Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość obecna15

akceptacja przeszłości partnera, m.in.dziecka/i z pierwszego małżeństwa

Polecane posty

Gość obecna15

Jestem żoną mężczyzny, rozwodnika, który, ma dziecko, córkę (9lat) z pierwszego małżeństwa. Niby wszystko jest ok, dziewczynka mnie bardzo lubi, ja ją też. Przychodzi do nas i w ogóle. Ale w środku jest mi bardzo ciężko. Że jakaś inna kobieta przede mną dała mu dziecko. Do tego teraz od 2,5 roku staramy się o dziecko, a mój mąż nie może-słabe nasienie. Czy ktoś związał się z takim mężczyzną i ma chęć się tym podzielić ze mną... Jak mam sobie z tym poradzić? Bo przez te moje bóle, nie potrafię czasem cieszyć się moim związkiem...Myślę, analizuję, rozpamiętuje, a co gorsza czasem "truję" mężowi, co go męczy. Chcę to zmienić, tylko jak...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem w podobnej sytuacji, tylko młoda jest rok młodsza od Waszej :) to co nas różni, to to, że ja dzieci własnych mieć nie chcę raczej. duża różnica wieku jest między Wami?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Faktycznie to trochę inaczej. Ja dorastałam w przekonaniu, że dziecko to owoc miłości dwojga ludzi, coś niesamowitego i teraz strasznie ciężko odnaleźć mi się w tej sytuacji. I akceptować, że miał to już z inną. Umiem sobie tłumaczyć, że to ze mną to wyczekiwane itd, ale kocha bardzo córkę i...oj, jak o tym myśle to aż mi oddechu brak i tak na łzy mi się zanosi... Na poprzednim topiku, kobieta dobrze mi opisała. Już się zastanawiam co będzie, jak już się uda i będzie chłopiec, a on tam kiedyś powiedział, że chciał by dziewczynkę, bo ma, bo to zna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak to ja, zwiałam z tamtąd i swój założyłam, bo tamte teksty były beznadziejne... Przyszłam tu gadać, bo mąż ma mnie czasem dość. Tyle razy mi mówi, że chciałby żeby to było nasze dziecko. Ale niestety ma je z inną...i nie może już zmienić przeszłości...Nie lubi też mówić o dziecku wpadka. Bo o kochanej małej istocie, ciężko tak mówić. Nie wiem jak się z tym uporać. Pomyślałam, że jak pogadam z kobietami w podobnej sytuacji, powyrzucam z siebie, posłucham o takich samych problemach, które są do przejścia, to będzie mi lepiej, łatwiej i przestanę tym nękać jego. Bo wiem, że nie mogę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ten mail jest prawdziwy? podam Ci na niego swoje gg i pogadamy na spokojnie, bo tu się zaraz zlecą sfrustrowane samotne mamuśki ex żony kopnięte w zad :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
no to co że się zlecą:-) ciekawy temat- omówimy go na forum:-) ja chętnie poczytam- obiecuję się nie wtracać:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a wtrącaj się, do Ciebie to my (chyba? - bo piszę tylko za siebie) nic nie mamy. Często nie zgadzam się z Twoim zdaniem, ale jesteś "na poziomie" ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, jestem za. Widać, że masz coś do powiedzenia. A co do tego, że się zlecą...chodzi o te, wulgarne słówka, docinki, przedmówczyni ma rację co do tego kto to jest i tylko przeszkadzają w rozmowie na poziomie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem jak długo jesteście razem, ale na to wszystko potrzeba czasu musisz sobie poukładać w głowie, że przeszłości NIE MA - bo nie ma jest to co jest teraz - WY i jego dziecko, 9-cio letnia dziewczynka skup się właśnie na tym, wyzeruj liczniki, wyobraź sobei, że cała reszta jest za mgłą i nie ma znaczenia, nie ma wpływu na CIEBIE ani na WAS, są wasze plany, będzie dziecko, będzie dom, jakas wycieczka, malutkimi kroczkami buduj WASZĄ przyszłość i uzupełniaj teraxniejszość tak, żeby fakty dotyczyły was razem i wszystkiego co jest związane z wami, nie z nim, nie z tobąś oddzielnie czasem pomaga wspominanie swoich byłych partnerów, swojej przeszłości bo wtedy znajdujesz równowagę - przecież oboje macie przeszłość, nei tylko on, prawda? ty skupiasz się na początkach - jak to było kiedyś, czy on był taki sam, czy cieszył się z tego dziecka, czy bawił -możesz o tym myśleć do woli, aż do bólu, ale zrób sobie przysługę i nie wypytuj go o szczegóły, nie każ sie tłumaczyć, nie wracaj do tego i nie rozmawiaj teraz masz wrażenie, że ci to pomoże, ale niestety to jest pułapka - z czasem wszytko zacznie sie samo zacierać i ta przeszłość naprawdę przestanie być istotna dla was obojga, a te szczegóły sprawią, że jedynie przedłużysz swoją agonie, będziesz wszystko wizualizować, męczyć się z czymś o czym oboje tak naprawdę chcecie zapomnieć postaraj się cieszyć, że on do tego nie wraca, a jesli już wraca to własnie w taki sposób - gdyby sam mówił, wspominał, porównywał (a zdarza się i tak przecież) to związek nie miałby szans dzień po dniu sama powtarzaj sobie co jest między wami, jak sie poznaliście, co jest wazne - wizualizuj to wszytsko jak tylko potrafisz, dobierz do każdego wydarzenia kolory i staraj sie malowac w wyobraźni obraz teraxniejszości - przeszłość niech będzie blada i szara, a wszystko co wiąże się z waszym zwiazkiem i dniem dzisiejszym czerwona i jasna, jeśli będziesz konsekwentnie pracowała nad soba i budowaniem perspektywy i odpowiedniego podejścia, wszystko ułoży sie w odpowiedni sposób to co przeżywasz jest bardzo trudne, ale jeśli uda ci się wysunąć na pierwszy plan w swoim mysleniu ciebie samą i wasz związek, to wierz mi, wszystko inne odejdzie w niepamięć na zewnątrz (w rozmowach z mężem, jego rodziną, znajomymi) postaraj się w ogóle tematu przeszłości nie poruszać - wieczne rozmowy sprawiaja jedynie, że problem nawet jesli jest błahy urasta do rangi tragedii - każdy o tym wie, mówi, pyta, denerwuje sie - taka atmosfera jedynie pogarsza to wszytsko ty musisz uporać sie z tym sama, bo świat jest taki jakim go sami widzimy, każdy podchodzi inaczej do wszystkiego - jeden po nieudanym egzaminie będzie się uczył aż zda, drugi sie załamie i rzuci studia; dla jednego rozwód będzie porażka całego życia po której się nigdy nie otrząśnie, drugi potraktuje to jako początek nowego etapu pierwsza rzacz, jaką musisz sobie uświadomić, to że nie ma problemu, wszystko jest ok, masz wspaniałego męża, który cię kocha, żałuje swojej przeszłości ale z twoją pomocą zbuduje wspólnie nowy, wartościowy związek jakiego nigdy jeszcze nie zbudował musisz dostrzec te rzeczy, które są i będą dla niego zawsze niepowtarzalne, dlatego, że będzie je przeżywał z tobą tak samo jak można znaleźć podobieństwa, mozna znaleźć różnice cała sztuka polega na tym, żeby skupić się na tych drugich i przekonać siebie, że tak naprawdę wszystko jest i będzie dla niego inne, nowe, lepsze i piękniejsze, bo będzie to przeżywał razem z tobą, jako dojrzalszy i w pełni gotowy na te doświadczenia mężczyzna, sam z własnej woli, własnego wyboru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o kurcze, siedzę w pracy, mam jej sporo, wokół pełno ludzi, a ja się popłakałam...chcę właśnie tak, i na głowę ja też to wszystko wiem, tylko tak ciężko to w praktyce zastosować...gdyby nie to, że ja tak pytałam, drążyłam, pewnie nic bym o tamtym związku nie wiedziała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredotkaaa
oooo. Założylaś nowy topik, niedoszła tfuuu mamusiu. Posłuchaj latawico: już ci powiedziano, widać nie możesz miec dzieci za karę, za to że innej kobiecie zabralaś męża , a dziecku ojca. A teraz do tek kretynki która pisze: "a ja uważam nie wiem jak długo jesteście razem, ale na to wszystko potrzeba czasu musisz sobie poukładać w głowie, że przeszłości NIE MA - bo nie ma" CO ZA ID IOTYZMY PISZESZ? Przeszłość jest!!!!, jest żona, jest dziecko które ma z tamtą żoną.!!! A ta nowa dziewucha, piszaca jako wrażliwa, to zwykła .... Wrazliwość - nieznane jej uczucie. Wrażliwy człowiek nie cieszy się z cudzego nieszczęścia, a ta.... jej winna. Ma co chciała. I za jakiś czas napisze że kochaś ją zostawił dla kolejnej ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz rację, jest żona - wrażliwa. powiedz no wredotko, twój stary cię bije w domu, że musisz tu na forum odreagowywać? jeśli tak, to jest coś takiego jak niebieska linia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do wredotki "Przeszłość jest!!!!, jest żona, jest dziecko które ma z tamtą żoną.!!!" widzę, że ci się mylą czasy, ale to bardzo proste: przeszłość - BYŁA (a więc już jej NIE MA) (tak jak żona BYŁA, ta, która już żoną nie jest) teraźniejszość - JEST przyszłość - BĘDZIE na szczęście to nie angielski i są tylko trzy wymiary, choć dla niektórych jak widać i to może być problem :p a teraz poważnie "jest żona" - tak, jest żona - AUTORKA w Polsce (kraju, w którym bigamia jest przestępstwem) mężczyzna może mieć TYLKO JEDNĄ ŻONĘ - obecną "jest dziecko które ma z tamtą żoną" pozwól jeszcze raz - w Polsce (kraju, w którym bigamia jest przestępstwem) mężczyzna może mieć TYLKO JEDNĄ ŻONĘ - obecną nie ma innej żony, trzeciej, piątej, ani "tamtej" jak piszesz jest jakaś była, ex, bo większość ludzi ma jakąś przeszłość i jakąś ex, pewnie niejedną, ale żona może być tylko jedna, obecna czyli jeszcze raz - żona jest (OBECNA) i dziecko jest innych żon nie ma uff...ciężko dyskutować, jak ktoś poza jadem nie ma nic do zaoferowania, nawet proste pojęcia stają się problemem nie do przejścia ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wredotkaaa
ty lepiej zmień swój nick na "wrażliwa w d... " Zrozum że nie jesteś uczciwą osobą, pisałaś na innym topiku i wynika żeś zwykła .... Więc lepiej nikogo nie pouczaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
autorko - wiersz mi, to wszystko co przechodzisz jest naturalne i samo minie, tyle, że potrzeba na to czasu musisz sama sobie w głowie poukładać na nowo hierarchie wartości - na pierwszym miejscu WY (ty i on), wasz związek i wszystko co dotyczy waszego zycia, waszych decyzji, waszej przyszłości czy przeszłości ale wspólnej to co jest jego was nie łączy, tak jak to co tylko twoje, a przecież chodzi o to żeby znaleźć punkty wspólne, bo to wzmacnia, a nie dzieli to dziecko tez dzielic wcale nie musi - jeśli zaczniesz odpowiednio do tego podchodzić - nie myśl o niemowlaku, który was dzieli, nie myśl o rzeczach, w których nei brałas udziału, myśl o tym co was łączy - bo przecież łączy was wspólny czas spędzony razem teraz, z tą 9-cio latką (nieważne czyją, czas spędzacie wspólnie, we troje, razem) i nie truj już mężowi, niech i on odetchnie od tej swojej przeszłości - nie po to w końcu od niej uciekał, żeby teraz wspominać, prawda? chciał nowe życie, dostał szansę, niech ją teraz wykorzysta, przecież kochasz go, chcesz, żeby był szczęśliwy, spokojny, nie chcesz, żeby miał wyrzuty sumienia w związku z czymś czego nei może już naprawić, nie chcesz go dręczyć potraktuj to wszystko jako błąd i najzwyczajniej na świecie mu wybacz skup się na WAS, buduj WASZE małżeństwo, pokaż mu jak wygląda związek z TOBĄ pamiętaj, przeszłość będzie miała znaczenie na tyle, na ile jej sama pozwolisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I najlepsze jest to, że te teksty nam nie uwłaczają godności... ja jak to czytam, bardziej się cieszę z sytuacji, bo z taką babą, bo przecież nie kobietą, to pewnie żyć się nie dało i jeśli jej teksty świadczą o tym kim jest, to sama jest sobie winna... A mój mąż jak sam powiedział zostawił żonę, nie zostawił dziecka... i widząc wielu ojców, którzy się ukręcają, nawet nie płacą, mogę tylko powiedzieć, że mój mąż jest dobrym ojcem...na tyle na ile się w tej sytuacji da...przez to wiem, że jeśli doczekamy się naszego będzie dobrym tatą, dla obojga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Masz racje, muszę zadbać o siebie i o swoją przestrzeń, poukładać od nowa. Po przez to trucie mu wkoło, trochę napsułam. A on się strasznie denerwuje, bo ja mu gadam a on biedny przecież tego nie cofnie. Z jednej strony chce mi świata przychylić, a z drugiej jest dziecko które kocha i przecież się go nie wyprze itd itd... Pewnie będę to czytać te mądre słowa w kółko...bo nasze myśli to nasze, ale jeszcze czyjeś, pisane... A najlepsze, że mała za mną przepada. Tuliła się ostatnio do mnie bez przerwy... Czuje się jakby były dwie osoby we mnie. I wewnętrzna walka w środku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
jest Pani pewna, że nie porzuci tej dziewczynki wraz z jej ojcem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciekawe pytanie, ma Pani racje...gdybym porzuciła ojca tak by było. Przecież ona się do mnie przywiązała. Znów zmienił by się jej świat. Mądre. Dziękuję za podpowiedz. A fakt jest taki, nie roztaliśmy się dotąd to i się nie rozstaniemy. Miałam po prostu ostatnio trudne chwile. Na własną prośbę, bo jestem wrażliwa i się za bardzo nakręcam. A on się wściekał. Więc to potęgował...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
bardzo lubię pewien wiersz williama blacka: "kto z dziecięcej wiary drwi z tego świat na starość kpi. Kto zwątpienia uczy dziecię w Piekle zgnije wiecznym śmieciem." Dokonując różnych wyborów w życiu pamiętajmy o słabszych , bezradnych i najwrażliwszych na świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Zbyt Wrażliwa
Weszłaś w bardzo trudny zwiazek. To poczatek waszej drogi. Żeby wasz zwiazek przetrwał, żeby nie podzieliła was przeszłość, musicie juz dziś na starcie powiem obrazowo "wyczyścic pole". Z problem, o którym piszesz musisz poradzić sobie juz dziś, on sam nie zniknie. Wydaje mi się, ze w twoim przypadku bardzo pomogłaby konsultacja z psychologiem. Pamietaj nierozwiazany problem po pewnym czasie może urosnąć do gigatycznych rozmiarów, a wtedy może być już za późno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozumiem o co Pani chodzi. Pewnie ma Pani dzieci. Ja jeszcze nie, więc moje rozumienie nie jest tak szerokie, jak matki...którą bardzo chce zostać. I dla tej małej dziewczynki czasami się taka czułam, na chwile, gdy ją czegoś uczyłam, o czymś rozmawiałam. Ale ta druga część mnie, wtedy podpowiada, że to nie ja ją na ten świat dałam. Nie jest nasza. A MOJEGO MĘŻA I JAKIEJŚ INNEJ KOBIETY. I jak zaznaczyłam, mała nie odczuje ode mnie krzywd, tylko miłość. Ale w środku się niszcze i moje małżeństwo. To chce przestać robić....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×