Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość smutku...
dlaczego myślisz że oprócz niego istnieje tylko samotność i ból, może tam gdzie nie jest się obrażanym, kontrolowanym jest spokój, radość, szacunek?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutek123
yeez może żle się wyraziłam z rodzicami. To nie do konca tak że oni byli tylko przyjaciółmi. Byli też rodzicami. Chodziło mi o to że byli też przyjaciólmi i mogłam z nimi rozmawiać. Nauczyli mnie że powinnam mówić prawde i nie kłamać - dlatego rozmawiali ze mną. Nigdy nie krytykowali pozostawiając możliwość wyboru. Może źle się wyraziłam bo tak w skrócie napisałam. smutku...masz racje. ja boje się zacząć byc sama. niby wiem że potem bedzie lepiej. strach tylko zacząć. Wiecie jak czytam samą siebie to włosy mi się jeżą na głowie. Jak mozna być tak naiwnym jak ja. Albo może smutek... dobrze to napisła - jestem chora. I trzeba zacząć to leczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutek123
yeez może masz racje. czy uważasz że doświadczenia z dzieciństwa przeniosłam do dorosłego życia, że podswiadomnie szukałam nieodpowiedzialnego partnera, zeby mu matkować?. Pewnie coś w tym jest. Kto inny nas kształtuje jak nie rodzina.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nawet nie wiecie jak sie ciesze, ze Was znalazlam:) Twoje wypowiedzi yeez rowniez cenie, pomimo ze jak wiadomo z czescia sie nie zgadzam:D:D:D:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autodetox
...jeśli sami nie wiemy,nie nauczono nas,nie doznaliśmy WOLNOŚCI wtedy budujemy związki zniewolone i osoby pasującej do takich szukamy . by spełnić zapisany nam program przez wychowujących (czytaj treserów). co dla jednych jest wolnością dla innych wychowywanych w innej sytuacji jest skrajną niewolą. patrz-raczkująca dopiero psychologia sytuacji. gotujemy sobie nawzajem w świętym przekonaniu słuszności i pewności swych racji piekło partnerowi. jedyna droga to zmiana siebie poprzez poznanie swych uwarunkowań i stałe podążanie tą drogą.do końca naszego życia.wiedza o sobie mimo że jest najpierw przerażliwie bolesna wyzwala jako PRAWDA. partner nie wytrzymuje i albo sam się zmienia lub zostaje w tyle. dobór naturalny.dlatego w stadzie wilków przewodzi wadera i jej basior.nie rywalizują lecz biorą razem współpracując.ucząc się od siebie broniąc i wspierając. ...ważne słowa..rywalizacja,odwet. ..potrzeba uzależniającej kontroli.... --- odczytywana jako miłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autodetox
...,, puszczonym być samopas ,, - nie jest wolnością

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz racje yeez bardzo kocham moich rodzicow, bardoz ich szanuje, widze ich bledy w stosunku do mnie , nie byli i nie sa idealami, dawno nie sa juz na peidestale. Jednoczsnie nie zamierzam sie z tego powodu frustrowac, ani obwiniac ich, ze postapili kiedys tak a nie inaczej. Byloby to z mojej stony wymuszone i neiszczere. Nie czuje tego tak. Potrafie im powiedziec, ze nie maja racji, a nawet jesli sie z tym nie zgadzaja, to ja juz nie mam na to wplywu. Ide w swoja strone. Byc moze jak to tez piszecie wybaczylam im nawet tego tak nie nazywajac.... A teraz raczej z racji bycia homo sapiens próbuje nie popelniac podobnych bledow w stosunku do syna juz od teraz. I to cala moja tajemnica. Bez zbednej filozofii. Zgadzam sie, ŻĘ SĄ osoby ktorych dziecinstwo wywarlo ogromna traume i potrzebuja terapii, ale NIE KAŻDY..nie kazdy z racji tego, ze cos mu z zyciu nie poszlo..a jesli ktos czuje potrzebe wyolbrzymiania tego, ze rodzice nie byli idealami, prosze bardzo. Nie moja broszka. Z calym szacunkiem do tychze osob i ich wyboru. A Ty uogolniasz w moim odczuciu - jestes taka a taka, taki a taki, wina rodzicow...Kiedys pisalam rowniez o tym, ze na temat rodzicow rozmawialam na terapii...patrz wpisy sprzed kilku miesiecy. Byc moze nie chcialas tego zauwazyc..ciekawe dlaczego? Bo to nie jest zgodne z teoria yeez, ktora sprawia wrazenei, ze zawsze ma racje i jej poglady sa niepodwazalne? Nie wiem. Zreszta to rowniez nie jest moja sprawa. Jesli cos zostanie opacznie zrozumiane z mojej wypowiediz chetnie rozwieje watpliwosci. Pozdrawiam cieplo🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i mam wrazenei, ze zareagowals agresywnie na moja wypowiedz. Jeszcze jedno czego w Twoich wypoweidziach nie lubie. parokrotnie zadawałm CI jakies pytanie. Zawsze pozostawały bez odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a wiesz dlaczego tak draznoaco dzialaja na mnie Twoej wypowiedzi? Nie lubie jak mi wmawia ktos na sile cos czego nei ma. RObi to rowniez moj parter..choc od jakeigos czasu wyhamowuje, bo przestalam na to pozwalac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
napisalam o tym, ze byc moze wybaczylam, nei wiedzac o tym? Napisalam ze nie byli idealami i z ich bledow staram sie korzystac? To powinno wystarczyc w moim odczuciu. I to nie sa ogolniki. ROwneiz w moim odczuciu i nei potrafie napisac wiecej. pytan nie ponawiam, bo w tej chwili nei mam na to juz czasu. A ocena TWoja...chocby ostanio ostatnio smutna..nie pameitam z ktorej godziny dzis wypowiedz. A wmawianie? Wina rodzicow, choc jestem z nimi "rozliczona" Niestety na tmy musze juz dzis zakonczyc. Do rpzeczytanie we wtorek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podczytuje od dawna
Czytam Was od dluzszego czasu. Wiem, ze sama z tym sobie nie poradze... Oszukuje sama siebie, ze ostatnia szansa, ostatni raz itd i wciaz wracam. Boje sie przyszlosci, bolu... Myslalam o terapii tylko nie do konca wiem gdzie sie zglosic? Psycholog ? Czy moze sa jakies specjalne placowki ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatruta
Właśnie, gdzie szukać odpowiedzi? czy rzeczywiście różne sytuacje z dzieciństwa dziś mają swoje odbicie? są wektorem wchodzenia w toksyczne relacje z partnerem...nie jestem psychologiem, nie znam się na tych sztuczkach i do niedawna twierdziłam, że psycho nie jest potrzebny... a na ironię mam przyjaciółke psycholożkę...to ona jest ciągłym świadkiem mojego ułomnego związku...i to co ciagle mi powtarza od x czasu , że ten moj facet ma poważne problemy, powinien się leczyć,,, dziś juz wiem napewno, że tak jest..Próbuje jakoś na swój sposób sobie analizować, jak mogłam się tak dać stłamsić,,,pewnie też mam jakieś problemy emocjonalne..odkąd pamiętam zawsze "lubiałam" się buntować,skryta w sobie, o chaotycznych wypowiedziach,,robić po swojemu,, uparcie,, często na przekór,,itp itd.. czuję się zdeformowana, że odstaję od swojego rodzeństwa..chociaż oni o tym nic nie wiedzą ( bo nie chcę im smęcić o sobie)..oni potrafili zbudować szczęśliwe związki..jak to możliwe, wychowaliśmy się razem... Jestem na etapie rozstawania się z A...częściowo już znam schemat jego działania.... etap szantażu śmiercią był..przeżyłam...kwiaty i słodzienie o kochaniu było...między wierszami nazwanie mnie dziw** i że nikt ze mną nie będzię chciał być..było...co jeszcze będzię?..niestety cięcia chiruricznego nie da się zastosować, wyprowadzić się przez 0,5 roku nie mogę....czuję taką wielką obojętność jak nigdy... Muszę wytrwać w swojej decyzji !!! takie podjęłam działanie...Nie chcę być cierpiętnicą..... Naprawdę Spokojnego wieczoru Wam wszystkim !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrowienia dla Wszystkich.Czytam Was czasami,ale juz nie odczuwam potrzeby sie odzywac.W moim zwiazku jest duzo lepiej.Zmieniam siebie,zmieniaja sie moje reakcje,zachowania i sytuacja,ktora tez zmienil przyjazd moich dzieci po prawie 3,5-letnim rozstaniu.Dzieci sa inteligentne,madre,odwazne,za bardzo dojrzale, jak na swoj wiek-zarowno emocjonalnie,jak i psychicznie,duchowo tez. Zycze Wam wszystkim wszystkiego jak najlepszego w tym Nowym,2009 Roku.Dziekuje Wam za pomoc,wsparcie i wspolodczuwanie ze mna,gdy mialam czasami smutne i ciezkie chwile.Teraz,nawet,jak czasami jeszcze zaboli,to ten bol nie jest juz duzy.Nadal funkcjonuje bez wspomagaczy,moim jedynym przywiazaniem sa papierosy,chyba,ze siedze w moim dolku,ale i on dzieki wam nie jest juz taki gleboki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatruta
Podczytuje od dawna..... ten sam problem... dawanie sznsy ostatecznej milion razy...rozchodzenie się i powroty milion razy...tez uwazałam ze nie dam rady...aż pękłam (mam nadzieję naprawde)...i że to juz ostatni raz,,,pognam drania i będę znowu cieszyć się każdym dniem...teraz do psychologa chętnie się wybiorę, wiem ze mi jest potrzebny... Walcz o siebie !!! czy nie po to Bóg dał nam te pare chwil na tej pięknęj ziemi abyśmy się nimi cieszyli ??? ...ja w to wierze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autodetox
...poznać prawdę o uwarunkowaniach rodziców to podstawa.... WYBACZYĆ TO JEDNO ....ALE NIC NIE USPRAWIEDLIWIA(PRAWIE NIC) .....KOCHAM MOICH BIEDNYCH NIEŚWIADOMYCH RODZICÓW ,ROZUMIEM, MOGĘ WYBACZYĆ . MEDAL ZA TO CO ZROBILI DOBRZE . KOPA ZA TO CO ZROBILI ŻLE. ....???????????????????????????????????????????????????????????????????????????? NO KOCHAM WAS TROSZKĘ......A TERAZ WYRAŻĘ SWĄ WŚCIEKŁOŚĆ NA TO CO MI ZROBILIŚCIE...NIE OSĄDZAM WAS...... ...MAM PRAWO DO WYRAŻENIA SWEJ WŚCIEKŁOŚCI..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podczytuje od dawna
Mam to samo. Rodzenstwo maja normalne zwiazki, szczesliwe rodziny. Moi rodzice nie zrobili mi nic za co moglabym miec do nich zale albo jakas wina w nich. A jednak to ja wplatalam sie w taki zwiazek, mialam wczesniej zwiazki nigdy takie(!!!) Nie potrafie sie uwolnic, ile razy mowilam odchodze koniec. Ostatnio po 2 miesiacach wrocilam zadaje sobie pytanie po co?? Po 2 dniach znow awantura. Po 1,5 miesiaca znow koniec po awanturze, wyzwyskach... Nie potrafie zrozumiec tego jak mozna kochac osobe, ktora jest dla Ciebie taka okrutna?? Uderzyl nie raz, wyzwal od najgorszych tysiac razy. Zamknal jak psa na ogrodzie, moje rzeczy wyrzucil przez okno, zabral tel, pieniadze, klucze do domu. Ale to moja wina bo odezwal sie byly chlopak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autodetox
COROBIĆ - 1 czy szanujesz siebie ? 2 w jaki sposób to robisz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magdA1984
kiedy wlasciwie zaczyna sie molestowanie ? on jest pelen sprzecznosci , ja chce miec spokojne zycie a on ciagle mi cos wpiera , ze go nie kocham ,ze wszystko jest wazniejsze , o wszystko obwinia moja rodzine i mnie chociaz robie dla niego wszystko , pomagam jak moge a on ... jestem taka zmeczona tym obrazaniem sie ta zazdroscia o stroje znajomych ,. w towarzystwie boje sie odezwac bo zaraz mi powie ze jestem dziwna czy mocniej scisnie za reka . .. to nie jest normalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj Dziewczyny.... zawsze myślałam, że mam nadzieję mój były związek jest jakiś w sposób pejoratywny inny, chory, dziwny. Tysiące powrotów, wyzwisk... Kiedyś wrócił po jakimś czasie i zobaczył w nocy, że nasze wspólne zdjęcie, które stało na komodzie schowałam do szafki...i w nocy się wyprowadził znowu. Z tego powodu! Już wstyd przed wszystkimi, rodziną, znajomymi...i takie wariactwo 5 lat. Już nie chcę opisywać, bo wszystko zostało powiedziane.... Dopiero jak weszłam tutaj ponad pół roku temu i wizyty u psychologa coś mi dało do myślenia. Dopiero praca nad sobą, trudna i bolesna, dołki, upadki...aby wstać i iśc dalej. I świadomość, że to g...o a nie miłość, to totalne uzaleznienie...od niego? od miłości? Nie wazne, wazne, aby to zrozumieć, że to nie ma niczego wspólnego z kochaniem.... A przede wszytskim z kochaniem samej siebie. Od tego nalezy zacząć....POKOCHAĆ SIEBIE! Czytajcie, tutaj jest wiele mądrych osób, które znają to wszytsko a autopsji...pomogą, wesprą, podadzą rękę.... Najgorsze, a może najwspanialsze jest to, że możecie uszczęśliwić się SAME i SAME wszystkiego dokonać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40
magda - to już jest molestowanie... nie bierz do siebie tego co on ci mówi. I zostaw go. On i tylko on ma ze sobą problem Yezz zaczynasz mnie też denerwować... Ale rozumiem cię miałaś złe dziecinstwo wobec tego próbujesz innym wmówić, że nasze też było złe. Bo dlaczego? Bo weszliśmy w toksyczne układy? I to twoim zdaniem jest argument? Wszystke dzieciństwa są złe w jakiś tam taki czy inny sposób jakby się uprzeć... I moje nie było idealne i owszem. Nie było bo jak nie ma idealnych ludzi tak nie ma idealnych rodziców. Poczytaj sobie może "Cztery umowy" ale przede wszystkim też "Rozmowy z Bogiem". Tam dowiesz się, że w ludzkiej naturze jest wszystko... Skłonność do miłości do altruizmu, współczucia.. ale również w tej samej osobie może pojawić się skłonność do uzależnien i nawet do agresji. Wszystko zależy od tego w jakiej sytuacji się i w jakich okolicznościach się znajdziesz. Reasumując, można się stać toksycznym człowiekiem również i poźniej na skutek przebywania z toksyczną osobą. A teraz o moich rodzicach... Zle mnie wychowali, bo byli w miarę zgodną parą, dążyli do tego samego, wychowali mnie tak jak potrafili najlepiej, ale popełnili poważny błąd. Ponieważ NIE BYLI toksyczni, nie potrafili pokazać mi jak uchronić się przed toksycznymi ludźmi. Ani jak sobie z nimi radzić. Nie miałam złych przykładów i nie miałam się od kogo ani na kim uczyć. Miałam dużo swobody i wolności, ale też musiałam wywiązywać się ze swoich obowiązków. Bywało, że przeciągałam strunę. Jak każde dziecko i jak każde dziecko się denerwowali. A potrafiłam być też uparta i buntownicza. Moja matka jak każda martwiła się o swoje dzieci, ojciec czasem się z nami bawił, czasem nie, ale był głową rodziny, a matka jej szyją. Świetnie się uzupełniali, ale to nie znaczy że żadne z nich by sobie nie poradziło, gdyby miało zostać samo. Normalna rodzina. Owszem jako dziecko miałam wiele żalów do nich, ale jak urodziłam swoje dzieci zrozumiałam, że sprawa ich wychowania nie jest taka prosta i z czasem zaczęłam rozumieć ich zachowania. To wystarczyło, by im wybaczyć. Oczywiście przy swoich dzieciach staram się uniknąć pewnych błędów jakie popełniali moim zdaniem rodzice, ale na pewno popełniam inne. Jesteśmy tylko ludźmi. Dopóki ich sobie nie uświadomię, zakładam że je dobrze wychowuję. Ale również staram się ich uwrażliwiać na to, że też jestem człowiekiem i mam prawo do pomyłek, do których nie wstydzę się przyznać. To jest jeden z błędów moich rodziców dlatego ja staram się go nie popełniać. Oni uważali, że są bezwzględnym autorytetem zawsze i wszędzie. Co nie przeszkadzało im zawsze wytłumaczyć mi swoje decyzje, czy ze mną rozmawiać. Może to spowodowało, że nie nauczyłam się dochodzić szybko do własnych rozwiązań na życie. Negowali często moje decyzje zakładając z góry przebieg wydarzeń. Nie dali mi szansy czasem doświadczyć skutków swoich działań. Czyli byłam chowana pod kloszem. Ja ich rozumiem, troszczyli się o mnie, tak jak uważali to za słuszne. Ale takie były wtedy czasy. Rodzice byli autorytetami dla dzieci. Tak jak i nauczyciele. Yeez naprawdę nie wszyscy, którzy wpakowali się w toksyczne związki są DDD lub DDA Po za tym co to oznacza praktycznie "za dużo swobody". Ile to jest dość twoim zdaniem, a ile za mało? Czy to w ogóle da się zmierzyć? Ja ostatnio bardzo musiałam się zastanowić ile mogę dać mojej starszej córce swobody, jeśli chodzi o pójście i powrót z imprezy. Skąd wiadomo na ile dziecko tak naprawdę jest dojrzałe. I czy jeszcze wymaga kontroli, czy może już powinno decydować o sobie samo. Na ile jest w stanie przewidzieć skutki swoich działań? Gdzie jest ta granica? Jak ją rozpoznać? Jedne dzieci dojrzewają szybciej inne wolniej... Można by tak rodzicielskie problemy mnożyć (a to tylko jeden przykład)... Ale czy to ma sens? No właśnie... I jak tu uniknąć błędów? Masz dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40
errata "Jak każde dziecko i jak każde dziecko się denerwowali" powinno być "Jak każde dziecko i jak każdy rodzic się na nie denerwowali"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Charlotte72
Jak pokochać siebie? Jak się tego nauczyc? Jak zapełnic pustkę w sobie, czyli stac się kompletnym???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Charlotte...mam ten sam problem. Czytam, staram się zrozumieć i coraz mniej wiem ... Nie umiem odpowiedzieć sobie na tyle pytań... Na dodatek ta pustka, popełniam jakiś błąd skoro nie umiem sobie z tym poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo Etap pustki przechodzi każda kobieta, która odeszła z toksycznego związku. Ja też właśnie przez to przechodzę. Pustka, to jest miejsce wewnątrz nas, w którym do teraz siedział nasz toksyczny partner. Im większa pustka, tym bardziej w związku byłyśmy nastawione na potrzeby i oczekiwania drugiej strony i tym mniej zostawało na samych. Pustka boli i to strasznie. Ale to cierpienie jest ważne, bo jeśli się go dotknie, to można zauważyć, że czegoś brakuje. A teraz dobra wiadomość - tę pustkę można i trzeba zapełnić - sobą. Ucząc się na nowo, co się lubi, czego się pragnie, co jest dla nas ważne. Wtedy ta pustka zaczyna się zapełniać własnym, zdrowym \"ja\". I wtedy, wiedząc kim jesteśmy - możemy się pokochać. Ale trzeba pracować nad sobą. Szukać tego własnego, prawdziwego \"ja\". Ja musiałam cofnąć się aż do dzieciństwa, aby zacząć sobie przypominać co sprawiało mi przyjemniość, co było istotne, czym się kierowałam. Wciąż jest to bardzo trudne, bo swoją pustkę odkryłam całkiem niedawno. I jeszcze długo będzie we mnie zanim stanę się całością. Ale wiem, że kiedyś to nastąpi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ophrys ❤️ dziękuję za te słowa, były mi teraz bardzo potrzebne. Nie wiem co się dzieje, niby nie myślę o nim, nie tęsknię... Niby jest dobrze, mam wszystko poukładane. Niby zdrowieję, czuję to i psychicznie i co dla mnie teraz szczególnie ważne fizycznie. Niby mam wokół przyjazne osoby, pomoc, przyjaciół, otwarte serca. Niby dobrze się czuję ze sobą, schudłam teraz, lepiej wyglądam. Niby.... tylko wszystko odczuwam jak na niby. Jakbym nie żyła wcale, tylko istniała. Byłam strasznie na niego sfokusowana, będzie mi bardzo trudno wypełnić to wszystko sobą.... ja aż tyle siebie samej nie potrzebuję i nie wiem jak to zagospodarować, nie umiem. Źle mi. Płaczę i nie wiem dlaczego płaczę, jak wariatka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie całkiem blondynka :D:D:D:D bomba szachy:) Dzięki za wszystko. Uczę się żyć od nowa. Czasem zastanawiam się, kto kogo molestował. To ja sprawdzałam, kontrolowałam, wymagałam, oskarżałam o zdrady. Fakt - nie bez przyczyny i niestety nie były to bezpodstawne oskarżenia. On zdradzał, kłamał, nie pracował, okradał mnie, własnego ojca, babcię,. dzieci, nie mogłam ot tak pójść do pracy. Musiałam sobie to wywalczyć, nie dane mi było iść do koleżanki, bo niby nic nie miał przeciwko, ale drzwi zamykał z drugiej strony wcześniej,. bo on musi iść na spotkanie z \"gościem\", bla bla bla. Z góry założone zostało, że on ma wolność, a ja mam dzieci i obowiązki. Moja wypłata była wspólnym majątkiem, jego - jeśli była,była prywatna i wara od niej - nawet nigdy nie wiedziałam ile zarabia. Miłość jest w nas. Trzeba tylko na nią się otworzyć. We mnie jakoś trochę mniej strachu. Nie jest różowo. Jest ciężko, ale już nie tragicznie. W poniedziałek jestem umówiona z adwokatem. Mamy pisać pozew. Trzy dni temu przyszedł wcześnie rano, żeby zrobić mi przelew na dzieci. Coś pokombinował przy kompie i oświadczył, ze przelał mi ale nie pełną kwotę, bo musi mu coś zostać. Przelew robił przed 7 rano. Poszłam do banku przed 17 , saldo na koncie nic się nie zmieniło. Sprawdzę jeszcze jutro, ale niczego dobrego nie zakładam. A może się mylę, może znów usiłuję nagiąć przyszłość do moich przeszłych doświadczeń. Nauczył mnie, ze nigdy nie dotrzymywał żadnych zobowiązań. Może nie powinnam z góry zakładać, że tak będzie. Powinnam żyć teraźniejszością! Mnie wypowiedzi yeez nie denerwują. Z prostej przyczyny. Ma rację. Jakkolwiek by mnie to nie bolało - bo prawda czasem boli. Ilekroć o czymś pisze, staram się popatrzeć w siebie bardzo głęboko. Boli, ale kiedy już stanę z tym oko w oko, rozprawię się - jest dobrze, bo znów czegoś nauczyłam się o sobie, coś odkryłam. Jeśli pisze o czymś co nie dotyczy mnie, też mnie nie denerwuje i nie boli, bo nie jest to związane ze mną:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam:) Ja molestownie psychiczne zafudowłąm sobie sama, wchodzac w toksyczny związek(kochankowanie), za który zapłaciałam najdrozsza cene...siebie! Nie będe sie rozpisaywac dlaczego i po co..opisałam to tyle razy na innych topikach..i w koncu wylądowałm \'\'tu\'\'. Podczytuje Was od bardzo dawna ,chyba od roku albo wiecej...od tego zaczeła się przygoda z odnalezieniem włsnej tozsmosci... A zeby smieszniej było z\'\'wielkiej miłosci\'\'czytalm wszytko,zeby zmienic K i go zrozumiec. A zrozumiałm całkiem co innego..czego konsekwencją jest odwyk, czyli zakonczenie definitywne \'\'zwiazku\'\'.. Byłam (jestem)uzalezniona od osoby K.. Duzo mi daje czytanie waszych postów, duzo tez czytam, szukam rozwiazania, pomocy, zroumienia..dlaczego tak się stało, dlaczego do tego w ogóle doszło... Jeszcze nie dokopałam się do wszytkiego..ale juz czuję duzą ulge,ze nie jestem \'\'mutantem\'\',ze to co ja przechodze jest parwie,ze powszechne..teraz kwestia czy cos z tym robimy... Tez jestem przy tej teorii,ze poczatek wszytkich bolączek bierze się z dziecinstwa i nie sa tylko to moje słowa, ale tych co maja jakies powiazanie z psychologią..Nie kazdy ma odwage, obejrzec sie do tułu i \'\'pogrzebac \"doszukac się przyczyn.. Ja tez myslłam,ze jestem z szczesliwej rodziny..nawet mialam takie mysli,ze miałam cudowne dziecinstwo,to za kare bede miała pózniej w dorosłosci do dupy, bo za wszytko trzeba zapłacic...chore prawda? Nie wiem skad mi sie to wzieło, ale cigło sie za mna bardzo długo i tez tak się działo:)według zyczenia:) W koncy splotło sie pare wydarzen w moim zyciu i do tego K... wiecej nie trzeba było, updałam na \'\'pysk\"ostro sobie zdarałam co nie co..i zaczełam w koncu \'\'mysleć\",ze cos nie \'\'hallo\'\'z moim cudownym dziecinstwem, ze mna sama tez... Nie jestem jeszcze usatysfakcjonowana moją wiedza, planuje sie wybrac do terapeuty, chce dobrze \'\'pogrzebac \"w dziecinstwie, sama trochę sie boje..Pamietam tylko małe migawki, jestem zaskoczona,ze tak mało pamietam,jakbym wyprała dziecinstwo..dalczego? Ale te mogawki juz dały mi jakis obraz,ze nie było tak szczsliwie, jak mi sie wydawało..ale widomo taka wiedze rodzi się w bólach.. A teraz troche z innej beczki,dlaczego przyciagam ludzi, którzy wykorzystują moją \'\'pomocną dłon\'\' w mysl reguły\'\'dac palec beda chcieli ręke\"\' i tak włsnie jest.. Dzisiaj stanowczo powiedziałm, nie, owczem moge pomóc, ale nie moge byc wkrecana w poczucie winy i dyskomfort.. Nie czuałm sie z tym dobrze, ale jak bym zrobiła to co ode mnie ktos \"miłym głosikiem\"wymagał, byałabym zła na siebie.. I tak w koło, koncze jedną \'\'naduzytą znajomosc\"jak granice zostana przekroczone, zaraz pojawia sie druga, która po chwili okazuje się taka sama lub gorsza.. Zaczyna mnie to meczyc,czy mam cos w sobie, ze ludzie to czują i wykorzystuja,? czy ja mam takie ogromną potrzbe pomogania,ze ludzie to wyczuwają z kilometra i myslą\"\'jak się dajesz to twój problem\"..hmm moje grono znajomych sie zweza... Pozdrawiam. Pozdrawiam ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×