Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Zaaczynam i kończe swój dzień ulubionym od jakiegos czasu zajęciem...czyli czytanie topiku:-) I....Tak cieplo zrobilo mi sie w serduchu...Niebo, Ewa, kochane sabatowe dziewczyny... 🌻🌻To dla mnie cenne tym bardziej,ze sama od niedawna uczę sie siebie tak postrzegac;-)Ale po tylu latach sluchania czegos zupelnie innego na swoj temat...to wcale nie jest łatwe;-)Ale zgodnie z radami...staram się być dla siebie dobra:-)I jest to szalenie przyjemne uczucie! Zostawilam za sobą kawał skomplikowanego życia... I choc zaczynam wszystko dosłownie od początku,to jedyną rzecza jaka mi aktualnie doskwiera jest...(o zgrozo!)współczucie. Chwilami(ale rzadko i tylko przez chwilkę);-)osaczaja mnie myśli typu: jak on sobie poradzi, że mi go żal, tego ze zostal sam....i że jest taki bezradny..Ze ja mam siłę, dzieci, przyjaciół, ..a on?Ale to juz jego problem..W końcu kiedys trzeba dorosnąć;-)Na dodatek w poszukiwaniu sojuszników obdzwania wszystkich moich przyjaciół, rodzinę..Że zrozumiał, z sie leczy, ...ble ble ble...Eh...Ale to juz było...Na szczęście to juz nie te czasy, i nie ta sama ja,żeby w to wierzyć;-)A jesli nawet sie zmienia? ( w co nie wierzę) to moze kiedys jakas nowa ofiara będzie miała z tego choć odrobine korzysci;-) Hmm..Ciekawe tylko na jak długo wystarczy mi tej siły i pewności;-) I choć czekam na cofki, to na razie nawet PMS-u , ani przedokresowych płaczek nie widać;-)A mija juz drugi miesiąc nowego życia!Ale po sobotnim sabacie wiem,że jeszcze wszystko sie może zdarzyc...Na całe szczęście to miejsce jest zawsze dla mnie niewyczerpaną studnią dobrej energii;-) Czasem myślę,co by było gdybym nie trafiła tu któregoś październikowego wieczoru....Brrr...Na samo wspomnienie tamtego życia mną wstrząsa...I choć zastanawiam się, jak mogłam być taka ślepa i głupia, to wiem,że ten czas nie był czasem straconym, bo pomógł mi stać się tym, kim dziś sie staję. Amen;-) Wszystkim wątpiącym i zastanawiającym się życzę siły i wytrwania w najtrudniejszym..czyli w podjęciu decyzji.A potem to już naprawdę z górki;-) Wiosenne przytulanki dla wszystkich:-):-) Hmm...chyba się rozkręcam;-)Ale wiecie co...tak dużo tu dostałam,że czuję ,iż powinnam(a raczej chcę) oddać to innym...To cos jak w filmie\"Podaj dalej\";-) Miłego dnia:-):-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa👄 Aleś mi Kochana \"dokopała\" no ładnie, ładnie... przgrałam ten casting :P Ale z Kasią mogę, trudno nie zawsze jest kawior jak to mówi mój jeden kolega z pracy. Czasami trzeba przegrać, aby wygrać mógł ktoś. Free.. ❤️ rozkręcasz się Kochaniutka, to miłe. Co do żalu. Twój M, niewątpliwie osobnik płci męskiej, zapewne 18 lat ukończyl już czas jakiś temu, życie zawodowe posiada... znaczy się, że spełnia warunki człowieka dorosłego. Czyli da radę. A tak ogólnie mówiąc....a Ciebie Ci nie żal Kochana. Przecież tym krokiem mentalnie jak pisałaś sobie polepszyłaś, a egzystencjalnie? Myśl o sobie i dziewczynkach i mart się o siebie i o nie. To najwaznijsze osoby dla Ciebie, Ty sama i dzieci. 🌻 Miłego dnia wszytskim 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa - jesteś takim dobrym duszkiem tego forum. Cieszę się, ze nie poszłas sobie :) Dzięki za to co piszesz ❤️ Oneil \"On sie drze - wrzasnac glosniej. On rozbil kubek - walnac kubkiem w niego. A ja w takich chwilach myslalam co jeszcze moze sie zdarzyc zamiast uruchomic swoj instynkt\" A ja w takich chwilach darłam się jeszcze głośniej, jak mnei obraził po raz kolejny to przyszedł czas, ze dostał w twarz. I oczywiście mi oddał i wywiązała się szarpanina....i co...oczywiście to ja byłam winna bo dałam mu w akcie bezsilności ( i głupoty, bo powinnam była po pierwszysm razie wypeir...go z domu ) w gębę, A ON BIEDACTWO SIĘ BRONIŁ...Więc to nei jest chyba dobry sposób. TOksyk i tak zawsze wykręci kota ogonem i nic mu nei da do mysłenia. Aczkolwiek tak sobei myśle, ze gdybyś nagle wrzasneła będąc latami spokojna to na początku pewnie zrobiłoby to wrażenie,a le na poczatku, a potem gfinanlni w rozumieniu toksyka dałoby mu przyzwolenie na kolejne ataki ....więc myślę, że Twój sposób jest znacznei lepszy...Pozdrawiam i trzymam kciuki za Twój dzisiejszy dzień. A dla reszty zgrai 🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻🌻 Ja wyobrażałm sobie jak wyrzucam swoją złośc na mamę i krzyczę do niej to co wykrzyczałam wczoraj do Was. Na razie nei pomaga, ale mam nadzieję, że w końcu się uspokoję. Nie beę opisywać paradoksu wczroajszej kłótni z m..dawno o nim nie pisałam, ale czasem nadal nie potrafie sie odciać od jego goownianych emocji i wyobrażen Otella....dzisiaj wieczorem jak poloże dziecko spac idę na basen i mam nadizeje, że trochę te złe emocje tam wyskaczę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
free-wolna🌻 co prawda napisałas już wczoraj czy w neidzielę, nie pamietam - ale witaj❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
corobić ❤️ miłego pluskania :D ja też dzisiaj idę na siłownię... Ah te endorfiny, potrafią cuda zdziałać. Polecam. Co do awantur i krzyków domowych. Ja niestety jak oneill...wstyd mi było ludzi wkoło. Kiedy on krzyczał, darł się na całe gardło, ja cichutko płakalam i tylko błagałam go, żeby nie był tak głośno. Na szczęście nigdy niczym nie rzucał, nie niszczył... Oczywiście to niczego nie tłumaczy, ale jak tak się zachowywał to po alkoholu. Teraz widzę, że moim błędem było to, że zawsze chciałam wszytsko łagodzić; awantury, konflikty, zaborczość, zazdroś M... Zamiast walczyć o swoje miejsce w związku i co jeszcze robić? Oznaczać granice. A ja NIGDY nie umiałam tego robić. Zawsze ustępowąłam, ustępowąłam, ustępowałam... i w koncu juz nic dla mnie, ze mnie nie zostało. I to był mój największy błąd. Oddałam wszystko nic sobie nie zostawiając. Tak jakbym była nikim. Teraz to widzę, teraz jak zamykam oczy i patrzę w myslach na siebie "okiem kamery"...straszne to jest, mnie nie ma, Nieba nie ma, jest tylko góra mięsa, bez osobowości, własnego zdania, bez charakteru. Straszne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa -" Stając się rodzicem, trzeba dopuścić do siebie możliwośc, że dziecko będzie skrajnie odmienne od oczkiwań... nie będzie jak inne dziecko... może wymagać mniej lub może wymagac dużo więcej" bardzo piękne zdanie, które sobie biorę do serca. Jak byłam w ciąży maiałam swoje nei wiem jak to nazwac "pplany""marzeni" jak to będzie z moim dzieckiem - jak znim bedę chodzć na spacery, jak wykorzystam ten czas kiedy będe na macierzyńskim, a potem do jakiego przedszkola pójdzie..to chyba normalne plany kobiety w ciąży...ponieważ rzeczywistośc okazała się inna, bo wymogła na mnei głównie spędzania czasu na uspokajaniu 24 h płaczącego syna potem jego rehabilitacji....a od mojej matki usłyszałam " kto w głowie uradzi do skutku nei doprowadzi" pomimoże, ze starąła się jak tylko potrafiła logistycznei mi w tym czasei pomóc ico bardoz doceniam, to te komentarz bolały, bardzo bolały i nie umiem ich do tej pory zapomnieć. Bardzo wtedy potrzebowałm wsparcia od wszystkich ( nadal potrzebuję ), takiego cichego i takie kmetarze mnei dobijały, dobijały w całym moim zmęczeniu, w bezsilności neijedokrotnie w stracu o to czy moej dziecko bedzie się rozwijało, czy pozostanie na jakimś etapie, którego żadna matka swojemu dziecku i sobei z egoistycznych pobudek nei życzy. Może powiecie, ze się uzalam nad sobą, ale czasem pozwalam sobie na to, bo JEST MI TO POTRZEBNE żeby złapać siłę na dalszą pracę, choć teraz to już pikuś przed nami...mam nadzieję.... Serdecznei uściski i jeszcze raz dzięki... tortilla ja też mam czesto wrażenie, ze pasozytuje sobei tutaj i biorę dla siebie, bo ( może to tylko wrażenie ) czujes ie bardoz czesto onieśmielona sposobem w jaki dziewczyny potrafią udzielac rad. Ja stosuje bardoz często skróty mylowe i wychodzi z tego marne pocieszenie. Ale za to z całym sercem jestem z kaą piszaca tu i szukającą własnej drogi życiowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo, ja od kilku tygodni dopeiro zaczełam sama chodzić na basen, wczesniej "nie miałam pozwolenia" W końcu sobei to pozwolenie sam dałam, oczywiście czekałąm na góowniana akceptacje m...ale pewnie poneiwaz widzi zmmiany, ktore we meni zachodza, mozolne ipowolne, to morde trzyma na kłódkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
corobić 👄 skąd ja to znam? POZWOLENIE.... a koorwa co to ja jestem jakas ubezwłasnowolniona istota? Taka byłam goopia, że hej, teraz dopiero to widzę. A najważniejsze, że on to też widzi... że jestem inna, chrakterna, mam swoje zdanie i niczemu nie ulegam. A jesli, to tylko dlatego, że sama tego chcę. Tez sobie już od dawna daję sama pozwolenia, przyzwolenia na wszystko co chcę :P i fajnie mi z tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja też sobie zaczęłam dawać pozwolenia:D:D:D Niby nie było stricte zakazu, ale było dużo podlejsze działanie. Hasło: \"Ależ czy ja ci zabraniam iść na kawę do koleżanki?\" - \"Nie!\". Po czym następowało walnięcie drzwiami i ex znikał na godziny. Potem było zaskoczenie, no jak to nie poszałam, przecież on nie zabronił, mogłam wpakować dzieci w tramwaj i jechać z nimi przez pół miasta, a potem latać u przyjaciółki po domu za dziećmi> Co to za odpoczynek? Ewentualnie słyszałam, no to ją zaproś do siebie. Niestety mało która z moich koleżanek lubiła do nas przychodzić. Problem był taki, że ex zachowywał się nieco dziwnie, niby wszystko ok, ale włączał telewizor, na próby zagadywania dziewczyn odpowiadał półgębkiem, czuły się mało komfortowo. Ja też, bo i krytykował, \"może zrobiłabyś jakąś herbatę!\", \"czy w tym domu nie ma nic do jedzenia?!\". A teraz mam to w zupie:D Znajomi przychodzą, tylko tak, żeby teścia mojego nie było w domu, bo on jest na tyle gburowaty, że nawet na powitanie nie odpowiada, ewentualnie wchodzi do kuchni i drze koparę: \"dziećmi byś się zajęła!!!!!! Ty w kuchni, one same w pokoju i kur**** nic nie wiesz co robią, a one tam wzięły wodę do pokoju i malują !!!!!\" No proszę, bo przecież dzieci nie powinny malować farbkami, one powinny siedzieć grzecznie, ewentualnie mogą zapytać czy wolno im oddychać, i jeszcze żeby przy tym siedzeniu nie kurzyły się za bardzo, bo kto będzie ścierał kurze!!!!!!!!!!!! Bleh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Corobic - ja tez tak sobie mysle (choc ma to zrodlo w przeszlosci i nieewlasciwym mysleniu, lekkiej paranoi i ciaglym poczuciu zagrozenia... zreszta juz to przewalkowalysmy tutaj) - zaczne sie bronic to obroci kota ogonem ze ja go atakuje. Przypierd*le czyms - powie ze go atakuje bo przeciez on nic mi nie zrobil tylko podniosl glos... Najlepiej nie zadawac sie z takimi ludzmi. A jeszcze lepiej - umiec ustawiac granice - czy to samemu czy z pomoca. Policji czy innych sluzb jesli inaczej nie mozna. Mialam jakas taka blokade przed ustawianiem tych granic - tez o tym pisalam, jakbym sie wrecz bala to zrobic bo cos mi za to grozi. Tez zalezy od okolicznosci bo zdecydowanie latwiej przychodzilo mi to np we wlasnym domu (takie wrazenie ze jestem u siebie ze mam tu prawa, czulam sie bezpieczniej). Ale prawo do granic mam wszedzie. Niedawno to zrozumialam. A dzisiaj czuje sie jak przed jakims egzaminem gdzie nie bardzo jestem przygotowana i nie do konca pewna siebie - ale to nie jest paralizujacy strach tylko ot, taka trema. Zawsze spadalam na cztery lapy - tym razem tez. Mysle ze to spotkanie jest wlasnie wyznaczeniem granic. Przegiales, sama nie umialam sie tym zajac to wezwalam posilki. I teraz zanim podniesiesz glos - zastanowisz sie kilka razy. Dziwi mnie jednak troche jego zachowanie, choc dzisiaj widze ze jest troche spiety (moze mi sie tez zdaje?) ale nie nerwowy, moze odrobine. W ostatnim tygodniu byl mily, usluzny, uprzejmy do porzygania i nawet nie zaklal, glosniej sie nie odezwal, wszystko na tak, owszem itp. Taki mily to jeszcze nigdy nie byl, chyba ze na poczatku. Ale ja wiem co w nim siedzi... A, troche sie jednak zemocjonowal jak wyjmowal pranie z suszarki bo chcial wysuszyc kurtke (gdzies na rekawie mial plame, zapral) i wywalil mi wszystkie reczniki z wczoraj na kupe. Mam nas zawiezc tam do osrodka a potem prosil mnie zeby zawiezc go po zasilek do Tipperary (bo jedziemy moim autem)... Jak wroce napisze co i jak. Nie ma co sie na zapas przejmowac. W razie czego mam persen ale unikam lykania czegokolwiek jak prowadze. Na razie 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Free-wolna🌻 Witaj Kochana, pięknie, że się zdecydowałaś. I jak fajnie, optymistycznie piszesz :-) Tego też nam tu potrzeba. Corobić 🌻 \"dzieci powinny siedzieć grzecznie, ewentualnie mogą zapytać czy wolno im oddychać, i jeszcze żeby przy tym siedzeniu nie kurzyły się za bardzo, bo kto będzie ścierał kurze!!!!!\" He, he, he, uwielbiam Twoje teksty :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ups... Ja chyba dziś jakaś nieprzytomna..:-( Sorki cztery umowy i corobić... Zupełnie nie wiem czemu Was pomyliłam. Buu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej Kochane 🌼 mnie dzisiaj rano zbudził sms, który był odpowiedzią na mój wczorajszy komentarz odnośnie jego zachowania. Sms brzmiał : \"Ja się w nic nie bawię... Co nie zmienia faktu, że nie mam ochoty z Tobą rozmawiać...\" Och przyszło mi do głowy kilka ciętych ripost ;) które niechybnie wykorzystałabym, aby mu dokuczyć, ale... postanowiłam posłużyć się jego własnym orężem- olewacką obojętnością i nie napisać nic. Mam jeszcze takie jedno spostrzeżenie- ja nigdy bym mu czegoś takiego nie napisała, nie dlatego że myśl \"nie mam ochoty z Tobą rozmawiać\" nigdy mi przez głowę nie przemknęła, ale ze strachu. Z obawy, że mnie zostawi nie wieki wieków amen. On się tego nie boi, najprawdopodobniej zdaje sobie sprawę, że jak tylko się odbrazi i pstryknie palcami, to ja znów przybiegnę cała w skowronkach. Ach i kolejny raz uśmiech zagościł na mej twarzy... :) Miłego dnia Wszystkim 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ophrys nic nie szkodzi, ale ja takiego ciętego języczka jak cztery umowy nie mam, przynajmniej nie tutaj na forum :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo - to samo, dokladnie to samo. Z lagodzeniem, uspokajaniem... Jak ja nie lubilam (balam sie) jakichkolwiek konfliktow w moim otoczeniu, nawet tych ktore mnie nie dotycza. I lagodzilam, lagodzilam, uspokajalam... Bron Boze nie prowokowac... Jak do ryczacego lwa... Balam sie krzyczacych, wrzeszczacych, atakujacych ludzi. Od zawsze. Nastepowal we mnie paraliz. Na pewno jakies przezycie z dziecinstwa. A ja przez lata wierzylam ze lagodzenie konfliktow pomaga. To takie wlasnie obtaczanie gowna w cukrze. Konflikt trzeba rozwiazac, dac mu wybuzowac albo zdusic w zarozku. Nie lagodzeniem, bo to tylko przykryje popiolem ogien ktory i tak kiedys wybuchnie. Ale radykalnym dzialaniem. Pokazaniem ze nikt nie ma prawa na mnie wrzeszczec. I tutaj klaniaja sie granice. Ja ich nigdy w tym zwiazku nie okreslilam i bylo tak jak Niebo opisujesz - ustepowalam, lagodzilam, nie odzywalam sie, nie reagowalam - i tak mu przejdzie. No i takim sposobem - raz mu sie udalo, potem drugi, trzeci - i polecialo. Teraz wie ze nie ma granic bo nikt ich nie zaznaczyl. Mysle ze niewazne jak - ale te granice musza byc wyrazne. Zeby wiedzial - tego nie wolno. Mnie sie wciaz wydaje tak intuicyjnie ze on czeka na to wyznaczenie granic, tak jak seryjny morderca robi wszystko zeby go zlapali. Wie ze sam nie jest w stanie przestac. Moze moj maz to tez taki przypadek. Czeka na wyhamowanie bo bez granic zaznaczonych przeze mnie czuje sie jak dziecko we mgle... Moge sie mylic i moze jego psychopatia jest faktem - wtedy pozostaje tylko spierd*lac. Ale to zawsze jakies wyjscie - lepsze niz tkwic w miejscu i oczekiwac na kolejny wybuch. Nie mam specjalnych planow na dzis, tzn trzymam sie tego co bym zrobila w normalnych warunkach. Duzy sukces - moja wyobraznia nie szaleje, siedzi sobie cicho, nie podpowiada scenariuszy. Byc moze ja tez juz lekko wytresowalam. Przestaje sie powoli czuc odpowiedzialna za wszystkich. Nie raz np mialam ochote wywalic meza z samochodu jak komentowal moja jazde - ale tego nie zrobilam bo przychodzily takie refleksje: jak on wroci do domu (mieszkamy na wsi), jak nawet jakos wroci to sie odegra na mnie za to i bedzie gorzej. A teraz jakbym miala go z samochodu wywalic - trudno. Mogl sie zachowywac przyzwoicie. Sam jest sobie winien. Niech sobie teraz radzi - zapamieta to na dlugo i bedzie wiedzial ze nie pozwole na takie zachowanie. Malo kto tak rozwaza wyznaczanie granic (a raczej wstrzymanie sie od tego) - bo to jest niestety branie odpowiedzialnosci za kogos. Zachowal sie jak cham i zamiast pokazac mu ze naruszyl tym czyjac godnosc i granice - nic nie robisz. Co taka osoba moze sobie myslec? Ze nic wlasciwie sie nie stalo. Mnie sie wydawalo ze wiekszosc ludzi jest na jakims poziomie i wiedza co wolno a co nie - bo ja nikomu z butami nie wlazilam, nie awanturowalam sie, nie robilam krzywdy, nie ublizalam. Jednak nie mierzy sie innych wlasna miara. A jak ktos pokazuje chamstwo - to trzeba mu pokazac ze chamstwa nie tolerujemy. Dzien sie dopiero zaczal a wydaje mi sie strasznie dlugi - z wiadomego wzgledu. Trudno powiedziec co sie wydarzy i jak sie skonczy. I kolejna refleksja - jak bardzo nie chce tak sie czuc jeszcze kiedys... Nie zebym sie bala - ale ta niepewnosc. Choc wierze w jedno - ze tam w osrodku oni beda umieli z nim rozmawiac, ocenia go w kilka sekund. Nie taki diabel straszny. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A poza tym to chyba on ma sie czego obawiac - nie ja. Ja gnoju nie robilam przez te wszystkie lata. Moim bledem jest znoszenie tego wszystkiego i nie zrobienie porzadku wczesniej. Nie zadbanie o wlasny interes... Ale w koncu to sie zaczyna zmieniac. Licze w glebi duszy na "aksamitna rewolucje" :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Opryhs nie szkodzi:D:D:D No to na dokładkę macie kolejną rewelację. Właśnie dzwonił teść: GDZIE JEST TARKA DO JARZYN!!!!! A ja akurat z klientem poważne rozmowy o nowej działalności. No tak, zapomniałam, że żywię się tarkami do jarzyn. No to mu powiedziałam, że zjadłam:) Było burknięcie i rozłączył się. Kurde, tak ciężko sprawdzić, poszukać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cztery umowy - i tak trzymac! To mi przypomina moja "odpowiedzialnosc za wszystkich" o ktorej juz tu pisalam. Wyjasnialabym do usranej smierci grzecznie, uprzejmie gdzie jest ta tarka. A ku*wa poszukaj sobie - mnie nikt nie informuje, sama sobie radze. Od jakiegos czasu mowie: nie wiem. Moje szare komorki pracuja dla siebie a nie za innych. Maz ma wlasnie takie zagrywy - zadaje pytania albo prosi o cos co moglby sam zrobic tylko mu sie ku*wa nie chce. Jest to zwykle wykorzystywanie. Dlaczego? Bo nie postawilam granic... Wszystko sie o te granice rozbija - a walsciwie o ich brak. Za jakies 10 min bede wyjezdzac z domu. Komentowanie tego byloby dramatyzowaniem ktore akurat uwazam za zbedne w tym przypadku. Troche sie denerwuje ale wciaz na zasadzie tremy przedegzaminacyjnej - jest to uczucie ktore nie zdominowalo mojego zdrowego rozsadku. Nie powiem ze czuje sie bezpieczna w 100% - ale na pewno ok 75-80% - te 20-25 to poprawka na wiatr ;) W domu jest wyczuwalne napiecie ale nie z gatunku tych zlych, niosacych ze soba awanture ani tych pozytywnych jak np przed weselem, impreza itp - ale tych wyczekujacych... Na razie, pewnie napisze juz po rozmowie 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie moge przestać się śmiać z tej tarki...aż powiedizałam w pracy koledze z czego tak umieram..rozbawił się też...dodam, ze on należy do tych "normalnych"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki cztery umowy 🌻 i corobić 🌻 za zrozumienie :-) Usiadłam rano z kawką, czytam taka jeszcze nie do końca przytomna... A efekty, jak widać ;-) Wiesz cztery umowy, może Ty ją specjalnie schowałaś żeby teść nie mógł znaleźć :-p ;-) Mój m. tak uważał, że jak czegoś znaleźć nie może, to właśnie specjalnie mu schowałam, żeby go rozzłościć. A potem zdziwienie, że leży tam gdzie zawsze, chyba, że on ciepn%B

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chyba muszę sobie kogoś od komputerów zaprosić, bo zupełnie nie wiem dlaczego obcina mi posty... CD A potem zdziwienie, że leży tam gdzie zawsze, chyba, że on ciepnął gdzie indziej sam. Ale i tak ja miałam służyć za ogara tropiącego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Corobić to kolejny toksyk w moim życiu, ale przynajmniej już znam zasadę. Docelowo wyfruwam stamtąd, kiedy czas i możliwości mi na to pozwolą:D:D:D:D Na razie umiem sobie z tym radzić. Sztyt osiągnięć teścioratora-terminatora : Piątek. Jak każdy, po pracy lecę na sąsiednią ulicę, do opiekunki mojego syna, coby jej zapłacić. Wypijamy szybką kawę i wpadam do domu godzinę później niź normalnie. Ostatni piątek spóźniłam się 20 minut, po prostu się zagadałyśmy. Afera , krzyki, no bo jak ja tak mogę! Co to kur*** jest, za chwilę będę przychodzić następnego ranka. A w ogóle to nie jego wina, że ja wyszłam za jego syna.Blab blab blab.... Najśmieszniejsze jest to, że ja nic nie powiedziałam, więc kompletnie mnie rozśmieszyła ta tyrada. Dopiero później ze stoickim spokojem oswiadczyłam, że mam prawo do jednej godziny w trakcie tygodnia odpoczynku od dzieci i od domu. Rozumiem, że gdyby pracował, był umówiony, to tak, mógłby mieć pretensje, ale nie był, siedział x godzin przy kompie i grał., Wnioski: niedaleko pada jabłko od jabłoni. To pierwszy wniosek. Drugi. Ten człowiek nie potrafił wychować swoich synów, bardzo chciał ich kontrolować, ale nie udawało mu się to, więc teraz nadrabia stracone lata. Najgorsze dla niego jest to, że niestety mnie się już nie da kontrolować. I to jest ból. Stąd krzyki, stąd dogryzanie, dokładanie roboty, i ogólne mam cię w dupie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no oneill, ctery umowy - mam podobnei ostatnio m jak pyta gdzie cos lezy, nawet jesli lezy w zasiegu mojego wzroku to odpowiadam nei wiem. Jak j...l byle jak to niech szuka....j...te rzeczy w sensie ubran, poniewaz mi to przeszkadza, a nie mam takeigo komfortu,zeby zamknac drzwi i nie patrzec, to wj..uje na odwal na jego polke... tamten syf mnie nie rusza...ale wszedzie rozpie...e jego rzeczy owszem...albo wrzucam albo wskazuje morderczym wzrokiem...i sprzata po sobei...cholera mialam nie pisac o nim...juz tak bylo dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Opryhs u mnie było dokładnie to samo. Kiedyś nawet napisałam na ten temat tekst u siebie na blogu. Ex poszukiwał wtedy...pieczątki, albo aaaaaaa wiem już PILOTA DO TV, bo ex przyrósł w zasadzie do pilota i bez niego nie funkcjonował. Jeśli pilota zabrakło, to była masakra. Fochy, gburowatość i ustawiczne molestowanie z wersalki, przełączyłabyś na....i tu padał kanał. A ja oczywiście przełączałam, robiłam za pilota. Ewentualnie córka wcielała się w ów sprzęt. I wiecznie słyszałam, że to moja wina, ja zapodziałam. Wnerwiłam się wtedy. Obserwowałam jego szukanie, po łebkach, bez wizji znalezienia, po setnym sprzęcie, który zlądował na ziemię., entej doniczce rozwalonej i nie posprzątanej, wymiękłam. Ja poszukałam. Oczywiście był, delikatnie przesunięty ale był. :D:D:D:D:D Nigdy więcej nie będę na niczyje życzenie, ani poszukiwaczem tarki, ani pilotem do telewizora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cztery umowy :-D Zaplułam monitor! Mlekiem z mesli. Ozdobnie wyszło :-P :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×