Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kasiula86

Oczekujace dziecka i braku -JEST KTOS TAKI?

Polecane posty

dziewczyny ja od rana dzwonie po ginekologach wszedzie takie terminy odległe ze szok ale udało mi sie zapisac jeszce na dzis na 15:00 do przychodni z tym ze nie maja tram USG i kieduja do innej rpzychodni jesli trzeba wiec pewenie lekarz dzis nei zobaczy mi tego, ale mam nadizeje ze na usg tez szybko sie dostane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tulipanek ja ostatni raz bylam na poczatku lutego a rejestrowalam się na początku października. Więc wszędzie trzeba tak długo czekać, niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tulipanku zobaczysz, że wszystko bedzie dobrze :) Sylvia, dla mnie przygotowania do ślubu to sama frajda :) ale wiem, ze największe zamieszanie to dopiere przede mną ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Edusia ja już mam wszystko przygotowane, nawet menu na przyjęcie weselne ;) Tylko kurs mieliśmy zacząć 9 sierpnia zaraz przed ślubem a tu nici z tego !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć wszystkim:) znowu 2 dni wolnego przede mną, ale co mi z tego.Mam ltany dzień dzisiaj, trochę roboty a do tego źle się czuję:(no ale cóż jak trzeba to trzeba. Widzę, że nastrój przed ślubem całkiem dobry jak na razie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, mam nadzieje ze w koncu za którymś razem zdam.... Ale problem był też taki że nie mogłam opanować samochodu, na kursie jeżdzę starym złomem, a na egzaminie dostałam nowiuśki samochód, prowadzi sie zupełnie inaczej! :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JANA głowa do góry to dopiero pierwsze podejscie. Następnym razem będiesz wiedziała na co masz zwracać większą uwagę i będziesz bogatsza o to doświadczenie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja przed ślubem chodziłam na nauki ( chociaz byłam już wtedy mamą) ale powiem Wam mozna było posłuchać, kobieta dość ciekawie mówiła o planowaniu... młody ksiądz tez dość ciekawie prowadził drugie zajęcia. oczywiście nie było problemu żeby zaświadczenie dostał mój przyszły ( bo nie pokazał sie ani razu). Ale żałuje że Go tam nie było bo kilku rzeczy mógłby posłuchać:) Dziewczyny a jakie macie \"staże\" ze swoimi mężczyznami??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nas nauki dopiero czekają... Mam nadzieje, ze czegoś ciekawego się dowiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeżeli chodzi o staż małżeński to taki jak w stopce Ślub braliśmy w drugą rocznicę \"bycia razem\" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
My poznaliśmy się 13 lipca 2003r :) więc trochę ponad 5 lat temu.... wcześniej trochę słyszałam o moim wybranku, gdyz w liceum podrywał moją bardzo dobrą koleżankę, ale ona wtedy miała na oku kogoś innego i zalotami Andrzeja wcale się nie przejmowała :) Osobiście poznaliśmy sie dopiero po jakimś czasie. Teraz sytuacja wygląda tak, że my planujemy ślub, a ona nadal jest sama. Cóż... nie wiedziała co dobre :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Edusia83- często tk jest, że dziewczyny przebieraja , wybieraja i w konsekwencji zostaja same. My chodzilismy przed ślubem 6,5 roku.... nawet oczekiwanie na maluszka nie sprawiło żebyśmy przed Bogiem sobie przyrzekli. Julia miała pół roku, kiedy podjęliśmy ta decyzję. Byłam bardzo nieufna instytucji małeństwa, bez papierów było mi bezpieczniej.... uciec do mamusi:) Choć przez całe 6.5 roku kiedy byliśmy razem może z 3 razy się pokłóciliśmy, ale nigdy nie zrywaliśmy czy podobne rzeczy. Wiecie że zawsze przyczynami kłótni była moja nieszczerość:(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie że jestem kłamczucha, tylko mój przyszły mąż nie umiał zrozumieć moeje miłości do tańca i uważał że chodzi sie za dyskoteke żeby chłopaka poznać.... Może i coś w tym jest, ale nigdy mi do głowy nie przyszło .... ja poprostu kocham taniec, wcześniej 5 lat tańczyłam w zespole. Na scenie czułam sie jak ryba w wodzie:):):) Zreszta długo długo była cisza na ten temat, aż w końcu nie wytrzymałam i postanowiła że musze to robić, bo i naczej przejde przez zycie nie robiąc tego co kocham. Pomyslałam raz sie żyje i przy sprzeciwie juz męża założyłam zespół taneczny u siebie w miejscowości. Początki były ciężkie, docinki... Teraz jest ze mnie dumny i szczęśliwy bo nasza córeczka idzie w moje ślady:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To u nas od samego początku słychac było śpiew churów anielskich i takie tam sprawy :) Od samego początku wiedzieliśmy że chcemy być razem, a ze ślubem czekaliśmy częściowo z powodu studiów (bo uparłam się, że chce je jskończyć jeszcze jako panna), a częsciowo z braku kasy. Ślub nie jest dla mnie tylko formalnością. Dla nas obydwojga ma ogromne znaczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz kiedy jestem juz mężatka, tez nabrało dla mnie znaczenia. Tylko że tak naprawde miedzy nami nic się nie zmieniło, dalej sie kochamy tak samo mocno. Chodzi mi o to że papierek to tylko czysto urzędowa formalność, którą wymyślił człwiek... Inaczej jeśli chodzi o kościół, po ostatnich wybrykach księży i różnych instytuacji z nimi związanych, trace wiarę. Choc nigdy nie wyprę sie wiary w Boga, bo juz nie raz doświadczyłam Jego łask:) ale bardzo odbiegłysmy od tematu, chyba nie zanudzam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam właśnie odwrotnie. Papierek urzędowy niema dla mnie większego znaczenia. Bardzo ważny dla mnie jest ślub kościelny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z mężem znamy się od mojej matury czyli od 2002 roku, to już 6 lat. A 16.04.2006 roku wzięliśmy ślub.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uważam że długaśne staże niczego nowego do związku nie wniosą ( to Tylko moje zdanie). My przez te 6.5 roku mieszkaliśmy 50km od siebie, każdy u swoich rodziców... stawało sie męczące...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dominikap widzę, że miałaś podobną sytuację do naszej. Gdy poznałam mojego Lubego to składałam papiery na studia. W wakacje dowiedziałam się ze zostałam przyjęta. Nasze życie więc wyglądało tak, że on studiował dziennie w Krakowie(tam tez mieszkał, bo przecież na zajęcia z Sącza siłą rzeczy nie mógł dojeżdżać), ja mieszkałam w Nowym Sączu(100km od Krakowa) i studiowałam zaocznie w Katowicach. Jak jechalam na zajęcia to oczywiście przez Kraków :D Ale jeśli się chce to wszystko da sie poukładać, tak żeby było dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dominikap zgadzam się z Tobą i nie zazdroszczę tym co mają do siebie tak dużą odległość. My mieszkaliśmy blisko siebie więc nie było problemu chociaż achaja muszę cię pocieszyć że to ja mam najmniejszy staż w związku :) Co prawda poznaliśmy się 6 lat temu byliśmy jakiś czas ze sobą ale nam się nie udało przez zazdrość mojego narzeczonego potem każde z nas miało osobne życie ale cały czas utrzymywaliśmy ze sobą kontakt i dokładnie rok temu postanowiliśmy jeszcze raz spróbować. Od października mieszkamy razem a za 3 tyg mamy ślub:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sylvia gratuluję wytrwałości :) Najwidocznie bycie razem było Wam pisane :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widocznie tak, tylko musieliśmy się rozstać i musiało trochę czasu upłynąć żeby on przemyślał sobie wiele rzeczy. Wiadomo że teraz też mamy swoje gorsze dni ale potrafimy je razem przetrwać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×