 5 cyklu po porodzie. Też straciłam z \"własnej winy\". O ile pamiętam, to straciłaś synka przez niewydolność szyjki macicy? Jesli tak, to musisz być bardzo ostrożna w kolejnej ciąży. Najlepiej znajdź gina, który będzie wrażliwy na tym punkcie i szybko założy Ci szew albo pessar na szyjkę. Najlepiej będzie gdy wtedy będziesz leżała. Mam koleżankę, która najpierw straciła dwie ciąże w pierwszych tygodniach, potem w 21 tc (ze wzgledu na szyjkę), za czwartym razem udało się! Leżała cały czas, od 18 tygodnia juz w szpitalu. Nie ruszała sie nawet z łóżka - potrzeby fizjologiczne załatwiała do basenu. Urodziła w 30 tc. Było bardzo ciężko, ale warto było. Zuzia jest cudowną dziewczynką. Pozdrawiam Cię cieplutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a czy..
ta twja kolezanka miala zalozony szew? mimo tego nie ruszala sie z lózka/?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety moja kolezanka nie miala szwu, nie zdazono go zalozyc bo zrobilo sie juz za duze rozwarcie i na dodatek zaczely saczyc sie wody. stad to lezenie w lozku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak to własnie jest z naszymi lekarzami... przecież jak kobieta straci dziecko z powodu niewydolności szyjki, to automatycznie ma skierowanie do załozenia szwu w następnej ciąży, bez względu na to czy szyjka się rozwiera czy nie. czytałam gdzies- nie pamietam gdzie o dziewczynie, która straciła dziecko w 24 tc, zaszła w kolejną ciąże i miała w ręku papier od lekarza na założenie szwu. poszła do szpitala, tam ją zbadali i stwierdzili ze wszystko jest w absolutnym porzadku, i nie trzeba szwu zakładac. po kilku tyg okazało się ze na zaszycie jest już za późno... straciła kolejne maleństwo. pepetti, przepraszam ze nie napisałam. chciałam cie spytać czy u ciebie przyczyną straty była niewydolna szyjka,ale poczytałam twojego bloga. teraz juz nie pamietam, ale to chyba nie była szyjka. za tydz mam wizytę u mojego gina, zobaczymy co powie. piszcie do mnie dziewczyny, jakos mi tak łatwiej troche jak mam z kim pogadac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Minimonia! Jak samopoczucie? Pisz proszę - wylewaj swój żal. Nawet jak nikt nie pisze. Jesli to ci pomaga to jak najbardziej. Pozdrawiam i ściskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość el-mir-ka
Przeczytałam twój temat i strasznie się spłakałam. W czerwcu straciłam moje cudowne bliźnięta. Byłam w 8 tc ale jestem pewna, ze to byli wspaniali chłopcy. Teraz jestem w 5 miesiącu i noszę pod sercem moją Kajunię. Strasznie się obawiam, bo znów są komplikacje. Mnie bardzo pomagało wyżalenie się w sieci i wiem na prawdę jak to boli. A najgorszymi słowami, które przeczytałam było - rozumiem - pisane przez dziewczyny, które nigdy tego nie przeszły. Przypuszczam, że Twój ból jest jeszcze większy - trzymałaś już swoje maleństwo w objęciach. Płaczę do tej pory, wczoraj miałyby się urodzić. Chodzę na cmentarz i stawiam znicze pod dużym krzyżem i tam nadal płaczę. I potrafię wypłakać się tylko mojemu mężowi. Przed otoczeniem zgrywam \"twardziela\" od pierwszego dnia, kiedy tylko się dowiedziałam, że moje dzieci nie żyją i muszą usunąć mi ciążę. Nie potrafiłam rozmawiać o tym z bliskimi. Na szczęście Ty też masz męża, który Cię wspiera. I choć mój ciągle mi powtarza, że ojciec nigdy tego nie zrozumie tak jak matka, to przytula mnie i pozwala mi się wypłakiwać od czasu do czasu. I nieprawdą jest, że czas leczy rany. Ja zawsze będę pamiętać, że nasza córeczka będzie naszym trzecim dzieckiem. A wizyta u psychologa raczej nie pomoże. Szczególnie kobiety potrafią być okrutne, słowa bolą dużo bardziej niż się wydaje. Więc myślę sobie - płacz!! A każda wylana łza niech przyniesie Ci ukojenie. Niech każda kropla płynie z myślą, że Twojemu Aniołkowi już jest dobrze, już nikt go nie skrzywdzi, i czeka na Ciebie gdzieś... Więc płacz - mnie to pomaga!! P. S. Proszę dziewczyny nie piszcie, że pójście do Kościoła jest jak balsam. W okolicach dnia, kiedy moje dzieciaczki umarły pojechaliśmy z mężem do Łagiewnik w intencji ciąży. Ksiądz nie dał mi rozgrzeszenia, bo byliśmy dwa miesiące przed ślubem, choć ciąża była planowana. Na dodatek odmówił im błogosławieństwa. W moich myślach to jego obwiniam za ich śmierć - może gdyby wtedy mnie pobłogosławił... :( :( :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elmirko, zobaczysz, jak tylko twoja coreczka sie urodzi bedzie ci lzej. trzymaj sie i prosze, nie zadreczaj, szczegolnie teraz!!! moniu, zdecydowaliscie sie na ten wyjazd??? czy juz lepiej sie z tym wszystkim czujesz??? wiem, ze ciezko ci tu wchodzic, ale napisz czasami choc kilka slow. ja ciagle mam nadzieje, ze jest u ciebie juz lepiej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dawno nie pisałam, ale powolutku dochodzę juz do siebie. na początku miesiąca miałam jakiś mega- kryzys, dowiedziałam sięwielu rzeczy- smierc mojego dziecka była wynikiem całego szeregu zaniedbań ze strony lekarzy :(. z tą świadomością jest mi bardzo ciężko, bo co innego jest myśleć ze tak po prostu musiało być, a co innego wiedziec ze wcale tak nie musiało być, a ta tragedia jest wynikiem olewania pacjentów przez naszą służbę zdrowia. złożyłam skargę na szpital u rzecznika praw pacjenta, dzis pojadę do szpitala i takie samo pismo muszę złozyć do dyrektora. jutro wyjeżdzam w góry, mam nadzieję złapać trochę energii do życia, bo po powrocie czeka mnie walka ze szpitalem. elmirko, przykro mi z powodu bliźniaków, ale nie zadręczaj sie... myśl o skarbie który nosisz pod sercem, teraz twoja córeczka jest najważniejsza, ona wynagrodzi ci ciężkie chwile które przeszłaś. nigdy oczywiście nie zapomnisz swoich bliźniąt, ale wiedz ze one czuwają nad tobą i swoją siostrą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minimoniu - niedawno trafiłam na twój topik - byłam wstrząsnieta bo sama jestem w okresie ciąży, kiedy ty straciłas swojego Aniołka... płakałam i niedowierzałam, że takie traktowanie mogło spotkać zrozpaczoną matkę... Nóż sie w kieszeni otwiera, naprawde... Dobrze zrobiłaś, że zgłosiłas problem gdzie trzeba - to co się stało było niedopuszczalne i aż strach pomyslec ile kobiet tak cierpi jak ty... Zycze Ci szczescia i pogody ducha...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość el-mir-ka
Wczoraj dostałam bóli przypominających skurcze. Na szczęście po interwencji lekarskiej wszystko jest w normie. Kochana od razu przypomniałam sobie Twoją historię i wtedy w obawie jadąc do lekarza jeszcze bardziej płakałam. Jestem w 21 tc. Podziwiam Cię za to, ze masz siłę walczyć z nimi. Twoje przeżycia powinien przeczytać każdy z nas, a wynik tej sprawy powinien znać każdy lekarz, żeby drugi raz taka sytuacja nie miała miejsca. Każdy ginekolog w Polsce widząc kobietę w ciąży powinien tak jak ja wczoraj przypomnieć sobie to co się stało z Twoim Maleństwem i wiedzieć, że jeśli okaże najmniejsze oznaki olewatorstwa zostanie pozbawiony prawa wykonywania zawodu - bo moim zdaniem wszyscy wtedy dyżurujący powinni dostać taki wyrok. Trzymaj się cieplutko i wyluzuj się troszkę w górach. Pozdrawiam gorąco

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madziaunia
Niech wam płacz ukojenie przyniesie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minimoniu co u Ciebie
? jak samopoczucie? jak wyjazd? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wróciłam. wyjazd ok, bawiłam się całkiem dobrze, chwilami zapominałam o swich problemach, ale z drugiej strony bardzo tęskniłam za grobem Kamilka, nie było nas u niego 9 dni.. strasznie długo. no ale juz jestem, odwiedziłam synka, zrobilismy z męzem porządek na grobie- wzystkie kwiaty juz padły, a nie ma jeszcze nagrobka, wiec nieszczegolnie to wygladało ostatnio. ale juz jest ok. niedługo bedziemy zamawiac jakis nagrobek, zupełnie nie wiem co zrobic. chcemy jak najjasniejszy kamien, ale to tylko moze być marmur. są piekne białe marmury, ale nie nadają się zupełnie na nagrobki- bardzo szybko się niszczą. z kolei granity nie są juz takie ładne, nie ma białych ani nawet jasnych. ot, problem :( nie chcemy ciemnego nagrobka dla naszego synka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moniu, moze cos jasno szarego??? swoja droga, chce babci zrobic napis na nagrobku i dziadkowi dokleic pare cyferek bo mu idioci poodrywali wiec bylabym wdzieczna, jakbys napisala ile takie rzeczy kosztuja(babcia i dziadek leza w jednej mogile). ciesze sie, ze wyjazd ci sie udal, zagladalam tu czekajac na jakis znak od ciebie. nie martw sie, ja wiem, ze wazniejsza dla zmarlych jest pamiec, jaka nosimy w sercu niz miejsce ich spoczynku. nie jestem wierzaca, ale uwazam, ze nawet gdyby istnial bog, nie wymagalby od nas modlow w miejscu kultu i nie potrzebowalby kaplanow... wazniejsze jest to, ze pamietamy. nabieraj sil, bo ja juz doczekac sie nie moge, jak napiszesz ktoregos dnia, ze masz juz swoje malenstwo, a z radoscia nie spiesz sie za bardzo, lepiej pochwalic sie pozniej niz zapeszac:) trzymam kciuki;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to straszne co tu przeczytałma
Moja ciocia w casie swojej młodosci porobniła dwojke dzieci (blizniaki) i jedno jej umarło po dwóch miesiacach zycia :(:(...a majac 70 lat opowiadała mi to ze łzami w oczach...moja cicia wychowywała mnie od kad sie urodziłam io to ja byłam jej wnuczka...od zawsze na własnie ta ciopcie mowie babcia wiem ze to pokrecone ale tak bardzo ja kocham i wiem co przezywała bo mimo ze mineło 50 lat nadal plakała...jest wspaniałam kobieta niesety po tych wszystich przezyciach majac juz teraz 80 lat :( jest w bardzo ciezkim stanie nerwowym opiekuje sie nia cały czas...nie wiem czemu to moie moze dlatego ze wtedy jest łatwiej jak sie to komus powie :( mooooze jest łatwiej wiem ze ten topik jest nie o opiece nad starszymi ludzmi który utracili "rozum" ale musiałam :(....przykro mi autoro łacze sie z toba w tym bolu i cierpieniu i pamietaj ze bog zabrał ci dziecko do sbie ale ci to wynagrodzi...:( musi:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marysia 30
witajcie.ja rowniez stracilam synka w tym samym dniu w ktorym go urodzilam.to co wtedy przezylam nie da sie opisac.ja wylam z bolu.wpadlam w ciezka depresje,odsunelam sie od meza i coreczki.zamknelam sie w swoim bolu i cierpieniu.a najgorsze dla mnie byly komentarze znajomych,ze jeszcze jestesmy mlodzi i na pewno bedziemy mieli dziecko.na szczescie opamietalam sie z pomoca najblizszych i psychologa.dziekuje Bogu,ze moj maz to wszystko wytrzymal.minelo 1.5 roku od smierci synka.nadal cierpie,bardzo tesknie i nie wiem,czy kiedykolwiek zdecyduje sie na kolejne malenstwo.pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
justynko, nie wiem ile kosztują takie literki, mówiła mi babka ale nie pamiętam. wiem ze je odradzała, bo u nas na cmentarzu strasznie kradną. widziałam juz kilka nagrobków na których zostały tylko dziurki po literach. praktyczniej jest wyryć napis w kamieniu- wtedy na pewno nie zginie. za kilka dni zajmę sie sprawą nagrobka dla synka, mogę popytac ile to kosztuje, ale nie wiem skąd jestec, a ceny w warszawie na pewno sa wyższe niż gdzieś indziej. marysiu, przykro mi z powodu twojej straty. ja mam dwojakie odczucia, pragnę dziecka jak niczego innego na swiecie, i chciałabym znów być w ciąży. a z drugiej strony zupełnie sobie tej kolejnej ciąży nie wyobrażam. straciłam zaufanie do lekarzy- wszystkich. a jesli znów coś pojdzie nie tak? juz nie mówie ze na dalszym etapie, ale na początku, tyle przecież jest tych poronien, tak wiele ciąż się konczy zanim się na dobre zacznie- tego się boję, tej cholernej loterii matki natury. trzeciej straty chyba bym juz nie zniosła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie dziewczyny, ale ja wam to z wlasnego doswiadczenia pisze, ze pozniej pojawia sie ten nastepca i czlowek juz tak nie cierpi. zreszta, co ja wiem, ja swojego maluszka nie widzialam, wy mialyscie to, hmm... szczescie??? jestem pewna ze to zupelnie inaczej. ale na prawde warto probowac:) nawet jak cos znowu pojdzie nie tak, to do skutku. matka mojego ex 4 razy poronila, moja tesciowa, nim urodzil sie maz 2 razy ok. 4 miesiaca, ale doczekaly sie swoich synow. na prawde warto jest walczyc. nawet gdyby mojemu syneczkowi cos teraz sie stalo(oby nie) to jestem wdzieczna za kazda sekunde z nim spedzona! i z przykroscia musze stwierdzic, ze kocham go mocniej od mojej coreczki:( ja tez kocham, ale na jego punkcie mam bzika, tzw. oczko w glowie mamusi. a coreczka jest tatusia:) monika, ja jestem ze szczecina, ceny podejrzewam porownywalne. mojemu dziadkowi tylko kilka cyferek z daty ukradli zeby wyszlo 666:O bo zmarl 9.12.1997. a babci chce tabliczke zamowic, dziadek juz ma taka z wierszykiem. takie cos ciezko bedzie im opchnac. a co do tekstow po czyms takim... mnie najbardziej uderzylo stwierdzenie mojej ciotki: \"nie ty pierwsza i nie ostatnia\" nie skomentowalam tego, szczegolnie ze widzialysmy sie przez 5 minut wtedy, a ja juz bylam w kolejnej ciazy. najgorsze to jest sie zalamac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minimoniu odezwij się
daj znać co u Ciebie:) jak się czujesz, jak żyjesz?:) pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×