Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

minimonia

za tydzień pogrzeb mojego synka...

Polecane posty

Gość nienajlepszy tata
jako obcemu jest mi strasznie przykro.nie wyobrazam sobie bolu,ktory czujesz.nie wiem czy faceci placza ale ja sie poryczalem ,zycze Tobie sily w cierpieniu i wiary w lepsze,szczesliwsze chwile;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myslałam ze juz tu nikt nie zagląda...u mnie lepiej troche- zaczęłam pracę, uczę się wielu nowych rzeczy- o kablach, przewodach i instalacjach elektrycznych- nawet ciekawe. w weekendy szukamy dla synka jakiegos ładnego nagrobka- bardzo nam zalezy na białym ( lub zblizonym do białego) kamieniu, niestety ciezko coś takiego znaleźć. ale moze się uda, projekt nagrobka juz zrobiłam, teraz tylko musi się pojawić materiał i wykonawca. postanowiłam też juz niedługo starac sie o rodzenstwo dla Kamilka... duuzo czytałam w necie na ten temat, i naprawdę nie ma znaczenia czy zajdzie się w ciążę 3 miesiące po porodzie czy rok- jednakowe szanse na jej utrzymanie. więc nie bede czekać, minęły już dwa miesiace, poczekam jeszcze miesiąc lub dwa i do dzieła... chyba ze mi się bardzo w pracy spodoba- wtedy być moze odłozymy plany dziecięce na kilka miesięcy. i nadal nie mam wyników ze szpitala- powinny być po 2 tyg od porodu, ale na razie cisza, i rzecznik do którego złożyłam skargę na szpital też milczy... jutro postaram się do niego zadzwonic. wyniki mi są potrzebne bo chcę się dokładnie przebadać przed kolejną ciążą, juz powinnam zaczynać badania...a szpital ma to w dupie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość echhhhhhhhhhhhhhhhh
minimonia 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minimonia, ja tu codziennie zaglądam i sprawdzam czy coś napisałaś. Cieszę się, że Twoje życie pomału wraca do normy i podziwiam za wytrwałość, bo ja już chyba nie miałabym siły na kolejne stresy z ciążą po tym co przeszłaś. Jak tylko coś będziesz wiedzieć to pisz, bo ja każdego dnia myślę o krzywdzie jaka Was spotkała i o tych sk****nach w szpitalu - bo inaczej nie da się ich nazwać. Trzymaj się cieplutko - buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
powoli rusza sprawa u rzecznika. 18. o3 zaczynają się przesłuchania w tej sprawie- najpierw lekarz ( lub lekarze- nie wiem) a ja pozniej. nie wiem jeszcze kiedy mnie poproszą, ale ważne ze coś w koncu zaczyna się dziać. jutro odbieram wyniki sekcji zwłok Kamilka, ale i tak wiem jaki jest ten wynik- mały był zdrowy...to wina tych skurwieli ze szpitala :( jutro też jedziemy z mężem do zarządcy cmentarza, musimy się dowiedziec kilku rzeczy na temat postawienia nagrobka- czy juz mozna, jakie wymiary itp. a wieczorem idę na pierwsze spotkanie grupy trapeutycznej- jak widac pracowity dzien jutro mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzymaj się Mimoniu! Jesteś bardzo dzielna. \"Mały był zdrowy\" - tak zapewne było chociaż urodził sie duzo za wcześcnie więc nie był jeszczie całkowicie zdolny do samodzielnego funkcjonowania jak donoszony noworodek. Nie zmienia to faktu, że zachowanie personelu było SKANDALICZNE!. Uratowanie dziecka byloby zapewnie trudne ale nie niemożliwe. Nie można by mieć prtensji gdyby próbowali ale się nie udało. Ale oni nie zrobili w tej sprawie NIC! Dobrze ze złożyłaś w tej sprawie skargę do rzecznika. Nawet jeśli nie przyniesie spodziewanego efektu w postaci kary dla winnych na drugi raz będą się bali i może dzięki Tobie inna matka nie przeżyje tego co Ty. Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę szybkiego powrotu do równowagi po tym tragicznym zdarzeniu. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M30-3city
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wynik taki jak przypuszczałam- wszystko w porządku, maluszek był zdrowy. ale jedna rzecz sprawiła ze opadła mi szczeka- wpisali w wyniku ze mały nie żył!!! tzn nie dosłownie- ale ma tą samą godzinę urodzin i śmierci- co sugeruje ze urodził się po prostu martwy. nie znalazłam w szpitalu lekarza który mógłby mi to wyjasnic, i nikt nie potrafił wskazac osoby odpowiedzialnej za ten wpis. myslicie ze to specjalnie zrobili? wyniki były juz po zlozeniu skargi do rzecznika, o czym szpital był poinformowany, wiec moze specjalnie wpisali ze Kamil nie zył, żeby uniknąc oskarzenia ze go nie ratowali? sama juz nie wiem co myslec...jutro zadzwonie do rzecznika i spytam czy mam dalej drążyć tą sprawę czy oni to wyjasnią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kurde no przegięcie
😠 nie odpuszczaj!!! skoro Twój synek żył 15 minut, to nikt nie ma prawa pisać, że było inaczej, a jeśli wpisali tę samą godzinę narodzin co śmierci, to rzeczywiście brzmi to tak jakby dziecko narodziło się już martwe:O jak tak można????:( Mam nadzieję, że uda Ci się udowodnić, że to ta banda jest winna... nie zrobili NIC by ratować Twoje dziecko i MUSZĄ ponieść za to karę!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marlut
sama jestem pielęgniarką i nie wyobrażam sobie olania pacjenta,a zwłaszcza rodzącego się człowieczka.chrzanić solidarność zawodową.NIE POPUSZCZAJ!!!!!!!!zyycia to kamilkowi nie wróci,ale niech winni poniosą karę.trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minimoniu! Przykre to co piszesz, ale nie odpuszaj. Ty wiesz że on żył!! Walcz o to!! Mam nadzieję że winni zostaną ukarani. Zasługuja na to! Przosze napisz jak postępuje sprawa u rzecznika!!! Powodzenia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Minimoniu, bardzo Ci współczuje, moja mama przeszła przez to samo, tyle że jej synek żył siedem dni, był zdrowy, a zmarł przez zaniedbanie w szpitalu, to były komunistyczne czasy i tak się zdarzało. Do tej pory, mając trzydziestkę na karku często nim myślę, że miałam starszego brata, którego całe życie pragnęłam. Raz jeszcze składam Ci wyrazy współczucia.Dobrze że masz męża który Cię wspiera.Mąż mojej mamy nie był jej wsparciem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minimoniu co u Ciebie
??? dawno nie odzywałaś się... pisz koniecznie, bo ciekawa jestem:) pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wyrazy wspułczucia
Trzymajcie się. I obyście już nigdy nie doświadczyły takiego żalu i straty:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
juz piszę co u mnie. wklejam wam to co pisałam na innym forum: dostałam list od dyrektora szpitala bielanskiego, i wkleję wam kilka kawałków. w nawiasie mój komentarz> (...)przeprowadzono szczegółowe postępowanie wyjaśniające (...) z wyjasnien wynika ze opisane przez panią wydarzenia nie znajdują potwierdzenia w dokumentacji medycznej oraz wyjasnieniach lekarzy ( to chyba logiczne ze nie powiedza ordynatorowi ze sobie olali pacjentke). Zespół lekarsko- pielęgniarski podjął się leczenia utrzymującego ciązę zgodnie z aktualnym stanem wiedzy ( no to gratuluje, bez sensu użyli KTG, nie potrafili rozpoznac skurczy ani zapalenia szyjki,postawili błędną diagnozę- bo jak się okazało wcale nie mam niewydolnej szyjki, ale o tym pozniej, mając wynik posiewu z kanału szyjki nie odczytali ze mam bakterie- chociaż było to jasno napisane- i w rezultacie nie podali mi leków). Wykonano niezbędne badania i włączono odpowiednie lecznie.( totalna bzdura). Z wyjasnien wynika ze była pani na bieżąco informowana o sytuacji ( nie mówie ze zupełnie o niczym mnie nie informowali, cos tam przeciez mi mówili czasami , ale to było na patologii ciązy, na ginekologii jak juz rodziłam to nikt mi nic nie mówił, ( nikogo przeciez nie było) no i zapomnieli mi powiedziec ze własnie rodzę i nie da sie juz tego zatrzymac.) Odpowiedzi na pani pytania były przekazywane taktownie i zyczliwie( zwłaszcza taktowne i zyczliwe było stwierdzenie ze synek zmarł z mojej winy, bo za szybko zaszłam w ciaze po poronieniu, i zebym nie rozpaczała bo mam co chciałam). Na sali chorych przebywał z panią maz( owszem przebywał, ale ja nie składałam skargi ze nikogo przy mnie nie było w dzien, tylko na to ze nikogo nie było przy porodzie- i nie chodziło mi bynajmniej o męza). to odpowiedz ze szpitala, wysłana jeszcze przed przesłuchaniami lekarzy u rzecznika. ciekawe co tam powiedzieli. ja kilka dni temu rozmawiałam z prawnikiem, był w szoku ze cos takiego wogole miało miejsce i powiedział ze powinnam to zgłosic do prokuratury, bo nie jest to jakies zwykłe zaniedbanie tylko zaniedbanie lekarza w wyniku którego zmarło dziecko, a to juz jest powazna sprawa. powiedział mi tez ze wczesniactwo nie jet przyczyną smierci( a tak mówili lekarze- zmarł bo był wczesniakiem) to tak samo jakby ktos powiedział- zmarł z powodu starości- nie ma tak, moze byc zatrzymanie akcji serca, cos tam w płucach np sie popsuje i nie mozna oddychac itp. zawsze jest jakas przyczyna zgonu. u Kamila też była, ale nie wiadomo jaka, na pewno jedną z przyczyn jego śmierci jest nieudzielenie mu najmniejszej chocby pomocy... i sama nie wiem co mam teraz zrobic... zgłaszac to do prokuratury czy nie? jak zgłoszę to oznacza to włóczenie sie po sądach, rozdrapywanie tego wszystkiego, a winny i tak nie zostanie ukarany, przeciez to lekarz... a z drugiej strony nie zgłaszac- to znaczy dac ciche pozwolenie na to zeby takie rzeczy nadal się działy, to pokazanie lekarzom ze są bezkarni, ze mogą sami decydowac o ludzkim zyciu, kogo ratują a kogo nie. straszny mętlik mam w głowie. no i ta ich błędna diagnoza... to tez moze byc tuszowanie całej sprawy. oni mi wpisali poporodzie ze to było z powodu niewydolnej szyjki. a to nieprawda. była wczoraj u dobrego ginekologa i potwierdził moje przypuszczenia- to nie szyjka zawiniła tylko te cholerne bakterie. a lekarze olali najpierw początkowe skurcze ( które własnie powstały przez tą bakterie) i odesłali mnie do domu, a potem olali sam wynik badania i nie podali mi leków zeby tą farnce zniszczyc. ale łatwiej wszystko zwalic na szyjke, bo wtedy faktycznie nie mogliby nic zrobic, a teraz mogli ale nie zrobili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a rzecznik nadal milczy. 18.03 były tam jakies przesłuchania lekarzy, ja miałam iść pożniej, ale na razie cisza, nikt mnie nie wzywa. jesli okaze się ze rzecznik tez olewa sprawę to postaram sie nagłosnic ta historie w mediach. do sądu nie mam po co isc, przeczytałam ostatnio statystyki- nie sa zachęcające. na 2000 zgłoszonych skarg na lekarzy odbylo się kilkadziesiąt spraw w sądzie lekarskim, z czego 17 spraw trafiło do sądu najwyższej instancji. z tych 17 spraw 16 lekarzy zostało ukaranych....upomnieniem ustnym (!) a eden dostał czasowy zakaz wykonywania zawodu. jeden na 2000!!!!! szok. w takiej sytuacji nie dziwie się lekarzom ze mają w dupie pacjentów- cokolwiek zrobia lub nie zrobia to i tak zadnej kary nie bedzie, nie boją się. ale co z przysięgą hipokratesa? puste słowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zadzwoniłam do rzecznika, przesłuchania jednak nie było, bo pani doktor się nie stawiła. ma byc jutro :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a wiesz już co to była za
bakteria??? to jakieś mało znane dziadostwo???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiem co to za bakteria. Enterococcus faecalis- normalnie bytuje w przewodzie poarmowym, u kazdego. kłopot pojawia sie wtedy gdy franca jakims cudem przedostanie sie do pochwy, i u mnie własnie przelazła :( i wywołała skurcze. a gamonie w szpitalu zrobili mi posiew na którym jest jasno napisane ze wyhodowano ta bakterię, ale mi powiedzieli ze wszystko jest w porzadku i nie podali mi zadnych leków na to. dlatego doszło do porodu. starali się wyhamowc skurcze nie usuwając przyczyny ich powstania :O, czyli bez sensu totalnie. ponadto po wyjsciu ze szpitala ponownie zrobiłam posiew i okazało sie ze jako gratis w szpitalu dostałam kolejną bakterię- streptococcus agalactiae (czy jakos tak) która jest mega niebezpieczna dla noworodkow- umiera ok 20% dzieci zarażonych tą bakterią przy porodzie. teraz jestem na antybiotykach i walczę z tym całym syfem. mam nadzieje ze leki okażą się skuteczne i bede mogła wkrótce starac się o rodzenstwo dla Kamilka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Takie rzeczy po prostu
czasem się zdarzają... Minimoniu, widzę, jak bardzo cierpisz z powodu śmierci synka. Ja pochodzę z rodziny lekarskiej i wiem jak bardzo ciężka jest to praca. Jak czasem człowiek opada z sił, czasem tez potrzebuje wytchnienia. Zastanawiam się w jak dużej skali ewentualna wygrana z lekarzami przyniesie Ci ulgę. Ludzie myślą, że lekarz jest Bogiem. Nieomylny, potrafi wstrzymywać życie... A tak nie jest. Życzę Ci aby winny śmierci Twego Dziecka poniósł karę, Ale pomyśl czasem też co czuje ta osoba po drugiej stronie. Nie sądzisz chyba, że ktokolwiek chciał jego śmierci. Lekarze, tak jak wszyscy wpadają czasem w rutynę. I zdarza się, że popełnią błąd. Któż ich nie popełnia. Niestety to na nich wisi największa odpowiedzialność. Odpowiedzialność, za ludzkie życie. I gdy stanie się jakaś tragedia, nikt nie dostrzega w lekarzu jego miłości, ciepła, życzliwości, dobroci jaką otacza innych pacjentów... Nikt nie zlicza duszyczek które uratował. Bo wtedy liczy się tylko ten jeden błąd. Moja mama popełniła błąd lekarski w wyniku którego zmarł starszy mężczyzna. Ale dalej jest moją mamusią a ja ją kocham. I nigdy nie powiedziałabym o niej, że jest złym lekarzem. Twój Synek nie cierpi, jest maleńkim Aniołkiem. Nie pogodziłaś się z jego śmiercią. Może na to jeszcze za wcześnie... Ale ciągła walka z lekarzami nie pomoże Ci w niczym.. Dziwi mnie tylko jedna rzecz, rodziłaś dziecko, twierdzisz, że żył 15 minut? I nikt w tym czasie się nie zjawił przy Tobie?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochana raz piszesz
ze pięć, raz że 10, raz że 15. Być może byłaś na tyle zmęczona, że nie pamiętasz. nie dziwię się. ja sobie nie wyobrażam, żebym ja leżała, rodziła i nie narobiła hałasu na tyle, żeby się zaraz ktoś zjawił. Nie wiem jak to możliwe, ale nie do końca ci wierzę, niestety. współczuję Ci natomiast bardzo tragedii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Takie rzeczy po prostu
Ja nie chce być nietaktowna, ale jakoś też nie wierzę, że rodziłaś sama... to wydaje sie niemozliwe. Chyba nie zakneblowałaś się aby nie wydać z siebie żadnego głosu. Ktoś musiał być przy Tobie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość I ciągle piszesz że mały był
Zdrowy... Skoro już od początku miałaś problemy z szyjką macicy, najprawdopodobniej dziecko zostało zakażone dlatego zmarło. Myślisz, że lekarzom łatwo jest uratować zakażonego noworodka? Najprościej zacząć wyzywać od skurwieli prawda?... Powinnaś się wyciszyć, pomyśleć o przyszłości, a tymczasem myślisz o nagłośnieniu sprawy w mediach. Kamila tym nie wskrzesisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nikogo nie zmuszam zeby mi wierzył- gdyby ktos mi opowiadał taką historię to tez pewnie bym trochę wątpiła. niestety, to prawda. rodziłam sama, lekarzy słyszałam za ścianą- noc sylwestrowa... nie kneblowałam sie i nie byłam cicho- dosłownie wyłam z bólu, jedna połozna przyszła mnie uciszyc i powiedziała ze dawniej kobieta podczas porodu zdązyła zobaczyc 3 wschody słonca, a teraz to wszystkie chcą isc na łatwizne i brac znieczulenie. i nie myslcie ze ja chce walczyc z lekarzami o jakies odszkodowanie- do niczego nie jest mi ono potrzebne, i oczywiscie zadna, nawet największa kara dla lekarza nie wróci mi synka. ale nie robiąc nic w tej sprawie bede sie zle czuła- jakby nie obchodziła mnie smierc mojego dziecka. Muszę to gdzies zgłosic, nagłosnic, nie bede dawała lekarzom cichego pozwolenia na takie olewanie pacjentów. a moze dzieki temu ktos się opamięta i uratuje to innego maluszka? nie miałabym pretensji do lekarzy gdyby chociaż spróbowali ratowac Kamila. wiem ze miał znikome szanse na to by zyć, ale nie mogę pogodzic się z tym ze nikt nawet nie próbował ratowac... z góry załozyli ze on umrze, ze nie jest w stanie oddychac samodzielnie, a przeciez te 15 min. oddychał, bez rurek i zadnych wspomagaczy. wyjasnienie do Takie rzeczy po prostu- synek nie umarł przy mnie. gdy go urodziłam to po 2-3 min połozna przyszła go odciąc i zabrała go. tego ile zył dowiedziałam sie od lekarzy i z aktów urodzenia i zgonu. do "kochana raz piszesz"- gdzie napisałam ze synek zył 5 lub 10 min? a to dlaczego rodziłam sama bedzie wyjasniał rzecznik, bo takie rzeczy nie mają prawa się zdarzyc. i wybaczcie- ale ja chyba lepiej zdaję sobie sprawę z tego czy dziecko było zdrowe czy chore. to ze miałam kłopoty z szyjka nijak ma się do zdrowia dziecka. kamilek był zdrowy - potwierdza to wynik sekcji. nadal uwazam ze ci lekarze którzy się mną zajmowali nie powinni wykonywac tego zawodu. zbyt duzo błedów popełnili- i nikt przy zdrowych zmysłach nie bedzie ich bronił. ich zaniedbania w tej sprawie są oczywiste, i jedynie inny lekarz stanie po ich stronie- w imię pieprzonej solidarności zawodowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a niedowiarkom i obroncom lekarzy polecam stronę www.dlaczego.org.pl jest tam wiele podobnych historii, kobiety piszą o tym jak były traktowane przez lekarzy w najgorszych chwilach swojego życia. szok. i poczytajcie jak wiele dzieci umiera z winy lekarzy, nie mówię juz nawet o wczesniaczkach, ale o zdrowych, donoszonych noworodkach :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To takie przykre...mam lzy w oczach...lekarze po to sa lekarzami zeby pomagac ludziom, wiadomo kazdy popelnia bledy, ale to bylo ewidentnym zaniedbaniem, bo impreza byla wazniejsza...brak slow!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość W jakim mieście rodziłaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj minimoniu- my znamy się z innego forum- bardzo przeżyłam smierć twojego synka - byłaś taką pełną nadziei kobietką. masz rcję jeśli czujesz potrzebę walcz- moim teściom też umarła córka- do dziś żałują, że tego nie wyjaśnili- do dziś wspominają, do dziś pytają dlaczego- mimo że upłynęło 35 lat. co do samego porodu- ja rodziłam syna w biały dzień- z komplikacjami- w najważniejszym momencie lekarz stwierdził, że idzie na przerwę obiadową a małemu zaczęło zanikać tętno- urodził się mocno przyduszony- te które nie rodziły albo miały szczęście mogą niewierzyć , że tak bywa z wieloma pacjentkami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×