Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość w potrzebie ona

nie chce wyjsc na idiotke

Polecane posty

Kurczę, pół godziny po Twoim poście napisałem dłuższą wypowiedź, ale jak teraz widzę, to jej niestety nie ma w pierwszej sekundzie myślałem, że mnie szlag trafi, grr. A teraz do rzeczy. Postaram się jeszcze raz to napisać, mniej więcej tak jak było :) Ja wiem, że to jest bardzo ciężkie, to jest bardzo ciężkie, a wszystko przez to, że niezwykle jest trudno pogodzić sferę racjonalną ze sferą emocjonalną. Racjonalna część Ciebie jest wkurzona, ma dość ciągłego olewania i nie chce tego dłużej tolerować. Natomiast emocjonalne część Ciebie daje Ci znać aż do bólu, że go kochasz, nie chcesz stracić, bo Ci na nim zależy. Konflikt racjonalno-emocjonalny pogłębia tylko smutek i złość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, że potrafisz powiedzieć basta, ale to jest trudne, odkłada się tę chwilę na tak późno jak się da, bo trudno jest zrezygnować z miłości. To boli, gdy trzeba uznać, że spędzony wspólnie czas pójdzie w zapomnienie. A jeszcze gorzej, gdy uzna się, że był to czas stracony. Jednak tej chwili nie można nie wiadomo jak długo odkładać, bo to tylko zwiększa cierpienie. W końcu nadejdzie chwila, może już nadeszła, gdy sobie uzmysłowisz, że musisz zacząć dbać o swoje dobro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mówisz, że nie rozumiesz mężczyzn. To samo wielu mężczyzn może powiedzieć o kobietach. O każdym tak można powiedzieć, bo ludzie w wielu przypadkach działają nieracjonalnie, nielogicznie, a przez to ich zachowanie jest nieracjonalne. Z tego wynika potem bardzo wiele problemów i nieporozumień. Jak przeczytałem, że on siedział na fb a nawet nie raczył się odezwać, to mi się przykro zrobiło. Nie rozumiem, jak może Cię tak traktować. To tylko głupi sms, można w każdej chwili go napisać i to nie zajmie dłużej niż minutę, czy dwie. Ja sam pierwszy bym napisał jak się czuję, a nawet gdybyś mnie ubiegła, to bym podziękował za smska. Nie da się tego inaczej określić jak olanie na całej linii. Nie pisz do niego pierwsza, nie dzwoń, znowu Cię uspokoi, Ty się ucieszysz, a jutro będzie „powtórka z rozrywki:/ Poczekaj, zobaczysz co się stanie, nawet jak zacznie pisać, to dalej zostaw inicjatywę po jego stronie. Czekaj, zastanów się, wyciągnij wnioski, przygotuj się do rozmowy i poważnie z nim pogadaj. Mam nadzieje, że ta wiadomość się pojawi albo ze jej nie usuną no i że ją przeczytasz;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurczę, pół godziny po Twoim poście napisałem dłuższą wypowiedź, ale jak teraz widzę, to jej niestety nie ma w pierwszej sekundzie myślałem, że mnie szlag trafi, grr. A teraz do rzeczy. Postaram się jeszcze raz to napisać, mniej więcej tak jak było :) Ja wiem, że to jest bardzo ciężkie, to jest bardzo ciężkie, a wszystko przez to, że niezwykle jest trudno pogodzić sferę racjonalną ze sferą emocjonalną. Racjonalna część Ciebie jest wkurzona, ma dość ciągłego olewania i nie chce tego dłużej tolerować. Natomiast emocjonalne część Ciebie daje Ci znać aż do bólu, że go kochasz, nie chcesz stracić, bo Ci na nim zależy. Konflikt racjonalno-emocjonalny pogłębia tylko smutek i złość. Wiem, że potrafisz powiedzieć basta, ale to jest trudne, odkłada się tę chwilę na tak późno jak się da, bo trudno jest zrezygnować z miłości. To boli, gdy trzeba uznać, że spędzony wspólnie czas pójdzie w zapomnienie. A jeszcze gorzej, gdy uzna się, że był to czas stracony. Jednak tej chwili nie można nie wiadomo jak długo odkładać, bo to tylko zwiększa cierpienie. W końcu nadejdzie chwila, może już nadeszła, gdy sobie uzmysłowisz, że musisz zacząć dbać o swoje dobro Mówisz, że nie rozumiesz mężczyzn. To samo wielu mężczyzn może powiedzieć o kobietach. O każdym tak można powiedzieć, bo ludzie w wielu przypadkach działają nieracjonalnie, nielogicznie, a przez to ich zachowanie jest nieracjonalne. Z tego wynika potem bardzo wiele problemów i nieporozumień. Jak przeczytałem, że on siedział na fb a nawet nie raczył się odezwać, to mi się przykro zrobiło. Nie rozumiem, jak może Cię tak traktować. To tylko głupi sms, można w każdej chwili go napisać i to nie zajmie dłużej niż minutę, czy dwie. Ja sam pierwszy bym napisał jak się czuję, a nawet gdybyś mnie ubiegła, to bym podziękował za smska. Nie da się tego inaczej określić jak olanie na całej linii. Nie pisz do niego pierwsza, nie dzwoń, znowu Cię uspokoi, Ty się ucieszysz, a jutro będzie „powtórka z rozrywki:/ Poczekaj, zobaczysz co się stanie, nawet jak zacznie pisać, to dalej zostaw inicjatywę po jego stronie. Czekaj, zastanów się, wyciągnij wnioski, przygotuj się do rozmowy i poważnie z nim pogadaj. Mam nadzieje, że ta wiadomość się pojawi albo ze jej nie usuną no i że ją przeczytasz;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
UPS - ALE TO FORUM DZIAŁA, MOJE POSTY SIĘ ZDUBLOWAŁY, ALE SIĘ WKURZAŁEM, ŻE DO SIĘ NIC NIE POJAWIA, A ZALEŻAŁO MI, ŻEBYŚ WNET PRZECZYTAŁA COŚ ODE MNIE. PISZĘ, PISZĘ A TU NIC, LIPA, MIEJMY NADZIEJĘ,ŻE OD TEGO MOMENTU BEDZIE DZIAŁAŁO OK :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma sprawy, chętnie poświęcam Tobie swoją uwagę. Przy okazji, próbuję zrozumieć Twoją sytuację. Dla mnie, osoby samotnej to niepojęte, żeby być w związku i tak do niego podchodzić jak Twój partner. Nie wiem, może niektórzy nie dojrzeli do związku. Albo ma się do niego poważny stosunek, albo się nie psuje komuś życia. Prosta logika. Chce Ci się płakać, może to i jakieś rozwiązanie, szkoda tow sobie tłamsić, trzeba wypłakać ... ale gdyby przeze mnie dziewczyna płakała, to samego by mnie serce bolało :( Mowił, że wszystko mu się podoba w Tobie, itp, ale to tylko słowa, A miłość bez czynów jest pusta. Osoba, która Cię kocha musi żyć Tobą, a nie postepować, jakbyś nie istniała. To Cię niszczy. Przykro, że takie rzeczy spotykają wartościowe osoby :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Agent :) Bardzo powoli uzmyslawiam sobie, ze z nas juz nic nie bedzie. Owszem, ryczalam jak mala dziewczynka siedzac nieruchomo w fotelu i zaciskalam piesci jakbym chciala zdlawic w nich caly ten bol. Jestem dorosla jednak i w pewnej chwili uswiadomilam sobie, ze tak nie mozna! Wzielam sie za generalne sprzatanie, umylam nawet okno. Probowalam poczytac cokolwiek, ale... nie potrafie sie skupic :( Oczywiscie, gdy poczulam sie lepiej to zaczelam sie smiac sama z siebie. Sa to, niestety, tylko chwilowe reakcje. W glebi serca wciaz jest mi ciezko i przytlaczajaco, ale wiem, ze musze zyc. Wiesz... gdyby nie ten caly fejs( jest przyczyna 30% rozwodow- tak podaly media) to zylabym sobie w ,,slodkiej,, nieswiadomosci jaki to on biedny i chory i ze na pewno jak sie lepiej poczuje to zadzwoni. Nie jestesmy na FB znajomymi. Nigdy nie chcialam, by zostal moim znajomym w tamtym swiecie. Bywalam tam bardzo rzadko, poza tym wszyscy z mojej pracy tam sa i naprawde nie chcialam, by ktos naruszal prywatnosc moich uczuc rodzacych sie bardzo powoli i niepewnie. Wiesz jakie my kobiety jestemy glupie? To sie posmiejesz jak Ci powiem, ze moja wiedzy na jego temat siedzenia na FB wynika ze wzrastajacej ilosci jego znajomych. wiecej nie moge nic podejrzec. Jasne! To jak ,,katowanie sie,, ale musialam sobie dac taka dawke nauczki i musialam sprawdzic. W sobote wracam do pracy - wreszcie. Bylam chora na angine. Jakos tak wszystko sie to zle poskladalo, ze nie moglam sie nawet skupic na pracy,wyjsc do ludzi, kina, spacer, bo jestem zmuszona siedziec w domu. Agent, kazdy czlowiek jest wartoscia sama w sobie. Nie mam sily nawet zaprzeczyc, ze on nie! :( Tak naprawde to wiem, ze ulokowalam swoje uczucia w osobie odpowiedniej, bo on jest bardzo wartosciowym czlowiekiem, ktorego oceniam nie moimi oczyma, ale oczyma ludzi, ktorym pomaga i dla ktorych sie udziela. Przez ta osobe zostalam jednak bardzo olana i to boli. Boli, bo wiem, ze nie jest skurczysynem, boli bo zdaje sobie sprawe, ze nie jestem kobieta dla niego. Minie, wszystko w zyciu mija :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj, cieszę się, że poczułaś się lepiej, że się pozbierałaś, choć żeby do tego dojść musialaś trochę przepłakać. Choć znając życie, to pewno nieraz jeszcze przyjdzie chwila rozpaczy, czy pogłębiającego się żalu wynikającego z tego, że Wam nie wyszło. trzeba Ci czasu i zajęcia. Choć tyle, że idziesz do pracy, będziesz miała czym zająć myśli. To dobrze czasem wyłączyć myślenie, a przynajmniej myślenie dotyczące konkretnej sprawy. Co do fb i innych tego typu portali to jest jeszcze jeden problem, to nie tylko zabija prywatność, obdziera z niej, ale także niszczy relacje międzyludzkie, bo życie przenosi się do wirtuala.wielu już nie potrafi normalnie funkcjonować, komunikować się, czy zapoznawać jak przez te portale. Wówczas taki użytkownik odczłowiecza rozmówcę - rozmawia z komputerem a nie człowiekiem. Ale mniejsza z tym, to inny wątek. Życzę Ci spokojnej nocki, spokojnego i szybkiego przejścia przez okres "miłosnego detoksu" i więcej uśmiechu:) dobranoc:) PS. A i nie wszystko mija, prawdziwą miłość nie mija, o czym przekonasz się spotykając na swojej drodze odpowiednią osobę - czego z serca Ci życzę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Agent To nie tak, ze sie pozbieralam, bo wszystkiego, co robie nie uwazam jak za wypicie szklanki wody. No kurcze! Wkladam troche serca do wszystkiego, co robie wiec i do relacji z drugim czlowiekiem tez. Kiepsko na tym wychodze, jak widzisz, ale przynajmniej cokolwiek przezywam to jest to pelne i swiadome zaangazowanie. Wiesz, probowalam byc troche bardziej zdystansowana do swiata i wszystkiego, ale popatrz... czlowiek jesli sie czyms nie zachwyci tak w pelni, tak swiadomie to to cos traci swoj urok, no chociazby wschod slonca, tecza ecc... Jakie one beda mialy znaczenie, gdy podejdzie sie do tych zjawisk na dystans? Nie da sie:( Swiat wirtualny nie nalezy do mojego pokolenia, przyszedl tuz po... Uwazam sie za osobe majaca duzo szczescia, ktora doswiadczyla budowania prawdziwych relacji miedzyludzkich bez pomocy tych wszelakich komunikatorow, portali spolecznosciowych. Dzis... potrzebuje ich, bo pozwalaja mi ukryc sie za monitorem jednoczesnie pozostac soba. Zdolowana, smutna, zawiedziona, moze smieszna i niedojrzala emocjonalnie :( Kolezanki nie musza wiedziec, ze mam takie jazdy. Dlatego Agent dziekuje za zyczenia, ale nie odchodz! Wiem, ze jeszcze bede potrzebowac z toba pogadac. Dziekuje, ze jestes. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, nigdzie nie zamierzam odchodzić, będę tak długo, jak będziesz mnie potrzebowała. Mam nadzieję, że jakoś pomogę, jeśli nie samymi słowami, to choć świadomością, że możesz się wygadać przed kimś ;) Z różną częstotliwością mogę odpisywać, ale jednak będę odpisywał i o Tobie pamiętam ;) Nie miałem na myśli,że już się całkiem pozbierałaś i wszystko jest ok, można zacząć nowe życie - tylko o to, że w pewnym momencie, wstałaś, przestałaś płakać, czymś się zajęłaś, uświadomiłaś sobie, że tak nie można. Jednak to "Zbieranie się" to długi, bolesny proces. w którym na przemian miesza się spokój, złość, żal, różnie to bywa - u każdej osoby inaczej. Racja, to nie jest coś jak wypicie szklanki wody. Zwłaszcza, że człowiek się angażuje, tyle daje z siebie i gdy widzi, że nie ma takiego samego odzewu, to czuje się z tym bardzo źle. Z tym dystansem jest tak jak mówisz, jeśli człowiek jest ostrożny, nie angażuje się, to nie jest w pełni zdolny docenić danej rzeczy - i to się tyczy zarówno związków, jak i błahych/powszechnych spraw. Zauważyłem, że trzymanie się na dystans do ludzi, zjawisk, wydarzeń itp to przekleństwo tych naszych nowoczesnych czasów...Wielu woli siedzieć okopanych w swojej bezpieczniej fortecy. Piszesz, że wkładasz serce do wszystkiego, co robisz - różnie na tym wychodzisz. Ale tak postępując masz przynajmniej nadzieję, szansę na to, że wyjdziesz na tym dobrze. Wielu trzyma się na dystans w odniesieniu do ludzi, czy tego co robi. Czy jednak są oni szczęśliwi? Może nie ryzykują, że coś stracą, czy zawiodą się, ale i mają tą straszną świadomość, że nic nie zyskają. Także, dalej postępuj, jak postępowałaś, wkładaj serce do wszystkiego co robisz, to ryzyko, ale (jakby to powiedzieć w języku finansowym - ryzyko o wysokiej stopie zwrotu. Naprawdę można wiele zyskać, nawet jeśli po drodze się trochę starci - ale cóż, takie jest życie. Dość nieprzewidywalne. A Twój telefon wciąż milczy od Twojego ostatniego eska? Zastanowiłaś się, co dalej z tym zrobić, jesteś gotowa na rozmowę z nim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Agent :(:( Moj telefon wciaz milczy jak zaklety. Jestem jeszcze wciaz slaba psychicznie i zagladam na niego dosc czesto. Momentami mam ochote nim walnac w sciane! Wstalam w strasznie kiepskim nastroju pomimo, ze pogoda za oknem taka piekna. Wbrew temu jak sie czuje nawet sie umalowalam, poprawilam wlosy i taka ,, odstrzelona,, pisze do Ciebie tego posta :( Wiesz... jesli zadzwoni to tylko dlatego zeby zachowac twarz i pewnie bedzie sie chcial spotkac, by mi w oczy powiedziec, ze to koniec. Tak chcialabym najbardziej, bo przynajmniej mialabym swiadomosc, ze bylam przez jakis czas z mezczyzna, a nie dupkiem, ktory nie potrafi nawet godnie zakonczyc historii. Obawiam sie jednak, ze nie da znaku zycia, bo tak jest najprosciej zwlaszcza, gdy ma sie do czynienia z kobieta, ktora rozumie i ktorej nie trzeba tlumaczyc, ze to koniec i ktora nie domaga sie za wszelka cene wyjasnien, bo i po co mi one? :( Moze byc tez tak, i tego nie chcialabym najbardziej, ze zadzwoni jakby nigdy nic sie nie stalo...Wtedy ja musze byc silna, bo owszem, zywie do niego jakies tam uczucia, ale nie moge sobie pozwolic, by mezczyzna tak mnie traktowal. Jak widzisz punktow kulminacyjnych moze byc wiecej jak jeden. Jest jeszcze taki, o ktorym marze :) On zadzwoni, szczerze przeprosi, powie, ze przemyslal...ze jednak chce czegos wiecej ze mna! Ale wiem, ze tak nie bedzie. To tylko moj wewnetrzny glod, ktory nie zostanie zaspokojony. Godzine temu zlozyl zyczenia komus na FB! Palce ma, dlonie ma, ale juz nie dla mnie......... Smutno:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ochota, ochotą, ale szkoda telefonu, on nic nie zawinił - a raczej osoba, która woli pobyć w wirtualnym świecie fejsa, niż skontaktować się ze swoją partnerką ... która swoją drogą wciąż czeka na odp. na wczorajszy sms i spełnienie obietnicy o zatelefonowaniu. To nie tylko olewka, to brak szacunku. A robienie Tobie nadziei, zapewnianie, że wszystko jest ok i jak coś to by Ci powiedział, gdyby się coś zmieniło - jest po prostu okrutne :( To czekanie, ta świadomość olewania i pytanie: dlaczego, ma strasznie destrukcyjny wpływ na Ciebie :( Ale to będzie trwało, aż w końcu się zdecyduje/odważy zatelefonować. Musisz być silna i próbować nie pogrążać się w jeszcze większym smutku - jakkolwiek by to trudne nie było :) Tylko nasuwa mi się myśl, że nie możesz czekać w nieskończoność, musisz w końcu ruszyć do przodu, zacząć leczyć rany, a nie być stale w takim zawieszeniu, które tylko zwiększa cierpienie. Nie wiem, może powinnaś się zastanowić, czy (jeśliby potrwałoby to dłużej) nie byłoby dobrze, gdybyś sama w końcu zadzwoniła, poprosiła o spotkanie i się rozmówiła z nim. Wiem, że to trudne, bo w ten sposób pozbawiasz się już jakiejkolwiek szansy i złudzeń, ale nie możesz tak trwać w zawieszeniu. Taką chwilę się odkłada na jak najpóźniej, ale w końcu przychodzi taki moment, kiedy przelewa się czara goryczy, ma się dość i dojrzewa się do takiej decyzji. Fakt, że fakt tak unika powiedzenia wprost o co mu chodzi i co zamierza, jakie ma w stosunku do Ciebie plany, nie świadczy za dobrze o mojej płci :/ Też bym Ci życzył, żeby spełnił się ostatni scenariusz, w którym wszystko się wyjaśnia i oboje szczęśliwie żyjecie w związku, ale życie nie za często układa takie dobre scenariusze. Strasznie pokręcone jest to życie, a tak niewiele trzeba do szczęścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Agent :) Wykorzystalam czas, w ktorym wiem, ze nie bede kontrolowana, bo jestem przeciez na zwolnieniu lekarskim, i poszlam na miasto.... Snulam sie ulicami, ogladalam wystawy, patrzylam na ludzi... W sumie wszystko jest takie jak zawsze tylko ja czuje taka pustke w srodku :( Zatrzymalam sie przed wystawa jubilerska, bo ZOBACZYLAM wisiorek, ktory otrzymalam od niego na swieta. Ponad 500zl. No kuzwa! Nikt nie kupuje takiego drogiego prezentu dla kogos kto nie jest bliski... No nie wytrzymalam i sie rozplakalam :(:( Masz racje - bardzo dreczy mnie pytanie ,,dlaczego?????,, Do tej pory cisza na laczach. Nie, to nie bedzie trwalo w nieskonczonosc. Jutro oboje jestesmy ostatni dzien na zwolnieniu.Od soboty zaczynamy prace. Jesli do niedzieli po poludniu nic sie nie wydarzy zadzwonie do niego i poprosze o spotkanie. Postanowilam nawet, ze zaloze wlasnie ten wisiorek. Nawet nie mial okazji mnie w nim zobaczyc :( Agent wiem, ze to bedzie ostatnie spotkanie( o ile sie zgodzi spotkac, o ile odbierze telefon) jakkolwiek naprawde wole jasna sytuacje, da mi to sile, by sobie z tym lepiej poradzic. Wciaz jeszcze sie ludze, ze zadzwoni...ze przemysli... Zdaje sobie sprawe, ze tak nie bedzie, bo zycie nie jest takie jakbysmy tego chcieli, ale jest takie jak powinno byc. Generalnie uwazam, ze nic nie dzieje sie przypadkiem i ze istniejaca sytuacja ma jakis cel... a to, ze nie umiem jej zaakceptowac to juz inny problem :( Agent Nie wstydz sie za swoja plec. Nie wolno myslec, ze wszyscy faceci to dranie. Ja tak nie mysle, naprawde jestem osoba pozytywna i nie mam zamiaru w przyszlosci odplacac sie komukolwiek za to jak sie teraz czuje. Wierze w dobre intencje czlowieka - taka juz jestem i chyba sie nie zmienie, z reszta nie chce.Lubie siebie taka jaka jestem. boli mnie glowa :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
wiesz, jeszcze myslalam.... mam przeczucie, ze wydarzylo sie cos podczas swiat... byc moze jakas kobieta z przeszlosci, wiem ze zakonczyl zwiazek rok temu, ale wiem tez, ze ona chciala wrocic. Mowil mi jednak, ze jest bardzo zadowolony, ze sprawy tak sie poukladaly, no kurcze, wydawal sie byc szczesliwy ze mna! :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam ponownie :) Piszesz o tym wisiorku i całej tej sytuacji i tak sobie myślę , że to o niczym nie świadczy, to tylko pusty gest. Zresztą sama widzisz jak jest. Najwidoczniej nie jest problemem wykosztować się, dać ładny prezent - trudniej natomiast okazać prawdziwe uczucie i sprawić byś czuła się kochana. Oboje wiemy, że worek wisiorków, to nic w porównaniu do tego, gdyby po prostu teraz przy Tobie był i zapewniał Cię o swoim uczuciu :( Wciąż się łudzisz, że może się odezwie, za godzinę, dwie, może już za chwile. Ale to bardziej życzeniowe myślenie serca. W sumie się nie dziwię, bo trudno po takim czymś przejść do porządku dziennego i wciąż się myśli, że się coś odmieni, a nuż akurat mi się uda. Ciężko zacząć wszystko od początku i zaliczyć jakiś okres w życiu do przeszłości. Też mi się wydaje, że nagła zmiana jego zachowania musi z czegoś wynikać. Trudno wszak oczekiwać, że takie rzeczy dzieją się bez powodu, to nieracjonalne, nielogiczne. Nie może się tak nagle odmienić, ochłodzić. Może nigdy się tego nie dowiesz, ale najwidoczniej coś jest na rzeczy. Nie wiem - może lepiej żebyś nie wiedziała. To mogłoby być zbyt bolesne dla Ciebie. Mnie irytują takie sytuacje. Związek, to coś najlepszego, co można zbudować, miłość coś najdoskonalszego, co może nas spotkać. Tylu ludzi jest samotnych, a inni mając okazję zbudować coś trwałego, pięknego, tak marnują swoją szansę. Nie doceniają tego, co ich spotkało. Może niektórzy nie dorośli do życia razem, nie zdają sobie sprawy, że od momentu bycia razem o dbają już nie tylko za siebie ale i drugą połówkę. A w tych czasach chyba zatraciła się idea i wartość prawdziwego związku, ludzie chyba nie zdają sobie sprawy, co to jest i w co się angażują. W dużej mierze wynika to też z niedojrzałości emocjonalnej - a tego nie zastąpią wartości, wygląd, pieniądze, itp. Smutne jest to, że osoba obca, jak ja, jest bardziej zaangażowana w Twoją sytuację, rozumie Twoje odczucia, niż ta w której pokładasz swoje uczucia. To paradoks tych czasów, że niekiedy jest nam bliżej do obcych niż do bliskich. Kolejnym paradoksem jest to, że wszyscy tak bardzo nie chcą być sami, a jednocześnie mając szanse to zmienić zostają w swojej okopanej niedostępnej fortecy. Gdzie tu logika, heh? Musisz się trzymać, oszczędzać łzy :) Jeszcze pewnie nie jedna smutna chwila przed Tobą, dlatego nie pogrążaj się, jeszcze przyjdą szczęśliwe chwile, mam nadzieję, że Ci się ułoży :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Agent :):) To niesamowite, ze to wszystko co piszesz jest dla mnie takie oczywiste, a jednak w tym stanie nie potrafie sama tego widziec. Czym jest wisiorek? Niczym tak naprawde. Masz racje i wiesz czego pragnelabym najbardziej... Echh :( Ale ja sie musze wziac w garsc! Robie dobra kolacje, nie taka na ,,odwal sie,, ale taka, ktora zajmuje czas. Tak nie lubie gotowac, a jednak potrafie sie zmusic i cos lepszego wykrzesac. Wiesz... nie pierwszy raz jest mi tak pusto i bezgranicznie przykro. Zawsze mijalo...Raz potrzebowalam kilku lat zeby sie pozbierac, raz ponad rok. To byly moje bardzo wazne historie. Tutaj o tyle jest lepiej, ze to wszystko, caly ten zwiazek to byl dopiero w zalazku. Jestem szczesciara, bo nie stracilam za wiele energii, czasu, iluzji...Mysle, ze dwa tygodnie i powinnam po prostu zaczac zyc jak dawniej, jak zawsze. Moze sie przeceniam, ale powiedz sam... warto tak sie czuc przez kogos, kto tak mnie olal? :(:( Nie warto. Agent -Absurdzie Ty nawet nie wiesz jak bardzo jestem Ci wdzieczna, ze jestes tu ze mna. Nie odchodz jeszcze, nie dam sobie rady bez Ciebie jeszcze przez kilka dni do mojego pierwszego usmichu, gdy budzac sie stwierdze, ze swiat nie jest taki smutny :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj ponownie, czasu to ja mam czasami aż za dużo, to już wolę go jakoś pożytecznie wykorzystać, także nie bój się, będę tu dla Ciebie tak długo, jak będziesz tego potrzebowała, nigdzie nie zmykam, a pierwszy uśmiech będzie już wystarczającą nagrodą dla mnie. A poza tym, podobno dobro wraca ;) Dobrze jest się czuć potrzebnym:) Rzeczywiście, choć tyle, że ten związek był w zalążku (straszny jest ten czas przeszły), choć zawsze czuje się ból, że coś się kończy zanim tak na dobre powstało. Wiadomo potem rodzi się żal spowodowany, że nie wyszło, następnie może się on mieszać ze złością i spokojem na przemian, aż w końcu przychodzi ukojenie. Wspomnienia blakną, żal znika i idzie się dalej w życie. Trzeba czasu, ot co. Mi też kiedyś trzeba było czasu, przeszło rok wspominania i zastanawiania się dlaczego było tak, a nie inaczej. Dziś już wiem, że nie wszystko się udaje, a niektóre rzeczy, w tym związki nie mają prawa wyjść, nawet jeśli na swojej drodze spotkają się fajni, wartościowi ludzie. Na pewno doskonale wiesz, że uroda, finanse, wartości, charakter itp, to tylko techniczne dodatkowe aspekty, ale gdy zabraknie czystego uczucia, woli bycia razem, - co jest podstawą - to na nic się one zdają, to nie ma szans wyjść. Fundamentem jest tu co innego. Piszesz, że po jednym związku potrzebowałaś aż kilku lat żeby się pozbierać. To musiało być bardzo bolesne doświadczenie. Bolesna szkoła życia, niby z każdego takiego doświadczenia wyciąga się jakieś wnioski, które mają nas uchronić przed powtórnym rozczarowaniem, tylko nie możemy zawsze wszystkiego przewidzieć i potem się okazuje, że to jednak jeszcze nie to. Po tym doświadczeniu będziesz silniejsza, może bardziej nieufna, ale nie zamykaj serca, trzeba wierzyć, że jeszcze się coś odmieni :) Pytanie jest retoryczne, bo nikt nie ma prawa doprowadzić, do tego, żebyś cierpiała i nie jest on wart tego, żebyś się tak czuć - zwłaszcza w sytuacji, gdy najbliższa osoba totalnie Cię olewa, a tym samym pokazuje jak niewiele dla niej znaczysz. Właśnie przez to powinnaś mieć dodatkową siłę i motywację do tego, by wrócić jak najszybciej do spokojnego życia. Spokojnego, choć niestety samotnego. Ja uważam - i może się ze mną zgodzisz- , że życie w pojedynkę jest spokojniejsze, bezpieczniejsze (bo nikt nas nie zrani) - ale czy lepsze? No właśnie, święty spokój to nie wszystko. Szczególnie, gdy w sercu pustka, a w głowie świadomość, że nie ma tej jednej osoby, dla której warto żyć, z którą można dzielić smutki i radości. Wówczas wszystko inaczej smakuje Jutro kolejny dzień, święto, wszystko wyludnione, także polecam spacer, o ile pogoda pozwoli - a w sb wrócisz do pracy i będziesz miała czym zająć umysł. Zawsze to jakiś sposób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Przed poznaniem go bylam osoba samotna, ale szczesliwa. Chce przez to powiedziec, ze czulam sie wrecz doskonale, bo uporalam sie z moja zaloba po wczesniejszym zwiazku. Zylo mi sie naprawde dobrze, wiesz... bez tych fanaberii i palpitacji serca - czysty spokoj ducha , umyslu i radosc zycia. Mam sporo znajomych, z ktorymi moge pojsc do kona, potanczyc, mam prace, ktora kocham, robie wiele rzeczy, ktore daja mi satysfakcje, wiec o komplikowaniu sobie zycia nie myslalam kompletnie. Jasne, ze chwilami brakowalo mi drugiej osoby, ale bylo to zwykle przed zasnieciem, bo ja tak uwielbialam sie wtulajac zasypiac. Ponadto kocham muzyke, znajduje w niej pokrzepienie - gdy zle, wyrazona radosc - gdy dobrze. Posrod tych wszelakich dobr nie bylo mi samej zle. Nawet zastanawialam sie, czy ja jeszcze kiedykolwiek cokolwiek poczuje do jakiegos mezczyzny... I poznalam jego. Dzis wiem, ze potrafie sie jeszcze wzruszyc, ze potrafie zadrzec i usmiechnac sie, gdy dotyka mi policzka, ze umiem doznac bezgranicznego szczescia, gdy gine w jego przytuleniu. Wiem. Tego juz nie ma. I nie bedzie. :( Ale wiem rowniez, ze przez ten czas ozylam wewnatrz, na nowo poczulam sie przepelniona DOBREM i zdarzylo mi sie myslec - jak moglam zyc wczesniej, bez tego wszystkiego co przepelnialo mnie cala? :( Agent na froncie cisza...... daje mi to w pewnym sensie spokoj...jakby wyciszenie Ale nie stracilam jeszcze nadziei na wymarzony przeze mnie final, a to bardzo zle! :(:( Obejrzalam film. O dziwo, myslalam o nim tylko podczas rekalm. Mam ochote na kieliszek wodki, mysle, ze lepiej by mi sie zasypialo, ale te cholerne antybiotyki...:( Ladnie to wszystko wyraziles piszac o ,,skladnikach,, zwiazku. Byl moim typem, podobalam mu sie, nie jestesmy bogaci, ale stac go bylo na wisiorek, mnie na drogi dlugopis z wygrawerowanymi jego inicjalami, ciagle mlodzi, pelni zycia, zaangazowani w sprawy wazne, altruisci, ironiczni ecc. Zabraklo WOLI bycia razem, z jego strony :( Ok. Moge to zrozumiec, zaakceptowac - bywa. Ale nie moge zaakceptowac sposobu!!! Milczenie, olewka, zero jakiegokolwiek sygnalu z jego strony. To boli najbardziej. I ta bezsilnosc, ze nie mozna zrobic nic, gdyz kazdy kolejny krok i proba nawiazania kontaktu z mojej strony bylaby tylko pograzaniem sie, robieniem z siebie idiotki :(:( Pomilcze jeszcze kilka dni. Skasuje numer i wszystkie sms-y. W niedziele mam zamiar zrobic pogrzeb mojej glupiej nadziei :(:( Agent Dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
fatalnie sie czuje :(:( nic mi sie nie chce............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj, dziś troszkę późno się pojawiłem, ale nie martw się, nie zapomniałem o Tobie, jestem tu:) Nic Ci się nie chce - o tyle dobrze, że dziś może Ci się nic nie chcieć. Ten fatalny nastrój będzie miał teraz wpływ na Twoje działania, motywację. Bo to jest tak, że miłość uskrzydla, dodaje niezłej mocy, sensu życia ... a gdy zabraknie tych skrzydeł to i znika gdzieś ta energia, chęć do życia. Pojawia się pustka. Wegetujemy:/ Nie możesz się dać smutkowi, musisz się wziąć za siebie, fest się umalować, przygotować sobie dobry obiad, może wyjść na spacer - przede wszystkim zająć czymś myśli. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że to dopiero początek, także nie dość, że to jeszcze potrwa, to na domiar złego może być jeszcze gorzej. Dlatego musisz sobie uzmysłowić i żyć z ta myślą - Twoje cierpienie wynika z tego, że osoba, którą darzysz uczuciem, zignorowała Cię. Nie jest wart Twojego cierpienia, łez ktoś, kto Cię olewa. Bo i czemuż masz cierpieć przez kogoś takiego? Na froncie cisza? Masz jakieś plany na dziś, żeby czymś się zająć? PS.Cieszę się że udaje Ci się wytrwać w postanowieniu nie kontaktowania się. pałeczka wszak jest po jego stronie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Agent!!! :(:( Zasluguje na mocnego kopa w tylek! Jak to dobrze, ze jestes. Jaka to szkoda, ze nie moglam Ci powiedziec, ze chce zadzwonic. Zadzwonilam. Wiem tyle, co wczesniej. Otwarcie powiedzialam, ze potrzebuje klarownej sytuacji, ze nie zasluguje na takie milczenie i ze nie ma problemu jesli mi powie, ze przestal czuc cokolwiek, ze nie jest mna zainteresowany.Dodalam, ze zycie przeciez toczy sie dalej i ze jestemy dorosli, by umiec sobie wyznac prawde. Oczywiscie zapewnil, ze jesli by nic nie czul to dalby mi znac. Powiedzial, ze przemysli przez te dni i ze sie uslyszymy. A ja??? Normalnie po tej rozmowie czuje taka obojetnosc, ze az jestem zaskoczona. I niesmak :( Nie powinnam sie odzywac, ale nie potrafilam tego nie zrobic :( Gdybys wiedzial jakie to przytlaczajace nie potrafic byc wierna wlasnym postanowieniom :(:( Agent - ratuj! :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
smieje sie w glos! czy ja zwariowalam? co sie ze mna dzieje???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z jednej strony, rzeczywiście zasługujesz na ten przysłowiowy kopniak, ale z drugiej strony, kierują Tobą emocje, ostatnimi czasy mocno nadwyrężone w skutek tej sytuacji. Cierpisz, szukasz deski ratunkowej - ale ten telefon, to nie była deska ratunkowa, tylko stara spruchniała decha, gdyż nic Ci to nie dało, żadnych efektów. To nie było rozsądne, szkoda, że mi nie powiedziałaś, że chcesz to zrobić. W sumie sam mogłem to przewidzieć i to podkreślić, ale cóż, stało się, teraz można tylko z tego wyciągać wnioski na przyszłość. Nie czuj się nie wiadomo jak winna, w końcu miałaś powody, - choć emocjonalne powody przyćmiły te racjonalne. Najgorsze, że wiesz dokładnie to, co wcześniej - co było do przewidzenia. Tylko trudno mi wyobrazić sobie, jak mogło mu tak po prostu przejść przez usta, że nie ma, nie widzi żadnego problemu - po tym jak tak boleśnie Cię ignorował przez te ostatnie godziny, wręcz chamsko, skoro miał nawet czas na fb. Jak można żyć tak, jakby się było samemu - podczas gdy się jest w związku? To dla mnie niezrozumiałe - a i Tobie powinno dać wiele do zrozumienia. Poza tym, w jego wypowiedzi nie ma logiki - mówi, że jest ok, a jednocześnie, że musi to wszystko przemyśleć. Skoro jest ok, to co miałby przemyśleć?! Ja myślę,że on tego nie skończy, ale jak to ma tak wyglądać jak teraz, to Ty to powinnaś zrobić, - jakkolwiek to Ci się wydaje trudne - jeśli nie chcesz pogłębić swoich cierpień i toksyczności tego związku, to powinnaś to zrobić. Widzisz przecie, że to nie może tak wyglądać - nawet jeśli on nie widzi problemu. W związku oboje ludzi ma być szczęśliwych, jemu to może obojętne, ale Tobie nie. I widzisz jak to się potem kończy :/ PS. Nie zwariowałaś - tylko darzysz go takim uczuciem, które być może dla niego jest obce. Gdyby jemu zależało tak samo jak Tobie, to nie tak by to wyglądało. Dziewczyno, nie możesz kochać za Was oboje, nie może Ci zależeć za Was oboje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PS. 2. I znów jesteś skazana na jego telefon ... aż w końcu sobie coś przemyśli i łaskawie zadzwoni. To był niestety błąd. Powinnaś poczekać parę dni, jeśliby się nie odezwał, zadzwoniłabyś i to byś skończyła. Ehh, ale jak do tego przekonać serce, które krwawi ? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Znow pochopna decyzja. Wykasowalam jakikolwiek kontakt do niego. Wiem, ze to jak przywiazanie mnie do lozka, ale inaczej sobie nie umiem poradzic. Mowil, ze mu przykro, ze tak sie niepewnie czuje, ale powiedzialam mu, ze gdyby tak bylo naprawde to nie pozwolilby mi sie tak czuc. No kurcze! Przecieaz to wszystko widze......Tak jakby gral na zwloke :( Ok. Uczucia mina...wczesniej czy pozniej mina, ale we mnie pozostanie niesmak, bo w sumie mam do czynienia z facetem, ktory nie umie podjac meskiej decyzji. To tez daje mi wskazowki kim on tak naprawde jest. Przeciez podalam mu jak na tacy stwierdzajac, ze przeciez nie ma obowiazku mnie kochac, ze mogl sie rozmyslic ecc., ze chce tylko klarownosci. Wiesz... to takie logiczne i rozumne - on mnie nie chce! Wszystko na to wskazuje, tylko ja nie chce tego widziec.:( Przeklete klapki na oczach :( Ale, spokojnie, Ty mi to uzmyslawiasz i czytajac Cie widze to jakby z boku. Agent :(:( Ja juz nie mam do siebie sily :( Normalnie sie wstydze tego, co przerabiam :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
przeczytalam kolejny raz, co do mnie napisales. Masz znowu racje-we wszystkim. Chcialabym czerpac z tego, co do mnie mowisz, niestety, jak Ci napisalam wyzej, skasowalam jakikolwiek kontakt do niego Szarpie sie z myslami, ale najrozsadniejsze byloby w glebi siebie samej przyjac, ze to koniec - wtedy jakiekolwiek telefony, kontakty badz ich calkowity ich brak nie naruszy mojego postanowienia i poddania sie, ze to koniec! :( Jak dosc do takiego punktu, by wewnatrz siebie przyjac, przyjac, przyjac i wtedy swiat moze krzyczec, moze sie walic i palic a jestesmy w stanie jednak odrzucic wszystko, bo wewnatrz nas jest KONIEC. Agent, jak to zrobic?? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
wiem, wiem... morduje Cie niemilosiernie :( wybacz mi to!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj, przyjaciółko w potrzebie;) Nie mam, co Ci wybaczać, bo tak się nie czuję. Jak widzisz, z własnej nie przymuszonej woli do Ciebie piszę. Nie mnie mordujesz - to byłby najmniejszy problem, bo zawsze jedna ze stron mogłaby to skończyć. Problemem jest to, że sama siebie mordujesz, mniej lub bardziej świadomie, ale jednak. I stąd to wszystko. Szkoda, że pozbyłaś się jakiegokolwiek kontaktu do niego. Przez to jesteś, po pierwsze w stanie zawieszenia, po drugie skazana tylko i wyłącznie na jego dobrą wolę i inicjatywę. Parę dni, jakich potrzebuje na przemyślenie, będzie miało na Ciebie destrukcyjny wpływ. A i tak nie ma gwarancji, że się odezwie po 2,3, czy 4 dniach. Nie może być tak, że kiedyś zadzwoni i znowu oznajmi, że wszystko jest ok, chce być z Tobą (a Ty najwyraźniej masz jakieś urojenia). Na to nie możesz się zgodzić. Chcieć to za mało, trzeba pokazać, że tak jest. Dziwne, że jest z Tobą, a potrzebuje pare dni, żeby sobie uzmysłowić, czy chce być dalej z Tobą - i to pod Twoim naciskiem. On nie jest zdolny do podjęcia decyzji, a jednocześnie nie potrafi żyć w związku, nie wie na czym to polega. Nie powiedział Ci, jak minęły mu te długie godziny bez Ciebie, dlaczego się tyle nie odzywał, czy mu nie przeszkadza, że jest w związku, a traktuje Cię jak zwykłą koleżankę z pracy? Nie znam Cię,ale mnie samego złość bierze, że ktoś Cię tak traktuje. Bo - nikogo nie powinno się tak traktować. To brak szacunku albo wyraz niedojrzałości. Zamknij oczy, wycisz się, posłuchaj tego, co Ci mówi serce, zobacz jak jest poranione, uzmysłów sobie ile Cię to kosztowało łez, złości, żalu, bólu - i odpowiedz sobie na proste pytaniA: CZY TAKIEGO WŁAŚNIE CHCĘ ŻYCIA? CZY TAK WŁAŚNIE POWINNO TO WYGLĄDAĆ? CZY JESTEM KOCHANA, CZY CZUJĘ ŻE MU NA MNIE ZALEŻY? CZY DOSTAJĘ TYLE UCZUCIA ILE SAMA DAJĘ, CZY NIE ZASŁUGUJĘ NA WIĘCEJ? KIM JA JESTEM, ŻEBY ON MNIE TAK PONIŻAŁ? Szczera, świadoma odpowiedź na te pytania, pozwoli Ci się zdecydować. Masz w sobie tyle bólu, żalu, cierpienia,ale to może zacząć ustepować, tylko wówczas, gdy podejmiesz decyzję. Nie musisz czekać, aż on zadzwoni i "oznajmi swoją decyzję". Jakkolwiek lepiej by było, gdybyś się zdecydowała i sama się skontaktowała, oznajmiła mu dokładnie co myślisz i nie była w stanie zawieszenia, ale teraz to niemożliwe. No chyba, że jednak się ostał gdzieś jego nr, czy to w jakimś rejestrze połączeń, archiwum, czy czymś takim. Ty masz jeszcze życie przed sobą, masz czas, ale nie oznacza to, że możesz go marnotrawić. Lepiej go poświęcić na szukanie kogoś, kto doceni to, że go kochasz, kto nie pozwoli poczuć Ci się niekochaną, olaną. Zasługujesz na kogoś lepszego. Jestem z Tobą, rozumiem Twój ból, nie jesteś z tym sama:) Ale co zrobisz, zdecydujesz, to już zależy od Ciebie. Nie daj się pogrążyć w smutku i cierpieniu, on na to nie zasługuje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×