Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość agut007

Kocham go ale nie pożądam- dlaczego związki są takie pokręcone??

Polecane posty

Gość gość
dziś mam to samo co ty..masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agut007
Cześć, ponownie! za 4 dni minie dokładnie 5 lat od kiedy opublikowałam ten post i... wiecie co? w sumie nic się nie zmieniło. Nadal żaden grom z jasnego nieba mnie nie strzelił, nie spotkałam miłości życia, nie zaliczyłam wpadki ani nie założyłam rodziny świadomie. W tym roku skończę 26 lat. To taki wiek,kiedy codziennie obserwuje się swoich znajomych i przyjaciół którzy zakładają rodziny, organizują swoje wesela itp... a ja właśnie skończyłam kolejny związek, który tak na prawdę nigdy nie powinien się rozpocząć. Co ciekawe, w wieku 26 lat kończenie związków jest łatwiejsze. Potrafię sobie wytłumaczyć dlaczego muszę podjąć taką, a nie inną decyzję. Wiem tez że będę płakać nie dłuzej niż tydzień, później rany zaczną się goić. Nie rozpaczam, bo wiem czego szukam i dlaczego kończę ten związek. Siadam spokojnie przed komputerem, z drinkiem rozweselaczem -rzecz jasna. (Ciekawostka - drinki są te same, a głowa następnego dnia boli jakoś bardziej niż 5 lat temu...) Teraz czas zgrać zdjęcia - schować je gdzieś na zewnętrznym dysku, nie warto ich kasować, bo po latach będziemy pamiętali te wesołe chwile, będziemy do nich wracać z uśmiechem. Ale teraz nie można mieć tych wspólnych zdjęć na telefonie, bo zbyt łatwo może dopaść nas nostalgiczny nastrój, zbyt łatwo będzie się rozpłakać. Kolejny etap się zaczyna. Który raz już zaczynam od nowa? Nawet ciężko zliczyć. Teraz jest mi źle, ale wiem, że za jakiś czas oswoję nową sytuację, rany się zagoją, nie będę już smutna. Spotkam jeszcze nie jednego dobrego faceta. Tylko że kolejne doświadczenie, kolejny skończony związek niosą za sobą pewne ryzyko... zamykają naszą duszę coraz bardziej i coraz trudniej będzie ją otworzyć się na nowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutny1111
Witam, Widzę że temat wciąż aktualny. Cieszę się że na niego trafiłem bo już wiem jakie wy (Kobiety) macie zdanie na ten temat. Odeszła ode mnie dziewczyna.. byliśmy ze sobą 8 lat. Wiem że mnie kocha. Ja ją też, bardzo. Seks w naszym związku był rzadko. Nie był przyjemny niestety (przynajmniej nie zawsze). Moja partnerka odczuwała ból/pieczenie. Nie ciekawie. Żaden ginekolog nic nie ustalił, a ostatnio stwierdził że mój członek jest za duży (co nie jest prawdą, jest normalny) w każdym razie zawsze sobie jakoś radziliśmy, seks oralny i takie tam, lubuiła to, ja też. Bardzo ją kocham więc nigdy nie naciskałem, seks był delikatny. Bardzo się starałem. Do sedna TO JA POWINIENEM NARZEKAĆ. Odeszła tydzień temu, powiedziała że już mnie nie pożąda. Fakt narzekała że jestem chudy, ale mam pewne problemy zdrowotne które bardzo utrudniają przybranie na wadzę. W sumie to nie wiem co mam robić czy próbować ją odzyskać czy nie zawracać jej głowy. Planowałem z nią przyszłość. Mimo że nie mamy ślubu to jest to dla mnie równie ważny związek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Smutna 2
Ona Cię zostawiła a Ty chcesz za nią biegać? Uwierz mi... to jej pożądania nie wzbudzi na pewno, wręcz przeciwnie - spowoduje ze ona straci do CIebie szacunek zupełnie. No bo skoro sami siebie nie szanujemy, to nie będą nas szanować także inni, życie jest takie właśnie - brutalne. Czasami po prostu trzeba odpuścić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cyn
Agut, i jak Ci teraz? nie żałujesz czasem tego pierwszego - o którym pisałaś, że kochasz, ale nie pożądasz? Nie tęsknisz za tamtym spokojem, stabilnością, dobrocią? Ja jestem właśnie w takiej sytuacji, jak Ty na początku... Kocham człowieka, nieba by mi uchylił, jest cudowny po prostu, byłby idealny jako mąż i ojciec.....a ja drugi już raz kończę ten związek. Kochałam jego ciepłe dla innych serducho...ale gdy zaczynał się do mnie zbliżać, to wszystko krzyczało we mnie "nie", nie było tego pragnienia.... :( czułam, że nie potrafię się tak dłużej zmuszać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z drugiej strony, boję, się, że go stracę na zawsze - a on jest naprawdę człowiek - skarb. Nigdy nie zrani, najpierw chce mojego szczęścia a nie swojego....jest jak mój Anioł Stróż. Boję się, że idąc za tym durnym popędem seksualnym wplątam się w relację z kimś, kto nigdy nie będzie dla mnie tak wspaniałym człowiekiem - a wręcz przeciwnie, zaślepi mnie, oszuka, zdradzi, wykorzysta i złamie serce tak bardzo. Tak miałam w pierwszej relacji - ja zrobiłabym dla faceta wszystko, on mnie zostawił po krótkim czasie. Do dziś, gdy go wspominam, coś kłuje.... Poza tym nie chcę powtórzyć schematu mojej matki - ślub po kilku miesiącach znajomości (czyli szaleńcza namiętność i zaślepienie), dziś ten człowiek nią pomiata a ona na to pozwala, choć jest nieszczęśliwa.... Obawiam się, że znajdę się w tej samej sytuacji, jeśli odrzucę tego, który ma idealne wnętrze... Czy warto gonić za pożądaniem, gdy ma się to wszystko inne? W końcu po wielu latach i tak to pożądanie zanika....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ten poprzedni post oczywiście również jest mój. Po prostu dopiero na drugi założyłam konto, pierwszy pisałam bez konta. Nick oczywiście zostaje ten sam. Cyn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agut - Mam nadzieję, że zaglądasz tu jeszcze i odpiszesz..... Ja w tej chwili miotam się strasznie w tej relacji - tęskniłam, gdy zerwaliśmy, wrócił - było cudownie, znów się zaczęłam miotać, znowu odeszliśmy od siebie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agut007
Cyn- współczuję, że jesteś w takiej sytuacji, bo wiem jak jest Ci ciężko... Ciężko jest też cokolwiek doradzić. Ja mimo wszystko nie żałuję, że rozstałam się z moim byłym kochanym misiem. Czasami tylko nachodzi mnie taka myśl, że z nim życie byłoby spokojniejsze i łatwiejsze i że może źle zrobiłam... ale wtedy przypominam sobie jak się czułam w tym związku i wiem na 100% że ten związek rozpadłby się wcześniej czy później. No, może jeżeli bym miała 60 lat to taki związek z przyjaźni miałby sens, ale na pewno nie wtedy, kiedy m się dwadzieścia parę lat. Nie wyobrażam sobie założyć rodzinę z kimś kto jest dla mnie tylko kumplem. Tych wszystkich doświadczeń, które przeżyłam po rozstaniu z nim też nie zamieniłabym na nic innego, chociaż niektóre sytuacje były bolesne, ale przynajmniej były prawdziwe. Nie mam żadnego kontaktu ze swoim ex, ale wiem że w zeszłym miesiącu się ożenił i kiedy zobaczyłam jego zdjęcie ślubne to szczerze się ucieszyłam i w duchu życzyłam mu wszystkiego co najlepsze, tak jak życzy się najlepszemu przyjacielowi. Spojrzałam na to zdjęcie i poczułam że on jest już zupełnie obcym dla mnie człowiekiem. Jednak rany się szybko goją :) I jeszcze jedno Cyn - pamiętaj że życie mamy jedno i najczęściej po latach ludzie żałują tego, czego nie doświadczyli i nie spróbowali, bo ograniczał ich własny strach. Niech strach przed zmianą nie zatrzyma Cię w miejscu w którym nie chcesz być...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jest on porzadny i nie jest bad boyem, ktory poniza kobiety wiec nie podnieca cie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawikzewsi
odwroc sytuacje i zastanow sie czy ty chcialabys byc w ziwazku gdzie facet nie chce sie z toba kochac bo nie jestes dla niego atrakcyjna... X całkiem sporo nieatrakcyjnych kobiet jest w takich związkach jak ktoś jest naprawdę nieatrakcyjny to ma naprawdę małe szanse że znajdzie kogoś kto go będzie pożądał i niestety musi się z tym pogodzić że nie będzie nigdy miał tego co inni. Mówię to jako osoba absolutnie uważana przez kobiety za aseksualną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śnieżynka464
Długo szukałam takiego postu... Czuję to samo a właściwie to powinnam napisać że właśnie tego nie czuję... jesteśmy 2,5 roku i było nam ze sobą dobrze chociaż zbliżenia sprawiały zawód bo ja go odpychałam i nie pożądałam i on o tym wiedział i tłumaczył tym, że po prostu taka jestem i nie mam takich potrzeb jak on, miałam też pewne zahamowania bo jestem wierząca..zawsze znajdowała się wymówka. Jakiś czas temu wyjechałam na staż i trafiłam do mieszkania z Hiszpanem.. okazało się, że dogadywaliśmy się świetnie w wielu rzeczach, mieliśmy ten sam gust muzyczny, poczucie humoru, lubiliśmy się wygłupiać no i zaczęło iskrzeć.. przy każdym zwykłym dotyku (przytulenie, pogłaskanie) czułam podniecenie i przyśpieszone bicie serca.. po kilku tygodniach skończyło się tym, że sie całowaliśmy, było cudnie ale żałowałam tego bo chłopak został w Polsce... powiedziałam, że wybieram mojego chłopaka i było ok aż do czasu gdy pod koniec mojego wyjazdu znowu się całowaliśmy... on nawet wyznał mi miłość, chociaż ja nie wiem jak to nazwać, wiem że czułam pragnienie, pożądanie którego nie czułam do swojego chłopaka (chyba nigdy..).. wróciłam i wyznałam prawdę chłopakowi, wkurzył się ale wybaczył.. postanowił że spróbuje zmienić coś w naszym związku, zaczęliśmy chodzić na randki, wprowadzać więcej rozrywki w naszym związku ale wciąż mam mieszane uczucia... z Hiszpanem utrzymuje kontakt, piszemy ze sobą.. ciężko mi przestać bo super sie dogadujemy i na prawdę chcę wiedzieć co u niego.. Dałam szansę mojemu związkowi ale mam wahania czy to coś wniesie nowego, czy rozpalę coś w sobie na nowo czy będzie jak zawsze, po prostu dobrze, miło i przyjemnie...wątek agut007 sprawił że wiem, że takich osób jak ja jest wiele ale taka decyzja o rozstaniu nie jest łatwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakim to trzeba być facetem, żeby pozwalać się tak traktować przez kobietę jak osobnik powyżej opisany. Dziewczyna nie widzi w nim mężczyzny, jest wobec niego, oględnie mówiąc, chłodna i zdystansowana, żeby nie powiedzieć, że się go brzydzi. Przyznaje się mu nawet do romansu, a ten nadal zgadza się na upokorzenie, na bycie podnóżkiem, zapchajdziurą, wyjściem awaryjnym. Jak można tak siebie nie szanować, nie mieć odrobiny honoru. Od takiego związku jest lepsza samotność, wszystko jest lepsze. A na ocenę postępowania panny śnieżynki szkoda słów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość śnieżynka464
tak, wiem... i czuję że na niego nie zasługuję... to okropne ale on chce spróbować dalej, czuję coś do niego i nie wiem już sama, nie potrafię tego zerwać, chce mu dać szansę... on wiedział o naszej sytuacji od dawna, ale zawsze była jakaś wymówka, że nie mam dużych potrzeb itd. i tak też myślałam bo to mój pierwszy partner seksualny ale skoro poczułam takie pożądanie do kogoś innego to daje mi do myślenia..ale on nie chce tego zrozumieć.. jak ciężko z taką decyzją...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Skolowana2017
Mam prawie identyczna sytuacje. Zmuszam sie do.sexu . Kobieta gdy jest podniecona jest wilgotna ja przy swoim mezu jestem sucha jak.wior i przez to problemy zdrowotne bo jestem ciagle zatarta. Nie poradzilabym sobie gdybym odeszla stracilabym wszystko na.co.zapracowalam. coraz czesciej mowi.o.dzieciach wrecz wykluca sie o nie ale ja nie chce sobie zamknac drogi choc i tak boje odejsc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety to samo ... tu nie chodzi o to czy jest macho mój w łóżku jest ostry i łagodny jest dobry . Partnerem jest wspaniałym zaraz mamy ślub . Pożądanie to jest coś niewytłumaczalnego , jasne mam orgazmy , ale nie ma pożądania ... i tu jest problem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Każdy tęskni za tym pierwszym ogniem i pożądaniem. Gdyby można było, faceci zdradzaliby swoje dziewczyny na potęgę, żeby móc przespać się z inną, nową, żeby przeżyć ten dreszczyk emocji i podniecenia. A tak to po paru latach każda kobieta się znudzi, ileż można z tą samą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kas

Hej. Dziekuje za ten temat. Chyba jestem w podobnej sytuacji tylko ze mam juz 32 lata i od ponad 3 jestem z chlopakiem, ktorego na poczatku bardzo pozadalam, potem mniej a teraz juz kompletnie nie mam ochoty na sex. Mialam innych partnerow i praktyccznie zawsze ochota mi przechodzila po pol roku. Mam wrazenie ze tylko nowa osoba jest mnie w stanie pobudzic. 

Moje przeszle zwiazki byly bardzo burzliwe, pelne placzu, klotni i niepewnosci i chyba to jakims dziwnym sposoben napedzalo pozadanie. Jak pozniej juz nie mialam ochoty na seex tlumaczylam sobie ze to przez to ze jest tak zle miedzy nami. Ale teraz jest inaczej - mam pelno milosci, bez klotni, mnostwo zrozumienia ale tez zero ochoty na zblizenia. Odrzuca mnie na sama mysl. 

Za kazdym razem ja odchodzilam ze zwiazkow ale teraz nie wiem co robic -- mam wrazenie ze problem lezy we mnie a nie w zwiazku. I mysle ze tez juz jestem za stara zeby po raz kolejny rzucac wszystko i budowac od nowa. 

Jezeli nadal to czytacie bede wdzieczna za porade. Jestem tez ciekawa co autorka mysli bo chyba jestesmy w podobnym wieku i czy jakby teraz spotkala takiego kochajacego, dobrego i stabilnego chlopaka czy nadal by ryzykowala szukajac czegos innego. 

Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lola114

Rany. Nastepna emocjonalnie przewrazliwiona. Jestes uzalezniona od adrenaliny (i calej tej mieszanki hormonow). Kiepsko to widze. Przydalby ci sie detox (latwiej powiedziec niz zrobic). Czyli twoj organizm dziala tak, klutnia lub cokolwiek innego, adrenalina =ochota na sex. Moze psycholog?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Llllllll

Pozadanie gasnie po latach, czulosc z milosci nigdy nie gasnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vgość

Może to przez te związki... To "zepsucie" po 3msc?

 

Jak mi 3 kobiety stwierdziły że duży mój przyjaciel to prawda będzie?każdy mierzy swoją miarą jakb tak 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×