Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość laseczka23

niszczaca milosc

Polecane posty

Gość chomicz
wynikiem*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej marika,jak sie dzis trzymasz? chomicz,nie rozumiem o co ci chodzi.jestes mezczyzna czy kobieta? uwazasz ze wszystkie dziewczyny godza sie na takie traktowanie? gdyby to bylo takie oczywiste,zadna by tu nie pisala..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do nowa2582
Boże dziewczyno jesteś żałosna, nie dziwię się że Twój własny facet ma Cię w dupie i zerowy szacunek do Ciebie. Sama do tego dopuściłaś, płaszczysz się przed nim, wydzwaniasz do niego, dajesz po jeździć jak po łysej kobyle. Nie masz szacunku do siebie, a skoro Ty siebie sama nie szanujesz jakim sposobem ma Cię Twój chłopak- półinteligent, bezrobotny szanować. Tak ma wyglądać Twoje życie? Ty chyba nie poznałaś nigdy prawdziwego związku, gdzie drugi człowiek Cię kocha, szanuje, pragnie Ci nieba przychylić. To w czym Ty tkwisz to jakaś parodia, patologia wręcz. Przetrzyj w oczy. W prawdziwym związku nie trzeba żebrać o uczucie, prosić o nie, upadlać się tak jak Ty to robisz. Szkoda mi Ciebie, bo za kila lat będziesz pisać na forum, że Twój mąż Cię wyzywa, zdradza, bije a Ty boisz się odejść. Każda kobieta chce kochać i być kochaną, niestety Ty tylko kochasz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chicaguapa... ciężko powiedzieć... nadal cisza. Nie wiem co myśleć...Puki co zaginął w akcji. Jest strasznym uparciuchem. To pierwszy taki weekend... Ponoć: ...cierpliwość jest bardzo gorzka a jej owoce bardzo słodkie... Boje się zranienia... że to już koniec nas... Tęsknię... Mam nadzieję, że Twój weekend będzie lepszy :) Buziak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chica.... dziewczyny... on dalej nie daje znaku życia... jutro będzie 7 dzień... to jakis obłęd.. co on chce tym udowodnić?? Widzi że jestem na necie a mimo to milczy... dzwonić ..nie dzwonić..?? pisać .. nie pisać...?? :((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wytrzymaj marika.bedzie dobrze.byc moze on ma ten sam dylemat co ty. jeszcze troche i zadzwoni,zobaczysz. trzymaj sie kochana,jestem z toba! :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chica... miałaś rację... wytrzymałam ! :) Tydzień męczarni się opłacił!! Przyjechał dziś i.... wszystko na dobrej drodze.. ale przed nami jeszcze dużo rozmów bo przecież trzeba coś z tym zrobić... Pozdrawiam Cię cieplutko i pewnie do spisania :)) GRACIAS POR TU AYUDA :) BESOS :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
de nada guapa,fue todo un placer. zycze ci powodzenia.oby ci sie wszystko udalo. sciskam cie mocno.napisz czasami co u ciebie :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nova2582
Nie wiem jak czytasz te forum skoro nie wiesz że mój związek już nie istnieje. Wiem o czym mówisz. Rozumiem to, potrzebowałam czasu ale to zrozumiałam. Chicaguapa zerwałam ze swoim facetem. Mam tego dość. Ciągłych kłótni, użerania się, wydzwaniania, czekania, znoszenia jego humorków, słuchania że wszystko jest źle, wyżywania się na mnie, wyzywania itd. Mam dość. Jestem sama i jest mi dobrze. Chcę sobie poukładać wszystko w głowie, uporządkować, uspokoić się. Boję się że będę sama, że nie znajdę sobie faceta albo że znowu znajde kogoś kto będzie dupkiem. Marika trzymaj się. Jeśli kocha to się odezwie. Wszystkie tutaj to samo przechodziłyśmy. Trzeba siebie samą szanować. Poczekaj a będziesz wiedziała czy mu na Tobie zależy czy nie. Cammilla wydaje mi się że też dobrze zrobiłaś. Ile można znosić takie zachowanie. Ja już nie wytrzymałam. Puściły mi nerwy. Już kawałek czasu jestem sama. Jest mi dobrze bo mam spokój, nie muszę się z nikim użerać. Obyśmy tylko teraz znalazły odpowiednich mężczyzn i umiały ich znaleźć, bo boję się że znowu trafimy na kretynów. Trzymajcie się dziewczyny!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nowa,strasznie mi przykro.zauwazylam ze jesli cos sie psuje,pojawiaja sie klutnie,zrywamy.potem czekamy az sie facet odezwie,zawalczy o nas.mamy nadzieje ze wszystko sie jakos ulozy i coz..nawet jesli on nagle sie pojawi,obieca poprawe,my sie cieszymy jak glupie to i tak po jakims czasie pojawi sie kolejny zgrzyt. chyba trzeba wbic sobie mocno do glowy,ze chlopak sie i tak nie zmieni,predzej czy pozniej i tak wszystko sie posypie. sledze to forum,czytam takie przypadki i widze ze to niemal regula. Marika,a jednak nie wyszlo?? tak jak wyzej napisalam,chyba przestaje mnie to dziwic. bardzo mi przykro,przestaje wierzyc w dobre intencje facetow. napisz cos wiecej guapa. sciskam :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam podobny problem kobietki... Jestem ze swoim facetem ponad rok. Poznaliśmy się w dość dziwnych okolicznościach, byłam wtedy wrakiem człowieka, zgubiłam się w tym świecie i było mi już wszystko jedno...Jednak zaczęliśmy się spotykać jako koleżanka kolega. Uważałam go za swojego przyjaciela. Dużo się uśmiechałam. Zaczęło mi na czymś zależeć, a konkretniej na nim. Aż w końcu coś innego mną ruszyło. Nim też. Byliśmy na początku bardzo szczęśliwi i zakochani. Mogłam normalnie spotykać się z koleżankami, 2 razy byłam na imprezie z koleżanką, on mi ufał ja jemu też. Niestety kiedyś zobaczył moje archiwum z Gadu i rozmowę z moim eks. Były chłopak wiedział o tym, że jestem szczęśliwa z kimś innym i rozmawialiśmy sobie normalnie. Wtedy zaczął się okres który trwa do dzisiaj. Zaczęło się miedzy nami sypać. Przestał się starać, zawsze to ja za nim latałam, zaczął się wulgarnie do mnie odzywać, nawet szarpał mną... Któregoś razu jak się pokłóciliśmy i byłam u niego , chciałam wyjść już otwierałam drzwi, to mnie mocno pociągnął za włosy i popchnął na łóżko. Bałam się, że coś mi zrobi...Czułam się jak jakaś szm*ta :( Jednak później poszłam do domu i powiedziałam do niego by zastanowił się nad tym wszystkim. Następnego dnia on przyszedł pod szkołę (uczę się zaocznie) ani buzi ani przepraszam. Zapytałam się i co teraz czy chce ze mną być. On mówi, że ma wątpliwości. Ale dlaczego? Co ja takiego zrobiłam? W każdym razie wtedy się pogodziliśmy jakoś. Kilka razy miałam przez niego siniaki bo mnie za mocno chwytał za ramię, no cóż. Raz byłam zmuszona do tego żeby z nim się rozstać, bo naprawdę bolało mnie to w jaki sposób mnie traktuje i powiedziałam mu o tym. Płakaliśmy wtedy razem i mówiłam, że nie mogę go puścić. Odezwał się na Gadu i jakoś wyszło tak, że poszłam do niego... Głupio postąpiłam wiem. Teraz kiedy chce iść do pracy to on mówi, że nie skończę szkoły, że szkoła jest ważniejsza. On ma 23 lata i jest tylko po liceum ja 5 lat młodsza, jednak myślę o przyszłości, chce iść na studia. On pracuje ja siedzie w domu i wariuje. Wydaje mi się, że on chce mieć mnie na wyłączność. Następna sprawa to sprawa seksu. Nie jest moim pierwszym partnerem seksualnym.Zostałam 2 razy zgwałcona raz ktoś mi wrzucił tabletkę, obudziłam się i nie pamiętałam nic i byłam strasznie obolała, więc domyślałam się jednego poza tym ludzie gadali. Drugi raz nieznajomy mężczyzna mi groził nożem. Co do seksu to mój facet mówił, że nie umiem się kochać(?!)To nadal mi tkwi w głowie. A seks oralny dla niego, nie jest przyjemną czynnością seksualną dla mnie, ponieważ przypominają mi się czasem sceny z gwałtu nr 2. Rozumem kiedy ja chcę, ale kiedy on chce i mówi mi to, to dobrze ja sie staram i nie mogę tego długo robić bo czuję się przymuszona. I mój mężczyzna ma pretensje do mnie czemu przestaję i płaczę. Też tak podczas zwykłego stosunku bywa, to jeszcze drze się na mnie i mówi, że jestem nienormalna. Jakiś czas temu widziałam sprawcę w sądzie i niestety to wszystko wraca. Albo jak nie dochodzę to ma do mnie pretensje. Wczoraj np. prawie zero gry wstępnej, od razu łapie się tam gdzie od razu nie powinien. Ja jestem romantyczną i wrażliwą dziewczyną i potrzebuję czułości pocałunków i przytulania. Więc doszło do tego, że się kochaliśmy w końcu on do mnie mówi a raczej krzyczy czemu nie dochodzisz, ja do niego to samo pytam się normalnie, on się ubiera bierze papierosa i idzie do kuchni zamiast mnie przytulić... To mnie tak zabolało, był taki wku*wiony, że masakra, mi aż łzy się cisnęły do oczu. Bardzo często się kłócimy po seksie, bo ja chce bliskości i czułości a on nie chce mi tego dać, tylko albo jeść albo papierosa albo film chce oglądać. Czasem nawet nie myśli o mnie, i później mówi że mi tylko na seksie zależy, jak się domagam przyjemności. Kiedy powiedziałam, że pójdziemy do seksuologa to powiedział mi, że to tylko mój problem. Kiedy mówiłam, że czuję się poniżana, wykorzystana itd. To odpowiada: To się nie czuj tak. Mieszkam z rodzicami, moja mama jest trochę bezpośrednia i mówi co myśli. Więc to nie odpowiada jemu i nie chce mnie odwiedzać. Był taki czas kiedy non stop do mnie dzwonił i mnie sprawdzał. Nie mogłam się spotkać z przyjaciółką przez jakiś czas, bo mi zabronił. Jednak to robiłam po kryjomu. Powiedział, że nie mam prawa powiedzieć "cześć" do byłego inaczej mnie zabije. 2 razy powiedział już , że mnie nienawidzi. Nie rozumiem czasem w ogóle jego zachowania. Kiedy on się obrazi u mnie i wyjdzie to czeka na zewnątrz aż przyjdę po niego. Nie spotkałam się wcześniej z takim przypadkiem, a to jest mój pierwszy prawdziwy związek. Nie wychodzimy nigdzie, na święta różne typu walentynki dzień kobiet ani kwiatka czekolady ani nic. Na moje 18 urodziny się na mnie obraził i się z nim kłóciłam. Dał prezent później się obraził, wyszedł pod klatkę i tam ludzie wychodzili do niego i rozmawiali z nim. Ani nie zjadł ze mną torta, ani się nie napił szampana ze mną ani nie śpiewał mi sto lat. Było mi tak mocno przykro. Jak się ubrałam ładnie to mówi że komu się tak stroisz a później ma pretensje, że chodzę nie tak ładnie ubrana i nieumalowana. Kocham go mimo, że sprawia mi tyle przykrości. Jak się nie odzywałam to napisał mi esa : Nie odzywasz się cały dzień nie wiem o co chodzi. Wydaje mi się, że im jestem silniejsza i mówię co mi się nie podoba i przestaję tolerować jego zachowanie, tym bardziej jemu to nie odpowiada. Kiedy byłam taka milusia i za wszystko przepraszałam była rozmowa o ślubie i wspólnej przyszłości a teraz? nawet o tym nie wspomni. Chce dominować, być panem. Ale ja się na takie coś nie godzę...Nie wiem co myśleć. To jest tak,że bez niego ciężko, z nim też. Nie wiem jak z nim rozmawiać by do niego dotarło :( Toksyczny związek? Czy jestem tą kobietą co kocha za bardzo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Chica.. Widzasz... znów częstsze esy... chyba się spotykają... juz nie wiem co myśleć. Gdy spytałam dlaczego ryzykuje nasz związek kolejny raz dla niej nie umiał mi odpowiedzieć... stwierdził że jej nie kocha.. po małych przegadywankach usłyszałam : juz Cie chyba nie kocham... Po prawie 2 latach to dość dobijająca informacja. A teraz... niby daliśmy sobie czas.. spytałam do kiedy to też nie umiał powiedzieć. I tak wiszę między "przerwą" a rozstaniem któryś dzień. Nic juz nie wiem.. nie rozumiem.. jestem z jednej strony wkurzona a z drugiej w rozsypce... bo wiele dla mnie znaczył ten związek... myślałam ze to to.. za dużo dałam... :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aach marika,czuje ze on wcale nie zerwal z nia kontaktu..wrecz przeciwnie.:( dziala na dwa fronty i chyba ty o tym dobrze wiesz,tylko nie chcesz sie do tego przyznac. jesli masz zle przeczucia,to znaczy ze on dal ci powody bys tak myslala.,myle sie? wiem ze jest ci ciezko,ale nie mozesz dac sie tak ponizac. on sobie jaja robi.za twoimi plecami smieje sie z ciebie i uwaza ze i tak,co by sie nie stalo,ty mu wybaczysz. nie daj mu tej sadysfakcji!! nie pytaj go ile czasu potrzebuje na "przemyslenia". to ty powinnas mu powiedziec ze nie bedziesz tego tolerowac i jezeli juz,to ty powinnas zarzadac tej przerwy,a nawet- jak dla mnie-rozstania. zagubiona,to toksyczny zwiazek. to nie ma nic wspolnego z miloscia ani przywiazaniem. on cie nie szanuje,ma cie za nic! uciekaj od niego,olej gnoja nawet gdyby prosil cie(w co watpie) bys tego nie robila. wiele przeszlas w swoim zyciu i potrzebujesz fajnego chlopaka ktory bedzie cie wspieral i staral sie za wszelka cene bys wymazala z pamieci zle wspomnienia z przeszlosci. zycze ci madrosci i wytrwalosci. przed toba jeszcze wiele pieknych zwiazkow,musisz w to uwierzyc.:) trzymaj sie 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chica... wiem że tak powinnam zrobić i myśleć.. i czasem nawet mi się udaje ale zaraz po tym przychodzą wspomnienia wspólnych chwil, pięknych chwil, bo w każdej dziedzinie się nam układa tylko nie w tej... on nie umie tego wytłumaczyć a ja zrozumieć... Kiedyś byłam inna, wiedziałam czego chce i nie pozwalałam robić się w bambuko a teraz siedze tu przerażona i we łzach. Nie wiem czego tak strasznie sie boję... dlaczego nie potrafię olać. Tysiąc pytań bez odpowiedzi... cisza...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a wiesz dlaczego nie umie tego wytlumaczyc??... bo nie chce sie przyznac do zdrady!! faceci to tchorze.,za nic na swiecie nie przyznaja sie ze kreca na boku. pomysl...,to jakby sobie zawieszali stryczek na szyje.. puki moga krecic,beda to robic.oczywiscie mowie o takich przypadkach jak twoj,nie generalizuje facetow.jest spora grupa uczciwych chlopakow,ktorzy nie szukaja rozrywek poza zwiazkiem. ja zycze ci duzo sily,bo do tego trzeba byc silnym,ale wiem ze dasz rade. kobiety sa silne psychicznie i choc na poczatku nie widza wyjscia z sytuacji,boja sie nieuchronnego konca zwiazku,to w wiekszosci przypadkow szybko otrzasaja sie z letargu. zaczniesz wtedy widziec swoj zwiazek z boku i sama przyznasz ze bylo wiele sytuacji w ktorych cie zawiodl,podwazyl twoje zaufanie i nie zawsze bylo tak slodko jak w tej chwili uwazasz. powodzenia kochana,i pisz jak ci zle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja droga... oj trzeba siły i to dużo... Wiem co powinnam zrobić... napisać by przywiózł moje rzeczy ale mam taki bałagan w głowie, nie wiem jak mam się wziąć za to, co napisać... czy tego właśnie chce?? To już 4 dzień ciszy... żołądek i mózg odmawiają posłuszeństwa, brak snu... Jestem wyczerpana. Co miłość robi z człowiekiem... nikt mi już nie wróci tych przepłakanych dni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość które tu należą
Teraz już powinnyście rozumieć uczucia i czym się kieruje "żona pijaka"...taka maltretowana ofiara nie potrafiąca odejść...wszyscy mówią że ona głupia i widocznie dobrze jej tak...................................................a wy właśnie jesteście na początku tej drogi, właśnie przyzwyczajacie się do bycia ofiara i same doświadczacie niemożności odejścia od faceta...a facet ten czasami bywa milutki i to was wiąże Spodziewam się, że od dziś już nigdy nie powiecie o tej symbolicznej "żonie pijaka" że jest głupia i należy jej się, a pomyślcie jeszcze, że taka żona pijaka ma za sobą zwykle więcej lat związku i dzieci i jest bardziej związana i głębiej tkwi w związku niż wy to teraz macie...wy jesteście na początku drogi i też już borykacie się z niemożnością wyjścia z toksycznego związku..bo toksyna uzależnia. To co teraz nazywacie miłością to jest głębokie uzależnienie, bo może miłość jest chemicznym uzależnieniem o tyle trudnym do pokonania że chemia czyli wewnętrzny narkotyk tworzy się we własnej głowie a czynnikiem wywołującym HAJ jest właśnie bycie z tym facetem...wy to nazywacie miłością i mówicie ..."ale ja go kocham"...no to sobie kochajcie W jedno nie możecie i nie chcecie uwierzyć ...w to że ON SIĘ NIE ZMIENI........dodam że prawda jest taka że ON SIĘ ZMIENI NA GORSZE ...tylko na gorsze...macie to jak w banku...wy nie jesteście w stanie go zmienić, nie macie na to wpływu...i dobrze abyście już teraz wiedziały że taka jest prawda. Wyjście z każdego uzależnienia jest bolesne ....zobaczcie co wy teraz przeżywacie gdy ON nie odzywa się kilka dni..cierpicie bo brak wam waszego osobistego narkotyku.......teraz już wiecie jak boli rozstanie a boli jeszcze bardziej i dłużej. Macie za sobą krótki czas bycia z tym facetem, bo zwykle rok czy kilka lat...to jest bardzo mało , prawie nic.....ciężej wam będzie po większej ilości lat...wtedy wejdziecie w rolę tej przysłowiowej "żony pijaka"...już wam współczuję.i nie myślcie że was to nie spotka, bo już w tym jesteście i mimo faktów nie chcecie i nie potraficie realnie popatrzeć , wolicie jeszcze żyć złudzeniami. Jeszcze jedną prawdę o sobie powinnyście przyjąć do wiadomości...należycie do osób łatwo popadających w mocne uzależnienie narkotyczne od związku z facetem....słabo uzbrojone na życie jesteście

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to koniec... minęło kilka dni od rozstania... naiwnie myślałam, że zawalczy... naiwnie... "Kocham życie, przyjacielu, i nawet wtedy, kiedy zraniło mnie tak bardzo, że przez krótką chwilę zapragnęłam umrzeć, nawet wtedy nie popełniłam zdrady." Mam nadzieję, że u was lepiej... Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bardzo wspolczuje kochana.bardzo.......... przykro mi,badz silna.lepiej zakonczyc cos co bylo farsa niz tkwic w klamstwie cale zycie... dla otuchy dodam,ze moj zwiazek tez sie rozpad. a wiec jest nas wiecej. buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chica... no co Ty... Ty też?? kiedy? to jakaś kuźwa czarna wiosna... :(( w ostatnich tygodniach tyle słyszałam o rozpadach i rozwodach że aż mi niedobrze... Co się stało jeśli można wiedzieć? Podeśle Ci coś co mi pomaga: http://www.youtube.com/watch?v=oG6pEolAKm8 Trzymaj się kochana. Damy radę. przytulam mocnooooo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziekuje ci marika :) no coz,mi rowniez nie wyszlo. chyba mnie oszukiwal,chyba ma inna.do konca nie wiem,ale gdy mialam podejrzenia odeszlam,a on nie zawalczyl,choc mogl i dobrze o tym wiedzial. dlugo by opowiadac,skupmy sie na tobie kochana. o co poszlo? o tamta dziewczyne? sciskam cie mocno....bedziemy sie wspierac :) buziaki a i dzieki za linka. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm.... widzisz... mój też nie zawalczył. Przyjął do wiadomości i tyle. Co prawda powiedział, że to nie jest dla niego łatwe i też to przeżywa, jaka to jestem wspaniała itp ale przecież mógł... sama wiesz... Tak poszło o to samo co zawsze, nie miałam już siły zamartwiać się nad czystością ich relacji... Mój też był fantastyczny... tworzyliśmy jedność, ale widocznie nie wie jeszcze czego chce w życiu, a może to po prostu nie jestem ja. Trzeba się jakos pozbierać... Długo byliście razem? kiedy to się stało?? Buziaki gorące :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj marika bylismy ponad rok razem.psulo sie juz jakis czas... mialam podejrzenia,ktore on tlumaczyl moim przewrazliwieniem. mimo jego zapewnien ze nikogo nie ma,nie uwierzylam mu.zbyt duzo podejrzanych sytuacji.jak mowilam,nie nakrylam go bezposrednio na zdradzie,ale ona wisiala w powietrzu.czulam to.czulam ze cos jest nie tak..takie rzeczy sie po prostu wie. odeszlam,a on odezwal sie do mnie tylko raz,po dlugim czasie ciszy.dla mnie to byl znak,ze mialam racje. jak wrocisz do moich wczesniejszych wypowiedzi,zauwazysz jak po woli otwieraly mi sie oczy.chociaz nie mowilam konkretnie o sobie,czesto pisalam to,co sama wlasnie przechodzilam. un fuerte abrazo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popłaczka
Witam wszystkich,Byliśmy ze soba 7 lat, na początku nie wierzyłam ze nam sie uda mimo ze go pokochałam. ja dziewczyna z 2 dzieci po ciężkich przezyciach, on wesoły usmiechniety. Zamieszkaliśmy razem, dzieci go pokochały, układało nam sie wspaniale, nie sądziłam ze w związku moze byc tak pieknie.Fakt sprzeczalismy sie czasem,. ale wspieralismy sie na wzajem. Miesiąc temu jakos zaczeło sie wszystko sypac dosłownie jak lawina, zaczelismy sie kłucic i to ostro, wszystko zaczeło mu przeszkadzac, On jest kierowcą i teraz bywa raz na 2 tygodnie na weekend w domu to tym trudniej nam obgadac problemy, których on nie chce obgadywac raczej bo zazwyczaj zaprasza kogos na wekend a to mojego brata a to swoja siostre z dziecmi tak jakby nie chciał byc ze mną. Ostatnio gdy go przymusiłam do rozmowy powiedział że chce bym pozwoliła mu odejśc, a gdy spytałam czemu sam nie odejdzie powiedział ze nie zostawi dziewczyny z dziecmi. zrozumiałam ze bardziej niz na nas zalezy mu opini znajomych i rodziny i woli zeby wyglądało ze to ja go zostawiłam.Kocham go ale wiem ze siła do miłosci sie nie zmusi nikogo ale wiem też ze gdy sie rozstaniemy nie poradze sobie finansowo, a będąc z nim trace do siebie resztki szacunku.Boli mnie to wszystko. Co robic????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość popłaczka
Ja go naprawdę kocham. Najgorsze w tym wszystkim jest to ze mam swiadomośc ze on teraz gra. Czasem zachowuje sie jakby wszystko było ok, gdzie po godzinie wychodzi bez słowa a zapytany mówi ze nie musi mi sie tłumaczyc. Kiedy myslę ze jest ok i serduszko zaczyna mi sie cieszyc to on odmienia sie o 180 stopni. Zaznaczam ze nie związałam sie z nim dla pieniędzy chociaz teraz widocznie prócz miłosci i one nie pozwalają bym dała mu wolnośc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×