Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość

samotni rodzice

Polecane posty

Dzień dobry, jak dobrze, że większość wróciła. Dziś rano zasiadłam do kompa z myslą, ze muszę Was wywołać i trochę zawstydzić. Tak jak KARMELKA napisała - ja przed ANETĄ zrobiłam nam taką reklamę, że tu taki ruch, tajna grupa zaufania czynna całą dobę, życie towarzyskie kwitnie, imprezy co wieczór, a tu jak na złość - wszystkie misie poszły spać :-D. Tutaj słowa uznania dla ALEBAZI, która tak bardzo się starała zapełnić pustkę po Was, że po dwa razy wklejała swoje posty :-D :-D. No chyba jakiś medal się kobiecie należy, prawda? GROCHOLA - ty mnie tu nie ściemniaj, że hasło, że nastrój. Dobrze, że nie wiesz co się ze mną od prawie miesiąca wyprawia, bo dopiero byś deprechę załapała. Ale co mam zrobić - nie mogę pocieszyć samej siebie to chociaż porealizuję się psychologicznie dla innych - prawda ANETKO? SAMODZIELNA MAMA (nasza zalożycielka i opiekunka) też dołączy wkrótce jak się poskłada do kupy bo też się ostatnio trochę rozsypała, ale ta to ma tak niewiarygodną siłę trzech osłów (pamiętacie opowieść o ośle - na pewno !!!), ze jeden - góra dwa dni na warsztacie i jest jak nowa - gotowa przenosić góry i stawiać o pionu wszystkich wokoło. No dalej SM - pokaż na co Cię stać ..... ANETA - jak to gdzie Ty masz poznawać tych nowych - kobieto - szpital to idealne miejsce - tam się tylu ludzi przewija !!!!!!! Tylko otwórz oczy i zauważ ich :-). A jak CI mało to idź na dworzec kolejowy - tam to dopiero jest do wyboru, do koloru :-D. Mam nadzieję, że nie poczujesz się urażona moimi żartami, ale widzisz - ja mam specyficzne poczucie humoru, które nie każdemu odpowiada. Albo przywykniesz, może nawet polubisz, albo przestaniesz ze mną gadać :-( Dobra, zmykam po pieczywko. To nie wszystko na dziś - siedzę w domku przez cały weekend więc na pewno będę do Was powracać. Może napisze Wam o swoich kolejnych wyczynach kulinarnych ;-) Na razie 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szkoda ,że nie widzę co się z Wami dzieje i co przeżywacie bo jesteście dobrymi ludźmi i szkoda ,ze nie mieszkam bliżej -mogłabym pomóc wiem ,że mój stan dla mnie subiektywnie wydaje się złym ,a ktoś inny może to odebrać jako ściemnianie nie udaję,mieszkam z rodzicami ,czuję się nie u siebie ,coraz bardziej to doskwiera,brak swobody i kontrola pewnie ,że może to i błahe ...i wyolbrzymiam...są gorsze tragedie pniż nie możność zaproszenia przyjaciół i wypicia paru piw fajnie słonko świeci ,pójdę przed siebie,pouśmiecham się do liści

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mee, ja Ciebie absolutnie nigdzie dalej nie puszczę, nie ma mowy, ja jestem w tej kwestii samolubem, dobrze, że mieszkasz blisko mnie, bo zakresu Twojego wsparcia względem mnie nie da się jednoznacznie oszacować. A do słonecznych liści ja też się lubię uśmiechać.. szczególnie w Twoim towarzystwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MP - ależ Wy pierwiosnkujecie.... pozazdrościć.. Bardzo się cieszę, że nie zaprzepaściliście jakąś niepotrzebną zapalczywością tej obecnej radości. Dumna jestem z Twojej mądrości, której teraz zawdzięczasz rozkwit przy Pierwiosnku. Dużo, dużo DOBREGO. Nie wiem tylko (jeżeli możesz, to napisz, bo jestem ciekawa) jaka była przyczyna tych nieporozumień czy aby obstawiana przeze mnie i SM zazrość? Cały czas trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny U mnie jak narazie bez zmian zadnych... Mialo byc spatknie... ale nie bylo Nie ma o czym gadac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karmel.a jak ładnie to ujełaś, mnie własnie wczoraj SZCZYKŁO, tak bardzo boleśnie:( Ogladałam sobie kawałek filmu i był tam moment gdy lekarz ginekolog przeprowadzal badanie USG na młodej ciężarnej we wczesnej ciąży i tak mnie to zabolało,przypomnialam sobie moj wtedy czas ogromnej radosci z poczetego dziecka,jak szalałam ze szczescia no i on tez... i co z tego pozostało??????? Nie spodziewałam sie, ze po tyyyyyyyylu latach bedę jeszcze odczowala żal i takie rozdarcie:(:(:( To chyba nigdy nie minie, ten ból... po takim perfidnym oszustwie... Zbyt mocno zsotałam zraniona i ta rana juz chyba sie nie zablizni:( Zreszta jak ma sie to stac,gdy owoc naszej niedgyś miłości jest tak namacalny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wróciłam :-) U mnie niespodziewanie bardzo pracowita sobota. Tak nagle mnie złapaławena do roboty, że musiałam ją wykorzystac zanim mi przejdzie. Sprzątnia po remoncie odcinek kolejny - jak tak dalej pójdzie to powstanie saga bo tyram kolejny tydzień i końca nie widać. Przewaliłm znów kilka ton drewna, papy i blachy i jestem nieżywa. Plecy mnie potwornie bolą. Tak to jest jak brakuje w domu silnej męskiej ręki. Od samego rana dopiero po 17 wrócilłam do domu (dzięki temu, że zrobiło się ciemno) i zległam na kanapie na Gesslerową. Nawet reklamy oglądałam bo nie miałam siły wstać. Super jest to, że mamy taką wiosenną pogodę :-). U mnie było dzis cieplutko, słonecznie. Pomykałam w samym polarku. Udało mi się umyć wszystkie okna w calym domu. Ach, jak ja zazdroszczę KARMELCE i MEE tych wspólnych spacerków. ALEBAZI - nigdy nie zapomnimy naszego bólu, ale dzieci są naszym skarbem i choć nam przypominaja o naszych wielkich utraconych wspaniałych miłościach to nigdy nie pożałujemy, że je mamy :-) Na razie tyle bo dziecko głodne, a niedługo "Mam talent", który tradycyjnie zamierzam oglądać i przy okazji - odpoczywać. A propo liści - nie zdążyłam zamieść ulicy :-( I jeszcze słówko do KARMELi - ja czytam Twoje wpisy jak poezję :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj miałam dobry dzień. Na kawowe, pośniadaniowe dzień dobry przyszła moja droga mee. Zostawiła mnie z jakąś nadzieją w sercu i tknęła we mnie nowe siły, poszerzyła moje zawężone horyzonty myślowe. Potem działy się jeszcze różne inne dobre rzeczy. Popołudniu uśmiechałyśmy się z mee do liści i do siebie na jesiennym nadjeziornym spacerze. Pośpiewałyśmy fragmentarycznie piosenki, do których szanowna koleżanka mee nigdy się nie przyzna, że takowe w ogóle zna,(bo też i nie znała, lub- nie gustowała, dopóki nie poznała takiego topornego muzykologa jak ja), bo Ona ma bardziej wysublimowany gust niż takie pospólstwo muzyczne jak ja, z tym, że nieco już nieszczęsna przesiąkła tą moją jarmarcznością, lub raczej przyzwyczaja się. Ale dobrze Ci z tym!! Zrobiłyśmy jeszcze wieczorne, drobne, przysmakowe zakupy i skosztowałam nowe owoce polecone mi przez meegotkę. Dopisuję je od dziś do mojej stałej listy zakupowej. Dzisiaj mam swój wieczór, córa u taty. Muszę sie nieco porozpieszczać, bo brakowało mi ostatnio takiego poczucia dbania tylko o siebie i dogadzania tylko sobie. Właśnie wyszłam z wanny, jestem rozgrzana jak skwarek na patelni, zarumieniłam się, przybrałam piękny różany zapach ( bo nie ma jeszcze płynu do kąpieli o zapachu skwarkowym), mam zrobioną sałatkę owocową, radio przygrywa muzykę taneczną, a ja poszalałabym na parkiecie... nosi mnie... próbuję naciagnąc mee na Andrzejki, nawet się zgodziła, może sie uda gdzieś zaszaleć. Ciekawe jak tam wieczór u reszty. Dudzia zapowiedziała sie dzisiaj kulinarnie i faktycznie coś kuchci, bo aż zapach znad centralnej Polski zasysa mi przez wentylację w kuchnii. Oj Dudzia.... przykręć nieco swoje kulinarne podboje, bo tam armia zgłodniałych kawalerów przyciągnie. MP - ta to ma inne sprawy na głowie i w ogóle Jej nie mam zamiaru przywoływać do nas, niech Jej się zakreci w głowie za nas wszystkie. Alebazi - pewno gaduszy w drugim obiegu. Maxxi - zrobił dzisiaj kurtuazyjny ukłon w stronę forum, nie rozpieszczaj nas tak kolego, bo nam się w głowie poprzewraca... SM- miałaś się chwalić pewnymi tematami, czekamy, pamiętaj. Chrupeczka - dogaduj się z tym Twoim tajemniczym D. Nie ma co pielęgnować urazy. Niech dobrym przykładem będzie tu nasza uczuciowa - exportowa. Aneta - no i co tam u Ciebie, po dzisiejszym dniu? Ja też jestem takiego zdania jak Dudzia, że szpita jest bardzo dobrym miejscem na poznanie nowego ktosia. Tam panuje dodatkowo taki klimat sprzyjający nawiazaniu bliższych relacji, można dlużej porozmawiać, pacjent przebywa kilka dni, nie widujesz go jak nie przymierzajac na przystanku autobusowym i myk już nie ma.., chyba..., że to oddział noworodków..., to byoby pechowo.. ale nic straconego... będę zagladać jak tam z Wami. na razie pakuję sie do łóżka, aby to moje skwarkowe zarumienienie i ciepło nie umknęło w eter.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dudziu, sprawiłaś mi przyjemność z dokonaniem tego przyrównania. Bardzo to miłe, ale raczej tyczy się paru wyjątków, bo niektóre moje wpisy ciągną się przydługawo jak flaki z olejem.., stwierdzam to niestety za późno, jak już się zaimportują na forum..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak Dudzia, masz oczywiscie racje lecz tak mnie wczoraj wzielo,ze łezki poleciały i taki żal przeogromny, że aż sie przeraziłam:( Dzis juz nic z tego nie pozostalo,jedynie, tylko wspomnienie po tych łzach... :)Ale fakt zaistniałej sytuacji nadal dziwi! Karmel.a ja zamierzam nadrobic zaległości filmowe na komputerze:D Młody wyfrunął sobie do znajomych,to wreszcie mam swobote komputerowa, wiec rownież bede zerkała czy sa jakies u nas nowinki sobotnie,byc moze własnie MP cos skrobnie:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie KARMELA. - flaki :-) mniam mniam .... A jakiż to nowy owoc poleciła Ci MEE? Mnie na kuchunię zbrakło czasu i siły. Jutro obiecałam synkowi produkcję szyszek z ryży preparowanego - takich jak na cmentarzu 1 listopada bo w tym roku było skromnie - tylko pańska skórka i obwarzanki. Mam w planach pewien zakup - mianowicie - maszynka do waty cukrowej - może w przyszłym sezonie odpustowo-pierwszolistopadowym może zostanę biznes-łumen :-D Zmykam do wanny - dobrej nocy i do jutra 👄 ALEBAZI - napisz mi rankiem kto przeszedł do finału. dziękuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dudzia, na naszych cmenarza tylko wata cukrowa króluje i szaszłyki a szyszki tez robiłam,to przepis mojej babci,ktory musialam sobie odtworzyc i dzis juz chyba nie pamietam wszystkich skladnikow i o ryz jest bardzo trudno ale jak masz przepis to bardzo prosze podziel sie nim ze mna.Dawno tych delicji juz nie robilam a teraz to jak znalazl bedzie na te zimowe dni:D I flaczków tez bym pojadła... Jutro bedziesz miala powtorke, albo w necie przeczytasz:P ja nie ogladam TV tylko komputer:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie w niedzielny poranek . Przez chmurki i mgłę przebija się słoneczko więc jest nadzieja na kolejny piękny wiosenny dzień ;-) My już po jajecznicy, była pyszna choć bez cebuli. ALEBAZI - jesteś mistrzynią w tej kwestii i mam nadzieje, że zdradzisz mi tajniki (nie mylić z "jajniki" choć to prawie w temacie) przekazane Ci przez teściową ;-) Ja mam dzisiejszy dzień bardzo starannie rozplanowany. Po pierwsze - muszę zabezpieczyć na zimę krokwie, łaty, i inne deski, które pozostaly z dachu i będą wykorzystane do dalszych prac. Nie jest to łatwe bo one są bardzo długie i nie ma gdzie ich schować. Muszę je zawinąć w wielką foliową płachtę żeby w miarę bezpiecznie przeleżały przez zimę. Sporo tego jest i niektóre ciężkie :-(. Jest jeden problem - mam tylko jedną odpowiednią grubą rękawicę, i to lewą :-D. Ale co tam - ja nie dam rady ?!?!?!?! Jasne, że dam !!!!! W horoskopie na dziś mi napisali, żebym się nie przemeczała, więc w punkcie drugim mam - Leniuchowanie :-). Może wreszcie znajdę czas dla dziecka. ALEBAZI - Ty moja wielka 6-minutówko :-D. Popłacz sobie, popłacz. Czasem trzeba. Ja na razie jestem w amoku mrówczej pracy, a mrówki chyba nie płaczą więc ja też nie. Jednak biorąc po uwagę mój stan w ostatnim miesiącu, to pewnie kwestia godzin, góra - dni. Zdecydowałam zrezygnować z kąpieli bo jak siedzę w wannie to na brzuchu robi mi się wzorcowy kaloryfer - tyle, że nie z mięśni, lecz z tego z czego otrzymujemy skwarki :-(. A poniewaz to strasznie razi moje poczucie estetyki więc nie będę się myć ;-) Jak czytam Wasze wpisy to robię się strasznie ważna. "Dudzia ma rację", "zgadzam się z Dudzią" itd - no jasne - Dudzia jest bardzo mądra i zawsze ma rację więc nie można nie zgadzać się z Dudzią :-D :-D :-D. Szkoda tylko, że jestem nadal zbyt naiwna i wciąż się mylę :-( Wracając do mojego pomysłu na biznes - czy wiecie ile wat cukrowych powstaje z 1 kg cukru za 1,99 z Lidla? 50-60 szt !!! Jedna mała wata kosztuje 4 zł. No to sami sobie policzcie. Super pomysł na dorabianie w weekendy :-) Jak ta Dudzia coś wymyśli to .... :-D :-D :-D Czy ktoś miałby ochote lub byl tak uprzejmy żeby zająć się przez jakiś czas dwójką 7-latków: miłych, grzecznych, dobrze wychowanych, niekłopotliwych i samodzielnych ? Ja i SAMODZIELNA MAMA postanowiłyśmy uciecz gdzieś na koniec świata, zaszyć się w głuchy i dziczy i zapomniec o wszystkim. SM - ja nie mam kasy, ale wpadłam na pomysł, żeby się zamknąć w jakimś klasztorze - koniecznie ścisłym i męskim :-D :-D :-D. Kwatera i żarcie na pewno miałybyśmy gratis, a jedyną niedogodnością byłoby pewnie to, że musiałabyśmy codziennie raniutko wstawać o 5 żeby uczestniczyć w roratach, jutrzniach czy jakichś tam nieszporach. Na pewno mamy kilka atutów, którymi mogłybyśmy się ojczulkom jakoś odwdzięczyć (ja na przykład moge gotować i śpiewać i sprzątać). Kolejny genialny pomysł, przyznasz? :-D :-D Dobra, dość, idę podjąć kolejną próbę doszorowania moich rąk bo paznokcie mam jak mechanik samochodowy ;-) Miłego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszyscy poszli uśmiechać się do liści czy do kawiarni na kawę i ciacha? - bo dziś wieje i już nie jest wcale przyjemnie ;-) Ja szykuję obiad, robię szyszki, a moje dziecko jakieś tam ćwiczenia do szkoły i od kilku minut jak zacięta płyta śpewa "będę brał Cię w aucie" - ja pierniczę - to skutek uboczny posiadania sporo starszego brata ;-) Może uda nam się pójść na spacer z psem - mimo tego, że ja nadal urzęduję w pidżamie :-p Żeby tak jakiaś niewidzialna ręka zrobiłą za mnie te dechy :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz, Dudzia, tak mi żal, że jesteśmy tak blisko a jednak aż tak daleko... :(Bardzo chętnie pomogłabym Ci przy tych dechach,chyba potrzebna mi robota fizyczna, rekawice jakies bym tez znalazła:) Nie podałaś jeszcze przepisu na szyszki, czekam z niecierpliwoscia:D aaaa i napisz jak to robisz aby nie parzyć dłoni, co nie akurat wygaje sie nieuniknione przy tym zadaniu:P Miłego dzionka dla Wszystkich życze:D Ojjjj MP nam jednak zabalowała:P i bardzo dobrze, jej też coś od życia się należy. Oczywiście MP mam nadzieję, że rozsadnie to robiłaś:P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć wszystkim, ja właśnie zbieram się do pracy. Zaraz przyjedzie "tatuś" do Hani. Już mnie trzęsie. Idę poznawać nowych ludzi, jak to Dudzia powiedziała. Tylko, że u mnie nia ma jak, bo ludzie przychodzą smutni i zapłakani i raczej nie znajomości im w głowie {pracuję na intensywnej terapii dziecięcej}. No ale może w autobusie... Dziękuję Karmelko za dobre słowo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byliśmy z psem i dość długim spacerze - to był prawie marszo-bieg bo dziś zimno i wiało paskudnie. Po powrocie przewaliliśmy z dzieckiem dechy w te i wewte i tym oto sposobem są bezpiecznie zakręcone w folii. Jakoś muszą przezimować ;-). Ha ha, a wiecie w co się bawi moje dziecko - na przemian w teatr i gotowanie. Chyba nie powinno mnie to dziwić, prawda? :-) On nawet gdy prosi o jedzenie, albo gdy szykujemy coś, to pisze małe karteczki z zamówienia i wtyka pod szprosy w szafkach. Jak w prawdziwej kuchni. Wykrzykuje zamówienia, wydaje komendę "stawiać", podlicza ile kosztuje danie i wystawia rachunki. Czasami ubiera się w kucharski strój tatusia i wtedy to ja już leje z niego na maksa. A kawę (oczywiście zbożową) to on nie wypije inaczej jak z filiżanki i to podanej na spodku. Bon tone - w mordę jeża. Po kim on taki to ja nie mam pojęcia bo ja to piję wyłącznie z kubków i bardzo mi smakuje wyjadane prosto z garów. Uprzedzam sugestie - nie po tatusiu. Jestem zadowolona z tego weekendu - mamy wyrobione ponad 100% normy :-). Tak mi teraz błogo. Siedzę w swoim cieplusim szlafroczku, słucham muzyki Chopina (mocno klimatycznie trzeszczącej bo oczywiśćie dziecko zapodało z płyty winylowej i zajadam kolejną szyszkę. A właśnie - przepis. ALEBAZI - podaję Ci tradycyjny, taki jeszcze z mojego dzieciństwa. 1/4 kg irysów, 1/4 kg krówek, 1 margaryna, 1 łyżeczka kakao. Wszystko wymieszać na gorąco. Wsypać ryż preparowany - ile wlezie. Nie musisz robić na gorąco. Trzeba przestudzić. Można po prostu formować mniej lub bardziej udane "szyszki" po prostu łyżką. Ja nie kupowałam tym razem zadnych cukierków bo miałam w domu jeszcze z Wielkanocy puszkę masy kajmakowej i postanowilam przetestować taki patent dla leniwych. Wyszły pyszne, ale nie zastygły i są takie mięciutkie, nieco maziaste. Ale zupełnie nam to nie przeszkadza. Za to były gotowe w 5 minut :-). Uwielbiam takie blyskawiczne przepisy bo jestem niecierpliwa. W temacie krówek - wczoraj odkryłam krówki czekoladowe z miętą. Polecam spróbować jeśli ktoś lubi takie połączenie - ja nie, ale uważam, ze są niezłe. Na tema żarcia powiem jeszcze tylko, że wynalazłam przepis na placek serowo-orzechowo-kokosowy. Kto się odważy wypróbować -podam przepis ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ANETA - to chyba najgorszy oddział :-(. Ależ to trzeba mieć charakter i odporność psychiczną. I Ty - w takiej sytuacji - chcesz nam wmówić, że rozwali Cię jakiś jeden dupek ?!?!?! A w ogóle to już chyba lepiej przenieść się na Geriatrię ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dudzia-glodna sie zrobilam, ja mam wyobraznie czytajac przepisy i choc juz pozno, mam ochote teraz cos przekasic. W kwestii oddzialow szpitalnych-niektore z nas, jak tak dalej pojdzie, wyladuja w koncu na psychiatrii, ale nie w roli personelu. Mam nadzieje,ze lozka obok siebie dostaniemy. A reszta jutro-jak czas znajde. Słowko do Mee i maxa-jak miło! Odnotowalam Wasze wystapienia! Częsciej Was chcę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dudzia oddział jest ciężki, ale praca daje mi 100% satysfakcji, nie zamienię ją na żadną inną. Najpiękniejsze jest to, jacy ludzie są szczęśliwi, jak ich małe szczęście wychodzi do domu po ciężkiej chorobie. Zdaża się oczywiście, że idzie do nieba.. i to jest fatalne. Każda z nas zawsze płacze po kątach. Ale co zrobić, takie życie. No widzisz, a ja jestem głupio zakochana w tym swoim pożal się Boże mężu i nie mogę się pozbierać po rozstaniu. Właśnie dziś w pracy się dowiedziałam, że moją koleżankę z innego oddziału też zostawił mąż po 23 latach małżeństwa, spakował walizeczkę, zostawił ją, 2 synów i kupę długów, które ona spłaca, a on sobie wije gniazdko z młodszą. Kurczę, co się dzieje z tymi chłopami, plaga jakaś, czy teraz taka moda do cholery!! Ale ona mówi,że im się nie układało już od dawna, więc spodziewała się, że on ucieknie. A ten mój był miły, uprzejmy, aż tu nagle sru... Znowu mam dół, idę się wypłakać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ANETA - idź się wypłacz. Nie wiem czy to plaga czy moda czy zwyczajnie od tego dobrobytu to się ludziom w głowach calkiem porypało. Mój też nie dość, że odszedł do znajomej to właśnie zostawił mnie z kredytami i długami i ani myśli dołożyć cokolwiek do ich spłaty. A żeby nie dawać nam ani grosza to zabrał mi starszego syna żeby alimentów na młodszego nie płacić. Dał mu klucze i wolną rękę, żeby mieć swobodę i czas dla kochanki. Tak wiec ten Twój i tak jest w miarę w porządku (choć to jest chory porządek). Mówię Ci - masz teraz 2 dni wolnego - poczytaj nasze historie, a od razu Ci się lepiej zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczynki... Dajcie mi jakiegos kopniaka w tylek bo sama nie wiem co mam pisac...i sama nie wiem jak sie oststnio czuje...glupaty pisze ale tak jest... Z exem jak narazie bez wiekszych zmian, chociaz zkonczyly sie jakies jego dziwne wyrzuty, wiem ze pewnie tylko na chwile ale narazie przestal zachowywac sie jak by mu ktos piorko w dupke wsadzil... Z panem D widzialam sie wczoraj...nie ukrywam ze od czwartku sie ze mna umawial i jaks dojechac nie mogl...nie wazne! Widzielismy sie wczoraj i...nic... ALEBAZI mialam z nim rozmawiac ale jakos nie moglam zebrac sie w sobie:( bylo normalnie, zachowywal sie tak jak zawsze...chcialam zaczac go podpytywac czemu oststnio jest jak jest ale jak wszedl, usiedlismy to zwyczajnie jezora w gebie zapomnialam....jak jakas malolata ktora nie umie podejsc do tematu.... Czy ktos wie co to ma znaczyc...zebym przy nim jezyka w buzi zapomniala.... :P i gapila sie na niego jak w obrazek... A teraz bede wkurzac sie sama na siebie ze przepuscilam okazje na rozmowe i bede znow czekac nie wiem ile czasu na spotkanie...jaka ja jestem durna baba ehhh!!! Myslalam zeby zadzwonic i pogadac ale przez telefon to nie rozmowa... Wiedzialam ze tak bedzie , wiedzialam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CHRUPECZKO - durna babo :-D - widać to nie był moment na taką poważną rozmowę skoro żadne z Was tego nie sprowokowało. Pogapcię na na siebie na razie. Pamiętaj - nic na siłę. Przyjdze stosowny moment to rozmowa sama się przeprowadzi :-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DUDZIA dziekuje :* chyba masz racje, chociaz ja czuje ze i tak powinnam porozmawiac z nim ale widzisz...zjawia sie pan D i jestem zparalirzowana :) ale masz racje, nic na sile!!! Wiesz czekac na to az on podejmie temat raczej nie bede bo pewnie bym sie nie doczekala...to w koncu facet i jemu jest dobrze tak jak jest...oni lubieja swobode...ale w koncu przy ktoryms spotkaniu sie odwaze:) raz go zagdalam i bylam zadowolona z tego co uslyszalam, powiedzialam mu w prost zeby byl szczery i mam nadzieje ze taki byl... Po takich przejsciach kazdy boi sie kolejnego rozczarowania, moze tu tkwi moj problem...moze boje sie ze tym razem jednak cos sie zmienilo bo oststnio jakos dziwnie miedzy nami bylo mimo tego ze on zapewnial mnie ze wszystko jest ok.ja czulm inaczej i boje sie podjac temat zeby nie uslyszec czegos czego nie chce slyszec... A moze to moje przewrazliwienie... Ale mi sie filozow zalaczyl :) Dobrze ze tu jest sie komu wygadac i wreszcie powoli zaczynam to z siebie wyrzucac...bo juz nie moglam wytrzymac sama ze soba ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dawaj CHRUPECZKA ile wlezie. Mnie się robi gęsia skórka, jak czuję, że coś jest nie tak, a koleś mi wmawia, że jest ok. Tak bylo u mnie zbyt wiele razy. Myślę, ze kazda z nas się boi rozczarowania, odrzucenia, bólu, zdeptania uczuć. Ale najgorsze jest bycie okłamywaną !!! Ja wiem, że to straszliwie ciężkie, ale wolę znać jednak najgorszą prawdę. Nie warto od tego uciekać bo ... im dalej w las ... - wiesz co mam na myśli ;-) Jak poczujesz w sobie siłę to porozmawiajcie jak dorośli - bez owijania w bawełnę. Może to nie zawsze wychodzi mi na dobre, ale ja jestem bezpośrednia i lubię mieć jasną sytuację. Nie chcę już więcej się domyślać - chcę po prostu wiedzieć. Czego się boisz - np że jesteś ta trzecia? No to chyba lepiej z takiego układu zwiewać niż być intruzem, tak? Zadaj sobe kilka takich pytań i przyj do przodu odważnie :-). Dałaś radę z jednym - dasz i z drugim samcem. Zapominam wciąż Cię zapytać - jak tam "ucieknięta" paniusia - wróciła do Twojego eksa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzudziu ja juz sama nie wiem czego ja sie boje... To wszystko jest skomplikowane, moze ja jakos nie tak pewne rzeczy odbieram po tym jakie wrazenia mi byly fundowal... Przeciez on tez pracuje, ma w domu dosc duzo rzeczy do zrobienia i teraz jeszcze ta obrona pracy...to wszystko wymaga czasu i wiadomo ze nie bedzie na kazde moje pierdniecie :p Wkurza mnie to czasem wszystko ale cuz nie poradzie nic na pewne rzeczy i tyle... Dystansuje sie do tego jak tylko moge i bede robic to tak dlugo jak sie da!!! Podobnie jak Ty wole wiedziec i byc pewna tego co sie dzieje niz mam sie domyslac Wczoraj zostalam mile zaskoczona...bo widzielisy sie w niedziele i spodziewalam sie tego, ze pewnie za jakis tydzien wpadnie a tu niespodzianka....przyjechal...pozno i za wiele sie nie nagadalismy ale dla mnie liczy sie to ze byl...jechal z Lodzi i zamiast do domku to przyjechal do mnie :) Aaaa co do "ucieknietej paniusi" hehe bosko to ujelas :D to wrocila juz po paru dniach...!!! Przeciez ja wedzialam ze tak bedzie, z kad ona miala by brac pieniadze na siedzenie w Poznaniu w dodatku komus na glowie!!! gdzie ona takiego drugiego durnia znajdzie co bedzie na nia robil... A on zadowolony bo go kocha i wrocila :P Boze faceci to naprawde nie umieja myslec mozgami tylko czyms o wiele nizej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A Twoje przed ostatnie zdanie wygrywa kobieto :D !!! Mam nadzieje ze tak wlasnie bedzie:) Jeszcze jedno.... Wie ktos moze co to jest Polpasiec twarzowy?? czy jakos tak, jakas chroba skory, ale na czym to polega i czy to zarazliwe???? Ex sie jekiegos syfa nabawil..... nie chce wiedziec gdzie on ta glowe wkladal i mu cos wylazlo brrrr heh :D:D Nie zazdroszcze mu bo naprawde fatalnie to wyglada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ogólnie półpasiec jest uwazany za chorobę wirusową i jest zakaźny. To jakby odmiana ospy wietrznej u dorosłych. Niech nie przychodzi do dzieci !!! - nie muszą się laski zarazić, ale po co kusić los ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:-D coś mi się przypomniało :-D Znam faceta, który miał na twarzy stwierdzioną opryszczkę pochwową - te to dopiero się wstydu najadł :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×