Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość laguna55

mam 30 lat i jestem wdową!prędzej bym sie diabła spodziewała

Polecane posty

Błedy nie są najwazniejsze , pisząc pod wplywem uczuc robię masę literowek gdy słowa tłoczą się by pokonac barierę klawiatury mimo braku utrudnień ze strony fizycznej , nie wracam do nich natychmiast nie pozwalają na to kolejne niecierpliwe mysli , które wydaja sie byc w chwili pisania niezwykle ważne , a mimo to nie potrafiące oddać wszystkiego a szczególne tęsknoty , z czasem tez bywa różnie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pusto to dzis , życie z obowiązkami upomniało się o swoje prawa . A ja chyba naprawdę trochę uzalezniłem się od Waszego towarzystwa. Teraz tylko kilka godzin snu i znów poranny szturm tęsknoty , smutku , poczucia winy . Nigdy nie mialem sklonnosci do samoudręczania , ale gdy dzis przed świtem obudziłem się w podlym nastroju pomyslałem , być może tak jest lepiej , może tylko tak potrafię ją wspominać , jesli bedę starał się zbyt silnie z tym walczyć zabiję naszą miłość , zostanie tylko pustka której nie bedę w stanie wypelnić nigdy żadnymi uczuciami , może lepiej pozwolić by by tesknota wypalila ślad , by być z niego dumnym przed własnym sumieniem , by ta blizna w sercu była dla mnie śladem że udało się zrealizować najwieksze marzenie młodosci znależć kobietę która zechce być przeze mnie kochana , będzie potrafiła pokochać mnie tak bardzo i nie zmienić zdania przez tyle lat ,jak bardzo chciałbym by było ich więcej. Może dzięki temu poczuję się czlowiekiem spełnionym i spokojnie dokończę realizacje jej marzeń nie zawodząc dzieci ,nie oczekujac od zycia zbyt wiele bo największą nagrodę Jej miłosc odbierałem codziennie przez wiele lat , nie wiem może jutro to co dziś napisałem wyda mi się znów niewystarczającym pomyslem na resztę mojego zycia, nie nowego życia a własnie resztę.Czasem spacerując po miescie widywalismy starsze pary prowadzące sie za ręce patrzace sobie w oczy jak nastolatkowie ,nie zdarzało się to często , pytała wtedy ,, też będziesz dla mnie taki za 30 lat '' jak bardzo żałuję że nigdy nie będę mógl jej tego udowodnić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
forum trochę uzależnia ale proszę się starać nie siedzieć tu zbyt długo bo to takie troche krzywe zwierciadło. A widział Pan film "między piekłem a niebem"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksama
farmer Nie wiem czy Twoje podejście do dalszego życia jest słuszne, zadręczając siebie zadręczysz dzieci, wiem coś na temat wielkiej miłości przeżyłam z mężem 25 lat mieliśmy uczcić to wyjazdem do Paryża ale mąż się rozchorował . Córka powiedziała mi ostatnio że ma dość takiego domu gdzie jest ciągle smutek, bardzo mało się śmieję, Trzeba to zmienić, bo nasi bliscy nie chcieli by żebyśmy zadręczali się i w smutku żyli, Jak patrzą na nas smutnych, to im jest przykro że my cierpimy, uwierz mi. Z mężem rozmawiałam o śmierci i on mi to powiedział . Staram się w pracy funkcjonować normalnie w domy też, ale wieczory są tragiczne, nie chce mi się nic, płacze i płacze to już dziś 4 miesiące. Myślę że to z czasem przejdzie ale tęsknota zostanie, moja ciocia powiedziała mi że ona za wujkiem ponad rok bardzo tęskniła i wszędzie go widziała, teraz nauczyła się żyć bez niego, wcale nie znaczy że go nie kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
farmer czytajac Twoje wpisy widac, ze tesknota, bol i milosc rozrywa Ci serce. oczywiscie wiem ze to marne pocieszenie, ale dobrze jest miec swiadomosc, ze nie jestes sam na swiecie w tej sytuacji. oczywiscie nie chodzi o to, zeby sie cieszyc z cudzego nieszczescia, ale o takie poczucie solidarnosci. i znowu przyszla mi do glowy mysl, ze gdyby nie komputer to nie wiem...... zawsze bylam osoba, ktora doceniala wszystko, co dostaje od zycia, i takie podziekowanie.......... to, co inni uwazaja za normalne, ja naprawde docenialam. to az smieszne, ale mam np na mysli ze majac teraz malenstwo mowilam jaka to wygoda w tych czasach pieluszki jednorazowe, chusteczki do mycia. wyobrazalam sobie jeszcze kilkanascie lat temu nie bylo tych luksusow. tzn moze byly, ale jak 11 lat temu urodzilam pierwszego syna to pampersy byly dla mnie luksusem, po prostu byly za drogie. i chociaz zycie mnie nie oszczedzalo, bo mielismy ciezko z kasa, to ja i tak sie cieszylam z tego co mam. docenialam to, ze patrzac na ten nieszczesny cmentarz przez okno i widzac ludzi siedzacych przy grobach, ze mam rodzine. gdy teraz urodzilam malutkiego to wszpitalu( a lezalam 2 tyg) mowilismy z mezem jakie to cenne takie zwykle zycie. zeby byli wszyscy w domu, miec sie do kogo przytulic, a nawet z kims posprzeczac. ja, nawet gdy sie poklocilam z mezem, to nie umialam sie dlugo na niego gniewac, bo zasze pomyslalm, ze ON jest taki dobry i ze mam ogromne szczescie ze na Niego trafilam.. wydaje mi sie ze niektorzy ludzie tego nie widza, uwazaja to wszystko za normalne, nie zasanawiaja sie nad tym. i tu uwaga dla tych, ktorzy rowniez zagladaja na to forum, ale nie sa w naszej sytuacji-DOCENIAJCIE TO CO MACIE OD ZYCIA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie widziałem tego filmu ,jesli warto spróbuje to nadrobić. Boję sie , że bez kontaktów na forum byloby jeszce gorzej . Z dziećmi chyba będzie dobrze gdy z nimi jestem czuję się jakbym to z Nią rozmawiał , potrafię się śmiac wewnętrzne napięcie , odsuwa sie w cień lub wręcz znika , tak bylo wczoraj po poludniu gdy pojechalismy z córka na szybkie nieplanowane zakupy gdy przymierzała buty ,przebieralismy , wyszukiwalismy niedoskonałosci w pewnej chwili poczułem , że dobrze sie bawimy mimo , ze nie kupilismy żadnych , pózniej szybkie zakupy w makro znów rozmowy usmiechy planowanie , obliczenia czy nie kupujemy zbyt duzo, terminy waznosci czułem sie wspaniale , poswięcajac dzieciakom niewiarygodne ilosci czasu przekazała im to co było w niej najlepsze przy nich smutek kryje się gdzies w w trudno dostepnych zakamarkach umysłu , w takich chwilach czuję że Ona żyje w nich. Dla mnie najgorsze są chwile po przebudzeniu gdy jeszcze śpią , dopiero gdy porozmawiamy przy sniadaniu o bierzących sprawach , odwiozę ich do szkoły robi sie lepiej .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do farmer,,,,witaj serdecznie🌼 wiem co czujesz ,twoj zal ,rozgoryczenie,,sama to przezywalam jak piosalam wczesniej,,,powiem tak,,,ja zwiazalam sie z mezczyzna od okolo 2 lata,meza oplakiwalam bardzo,moje dzieci byly wtedy male ,,cierpialy ze mna,,dzisiaj to wielki blad ,,wiem o tym,,,sa to smotne chlopaki,,,mimo ze maja 19 i 16 lat widzieli moje placzace oczy i smotek w domu,,,nie tedy droga,,trzeba zyc dalej,,wiem ze to trudne,,,trzeba czasu,,zal bedziesz miec dlugo w swoim sercu i tesknote,,takie to juz jest nasze zycie,,,ja wierze ze pomalu wijdziesz z tego ,,masz dzieci kochaj je szanuj,,ale nie zasmocaj sie i przy okazji dzieci,,,moj syn mimo ze ma 19 lat idzie na cmetarz bo musi,,,to chlopiec ktory boi sie bardzo o mnie o brata,,teraz jak bylam w szpitalu te dzieci przezywaja to okropnie ,,jak wrocilam do domu obaj polozyli sie obok mnie do lozka i trzymali mocno moja reke,wiesz to z jednej strony mile ze sa i ze martwia siie ale z drugiej strony zal mi ich jak oni niepkoja sie.. Co do mojego zwiazku niby facet jest oki,ale nie kocham go ,szanuje go oczywiscie,,ale nie umiem kochac tak jak kochalam mojego meza,,,wiem ze to straszne co napisalam ale jestem szczera ,,chce miec szczesliwy dom i rodzine,nie chce juz plakac,,,zycze ci bys pomalu wychodzil do ludzi,pokaz dzieciom ze to nie koniec swiata,,,tak wola Boza,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ata 733
Do basiula 38 -mogę cię spytać czy uważasz że to w porządku w stosunku do twojego obecnego partnera? Piszesz że go nie kochasz to dlaczego z nim jesteś? Przecież miłość to nie towar którym da się handlować? Czy sama byś tak chciała by ktoś był z tobą z litosci lub samotności -od tego są przyjaciele-przepraszam że tak obcesowo ale może warto się nad tym zastanowić i kogoś tu nie unieszczęśliwiać? Znasz smak miłości i wiesz że w życiu miłość to podstawa związku.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do ata,, witaj wiem o czym myslisz,,otoz moj partner wie o tym ze nie kocham go,,rozmawiamy czesto o tym,,,uwazasz ze powinnam oklamywac go?,,ja moze kiedys go pokocham,,narazie owszem bardzo go szanujemstaram sie byc dla niego serdeczna ,ale nie umiem pokochac,,on stwierdzil ze jest cierpliwy ikiedys uslyszy ze kocham.nie jestem z nim dlatego bo mam z niego porzytek czy inne wzgledy materialne,,poprostu stwierdzilismy ze cgcemy byc razem ,zreszta moj partner nalegal na zamieszkanie ze ,mna i moimi synami,byl po przejsciach i czol sie samotny,dogadujemy sie ,,wiec coz w tym zlego? by kogos pokochac trzeba czasu.pozdrawiam serdecznie zycze spokojnej nocy🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ata 733
Dziękuję basiu38-za wyjaśnienie-bardzo cenne jest gdy w związku jest szczerość i mam nadzieję ,że na razie możecie być partnerami a może miłość przyjdzie prędzej niż myślisz? Mam nadzieję,że będziecie szczęśliwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gierobka
Hej jakiś czas nie pisałam, choć ciągle tu zaglądam, a czytanie waszych wypowiedzi działa "chyba" jak narkotyk, zawsze mi po tym lepiej. Roza30 Chciałabym się odnieść do chrztu Twojego maleństwa bo miałam dokładnie taką samą sytuację tzn mój mąż nie żyje 7 m-cy, synek urodził się 3 tygodnie po jego śmierci, więc chrzest, z tych samych powodów co u ciebie, w niedzielę odpadał. Zresztą jak wcześniej chrzciliśmy razem naszą córeczkę chrztów było 9na jednej mszy. Synka ochrzciłam więc na wieczornej mszy sobotniej, bez problemu. Chodzi o to że chrzty mogą się odbywać tylko na eucharystii niedzielnej, ale msza sobotnia ostatnia, jest już traktowana jako nabożeństwo niedzielne ( z niedzielnymi czytaniami) więc nie powinno być żadnych przeciwwskazań. Swoją drogą to rzeczywiście i tak będzie dla ciebie i twoich bliskich koszmar, ja całą mszę ryczałam i nie tylko ja... więc serduchem jestem z tobą bo to nie dla ciebie ale dla maleństwa bardzo ważny dzień. Jak czytam te wszystkie wpisy jak to nie możecie znieść wiosny to aż się popłakałam czy to tylko ja jestem inna. Ja na wiosnę czekałam cały ten okropny czas z dwóch powodów: mój Jarek najbardziej lubił wiosnę, spacery, wyjazdy nad wodę... no a druga sprawa, że siedząc w tą okropną zimę w domu nie sposób nie płakać, więc po kątach wylewałam z siebie morze, bo przy dzieciach nie mogłam. Obiecałam sobie, że nie będę przy nich, bo Zuza (2,5 roku) jeszcze bardziej się denerwowała i zaraz też płakała i krzyczała mamusiu nie bądź smutna... Teraz mogę razem z moją dwójką bez problemu pojechać na cmentarz do Jarka, Zuza zawsze wiezie znicza, a wcześniej... ciągle musiałam kogoś prosić żeby posiedział z maluchami bo sami rozumiecie z półrocznym malcem w mrozy... Nie chodzi o to żebyśmy się cieszyły każdy pąkiem i promyczkiem, ale przynajmniej ja nie mam tego komfortu żeby zamknąć się ze swoim żalem w czterech ścianach. Moje skrzaty straciły wspaniałego tatę, została im mama która MUSI być dla nich silna. Zresztą boję się że jak Jarek widzi to wszystko to jest mu tylko bardziej źle gdziekolwiek jest chciałby żebym się dobrze zajmowała Zuzą i Szymkiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
gierobka milo, ze ktos jeszcze o mnie pamieta na tym forum. ja wlasnie tak sobie wyobrazalam chrzest malutkiego, w sobote po wieczornej mszy. chyba wczesniej juz pisalam, moge sie powtarzac, ale na dzien dzisiejszy sprawa wyglada tak: moglabym tak jak Ty ochrzcic go po wieczornej, sobotniej mszy, ale pani w kancelarii parafialnej doradzila mi ze swojego doswiadczenia, ze nie mozna uciekac od takich trudnych momentow. trzeba im stawiac czolo.wlasnie tez tak jak u Ciebie pewnie bedzie placz, obojetnie czy to by bylo w sobote, niedziele, czy np w srode. bedzie to bardzo przykry moment.i wtedy zdecydowalam, ze jednak stawie czola życiu, i bedzie to msza chrzcielna w niedziele. nie da sie chowac glowy w piasek, bo przed niczym nie uciekne. mam juz termin na 9.05.2010. ona mi tylko doradzala, nic nie narzucala, sama zostala wdowa w wieku 25 lat i powiedziala ze wlasnie od takich sytuacji uciekala, odsunela sie od ludzi, i gdyby nie rodzina to gdzies by ją zamkneli. tak wiec gdy nie czulam juz zadnej presji, a jedynie mialam wybor to tak zdecydowalam. napisz mi jak sobie teraz radzisz? pozdrawiam Cie bardzo gorąco farmer co tam u ciebie? odezwij sie, rowniez pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ____ktoska___
Witajcie!! Roza dziekuje za mile slowa, ale masz racje nie powinnam pisac na temacie o ktorym nie mam pojecia. Dlatego napisze tylko ze trzymam za Was wszystkich mocno kciuki i zycze zeby rana po stracie Ukochanej Osoby powoli sie zablizniala. Zeby nadal pozostawala w Waszych sercach i umyslach, ale zeby wspomnienia juz tak bardzo nie bolaly... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam przyjaciółkę, która owdowiała tuz po 30-tce. Dzieciak miał 8 miesięcy. Straszny ból i nie wiadomo, w co ręce włożyć. A najgorsze, gdy pierwszy mąż był naprawdę dobrym człowiekiem , a drugi raz - nie wychodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Postanowilem posluchac rady kota 13 i ograniczalem sie tylko do czytania postow które przychodzily na maila. Zaczałe sie bać ,że forum wypełni się w większości moimi wpisami i zacznie przypominac prywatny blog.Trochę pisalem poza forum, gdy nachodziła mnie taka potrzeba. te dni były trochę inne , nadszedl , inny rodzaj smutku ,taki pelen rezygnacji.Dzis w nocy mialem smutny sen , przysnila mi sie jej trumna. Obudzilem się przybity zaczałem wspominac te ostatnia noc przed pogrzebem gdy o 22 wyprosiłem wszystkich , wręcz wyrzucilem rodzine z jej strony moze chcieli pobyc chwile dłużej , okolo 23 na chwile wpadly dzieci pózniej zostalem sam , płakalem cicho ,mowilem do Niej , głaskalem , obiecywałem ze będę dobry dla dzieci tak jak ona by tego chciala , miała minkę jakby za chwile miała sie rozplakać, wiem ze to efekt chlodu ale tak to odbieralem ,zasnąłem dwa razy na póltorej godziny nie wytrzymywałem kolejnej niemal bezsennej nocy teraz żałuje kazdej minuty i tak do 7-mej pózniej przyszły dzieci a ja musialem popracowac w gospodarstwie nie ma taryfy ulgowej moge zacząc prace kiedy chce ,ale nie ominie mnie a ona nie darowalaby mi gdyby dzieciaki musiały zyc w niedostatku. przepraszam , chyba przestanę pisac nie mogę powstrzymac łez

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
wyobrażam sobie, jak Panu jest ciężko. a film Pan widział?:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ata 733
Do ROZY-fakt faktem czeka cię nie mała przeprawa ale jesteś wielka dasz radę choć to wielka sprawa dla twojego maleństwa -powoli odzyskasz spokój -tylko potrzeba czasu -dobrze że masz swoje dziecko nie jesteś sama i ono ci pomoże przetrwać to ! Ja sama mam 2 i to oni są moja siłą. Pozdrawiam i trzymam kciuki byś odzyskała spokój który tak ci jet potrzebny:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
ata733 dzieki za mile slowa. wiesz, jak bardzo są mi one potrzebne. ja tez mam dwoje dzieci- dwoch synow. starszy 11 lat i to malenstwo. ciezki czas teraz przedemna- swieta( nie wiem jak to przezyc), a potem ten chrzest.wydaje mi sie ze jak nie umarlam, na wiesc o tym, ze moj maz nie zyje, to wszystko przetrwam. ale z drugiej strony to nie sztuka - przetrwanie, wegetacja, zadnych perspektyw. no ale nie ma wyjscia pozdrawiam wszystkich i spokojnej nocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przepraszam , poranki sa trudne ,a niedzielne gdy dzieci spia dłużej , lub gdzies wyjadą na weekend są najgorsze.Reszta dnia tę nie była zła, a popołudnie całkiem mile. Czytam i myslę , że jest mi łatwiej niż rozie czy gierobce , szarpę się ze zżerajacą mnie tęsknotą , ale problemy materialne czy organizacyjne nie utrudniają mi zycia. Roza 30 . dzięki za pozdrowienia , milo wiedziec że niemal kazda z pisujacych tu osób nie tylko wpada się wyzalić , ale polubila innych ,jest nam to chyba bardziej potrzebne niz chcielibysmy się przyznać czasem nawet przed sobą i kto wie czy nie lepsze od ekipy psychologów. Nie wytrzymam i pochwalę sie córką ,średnia ocen 5,23 podobno inteligencję dziedziczy się po matce , żona byłaby zachwycona. kot 13 Gdy zaczałem szukać filmu w sieci po przeczytaniu kilku pierwszych słow opisu przypomnialem go sobie ogladalismy go kilka lat temu z zoną podobał mi się wtedy ,nieco melacholijny , o próbie zrozumienia po śmierci tych ktorych kochalismy , ale gdy żyli nie potrafiliśmy zrozumiec , to juz kilka lat pamietam pojedyńcze obrazy i ogólne wrazenie , być może jeszce raz obejrzę , zamówilem juz na allegro. Pozdrawiam wszystkich ,dobrej nocy , oby jutrzejszy dzień był łatwiejszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
farmer bardzo gratuluje świetnej średniej córki. podziwiam Cię, ze masz siłę zwracac uwage, na to co jest wazne. bo np mi w tej chwili jest wszystko jedno, jakie syn ma oceny. wiesz, ze nawet nie wiem jaką ma średnią, widzialam kartke z ocenami na półrocze na oko 3.5. oceny mu drastycznie poszly w dół, ale musze go troche usprawiedzliwic, ze ostatnio duzo opuscił zajęć, wpierw mial ospe i siedzial w domu, potem na krótko wrócil do szkoly i potem to sie stalo. wiesz, nawet nie umiem sobie przypomniec ile nie chodzil do szkoly po pogrzebie, wszystko mi sie myli, duzo rzeczy zapominam i gubię. pewnie przychodzi Ci do głowy co ze mnie za matka, nie bede sie bronic, sama tak o sobie pomyslalm........... w kazdym razie jeszcze raz gratuluje sukcesow córki, tylko pozwole sobie na małą uwage.to nie tylko zasługa Twojej żony- również Twoja. bo np ja przez całą podstawówkę mialam swiadectwa z paskiem, a mój syn tego po mnie nie odziedziczył. oczywiscie mój mąż byl bardzo mądry- nie wiem czy zle sie nie wyrazilam-ale jego inteligencja nie byla przełożona na piątki w szkole;-) pozdrawiam wszystkie życzliwe osoby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doriss28
Mój mąż zginął w wypadku samochodowym pól roku temu,do dziś nie znam sprawcy,zginąl 2km od domu.Zostałam sama z dwoma synkami 6l i 5l w maju urodzę trzecie dziecko męża ma być chlopiec nazwę go imieniem swojego tatusia.Jak to wszystko zrozumieć,gdzie jest sens,po co Bóg dal mu dzieci żeby ich pozniej opuścił?Dla mnie wszystko straciło sens razem z nim umarła cześc mojego bezsensowego życia. Niektórzy mowia,że jestem młoda(28l)że ułożę sobie z czasem życie,ale po co ta zbędna gadka,mnie już szczęście ominęło i już nigdy nie powróci.Nie potrafię się uśmiechać,nienawidzę niektórych ludzi i nienawidzę swojego życia.Wiem że mam dzieci i żyję dla nich ale te życie jest bez sensu.Już czasami zastanawiam się czy Bóg istnieje ,bo mówią że On doświadcza a nie każe.Jak mógł odebrać mi męża a dzieciom ojca.I gdzie tu jest sens-napewno nigdzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ata 733
doriss 28-rozumiem twój ból i rozczarowanie planem Bożym i żalu jaki do niego żywisz-to zrozumiałe ale...Myślę sobie że ,jak przejdzie pierwszy szok po tym co się stało i znajdziesz czas na refleksje zaczniesz się inaczej rozpatrywać swoje życie zmienisz zdanie co do tych traumatycznych przeżyć.Jesteś na pewno mocną kobietką tylko jeszcze tego nie odkryłaś-co do szczęścia w zyciu -wspomnisz moje słowa-zmieni sie twoje zycie i to pozytywnie:)daj sobie czas i bądz wyrozumiała dla swoich słabości -bo czeka cię wielka walka by na nowo swój i dzieci świat ułożyć.Trzymam kciuki za ciebie i twoich chłopców :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do doriss witam cie sredecznie,wiemco czujesz,,,ja mialam 25 lat i zostalam wdową,mialam wtedy tez 2 dzieci w wieku 2 i 5 tez chlopcy,,,teraz to juz mezczyzni 16 19 ,moj maz tez zginol w wypadku ,potracil meza mojego pijany kierowa niecale 2 km od naszego domu, moje zycie sie zmienilo pod kazdym wzgledem,,oczywiscie bylo bardzo ciezko,obrazilam sie na ludzi na Pana Baga,mialam zal do siebie teraz z biegiemlat zaczynam rozumiec ze zycie jednak na sens,,ty czujesz zal rozgoryczenie,masz prawo na ludzi sie obrazac,masz ochote plakac to placz,,.Ale czy twoj maz chcialby cie widziec zaplakaną? niiedlugo urodzisz dzieciatko musisz miec sile by wychowac swoje dzieci.wiesz tacy ludzie jakmy mamy duzo w sobie wiary i sily,,wiele przed toba milych chwil i radosnych ,teraz jestes w szoku i rozumiem to ,,..Zycze ci wytwaloscii duzo silnej woli,,pozdrawiam .Basia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj wsród nas Doris ,żadne slowa od nikogo nie pocieszą skutecznie i na dłuzej tęsknota i żal do siebie,calego świata i tak nawraca , spotykamy się wszystcy na tym forum by się czasem wyzalic wsród ,,swoich" równie doświadczonych przez los ,czasem pochwalić małymi radościami jest nam wtedy łatwiej uśmiechac sie do dzieciaków smutki zostaja tutaj .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość doriss28
Dziękuję wszystkim za wsparcie,za wyrozumiałość ale nic i nikt nie jest w stanie mnie pocieszyć.Mój mąż zginął dzień po swoich imieninach tak go odwieżli jego kolega i koleżanka że wywieżli go na inną wieś i poprostu zostawili on szedł do domu i nie doszedł...najpierw potrącił go jeden samochód a póżniej przejechał po nim drugi-mało tego taki pan z tira chciał chyba pomóc mężowi po tym pierwszym aucie i też został zabity przez ten drugi samochód.Jakby ten pierwszy się zatrzymał to by nie było dwoch ofiar.Wogóle śmierć mojego męża podobno nie była przypadkiem-wiem to od jasnowidza i wierzę mu,to wszystko jest zbyt zawiłe,nie zgadzają się zeznania tej dziewczyny co go odwoziła-ona zniszczyła moje życie i nigdy jej tego nie wybaczę.Mogła męża wysadzić po drodze(zatrzymała się podobno pod moją bramą,a on nie chciał wysiąśc,tak twierdziła-to była również moja znajoma)i wywiozła go na drugą wieś-czy wy to wszystko rozumiecie?Po pogrzebie pojechałam do niej i powiedziałam co o niej myśle,a ona zero skruchy i wyrozumiałosci jeszcze mówiła że ona ma większy problem ode mnie-nienawidzę jej.Wogóle mówiła mi takie rzeczy o mężu że świat nie słyszał,ludzie jak to na wsi zaraz wymyślili romans i weż tu się nie załamuj.Moje dzieci chodząnawet do przedszkola z tej dziewczyny córką.Ja wiem jaki był mąż także niepotrzebne mi czyjeś docinki.I tak straciłam sens życia a ludzie jeszcze bardziej chcą mnie dobić.Niewim jak ja ze wszystkim dam radę.Wogóle to nieszczęścia chodzą nie parami lecz stadami.2miesiące mialam poważny wypadek samochodowy wracała od lekarza i wpadła w poślizg koziołkowałam rozbiłam doszczętnie auto i trafiłam do szpitala ale na szczęscie nic tak poważnego się nie stało,to było blisko miejsca gdzie zginąl mąz.Wogóle we wszystkim mi się nie układa,wszystko jest przeciwko mnie poprostu nie chce mi się żyć pomimo że mam dzieci.Przez myśl mi nawet nieraz przeszło że szkoda że wtedy nie zginęlam to bym była z moim kochanym mężem.Wiem że gadam głupoty ale tak traktuję swoje życie.Chciałabym jednego żeby pewnego dnia spojrzeć w oczy temu kto zrobił to mojemu mężowi,ten drugi co go przejechał po dwóch km zatrzymał się,ale też pewnie by uciekł tyleże nie miał takiego szczęścia.I co te życie jest warte niech ktoś mi to wytłumaczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DORIS,,WITAJbardzo smotne to co napisalas,o tym jak tragicznie zginol twoj mąz,,,wiesz moj zginol podobnie,wracal do domu w sobotni wieczzor z pracy,potracil go pijany kierowca i uciekl,dopiero inni kierowcy go dorwali i przytargali na miejsce,,,,najgorsze bylo to ze ten czlowiek w dzien mojego meza pogrzebu przyslal swoja siostre do mojego brata sklepu i ona zrobila bratu awanture ze przez mojego meza a brata szwagra jej brat ma strasznie rozbite automoj brat jak tyo uslyszal az mu sie nogi zatrzesly,,powiedial jej ze jak ona tak moze,,dosyc ze jej brat jechal pijany i zabil przechodnia i jeszcze ma pretensje ludzie maja ogromny tupet,,,brat moj wygonil ja ze sklepu ,,a ona brata wysmiala,brat wykrzyczal ze jej brat zabil ojca 2 dzieci,,,ona zachowala sie nie godnie jak na kobiete,,czlowieka,,,nawet prokurator byl tym wstrzasniety ,,ale kto byl winien wypadku? jak myslisz ,,,moj maz nie bylo zekomo swiadkow no i ja bylam biednai ie stac mnie bylo na prawnikow,,wiec winny jest moj maz bo wtargnal na jezdnie,,,,wiec nie ma sprawiedliwosci na swiecie,,,,, ja do dzis dnia mam uraz na samochody,,,jesli juz jade z kims autem przezywam ogromny strach,to jest dla mnie silniejsze i nie moge z tym walczyc,,nie potrafie,,mieszkam tez na wsi wiec i docinki slyszalam,ze moze zabil mojego meza jakis zazdrosny maz? ze moze byl u kochanki? bylo gto dla mnie przykre,,bo ludzie ida na pogrzeb z ciekawosci szukac sensacji,,,moj syn jak byl maly i chodzil do 2 klasy jego kolega ze wsi nazwal go w klotni bekartem ,wiesz jak to dzieci,,,dlaczego? bo rodzice rozmawiali z dzieckiem tym co sie nam przydarzylo,,,walczylam z tym by moi synowie wrocili do zdrowia i lepszego samopoczucia,,ludzkie glopie gadanie zniszczyloby moją rodzine,,ja malo nie przyplacilem tego strasu zyciem,,to bardzo boli,,, minelo juz tyle lat ajamusze ta droga jezdzic i wwidze caly czas o czach jak moj maz lezy zabity ,widze oczy zaplakane moich synow,widze jak pogotowie mnie ratuje,,,przyplacilam ta smierc zdrowiem, po latach dalam sobie rade,,wychowalam synow na uczciwych ludzi ,chodze z glową podniesioną do gory,,zyje uczciwie,bywalo ciezko,biednie ,alemozna dac rade sobie ,,pokzalam sama sobie ze sie nie dam ,by ludzie nie smiali sie ze mnie ze jestem niezardana ,,wybudowalam maly domek ,swoj domek ,jestem dumna z tego ,,fakl pracowalam na 3 etatach,,by moim dzieciom zastapic tez tate ,,ale nie da sie,,,ubolewam ze mnie takie nieszczescie spotkalo,ale teraz jestem mocniejsza i walcze o swoje jak lwica,,czego i tobie zycze ,nie slochaj tego co owa ludzie,,,l sochaj swojego serca,pamietaj plotki zabijaja ,,uciekaj o takich ludzi,itragedie wielka ,ale musisz byc silna i dzielna ,masz dzieci ,i niedlugo urodzisz dzieciatko ,m minie duzo zasu i morze lez wylejesz bys mogla sie pozbierac,ae przez lzy bedzie i usmiech,,,,pamietaj ze MILOSC JAK PLACZE ,WIARA POCIESZA,,,POZDRAWIAM,,Basia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksama
jak minęły wam święta mi bardzo szybko i nieszczególnie choć rodzina się starała, ale samotność bolała. Siostra zaczęła narzekać na męża a ja się rozpłakałam bo chciałabym mieć taki problem i tłumaczę im żeby nie przywiązywali do tak błahych rzeczy wagi a więcej na radość, miłość. Ja nie miałam ostatnio na co narzekać jak żył małżonek, przezywaliśmy drugą miłość, fascynację sobą, mąż zawsze mówił że jak idzie dobrze to musi się zepsuć i bał się że to nastąpi. chyba to wykrakał, ale nawet nie myślał że tak tragicznie się stanie. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ata 733
Kochani -leci czas i wszystko dla nas poranionych jest trudniejsze niż dla tych co maja swoje połówki. Ale nie znaczy że mamy rezygnować z siebie! Oni odeszli a my czasami sie zachowujemy jakbyśmy my też umarli?! przecież ONI by tego nie chcieli -ich życzenie byśmy mogli żyć i cieszyć się zyciem:) U mnie minie już w pażdzierniku 4 rok.ale głowy dio góry sa naszymi aniołami i nam pomagaja tylko wiecej wiary-pozwólcie swoim sercom się na to otworzyć i juz tak nie rozpaczajcie im tez jest trudno jak tak długo rozpaczacie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niedzielny poranek to nie jest pora na bycie wdowcem niema ukochanej do której mozna sie przytulic, a tych z ktorymi moglbym porozmawiac nie chce wciąz zadreczac swoją chocby zdalną obecnością wiem , że znalazlby sie dla mnie czas ale nie moge wymagać od nich zbyt wiele . Wczoraj w prywatnej rozmowie powiedziałem , że zazdroszcę Pierwszej Parze tak powinno sie odchodzic z tego świata gdy dzieci są juz dorosle , ale co najważniejsze razem by ani przez chwilę nie tesknić odchodzac na druga stronę w tej samej chwili . Życie bez kogos kogo kochamy jest nic nie warte .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
życie jest ciągłą zmianą. Pan nie wie , co jest za rogiem...Wiem , że to jeszcze będzie trwało co pan przeżywa ale minie , prosze wierzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×