Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lulu2008

NIEPŁODNOŚC???-nieudane starania o dziecko!

Polecane posty

Cześć Lachony. :) Kaziko, dobrze, że ta małpa już sobie pojechała. I te jej wszystkie uwagi odnośnie Twojego mieszkania powinny być dla Ciebie komplementem. :D Gorzej, gdyby zachwalała. :D Dobrze, że ja nie mam takiego problemu z Teściami. Moja Teściowa nawet przyjechała do nas kotka szukać, a na drugi dzień Teść mówił, że wieczorem płakala przez to, że jej nie znaleźliśmy. :) Salano, to jak już będziesz w ciąży to przekażę Ci program wieczornego pawiowania. :D Nawet schemat Ci rozrysuję. :D Lady, to Ci dobrze, że nie pawiujesz. Choć tak szczerze to ja też nie narzekam. :D Lulu, gratuluję Ci takiego wielkiego dzidziusia i tego, że wszystko jest w porządku. Mam nadzieję, że i u mnie tak będzie. Dowiem się już w przyszłą środę. :) Ale nie wiem czemu ostatnio wstąpił we mnie mega optymizm i jakoś tak w ogóle nie przyjmuję do wiadomości, że mogłoby być coś źle. :) Co do nowej koleżanki to chciałam coś napisać, ale to co wymyśliłam Kazika i inne dziewczyny dosłownie wyjęły mi z ust. Nie lubię tego typu tekstów i takiego przedmiotowego traktowania brzucha i dziecka. A już o poronieniach nie pragnę czytać. Uciekam od tego tematu tak daleko jak tylko się da. Corino kochana masz nam tu ględzić, bo my po to jesteśmy, żeby pocieszyć i rzucić dobrym słowem. Nie będę Ci pisać, że na pewno będzie dobrze, bo tego nie wie nikt. Jednak wiedz, że musisz być teraz cholernie silna, szczególnie przy swoim Mężu. On na pewno przeżywa to jeszcze bardziej niż Ty i na pewno ma przekonanie, że jest beznadziejny. Założę się, że jeszcze usłyszysz od Niego, że masz sobie znaleźć innego, zdrowego faceta. To normalne, jednak na pewno nie chciałby, żeby tak się stało. Wiesz, ja myślę, że te Jego wyniki poprawią się z czasem, tylko musi całkiem dojść do siebie po leczeniu. Te wszystkie leki, operacje na pewno miały niszczycielski wpływ. Myślę, że jeszcze będziecie cieszyć się dzieckiem. Jeśli Ci to pomaga to warto wypłakać się w samotności, a nawet nawalić się jak dzika świnia... Mojego kotka nadal nie ma. Już przestałam wierzyć, że wróci. Kaziko, oczywiście na ogłoszeniu umieściłam, że dla znalazcy nagroda. Tak bardzo bym chciała, aby ona wróciła. Wczoraj znów cały dzień przepłakałam. Jednak moja intuicja podpowiada mi, że ona jest u kogoś w domu. Ona jest śliczna i na pewno się komuś spodobała i ją wziął. A jak się nie znajdzie to chyba wezmę nowego kotka. Mówiłam sobie, że nigdy więcej, ale ja chyba nie wytrzymam bez futra w domu. Dziewczyny, ja w ogóle mam jeszcze jedną teorię na ucieczkę mojego kotka. Choć pewnie stwierdzicie, że mam nasrane w garnku i jestem niepoczytalna. Otóż jak wiecie Mama wcisnęła mi tego kotka, żebyśmy tak nie myśleli o dziecku. I chyba dzięki niej teraz jestem w ciąży, bo faktycznie kotencja odsunęła moje myśli o dziecku na dalszy tor. Kotek zrobił swoje i poszedł dalej, może też pomagać innym. :) Ja w ogóle wymyśliłam sobie, że kotka, to była moja zmarła Babcia, która przyszła pod kocią postacią, żeby nam pomóc. Żeby było śmieszniej termin porodu mam dokladnie na dzień rocznicy śmierci Babci. I teraz jeszcze jedno...Byliśmy wczoraj u moich Dziadków na cmentarzu. Kupowaliśmy znicze, a, że oboje z Mężem nie palimy to wiecznie cierpimy na notoryczny brak zapłonu. Poprosiliśmy więc panią handlującą zniczami o zapałki i dała nam pudełko na którym widniał...czarny kot. Normalnie aż mnie ciarki przeszły jak to zobaczyłam. Zresztą nigdy w życiu nie widziałam zapałek z kotem. Poza tym akurat teraz musiałam takie dostać?? Wiem, sama se stwarzam może historie, ale dzięki temu jakoś mi łatwiej. :) Nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć, ale wszystko jest dla mnie jakieś takie magiczne. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dzieki dziewczyny za dobre slowo i wsparcie, naprawde to b wazne dla mnie wczoraj se poryczalam, znaczne ubytki wodne uzupelnilam piwem, totez dzis jestem co nieco "zmeczona". ale wchodzilo mi wczoraj dobrze, to pilam;) kazika tesciowa marzenie....ja chyba bym wyszla z siebie...jak sioe jej nie podoba to niech nie przylazi, wcale bym nie tesknila kurde w sumie moja oprocz meczacego gadania i doradzania to jednak taka perfidna nie jest. nie wiem co bym zrobila majac taka tesciowa, wypadaloby nie widywac sie w ogole zeby sie nie denerwowac, a przeciez to jednak matka meza... lulu, ciesze sie ze malenstwo zdrowo rosnie i ma sie dobrze:) musialo to byc nieziemskie uczucie widziec swojego malego szkraba jak smiga w brzuszku:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klempa, cos w tym wszystkim moze faktycznie jest, taki zbieg okolicznosci kto wie:) moze to byl zaczarowany kot, ktory przynosi szczescie:D wiem, ze to marne pocieszenie, ale moze teraz ratuje z opresji kogos inego? skoro ona ma takie "zdolnosci" to na pewno poszla w swiat uszczesliwiac innych ludzi:) a u mnie wczoraj znow odzyla mysl o zwierzaku...konkretnie kocie. wszyscy mi odradzaja wziecie kota, bo to klopot itd itp.... ale nikt nie wie o naszych problemach i nie wie ze to moze byc nasze jedyne "dziecko". dlatego przemysle te sprawe jeszcze raz gruntownie, czy przez nasz styl zycia nie krzywdzilabym takiego kociaka i podejme decyzje. wczoraj moj maz powiedzial mi ze jak nam sie nie uda to zaadoptujemy dziecko. tylko ja sie tego jakos boje, nie wiem czemu. po piersze calej tej procedury, ze nie przejdziemy jej, bo oni maja tam jakies chore wymogi. nie wystarczy chciec i kochac. trzeba zarabiac iles tam, miec dom i spelniac iles tam roznych norm psychicznych zdrowotnych itd....(notabene nie rozumiem tego, ile jest rodzin, ktore wcale nie mieszkaja w super warunkach, nie zarabiaja bog wie ile a dzieci maja i to nie jedno i daja rade. ale jak juz chcesz zaadoptowac to ci walna takie "normy" ze ciezko temu sprostac) boje sie reakcji rodziny (rodzicow) oni nie wiedza o naszych problemach, nie wiem czy umialabym sie tak wywnetrzac an ten temat... no i boje sie ze nie bylabym dobra matka, ze to dzieciatko kiedys by moglo pomyslec ze moglo ....trafic lepiej...wiem glupie to, nie do konca moze tez umiem wytlumaczyc o co mi chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze ja jednak rpzestane juz myslec i wezme sie za jakas prace, bo sama sie boje jak czytam te moje wywody;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Corino, kotek wcale nie jest takim problemem. :) Wystarczy go nakarmić, wyczyścić kuwetę i trochę się pobawić. Kot ma to do siebie, że rewelacyjnie potrafi się sam sobą zająć. Trzeba mu tylko dać jakieś zabaweczki typu sznurki, reklamówki albo kupić jakąś puchatą myszkę w sklepie zoologicznym. :) A jest to naprawdę pocieszne zwierzątko. I jeśli mogę Ci coś doradzić to koty są spokojniejsze od kotek. Kotki są bardziej skoczne (co nawet widać po mojej). Jak się moja kocica nie odnajdzie to wezmę następnego kotka, bo naprawdę nie wytrzymam. Nie ma minuty, żebym o niej nie myślała. :) A i kotek może sam se posiedzieć w domu bez problemu. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klempa a ja wierzę w teorię o Twojej babci, może jest to wynikiem, że nie mam do końca równo pod sufitem, ale wierzę w znaki, że jest coś na rzeczy, mój mąż jak czasami z czymś takim wyskoczę mówi, że powinnam się leczyć, ale ja wiem swoje i mam dowody:) gdy zginął mój ojciec, spałam u znajomych i w nocy wstałam, bo ktoś stukał w parapet a to było mieszkanie na 3 piętrze, kolega powiedział, że to jego ojciec czasami przychodzi bo zginął miesiąc wcześniej a ja nie wiedziałam, że mój nie żyje, gdy potem dowiedziałam się, że mój ojciec zginął to kolega powiedział, że to był mój ojciec, potem jeszcze kilka razy do mnie przychodził i w nocy wstawałam otwierałam i okno i z nim rozmawiałam, może to wydać się chore ale ostatnie słowa jakie powiedziałam ojcu to było że mnie wkurza, więc musiałam to potem z nim wyjaśnić... więc Klempa akurat ja głęboko wierzę w różne takie.... corina z kotem naprawdę jest łatwiej niż z psem, a miałam i jedno i drugie, na pewno kot jest większym terrorystą:) z tego co mi wiadomo to do adopcji trzeba spełnić dwa warunki: mieć pracę i nie być karalnym, no i trzeci mieć warunki... jeśli spełniacie te warunki to nie powinno stanowić to problemu... niestety w Polsce jest chore prawo i większość dzieci nie można adoptować gdyż biologicznie rodzice się nie zrzekli praw do nich, a nie zrzekli się po to, żeby to dziecko na starość ich utrzymywało... takie dziecko bardzo ciężko zaadaptować, wiążę się to z batalią w sądzie... Dom Dziecka, z którym się przyjaźnimy ma 20 dzieci a zaadoptować można 2 bezproblemowo, to o czymś świadczy... dlatego też idealnym rozwiązaniem są rodzinne domy dziecka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marigold81
Kazika, dzięki za radę. Mąż jeszcze się nie badał, ale mam zamiar go wysłać na badania. Rozmawiałam ostatnio ze znajomą, która leczyła się 2 lata na prolaktynę, a jak zgłosiła się do klinki to okazało się, że to mąż ma problemy . Leczyli się właśnie w novum 1.5 roku i teraz mają kilkumiesięcznego synka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kaziko, dobrze, że choć Ty mnie rozumiesz. Moja Mama i Mąż też powiedzieli, że to wcale nie takie głupie. :) Jeszcze rozwaliło mnie już całkiem to pudełko zapałek na cmentarzu. Normalnie rozbeczałam się jak głupia. W ogóle odkąd jestem w ciąży zrobiłam się jeszcze bardziej wrażliwa niż normalnie. A normalnie moja wrażliwość i tak jest przeogromna, więc teraz płaczę widząc nawet rysunkowego psa w reklamie. :) Jeśli chodzi o Twojego Tatę to ja w to wierzę i to bardzo. Wierzę w takie znaki i wiem, że nie jest to wymysł. Do mnie za to Babcia przyszła krótko po swojej śmierci. Widziałam Ją i wiem, że to była na pewno Ona. Chociaż miała dziewięcioro wnucząt to ja byłam Jej najukochańszą wnuczką. Zresztą też tylko ja się Nią tak opiekowałam, reszta miała Ją w dupie. Może dlatego teraz chce dla mnie jak najlepiej...A dodam jeszcze, że moja Mama też jest czarownicą. Już wielokrotnie się o tym przekonałam. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klempa, mi bardziej chodzi o to ze my ciagle wyjezdzamy, wiec kota nie zostawie samego, a zabieranie go do mojego domu badz do meza to tez dosc ciezka sprawa. bo tu kota musialabym ciagle trzymac w domu-nie ma go gdzie wypuscic na zewnatrz, bo mieszkamy w centrum przy ruchliwej ulicy i nawet skrawka ziemi nie ma zeby pobiegal samopas. a w naszych domach rodzinnych znow nie utrzymalabym kota w zamknieciu, bo tam jest wiecznie pelno ludzi, zwierzat wszystko goni w te i z powrotem i kot jakby tylko nadarzyla sie okazja to by zrobil to co Twoj...dlatego sie waham do tego mieszkamy ze szwagierka i to w jej mieszkaniu, wiec to jest dodatkowa przeszkoda. jak mam sie stresowac jeszcze tym ze jej cos tam zniszczy to to bez sensu a co do kocura to one niestety znacza teren (moja ciotka ma starszego kocura) i niestety tak to wali, ze kot praktycznie nie jest wpuszczany do domu. ale on jest wiejski kot do tego wiecznie w terenie, wiec i tak zadko przychodzi a jak juz to sobie spi w garazu. zreszta jak sie zdecyduje na kota to musze doglebnie temat przerobic, zeby wybrac wlasciwa plec:) ja wierze ze takie sytuacje jak Wasze sie zdarzaja. sama czegos takiego nie doswiadczylam, ale wierze ze jest to mozliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
corina ja mam kocura i nic nie wali:) jest wykastrowany i co by tutaj niejeden sądził, uważam, że jeśli ktoś się decyduję na kota w domu powinien go wysterylizować lub wykastrować, mam nadzieję, że nikogo nie obrażę, ale ktoś kto twierdzi, że ludzie bez serca kastrują to uważam na odwrót, i mówi to ktoś kto nie widział jak zwierze się męczy, płacze i cierpi bo tak go wzywa natura...sama byłam przeciwko ale jak futerko mało nie zdechło gdzieś w ciemnym kącie bo tak go natura przypiliła to sama pojechałam do weterynarza i się popłakałam po.... to teraz znacie moje zdanie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Corina, Kazika ma rację. Jak kota wykastrujesz to przestaje Ci znaczyć teren i wtedy nie wali. Mojej mamy kot ma niecały rok, jest już wykastrowany i ani razu nie nalał. :) Nasza jeszcze wysterylizowana nie była, ale to dlatego, że była jeszcze za mała. Jednak w odpowiednim wieku na pewno bym to zrobiła. Faktycznie większą krzywdą jest tego nie zrobić niż zrobić. Jak się nie wykastruje to faktycznie zaczyna wzywać natura i kotek się strasznie męczy. Same se pomyślcie, że Wasi Mężowie mając jajka nie mogliby kotasić. Chyba by do głowy dostali. :) A ja znalazłam na Allegro kochaną kotkę: http://www.allegro.pl/item711892793_nika_szuka_domu_kot_koty_kocieta_kociak_kociaki.html .Nawet jest troszkę podoba do mojej, tylko moja była jeszcze bardziej puszysta. :) Najchętniej już dziś zabrałabym ją do domu. Jednak jeszcze trochę poczekam i jak się moja nie znajdzie to zdecyduję się być może na tą. O ile jeszcze będzie. :) Trochę daleko to jest, ale jest opcja, że mi ją dowiozą. :) Zakochałam się w tym kotku. :) Idę se zafarbować pióra, bo kuźwa wyglądam już jak mega wypłosz wyliniały. :) Przed chwilą malnęłam se pazury, teraz się zafarbuję i na razie dość tuningowania. A potem się biorę za sprzątanie, bo niedługo będę musiała kontener wezwać na gruz, który mi zalegnie w chacie. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
helołłłłłł :D:D:D ja dzis w doskonaaaaaaalym nastroju, ostatni dzien w robocie, i 25 dni laaaaaby totalnej. jedyny problem to jak dlugo zostajemy w Oviedo i czy jedziemy do Faro czy od razu do Sewilli :D radosc, radosc, radosc. dawno sie tak zajebiaszczo nie czulam. Lulu, strasznie sie ciesze ze maluch rosnie i rozwija sie prawidlowo. niesamowite uczucie pewnie zobaczyc to na wlasne oczy. ja sie poryczalam pare mcy temu jak opoznil mi sie @ o pare dni akurat tak czy tak mialam kontrolna wizyte u gina wiec zrobil mi usg i powiedzial: ze jak jest ciaza to w tym miejscu i pokazal na zageszczone endometrium. jak mi zrobil tego fote to ja histeryczka poplakalam sie a i moj lezke uronil. oczwiscie pozniej okazalo sie ze to jednak nie byla ciaza ... ale pamietam to uczicie. wiec Twoje pewnie spotegowane stoktroc. Klempa, ufam, ze i po powrocie przeczytam Twoj rownie radosny wpisa jak ten lulu (i Marzenie jak sie odezwie to tez). Kazika: kurde przerypane masz z takim babonem. najgorsze to chyba to, ze jakby na to nie patrzec to jest to jedna z najblizszych osob Twojego meza, wiec chocby z tej racji trzeba czasem sie powstrzymac zeby nie wywalic takiej prosto w leb co sie o niej mysli. a ona jeszcze z usmiechem ze milin dolcow odpowie pewnie ze "nie rozumie zarzutow". ehhh. no szkoda gadac. ja mam to szczescie ze z moja to sie jakos da zyc. Corina, jak tam kacyk? terapia wieczorna cos dala ? lepiej juz choc troche? trzymaj sie cieplutko, i mowie Ci wyjezdzice gdzies we dwoje, odstresowac, nie myslec, bawic sie i cieszyc chco przez pare dni zyciem, problemy zostawic na sile za soba. a co do adopcji: ja podziwiam ludzi ktorzy decyduja sie na taki krok, znam tez osoby ktore zdecyzowaly sie na adopcje pomimo ze dzieci parwdopodobnie moga miec. w moim otoczeniu jest tez pewien pan ktory adpotowal z zona niedawno rodzenstwo, trojeczka malych dzieciakow. tyle ze ich stac, to bogaci ludzie. ja bym chciala miec biologiczne dzieci, lecz jezeli nam sie nie uda to pewnie zaczniemy myslec o adopcji. tyle ze ja straszliwie boje sie reakcji otoczenia. moj pochodzi z b.tradycyjnej rodziny, wielodzietnej. obawiam sie ze oni nigdy nie nauczyliby sie traktowac dziecka adoptowaneo jako czlonka rodziny, a mnie posadziliby ze zmarnowalam zycie mezowi, bo nie moge dac mu potomstwa. ale coz ... takie mysli odganiam, co ma byc to bedzie, jak cos to martwimy sie pozniej. Dziewczyny, ja sie zegnam na prawie 4 tygodnie Mam nadzieje, ze jak wroce, to bedzie tu co najmniej kilka nowych dobrych wiadomosci. Moj bierze lapa, wiec jak uda nam sie podlaczyc do neta, to wpadne zmonitorowac co u Was :) i pomachac lapka z odleglej Hiszpanii czy Portugalii. Trzymajcie sie cieplo i do zgadania za ... prawie miesiac !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lucy to my czekamy, że jak już wrócisz to nas powalisz wiadomościami:) tego Ci życzę, żebyście wrócili w trójkę albo i czwórkę:) miłej zabawy i dużo wypoczynku i kotaszenia:) jak lucy napisała o tej adopcji, że rodzina by nie zaakceptowała, to zdałam sobie sprawę, że mojej teściowej adopcja zniszczyłaby życie..... bo ona z tych dobro własne przekłada nad to co powiedzą ludzie.... Klempa zarypiasta ta kicia, milusia niesamowicie, co te maleństwa w sobie mają, że człowiekowi serce mięknie jak je widzi, wcale Ci się nie dziwię, że Ci się spodobała:) ma takie smutne oczka :WEŹ MNIE, a w domu bandzior... Klempa nie chcę Cię straszyć ale czy toksoplazmoza nie jest ważna dla pierwszych trzech miesięcy płodu??? i czy nowy kotek czasami nie zarazi?? nie chciałam przestraszyć ale tak sobie pomyślałam... może lepiej poczekać??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kazika, no o tym nie pomyslalam...ja glupia;P tylko sie zastanawiam czy to faktycznie totalnie pozbawia checi zwierzaka? szwagierki suka po sterylizacji rzuca sie na nasza i udaje ze z nia...no wiecie;) w dodatku robi to tak jakby byla samcem. smiejemy sie ze moze to nie byla sterylizacja tylko operacja zmiany plci:D ale generalnie uwazam, ze sterylizacja jest dobrym rozwiazaniem. nie mailabym sumienia meczyc zwierzaka niepozwalajac mu sie wyszumiec, ze tak to nazwe. no a niekontrolowane rozmnazanie to juz w ogole glupota, bo kto sie potem zajmie tymi zwierzaczkami??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzis dzialam z opoznieniem.... pisze posta, po cyzm za godzine go wysylam i juz jest meg anieaktualny;) tym razem postaram sie bardziej i odloze prace na bok, bo przeciez sa wazniejse rzeczy nie?;) lucy udanej laby:) obyscie tak jak mowi kazika wrocili nie sami (i nie mam tu bron boze na mysli zadnej swini;) ) ja wlasnie zalatwilam se urlop na 2,5 tygodnia we wrzesniu, szykbo mi to poszlo w sumie, myslalam, ze wiekszy boj bede musiala stoczyc... wykminilam wczasy w czarnogorze, ale teraz mi sie zachcialo pojechac tak jak lucy gdzies samochodem, tak przed siebie gdzie nas oczy poniosa:D podrzuce mezowi pomysla ciekawe co powie, oprocz tego ze nasze auto by takiej wyprawy nie przezylo;) klempa, kicia cudna!!!!! ale pewnie to zmyla z jej niewinnymi oczkami, pewnie jak bys ja wziela to sie okaze ze to diablik wcielony. ale przez to one sa jeszcze bardziej kochane:) co do mojego picia, to juz ze mnie wyparowalo, rano tylko troszke mialam trampka w gebie...a czy pomoglo, nie wiem....moze tyle ze po prostu przywykam do mysli ze tak jest jak jest i juz. moze wpadne w alkoholizm, bo w tym stanie czlowiekowi jest wszystko obojetne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc Papierowe:) dzieki za wyjasnienie milo Cie widziec, wiedzialam ze nas tu czytasz, bo ja Was podczytuje tam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kaziko, myślałam o toxo właśnie i też rozważam powstrzymanie się z kotkiem na jakiś czas. Przy mojej miałam robione badania i wyszły mi oki. Wyszło, że ani tej choroby nie przechodziłam, ani teraz nie mam jej w sobie. Kurde, sama nie wiem co robić. I tak muszę jeszcze trochę na mojego kotka poczekać. Ale to cudo z Allegro jest takie kochane. Jest bardzo podobna do mojej, a te biedne i smutne oczka to tylko pozory na pewno. Moja też takie miała, a tak naprawdę to był to diabeł wcielony. :D Ale tak strasznie mi się tęskni za tym rozbójnikiem. :) Co popatrzę na te jej myszki, sznurki itp. to wybucham znów płaczem. Ja chyba jestem za miękka do posiadania zwierząt... Lucy wypoczywajcie ile wlezie i zmajstrujcie tam cosik. :) Niech Wam się wyprawa uda i niech to będą Wasze niezapomniane wakacje. :) Corina, koteczek jest faktycznie przecudny. Tak bardzo bym go chciała mieć, że nie wiem czy jakbym mieszkała gdzieś bliżej to już bym po nią była. A tak to przynajmniej mogę trochę ostudzić swój zapał. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to ja jestem bezpieczniejsza o to mięso, bo nie jem go wcale, a surowego to już w ogóle bym nie tknęła. Ja i tak powiedziałam Mężowi, że nawet jakby nasz kotek wrócił to On będzie sprzątał kuwetę. Do tej pory robiłam to ja, On sporadycznie, ale niewiadomo co by nam ta nasza koczilla przyniosła. A co do toxo jeszcze to moja kumpela, która też jest w ciąży mieszka w domu i ma dwa koty. Kocury te wiecznie gdzieś ganiają, a do domu przychodzą tylko jeść i się przespać. Kumpela je tuli, głaszcze, sprząta po nich itp. i nic się nie dzieje. I oby tak zostało. Mimi wszystko trochę ją podziwiam, bo ja jednak zarzuciłabym środki ostrożności. Ale ona może tak tego nie przeżywa, bo udało im się z dzieckiem za pierwszym razem. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lulu jak dobrze usłyszeć, że z dzieckiem wszystko ok - cieszę się bardzo:) corina: żaden alkoholizm Ci nie grozi, tu masz taką grupę wsparcia zajebistą, że hoho:) lucy wypoczywaj ile wlezie, portugalia, suuuper, bzykaj się ile wlezie i wracaj z potomkiem:) kazika dobrze, że już po wizycie teściowej, przynajmniej z głowy i co do tej adopcji, to może nie byłoby tak źle, a zdrugiej str nawet jeśli, to wazne jak Wam z tym by było, nie teściowej:) koty ubóstwiam, i miałam kilka w dzieciństwie, teraz z racji rozjadzów częstych nie możemy mieć zwierzaka a szkoda:( no i w ogóle jutro termin @, bęben jak balon, cycki cisza, a w ogóle to przepraszam za szczegóły ale bekam i pierdzę jak szeregowiec po grochówce,hmm.... Normalnie głowa mnie już boli od zaciskania zwieraczy w pracy:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eee, to luzik. Ja kuwetę sprzątam jak porąbana. Jedne siki, a ja już lecę z woreczkiem. :D Wkurza mnie jak coś tam jest i zaraz muszę posprzątać. :D Koprofilem na szczęście nie jestem, więc zarażenie przez kupona mi nie grozi jednak. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daisy, czasem ogień z dupy jest wskazany. Człowiek się lepiej czuje. :D Ja aż czasem żałuję, że w ogóle nie mam tego problemu i jak już mi się zdarzy to Mąż w kalendarzu zapisuje. :D Kiedyś mi się zdarzyło dwa razy pod rząd i Mąż w kalendarzu zapisał: "double pierd". :D :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klempa już polubiłam i Twojego męża:) Normalnie jak ten Dzizys po wodzie ja sięnad ziemią unoszę:) Ale juz zdążyłam sobie wkręcić, że nadęcie (jelitowe, to drugie mam nadzieję, mnie nie dotyczy:) to objaw ciaży. Wiem, że Wy tu jesteście albo w przerwie, albo już po 2 kreskach i ja Wam truję, ale to moja ulubiona pora miesiąca;) Nie leję na test bo wolę się łudzić dłużej... A jak przyjdzie @ to znów będzie bek:( A wiecie a propos kotów to mój kiedyś wyprowadzony zimą jak zobaczył śnieg to tak zgłupiał, że rzucił się na niego jak oszalały i pierwszy raz widziałam, jak w bajkach, jak kot wybija się z 4 łap i wyskakuje ze śniegu, by potem znów w niego wpaść i znów się odbić. Urechotałam sie wtedy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daisy, to super ten Twój kotek musiał wyglądać. :) Co do wzdęć to u mnie były one jednym z pierwszych objawów ciąży. :) Normalnie brzuch miałam jak balon, masakra to była. Nadal mnie te wzdęcia trzymają, na szczęście trochę już mniej. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Klempa to ja się uczepię tego co powiedziałaś i będę nie-wypatrywać @. Ale dziwne jest to, że cycki nic, brzucha bolącego zero, może jednak mam prawdziwego farta:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurde i potem jak Cię zaleje to będzie na mnie. :D To ja odwołuję wszystko co napisałam. :> Coś mnie brzuch dziś boli, chyba z nerwów. Wzięłam se no - spę. Może pomoże. :) A jak nie to zastosuję zasadę, że jak mnie ząb bolał to go wyrwałam. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie no luzik, obiecuję nie zwalać odpowiedzialności na nikogo:) Jak mnie zaleję to zwalę ale chyba szklankę o ścianę:P Klempa rilaks, zapuść sobie fajną muzczykę czy cóś, albo kawały poczytaj. Nie wiem czy to znacie, mam tylko nadzieję, że nikt się nie obrazi;) ------------------- Pierwsze dziecko: Zaczynasz nosic ciazowe ciuchy jak tylko ginekolog potwierdzi ciaze Drugie dziecko: Nosisz normalne ciuchy jak najdluzej sie da Trzecie dziecko: Twoje ciuchy ciazowe STAJA sie Twoimi normalnymi ciuchami. Przewijanie Pierwsze dziecko: Zmieniasz pieluche co godzine, niezaleznie czy brudna Czy czysta Drugie dziecko: Zmieniasz pieluche co 2-3 godziny, w zaleznosci od potrzeby Trzecie dziecko: Starasz sie zmieniac pieluche zanimotoczenie poskarzy sie na smrod, badz pielucha zwisa dziecku ponizej kolan. Twoje wyjscia Pierwsze dziecko: Zanim wsiadziesz do samochodu, trzy razy dzwonisz do opiekunki Drugie dziecko: W drzwiach podajesz opiekunce numer swojej komorki Trzecie dziecko: Mowisz opiekunce, ze ma dzwonic tylko jesli pojawi sie krew. Polkniecie monety Pierwsze dziecko: Wzywasz pogotowie i domagasz sie przeswietlenia Drugie dziecko: Czekasz az wysra Trzecie dziecko: Odejmujesz mu z kieszonkowego. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale trafilam... wlasnie szamalam twistera czytajac o mozliwosci zarazenia sie toxo kocia kupa, mniam:D Daisy no dajesz po garach! sie usmialam z Twojego posta. zreszta Klempa nie lepsza z tymi pierdami:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a co do kawalu, to to zywa prawda;) dopisalabym ciag dalszy... 4 dziecko po dlugiej przerwie: przewrazliwienie jak przy 1 razy 3;) mialam to w domu, to wiem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×