Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ***** lega *****

Jeśli kogoś kochasz, puść Go wolno. Jeśli wróci - jest Twój. Jeśli nie to znaczy

Polecane posty

nie wiem, czy są tacy autentycznie dojrzali i mądrzy, czy nawet jeśli sprawiają takie wrażenie to nie są tylko dobrzy aktorzy?:P najlepiej nie myśleć o jego głupocie tylko wszystko brać za dobrą monetę, choćby wszystko w środku się skręcało ze złości i poniżenia. Te dzieci nie traktują tego w takich kategoriach... dla nich nie to nie,bo mu nie pasuje, a pojęcia zranić czyjeś uczucia, nie spełnić danego słowa nie istnieją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlatego naprawdę przydaje się umiejętność wyłączenia uczuć i jakiś refleksji i branie wszystkiego tak jak jest, bez ale na wszystko się zgadzać, nie zgłaszać żadnego ale, a jeśłi już to w bardzo zaowalowanym sposób by w żaden sposób nie naruszyć kruchego ego Pana i Władca wiesz, ile problemów miałybyśmy zaoszczędzone, gdybyśmy tak umiały?? po co myśleć, zamartwiać się, kombinować...skoro można tak łatwo, płynąć z prądem, nie stawiać się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
specjalnie dla Ciebie-- oddycham ---opiszę w skrócie co i jak. a więc.był super zwiazek .naprawde dobrze nam się układało... molestował mnie o dziecko... była miłość,ogromne uczcie.nic dodać nic ująć.i miało być tak zawsze:O były sprzeczki i kłótnie,ale o głupoty. generalnie nic wielkiego nie moglismy sobie nawzajem zarzucić. wszystko robiliśmy wspólnie.dosłownie.i porozumienie było i zrozumienie a przede wszystkim chęci by dbać o ten związek. był już mały i też było ok.fat,ze w ciązy go troche dobiłam swoim zachowaniem,ale był cierpliwy ,wyrozumialy.starał się.nawet nie raz jak puscily mu nerwy to i tak sprawił,ze było ok. później jakieś nieporozumienia stały się problemem.zaczeliśmy sobie robić trochę na złość. najpier ktoś coś odpuscił to później drugie robiło na przekór,ale było wzglednie.były i awantury---na zasadzie z igły widły.on swoje ja swoje.inaczej reagowalismy na to.on np jak był wkur to kazał mi się nie odzywać a ja drązyłam,drażyłam i łup większa awantura i tak w kółko...ja coś mówiłam a on olał to już gadka i wywody. później to slyszałam tylko,ze gadam,gderam,ze go gnębie.normalnie miałam go niby wszystkim gnębic.trochę się od siebie oddalilismy.ja wróciłam do pracy,on pracował,masa obowiązków....awanturki były nadal---o głupoty. nie raz gadał ,ze ze mną nie wytrzyma i podawał tu marne powody. w sumie ja mogłam mówić mu t samo tylko,że ja mam inne podejście do takich spraw.ja gadam,jestem szczera,chce rozmawiać,wyjaśniać ,szukać kompromisów...a on tak jakby sie później zaciął???nie wiem jak to nazwac. oddalił się bardzo ode mnie.nie widział.nie zauważał aprzy podjętych przeze mnie rozmowach owszem przytakiał,ze się oddalił bo ma dośc,bo wiecznie jest to samo,bo to się nigdy nie zmieni(zaznaczam,ze był złośliwy i później wiele nieprzyjemnych sytuacji wynikało właśne z tego powodu!:O) ..coraz póżniej wracał z pracy..sam się do mnie nie odzywł jak był poza domem,ale co gorsze nie resgował na moje próby skontaktowania isę z nim. denerwowałam się okropnie.i tym,ze wie,ze ja się denerwuje a to olewa i tym,ze późno wraca ,i tym czy z nim ok.no wyobrazić sobie można. próbowałam go jakoś podejść bo dla mnie w zwiazku,w którym sa dzieci prócz tych relacji miedzy partnerami jest też odpowiedzialność i obowiązek względem dzieci. próbowałam podejśc,bo było go coraz mniej i wszystko na mnie spadało i na moją matke u której mieszkamy.no sory ale to my mielismy wychowywac dzieci a nie ja z matką!:O tłumaczył się pracą,bo on musi,bo jest dużo pracy. no ok ,ale nigdy nie rozmawiał ze mną szczerze.nie powiedział-słuchaj 2 miesiące bedę musiał zapierdalać jak wół.bardzo cię proszę o wyrozumiałosć..a ja tylko na to czekałam,ale gdzie tam.nie doczekałam się. i było tak,ze nie odebrał,bo-w parcy był. nie napisł bo w prac był. nie mogł wcześniej wyjść bo w pracy był. takie głupie zasłanianie się,ale nic głębszego. mało tego.weszcie doszło do tego,ze przyszły zmiany nocne,a ja nigdy nie wiedział--wróci czy nie,da znać czy nie,odezwie się czy nie????? nosz kurwa wymiękałam już. ile łez wylałam wszystko na mojej głowie tu sie zwiazek i relacje nasze walą tu on się nie odezwie ja się tu martwię ....!!!!!::O:O:O kurwa nic nie skutkowało.proiłam więc by informował mnie o której będzi wracał.(i by pomagał mi więcej przy dziecku)opornie to szło,ale coś zadziałał,za chwilę znów mnie olał,nie dał znaku zycia,nie wrócił na noc,a na drugi dzień napisał--pewnie zła jesteś???--------- to zadzwoniłam i powiedziałam,zeby się zabrał z domu bo tak się nie da życ. po trzech dniach się pokazał,zabrał trochę rzeczy,ja płakałam w kuchni po cichaczu a później już patrzac na niego bo tak mi było przykro,że nie zatrzymał tej farsy.nie zatrzymał nie zrobił nic,a w końcu wymagania juz miałam minimalne,chciałam po prostu od czegos zaczać reperowanie tego związku. poszedł i chyba na rekę mu zrobilam bo juz olał wszystko. zachowywal się jak wariat.bez kontaktu z nami.opisywałam tu swoje nerwy.równo dwa tygodnie temu wywinoł mi ten numer i nie wrócił i wtedy kazałam mu się spakować. zero checi naprawy. konczyło się na pustych słowach,ze on kocha to i tamto,ze on potrzebuje czasu,że teskni,że jest mu potwornie....... coz tego jak mi tu pękało serce a dodatkowo zostałam sama bez wsparcia. umie tylko gadać,ze on chce pomagać i będzie to robił,ze on nas nie zostawi ,bo jak by mógł........... ah kurwa tej histori chyba nie da się jednak w skrócie opisać. aha.czasdami to już go nawet straszyłam tymi alimentami to najpierw mówił,ze jak bym mogła a później np.że jak jestem taka głupia to mam zakładać skoro nic nie rozumiem! kiedys nawet przy nim wchodziłam na takie przykładowe pozwy to tylko skomentował to głupio........ wczoraj była znów ta akcja. jak już ochłonęłam i za przeproszeniem go obsrałam to napisałam wam,ze posłałam mu długaśny wywód na temat jego zachowania. taki bez ublizania mu.cos w sensie,ze wystarczy jego jedno słowo i nigdy wiecej nie będzie słuchał próśb dotyczacych dziecka---to sedno tego,a wywód był długi i opisywał jak bardzo jest nieodpwiedzialny i po co to wszystko było?????????? dałam mu jasno do zrozumienia,ze moze wreszcie wybrac---dziecko-----albo rozprawa sądowa bo wreszcie coś z tym trzeba zrobic. no zaczał pisac,ze on dziecko kocha i nigdy nie przestanie i,ze moze go nawet zabrac bo to chyba mi przeszkadza..:O:O:O o zesz,ale się spisałam.wiem,ze to mega chaos ,ale na więcej mnie teraz nie stać.nie potrafię ani zebrać myśli w kupę a ni nić innego:O no i za byki przepraszam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
napisałam coś zbyt mało dosadnie. w momencie kiedy widziałam, że mnie"olał"i ze już mało mogę wskórac.kiedy sie na mnie zablokował przestałam mówić o nas .nie chciałam tego pogłębiać,chciałam jasno i na temat--on zajmuje się dzieckiem tak jak powinien,a co za tym idzie ja mu nie truje.to taka była dla mnie ostatnia deska ratunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po pierwsze to jakbym czytała o sobie i swoim związku..."on swoje ja swoje.inaczej reagowalismy na to.on np jak był wkur to kazał mi się nie odzywać a ja drązyłam,drażyłam i łup większa awantura i tak w kółko...ja coś mówiłam a on olał to już gadka i wywody. później to slyszałam tylko,ze gadam,gderam,ze go gnębie.normalnie miałam go niby wszystkim gnębic." "nie raz gadał ,ze ze mną nie wytrzyma i podawał tu marne powody. w sumie ja mogłam mówić mu t samo tylko,że ja mam inne podejście do takich spraw.ja gadam,jestem szczera,chce rozmawiać,wyjaśniać ,szukać kompromisów...a on tak jakby sie później zaciął???nie wiem jak to nazwac. oddalił się bardzo ode mnie.nie widział.nie zauważał aprzy podjętych przeze mnie rozmowach owszem przytakiał,ze się oddalił bo ma dośc,bo wiecznie jest to samo,bo to się nigdy nie zmieni" Po drugie. Nie pamiętam która tu napisała,chyba zakochana wariatka,że by mu jaja urwała.No i teraz się jej nie dziwię. Facet jest chuj za przeproszeniem i nic poza tym? Taki ma problem poinformować swoja kobietę,że będzie w pracy? Taki ma problem spróbować pójść na jakiś kompromis,spróbować naprawić relacje rodzinne? Wiesz? Koleżanka mojej mamy miała kiedyś taką sytuację. W pewnym momencie przestała dzwonić,prosić,gadać i po prostu wysłała mu pozew. Facet się opamiętał,wrócił do domu z przeprosinami i siedzi grzecznie do dzisiaj. Może go już nawet nie strasz tylko tak go załatw. W końcu zawsze pozew możesz wycofać gdybyś się rozmyśliła w którymkolwiek momencie. Ściskam cie bardzo,naprawdę gdybym miała okazję nakopałabym mu do dupy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a wiecie co teraz zobaczyłam????? on zna moje wszystkie hasła i ostatnio wystawiał telefon na moim allegro i patrzę dziś na pocztę i wczoraj po 14 znów wystawiał ten telefon. a ja dziś rano wszędzie hasła zmieniałam.to się gnój zdziwi:O:O i jeszcze jedno--mój wczorajszy ostatni sms nadal do niego nie doszedł.wiecie co myślę? jako,ze ma tel na kartę napewno sobie numer zmienił. w końcu jeszcze nigdy tak długo nie miał wyłaczonego telefonu. szczyt szczytów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz on w pewnym momencie jak obłakany się zachowywał.taki wariat co ma mnie dosć,taki zbuntowaniec jakiś:O pisałam już kiedyś,ma troche długu,ale ja o tym wiem a zresztą to nie powód do takiego cyrku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
myślę..jesli zmienił numer to zeby mi na złość zrobić. przysięgam to nie jest człowiek,którego poznałam.to nie jest człowiek z którym żyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurcze.poczte do której znał hasło mam na onecie.zmieniałm rano hasło,ale przy opcji"zapomniałem hasła"bedzie znał odpwiedz na pytanie pomocnicze i kuźwa wzlezie mi na pocztę. da się coś z tym zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No więc kawał fiuta i nic poza tym. Jest dorosły i na pewno wie jakie prawdopodobnie będą konsekwencje jego zachowania. Wyślij mu pozew jak najprędzej i niech spada. A o kontakty z dzieckiem go nawet nie pros bo jeśli robi to na siłę to dzieciaczek nic z tego nie ma tak naprawdę. Dziewuszki ja muszę spadać:( bo pisze z kompa siostry i mi jaszczy nad uchem. Jeśli będę miała możliwość na pewno tu jeszcze wejdę. W razie czego miłej i spokojnej nocy 🌼 Trzymajcie się ciepło 😘 ps: Ciągle się zastanawiam czy mój napisał bo choć trochę tęskni czy znowu to odruch spowodowany myśleniem typu "sam nie chcę ale z innym się nie podzielę'' ehhh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz co zrobiłam?????ja i tak z tej poczty prawie nie korzystałam,z tej właściwej,która go nie interesowała miałam przekierowania na ten adres do którego ma dostep. w allegro mam inną poczte,której nie zna,ale ze było przekierowanie to moze myślał,ze ten adres był w all podany. nie ważne bo zakręciłam. jak się dostane do tej poczty na onecie to i tak gówno tam będzie:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"PeneLoppe witaj zakochana:* syn ma isę w miarę dobrze.dostał antybiotyk i kupę innych specyfików. najważniejsze,ze goraczka odpuściła. a ja? czuje się marnie niewyspana to jedno i ten koszmar z Nim pamiętacie-przyjechał do domu w poniedziałek w nocy. we wtorek rano odprowadził mnie na przystanek i umowilismy ise,ze wraca do domu po pracy a mnie informuje sms o której będzie. nie dotrzymał słowa.nie napisał i nie wrócił.olał to totalnie. w srode po rozmowie ze znajomymi napisałam,że ma wrócić otej i o tej bo starszy syn idzie na badania-wyszło,że miał wyłączony telefon.pisałam do jego brata żeby mu to przekazał.brat nic nie odpowiedział.tamten nie wrócił. wczoraj czwartek-wielka cisza. po informacji z domu o stanie syna usiłowałam się dodzwonić.napisałam kilka smsów jak sprawa wyglada,ze musi wrócić do małego,bo mnie czeka prawdopodobnie wyprawa do szpitala. cisza.po kilku smsach,ze to nie żarty łaskawie odebrał--skwitował mnie jako wielką histeryczkę i powiedział,ze to ja doprowadziłam dziecko do takiego stanu porażka.zero wsparcia.rozłączył się i jeszcze mnie ch*j straszył,ze więcej ie odbierze!!!!!!!!! pisał za to bzdury,ze on nie moze wyjść z pracy(gdyby chciał to by wyszedł,a w takiej sytuacji to już w ogóle) ze na pewno ściemniam i pewnie moja matka siedzi z małym to czego ja od niego chce.że jak już to on może później...brak słów........ jak mi nerwy puściły..napisałam mu mega wywód jakim jest beznadziejnym czlowiekiem.jaki sobie fantastyczny żart zrobil decydując sie na to dziecko.jaki jest wspaniały i odpowiedzialny itp.... skwitował,ze nieprawdą jest,ze on nie kocha dziecka i ,ze to raczej mi to dziecko przeszkadza skoro cały czas coś gadam. napisał później kilka wiadomosci typu-że jestem kłamczucha(jak już przestałam pisać) i ze on przyjedzie później-skwitowałam,ze mial czas na myślenie o dziecku a teraz niech już sobie da spokój i wreszcie dorosnie. napisałam też,że ma wybór-albo się ze m ną dogaduję albo widzimy sie w sadzie... to on znow o dziecku.i jeszcze mi napisal żebym mu na złośc nie robiła. na tym się skonczyło. przeżyłam strasznie tą noc.ten szpital.każda matka wie o czym piszę. k**wa jak mi źle było!dziewczyny! ja pie**ole!był ze mną szwagier i siostra a on ma to wszystko w dupie. patrzyłam na te pary w szpitalu...i już w ogóle dół. wiecie jak ja bym się czuła jakbym musiała tam zostac? strasznie. raz ,ze malutki byłby z mamą, daleko ode mnie .dwa,taka sama bym była....bez nikogo jak śmiec.bez wsparcia..czegokolwiek. brak mi słów. on już nie jest tą osobą którą kochałam.juz nie jest.nie ma w nim nic .....żałosne to i smutne. brak słów.po prostu " Antybiotyki są szkodliwe:P.A taki mężuś powinien mieć oprzymusowe ubezpłodnienie i bardzo wysokie alimenty płacić jak takim gnojem jest .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a kto mi da te wysokie alimenty?????????????????? chyba sama je sobie ubzduram jak już skończę funkcjnować jak człowiek i skończę w zakładzie.:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość **** lega ****
hej dziewczyny ! widze ze rozwinelyscie ten topik :) Mijaja juz 2 tygodnie od kad njestem sama, szukam ciagle jakiegos wyjscia z tej calej sytuacji, i wiem jedno musi uplynac duzo czasu zeby na to spojrzec inaczej. wczoraj dostałam od kolezanki ksiazke "SEKRET" po przeczytaniu kilku stron cos do mnie dotarło, ze chyba to wszystko co sie stało w jakis sposób na siebie sciagnełam, ciagle sie bałam ze mnie zostawi, bałam ze nie kocha az w koncu tak sie stało. Zaczynam po malu troszke inaczej myslec. jesli ktoras z was ma dostep do tej ksiazki to warto ja przejrzec, moze i wam to w jakis sposób pomoze :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siedzę sobie i grzebie w necie...w między czasie chodzę do dziecka mierzyć mu temp...doglądam młodszego..... i jeszcze papierosy mi się skończyły a tak bardzo nie chce mi się wychodzic........ale ide bo Pan tel właczył.doszedł raport i nawet napisał:O ale kurwa mać nawet wam teraz nie piszę co,bo muszę być spokojna!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz co ......sama nie wiem co Ci doradzic. miałaś się do niego nie odzywać wcale?tak? ale już wcześniej sie odezwałas..urodziny siostry...to teraz moze odpisz coś,sklip proste bezemocjonalne zdanie. no nie wiem.znów jak noc nie napiszesz to pomyśli,że sobie przygrywasz? oj sama nie wiem......ledwo myślę:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sobota, zawsze coś się zrobi... Penelop 🌼 jak dziś samopoczucie? ja pogadałam z mamą o byłym po raz pierwszy od bardzo dawna, opowiedziałam, jak to robi z siebie do dziś świętoszka a na tekst że oczekuję od niego czegoś więcej niż smsa o niczym raz na dwa dni zwinął manatki i nie mam kontaku z nim od tamtej pory właściwie - obu nam rozbalały tylko głowy z nerwów,nie powinnam w ogóle o nim mówić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moje samopoczucie ???? moze byc. byłam dziś w pracy.dostałam martini-będę dziś drinkować:D teraz standardowo uganiam się za małym i starszego doglądam. znów pół nocy miałam z głowy przez jego gorączkę. tamtemu nic nie odpisałam,a on milczy jak grób! czy ja kiedyś odsapnę?:O:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też mam martini w barku - bianko, zdobyczne, mała "łapóweczka"w pracy ;) ale się zgrałyśmy w czasie, penelopka 🌼 zdrowia dla maluchów! i Ty od razu trochę luzu będziesz miała pamiętaj że na gorączkę naprawdę najlepiej pomagają okłady z zimnej wody z dodatkiem octu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×