Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość vegito

Dziewczyna mnie zostawiła, strasznie ją kocham i chce odzyskać

Polecane posty

Nosz ku*wa, ale jak słyszę, że ktoś bierze narkotyki aby zapomnieć o dziewczynie to aż mnie skręca... Tłumaczyłem ci Konradzie, że to nic a nic nie pomoże, jedynie popchnie siebie w jeszcze gorsze bagno... No chłopie, ale jeśli wpadniesz w bagno i szamotasz się w nim to o wiele szybciej ciebie te bagno pochłania, lepiej nic nie robić i po prostu być twardym... Dla mnie goście co biorą narkotyki to kompletne degeneraci !!! Wiesz co o tym sądzę i na branie narkotyków nie ma żadnego wytłumaczenia, czy to przez laskę, czy to w pracy nie wydalasz, ni chu*a nie ma żadnego przyzwolenia na branie narkotyków !!! Chłopie ja przeżyłem o wiele gorszą traumę niż ty i jakoś sobie poradziłem bez nich, więc ty także sobie poradzisz... Laski nie są tego warte aby przez nie, dla nich sobie życie psuć !!! Sorry, że tak ostro, ale nie raz trzeba porządnie wstrząsnąć człowiekiem aby coś zakumał ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem tak... Nie ma co się zadręczać jak odeszła/odszedł. Nie ma co myśleć o jakimkolwiek powrocie, bo w tej kwestii z góry i w 99,9% jesteśmy skazani na porażkę... Oni wracają tylko wtedy kiedy w kolejnym związku im nie wyjdzie i oczywiście do was coś czuli, bo jak im nie wyjdzie a do was stracili kompletnie uczucia to poszukają sobie kolejnych partnerów, bo wy już dla nich nie istniejecie... Mówię tu o krótkich związkach, w których partnerzy dokładnie siebie nie poznali, itp. Bo przy dłuższych związkach, tak jak u mnie kupa czasu, jest szansa, jeśli nie jest jeszcze za późno że odnowią znajomość... teraz tylko kwestia czy my będziemy chcieli tego ;] W większości wypadków jak obydwoje coś czuje do siebie to znów się schodzą ;) Ja osobiście znam kilka przypadków rozpadu długich związków i po przeżyciu, poznaniu innych partnerów wracali do siebie, ot prawdziwa miłość wszędzie znajdzie drogę ;) Więc nie ma co się rozczulać nad rozpadem związku, a tylko wyciągnąć daleko idące wnioski, wbić sobie do głowy w czym byliśmy dobrzy, a w czym źli i próbować dalej żyć, a nóż życie ułoży się tak, że ci którzy są sobie pisani to się odnajdą... To teraz pojechałem z wywodem ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Zraniony" Wiesz, może im się ułoży, bo wiesz, nieraz ludzie potrzebują kopa od życia, spróbowania czego innego aby się przekonać co tak na prawdę jest dla niej/niego ważne... Sorki, że tak ci piszę, bo z twojej perspektywy nie ciekawie to wygląda... Opowiem ci pewną historię, historię moje bliskiego znajomego jak to z nim było ;) tak więc: W styczniu kumpel do mnie dzwoni i się żali do mnie, a najlepsze jak zaczął te żalenie :) Bo zaczął od tego: "Cześć Luka, mam dla ciebie dobrą wiadomość" a ja o co chodzi, a on" dziewczyna mnie rzuciła" a ja do niego w czym to dla mnie dobra wiadomość i zaczął nawijać z dobre 30minut :) Dziewczyna go zostawiła, po roku pięknej znajomości, mówił jak to ja poznał, że to miłość od pierwszego wejrzenia, że ona zostawiła chłopaka, z którym była 3 lata i który ja kochał na zabój, ale zostawiła go dla mojego kumpla i zaczęli się spotykać, wszystko pięknie, cudownie, było widać to po nich, nie raz się nawet im zazdrościło tego uczucia ;P Nawet zamieszkali ze sobą po jakiś 8 miesiącach, planowali ślub, wspólne życie, itp. Aż tu nagle w styczniu dziewczyna oświadcza, że odchodzi, że przy nim zrozumiała, że jednak jej miłością jest ten były z kim była 3 lata, że przy nim to zrozumiała... Kumpel załamka i pognał babę w 3 d*py, teraz ją olewa totalnie... I odeszła, minęły dwa tygodnie, a ona już z byłym :) Czy im się uda ?? moim zdaniem tak ?? Bo to ona sama zrozumiała, że popełniła błąd i wróciła... Tak więc z twojej perspektywy czujesz się wykorzystany, kumpel czuje się tak samo, znienawidził ją za to, ale ja mu dąłem troszkę do myślenia, że jest z lekka samolubny, bo w końcu on odbił ją temu chłopakowi, więc rachunek wyrównany ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bo wiesz miłości tak jak energii nie zniszczysz !!! I takie rzeczy jak u ciebie i mojego kumpla się zdarzają... A co do tego, że jej nie odbiłeś jemu to tak samo mi mówił koleś co mi moją ukochaną niby nie odbił, że to wszystko od Niej zależy, że to jej decyzja... Ale tak nie jest, nigdy to nie jest decyzja jednej osoby !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz, jak ona znów zerwie z tamtym chłopakiem i znów za tobą będzie latać, to ja bym olał ją z każdej możliwej strony, bo jest kompletnie nie poważna i nie stała w uczuciach i na dobrą przyszłość niczego dobrego to nie wróży, takie skakanie z kwiatka na kwiatek ;) tak więc kompletnie bym już na twoim miejscu o niej zapomniał, tak jak mój kumpel zrobił, dla niego ona już nie istnieje, traktuje ją jak powietrze ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Całe Cierpienie ktore przezywalem znow powrocilo....znow ten okropny bol....;(;(;( pojechalem do tej babci...tej mojej bylej mialo nie byc w domu.miala byc w szkole...ale jednak byla...powiedzialem wszystko tej babci, ze narazie nie moge i w ogole...rozumie...powiedziala...pytala sie o powod rozstania...powiedzialem, ze nie chce juz do tego wracac...postanowilem wszystko jasno juz sobie wyjasnic z ta moja byla...dowiedziec sie calej prawdyy...czy mnie nie zdradzila i czy jest jeszcze cos o czym nie wiem....weszlem a tu szok...ona tak chamska i w gole...zaczela sie ze mnie nabijac...pytalem sie dlaczego zlamala wszystkie obietnice i przysiegi a ona, ze to tylko slowa i,ze mowila mi to co chcialem uslyszec.powiedziala,ze nie ma zadnych klamst i mnie nie zdradzila i, ze moge juz wyjsc...powiedzialem jej ,ze przywiozlem jej plyte z zdjeciami z wakacji w gdansku bo jej babcia chciala to powiedziala ze nie potrzebnie bo i tak te wakacje jej spierdolilem;(poczym postanowilem wyjsc z tego pokoju...powiedzialem jej ze nie bede rozmawial tak z chamska osoba, ze to ja powinienem byc chamski po tym jak mnie skrzywdzila,,,ale zatrzymala mnie...przeprosila za to wszystko,,,ja zaczalem mowic ,ze to mnie strasznie zniszczylo to, ze ona tak po tym wszystkim poszla do innego i powiedzialem jej jakie cierpienie przeszedlem;(az mi lzy polecialy no nie moglem wytrzymac....a ona nic.siedziala udawala ,ze tego sluucha...poczym przytulilem pocalowalem ja w policzek powiedzialem,ze ja bardzo kocham i zycze jej szczescia i wyszedlem...wracaajac samochodem cala droge ryczalem;(;(;(;(;(gdy wrocilem do domu napisalem jej sms-a czy jest jeszcze jaka kolwiek szansa bysmy sprubowali i wszystko sobie wybaczyc.napisala , ze nie;(;(i to dla mnie juz znow bol;(poczym napisalem jej ostatniego sms-a ,ze wporzadk,ze to jej decyzja i, ze ja bardzo kocham i zycze jej szczescia i itp.sms-a tego ukladalem chyba z 4 godziny;(;(;(;(;(;(;(;(;(Nie moglem przestac o niej myslec..w nocy sie budzilem nie moglem spac;(a dzis znow czuje sie tak strasznie okropnie tak jak wtedy gdy tak cierpialem;(;(;(znow nie wierze, ze moze byc lepiej;(;(;(te wszystkie wspomnienia,spedzone chwile,setki zdjec;(,rok czasu bycia;(;(ta swiadomosc ,ze juz nigdy nie bede mogl z nia przezyc cos tak pieknego;(;(;(to ,ze jestem dla niej juz nikim;(;(;(to, ze tak latwo o mnie zapomniala;(;(ah;(;(;(;(;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak już Ci mówiłem, jak i innym to ciągle powtarzam... Nie ma sensu błagać o uczucie, jak kobieta mówi, że NIE to NIE i należy to uszanować, do miłości nikt nikogo nie zmusi, tego muszą chcieć obydwoje, a to że jedne chce to nic nie da... nie popełniajcie moich błędów i nie błagajcie o uczucie, jak powiedziała, że nią ma szans to nie ma, czy to tak trudno zrozumieć ?? Kurcze, ja podniosłem się po tragicznym rozstaniu, po związku który trwał blisko 9lat, osoba którą kochałem jak nikogo wcześniej i była dla mnie najważniejszą osobą na świecie, nikt się nie liczył... Ale podniosłem się po tym, bo zrozumiałem, że użalanie się nad sobą czy też błaganie i płaszczenie się przed nią NIC NIE DA !! Że jak ktoś kocha to pozwala odejść ukochanej, niech będzie szczęśliwa z innym jak z nami nie była... Zerwałem kontakt z Byłą blisko dwa miesiące temu i z dnia na dzień jest co raz lepiej, tylko całkowity brak kontaktu z Byłą pozwoli nam szybciutko o niej zapomnieć, hmmm, nie zapomnieć ale stać się obojętnym na to uczucie ;) Nie mówię, że to aktualnie spływa po mnie jak po kaczce, mam dni słabości w których tęsknie za nią nie miłosiernie, wtedy kiedy przydała by mi się jej rada albo pomocna dłoń, ale szybko dochodzi do mnie, że teraz mogę tylko liczyć na samego siebie i tak trzeba ciągle myśleć... Mam nieraz totalną ochotę napisać do niej SMSa czy też zadzwonić i umówić się na kawę, pogadać jak za dobrych, starych czasów, ale wiem, że na to za wcześnie, że nie jestem pewny mojego zachowania na takim spotkaniu, dlatego szybciutko usuwam takie myśli z głowy... Koledzy/koleżanki, dajmy im spokój, dajmy im czas aby zatęsknili, jak nie zatęsknią to znaczy, że to co nas łączyło to nie było uczucie a tylko zwyczajne zauroczenie, które z biegiem czasu przeszło w przyzwyczajenie i takie rzeczy się dzieją na świecie ;) Dajmy czas, to jedyna, słuszna metoda działania ;) Pomyślcie sobie tak: Ze jak wrócą, to znaczy, że nas kochają i będzie to dowód tego uczucia ;) A do tej pory to żyjcie swoim życiem, pokazujcie każdemu, że jesteście twardzi i wyciągnęliście wnioski z rozstania, ja tak robię ;P Ave...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko jak się nauczyć bez niej żyć i normalnie Funkcjonować.? Wiem już, że jej nie ma i, że już nie wróci..Pokazała to juz wczoraj swoim zachowaniem...Po za tym ja już dla niej jestem nikim....juz zapomniala o mnie i jestem jej zupelnie obojetny....tylko dlaczego to wszystko musi tak bolec...Bo kochamy tak.?No coz....Ja nie mam zamiaru juz wiecej sie ponizac i pisac do niej ,albo nawet nie mam ochoty jej wiecej widziec...i tak juz zrobilem bardzo duzo...ale dla niej juz sa nie wazne moje starania coz...niech sobie zyje jak chce...kiedys moze role sie role sie odwroca i to ona kogos strasznie pokocha a ten ktos tak ja potraktuje i zrozumie jaki to bol i moze wtedy tak naprawde zrozumie jak mnie bardzo skrzywdzila...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety ale to trzeba przecierpieć... Dla osłody powiem ci, że krzywda zatacza kręgi i jest pewne, że jak ona będzie tak dalej postępować z chłopakami, to się na niej zemści i kiedyś ktoś ją zostawi w chamski sposób ;) A tak, to ciesz się, bo ty już to przechodzisz i będziesz o to od niej silniejszy, bo docenisz miłość, bo miłość można tylko docenić jak się poczuło uczucie straty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"malutka taka" Sądząc po twoich wpisach to jesteś młoda dziewczyną i moim zdaniem jak na swój wiek to strasznie mocno to przeżywasz... Ahh te młodzieńcze miłości, zauroczenia... Chociaż z drugiej strony, to ja też w swojej się zabujałem jak miałem lekko ponad 17 lat i kurcze ile czasu z nią byłem, w pewnym momencie człowiek się tak przyzwyczaja, że nawet nie pomyśli na chwile, że coś mogło się zmienić, niestety ale w miłości ciągle trzeba przeć do przodu, bo inaczej wpada rutyna, itp... Tak więc proponuje jakoś znieczulic się na to, wiadomo z dnia na dzień tego nie zrobisz, ale spróbuj się wewnętrznie zaprzeć i pokazać Mu, że jednak jesteś silna bez niego i lejesz na to co on robi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"malutka taka" Ja mam tak samo jak ty, także aby coś poczuć do drugiej osoby muszę ją dobrze poznać, bo nie lubię pakować uczuć w niesprawdzoną sprawę i tak mam ze wszystkim, zawsze myślę za i przeciw, aby tylko nie stracić... Twój przypadek jest trudny, bo ta sama klasa i to cholernie boli, dlatego ja zawsze miałem to wbite w głowie aby nie wiązać się z dziewczyną z bliskiego otoczenia, bo jakby coś nie wyszło to wiadomo co później jest... Moja była to także jedna z paczki naszych wspólnych znajomych i po zerwaniu niektóre przyjaźnie się tak samo skończyły jak mój związek, a nie które nabrały intensywności ;) ja mam to szczęście, że była mieszka paręnaście kilometrów ode mnie, wiec mam ten luksus, że jej nie widuję... U ciebie, to jedynie uzbroić się w mega cierpliwość i na dać się sprowokować... Pokaż, że to ciebie nie rusza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiadomo, serce nie sługa, coś o tym wiem ;) Poza tym co ci powyżej zaproponowałem to nie mam więcej pomysłów jak ci pomóc, no poza doraźnymi, typu zmiana klasy, itp. Ale to wiadomo, odpada, toć nie będziesz zmieniać klasy przez jakiegoś typa, to bez sensu... Najgorsze, że w przypadkach rozstania z partnerem to zasadniczo jesteśmy skazani na samotną walkę z tym, bo entuzjazm znajomych w kwestii pomagania wypala się z reguły w krótkim czasie, a potem to już każdy myśli, ze już dużo czasu miało się na wyjście z dołka i dają na wstrzymanie, w moim przypadku miało to miejsce po blisko 3 miesiącach i potem to już każdego drażnił temat rozstania, wiadomo, kto tego nie przeżył to nie wie co mówi i z takim osobnikiem lepiej nie dywagować, bo i tak to nic nie da ;) Swoją drogą to ten typ z którym byłaś, to ma tupet i wygląda mi na zwykłego cwaniaczka, bo po rozstaniu powinien być trochę bardziej wyrozumiały dla ciebie i zachować jakiś dystans, a to co robi teraz to zwykłe, szczeniackie zagrania, pod tzw. publiczkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Malutka.... malutka..zrob tak jak ja...powiedz mu cala prawde...powiedz jak przez to cierpisz i popros go o to by przy tobie nie obsciskiwal sie z inna...!!!!po czym odejdz..!!!!jezeli cie wysmieje lub zacznie sobie z tego co powiedzialas kpic tak jak moja bytla wsumie, to sama zobaczysz jakim on jest naprawde czlowiekiem.....musimy nauczyc jakos sie bez nich zyc nie ma wyjscia....Nam malutka to chyba tylko czas wyleczy razy i trwale wbicie sobie do glowy to jak nas zranili...to jak nas traktowali...musisz sobie cos wbic w glowe co moze ci przestac go kochac...ja sobie dzis wbijam juz tak od rana to, ze ona mnie bardzo ranila i zranila jeszcze gorzej tym w jaki sposob zakonczyla nasz zwiazek...i to,ze nie chcialbym byc znow traktowany i ranioony w przyszlosci...moze jest tam gdzies dziewczyna ktora naprawde mnie pokocha a ja ja i bedziemy szczesliwi juz zawsze bez zadnych scen...tobie tez tego zycze....mi wczoraj ten najgorszey stan ktory przezywalem najgorzej znow powrocil...i znow wszystko mnie opetalo i znow mam wrazenie, ze jestem w jakies klatce z ktorej nie ma juz wyjscia...a bylo juz ze mna naprawde dobrze...usmiechalem sie, mialem apetyt,chcialo mi sie zyc a czasami nawet wcale nie zalowalem , ze tak sie stalo....a teraz znow to wszystko mnie opetalo...od wczoraj nie mam apetytu,rano obudzilem sie chyba kolo 5 i juz nie moglem zasnac i metlik w glowie ,myslalem ze wybuchne.....spojrzalem sie w lustru i mowie boze ja nie chce znow tego przezywac;(....malutka....widzisz ja potrafilem znizyc sie naprawde nisko i wybaczyc wszystkie wyrzadzone mi krzywdy a nwet zmienic sie dla niej wbrew sobie by z nia byc bo ja kocham...ale nic juz z tego....nie moge jej zmusic do milosci...pozatym ewidetnie widac, ze jestem juz dla niej nikim...malutka poprostu trzeba jakos przez to przejsc...nic nie poradzisz...nie wazne jaka oni nam krzywde wyrzadzili my ich i tak kochalismy i teraz przez to cierpimy....przez to, ze kochalismy....mam nadzieje, ze starczy mi sily by znow pokonac ten ciezki stan i zaczac normalnie zyc...tobie tez tego malutka rzycze...3maj cie sie.!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie dziękuj ;) Jeszcze nie raz ci pomożemy, więc zachowaj na później podziękowania, no chyba, że już uciekasz z forum ?? ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich. Trafiłem na ten wątek przez google (sam nie wiem czego szukałem tak na prawdę). Przebrnąłem przez 8 stron dyskusji... I się poczułem trochę raźniej. Czułem się trochę "wyjątkowo" ze względu na moje cierpienie, ale widzę, że nie tylko ja mam takie problemy... Opowiem coś o tym co mi się przydarzyło. Poznałem swoją dziewczynę w liceum, chodziliśmy do tej samej klasy (tutaj podobieństwo do malutkiej), ale nie bałem się wtedy rozpadu naszego związku, świetnie się dogadywaliśmy. Byliśmy totalnym przeciwieństwem siebie - ona ekstrawertyczka w każdym calu, wszędzie jej pełno, ja natomiast introwertyk - trochę na boku, spokojny. Wszystko było, powiedziałbym, cudownie. Jakieś 3 miesiące temu mieliśmy mały 'kryzys'. Zaczęło się coś między nami psuć, co raz częściej nie zgadzaliśmy się ze sobą. Poprosiła mnie o chwilę odpoczynku ode mnie. Dałem jej to, o co prosiła. Po dwóch dniach stwierdziła, że jednak chce być ze mną. Aż do końca lutego wszystko było dobrze. Znowu zaczęła się mniej do mnie odzywać, przestała się cieszyć przy mnie. Widziałem jakie miała relacje z innymi znajomymi - wesoła, żartuje. Przy mnie była cały czas poważna. Postanowiłem z nią porozmawiać na temat i spróbować wykonać jakieś kroki w celu poprawy naszych stosunków. I zerwała ze mną. Powodem było 'nie czuję do Ciebie tego, co czułam na początku'. Jestem totalnie zrozpaczony. Kocham tą kobietę nad życie. Ostatnio się dowiedziałem, że jej znajomy z akademika co raz częściej się u niej w pokoju pojawia. Zaznaczę jeszcze fakt, że byłem cholernie przez niego zazdrosny jak byliśmy jeszcze razem. Obawiam się, że zerwała ze mną po to, żeby się związać właśnie z nim. Nie chodziło o to, że w jej sercu wypaliło się uczucie do mnie. Po prostu moje miejsce zajął ktoś inny. Teraz przeżywam szczególnie trudne chwile, jutro stuknęłoBY nam 3 latka razem... Przyznam się że historia Zranionego mnie trochę pocieszyła. Widzę się, tzn chciałbym się widzieć w roli tego 'byłego', do którego ona wróci... W zasadzie też nie wiem po co tutaj cokolwiek piszę ;P Nie szukam pocieszenia, bo wiem, że teraz nic nie jest w stanie mnie pocieszyć. Nie mam też żadnych pytań. Umówiłem się z nią na jutro na merytoryczną rozmowę, pytania zadam jej. Mam nadzieję, że będzie ze mną szczera i powie coś więcej niż 'zostańmy przyjaciółmi', które już słyszałem. Mimo wszystko dzięki wam, chociażby za samo przeczytanie tego, co mi leży na sercu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co nam potym jak i tak cierpimy i czujemy straszna pustke w sercu.....eh.ja juz nawet nie mam sily byc pisac to jak ze mna jeest...w ogole nie mam wiary w siebie...tak jakbym byl jakims nieudacznikiem i lajdakiem ktora zadna nie zechce albo znow tak potraktuje.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma co się stresować że już nikt nigdy nami się nie zainteresuje, pomyślcie inaczej: W końcu byli byli z wami, więc coś im w was zaimponowało, że zdecydowali się z wami związać, że jednak ma się to coś co przyciąga ludzi i na świecie jest kupa ludzi i na pewno znajdzie się jeszcze ta jedna/jeden która się nami zainteresuje tak jak nasza była/były... Moim zdaniem rozstania tylko wzmacniają naszą psychikę i jak ktoś już przecierpi chwile po rozstaniu to bankowo ma jakieś wnioski na przyszłość i kolejny związek już na pewno będzie lepszy bo budowany na doświadczeniu z poprzedniego związku ;)... Ave...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale juz nigdy nie bedziemy umieli tak zaufac....ja sie nigdy nie spodziewalem, ze ta moja byla moze mi zrobic takie cos po tym wszystkim co przeszlismy i po tysiacach zapewnieniach, ze ona taka nie jest, ze pojdzie do innego i w ogole....ale coz...zycie... zyje teraz jak zwierze na nic nie mam ochoty..nawet juz mnie nie ciagnie by to wszystko z siebie wyrzucic...wkoncu i tak czuje to co ostatnio...to cos jest nie do opisania..... ale za to uswiadomilem sobie, ze postapila bardzo egoistycznie wiecie czemu.?gdy zrywala zapytalem sie od kiedy ze soba zaczeli tak randkowac..tzn ona i ten jej obecny dla ktorego mnie zostawila....powiedziala, ze jakis miesiac albo troche wiecej..............a w wtedy byla jeszcze ze mna...lecz mi i tak pisala sms-y ze mnie bardzo kocha , ze jestem jej droga polowka ,pisala....ale piszac to wszystko mnie pisala tez pewnie jemu....(widzialem rozmowy na gg)....ej no o co w tym kurwa chodzi....!!!!!!!!!!!!tak sobie mysle, ze mi napisala sms-a z milymi slowkami a za 5 minut juz jemu.....tak sobie mysle, ze trzemala mnie na zapas...az nie bedzie pewna tamtego....wkoncu byla i mnie rzucila....po czym stalem sie dla niej juz bez uzyteczny.!!!!!!!!ale kurwa no jak tak mozna...!!!!!!!!!!przez miesiac czasu byllem pewnie tak stranie oklamywany..!!!!!pisala mi tylko puste slowa i ciagle robila nadzieje...!!!!!!!!!!eh.... ciagle mysle o tym jaki mi zadala bol tym wszystkim.......i to, ze teraz przez taka osobe trzeba tak cierpiec.... malutka tobie minie zobaczysz.ladna pododa zaczyna sie robic przy niej poprawi ci sie humor zobaczysz...staraj sie robic z tym wszystko co jest mozliwe by zapomniec bo wpadniesz w taki obled jak ja;(;(;(stracisz w ogole chec do zycia...ja popelnilem ogromny blad rozmawiajac z nia i znow patrzacna jej twarz...za wczesnie...i niestety znow koszmar powrocil...ale bynajmiej wiem jaka ona teraz jest...chamska i ma gdzies cierpienie innych...co mi zreszta sama powiedziala,ze trzeba o sobie myslec...ale coz stalo sie...3maj cie sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Kondzio950" Za mocno to przeżywasz !! Racja jesteś młody i nie masz jeszcze ułożonej psychiki, ja osobiście będąc o parę lat starszy od ciebie także nie mam mocnej psychiki ale jakoś się trzymam i z dnia nadzień jest mi lepiej, bo po prostu nie myślę o byłej i to co z nią przeżyłem... Wybaczyłem jej, że mnie zostawiła, kocham ją i pozwalam odejść jak przy mnie nie czuje się kochana... Pisałeś, że ta twoja ciebie miesiąc oszukiwała jak była z tobą, no chłopie jak ona była za słaba aby ci to powiedzieć to niestety tak zrobiła, moja mnie oszukiwała przez co najmniej pól roku, a jakoś nie rozpaczam... No chłopie, co raz bardziej przekonuje się, że to nie była miłość a tylko przyzwyczajenie, że ci po prostu przy niej było dobrze i teraz strasznie się czujesz, bo odebrano ci Ją "jak małemu dziecku zabawkę"... Zrozum, że żaleniem i rozczulaniem się nad sobą nic sobie nie pomożesz !! Wyciągnij wnioski z tego związku i wbij sobie je do głowy je, aby na przyszłość nie popełnić takich błędów... Po drugie tak jak ci już kiedyś wspominałem, to ta cała twoja Była to młoda dziewczyna, cholernie młoda i ja dobrze wiem, jak kobiety w jej wieku się zachowują, mylą nagminnie pojęcie miłości a zauroczenia, wiem to po mojej byłej, bo ja także poznałem jak była o rok młodsza od twojej i pamiętam jakie cyrki odwalała, ale jakoś ten wiek przeżyliśmy razem i duża w tym zasługa rozmów i ciągłego zainteresowania partnerem, ale niestety usiadłem na laurach, za bardzo dałem się ponieść innym sprawą i olałem miłość mojego życia... Ale niestety a życiu płaci się za błędy, kwestia tego aby za te błędy płacić jak najmniej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
malutka.... zapomniec ich nie zapomnimy, ale te uczucie jakim ja darze swoja byla a ty tego swojego, moze wkoncu wygasnie.I naprawde staną nam sie juz obojetni...trzeba jakos bez nich zyc coz...jakos przetrwac...Nie ma innego wyjscia...My ich juz w ogole nie obchodzimy...moze jakos przetrwamy...3maj sie tam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Łukasz za bardzo to przezywam mówisz.?A ty jak to przezywales.?Ile zrobiles pod wplywem emocji.?Ile sie poniezyles.?z Tego co wiem jakis miesiac czasu kontaktowales sie z nia i nie dopuszczales tego do wiadomosci.?ild miales mysli.?pamietasz....?Szpital.?....i nie mogles nic z tym zrobic...nie wierzyles, ze dziewczyna bedaca z toba 9 lat od ciebie odchodzi....nadodatek do innego....dla ciebie to byl ogromny bol...wkoncu doszles do wniosku, ze juz nic nie da sie zrobic...i dales jej spokoj...wywnioskowales z tego wnioski i zaczales jakos zyc...ale ile czasu musialo minac od rozstania co.?pisales, ze zalujesz ze tak zrobies, ze jezdziles do niej pisales ,prosiles by wrocila i w ogole...teraz tak mowisz...ale wtedy nie mogles tak poprostu odejsc...musiales sprubowac...tak jak sprubowalem ja...myslelismy, ze jak powiemy im jak nam zalezy to wruca a tu prosze..........Ty myslisz, ze ja chce tak to bardzo przezywac.???ze robie to specjalnie...????to siedzi w moim ciele tak jak dusza i nie chce wyjsc......pomimo tego jak barzo mnie skrzywdzila.....widze tez juz tez duzo przeciw w tym wszystkim ale jednak cos tam jeszcze do niej czuje......kazdy by chcial az tak tego bardzo nie przezywac...inni przezywaja bardzo inni miej.....jak ty to mowisz "taka kolei rzeczy"i tak musialo sie stac :):):)widzisz u ciebie to bylo 9 lat a u mnie tylko troche ponad rok a ile ja cierpien przez to przeszedlem to glowa mala.....przez taka jedna mala dziewczynke.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wybredna==
zauroczyla sie-bywa dla pocieszenia zauroczenie nie trwa dlugo dlatego jesli bedzie jej zalezalo wroci do ciebie tylko nie wiem czy warto wracac do takiej dziewczyny,ktora zerwala ,bo zauroczyla sie innym ot tak poprostu ona chyba cie az tak bardzo nie kocha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wybredna==
na utracona milosc najlepszy jest pocieszyciel lub pocieszycielka-to dziala,niezaleznie od tego ile sie bylo w zwiazku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wybredna==
ludzie nie dolujcie sie bylominelo,poco rozpamietywac i sie zameczac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak ale zauważ, że ja byłem z nią blisko 9lat, masę wspomnień, przeżyć, wszystkiego i wyszedłem z tego w niespełna dwa miesiące, mnie moja skrzywdziła nieporównywalnie mocniej niż twoja, bo jak możesz porównywać mnie do ciebie, kolego, to jest inna liga, mnie zdradzała pół roku, zostawiła dwa tygodnie przed oświadczynami, kupiony pierścionek, plany na przyszłość, ledwie co to przeżyłem, racja błagałem, ale to robi każdy który spotyka się z taką sytuacją, bo na początku to dla niego abstrakcja, u mnie ona trwała blisko 2 miesiące za nim się opamiętałem... Każdy, który kocha nad życie, dowiadując się, że ukochana ciebie zostawia dla innego wkracza w taki świat, że liczy się tylko to jak ją odzyskać i człowiek myśli egoistycznie i za wszelką cenę próbuje ja odzyskać, zrozumiałe jest, że nikt i nic nie przetłumaczy tej osobie, że nie warto walczyć, ale to są takie emocje, że nic nie dociera i poniżamy się, bo inaczej tego nie można nazwać... Ja nie wjeżdżam na ciebie tylko dlatego, że jestem w lepszej pozycji niż ty, bo już najgorsze za mną, ale staram się Ci uświadomić, abyś nie popełniał tych błędów co ja i szybciej z tego wyszedł niż ja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozmawiałem dzsiaj z moją byłą. Spędziliśmy na prawdę świetny czas, dawno nam się tak dobrze nie gadało. Do czasu jak zacząłem temat naszego związku... Popłakała się tak samo jak ja, może nawet bardziej. Próbowałem nie prosić, nie błagać. Spróbowałem wywołać w niej wyrzuty sumienia, zrobiłem nawet ładną prezentację z naszymi zdjęciami, dać jej do zrozumienia ile razem przeżyliśmy wspaniałych chwil. Niestety nie pomogło, rozkleiła się totalnie i powiedziała, że nie żałuje ani jednej chwili spędzonej ze mną. Po prostu już nie potrafi ze mną być... Tak jak czytam wasze historie, to widzę, że mieliście do czynienia z 'złymi' ludźmi. Obojętnymi na wasze cierpienia. Mi się chyba trafiło trochę gorzej. Ona zdaje sobie sprawę że mnie rani... I za każdym razem jak próbuję ją przekonać żeby do mnie wróciła, ja ją ranię... Jest mi z tym strasznie ciężko bo widzę że zależy(ało) jej na mnie, ale wiem, że nie będziemy mogli być już razem. Nie potrafię jej wyrzucić ze swojego życia. Nie potrafię pozdejmować zdjęć z półek (chociaż widziałem ona u siebie pozdejmowała...). Moje życie bez niej będzie takie samo jak półki bez zdjęć... całkiem puste. Postanowiłem uwierzyć w największy absurd jaki można przeżyć. Chcę mieć ją za przyjaciółkę. Albo chociaż koleżankę. Za każdym razem jak widzę że się do mnie uśmiecha jest to jak lek na moje serce. Niestety za chwile znowu zaczyna boleć. Choć będzie to najtrudniejsza rzecz w moim życiu, postaram się pokazać jej, że jestem silny. Potrafię żyć bez niej. Może jeszcze kiedyś zmądrzeje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"grzechoo" Jakbym czytał o mojej byłej ;) Dokładnie reprezentuje takie same stanowisko, nie żałuje ani jednej chwili spędzonej przy mnie, ze mną, ale jej serce wybrało innego i nie potrafi ze mną być... No cóż, czasami trzeba przełknąć gorzką pigułkę i jakoś żyć dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Luka888 - wolałbym jakiś cyjanek teraz... ;p Najgorsze jest to, że nie była tylko moją dziewczyną, ale faktycznie najlepszą przyjaciółką. I niestety grono moich przyjaciół zawężyłem tylko do niej. Teraz nawet nie mam do kogo gęby otworzyć... To jest jakiś koszmar. 'Wczoraj' moje życie było pełne jej osoby, 'dzisiaj' nie ma nawet jej cienia. Nie rozumiem zrywania. Nie potrafiłbym nigdy czegoś takiego komuś zrobić, chyba że faktycznie będąc 'razem' było by tak źle, że nie widać było by różnicy między 'razem' a 'osobno'. Ale wtedy jest to bardziej łagodne, ponieważ nie ma tego kontrastu... Jeden wielki bezsens

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem kolego co czujesz, ja postąpiłem identycznie, dla mnie moja Była była jedyną, prawdziwą przyjaciółką, najlepszym przyjacielem, także dla niej olałem resztę moich znajomych, dla mnie liczyła się tylko ona i nic poza tym... Ale jak widać my nie byliśmy dla nich tymi jedynymi przyjaciółmi, bo znalazły sobie innych, no cóż widocznie nie było nam pisane bycie razem, może to tylko była lekcja przed prawdziwym życiem i prawdziwą miłością, a może to była nasza jedyna miłość, która nie powtórzy nam się już do śmierci... Kto to wie ;) Nic, nie ma co, trzeba żyć dalej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a czy jeszcze jedy kolwiek bedziemy miec ta prawdziwa milosc...?????tylko tak mowicie i to tylko slowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×