Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

ja1972 zapraszamy na Zlot:) Mam pytanie: jak to rozumieć: "Jako DDA nauczyłam się mechanizmu wyparcia nieprzyjemnych czuć, ich zamiany na inne .."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6_rano_bezsenne 🌻 Napisałaś "Słabo wypadam na spotkaniach w realu, zawsze później moje znajomości się kończą, jakby jakaś klątwa ciążyła nade mną, przekleństwo, że jeśli spróbuję się do kogoś zbliżyć, to stanie się coś co to zniszczy. " To SMAOSPEŁNIAJĄCE SIE CZRNOWIDZTWO. Załóż sobie gumke-recepturkę na rękę i strzelaj (żebu poczóc ból fizyczny) za każdym razem, gdy złapies swoje myśli na rozwijaniu czarnych scenariuszy. Jak tak myślisz to w to wierzysz, jak w to wierzysz to to się dzieje. Zacytuję tu "Uważaj na swoje myśli, stają się słowami... Uważaj na swoje słowa, stają się czynami... Uważaj na swoje czyny, stają się nawykami... Uważaj na swoje nawyki, stają się charakterem... Uważaj na swój charakter, on staje się Twoim losem" Ty masz wpływ na swoje myśli o sobie - wykorzystaj to ku dobremu dla SIEBIE. przytulam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziecko jest bezradne wobec tego co się dzieje - aby przeżyć wypiera (zapomina) te zdarzenia, ucieka od nich, aby przeżyć - to pozwala przeżyć najtrudniejsze traumy. Pomaga w okresie dzieciństwa, ale dorosłemu działającemu w tym mechaniźmie (mocno zakorzenionym) przeszkadza. Dorosły ma wpływ, ma możliwość zmiany swojej sytuacji. Uciekając pozbawia się jej ze szkodą na sobie, komforcie życia. Mam wielką dziurę z dzieciństwa. Szybko też nauczyłam się uciekać w inny świat, owszem rozwijający, ale nie prawdziwy - świat książek. Identyfikując się z przeżyciami bohaterów. zamiast strachu, braku bezpieczeństwa i lęków z życia rodzinnego, przeżywałam emocje postaci książkowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Paulinko Do spotkania jest jeszcze trochę czasu, którego będę potrzebowała, żeby podjąć decyzję. Ma się odbyć w Łodzi, tak? Z tym miastem wiąże się początek mojej traumy związanej z moim związkiem ... on z tego miasta pochodzi ... byłam tam z nim, bleh ... Na dzień dzisiejszy, nie potrafię powiedzieć co i jak. Założyłam sobie, że muszę pozostawić rany otwarte, aż się zagoją, aż strupy odpadną. Teraz jestem jak na sali operacyjnej, przeprowadzam na samej sobie zabiegi chirurgiczne, moja odporność, drażliwość, czujność itd. są jak wystawione na dotyk otwarte rany - czuję wszystko. Nie potrafię sobie wybaczyć, że dałam się opętać takiemu popaprańcowi, ten ból we mnie się jątrzy, jątrzy się rana zadana przez ojca, jątrzy się rana jaką jest dla mnie niespełnienie w miłości i macierzyństwie, goi się powolutku jedynie rana związana z poniesionymi porażkami na polu zawodowym. Powolutku dojrzewam do powrotu na spotkania z psychologiem, ale tym razem nie chcę w ciemno, szukam kogoś kto akurat dotrze do mnie. Potrzebuję właśnie kogoś takiego. Z moich licznych zderzeń z rzeczywistością terapeutyczną, wypływa jeden wniosek - terapeuci zawsze przybierali wobec mnie postawę milczącego obelisku od którego moje ja się odbijało rykoszetem. Poznałam tylko jedną Panią, której nie umiem odnaleźć, która okazała mi na terapii serce i pracowała ze mną wielopłaszczyznowo. Wiem o niej tylko jedno - była terapeutą klinicznym na oddziale chorób psychicznych, a doraźnie pełniła dyżury na pogotowi Interwencji Kryzysowej, gdzie się spotkałyśmy. Pogotowia już nie ma, a jej nazwiska już nie pamiętam. Myślę, że kiedy zaufam sobie bardziej, podejmę więcej inicjatywy. Wielokrotnie siebie zawiodłam. Czuję jakby moją porażką i winą było moje dzieciństwo, moje nieporadne życie, a już najbardziej siebie obwiniam za to co zrobiłam z moją miłością, z nadzieją na rodzinę, na szczęście. Jestem zła na siebie, że zmarnowałam swoje życie. I nie umiem sobie wybaczyć, że dałam się wykorzystać takiemu ........ bleh! To w skrócie zarys pracy jaki mam do wykonania. Nie wiem na jakim etapie będę przed spotkaniem. Może rany będą się jątrzyć, może będą ropieć, może będą strupy, albo zostanie ledwo ślad. Nie wiem, więc też nie potrafię powiedzieć czy przyjadę. Mogę tylko powiedzieć, że raz byłam na takim spotkaniu i pamiętam ból, jaki mi sprawiało poczucie niespełnienia z powodu nie bycia matką. Nic na to nie poradzę. Przekroczyłam 30 i rzuca mi się na mózg. To naturalne i nie będę próbowała w sobie tego instynktu zagłuszać, już nie, tego sobie już nie zrobię. Mam prawo tego pragnąć i mam prawo do tego dążyć. Byłam skrytykowana za to kiedyś, że kieruje się egoistyczną potrzebą zaspokojenia instynktu. Dziwne, ale uważam, że robiąc co mogę, by zaspokoić tę ' potrzebę ', postąpię słusznie, okazując sobie miłość i spełniając moje wielkie pragnienie dzielenia się sobą, dawania, tworzenia, cieszenia się czymś niepowtarzalnym, pięknym. Pozdrawiam. Muszę się zbierać do biura. Mamy projekt do zrobienia. Proszę, podpiszcie petycję w obronie praw zwierząt. Byłam także na wystawie Drogi do Wolności w Gdańsku. Ostatnia część poświęcona była obronie praw Tybetańczyków do godnego i wolego życia. Prawo do godnego i wolnego życia - aktywnie chcę się w to włączyć, bo walczę także o samą siebie. Pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
Wspólczuję 6,to,że byłąś z takim popaprańcem jest już przeszłością ,wybacz sobie bo decyzje podejmowała wtedy inna ty ,niż jesteś teraz, potraktuj to jako cenne doswiadczenie .Ja dzięki temu mam wewnetrzny radar ,który momentalnie pozwala teraz ostrzec mnie przed facetami sprawiajacymi kłopoty.Rozumiem teoja alienacje i ucieczke w świat książek, tez tak uciekałam.Teraz już nie uciekasz ,stanęłaś do walki i to jest cenne.Z ludzmi musimy zaakceptować to ,że nie z każdym się dogadamy.Pozwól sobie na przepływ ludzi dookoła Ciebie.Powoli się oswoisz a może nawet z niektórymi zaprzyjaźnisz..Nie musisz być perfekcyjna ,doskonała ,żeby Cie polubili.Po prostu bądź sobą. Dziewczyny ja będe w necie w poniedziałek ,musze troche ze zdrowiem powalczyć.Także nie martwcie się.Jak będe miała w weekend dostep do neta spróbuję jakoś się odezwać.Co do spotkania ;w Łodzi nie ma znaczenia data,gorzej z Krk ,bo nie wiem czy dam radę jechac taki kawał. Buszująca i Silna dajcie znać co u Was .🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kochane :D Cieszę się, że topik nadal istnieje i ma się dobrze, a nawet jest już III część. Dziekuję, że "pokolenia" dbają i przekazują sobie nawzajem wsparcie. Była, jestem od I części... to już lata. Ja 1972, dobrze CIę widzieć taką piękną. Myslałam, że ta listopadowa sytuacja trwa i stała się trwałą rodziną. W każdym razie cieszę się, że jesteś w takim miejscu swojego zycia. Może coś jest z tym zawiśnięciem na płocie... choć ja wyznaję zasadę. Daj czasowi czas. Sama jestem w punkcie wyjścia chyba, choć już inna... mądrzejsza o Wasze doświadczenia, o wiedzę z ksiązek, z topiku, o rok pracy z psychologiem, ale jednak ciagle w drodze. Pozdrawiam ciepło "Stare i Nowe" Dziewczyny ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość evita selma
dziekuje ze jestescie niestety juz nie nagram bo sie od niego odciełam z pomoca rodziny oczywiście miałam taki plan nagrywania nawet kupiłam dyktafon ale niestety nie wytrzymałam i odeszłam potem długo od niego nie odbierałam telefonów a jak zadzwonił i sie spotkaliśmy to zapominałam nagrac a teraz to jest juz za pózno raczej sie juz z nim nie spotkam. Rozwodu kościlenrgo to on chce jak sie uda to dobrze, znajoma była kiedys wezwana (jakies to było 20 lat temu) i kazano jej nakrzyz przysiegac i nie wiem czy ja bym umiała bprzysiegac i klłamac a co zrobi moj m to sie okaze bo jest az za bardzo religijny albo udaje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość evita selma
a co do spotkania to mysle ze mogłabym pojechac ale w drugim terminie bo w czerwcu mam siostry wesele i raczej musze byc, bedzie to tez pierwsza oznaka dla reszty rodziny ze odeszłam i mi sie nie udało w małżenstwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bezsenna🌻 :-)❤️Jestes wspaniala,madra kobieta. 🌻Nie umiesz sobie wybaczyc? To zrozum Siebie z przeszlosci,poczuj,spytaj sie Siebie-dlaczego tak robilam?Z czego to wynikalo?Co mna wtedy kierowalo?Jaka wtedy bylam?Co czulam ta Ja z przeszlosci wtedy?Jakie byly w tym czasie moje wartosci?Co wtedy myslalam,co mowilam?Podswiadomosc Ci odpowie.Chyba,ze wiesz.I-DAJ SOBIE PRAWO DO BYCIA TAKA,JAKA BYLAS.WOLNO CI,TAK CIE WYCHOWANO,TAKI WZORZEC WPISANO(ZAPISANO)W TWOJEJ PODSWIADOMOSCI.DAJ SOBIE PRAWO DO CZLOWIECZENSTWA,DO POPELNIANIA BLEDOW,KTORE NIE BYLY BLEDAMI,BO POSTEPOWALAS WG.ZAPISANEGO W NIESWIADOMOSCI WZORCA DANEGO CI PRZEZ RODZICOW,WTLUCZONEGO W GLOWE. 🌻Gdy juz zrozumiesz Siebie tak naprawde,do glebi,wybaczenie przyjdzie samo.Wyrzucaj uczucia z przeszlosci,przezywaj,czuj te sytuacje,swoje byle uczucia,Siebie sama w tych sytuacjach jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze i jeszcze,opowiadaj o tym po iles razy,ile potrzebujesz,placz,zlosc sie do psychologa,do przyjaciol;smuc sie do woli,wedlug potrzeb,badz jeszcze raz rozgoryczona,rozzalona,rozczarowana,zdenerwowana,przezywaj znow swoje dawne burze uczuc,nazywaj te swoje przeszle uczucia znow i jeszcze raz,placz,zlosc sie,az do momentu,gdy poczujesz,ze sa to tylko przykre wspomnienia.Beda Ci stawaly lzy w oczach,bedziesz smutna,ale juz nie bedzie bolalo-to beda tylko juz przykre wspomnienia. Potem te przykre wspomnienia zblakna,uczucia zostana wyrzucone,poczujesz SPOKOJ TAKI,JAK NIGDY DOTAD.Bedziesz zdrowa emocjonalnie.A jak zauwazysz w terazniejszosci,ze z powodu bzdury ponosza Cie uczucia,ze tracisz nad nimi kontrole,przyhamuj i zadaj sobie pytanie:co takiego bylo,wydarzylo sie w mojej przeszlosci,co kojarzy sie mojej podswiadomosci z ta sytuacja?Torowniez beda momenty na zalatwianie uczuc z przeszlosci.Pozwol im teraz dotrzec do swojej swiadomosci,poczuj je,opowiedz o tym,wyzlosc sie,wyplacz do kogos,nazwij je-tak znow do momentu kiedy tylko poczujesz lzy w oczach,smutek,ale juz nie bol.Potem-tak samo-beda blakly,przeszle uczucia beda wyrzucone,poczujesz wiekszy spokoj.Gdy wyrzucisz najwazniejsze zalegajace uczucia,a potem wszystkie,albo prawie wszystkie uczucia zostana wyrzucone(te z przeszlosci),zblakna przykre wspomnienia,bedziesz ogladala swoja przeszlosc jak film-spokojnie,ze zrozumieniem,wybaczysz sobie,poczujesz ogarniajacy Cie spokoj,coraz wiekszy,poczujesz sie wolna od ciazacego bagazu przeszlosci. 🌻A- i mow sobie moze co bys teraz zrobila,jaka podjela decyzje,jakiego dokonala wyboru,jak zadzialala,co mowila,gdybys znow znalazla sie w podobnej sytuacji(takiej,jak w przeszlosci),ale TY-TERAZ.TA INNA,PRAWDZIWA.TAKA SAMA,ALE JEDNAK ROZNIACA SIE. To wszystko pomaga.Uwalniasz sie z zalegajacej przeszlosci,zaleglych uczuc,stwarzasz siebie swiadoma,spokojna,wolna,radosna,mocna,kochajaca siebie i ludzi inaczej.BO TY TAKA JESTES,TYLKO TROSZKE SIE TO ZAGRZEBALO niezalatwionymi sprawami,uczuciami,nierozpracowanymi,powtarzanymi schematami w ktorych nie ma Ciebie prawdziwej,albo jestes niewystarczajaco dla siebie samej. 🌻:-)Ale TY prawdziwa JESTES,w glebi siebie.Dokopiesz sie do siebie,wyrzucisz z siebie to,co niepotrzebne i stworzysz siebie prawdziwa.Jestem tego pewna.Potrzebujesz,mysle,tylko troszke pomocy w tym i odnajdziesz siebie prawdziwa.Bedziesz soba-prawdziwa,wolna,spokojna,znow bedziesz sie umiala smiac,cieszyc,radowac,poczujesz sie lekko,zycie bedzie latwiejsze i prostsze,bo pozbedziesz sie bagazu z przeszlosci. :-)Tak bedzie.Wierze w Ciebie,Siebie i Boga.Wierze w czlowieka. Cieplutko Cie pozdrawiam.BEDZIE OK,wierze w Ciebie!Dasz rade.🌻❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️Witajcie Wszystkie Kobitki🌻 :-)Za chwile jade do pracy na 4 doby.Odezwe sie w poniedzialek. :-)Pozdrawiam Was Wszystkie cieplutko.🌻❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 rano ZLE WZORCE nalezy wywalic na wierzch , nalezy je zrozumiec i ZASTĄPIC NOWYMI to co dzialalo i chronilo cie jako dziecko TERAZ nie daje ci zyc czeka cie zmiana zaprogramowanych wzorcow na nowe, taki ktore beda dla ciebie dobre dlaczego nie umiesz wybaczac sobie? czy nikt w twoim zyciu nie nauczyl cie tego ze masz prawo popelniac bledy ? czy umiesz wybaczac innym ? jakie masz wspomnienia z tym zwiazane POMYSL CO MOZESZ ZROBIC.... bys ty sama do siebie dotarla wypisz przekonania jakie zaszczepili ci rodzice.... zastanow sie czy są sluszne.... pomysl czy są dla ciebie pomocne.... czy je chcesz ? a jesli NIE ..... to jak je zmienic by dzialali i pracowaly dla ciebie czasami rodzice w niemy czyli taki bez slow przekazuja jakies przekonania, ktore nosimy w sobi, ktore ciagna nas w dol jak kamien w przepasc ....i z ran jątrzy sie chora ropa.... a my nie rozumiemy co i jak i skad ? bardzo popularnym zaszczepionym przekonaniem jest np. to.... ze inni ludzie sa wazniejsi niz my, ze ich potrzeby sa wazniejsze od naszych, ze ich problemy sa tak wazne ze nasze to pryszcz. TO FALSZ.ale noszac cos takiego w sobie w sposob nieswiadomy jestesmy bezbronni bo nie umiemy temu zaprzeczyc w spOsob ROZUMNY, caly czas sie " nam WYDAJE'' ZE INNI TO MAJA JAKIES WIEKSZE PRAWA.... to falsz..... ale my nie umiemy korzystac z naszych praw tak dlugo jak nie zastapimy starych chorych wzorzow ..... NOWYMI ZDROWYMI. Ja1972 :D pozdrawiam cieplutko milo sie Ciebie czyta Niebo 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
GAPA ZE MNIE DO KWADRATU, wpisalam sie na temat ten co zalozylam i zobaczylam pozniej, ze jest DRUGI, wiec sie wpisalam i z ciekawosci zajrzalam a tam cisza, mysle, sobie: przeploszylam wszystkich?? A dzisiaj przyjrzalam sie dokaldnie i... Was juz tam nie ma, przekopiowuje wiec, bo szkoda wpisu, a raczej dwoch :) Ups, wpisalam sie na poprzednim temacie Maja - wywolalas mnie, witaj, rzadko zagladalam, pozniej przestalam juz czytac, "wyroslam" z problemu co nie znaczy, ze nie wiem jaki jest trudny. 3 lata temu znalalam milosc, taka prawdziwa Teraz mam inne klopotki ale mysle ze sobie z tym poradze, poradzilam sobie i wczesniej. Okazuje sie, ze demon siedzi w nas i czeka zeby wypasc, przez kilka ostatnich miesiecy zauwazylam ze i ja - niestety - moge byc abuser, zwalalam na hormony ale w koncu umowilam sie na wizyte po profesjonalna pomoc , mam nadzieje, ze mi pomoze, nie chce ranic mojego meza ani niszczyc naszej milosci. Wszystko u mnie w porzadku, nie pisalam wczesniej bo to co przezywalam jak poznalam Moja Pokrewna Dusze bylo tak cudowne, tak piekne i nie chcialam ranic dziewczyn, ktore pozostaly w trudnych zwiazkach. Minelo 5 lat po tym jak zapisalam sie na grupe dla kobiet takich jak ja, ponad 5 lat kiedy rozwiodlam sie z moim mezem i stal sie tylko wspomnieniem, nie wiem jak kiedys moglam sie tak nim przejmowac, jestem calkiem inna osoba, nauczylam sie zyc inaczej i jest mi dobrze. Zycze wszystkim powodzenia, widze, ze temat, ktory zalozylam w chwili potrzeby nadal funkcjonuje i pomaga, jak rowniez temat z lekturami (moja stopka) - jesli ktos chcialby zostawic mi wiadomosc, moze lepiej niech bedzie na temacie z lekturami, bo tyam czasem zajrze, czasem wciaz przekazuje innym babeczka lektury i zagladam zeby sobie przypomniec to co mi kiedys pomoglo. Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ups, wpisalam sie na poprzednim temacie Maja - wywolalas mnie, witaj, rzadko zagladalam, pozniej przestalam juz czytac, "wyroslam" z problemu co nie znaczy, ze nie wiem jaki jest trudny. 3 lata temu znalalam milosc, taka prawdziwa Teraz mam inne klopotki ale mysle ze sobie z tym poradze, poradzilam sobie i wczesniej. Okazuje sie, ze demon siedzi w nas i czeka zeby wypasc, przez kilka ostatnich miesiecy zauwazylam ze i ja - niestety - moge byc abuser, zwalalam na hormony ale w koncu umowilam sie na wizyte po profesjonalna pomoc , mam nadzieje, ze mi pomoze, nie chce ranic mojego meza ani niszczyc naszej milosci. Wszystko u mnie w porzadku, nie pisalam wczesniej bo to co przezywalam jak poznalam Moja Pokrewna Dusze bylo tak cudowne, tak piekne i nie chcialam ranic dziewczyn, ktore pozostaly w trudnych zwiazkach. Minelo 5 lat po tym jak zapisalam sie na grupe dla kobiet takich jak ja, ponad 5 lat kiedy rozwiodlam sie z moim mezem i stal sie tylko wspomnieniem, nie wiem jak kiedys moglam sie tak nim przejmowac, jestem calkiem inna osoba, nauczylam sie zyc inaczej i jest mi dobrze. Zycze wszystkim powodzenia, widze, ze temat, ktory zalozylam w chwili potrzeby nadal funkcjonuje i pomaga, jak rowniez temat z lekturami (moja stopka) - jesli ktos chcialby zostawic mi wiadomosc, moze lepiej niech bedzie na temacie z lekturami, bo tyam czasem zajrze, czasem wciaz przekazuje innym babeczka lektury i zagladam zeby sobie przypomniec to co mi kiedys pomoglo. Buziaki KOBIETY A PROBLEMY W ZWIAZKU... .............................wystarczy zaczac czytac..................................... http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=2206032 &start=0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6_rano_bezsenna tak, spotkanie w łodzi w lipcu i w Krakowie - w czerwcu. Na koniec maja zrobimy sobie tu listę chętnych na oba zjazdy:) Jeśli mogę coś poradzić od siebie, to weź się w garść i zacznij coś robić dla siebie. Bo samym wyżalaniem się jeszcze nic nikt nie zdziałał, albo opisywaniem jednego uczucia wieloma synonimami:) Tak to widzę. Pisanie tutaj to jedno a działanie w realu to drugie. Czy dzieje się autentycznie coś, co Cię tak bardzo boli? Czy raczej Twoje emocje podpowiadają Ci czarne scenariusze? Jeśli relacje z ojcem są złe, to go unikaj. Jesteś dojrzałą kobietą a nie dzieckiem. Możesz rządzić(!) czy inaczej układać klocki w swoim życiu jak chcesz. Jak na Twoje życie może mieć wpływ ojciec, to nie rozumiem. Przecież nie jesteś od niego zależna finansowo, nie jest też Twoim partnerem, nie masz z nim dzieci. Nie ma zależności pod żadnym kątem. O byłym też wkrótce zapomnisz. To tylko czas. Poza tym teraz 30latki są w większości osobami wolnymi, więc mit o starej pannie ppo 30stce jest obalony. Na dziecko też przyjdzie czas. Z odpowiednim partnerem. Ale najpierw poukładaj siebie. Głowa do góry! Nic nie jest białe albo czarne, zawsze jest coś pomiędzy. Tylko w to uwierz i do przodu!!! Ps. łódż od tej pory może Ci się kojarzyć z nowymi koleżankami:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki Moje Kochane 🌼 Buszująca :) Silna k.:) dziekuje ze jestescie:) Co słychać u Was? Jak się macie? Buszująca, jak Ci sie układa? Napisz do nas:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry Maju, dziękuję. Już dawno zauważyłam, że ja nie potrafię być dla siebie wyrozumiała. Ciągle czegoś od siebie chcę, wymagam. Przyjaciółka zapytała kiedyś, gdzie jest moje dno? Jak bardzo mam zamiar podkręcać sobie śruby i próbować własnych sił? A na pytanie, dlaczego skoro ze mnie ponoć taka fajna babka, nie mogę znaleźć faceta, odpowiedziała, że tylko ja potrafię wytrzymać wyśrubowane wymagania, od facetów nie należy się spodziewać niczego poza tym do czego ich Bóg stworzył. Yeez - Twoje pytania :-) i moje odpowiedzi. Dziękuję Ci. Nie, nie potrafię być dla siebie dobra, wyrozumiała i kochająca. Nie tego mnie nauczono. Wpojono mi zapobiegliwość, gotowość na każdą nieprzewidzianą okazję w życiu, życie na posterunku. Sztuczny arsenał wiedzy, bo wynikający z obserwacji niż nabywania własnych guzów i sińców jest mi kulą u nogi, bo w życiu byłam i jestem więźniem obaw, czarnowidztwa, przezorności - taka stara malutka, ciepła i troskliwa w wieku już nastoletnim mamuśkowata. Tak mnie wychowała Mama, "nie pozwól nigdy żadnemu facetowi ubliżyć Ci z powodu niskiego wykształcenia", "marzy mi się żeby Cię zobaczyć za kierownicą fajnego samochodu, niezależną i silną". Mama, moja kochana zaszczuta, wymęczona życiem Mama, chciała ustrzec mnie przed własnym losem, robiąc ze mnie nadobowiązkową kukłę, która nie umiała autentycznie w sobie wyrobić potrzeby bycia niezależną, a jedynie odtwarzała rolę, w jakiej chciała mnie widzieć Mama. Widziałam jak cierpi, jak potwornie jest zmasakrowana przez swoją przeszłość i przez mojego ojca. Więc robiłam co mogłam, żebym była jej udanym dziełem, zrekompensować jej ból. Ojciec nawet jak ostawałam wyróżnienia i nagrody, nie gratulował, nie cieszył się. Kiedy pytałam dlaczego, odpowiadał albo, że się ścigam, więc nie ma mi czego gratulować, albo że powinnam chodzić po drzewach i mieć w dupie, po prostu się cieszyć życiem. Jednocześnie, wyczekuje na każde moje potknięcie, każdy błąd, żeby wykrzywić jeszcze bardziej mój wizerunek, stworzyć mi w głowie jeszcze większą sieczkę i poczucie, że to ja nie radzę sobie ze światem ... Pytałaś kiedyś Yeez, czemu mnie tak boli fakt, że ojciec troszczy się o upadek swojej kochanki, ból brzucha, niedyspozycję, czyjeś krzywe spojrzenie w jej stronę. To jest ten niemy przekaz, który mówi że są ludzie ważniejsi ode mnie. Ja mogłam wykitować w szpitalu, nie miałam siły na nic, a i tak gdy się spotkaliśmy, zamiast współczucia i troski, usłyszałam pretensje i zarzuty. Paulina, to nie tak. Współpracuję z ojcem. Jestem w jakimś stopniu od niego zależna. Póki nie odbuduję tego co zrujnowałam będąc z popaprańcem, płacę wysoką cenę za każdy gest pomocy, jaką otrzymuję od ojca. Nie mam póki co wyjścia. jestem za słaba żeby próbować czegoś innego. Spróbuję się posklejać, ale mam wrażenie, że ta rozsypka jest mi potrzebna, żebym mogła odrzucić co mi ciąży. Jak mówię, powolutku dojrzewam do decyzji o powrocie na terapię. Potrzebuję jednak pomocy w dotarciu do kogoś naprawdę na poziomie. Za często się sparzyłam. Pozdrawiam i dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bezsenna Ogromnie się zdumiałam Twoim wpisem. Pamiętam nasze spotkanie w Krakowie. Pamiętam Ciebie. Pamiętam jak miło nam sie gadało. Pamiętam Ciebie, jako sympatyczną i interesującą dziewczynę. Trochę smutną i z rezerwą, ale jak już przebrnęłaś przez pierwsze zdanie (typu: przepraszam, że będę Wam zawracała głowę :)) to byłaś naprawdę nbardzo interesującą osobą! Mówiłaś ciekawe rzeczy i ja mam jak najlepsze wspomnienia. Z całą pewnością stwierdzam, że masz fałszywy osąd swojej osoby! I to wszystko cosie dzieje potem to rzeczywiście samospełniająca się przepowiednia! Zastanawiam się co ma wspólnego nie przespana noc z Twoim nickiem ;) Wykrakałaś sobie? Zmien na coś optymistycznego. I głowa do góry. mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda nam się spotkać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bezsenna Ogromnie się zdumiałam Twoim wpisem. Pamiętam nasze spotkanie w Krakowie. Pamiętam Ciebie. Pamiętam jak miło nam sie gadało. Pamiętam Ciebie, jako sympatyczną i interesującą dziewczynę. Trochę smutną i z rezerwą, ale jak już przebrnęłaś przez pierwsze zdanie (typu: przepraszam, że będę Wam zawracała głowę :)) to byłaś naprawdę nbardzo interesującą osobą! Mówiłaś ciekawe rzeczy i ja mam jak najlepsze wspomnienia. Z całą pewnością stwierdzam, że masz fałszywy osąd swojej osoby! I to wszystko cosie dzieje potem to rzeczywiście samospełniająca się przepowiednia! Zastanawiam się co ma wspólnego nie przespana noc z Twoim nickiem ;) Wykrakałaś sobie? Zmien na coś optymistycznego. I głowa do góry. mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda nam się spotkać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Radosnka 🌻 - też Cie pamiętam :-) Za to uzmysłowienie, jak ja te lat wykorzystałam trochę mnie zawstydziło. Bardzo, BARDZO się cieszę, że się odezwałaś i podzieliłaś swoim życiem. Zasmuciło mnie to, że wstydziłaś się tu dzielić radością. Dziewczyny, zwłaszcza te, które już wyszły z toksycznych związków, które zmieniły swoje życie - PROSZĘ PODZIELCIE SIĘ TYM. Sama mam skłonność do ekshibicjonizmu w radości - bo ona wtedy dla mnie jest pomnzana, zwielokratniana. Yeez - 🌻 dziękuję, Ciebie też czyta się jak psychologa słucha na sesji - chodzi mi o rodzaj pytań, zachęcenie do poznania siebie, rozeznania ile w nas obcych, negatywnych, szkodzących nam przekonań. Niebo ❤️ - co tam u Ciebie? Czy nadal na horyzoncie pojawia sie m? A jak daje sobie rade syn? Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bezsenna.. Twój ojciec jest tak samo toksyczny jak wielu m. na tym topiku. A Ty jesteś uzależniona od tej toksyny. I będzie dotąd źle, dopóki go nie opuścisz. Tutaj żadne gadanie psychologa nie pomoże! Twoje wyjście z roli ofiary stanie się dopiero wtedy, kiedy odejdziesz fizycznie od ojca. Potem psycholog. Ile jeszcze zamierzasz tolerować takie zachowanie? To z pogranicza przemocy i Ty się na nią nie powinnaś godzić!!!: ".......Jednocześnie, wyczekuje na każde moje potknięcie, każdy błąd, żeby wykrzywić jeszcze bardziej mój wizerunek, stworzyć mi w głowie jeszcze większą sieczkę i poczucie, że to ja nie radzę sobie ze światem"... Jeszcze raz: Głowa do góry, pierś do przodu i działaj, nie rozstrząsaj bez końca toksycznych zachowań ojca w swojej głowie, bo tracisz swój bezcenny czas i energię!!! Działaj, pomyśl jak go opuścić! Pozdrówki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 rano wiem, ze boli cie to co Twoj ojciec DAJE Swojej kochance; czas, troske, czulosc, uwage ,zainteresowanie itp. wiem ze to jest wlasnie to CZEGO TY CHCESZ OD NIEGO faktem jest ze jako dziecko tego nie dostalas faktem jest ze jako dziecku nalezalo sie to jak mleko matki :D szukasz tego teraz w zwiazkach z facetem ....ale faceta wybierasz na podobienstwo ojca..... wiec .... jak juz wiesz, nie dostaniesz tego czego potrzebujesz ani od Ojca ani od faceta podobnego psychicznie do niego musisz.... nie bo mnie zbyt doslownie przyjmiesz.... jesli chcesz sobie pomoc to ZAAKCEPTUJ fakt, ze nie dostalas tego co bylo ci jako dziecku tak bardzo potrzebne. ZAAKCEPTUJ bo nic ale to nic innego nie jestes w stanie z tym zrobic.to ze nie dostalas nie bylo wtedy od ciebie zalezne bo nie ty sobie wybralas ojca... tak sie stalo i juz nic ale nic tego faktu nie zmieni. znam twoj bol, ktory cie drazy od srodka....ale to na co kiedys nie mials wplywu bo musialas to znosic, bo musials przetrwac , bo bylas jako dziecka zalezna od ojca i mamy.... TERAZ NIE MA RACJI BYTU TERAZ JESTES DOROSLA; oplacz swoja strate, oplacz swoj bol, oplacz swoja krzywde... placz, krzycz, zlosc sie, wsciekaj sie...... ale ZROZUM.... ze teraz od niego tych wszytskich rzeczy i tak nie dostaniesz jedyna osoba ktora o ciebie teraz zadba jestes TY SAMA. i wlasnie to jest zadanie dla ciebie by ten fakt zaakceptowac bo nie mozesz zmienic.jak sie tego nauczyc i zaczniesz sama sobie dawac to co jest ci tak bardzo potrzebne.... to uwierz mi... wtedy spotkasz faceta, ktory pokocha cie taka miloscia jaka ty sama sobie umiesz juz dac. tak dlugo jak bedziesz WYTRZYMYWAC ZLE TRAKTOWANIA zamiast oddalac sie od takich osob, tak dlugo jak bedziesz silna, zaradna ponad wytrzymalosc swoja, tak dlugo jak bedziesz starala sie byc doskonala i przewidziec kazda ewentualnosc w zyciu tak dlugo pozostaniesz w swoim cierpieniu, tak dlugo jak ty bedziesz nadobowiazkowa to twoj facet taki nie bedzie. o tym jest ten topik OJCA NIE ZMIENISZ ....ALE MASZ WPLYW NA SIEBIE, NA SPOSOB JAK MYSLISZ, JAK DZIALASZ, CZY DZIALASZ CZY NIE, czy znosisz czy mowisz stop, juz nie , juz nie chce. pomysl o tym co ci napisala... optym15 osoba, ktora z toba rozmawiala moze czas odstawic do kata opinie, osady , krytyke i oceny twojego ojca do lamusa i zaczac patrzec , sluchac innych i siebie, poruwnywac czy to co mowia ma sens czy nie ma sensu, nie wierzyc we wszystko slepo i przyjmowac do siebie emocjonalnie. nie namawiam cie do kompletnie bezkrytycznego patrzenia od dzis na siebie ale na bardziej krytyczne spojrzenie na oceny, opinie i krytyke innych wobec ciebie. musisz.... nie nie musisz ale..... jesli zechcesz to uporzadkuj opinie, oceny, krytyke i ukryte oraz jawne przekonania i ZASTĄP JE SWOIMI WLASNYMI, TYMI KTORE TY UZNASZ ZASLUSZNE I WAZNE DLA CIEBIE. NAPISZ mi prosze jak zamierzasz okazac sobie samej dobroc, w jakich sytuacjach zamierzsz byc dla siebie wyrozumiala i kochajaca. pozwol sobie sama ze spokojem popelniac bledy i smiej sie gdy inni domagaja sie od ciebie doskonalej nieomylnosci..... bo wymagaja rzeczy niemozliwych :D PUSC WOLNO wszystko co jest zwiazane z ojcem bo to trzyma cie jak KOTWICA. to ze tak zostalas wychowana nie oznacza ze musisz sie tego trzymac skoro ci nie sluzy i przynosi bol i cierpienie szukaj a znajdziesz to tak dziala jak pros a bedzie ci dane pozdrawiam cieplo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śilna kobieta
Halo dziewczynki :-) Czytam Was codziennie, ale nie mam ostatnio weny do pisania. Czuję że już czas na zmiany, że już jestem gotowa, a tu muszę czekać i strasznie mnie to przytłacza. Ciągle walczę z łzami, bo ciężko mi tak na co-dzień udawać że wszystko jest w porządku, uśmiechać się i rozmawiać z m, jak już decyzję o rozstaniu podjęłam. Może to taki moment teraz że muszę się posmucić na to wszystko. Paulina a jak Ty sobie dajesz radę żyć z m jak już podjęłaś decyzję że odchodzisz? jak się odnajdujesz w codziennych relacjach z nim? Buszujaca napisz jak Twoje plany, czy już działasz, jak się trzymasz??? Evita Najważniejsze że masz już to za sobą, że już nie musisz przebywać z m. Wiem że przekazanie rodzinie wieści o rozwodzie to nic przyjemnego, że pewnie czujesz się jak przegrana, bo włożyłaś w to małżeństwo wiele wysiłku, czasu, nadziei, a wyszło jak wyszło... Ale staraj się patrzeć na jasną stronę, odeszłaś więc dałaś sobie szansę na szczęście, na poznanie kogoś z kim stworzysz kochającą się i wspierającą rodzinę, bez wyzwisk, krzyków, niepotrzebnych awantur. A ludzie to tylko ludzie, uwielbiają obgadywać i nawet jakbyś miała najbardziej poukładane życie pod słońcem to i tak by znaleźli powód do obgadania i patrzenia się krzywo. Ściskam Was mocno 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Silna 🌼 Czuję tu Twoją obecność nawet kiedy nie piszesz:). Buszującej również - choć troszkę się martwię, że nic nie pisze. Nie musisz walczyć ze łzami, to trochę jak czas żałoby, czas na smutek. W końcu to są duże zmiany życiowe, masz prawo czuć się smutna. Już niedługo..Ja Ci bardzo gratuluję. Bardzo jesteś dzielna!!Bardzo!!! Cieszę się, że będziemy mogły się poznać osobiście i jeszcze sobie pogadać. Przytulam Cię mocno:) Pytasz o mnie. Sytuacja jest nadal stabilna:)Ze sobą nie mam aktualnie żadnych problemów, akceptuję siebie, cieszę się, że jestem wreszcie(!) wyciszona emocjonalnie. To pozwala mi na działanie, na wypełnianie czasu aktywnościami, na kontakty z ludżmi, na rozwój. Potrzebowałam tego jak tlenu. Czuję się jak ptak, który został uwolniony z klatki:) Nie myślę o m., nie myślę też za dużo do przodu, bo mi to przeszkadza. Relacje z m. są nadal poprawne, więc nie ma żadnych problemów. Najważniejsze, że wyzdrowiałam i oby już mi tak zostało, bo czuję, że po raz pierwszy w życiu kocham siebie a całe swoje życie myślałam, że to niemożliwe, że wszyscy ale na pewno nie ja! :)) Czego wszystkim tu potrzebującym dziewczynom bardzo życzę!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja 1972 ❤️ U mnie status quo...niestety. Obecnie nie ma m. ale....wiem, że to nie koniec. Nie chcę oszukiwać siebie, choć ostatnio padło tyle gorzkich dla mnie słów, których autorem był m. POtrzeba mi godności własnej i szacunku. Dzisiaj wyrzuciłam figurkę turka, która sobie lata świetlne temu przywiozłam z wakacji zanim cokolwiek z m się zaczęło... Taka moja mała próba wyrzucenia z domu, z siebie jego. Syn ok, studiuje, pracuje, dziewczyna ta sama. Choć... nie dokłada się ciagle i ja dźwigam cały koszt utrzymania domku. Szukam nowej pracy, lepiej płatnej, chcę być bardziej wolna, a wiem, że pieniądze dają wolność i mniej stresu w zyciu...;) Może jakaś kawa w ten weekend? ;) Dziewczynki pięknie tutaj piszecie i ładnie się odradzacie, podziwiam. 🖐️🌻 yezz... mądra Kobietko, dobrze, że jesteś 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Kochane, odpiszę do Was szerzej, jeśli uda mi się trudna sztuka uruchomienia mojego stacjonarnego starego komputera. Niestety laptop mi padł. Jest w serwisie i nie będę go miała do wtorku na pewno. Teraz piszę z biura i nie bardzo chciałabym żeby jakkolwiek treść moich wypowiedzi przedostałam się do serwerów, lub została namierzona przez jakieś ścigacze. Yeez - nie wiem jak to jest być dla siebie dobrym. Ja tego autentycznie nie umiem. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do Paulinki
Paulina, to nie tak. Współpracuję z ojcem. Jestem w jakimś stopniu od niego zależna. Póki nie odbuduję tego co zrujnowałam będąc z popaprańcem, płacę wysoką cenę za każdy gest pomocy, jaką otrzymuję od ojca. Nie mam póki co wyjścia. jestem za słaba żeby próbować czegoś innego. Te słowa Bezsennej może dla Ciebie sa niezrozumiałe, bo nie wiesz, że Bezsenna i jej ojciec maja ten sam zawód, słowa współpraca są dosłowne. Nie tak łatwo więc się odciąć...kwadratura koła niestety. Nie zawsze mozna się uwolnić, cos za coś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"do paulinko" kwadratura koła - to jest życiowe czarnowidztwo! Zobacz ile jest działań do wykonania, całkiem prawdopodobnych, na miarę normalnego każdego człowieka. Gdzie tu sytuacja bez wyjścia? 1. Fakty są takie, że aby dokonać przewrotu w swoim życiu należy dokonać przewrotu w swojej głowie. Nazywam to wciśnięciem guziczka z odpowiednimi emocjami i to jest punkt zwrotny. 2. Aby poczuć się wolnym i szcześliwym człowiekiem trzeba zadbać o swoje emocje. Aby emocje opadły jest potrzebne włączenie owego guziczka. Guziczek wyłącza się samemu. Instrukcji udzielają psychologowie ale i tak tylko od nas zależy czy wszystko zadziała prawidłowo. Można pomóc sobie samemu również przy odpowiednio dużej determinacji. Kiedy emocja opadną, można zacząć działać. Albo można na odwrót, zacząć działać i potem emocje ulegną wyciszeniu. Są co najmniej 2 wyjścia: a/zaakceptowanie sytuacji, że oto tata Bezsennej jest jaki jest i się nie zmieni lub b/definitywne wyjście z tej sytuacji a mianowicie uniezależnienie się emocjonalne i fizyczne od ojca a na pewno ograniczenie tych drugich zależności. 3. Na zakręcie warto zrobić sobie bilans korzyści i straty każdego rozwiązania - bo każdy wybór przynosi zarówno korzyści, jak i straty. 4. Najważniejsze jest to, że sama dokonujesz wyboru. 5. "Nie tak łatwo więc się odciąć" - Ja nie mówię, że jest łatwo ale mówię, że jest wyjście, a bycie kreatywnym w życiu popłaca:) Nie ma w życiu sytuacji bez wyjścia. W wierszu ks. Twardowskiego jest zdanie "Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno". 6. "Nie zawsze mozna się uwolnić..." - jeśli nie można się uwolnić,to powstaje sytuacja patowa, czyli dysfunkcja - niestety z naszej własnej woli, wyobrażenia, że zmiana jest awykonalna. Wyjścia są (pkt 2 a i b), zależą od naszej woli, pomysłowości i determinacji do zmian. I tym samym podważam tezę pt. kwadratura koła, bo życie to nie tylko matematyka. Tu dochodzą jeszcze emocje. Jest nie tylko co? i ile? ale też to najważniejsze: jak? dobrej nocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paulinko36
Rozprawka jak sie patrzy :) - popieram. Moze jeszcze jedna maksyma Ci sie przyda? - w naturze nie ma ani nagrody, ani kary - sa tylko konsekwencje. Mysle o "przypadkowejk" - nie jestem pewna pseudonimu, a nie chce mi sie szukac. Aha! i gratuluje 3 czesci 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"... ja1972 Radosnka - też Cie pamiętam Za to uzmysłowienie, jak ja te lat wykorzystałam trochę mnie zawstydziło. Bardzo, BARDZO się cieszę, że się odezwałaś i podzieliłaś swoim życiem. Zasmuciło mnie to, że wstydziłaś się tu dzielić radością. Dziewczyny, zwłaszcza te, które już wyszły z toksycznych związków, które zmieniły swoje życie - PROSZĘ PODZIELCIE SIĘ TYM. Sama mam skłonność do ekshibicjonizmu w radości - bo ona wtedy dla mnie jest pomnzana, zwielokratniana..." Ciesze sie, ze mnie pamietasz. Jak bede miala wene to opisze, na wesolo, bo jak tu zaznaczalam na randki nie chcialam chodzic, uparlam sie, ze nigdy, a im mniej chcialam tym wiecej sie przy mnie krecilo, a ja jak do wrogow, moj obecny maz ani sie zniechecil, ani przestraszyl i chyba swoja upartoscia ta randke wywalczyl, jedyny, ktory sie pytal i z ktorym sie umowilam i z ktorym zostalam i dostalam kompletnego zawrotu glowy, zrozumialam tez co babka prowadzaca grupe mowila o ty, ze kobiety takie jak my nie pozwalaja sie komus madremu kochac i same za bardzo nie wiedza co to milosc (znaja uzaleznienie) i tak wieku ponad lat 30 pierwszy raz sie naprawde zakochalam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×