Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość minutka ciszy

jestem kochanka ,nie wiem jak długo jeszcze tak wytrzymam

Polecane posty

Gość kosmonia
Wiem jedno, bardzo latwo jest się wymądrzać i żle oceniać WOLNĄ kobietę która akurat miala tego pecha, że zakochala się w żonatym facecie. Nie zaklinajcie się dziewczyny bo kto wie, może na wszej drodze za miesiąc, rok 5 lat stanie żonaty facet w którym zakochacie się bez pamięci. W dodatku będzie wam wstawiał dyrdymały o nieudanym małżeństwie, a wy bedziecie w to wierzyły bo z miłości wierzy się w najgorsze bzdury. Autorce moge tylko wpółczuć że tak kiepsko trafila, a faceta zajebałabym młotkiem, bo to on ma zobowiazania. Życzę powodzenia i sily i nosek do góry, bo z doświadczenia wiem że nieszczęśliwa miłośc nie zabija, często też przechodzi....;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba inna sytuacja
Ja nigdy nie sądziłam, że mnie coś takiego spotka. Zresztą jak zaczęłam się z nim spotykac, jeszcze nie był żonaty, nie miał nawet w planach małżeństwa. Wyszlo inaczej., Wtedy to ja byłam mężatką, nadal jestem zresztą. Wiem, teraz mam te gorsze dni, dziekuję za uśmiech "ona zakochana". Odbylam z nim poważną rozmowę, pewnie niewiele to zmieni, ale mi jest trochę lżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba inna sytuacja
uśmiecham się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdruzgotana kochająca
Cześć dziewczyny.... Przypadkowo natknęłam się na ten wątek. Też mam taką sytuację. Jestesmy razem ponad rok. Kochamy sie - naprawdę, ale wiem że ze względu na dzieci on nie zostawi rodziny. Zle się w tym czuje, nie chce tak życ, ale nie mam jeszcze w sobie siły by go zostawić. Kocham go - naprawdę go kocham. Nigdy też nie sądziłam że spotka mnie coś takiego.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba inna sytuacja
rozumiem Cię, ja też swojego kocham, ale co ja mogę....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba inna sytuacja
Ja też nie czuję się na siłach, żeby go zostawić, ale z drugiej strony nie mogę siępogodzić z taką sytuacją, jaka jest teraz. A że on dziecka nie zostawi to ja wiem i wcale mu się nie dziwię, ja też bym pewnie nie potrafiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdruzgotana kochająca
u mnie jest tak, że to nie tylko o seks chodzi (czytam teraz temat od początku i wdzę te wszystkie zjadliwe wpisy), my potrafimy nie sypiać ze sobą... Po prostu jesteśmy, uzupełniamy się we wszystkim, jest tak jak być powinno. Tylko ten ogon sie za nim ciągnie :( Mam czasem tego dość...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdruzgotana kochająca
mam 29 lat i pierwszy raz kogoś tak mocno pokochałam :( Ostatnio mam czasem takie zrywy - pakuję jego rzeczy i myślę sobie - dam radę... Ale co z tego :( Ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba inna sytuacja
Ja mam 30 lat. A Ty mieszkasz z nim, tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba inna sytuacja
Jak są dzieci, to naprawdę jest trudno. Bo dzieci się kocha bez względu na wszystko. Ja czasem też mam dość, ale często jest cudownie i bardzo się cieszę, że go poznałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona zakochana
Piękny był ten uśmiech moja droga! :) Każda z nas ma dość chwilami jednak czy odejście coś tutaj pomoże?? Nie wydaje mi się bo wtedy odezwie się w nas tęsknota, ból będzie jeszcze większy niż teraz kiedy nie możemy mieć go tylko dla siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba inna sytuacja
Masz rację, że to pewnie nic nie zmieni, odejście, edzie się tylko tęsknić. Ja próbowałam rozmawiać z moim, żeby poświęcał mi więcej czasu, nie wiem, co z twego wyniknie. A jak u Ciebie nastrój? Chyba dobrze. Bardzo mi się podoba to, że masz tak poukładane życie i wiesz dokładnie czego chcesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona zakochana
To bardzo miłe co napisałaś, dziękuję Ci. Moje życie chyba z pozoru jest tylko poukładane bo tak naprawdę jest w nim jeden wielki bałagan.. Tak sobie teraz pomyślałam. Oglądałaś może film " Nigdy nie mów żegnaj " ??? Jest on na dwóch płytach, trwa aż 3 godziny ale film jest przepiękny i właśnie taki jak te wszystkie nasze sytuacje :) Idealnie pasuje do Ciebie! Normalnie jakby był o Tobie.... Polecam gorąco! Ja tak płakałam jak nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona zakochana
Ciekawe jak na to teraz zareaguje Twój ukochany. A poza spotkaniami np macie ze sobą jakiś kontakt? Dzwonicie do siebie? Piszecie smsy? U mnie nastrój OK, dziękuję. Humor dopisuje dzisiaj co mnie cieszy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba inna sytuacja
Obejrzę, jak tylko będę miała możliwość. Tak, mamy kontakt poza spotkaniami, trochę ograniczony, bo tylko do pewnych godzin w ciągu dnia, są to smsy, rozmowy telefoniczne i maile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba inna sytuacja
Tak naprawdę to w mało którym życiu nie ma bałaganu, ale ważne jest wiedzieć, do czego się dąży i ja podziwiam ludzi, którzy to wiedzą. A z Twoich wypowiedzi wynika, że Ty naprawdę wiesz. A chwile zwątpienia ma każdy. Każdy ma też myśli, że to wszystko, co robi, nie ma sensu. To normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona zakochana
A Twój mąż niczego nie podejrzewa abo jego żona??? Zawsze istnieje ryzyko, że wszystko się wyda.. Jak widać oboje podjęliście się tego ryzyka, nawet on.. Gdyby nie zależało mu na Tobie to by skończył ze spotkaniami, tak mi się wydaje. Przecież ma żonę i córkę więc ma wszystko.. Tzn on tak uważa ale prawda jest inna bo tak naprawdę czegoś mu brakuje i Ty jedyna świetnie te braki wypełniasz :) Oczywiście napisałam to w sensie pozytywnym. Wiem czego chcę ale nie wiem ile jeszcze wystarczy mi sił i cierpliwości do tego wszystkiego... Jest wspaniałym facetem, taką chodzącą "przytulanką" :) Muszę dać radę! Za Ciebie " chyba inna sytuacja" też trzymam mocno kciuki bo wiem, że będziesz również szczęśliwa i wszystko ułoży się tak jak sobie wymarzyłaś. Każdemu należy się szczęście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdruzgotana kochająca
Cześć Dziewczyny :) Nie było mnie przez weekend więc dopiero dziś odpisuję. Fajnie że jest jakieś takie miejsce, gdzie my mające podobne dylematy możemy się powspierać i pogadać... chyba inna sytuacja >> jesteśmy w podonym wieku... pytasz czy mieszkam z moim facetem. Niestety nie :( On jest z innego miasta w moim mieście tylko robi doktorat. Przyjeżdża do mnie co dwa tygodnie na 4 dni. To są cudowne chwile... :) Ja w jego mieście też czasami bywam - mamy wspólnych przyjaciół znajomych, a by było zabawniej ci znajomi nie mają pojęcia że ja i on jesteśmy razem... Wszystko jest takie skomplikowane :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona zakochana
do "zdruzgotana kochająca"! Tak czytam to co napisałaś i powiem Ci, że to jest fajne skoro możesz te kilka dni co jakiś czas z nim spędzić.. Mieć go w domu. Szczerze to nawet zazdroszczę Ci troszkę :) Najgorsze jest pewnie to udawanie przed znajomymi, że nic was nie łączy, prawda?? Wiem coś o tym... Jednak uważam, że znajomi są w stanie takie coś wyczuć, wystarczy, że troszkę się dokładniej temu przyjrzą :) Główka do góry, nie smucimy się! Może i jesteśmy tymi drugimi ale praktycznie najważniejszymi dla nich.. To o nas cały czas myślą i marzą kiedy wreszcie będą mogli się spotkać :) Musimy mieć tą pewność siebie, że atrakcyjne z nas kobietki i to facet niech za nami "lata", wzdycha do nas a nie odwrotnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do zalozycielki topicu: kobieto nie daj sie.postaw ultimatum:ja albo ona. i nie sluchaj za przeproszeniem pierdolenia innych bab tutaj ze rozbijasz rodzine..ty tez masz uczucia a to to co???nie liczy sie juz/???opowiem ci moja historie.....bylam mezatka.dzieci nie bylo......poznalam go po roku..poprzez allegro.mileismy takie same samochody a mi brakowalo jakichs czesci....zapytalam go na gg o to....chwile potem zaczelismy wspolnie zartowac.przeciagnelo sie to jeden dzien...drugi...potem tydzien miesiac...bylo kolezenstwo.po 4 mies postanowilismy sie spotkac.zabral mnie w gory..zakochalam sie.on takze...i wcale mi nie przeszkadzalo ze jest 9 lat starszy...kawaler..ja bylam juz mezatka.zabral mnie w gory..zdradzilam swojego meza....ale nie czulam wstydu.czulam szczescie.....sex z mariem byl czyms wspanialym.on..nie bil.nie wytykal dodatkowych kg...nie przeklinal nie wyzywal...nie wyzywal sie na mnie jak robil to moj maz..i co najwazniejsze nie pil...(wszystko to wyszlo po slubie)...spotykalismy sie chwile..ja balam sie mezowii powiedziec prawde.... ukrywalismy sie.trwalo to jakies pol roku...az pewnego dnia uslyszlam od niego :ja albo on:..musialam wybierac...nie potrafilam.z jednej strony milosc mojego zycia..z drugiej wstyd i obelgi od rodziny....ja nie umiealam wybrac.on zrobil to za mnie...pewnego dnia przyjechal...wszed sobie do domu jakby nigdy nic...mial ze soba plaszcz.kazal mi sie ubierac..sam nalozyl plaszcz i zabral do samochodu.przejechal 200 km tylko po to by mnie zabrac do siebie.bez zadnych rzeczy bez niczego.zabral mnie jedynie w plaszczu i bakletkach na nogach. i taki byl final historii.to wlasnie jest facet ktory pokazuje ze mu zalezy.a twoj???zdobedzie sie na to???pomysl...moj pokonal wszystko.200 km, wstyd,wtargnol do czyjegos domu i po prostu zabral.na przekor wszystkim i wszystkiemu....tak okazal milosc.teraz jestem w trakcie rozwodu.a z nim...z nim planuje zycie.pomysl czy jego bedzie na to stac..maria bylo stac.czy twoj trez da rade?czy pokaze ze mu zalezy?pomysl...jesli 2 lata cie zwodzi...czy nie uwazasz ze za dlugo?czemu sam o rozwod nie wystapi??czy m sie kieruje/??boi sie wstydu???ja tez sie balam....sama wytoczylam proces!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdruzgotana kochająca
ona zakochana>> dzięki :) Wiesz mam przyjaciółkę w podobnej sytuacji jak moja - jej facet jest w tym samym mieście więc wpada tylko na chwile. Ona też mówi mi, że jestem szczęściarą, że mogę cieszyć się wspólnymi dniami, nocami -razem robić zakupy, budzić się i kłaść spać... Tak, zdaję sobie sprawę,że to więcej niż ma większczość z nas... Ale to tylko utwierdza mnie w tym że kocham go bardzo i wiem, że z tej mąki byłby chleb :) Te wszystkie ziejące i plujące nienawiścią baby, nie mają pojęcia o czym mówią. Nie da się opisać tego co czujemy i jak trudna jest ta sytuacja. Pewnie żadna z Was nie sądziła że kiedyś znajdzie sie w takiej sytuacji - ja nigdy bym nie uwierzyła, że to mi się przytrafi... niestety - albo stety ;) Jest strasznie dużo minusów, cierpienia i smutku w tym wszystkim, ale jest też coś innego.... Nie sądziłam, że będzie mi dane tak kochać, ze zachłysnę się takim uczuciem, będę szczęsliwa, spełniona.... Te wszystkie emocje, uniesienia, ekstazy i zatracenia się.... To w zasadzie jest tak jak w tych wszystkich tandetnych filmach, z których tak się śmiejemy... Teraz przeżywam to sama i nie oddałabym tego za żadne skarby :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba inna sytuacja
Tak masz rację, to jak w filmach. Teraz dopiero tak naprawdę rozumiem te filmy i te uczucia i namiętności, które są tam pokazane. Ja mojemu postawiłam trochę inne ultimatum, albo będzie mi poświęcał więcej czasu, albo koniec. Nie tak jak autorka tematu, że ma odejść od rodziny, nie. nie wiem, co z tego wyniknie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba inna sytuacja
kerish-1989 - on naprawdę był odważny!!! Mało kto by się zdobył na coś takiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdruzgotana kochająca
chyba inna sytuacja>> ja też nigdy nie dałam ultimatum - rodzina albo ja. To bez sensu :( Ale powiem Wam że teraz rozumiem macochę Królewny Śnieżki :P normalnie jak mi o tych dzieciach opowiada to mnie skręca ;) Naprawdę doceniam te nasze współne chwile, ale ostatnio się wsciekam, bo niestety coś tam mu się w pracy pokomplikowało, potem pojechał z synami i nie widzieliśmy się już 40 dni :( :( :( To nasz rekord... Nie muszę chyba mówić że mnie trafia ze złości i bezradności. Kerish 1989 >> ta twoja historia jest jak scenariusz filmowy (i to kiepski...,) kto by pomyślał, że życie napisalo taką historię :classic_cool: Cholera nigdy nie wiadomo co nas czeka.... A wiecie ja się przekonałam, że to nie taka zwykła miłostka z jego strony, kiedy mój facet przyjechał mimo tego ze byłam bardzo chora (cieżkie zapalenie oskrzeli) i nie w głowie były mi figle, koronki i powabny wygląd. Lezałam w wełnianej pidzamie w fatalnym stanie, ale co z tego, on mi mówił ze nawet wtedy jestem piękna :) gotował mi rosół, zmieniał pościel, biegał po zakupy i nawet mył mi włosy bo nie miałam siły... Jak to sobie przypomnę mam łzy w oczach.... Bo wiem jak bardzo się kochamy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CALKIEM INNA SYTUACJA+ZDRUZGOTANA KOCHAJACA: dziewczyny...faktycznie to jest jak scenariusz filmowy...kiepski bo kiepski ale to tak jakby zamknac krolewne w wierzy do ktorej wejscia strzeze smok....krolewna bylam ja..potworem moj maz...ale jak to w bajkach bywa zjawia sie rycerz na bialym koniu i wszystko staje sie inne. moze dlatego mi bylo latwiej bo nie mialam dzieci...moze dlatego ze maz ktory mial byc taki dobry okazal sie potworem....moze dlatego teraz potrafie mocniej kochac???i choc zdradzilam..nie mam wyrzutow sumienia bo jak??? skoro wczesniej moje zycie toczylo sie wokol sprzatania i gotowania,on przychodzil,wypil sobie, powsciekal sie a ja mialam siedziec cicho i mu uslugiwac.dawac dupy kiedy trzeba i byc posluszna..nie da sie tak. ale nie to bylo najgorsze..najgorsze bylo to jak raz go przylapalam na ogladaniu pornoli..to mnie urazilo...jednak nigdy nie mialam sily odejsc.dopoki nie pojawil sie mario...on otworzyl mi oczy i on do tej pory jest w moim serduszku.dlatego wlasnie obawiam sie o dziewczyne z topicu..bo jezssli mario wytrzymal niecale pol roku i zdobyl sie na taki krok...dlaczego jej facet sie nie zbierze???wiem ze ma dzieci...wiem ze ma zone..ale..ile ma zamiar to ciagnac??bedzie ja kochal platonicznie i spotylkal sie jedynie dla sexu....podczas gdy ona ma wpatrywac sie w niego jak w szkielko i czekac..czekac na co????az w koncu uslyszy to ze jednak to nie to???wg mnie powinna walczyc pazurami o niego.i nie martwic sie tym co bylo wczesnie bo jesli kazdy jej bedzie mowil ze "nie tak nie wolno bo on ma dzieci i zone" to tymsamym ona odbierze sobie szczescie na rzecz kobiety z ktora go lacza dzieci.a on..on musi wybrac czy zostac z zona (bo tak byc powinno) czy byc z nia...bo zauwazylam ze kobieta go kocha...chyba bezgranicznie....i jak wielkim bolem bedzie odejscie jego nawet sie nie spodziewa.a te wszystkie komentarze ze tego nie wolno.to jest zle,oszczerstwa wycedzone przez kly zazdrosnych zon ze zniszczyla rodzine...to chyba nie jest warte zachodu.nikt tu niczego nie niszczyl...jezeli maz chce odejsc do innej nie powinien nikt pokladac winy w tej dziewczynie tylko w samej sobie..odszedl bo widocznie cos bylo nie tak i żona ,matka dzieci powinna w pierwszej kolejnosci winy szukac w sobbie...bo przeciez mezczyzni nie odchodza tak po prostu...a ten facet swoja droga tez jest podejrzany.....twierdzac ze " jego zyciu z malzonka cos zaczyna sie psuc i czekja az ona zlozy pozew"...dlaczego on nie wezmie sie w garsc i sam tego nie zrobi????brak odwagi...wlasnie..chyba odwaga i miloscia trzeba sie wykazac zeby zdobyc sie na taki krok....pozdrawiam was kochaniutkie:)wszystkie;)zona byc jest nielatwo...ale kochanka jeszcze gorzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zdruzgotana kochajaca..twoj facet jest taki jak moj..nawet w najgorszej sytuacji potrafi pokazac jak kocha...niby taka mala rzecz a tak cieszy prawda???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdruzgotana kochająca
Kerish >> to prawda, w zwykłych takich najzwyklejszych sytuacjach widzę, że to miłość... Pamiętam jak przyjechał w ramach niespodzianki nic mi nie mówiąc, ja uczyłam się do egzaminów i naprawdę nie mogłam sobie pozwolić na przerwę i on to wiedział. Przyjechał i siedział obok i też pracował :) bo jak stwierdził chodziło tylko o to by być razem :) nic więcej. A autorka tego tematu to chyba już dawno nie zagląda tutaj....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:* no wlasnie zauwazylam ze jej nie ma..ale ciezko jeje napewno:)a twojego chlopca podziwiam:)swietny kandydat na meza , ojca i czlowieka z ktorym mozna spedzic cale zycie.my z mariuszkiem nieraz sie klocimy...ale zaraz jest ok.kupi mi kwiatka albo bumbonierke....albo czekoladki i zawsze wynagradza mi to slodko...choc najbardziej cenie to ze jest.po prostu.pamietam jak chcialam miec psa yorka...nie moglam sobie na niego pozwolic bo jego matka nie toleruje 2 psow w domu pozatymmkwestia funduszy...1000 zl...to kupil mi porcelanowa figurke:)z zaskoczenia:)i tez mi sie bardzo podobala a teraz..teraz mario kupuje wieksze autko bo chce zeby nam sie maluszek urodzil i a zamiar budowac dom...wiec moral jest jeden:czasami trzeba sie nacierpiec zeby spotkac prawdziwe szczescie:)a ja...ja mam dopiero 20 lat....wyszlam za maz jak mialam 18...i zaluje tego bardzo.ale wiem ze teraz bedzie dobrze:)bo mam jego tylko to sie ;liczy:)tobie tez szczescia zycze;)i wszystkim ktorym jest bardzo ciezko.... dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zdruzgotana kochajaca:.... wiesz pieknie jest jak sie jest tak razem.........czas na ukochanego tak niesamowicie sie dluzy a gdy jest...znika nie wiadomo kiedy.tylko..oby to czekanie nie ciaglo sie w wiecznosc..choc sadzac po nim..cuz ma ten "ogon" przy sobie ale...czuje ze jego milosc bedzie silniejsza.dzieci kocha...bo dzieci zawsze sie kocha ale co do kobiety....chyba sie pomylil.ma nadzieje ze wam sie ulozy:Pja tez tamk amm ty;lko ja nie czekam 2 tyg..a jedynie 8 godzin....a i tego nie moge wytrzymac czasami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chyba inna sytuacja
Miło Was się czyta dziewczyny, od razu jest jakoś lżej czekać.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×