Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Co cię przy nim trzyma jeśli jesteś świadoma, że wszystko jest nie tak jak powinno?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem ile masz lat. Ale pomnóż sobie to przez 20-30 przyszłych lat. Jesteś w stanie to wytrzymać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochajaca - "mysle, ze nadal kocham" to nie jest milosc, to jest uzaleznienie...to jest strach przed samotnoscia...ale na pewno NIE milosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj miałam chwilę słabości , ale jest już lepiej. M. próbował się do mnie wczoraj dobierać, ja nie zgodziłam się to wtedy obraził się i poszedł do drugiego pokoju i tam spał. Ja poszłam do pracy, a on nadal spał bo dzisiaj ma wolne bo ma jakieś sprawy do załatwienia. Siedze w pracy a tu atak na mnie bo nie mógł znaleźć spodni i pytanie dlaczego mu nie przygotowałam - odpowiedź moja że nie jest dzieckiem żebym mu ciuchy przygotowywała, następny atak czemu mu dokumentów nie przygotowałam ( prosił mnie o wypełnienie czegos to się zgodziłam) - moja odpowiedź bezsensowna że skąd miałam wiedzieć, że mam mu dokumenty przygotować. On na to że przecież pisało na drugiej stronie tego co wypełniałam. A ja miałam tylko wypełnić nawet nic nie wspomniał o dokumentach a teraz do mnie żal ma o to. A i jeszcze do mnie z pretensjami czemu go nie obudziłam lub czemu nie ustawiłam budzika(wstał późno a miał być na konkretną godzinę) - to nic że nie spał jak wychodziłam do pracy i rozmawialiśmy.:) Za to wszystko dostałam konkretną zjebe. Potem zadzwonił zaś i się mnie pyta o czym z nim chciałam rozmawiać, ja na to że o nas, a on o czym konkretnie a ja na to że chcę wiedziec jak on sobie wyobraża nasze życie. Były jakies przegadywanki kto pierwszy ma powiedzieć coś , a potem na koniec dodał że pogadamy dzisiaj w domu i mi powie jak to widzi. Dodam że dzwonił jeszcze w między czasie z wyzwiskami, krzykiem powiedział, że nie chce mnie znać itp. Wydaje mi się, że dzisiaj będzie koniec! Pytanie czy w jego nerwach uda mi się wynegocjować korzystne warunki. Był dzisiaj jego ojciec u mnie w pracy powiedziałam mu wszystko. On powiedział, że wie jaki on jest i widzi jak mnie traktuje ale że nie może się wtrącać między nas. Powiedział , że nawet jak z nim nie będę to będziemy przyjaciółmi. Powiedział, że wie że on sie nie zmieni i dziwi mi się że tak długo z nim wytrzymałam. Macie kochane jakieś rady dla mnie jak przprowadzić ta rozmowę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co M rozpierdolił mnie! Podjechał teraz do mnie do pracy i sobie siadł , a ja się nic nie odzywałam tylko jak widziałam jak podjeżdza wzięłam gazetę i udawałam, że czytam. M. pyta się mnie czemu nie ucieszyłam się, że podjechał a ja aż się uśmiechnęłam do niego i mu mówie a z czego mam się cieszyć, że pewnie przyszłeś drzeć się na mnie. On na to spokojnie , że w takim razie on idzie jak się nie ucieszyłam. On na serio ma dwie twarze. Wyrzyje się na mnie a potem zachowuje sie jakby nic się nie stało. Jeszcze zadzwonił do mnie i spokojnie oznajmił , ze mam coś nie tak w pracy, że czegoś nie zrobiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
kOCHAJACA ZA BARDZO Hej.A TO MA TUPET.....JESZCZE BYM MU PLUNELA W TWARZ ZA TAKLA GLUPIA GADKE... JAK SOBIE RADZISZ?JA uswiadomilam sobie dzieki temu forum,ze to co sie dzieje u wiekszosci z nas to jest problem facetow,a MY TKWIMY RAZEM Z NIMI....Wazne jest zeby to sobie uswiadomic....My to juz zrobilysmy .Teraz wiemy czego chcemy od zycia ,wiemy tez nie chcemy zyc w ten sposob i jedyna rada jest ucieczka od Pana M. Ja tez juz decyzje podjelam.W krotce ja zrealizuje,mam nadzije ze ty tez )))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
Kochajaca Poprostu powiedz mu ze niejestes szczesliwa w tym zwiazku i powiedz mu to wprost. Dodajac,ze ty sobie bez niego doskonale poradzisz,i ze masz dosyc bycia jego ofiara.Jka zacznie sie wydzierac....poprostu obrudz sie ,wyjdz jak bedzie konieczne i powiedz TO kONIEC.juz nigdy mnie nie skrzywdzisz. i sam sobie radz ze swoja psychika. Ja tez mialam rozmowe z Moim M.cIEZKO BYLO .pOWIEDZIALAM MU CO MYSLE NA TEAMT NASZEGO ZWIAZKU.Powiedzial,ze powinnismy dac moze sobie troche czasu,odpoczac od siebie...zasugerowal zebym pojechala do domu na tydz.moze dwa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Drobniutka 27 :) Miło Cię widzieć. Ja mam takie huśtawki nastroju. Jak go nie widze to jest ok a jak go widzę to trochę miękne. Ja tez już postanowiłam, że odchodzę. Nie ma innego rozsądnego wyjścia. Pozostał tylko strach przed przyszłością a konkretniej chodzi mi o pieniądze na strat. Zobaczymy jak przebiegnie dzisiejsza rozmowa - boje się jej. A ty jaki masz plan na przyszłość , jak chcesz odejść ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
Hej mam dokladnie takie same hustawki nastroju jak i ty.Tez siue bardzo boje,wczoraj jak rozmawiallysmy to mi powiedzial,ze wcale mi sie nie dziwi ,jesli bym go zostawila.On jest jest zlym czlowiekeim, w tym wszytkim nie potrafi znalesc czasu dla mnie,wydaje mi sie ze poprosty nie jestesmy sobie pisani.Mam podobnie jak ty ,przebywajac z nim miekne a jak go nie ma 100 mysli na minute,ze dam rade i sobie poradze.Ale to takie cholerne trudne.Cala noc przeplakalam wczoraj myslac jak to by wygladalo..bez niego..a jestem zmuszona bynajmniej narazie z nim pracowac przez kolejne pare miesiecy..... JAKIE mam play?Zdobyc sie na odwage,i zaczac normalnie funkcjonowac. i cieszyc sie zyciem Kochana. CZego sie boisz?czego boisz sie mu powiedziec?Moge zapytac ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochajaca.... jezeli postanowilas, ze odchodzisz, to po co sie go pytasz jak on widzi wasza przyszlosc? Przeciez nie jest juz istotne jego zdanie w takim przypadku. Chyba jeszcze nie jestes pewna, ze chcesz odejsc? To Ty masz dyktowac warunki, a nie czekac na jego postanowienia!!! Wyjdz w koncu z roli ofiary i zacznij byc odpowiedzialna za swoje zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drobniutka27 Nie boje się mu powiedzieć, że odchodze tylko boje się, że on zabierze mi wszystko tzn, mieszkanie, sprzęty wspólne itp Mam ojca u którego nie ma ani jednego pokoju wolnego, ani nawet łóżka to samo u mojej babci. To by mnie przygnębiło jeszcze bardziej. Ja tak samo jestem uwięziona pracą w jego firmie, kórą mamy zamknąć ale widze, że on to odwleka. Boje się, że nawe jak się uprę na to żeby zostawił mi mieszkanie to że mogę nie mieć kasy na nie z powodu braku pracy nowej. Co do wieku to mam 24 lata;) Aagaaa Specjalnie tak powiedziałam, żeby wybadać czy puści mnie tak łatwo czy będę mieć problemy z rozstaniem i co wogóle planuje. Jak odpowie to wyraże wtedy swoje zdanie na ten temat tzn że nie widzę nas razem. Muszę jakoś to tak rozegrać żeby wyjść na tym jak najlepiej dlatego najpierw chce go wybadać żeby wiedzieć co mówić - taka mała manipulacja :) Teraz to tylko taka gra ofiary z mojej strony żeby coś uzyskać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
TRZYMAJ SIE DAJ ZNAC JAK POSZLO,ZA JAKIES 2 GODZ.BEDE W DOMU TO BEDE MOGLA WEJSC NA NETA....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
Kochajaca za bardzo Czemu placzesz?szkoda lez kochana .....Pomysl sobie ze od teraz jestes wolna i niezalezna kobieta.....Masz coreczke i dla niej muszisz byc silna a my ci pomozemy prawda dziewczyny? sciskam was mocno )))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
Wczoraj tez mialam rozmowe, ktora w gruncie rzeczy wygladala tak,ze ja nierozumiem go czyli on ma obecnie duze problemy w parcy,i dopuki z nich nie wyjdzie to bedzie nadal taki jaki jest .... Tlumacze mu ,ze nie sama praca czlowiek zycje...i co ze mna.... Poiwedzilam mu ze albo cos sie zmini w naszym zwiazku alboo ja odchodze.On na to czy chcialabym przejac czaesc obowiazkow ?wiec mu mowie ze napewno bym sobie poradzila i ze juz nigdy przenigdy nie pozwole siebie tak traktowac,I uswiadomilam mu ze nie zartuje i ze tym razem patrze juz na to z innej perspektywy.powiedzial tez ze albo jestem z nim albo bez niego.Co oznaczalao ze toon jest guru znowu.... wIEC MU POWIEDZIALM ZEBY PRZESTAL MNA MANIPULAOWAC BO PRACA TO RAZ A ZWIAZEK TO 2.W ZASADZIE TO NAWET MNIE PRZEPROSIL ZA SWOJE ZACHOWANIE....... POCZEKAM JESZCZE PARE DNI I ZOBACZYMY CZY TO TYLKO PUSTE SLOWA....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Totalnie rozkleiłam się:( Jest mi tak źle, że aż nie do zniesienia. Wczoraj rozmawiałam z M. o nas. Był miły i obyło się bez kłótni. Dał mi wybór czy chcę zostać w mieszkaniu czy nie i żebym zastanowiła się co chce ze wspólnych rzeczy. Podstawowe mi zostawi a resztę sobie dokupi. Ustaliliśmy, że pracuje do końca listopada w tym czasie będę szukać innej pracy. On stwierdził, że nie chce zamknąć interesu i że znajdzie sobie kogoś na moje miejsce ( tylko się tym sposobem zadłuży ). Jeśli ja znajdę pracę to ustaliliśmy żebym dała mu 2 tyg na znalezienie kogoś na moje miejsce. Ogólnie pomoże mi dopóki stane na włąsnych nogach. Będzie mieszkał ze mną prawdopodobnie do końca listopada chyba, ze nie znajde pracy to może troszkę dłużej. Chodzi tu o płacenie za mieszkanie, ze póki nie będę mogła sama to on będzie płacił. Wszystko przebiegało spokojnie dopóki nie weszliśmy na nasz temat, zaczęły się obwiniania itp. Zarzucił mi, że tyle razy mówił mi co mu nie pasuje we mnie a ja tego nie zmieniłam. Nie umiałam chyba poprostu. Próbowałam wiele razy, na początku było ok a potem było to samo. Szczególnie zarzucał mi kilka rzeczy zawsze np. to że jestem bałaganiarą - niestety to prawda ale nie ma jakiejś tragedii z tego powodu. Jemu to przeszkadzało choć sam taki jest i mi w tym nie pomagał. Zarzucał mi , że nie poświęcam dziecku tyle uwagi co powinnam - to tez prawda, ale teraz wiem, ze to było spowodowane obsesją do M. bo wszystko kręciło się wokół niego. Byłam z dzieckiem fizycznie cały dzień, ale zaniedbałam je emocjonalnie. Za to też się nie nawidzę. Mówił , że nie jestem taka '' ciepła'' - ja czułam w sobie dużo ciepła nie wiem jak on to odbierał. Często byłam zła o to że tak mnie odrzuca, nie pomaga mi w niczym i obwinia mnie, że sama robiłam się złośliwa, krzyczałam z nerwów itp ale też były chwile, że było dobrze. Byłam zazdrosna chorobliwie - z tym akurat w miare poradziłam sobie sama choć jego uraz został. Zarzucał mi że nie mam żadnych zainteresowań - fakt bo odkąd go poznałam on stał się najważniejszy. Zarzucał mi , że jestem niezaradna - może byłam po części bo były takie czasy, że siedziałam na dupie zrozpaczona i nie miałam pracy. On wtedy jak i większość związku utrzymywał nas. Co się ze mną stało? Czy ta obsesja zrobiła ze mnie taką osobę ? To co wymieniłam co on powtarzał mi w kółko mam o to do siebie żal, wiem że mogło mu to przeszkadzać. Czuje się winna i wiem że dużo przyczyniłam się do tego wszystkiego. On nie chciał być z takim wrakiem człowieka jakim jestem. Nie umie sobie z tym poradzić:( Dużo mu zawdzięczam. To dzięki niemu odważyłam się odejść z domu ojca ( wtedy ojciec pił teraz juz nie pije ). Pojechał za granice i mnie tam ściągnął do siebie. Zaczynaliśmy od zera z niczym. On cały czas robił nadgodziny żeby zarobić więcej dla nas ( za granica pracowałam cały czas. To samo było w Polsce on zawsze dużo pracował, a ja siedziałam sobie w domu:( Miałam ale jak spał i nic mu się nie chciało po pracy, miałam ale że się mną wyręcza mimo że on ma tyle na głowie. Czuje się taka winna. Nie wiem czy gdybym była zdrowa to czy byłoby inaczej? Czy wtedy mogłabym być taka jaką on chciał? On powiedział mi, że musiał mną kierować czy tez rządził bo sama nic bym nie zrobiła od siebie:( Co się ze mną stało? Czy to moja wina? Żal mi go czuje że nie dość że miał złe życie wcześniej to teraz same problemy ze mną, że mu się zwaliłam na głowę. Mam wrażenie że wybrałam go bo chciałam zrobić sobie z niego takiego tatusia którego nie miałam nigdy tzn. takiego który przytuli, powie że kocha, zaopiekuje się mną, pomoże mi pokierować swoim życiem. Sama już nic nie wiem. Po tej całej rozmowie leżeliśmy sobie razem przytuleni i zawiedzeni sobą. Ja mam cały czas uczucie, że nie umie żyć bez niego, że on mi jest potrzebny, łudze się że może się uda choć już podjeliśmy decyje. Czemu to takie trudne. Boje się że nigdy nie wyjdę z tego błędnego koła i będę pluć sobie w brodę z powodu M. że nie wyszło. Nie jestem w stanie myśleć o innych mężczyznach. Boje się o niego choc wiem, że da sobie radę lepiej niż ja. Boje się sama siebie. Boje się , że będę mieć problemy z pracą jak zawsze i nie dam rady. Jest tak źle że masakra:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
kOCHAJACA ZA BARDZO WIDZISZ ,MOJ M tak samo zareagowal jak twoj,Tez byl mily,obeszlo sie bez krzykow. Jego zachowanie sie zmienilo w stosunku do ciebie bo wie ze m u sie grunt pali pod nogami.Teraz bedzie ci pokazywal ,ze zalezy mu na tobie,ale do czasu. Ja postanowilam,ze poczekam pare dni moze 2 tyg.i zoabzcymy jak bedzie.Jeslu jegoi zachowania wroca to pakuje sie i opdchodze. To ze on byl taki mily to czysta manipulacja.Musi cos zrobic,wywrzec jakies uchucia zebys przy nim zostala.Zobacz Kochanjaca,wczesniej napislas ,ze on jest wolnym czlowiekiem(kawalerem),a tu nagle niespodziewanie przytulil sie do ciebie,Po co?po to zeby mu pokazac jak mu jest zle.a co z toba?Czy do niego dociera to ,ze to ty lezysz samam wieczorami,w duszy teskniac za nim,za rozmowa?Czy doniego dociera ,ze ci nie jest latwo? Jesli nie jestes jescze pewna moze zrob tak jak ja...Poczekaj tydz.moze dwa i zobacz jak to bedzie.Jesli bedzie sie staral to moze rzeczywiscie cos go drgenelo a jesli bedzie nadal jakijest to poprostu czas sie rozstac. Nie obwiniaj sie,Nie ma sensu myslec co by bylo gdyby......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
Slowa to raz a czyn to dwa..Gdyby nic do ciebie nie czul to by cie nieprzytulil.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Drobniutka 27 U mnie nie ma z czym czekać bo podjeliśmy decyzje. On jest miły i mnie przytula bo jemu jest źle i też tego porzebuje ale to nie ma nic wspólnego z tym że chce zostać on tego nie mówi że chce zostać. A ty jak się czujesz ? Ja totalne dno mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochajaca...czujesz sie winna, bo cala ta dyskusja miala na celu sprawienie, zebys sie poczula winna. patrz, jaki on dobry, powiedzial ze 'zostawi Ci czesc wspolnych rzeczy' -wspolne rzeczy to takie, ktore kupiliscie razem, czyli naleza Ci sie jak psu micha bo sa Twoje rowniez - czyli on Ci ma zostawic, taki jego obowiazek. 'bo Ty jestes taka i owaka' - no przeciez sama sie taka nie stalas, zreszta sama piszesz w przeblyskach zdrowego rozsadku, ze zainteresowania Ci poznikaly, bo zajelas sie nim, ze dzieckiem sie nie zajmowalas za bardzo, bo zajelas sie nim....wczesniej mu to jakos pasowalo, czyz nie? dopiero teraz nagle sie pojawia jako problem, jak juz odchodzisz. przestan sie czuc winna, bo nie ma za co. dziewczyno, postaw sie do pionu zamiast znowu sie w poziomie klasc jak wycieraczka przed nim , 'bo wczoraj przytulil'. Co z tego, ze wczoraj przytulil, jak jutro znowu Cie zimno odepchnie? cale Twoje jestestwo jest znowu ukierunkowane na to co on robi, co on ma na mysli, szukanie drugiego dna, nadzieja na magiczne znaczenie tego czy tamtego....przestan bo nie ma po co. Tam nie ma nic, tam jest manipulacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Drobniutka27
Zrozumial co stracil.......Kochajaca moze masz i racje.Poboli ,przezyjesz to rozstanie,dasz sobie rade.Daj sobie poprostu czas.....zoabczysz,nie bedzie tak zle...Musisz sie czyms zajac...zeby nie ,myslec.Przebywaj z przyjaciolmi,z rodzina oni dadza ci najwieksze wsparcie. Jak ja sie czuje?Mysle dnie i noce nad tym wszytkim.Tez jest mi cholernie ciezko, ....wiem ze on jest jest zlym czlowiekiem ,ale chyba do siebie nie pasujemy.On oczekuje czegos innego niz ja....ja chce miec dzieci ,chceialabym wyjsc za maz , a on nie ,nawet slyszec o tym nie chce...a mlodsi sie niestety nie robimy. Przytlaczajace jest to wszytko.... ALE CO WIEM TO TO ZE BEZ NIEGO SOBIE PORADZE,I BYLABYM INNA OSOBA ... czasami musimy decydowac tak zeby nasze postanowienia zaowocoawaly w przyszlosci. Kochajaca ,uwolnisz sie od niego,bedziesz wolna,bedziesz robiula na co masz ochote,nez zbednego pier....nad uchem. Dasz rade

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×