Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

Oj Beren, mogłeś dać jakoś telepatycznie znać, że piszesz do Zazu to samo co ja, to by jedno z nas nie klepało po próżnicy w klawiaturę (a praca magisterska leży odłogiem ;) ). No ale Nasze jednomyślne wypowiedzi są jakąś pociechą, bo pokazują, że bez wględu na płeć, pewne rzeczy jednak z obu stron \"frontu\" wyglądają tak samo. ;) A kajać się w imieniu całego rodu męskiego i wszyskich podłych ;) eksów nie musisz. Moi się kajali samodzielnie, ale co Ci po \"przepraszam\", gdy chcesz usłyszeć: \"kocham\"? Ech.. Ponadto kobiety też potrafią ranić. Ta umiejętność nie przynależy do płci. Zazwyczaj też w związkach, poza nielicznymi przypadkami, wina leży po obu stronach. Przyznam się, że ja wolałabym móc z czystym sumieniem powiedzieć, że już Nie-Mój-Narzeczony był Zimnym Draniem, bowiem najtrudniejszym dla mnie uczuciem z jakim muszę się teraz zmierzyć jest...poczucie winy. Co chwila przypominają mi się sytuacje w których zachowałam się tak, że jest mi wstyd i kulę się wtedy cała w środku jak ślimak chowający się do skorupki po dotknięciu przez intruza. Pragnę wziąc wtedy gumkę myszkę i wymazać to wszystko z pamięci. Mojej i Jego. Strasznie boli świadomość, że zraniło się kogoś, kogo się kocha. Że samemu deptało się ten cudowny Dar Miłosci. Wtedy najbardziej chce się sięgnąć po telefon i powiedzieć: \"Ja już wiem! Już rozumiem! Tak bardzo Cię przepraszam! To już się nie wydarzy! Wróć!\" Raz, po jednym związku, okazało się, że mój wybranek był Bardzo Nie Fajnym Człowiekiem. Jakaż to była ulga! Rozpacz w jednej chwili przeobraziła się w ogromną ulgę! Żal w radość! ...! Stety lub Niestety najczęściej jednak prawdziwy jest model, w którym wina rozkłada się 50 na 50. To jak spędzacie weekend? :) Ja solennie obiecuję napisać cały rozdział pracy (nie wiem tylko czy ten rozdział będzie o controllingu, czy o rozstaniach ;) ) A Wy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beren
Weekend? Moja droga ja w piątek idę do pracy :D Nic jednak nie szkodzi - praca pomaga się czymś zając i myśli tak uporczywie nie wracają. Jutro zbieram moją piękną ekipę emerytowanych już studentów i idziemy podziwiać jaki piękna potrafi być starówka o tej wietrzno-deszczowej porze roku. Ja na szczęście pracę magisterską mam już dawno za sobą, ale z łezką w oku wspominam te czasy gdy się pisało tą małą książeczkę. Z perspektywy czasu rzeczy które nas kiedyś przerażały wydają się często taką błahostką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Beren masz racje, lektura tego wątku pomaga. Paradoksalnie, czytam od tyłu - jestem właśnie na 130 stronie.. i tak wiele otuchy dodają niektóre wiadomości... Migotko... wiem, że zasługuję na prawdziwą, szczerą miłość. Wiem o tym, naczytałam się bajek, naoglądałam filmów... Tylko cholera, mam gówniarskie dziewiętnaście lat. A kocham. Niestety w tym jestem podobna do mojej mamy - dwanaście lat temu wycofała pozew rozwodowy... Pomimo iż ojciec nie dawał jej powodów do tego.. wręcz przeciwnie, blizny mam do dziś.. Ale to mi daje siłę. Że zmienili się oboje, na lepsze. Ona nie rzuciła tego uczucia.. Ja też nie potrafię - przynajmniej na razie. mam dokładnie tak samo - zamykam oczy, wyobrażam sobie że przytula.. i nadchodzi takie ukojenie.. Spokój... Chwila szczęścia. Ale gdy otwieram oczy znow jest to samo. Wierzę, ze będzie dobrze. Przeszliśmy ze sobą wiele, wielokrotnie dawał dowody na to, ze mu zależy/ało na mnie. Czas, czas, czas. Macie rację, Kochani. Dziękuję za wsparcie, jednak takie wyrzucenie wszystkiego z siebie, odczucie, że nie tylko mnie tak potraktowano.. pomaga. W tej chwili próbuję się uśmiechnąć. Wzięłam mojego psa na spacer, pobiegaliśmy troszkę... Psy to moja pasja.. ale przez ostatnie niemal dwa tygodnie nie zauważałam mojego przyjaciela. totalny amok. Ech. Liczę ze nadejdzie ten dzien, że kiedyś będziemy mogli napisać swój happy end. : )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
A weekend...? ostatnie dogorywanie przed klasyfikacją, chwila oddechu od spoglądania na ex i udawania szczęsliwej atrakcyjnej brunetki.. ale jutro pewnie znów będę płakać, rano, w srodku dnia, wieczorem.. Więc zapewne pojawię się na forum i to niejednokrotnie. Przyjaciółka zaprosiła mnie na imprezę jej paczki znajomych.. ale odmówiłam. Źle czułabym się w gronie osób, których nie znam... Chyba jeszcze bardziej samotna niż we własnych czterech ścianach. Tym bardziej, że oboje kochamy tańczyć... Tanczylismy razem taniec latynoski, standardowy ... a imprezy, ech. To była bajka... No ale cóż, na razie mam wstręt, rzucił mnie na imprezie ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Beren! Doszła przesyłka! Obśmiałam się jak norka czytając, na co Twoim zdaniem mogą liczyć już Nie-Mój Narzeczony i Jego Piękna na romantycznym wyjeździe. ;) Mam taki wrodzony defekt, że nie umiem nikomu życzyć niczego złego, co można nazwać całkowicie nieżyciową fajtłapowatością w stadium bezpowrotnie zaawansowanym, ale pozwoliłam sobie na mały luksus i wszystko co opisałeś posłusznie i bez protestów sobie wyobraziłam mając z tego niezłą uciechę. Czy ja bym mogła w związku z powyższym, wnioskować o stały abonament na te paczuszki z optymizmem? Tym bardziej, że jak widać po Zazu, nie tylko na mnie to działa.  Nawet pies na tym skorzystał, bo w nagrodę za zwyżkujący humor Pańci trafił mu się gratisowy spacerek z bieganiem.  Fajnie, że jesteśmy sobie potrzebni i jakoś to nasze ględzenie ciągnie Nas ku górze.  Tak naprawdę to ja życzę szczęścia już Nie-Mojemu-Narzeczonemu i Jego Pięknej. Mam nadzieję, że nie trafią tu kiedyś na x-etną stronę pisząc o swoich złamanych sercach. Byłoby cudownie, gdyby ludzie nie krzywdzili się nawzajem i żeby takie wątki jak ten, nie miały w ogóle racji bytu. Cóż, utopijna wizja, ale zgadzam się z Tobą, że budujące i dające nadzieję są te się wszystkie szczęśliwie zakończone historie.  Masz również rację (choć bardzo bym chciała, abyś w tej kwestii akurat się mylił), że wraz z niechcianym uczuciem trzeba pogrzebać również naszą wizję kochanej osoby, bo obie te rzeczy są w chwili odtrącenia jedynie ułudą. Przykra prawda z którą wiele z Nas, osób piszących na stronach tego wątku nie chce się pogodzić. To jest proces, trwający czasem długie miesiące lub lata, ale, niestety konieczny do wyzdrowienia. Praca również dla mnie jest wybawieniem od głowy pełnej myśli. Gdy jej nie ma, zadręczam swoją obecnością moich kochanych przyjaciół, próbując sprawiedliwie obdzielać ich swoją cierpiętniczą osobą ;) ,co by nie nadwyrężać ich cierpliwości i wytrzymałości. A teraz mam jeszcze Was. Bardzo się z tego cieszę, bo od czasu rozstania mam nawą nocną towarzyszkę. Bezsenność. Dotąd noce spędzałyśmy tylko we dwie tropiąc wspomnienia i karmiąc się złudzeniami aż do świtu. Teraz mogę sobie podziubać do Was i wydaje mi się to dużo bardziej konstruktywnym zajęciem.  Ślę życzenia pięknej pogody na jutrzejsze wietrzne spacery po nadmorskiej starówce dla Ciebie i Twojej ekipy! PS. Jakże zazdroszczę Ci stanu, w którym praca magisterska budzi już li i jedynie sentymenty i łzy wzruszenia...ja otwierając ksiązki wyglądam jak młody byczek, któremu ktoś podstawił pod nos płachtę, ba! całą belę czerwonego materiału! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zazu o jakich bliznach mówisz pisząc o swojej rodzinie? Pisz jak Ci będzie źle, pewnie będzie Nas więcej w ten weekend, porzuconych sierotek z nosem spuszczonym na kwintę, jakoś razem damy radę. :) Ach, miałam Ci jeszcze jedną rzecz powiedzieć, drobiazg, ale mi bardzo pomaga, więc może i Tobie się przyda: Tak samo jak Ty po rozstaniu czułam/czuję się absolutnie pozbawiona jakiejkolwiek wartości. Tak się CZUJĘ, choć jestem już na tyle duża ;), że WIEM, iż nie jest to prawdą, bo tak jak Ci wcześniej napisałam, fakt, czy ktoś Cię kocha, czy też nie, nie stanowi o Twojej wartości. :) Co więc zrobić z takim rozjechaniem emocjonalno-intelektualnym? Otóż kupiłam maleńki notesik i w tym notesiku, każdego wieczora wypisuję sobie trzy rzeczy, które udało mi się tego dnia osiągnąć i z których jestem z siebie dumna. Już samo wyszukiwanie w pamięci takich drobiazgów, dobrze świadczących o Mnie sprawia, że poprawia mi się samopoczucie. Zazwyczaj okazuje się również, że muszę wybrać TYLKO trzy rzeczy, bo jest ich więcej, choć początkowo zawsze wydaje mi się, że nic dobrego o Sobie w danym dniu nie mogę napisać. Przez kilka tygodni potrafi się takich dowodów na powody do dumy i potwierdzenie własnej wartości uzbierać całkiem sporo. Im mniejszy notesik, tym szybciej przybywa zapisanych stron ;) , poza tym można go zawsze nosić przy sobie jako taki Awaryjny Poprawiacz Humoru. Dobrze też robi wypisywanie od drugiej strony trzech rzeczy, za które jest się tego dnia wdzięcznym Bogu, losowi, ludziom…sobie? Taki Wdzięcznik to świetna odtrutka na myśli pod tytułem: „cały świat jest do dupy, nic dobrego mnie nie spotka” itp. :) Na zakończenie jeszcze Ci powiem, że jak czytam Twoje wypowiedzi to czasem zastanawiam się czy nie jesteś przypadkiem moim młodszym alter-ego, tylko ładniejszym, boś brunetka, a ja Pospolita Słowiańska Mysza ;), ale tak samo jak Ty również kocham zwierzaki w szczególności psy i również oboje z już Nie-Moim-Narzeczonym uwielbialiśmy tańczyć...no i serca obie mamy poharatane. Myślę ciepło o Tobie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Migotko, mój ojciec to alkoholik po kuracji odwykowej.. Było niefajnie... Dziś znów wszystko wróciło, znów płaczę... Nie potrafię sobie znaleźć miejsca, w nic nie mogę 'rąk wsadzić'.. Cały czas myśli krążą wokół tego jednego, wciąż tak cholernie bolącego pytania: dlaczego?! Nie potrafię odłożyć telefonu, wyłączyć, zmienić numer.. Łudze się, że zadzwoni... Jezu, niech dzwoni jak najszybciej...! Dziś znów mi się śnił... Dwojako. Najpierw śniła mi się jego 19stka przyszła.. Na którą mnie nie zaprosił, a ja mimo to, przyjechałam i bez słowa podarowałam mu to, co zamierzam od dawna - chce spełnić jedno z jego wielkich marzeń... - pomimo iż był już z inną. ..... boże jak zabolała sama myśl o tym... ;/ na szczęście (albo i nie?!) chwilę później był kolejny sen... Ale tak piękny.. :( Znów się rozklejam Migotko. Nie daję sobie rady... Do tego wszystko się teraz skulminowało - ON, problemy w szkole, w domu z rodzicami - nawet nie zauważyli, ze coś jest ze mną nie tak, nieustanne pretensje o wszystko -, straciłam pracę z którą wiązałam tyle nadziei, wracają moje problemy ze zdrowiem... Nie daję rady :( ;( Boje sie myśli, że on już mnie skreślił. Tak po prostu. Tak za nic. Tak z dnia na dzień.. ;( Dlaczego ludzie potrafią tak ranić osoby, które są gotowe nieba im przybliżyć? Spędzić przy ich boku całe życie...? Boje się wakacji, tak strasznie się boję tego czasu... Boje się, że o mnie zapomni, że stracę go bezpowrotnie. Efekt bumeranga..? ... :( wątpie w jego powodzenie. Próbuję jeszcze bardziej dać o siebie... chodzę w spódniczkach, w których nie chodziłam od.. dawna. A on.. po prostu zapytał mojej kumpeli: 'ej, co jest? czemu ona tak nagle znów zaczęła nosić spódniczki..?' Cholera, Cholera i jeszcze raz CHOLERA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zazuś, tak czułam...:( A czy Ty Maleńka chodzisz na terapię DDA? Posłuchaj, nie znam zupełnie Twojej sytuacji, ani rodziny, wszystko co wiem, to ta Nasza tutaj szczątkowa wymiana myśli, ale zazwyczaj jest tak, że w rodzinie, gdzie jedno z rodziców jest uzależnione od alkoholu, to drugie jest współuzależnione i to właśnie sprawia, że niestety takie związki/małżeństwa, choć toksyczne i krzywdzące są bardzo trwałe. Zaza...zadaj sobie jedno pytanie: Czy Ty jesteś szczęśliwa w Twoim domu? Czy cieszą Cię Twoje blizny? ...? Nie, prawda? Więc nie goń za mężczyzną, którego tak jak Twojego Tatę trzeba wybawiać/naprawiać. Sama napisałaś, że zanim zaczeliście być razem był hulaką i lubił alkohol. Maleńka, Ty nie jesteś od wybawiania świata. Ty jeteś od tego, żeby Cię kochać! Ja mówię: Veto! Wystarczająco już się w życiu nacierpiałaś. Teraz zasłużyłaś na spokojną, pełną wzajemności miłość dającą poczucie bezpieczeństwa i spełnienia. Nie goń za facetem, bo nigdy tego nie doceni. U każdego człowieka, a u mężczyzn ta cecha występuje chyba w wersji conajmniej dubeltowej, działa prosty mechanizm, że im bardziej o coś muszą się postarać, tym bardziej to później cenią. Ściskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Migotko, skąd jesteś? ech, może podleczymy troszke nasze poharatane duszyczki i pójdziemy razem potańczyć...? :( Albo spędzimy dzień wśród psiaków - przynajmniej ona nigdy nas nie skrzywdzą w ten sposób..? ;/ Chciałam Wam pokazać jedyny promyczek, jaki przy mnie teraz został - nie pozwala do końca zgasnąć... Migotko, z dedykacją :) Gucio ma w tej chwili 4.5 miesiąca... jest zarośnięty jak nieboskie stworzenie ale strzyżenie dopiero przed pierwszą wystawą :) http://img193.imageshack.us/img193/8228/p1010592a.jpg http://img44.imageshack.us/img44/2889/p1010591a.jpg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Nie zauważyłam Twojej odpowiedzi... :) Cóż... Nie, moja matka nigdy nie piła, pić nie będzie. Nie ma na to szans. Ojciec rzucił. Od zakończenia kuracji nie wziął nawet kropli alkoholu do ust - jestem z niego dumna. Sam zbudował nam nowy dom mimo przeciwności iż nie mógł znaleźć pracy.. chwytał się wszystkiego - skończył przerwane kiedyś drugie studia, przywrócono mu prawo jazdy, pracuje jak tylko może, nie wyobrażałam sobie, że można tak harować fizycznie. Tu nie chodzi o to, że nasza rodzina jest toksyczna sama w sobie - już nie jest. Jednak pojawiło się młodsze rodzeństwo, a ja zeszłam na 3 plan. Posprzątaj, wynieś, przynieś, pozamiataj. I jedź do akademika. Dlatego czuję się tutaj, w domu źle. Niestety, teraz juz nie mieszkam w akademiku (nie chcialam spedzac sama tyle czasu w miejscu, z którym wiąże się tyle wspomnień o nim) więc utaczki mam niemal codziennie. Tak, był hulaką. Okres buntu młodzieńczego, raz się zalał - skończyło się na komisarciacie. Potem pił z kolegami, jednak nigdy na umór. Ja postawiłam warunek - albo kończysz z chlaniem wódy albo mówię pa, bo ja z alkoholikiem nie będę.. No i przestał. Zrobił to dla mnie. Przestał pić. Nawet piwo odstawił na 5 miesięcy... A potem tylko okazjonalnie i tylko wtedy, gdy o tym wiedziałam.. Jest cudownym człowiekiem.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
heh, mój eks jest dda i pewnie w dużej mierze dlatego rozstawaliśmy się tak jak się rozstawaliśmy (zaglądam tu chyba od jakiejś 140 strony) i tez pewnie dlatego chociaż już nie jesteśmy razem stale się o niego martwię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hey kochani!! dawno nie pisałam, ale systematycznie czytam wątek, który rodził się razem z moim bólem. Znam doskonale to uczucie, kiedy człowiek budzi się rano, piękne słońce na dworze, wstaje i nagle uświadamia sobie, że nie ma jego... i wszystko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki znika:( a w to miejsce pojawia się smutek, żal, odwieczne pytanie dlaczego??? Mój wrócił, niby jest dobrze. Ale właśnie niby :( Z jednej strony radość, z drugiej brak wiary, żal dlaczego takie stało. Za miesiąc miał być nasz ślub, nie ma nic i szczerze już nie wierzę, że kiedykolwiek komuś uwierzę tak by stanąć przed ołtarzem. Zostałam skrzywdzona, ale nadal w sercu kocham. Nie umiem tak poprostu włączyć reset i zapomnieć. Czemu? Przy innych facetach kasowałam ich z pamięci, szybko, bezboleśnie. Przy nim nie umiem. Żyjemy razem, on jest raz idealny, raz nie. Ale kto nie ma wad, ale we mnie jest cały czas żal... Dla niego w ciagu kilku dni odeszłam od kogoś z kim byłam 7 lat, czułam jakbym wygrała los szczęścia na loteri, cudowne miesiące, wspólne plany i wszystko legło w gruzach. Teraz mam wrażenie, że siedzę i sklejam kawałeczki rozbitej porcelany. Mówie sobie odejdź, zapomnij, ale kiedy zadzwoni, przyjedzie, te myśli znikają i patrzę w niego jak w obrazek, czując, że bez niego mój świat jest niczym! Tłumaczę sobie, że może tak ma być, że w życiu zawsze jest pod górę, że jesteśmy sobie pisani i mam walczyć o tą miłość, ale wierzcie czasami mam dosyć i zastanawiam się czy nie lepiej by mi było, gdyby jednak wtedy nie wrócił..... Ale jest:) Tylko kto da mi gwarancję, że znowu nie odejdzie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
zdradź tajemnicę - jak to zrobiłaś iż wrócił...? Ech, rozumiem, że ciężko Ci zaufać -ale ja zostawiłabym wszystko by do mojego wrócić.. Jest dokładnie tak jak napisałaś, gdy go widzę patrzę jak w obrazek, mimo tego co mi zrobił. Mimo tego, jakie wspomnienia się wiążą.. Życzę by kiedyś ten brak zaufania.. zanikł.. albo chociaż został stłumiony przez Twoje poranione serduszko - bo jesteś dzielną kobietą, skoro zniosłaś to wszystko... A jeśli nie - jeśli nie będziesz nigdy potrafiła.. życzę Ci by Twoje marzenie stanięcia przed ołtarzem z kimś kogo kochasz, zrealizowało się... Zdobędziesz siłę na to, jesteś wrażliwą kobietą, czytałam Twoje poprzednie wypowiedzi.. Trzymam kciuki.. Za udany finał powrotu.. albo za szczęśliwe nowe życie. Dasz sobie radę. Ech, wszystkim nam tego życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beren
Dziewczyny dosyć tych smutków nawet pogoda dziś w Boże Ciało jakoś mi się nie podoba, w związku z czym pakujemy jakieś jasne ubranka, bierzemy olejek do opalania i lecimy gdzieś gdzie jest ciepło i spokojnie - ja proponuje Malediwy . Jeśli ktoś nie ma aktualnego paszportu to obieramy kierunek na Hiszpanię - zawsze trochę słońca :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Ech, Beren, a może by tak na Kubę? ;) Kubańczycy i Kubanki tak świetnie tańczą... Migotka, Ty i Ja... i podbijamy Kubańskie serca! .... Ech :) Pogoda faktycznie zaczyna się psuć.. ale rano nawet się opaliłam spacerując z psem. :) Uwaga - chwila słonca - właśnie zamówiłam sobie sukienkę... Ech. :) No dobrze, przyznaje się.. :( Naszła mnie myśl pt. "szkoda, że on mnie już w niej nie zobaczy.." Ech, ale kupiłam, tak! zrobiłam to dla siebie i kupiłam..!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaza165 dziekuję za piękne słowa otuchy:) To żadna tajemnica, byłam wytrwała. Dzwoniłam, nie odbierał, to pisałam smsy. Czasami typy, że tęsknię, że ludzie są tylko ludzmi, że popełniają błędy itp, czasami tylko zwyłe dobranoc czy buziak o poranku na nowy dzień. I któregoś dnia zadzwonił jakby nic się nie stało:( chciał się spotkać. A ja przyjęłam pozycję, nie wracam do tego co było tylko biorę to co dał mi dzień. Po co rozgrzebywać rany, jest dobrze to niech tak będzie i tak zostało, od ostatniej poważnej kłótni mineły juz 4 miesiące, raz obraził się na 1 dzień, by nastepnego dnia wrócić i tulić mnie w ramionach. Słowa przepraszam nigdy nie było. Cóż dziwny egzemplarz, ale z perspektywy czasu to gratuluję sobie, że za miesiąc nie zostanie moim mężem, choć żal ogromny jest bo nie sądziłam, że okaże się takim facetem. Gdybym wiedziała to ponad rok temu nigdy bym nie poszła na to spotkanie po latach. A czas leci, sporo już mam lat na karku, więc jak czytam o 26 latkach które mówią że są starymi pannami to się śmieję. W waszym wieku to mówiłam, że nie ma faceta na świecie, który mógby być moim mężem. Dzięki temu osiągnęłam w zyciu zawodowym tak wiele, że do końca zycia nigdy nie będę musiała być zalezna finansowa od kogokolwiek, choć okazuje się, że to wśród facetów oznacza również przynanie mi wielkiego minusa. A co mi tam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na Kubę jadę i ja w pierwszej kolejności. Eh jak sobie przypomnę ten 2004 :) Musze tam wrócić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Cortino - byłaś na Kubie!? Ach, jakże Ci zazdroszczę.... :) Weź schowaj mnie do swej walizki, mało miejsca zajmuję, formatu kompaktowego raczej jestem, i zabierz ze sobą...! Gratuluję wytrwałości... Ja nie piszę, nie dzwonię... to nie ma sensu, uciekałby jeszcze bardziej. Ech.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaza 165 byłam, byłam piękne czasy, totalny spontan, ale warto było to przeżyć:) Jasne, że Cię zabieram już walizeczka gotowa:) Co do ucieczki, znam to, mój też uciekał na początku, ale zauwazyłam, że jak nie odzywałam się to on jeszcze bardziej zamykał się w sobie. Myślę, że długo mógłby tak wytrzymać. Jak czytałaś moją historię to on kochał mnie przez 5 lat, ale ani razu nie dał znaku życia. Jak przed 5 laty dostał kosza, to przez te kolejne 5 lat dusił to w sobie, kochał na odległość, o czym nie miałam nawet pojęcia. Więc teraz już wiem, że faceci mogą długo, a dla nich wyciągnięcie ręki i gest przepraszam widać nie jest znane. Wiadomo, że nie wolno tego generalizować, ale jednak widać takie egzemplarze się trafiają. Wierzyłam, że wróci jak kocha. Nadzieja umiera ostatnia i to powtarzałam sobie w kółko. Wrócił, a z nim uśmiech na mojej buzi, na jak długo nikt nie wie, choć nie raz płaczę do poduszki, że chciałabym by było inaczej między nami. Nie jest, no trudno, czerpię radość z tego co daje mi życie, może kiedyś będzie lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beren
To chyba jakiś żart - ja przez ponad pół roku próbowałem swoją ex namówić na wyjazd na Kubę, a ona nie chciała. Tu sobie rzucam hasło a okazuje się że kobiety kochają Kubę to chyba jakiś zły sen... Nic to, pojadę tam w listopadzie lub na początku grudnia jak tylko ktoś z moich znajomych znajdzie czas. Co do paczek optymizmu nie ma problemu - znajdą się. Gdy czytam wasze posty to jakbym czytał treść swojej duszy. Po rozstaniu moi przyjaciele, czy ludzie po porostu mi serdeczni karmili mnie dwoma typami myśli: 1." Dobrze się stało bo ona na ciebie nie zasługuje" - klasyczna myśl na wsparcie, niby banał ale w sytuacji gdy czujesz się jak to przysłowiowe "NIC" bez tej drugiej osoby może to mieć kluczowe znaczenie. Kiedyś już o tym napisałem Pani o nicku "samotna" - skoro stać nas na odczuwanie takiego bólu i takich emocji w stosunku do osoby która nas skrzywdziła to jakież pokłady uczuć muszą w nas drzemać. Jedynie czego możemy sobie życzyć to tego by miłość na którą nas stać okazać w największym wymiarze tej nowej osobie którą kiedyś spotkamy. Skoro potrafię kochać i chcę by mnie ktoś kochał - to dlaczego nie mogę dać komuś tego daru i otrzymywać go w zamian? Żaden związek nie jest idealny ale jest sporo szczęśliwych par - należny pamiętać o tym ZE TEŻ MAMY PRAWO BYĆ SZCZĘŚLIWI. Musimy w to wierzyć. Zresztą zazdroszczę każdemu facetowi który zdobędzie wasze serca - może być pewien że spotka kobietę która zna wartość słowa Kocham :) 2. "Tego kwiatka jest pół świata" - jakoś ta myśl mnie nie pocieszała, bo skoro straciłem jedyną dla mnie kobietę to po co mi szukać teraz innej? - Też żeby ją stracić? To jest kwestia czasu - nadejdzie dzień kiedy poznamy kogoś innego (może tym razem tego właściwego) a może wrócimy do EX który mądrzejszy o doświadczenie tego że życie bez nas też nie jest dla niego "pełne" będzie chciał naprawić nasze wspólne błędy. Scenariuszy są setki. Ja po rozstaniu założyłem że mam dwa wyjścia - albo zapuścić sobie w mojej ulubionej knajpce piosenkę Pana Fogga - "Ta ostatnia niedziela" i strzelić sobie w ten głupi łeb, albo nie dać się i zobaczyć czy to prawda że Los wystawia nas na próby nie po to by się śmiać z naszego upadku lecz podziwiać nas gdy się podnosimy z dna na którym się znaleźliśmy. Gdy się budzę rano - zastanawiam się co ona robi, jak się czuje i co myśli - i czy myśli o mnie. Zawsze sobie odpowiadam tak samo - NIE MYŚLI, NIE CHCE, NIE POTRZEBUJE. Ja muszę wstać i żyć choćby nawet na początku z najniższych pobudek - na złość jej i mojemu złemu losowi. Z czasem zaś okazuje się że są i lepsze powody do życia :) Ja dziś idę na kilka godzin na plażę - idę z przyjacielem odwiedzić w Sopocie miejsca w których przesiadywaliśmy wiele lat temu jeszcze jako tzw " studenty". Wspomnień czar :) Gdy w życiu wszystko co kochamy przypomina nam o byłych - jak naszej Zazie taniec - odkopujemy w pamięci to co kiedyś przedtem było nasza siłą napędową. Czasem warto wrócić do tego co odrzuciliśmy poświęcając swój czas w związku drugiej osobie. Warto poszukać czegoś nowego. Z czasem to co nam przypomina o EX tez stanie się nam milsze. Trzeba tworzyć nowe wspomnienia, nowe uczucia. Życie to nie tylko przecież osoba która nas zawiodła :) Kiedyś moja przyjaciółka mówiła - to jest tak "że ja jestem Boginią, tylko on stracił wiarę". Tak myśleć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Beren piszesz pięknie i daj znać kiedy jedziesz na Kubę, jadę z Tobą:) Tak myslę i myślę cały dzień i wiecie co, chyba jedyna rzecz z której jestem zadowolona to to, że dzieki obecnemu facetowi rzuciłam gościa z którym byłam 7 lat i tak naprawdę dopiero po rozstaniu pokazał jakim podłym człowiekiem był i jest. O dziwo znowu kilka dni temu zadzwonił i obowiada jaki to szczęśliwy itp. Ze dziekuje mojemu obecnemu facetowi, że w końcu się mnie pozbył. Totalny palant, w dodatku opowiada bajery że kogo on tam nie ma, a wiem z innych źródeł, że sam jak palec, że wyje za mną:) Tylko po co dzwoni, chyba liczy że będę go błagać by wrócił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Beren piękne słowa.. :)) Z tym ze u mnie.. cóż ;/ taniec - ON góry - ON basen - ON narty - ON siłownia - ON psy - to także po częsci ON. Ech :( Kochani, umawiamy się na jeden termin i lecimy : )) Może być i listopad, pozostawimy tutaj wszystko co takie szare i ponure.. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Beren, to nie zły sen - to po prostu ironia losu bo Mój o Kubie także nie chciał słyszec :) Kochani, ja zmykam na razię. Ide pobiegać z psem, może potem pogadam z przyjaciółką na skype. Głowa do góry! (choć znów zaczęło padać.. :()

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beren
No to trzeba będzie rozszerzyć zainteresowania - proponuję: 1. Masaż relaksacyjny 2. Zabiegi SPA nad w jakimś ośrodku nad morzem 3. Ukończenie jakiegoś treningu sztuk walki - z uwagi na zdolności taneczne najlepszym wyborem będzie tu Capoeira 4. Lubisz góry ? To spróbuj ponurkować - to dopiero jazda bez trzymanki, a często wychodzi równie drogo. 5. A Jak się będziesz czuła źle i niedowartościowana w swoich oczach iinnych to zrobimy jakiś "teatrzyk" np: poproszę mojego młodszego brata (22 lata) żeby podjechał tym swoim wyglancowanym ścigaczem czy jak oni tam te motocykle nazywają pod twoją szkołę wraz z całym ich wielkim klubem, który jeździ na te zjazdy miłośników jednośladów. To wysoki i przystojny facet - dziewczynom szczęki poopadają z wrażenia a twój były przez najbliższe 2 miesiące będzie w szoku pourazowym zastanawiając się WTF i skąd ta gwardia honorowa? A ty Później powiesz... "Po pierwszym znajomości dniu mi się znudził..." Nie jestem miłośnikiem takich szopek ale czasem warto zaskoczyć a później być śmiertelnie tajemniczym :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaza165
Myslałam nad sztukami walki ale aktualnie mam tak napiety kalendarz ze nie znajduję czasu na dodatkowe przyjemności ;) ale chyba wroce do aikido, niestety tanca nie mogę połączyc z walką - nie ma nigdzie w pobliżu sekcji :( a nie bede dwa razy w tygodniu wieczorem jechac do krk. Nurkowanie - odpada, nie stac mnie na wypady na kanary ;) Góry mam pod nosem, więc nie wychodzi wcale drogo ;) Czytając Twojego posta uśmiałam się do łez ;) Jest tylko jeden szkopuł - ja sama obracam się w motorowym towarzystwie ;) a najlepszy przyjaciel mój i eksa jest wielkim miłośnikiem amrykańskich machin. Czułabym się więc wśród nich jak u siebie. haha, jeszcze lepiej, niech patrzy że sobie znalazłam kolesia z maszyną ;- ) ;* dziękuję za promyk uśmiechu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cortino
pamiętaj, że szydząc z twojego byłego i pisząc z politowaniem czego to on nie mówi i nie wyprawia, mimo, że ty wiesz, że jest sam jak palec i wyje za tobą, szydzisz ze wszystkich tu piszących, w tym też samej siebie. Nie widzisz, że w takim razie twój były przeżywa rozstanie tak, jak wszyscy tutaj na topicu? Zostawiłaś go po 7 latach dla innego i jeszcze się naśmiewasz z jego bólu? Okrutne to i niesmaczne. Szczególnie na tym właśnie topicu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Beren
Moja Droga - niestety chciałem być oryginalny i zaproponować Ci kogoś kto jeździ kombajnem :) ale niestety nie znam nikogo takiego :D Cieszy mnie że się uśmiechnęłaś - bo to jest teraz na cenę złota :) W Sopocie dziś ściana deszczu - zamiast plaży przesiedziałem dzień w knajpce. Miłe to że to fajne miejsce i tam człowiek spędza czas bardzo bardzo słodko i cieplutko. Co do Kuby to drogi teraz interes - szczególnie gdy dolar tak wysoko stoi. Mimo wszystko uważam, że warto - dlatego że ten niezwykły i cudowny klimat wiecznych lat 50tych w dalszym ciągu tam żyje. No i te plaże... Moje piękna chyba się bała że pojedziemy tam i zakocham się w jakiejś pięknej ciemnowłosej-ciemnookiej pani których tam nie brak :D Poważnie mówiąc niektórzy nie lubią długich lotów samolotem wiec na Kubę nie polecą. Ja polecę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lecę z Wami! Mogę?? :-) Ja dziś płaczę, już kilka godzin. Sesja się kończy, więc więcej wolnego czasu... a to bardzo niekorzystna opcja dla mnie. Muszę znaleźć pracę na wakacje, bo oszaleję. A już myślałam, że te największe doły za mną :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaczynam_od_nowa........
Witam :) A mnie deszcz wygonił z wypoczynku na dworze więc wpadłam do Was. Jak żyje dobrze, poza tym, że brak mi najbliższej osoby mam to co chciałam od życia albo dążę do tego. Ex zakochał się w innej, w ciągu 2 tygodni, chce się jej oświadczyć. Najśmieszniejsze jest to, że jej nie widział, ponał gdzieś na necie i jest zakochany jak nigdy dotąd. Napisałam mu życzę Wam szczęścia :D z bólem w sercu ale z uśmiechem na twarzy :D Czy boli nadal tak boli, ale wiem, że każdy dzień to krok na przód. Mam wspaniałą pracę, nowych znajomych, odnowiłam stare znajomości. Przede mną ważna drogą do szczęścia, innego niż bycie z mężczyzną... może takie jest po prostu moje przeznaczenie. Pozdrawiam Wszystkich i przepraszam, ze tak na końcu ale witam nowe osoby :):):) wytrwałości i dużo siły Wam życzę! Ja wypoczywam dziś, jutro do pracy, a we wtorek ruszam w Polske, czeka mnie Warszawa, a potem śmigam gdzieś nad morze, a przy okazji odwiedzę Siostrzyczę :D Chciałam Wam podziękować za to że Jesteście, zakłądając ten topic nie przypuszałam, ze zyska on takie zaintteresowanie. Dzięki Wam on trwa, dzięki Waszym doświadczeniom, wymianie myśli ja też się uczę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×