Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość w potrzebie ona

nie chce wyjsc na idiotke

Polecane posty

Gość ona w potrzebie
Jak ja pieprze :( Wyobraz sobie, ze zatonela lodka rybakow. Byl na niej ojciec i syn. Ojca znaleziono niezywego, syna wciaz szukaja. Znalam syna i jego zone. Zostawil synka w wieku przedszkolnym. Kolezanka plakala do telefonu. Jak zyc w tak parszywym swiecie, gdzie zycie ludzkie tak naprawde jest niewiele warte ? Jak zyc ze swiadomoscia, ze wszystko jest tak niepewne i krotkie? Jak zyc... majac swiadomosc, ze smierc bywa zaskoczeniem i nie moc radosnie dzielic swojego swiata z kims kochanym ? To nieludzkie. To takie zyciowe. Czym tak naprawde jest zycie ludzkie? Warto sie starac? Warto nie poddawac? I tak nasz koniec jest nieunikniony. Czy ludzie ( i ja) tak naprawde zdaja sobie sprawe z kruchosci wlasnego istnienia? Agent, nie musisz odpowiadac. Byc moze moje pytana sa retoryczne. Mam swiadomosc, ze jestes i to mi wystarcza. Dziekuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
przespalam cale poppoludnie..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To tragiczne wydarzenie. Trudno jest pojąć ogrom bólu i cierpienia Twojej koleżanki. W takich chwilach wkurza mnie takie gadanie, że cierpienie uszlachetnia itp. To naprawdę straszne. :(:(:( Ja się zgadzam z tym, że świat jest parszywy. Parszywy i niesprawiedliwy, oparty na ludzkiej krzywdzie i cierpieniu. Oboje się o tym przekonaliśmy. Świat zmierza ku samozagładzie i nie trzeba nam żadnych wojen itp. Świat jest parszywy i może się wydawać że życie w takim świecie jest niewiele warte, ale tak nie jest - pomimo, że jest takie kruche i nietrwałe. Tym większą przykłada się do niego wartość gdy jesteśmy tego świadomi. Owszem, można zmarnotrawić swoje życie, zawsze zdażają się jakieś patologie, jednak można sprawic, że nasze życie nie będzie bez sensu, a będzie sensowne i wartościowe. Inną sprawą jest, że życie ludzkie jest bardzo kruche, a wielu o tym na codzień nie myśli. To błąd. Trzeba mieć tę świadomość i czerpać z każdego dnia jak najwięcej - tak jakby to był ostatni dzień naszego życia. To że życie jest takie nietrwałe, a śmierć nieuchronna sprawia, że bardziej je doceniamy, chcemy jak najwięcej z tego życia mieć. Tym cenniejsze i wartościowsze ono jest, gdy ma sens i gdy zdajemy sobie sprawę, z tego że możemy je w każdej chwili stracić. Czy warto się starać, robić coś w życiu? Można wyjść z założenia że nie warto. Wówczas całe życie jest bez sensu, puste, naznaczone brakiem nadziei i celu. Natomiast, przyjmując tezę, że warto, dajemy sobie nadzieję na lepsze jutro, na sensowne i wartościowe przeżycie swojego życia, na pełne wykorzystanie i docenienie każdej pojedynczej szczęśliwej chwili. Póki mamy siłę się starać - mamy w sobie wolę lepszego życia. Myślę, że życie ma sens, nawet jeśli rodziny się po to, by kiedyś choć przez krótką chwilę uszczęśliwić jakąś osobę, czy jej pomóc. Na Twoje pytania trudno jest w pełni i jednoznacznie odpowiedzieć. Ludzie od zawsze próbowali, ale czy uzyskali satysfakcjonujące ich odpowiedzi? Możnaby o tym książki pisać a i tak nigdy w pełni nie wyrazi się tego, co siedzi w naszej głowie. Jak się teraz czujesz na wieczór? Może i lepiej, że przespałas to popołudnie. Lepsze wyłączenie się niż odczuwanie tej pustki i zniechęcenia...Nikt nie powinien przechodzić tego co Ty, al do tego doszło i musisz przejść przez ten ciężki okres w swoim życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Wpadlam zeby powiedziec Ci dobranoc. ...jestem jak puste naczynie jak manekin pozbawiony wnetrznosci........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłego dnia i lepszego nastroju :) Mam nadzieję,że jeśli nie dziś,to wkrótce tak będzie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Witaj Agent, Trzy razy przeczytalam Twoj dlugi post. Wrazenia? Koszmarne. Dotarlo do mnie, ze marnotrawie swoj czas. Zdalam sobie sprawe jak ja zyje od poczatku tego roku. Wegetacja. :( Miewam straszne hustawki nastroju. Od zlosci i rozpaczy przechodze w stan obojetnosci, ale nie tylko wzgledem niego i calej tej sytuacji, lecz wzgledem calego swiata czyniac sie przez to bezuzyteczna. Mam wole ulepszenia mojego zycia. Przeciez wciaz uparcie dbam o siebie. Opryszczka juz zniknela, nie musze nakladac fluidu. Mechanicznie robie to wszystko, co zawsze; sciele lozko, robie zakupy, wynosze smieci.Czytam i ogladam filmy, wychodze na spacery ecc. Ale czuje sie jakbym byla bez duszy... Racjonalnie ujmujac wszystko, moje zachowanie jest karygodne! Mam wszystko czego czlowiekowi potrzba - zdrowie, prace i jeszcze caly szereg pieknych i bardzo waznych spraw... To wrecz bluznierstwo tak sie zagnebiac! :( Ja to wszystko wiem...metabolizuje kazde stwierdzenie, by czuc sie przez chwile lepiej a zaraz potem popadac w koszmarny dol....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie, ja też mam czasem takie wrażenie, że wegetuję. Ale świadomość tego, to już jest coś. Wielu takiej świadomości nawet nie ma i dalej sobie "żyje" na swój sposób. Inni z kolei taką świadomość mają, ale brak im siły, czy też motywacji do tego, żeby to zmienić. Czasem może nawet nie wiedzą jak to zmienić. Pocieszające jest jednak to, że póki żyjemy, zawsze jest szansa na to, żeby coś zmienić w swoim życiu - no i właśnie - zacząć żyć, w pełnym znaczeniu tego słowa ;) Czujesz się tak jak się czujesz, miewasz huśtawki nastroju, ale wiesz także, że do końca to nie jest zależne od Ciebie. Stąd też jest tak, a nie inaczej. Żeby ruszyć do przodu, coś zmienić trzeba ogromnej siły, trzeba jej w sobie poszukać. Masz wolę ulepszania samej siebie, wymieniasz te wszystkie rzeczy, które robisz dla siebie, ale widocznie czegoś brakuje, skoro czujesz się jakbyś była bez duszy. A może to nie są te środki, które prowadzą do ulepszenia życia, może to tylko półśrodki? Najwidoczniej póki co tym wszystkim zaledwie wypełniasz czas,a nie sens swojego życia. Masz pracę, zdrowie i - jak piszesz - szereg innych pięknych spraw. Tak, to grzech tego nie doceniać. Musisz być tego świadoma i docenić ten fakt, zwłaszcza, że może inni nawet tego nie mają. Trzeba docenić i tę wartość, to dobry punkt wyjścia do dalszego działania. Ten dół do którego raz po raz wpadasz wyniszcza Cię psychicznie, odbiera chęć konstruktywnego działania, wpływa na Twoje funkcjonowanie. W takim stanie mija Ci dzień za dniem. Mija Twoje życie, a przecież każdy dzień jest bezcenny, jeśli weźmiesz pod uwagę wspomnianą wcześniej kruchość życia i nieuchronność śmierci? Czy warto więc w taki sposób spędzać kolejny dzień, tak niepożytecznie? Ja wiem, że to tylko słowa, ale może ich świadomość choć ciut lub choć na mała chwilkę pozwoli zakopać ten dół ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Agent, swiadomosc potrafi wprawic czlowieka w zaklopotanie, odebrac mu resztki sil i, dlaczego nie?, zaplakac nad swym nedznym postepowaniem. Nie usprawiedliwiam sie i nie usprawiedliwiam powodu, przez ktory nie umiem normalnie funkcjonowac. Zyje( albo zylam) nadzieja, ze z czasem wszystko minie, ze wylecze sie z tego paskudnego uczucia, ze odzyskam sile, by z entuzjazmem wykonywac moje obowiazki. Poruszasz bardzo istotna kwestie, mianowicie sensu zycia( w tym momencie mojego). Jestem przerazona, gdyz widze i dostrzegam jak ogromna role pelni w nim najwyzsza z wartosci - milosc. Lepiej mi bylo nie wiedziec i zyc w slodkiej nieswiadomosci :( Przez moment poczulam sie jak desperatka( a moze nia juz jestem?), jak osoba, ktora zdala sobie sprawe, ze tego braku milosci ani nie kupie w sklepie na kilogramy, ani nie znajde na ulicy, ani nie wymysle, ani nie przywolam. Nie jest mi dane miec cos, co jest dla mnie ogromnie wazne. Nie pociesza mnie fakt, ze takich jak ja jest wiecej, jest sporo, moze nawet Ty do nich nalezysz? W glowie kolacza mi sie slowa wiersza,, Spieszmy sie kochac ludzi tak szybko odchodza,,.... z tym, ze moja interpretacja na dzis jest nieco inna niz fakt ,, co autor mial na mysli,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, ja niestety też należę do tej grupy ludzi. Może dzięki temu jest mi łatwiej Ciebie zrozumieć. I też mnie nie pociesza fakt, że takich osób jest więcej, dużo więcej. Z miłością w czasach obecnych jest jak z towarami w czasach komuny - to "towar" deficytowy ... z tą tylko różnicą, że nigdzie na lewo nie da się go zdobyć. Z tą świadomością jest jeszcze tak jak mówisz - może ona odebrać resztki sił, podciąć ostatecznie skrzydła. Może rzeczywiście czasem lepiej żyć w tej słodkiej nieświadomości. I pewnie ludzie tak żyją. To bufor bezpieczeństwa - bo w przeciwnym razie wielu postradało by zmysły nie mogąc poradzić sobie w takiej rzeczywistości. Z miłością związana jest ogromna siła mająca niezwykłą moc działania, budowania. Gdy jej doświadczamy, możemy góry przenosić. Natomiast, gdy jej zabraknie w naszym życiu, to świadomość tego (dla tych, dla których jest ona najważniejsza wartością), jej braku, ma destrukcyjny na nas wpływ. Uświadamia nam pewną pustkę. Dlatego człowiek jej często tak z desperacja wyczekuje, pragnie jej doświadczyć i ma nadzieję, że jeszcze mu się uda. Ja właśnie tak to widzę. no tak, to trochę inna, niestandardowa interpretacja wiersza - na to nie wpadłem wcześniej. Ale takie osoby które decydują się na związek i nas opuszczają, zostawiają, jakgdyby nigdy nic, w taki sposób jak w Twoim przypadku, nie są warte naszej miłości. Pewnie nawet nie są w stanie pojąć jak wielkim uczuciem się je darzy. To radykalne stwierdzenie, ale tak uważam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Ile razy jeszcze powiem sobie, przeczytam to od Ciebie, ze w sposob jaki zostalam obdarta z uczuc jest niegodny czlowieka? Nic i niczego to nie zmieni. Agent, troszenke mi lepiej :) Widze jakies malenkie swiatelko w tunelu... a jest nim przeswiadczenie, ze wyjde z tego amoku. Nie wiem dlaczego, ale tak sie czuje w tym momencie. Jeszcze raz twierdze, ze ,niestety, robienie rzeczy na przymus ma sens w takich sytuacjach. Nie bede Ci ukrywac, ze widzac jakikolwiek autobus na miescie nie podnosze wzroku zeby przypadkiem go zobaczyc ..:( Jednak zaraz potem znajduje w sobie sile, by powiedziec, ze gdyby nam to bylo przeznaczone to bysmy na siebie wpadli. Tak jest lepiej - mysle sobie i ruszam dalej. Agent, a jak Ty sie czujesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Noo wreszcie, nie wiesz jak miło przeczytać,że troszeńkę Ci lepiej, że widzisz to światełko w tunelu! W sumie nie musisz wiedzieć, dlaczego tak czujesz - grunt, że tak jest ;) Wiesz, ja wcale Ci się nie dziwię, że tak reagujesz na autobusy. Ja miałem podobnie, powiem Ci pokrótce, jak to u mnie wyglądało. Moja dobra znajoma prowadzi swój własny biznes i ją czasem odwiedzała (pewno dalej odwiedza) jej przyjaciółka, która została moją partnerką. W sumie to zostaliśmy zeswatani przez naszą znajomą (od tamtej pory nie chce żadnych swatów!) No i sęk w tym, że w tym sklepie się poznaliśmy, często wpadaliśmy razem do naszej znajomej na dłuższe posiedzenia. No i po rozstaniu, przechodząc obok kiosku zawsze mało mi serce nie wyskoczyło, zawsze patrzyłem, czy może ona tam siedzi. Ta trasa, ten sklep zawsze się kojarzy z jedną osobą. Dalej się kojarzy, ale juz jako sentyment, a nie tak jak wówczas. Także wiem, jak sie czujesz i trudno to krytykować. Tak po prostu jest! Jak ja się czuje? Całkiem nieźle, przyczyna moich zmartwień nie zniknęła,ale już od dłuższego czasu nie trapią mnie gorączki. Tylko ten obrzęk został. Wyniki CT mówią,że są obecne niepodejrzane, pojedyncze węzły podżuchwowe oraz podbródkowe a także obecne pojedyncze węzły w przestrzeni przynaczyniowej. Ale ja nie wiem, czy to ma jakiś związek z moim obrzękiem czy nie, czekam cierpliwie na wizytę laryngologa. Martwi mnie tylko fakt, z tymi receptami. Nie dość,że są pełnopłatne to jeszcze dziś powiedzieli w tv, że apteki nie będę uznawały takich recept :/ W tych czasach trzeba mieć niezłe zdrowie do chorowania heh. Już tylu lekarzy obszedłem i zrobiłem masę badań, że chyba dam sobie spokój, jak dalej nic nie będzie wiadome.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
No ok. daj mi znac jak juz bedziesz po wizycie u ralyngologa. Tak czy inaczej uwazam, ze dobrze by bylo znac przyczyne tego obrzeku. Zobaczymy co na to laryngolog (?) Rozumiem Cie w pelni. Mocno przezywane zdarzenia zawsze pozostana w nas kojarzac sie z okreslonymi miejscami, muzyka, zapachem.... W moim zwiazku trwajacym dwa lata, i do tej pory najwazniejszym, uczucia byly tak silne i intensywne, ze do tej pory, a minelo prawie dwa lata od rozstania nie umiem przesluchac plyty, ktora od niego dostalam z kawalkami definiujacymi nasz caly zwiazek. Nie wiem czy kiedykolwiek bede gotowa, by ze stiockim spokojem wysluchac, to co chcial mi powiedziec muzyka, gdy historia musiala sie zakonczyc i gdy pakowal swoja walizke, a ja robilam mu kanapki na droge........... Dzis wiem tez, ze potrafie spokojnie spojrzec na nasza historie, ze nie drecza mnie miejsca wspolnie odwiedzane i ze ich zwyczajnosc zawsze bedzie dla mnie czyms niezwyczajnym. Tak jak dla Ciebie ten Wasz sklep :) Dobrze moc z czasem usmiechnac sie do lawki w parku i nie czuc sie z tego powodu zle........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Na obrzezach miasta, w ktorym mieszkam, jest fajny klub. Nazywa sie Elvis. Stoly ma drewniane i podloge rowniez. To miejsce ma klimat, ktory bardzo mi przypomina moje rodzinne strony i dlatego tak bardzo lubie czasami tam byc. Tego wieczoru moi znajomi maja tam koncert rockowy, na ktory serdecznie mnie zaprosili. Smialbys sie, gdybym Ci powiedziala, ze zespol jaki tworza to ponanad 200 lat zycia wszystkich ;) Wybieram sie po 22-ej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ta krótka wzmianka o Twoim poprzednim związku pokazuje, że człowiek, to jednak bardzo silna istota, skoro potrafi sobie poradzić z takimi takimi ekstremalnymi sytuacjami. Byłaś z kimś długo związana, na pewno mocno przeżyłaś rozstanie, a jednak mimo to udało Ci się wyjść z tego stanu, wrócić do poukładanego, spokojnego życia. To daje nadzieję,że skoro udało Ci się przetrwać i wyjść z tamtej sytuacji, to i tu dasz radę, choć też trzeba odpowiedniego czasu ;) Ach ten czas, znowu czas - ale cóż, wszystko wokół niego się kręci, całe nasze życie. No chyba, że jesteśmy szczęśliwi, wówczas, no cóż, nie liczymy czasu. Takie miejsca o których piszesz są wyjątkowe, mają duszę, swoją energię. Ja w swoim mieście niestety za bardzo nie kojarzę takich miejsc, ale też nie jestem jakimś wielkim bywalcem miejskich klubów. To widzę,że Ci się szykuje fajny wieczór ;) Uważaj, abyś jutro nie chodziła nie przytomna na dyżurze przez tę rockową nockę, heh, a ten zespół jest baaardzo wiekowy :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Inni tez widza mnie jako silna kobiete, ale dobrze wiemy, ze tak nie jest do konca i te nasze pogaduchy swiadcza o tym, ze bywam krucha, slaba, kompletnie sobie nieradzaca...uciazliwa wrecz - Ty to wiesz najlepiej ;) A moze kazdy ma po prostu jakas granice wytrzymalosci? Moze ja juz nie mam sily tak dzielnie radzic sobie jak kiedys? Nie wiem Agent, ale mysle, ze mam duzo szczescia w zyciu. Ktos nazwal to ,,szczesciem w nieszczesciu,, i gdy sie temu glebiej przyjrze to sporo racji ma to stwierdzenie. Ten weeeekowy zespol to wciaz mlodzi ( zalezy jak na to patrzec i kto patrzy) ludzie, ktorzy delektuja sie tworzeniem muzyki na zywo pomimo tego ciezkiego zycia, na przekor problemom i troskom dnia powszedniego, na przekor uplywajacemu czasowi i coraz wiekszej ilosci zmarszczek na twarzy bynajmniej nie od smiechu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak to już chyba jest, że w oczach innych jesteśmy trochę wyidealizowani. A może - co mi się wydaje bardziej prawdopodobne - ludzie nas nie znają i tylko zakładają, że jesteśmy tacy, czy inni. A tak naprawdę każdy ma swoją granicę wytrzymałości, granicę za którą jest rozbity i bez sił. Po jej przekroczeniu każdego zwala z nóg - bez względu na to, jak bardzo silny by się on nam wydawał. Ale tu się nie ma co dziwić, każdy wszak coś czuje, no chyba, że jest socjopatą. Podejrzewam, że tworzą muzykę, nie tylko pomimo ciężkiego życia, ale może też po to, żeby się trochę oderwać od tego życia, które jak wiemy nie jest bajeczne. Dobrze jest mieć jakąś pasję, coś co nas na chwilę oderwie od rzeczywistości. A jak książka, którą zaczęłaś czytać? Czytasz dalej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Jasne, ze czytam. Dzis poszlam sporo do przodu. Jesli czesciej i z kazdym dniem bede sie czula tak jak dzis to zaczne tez ogladac filmy, ktore na mnie czekaja i ktore uwielbiam.Faenza jest na najwyzszej polce. Milego wieczorku Agent :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejo jak dziś mija dzień, jak się czujesz? Jak minął wczorajszy wieczorek, oderwałaś się od rzeczywistości ? Miłego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Czesc Agent, Dzieki za pamiec :) Tez tu wracam, bo zawsze mam nadzieje Cie tu spotkac. Malo snu, ciezki dyzur. W sumie to tak jest lepiej, czlowiek nie ma czasu myslec o calej reszcie az do momentu kiedy wsiada sie w samochod, odpala radio i te mysli... same tak uciekaja gdzies w nicosc, gdzie w pogoni za nie wiadomo czym, nie wiadomo kim... Napawaja wtrornym smutkiem i chyba zalem, ze przeciez moglo byc inaczej....... Wczoraj minal ostateczny MOJ termin ludzenia sie, ze moze po wizycie szwagra zadzwoni. Agent, co mam Ci powiedziec? Przeciez wiesz dobrze jak sie czuje, przeciez Ty to wszystko wiesz....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Koncert bardzo udany. Podziwiam chlopakow. Jakies 15 lat temu ( a moze wiecej?)gralam na gitarze. Z moim przyjacielem stworzylismy duet. On byl niesamowity! Wymyslal muzyke a ja teksty i tak spedzalismy czas. Dzis nie pamietam najprostrzych chwytow no i te paznokcie... tak utrudniaja! Wczoraj wzielam gitare w reke. Fajne uczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj ;) No tak, to teraz Ci się należy trochę odpoczynku. Musisz to odespać - to podobnie jak praca, też uniemożliwia zbędne myślenie ;) Wczoraj minął Twój ostateczny termin łudzenia się, ale czy aby na pewno? Chyba zawsze, nawet gdzieś na dnie serca tli się jakaś iskierka nadziei, dopóki się cokolwiek czuje do tej osoby. Co do tego żalu, że mogło być inaczej, to chyba to się najdłużej utrzymuje. Ja przynajmniej tak miałem. Przeszedł ból, minęła złość, powrócił jako taki spokój i został tylko ten żal ( tylko do kogo, świata, siły wyższej?), że nie wyszło, że przecież mogło być inaczej. Jakieś plany masz na wieczór? Na pewno nie zaszkodzi relaks po trudach Twojej pracy ;) Może relaksująca kąpiel, książka, herbata z cynamonem? Miłego ;) PS. Co do herbaty z cynamonem, to czasem uzupełniałem ją sobie o cytrynę i miód ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
tak, mam zebranie zwiazkow zawodowych po kolacji. Agent, mialam kryzys koszmarny! :(:( Moglabym go chyba porownac z glodowka narkotykowa. Myslalam, ze oszaleje. Zapragnelam do niego zadzwonic:( a poniewaz nie mam zadnego numeru zadzwonilam do siostry zeby mi go dala!!! Czy Ty to rozumiesz?! Siostra przemowila mi do rozsadku i po ok. 20 minutach kryzys minal i czuje sie znow ok. Chce Ci jeszcze powiedziec, ze podczas wizyty szwagra on, tak ni z gruszki ni z pietruszki, powiedzial, ze w tych dniach czul sie zle i ze nie mial ochoty nikogo slyszec i do nikogo dzwonic. Szwagier udal, ze nie wie o co chodzi i nawet tego nie skomentowal. Nie umiem tego zinterpretowac, ale wydaje mi sie, ze moze czuje sie troche winny i chcial zachowac twarz, co nie zmienia faktu, ze i tak do mnie nie dzwoni i w moich oczach pozostanie kims kto zostawia pewien niesmak. Agent, ile Ty jestes po rozstaniu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Tak w ogole, to nie mam slow zeby wyrazic jak bardzo sie nie cierpie....... Normalnie nie daje sobie z soba rady :( Kiedy to minieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee????!!!! buuuuuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ufff, powiem Ci, że aż mi zmroziło krew w żyłach, jak przeczytałem pierwsze wersy Twojej wypowiedzi. Jak dobrze, że masz siostrę i że jest taka rozsądna! Całe szczęście, że udało się jej Ciebie przekonać. Bo co byś znowu usłyszała dzwoniąc do niego? "Że jest ok, jak będzie coś nie tak, to Ci powie, musi to przemyśleć, jeszcze zadzwoni" Dziwnie się zachowuje ten Twój, nie wiem co on próbuje tym pokazać - robi z siebie ofiarę, jak mu to jest źle i w ogóle? Trudno choć trochę stanąć po jego stronie, bo słowa słowami, a czyny, czynami - i nimi, a raczej ich brakiem pokazuje na, co możesz liczyć. Kiedy, kiedy? odwieczne pytanie każdego w Twojej sytuacji? Nikt tego nie wie ... pewnie jak przyjdzie na to czas - tylko kogo satysfakcjonuje taka odpowiedź? Ja jestem po rozstaniu jakieś 2,5 roku i można powiedzieć, że jestem już "wyleczony" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Agent, wiem, ze to ,,kiedys,, nigdy nie nadejdzie i nie wiem dlaczego dopadaja mnie tak koszmarne kryzysy(?) :( Biologicznie moge to jakos wytlumaczyc: w moim organizmie nastapil gwaltowny spadek fenyloetyloaminy, dopaminy i norephetaminy i podczas ,, kryzysow,, organizm sie domaga zwiekszenia dawki staed moje nielogiczne zachowania :( Wiem, ze jestem strasznie sprzeczna w tym okresie, ale normalnie czuje, ze chwilami nie panuje kompletnie nad emocjami i nie dopuszczan do glosu rozsadku. Czuje sie wrecz bezsilna..... A to jak sie czuje potem to juz pisac nie trzeba........ Fatalnie. 2,5 roku... no, sporo.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dopadają Cię takie kryzysy, bo życie to taka sinusoida, która raz osiąga swoje maximum, raz minimum. W tym wypadku jeszcze wszystko jest zbyt świeże, wciąż są wahania i nawet jak będą lepsze dni, to i tak wcześniej, czy później znowu wpadniesz w dołek. Takiego naukowego wytłumaczenia jeszcze nie widziałem, brzmi to kosmicznie (z wyjątkiem dopaminy, bo czasem ta nazwa poajwia się w House M.D. i Grey's Anatomy), ale najwidoczniej też da się to w ten sposób wyjaśnić. Wiesz, paradoksem jest to, że twoja sprzeczność w tym okresie jest całkiem logiczna, tzn.logicznym jest, że dopadają Cię takie stany. Najważniejsze jest teraz, by one pojawiały się jak najrzadziej i żeby trwały jak najkrócej - tylko jak to zrobić ? odp. prostej nie ma. No sporo, ale ten czas dał mi dystans do wszystkiego, całkiem inne myślenie o tym. Ba nawet spokojnie mogę życzyć jej jak najlepiej i mam nadzieję, że tak będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Czesc Agent

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×