Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość w potrzebie ona

nie chce wyjsc na idiotke

Polecane posty

Witaj, tak jak obiecałem, wróciłem - a to co na mnie czekało wprawiło mnie w ogromne zaskoczenie. Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy, w sumie nikt się tego nie spodziewał. Nikt nie wymyśli takich scenariuszy jak samo życie. No ale dobrze, do rzeczy. To co mi zrelacjonowałaś z tej rozmowy wprawiło mnie w osłupienie. Ja się trochę interesuję tematyką wpływu na ludzi, co tu dużo mówić - manipulacji i w tej rozmowie widzę dowody na jej istnienie. Tak lekko się poruszał w tej rozmowie, przyznawał rację, ale nie do końca. Nie mogę z całkowitą pewnością tego powiedzieć, bo nie mam pełnego obrazu sytuacji, ale te wypowiedzi wydają mi się takie zimne, wyrachowane, żeby nie powiedzieć bezczelne. Dotyczy to sytuacji, w której np mówi, że zadzwoniłby za dwa dni, za miesiąc - tak jakby nie robiło mu to żadnej różnicy, przecież to taki duży rozrzut, poza tym nie brał pod uwagę, co Ty byś czuła i że Ty musiałabyś żyć w tym zawieszeniu, czekając aż on łaskawie zadzwoni. Ponadto, gdy zaproponował Ci imprezę, to pierwsze co mu na myśl przyszło, to to, żebyś przyszła z ... koleżanką. Koleżanką?! Niedowiary! Tym samym już całkiem się pogrążył i pokazał jak bardzo mu na Tobie zależy. Nie potrafię tego zrozumieć, jak można tak lekko podchodzić to tej kwestii, a on to zrobił. Nie wie, czy jest gotowy na związek, może za tydzień mu się odmieni, może za miesiąc, kto wie - czyli wychodzi na to, że Ty możesz czekać na jego kaprys. To jest całkowity brak szacunku. Poza tym, on przeczy sam sobie - w jednym momencie mówi, że nie jest niezainteresowany, a potem mówi, że nie wie, czy jest gotowy na związek. Po tych wypowiedziach wnioskuję, że on myśli tylko i wyłącznie o sobie - nie myśli o związku w kategorii wspólnej woli bycia razem. Czy to jest poważne podejście? Czy tak postępuje dojrzały facet, czy 16-latek? Przeczytałem to trzy razy i wciąż trudno mi jest uwierzyć, że to może mieć miejsce, ale jednak ma. Wykasowaniem numeru musiałaś go ogromnie zaskoczyć. Póki co, myślał, że to on nad wszystkim panuje, a tu się dowiaduje, że masz swoje ugruntowane, przemyślane stanowisko i nawet pozbyłaś się kontaktu do niego. Pozwolił sobie jedynie na "Wykasowals numer?! Bylas zla - usmiechna sie." On się uśmiecha i pyta czy byłaś zła? Bez komentarza. Muszę powiedzieć,że jestem niesamowicie zadowolony ze sposobu jaki poprowadziłaś tę rozmowę - byłaś zdecydowana, stonowana, konkretna, wiedziałaś o co Ci chodzi - i co najważniejsze oficjalnie to skończyłaś. Może formalnie to nie miało znaczenia, bo tego związku już nie było, ale miało to kolosalne znaczenie dla Ciebie. To rozmówienie się ze sobą jest niesamowicie ważne dla dalszego normalnego funkcjonowania. Masz świadomość tego, że skończyłaś to, uwolniłaś się, nie jesteś dłużej zależna od tego, czego on chce, czy też nie chce. . To Ty tu pokazałaś klasę - klasę, o której on nie ma zielonego pojęcia. Co teraz będzie? Z jednej strony spokój, a z drugiej strony świadomość straconego czasu, zignorowanych uczuć, tego, że dałaś się oszukać komuś takiemu. Skoro puścił Ci sygnał, to musisz być konsekwentna. Usuń go z rejestru połączeń PS. Nigdzie nie uciekam, bo to dopiero początek Twojej wolności. Jeszcze musisz się w niej odnaleźć ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Oh Agent :) Wciaz jestem spokojna. Nawet milo spedzilam wieczor, bo mialam gosci. Teraz gdy tu usiadlam i przeczytalam jak madrze do mnie mowisz zastanowilam sie, co czulam tak naprawde rozmawiajc z nim i dochodze do wniosku, ze nie bylam nawet zdenerwowana, nie czulam tej ogromnej potrzeby wtulenia sie w niego, nie rozpaczalam, ze slysze to co slyszalam. Mialam niesklamana ochote powiedziec mu o Fb i badoo, ale sobie darowalam gdyz wiedzialam, ze to nasza ostatnia rozmowa. Pamietam tez taki moment, w ktorym patrzylam na jego usta i naprawde mialam ochote sie z nim calowac. Tez sobie darowalam. Trwalo to niespelna pare sekund. Tak sobie mysle nad Twoimi rozwazaniami i uswiadamiam sobie, ze dojrzali mezczyzni sa w strasznym kryzysie. Nie wiem, czy powodem tego sa nieudane relacje z przeszlosci, czy tez jest nim ostatni poryw mlodosci i wiary, ze moga jeszcze poszalec, ale sytuacji takich jak moja jest wiecej. Klade sie spac. Wciaz spokojna i bez tej cegly w zoladku. Nie wiem, co zarezerwuje mi jutrzejszy dzien, ale pragne z calych sil czuc sie tak jak teraz. Pogodzona z faktem, ze to oficjalny koniec. Jak pieczec na sercu - koniec. ps. numeru nie skasowalam, wydawalo mi sie to malo istotne, ale zaraz go skasuje, bo Ty wiesz lepiej. Ja wciaz nie jestem zdrowa. Agent - dziekuje za Twoje ramie. Bardzo. Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry, witaj:) Miło wczoraj było czytać Twoje posty, bił z nich taki spokój, niesamowitą odmiana, jeśli porównać z ostatnimi dniami - ale jak się czujesz dziś? Nadal odczuwasz spokój, obudziłaś się bez cegły w żołądku? Dziś obudziłaś się w całkiem innej rzeczywistości, w innym stanie ducha. Mam nadzieję, że ostatnie wydarzenia dadzą Ci siłę do działania. Pozdrawiam ciepło, miłego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Dzien Dobry Agent :) Jak milo Cie zobaczyc i usmiechnac sie do monitora. Wstalam z koszmarnym bolem glowy, ale to nie ma nic wspolnego z nim. Takie dni ;) Czuje sie... chyba dobrze i az sie boje tego spokoju, ktory kocham, ktorego tak mi brakowalo. Wyszlam sobie na podworko zeby rozwiesic pranie. Dzien tak slonecznie pieky i to mnie bardzo ucieszylo.Juz nie pamietalam, ze piekny dzien moze ucieszyc. Nie bede klamac, ze nie pomyslalam o nim, ale to zupelnie inna mysl niz do tej pory. Raczej widzialam go jak przez mgle i nie przyszlo mi do glowy nawet zadac sobie pytania co robi, gdzie jest ecc? Nie mysle tez o nim w kategoriach czlowieka, ktory tak mnie skrzywdzil, przez ktorego stracilam polowe stycznia i kto wie jak to bedzie dalej(?) Nie. Wydaje mi sie tak daleki i obcy. Wciaz nie tesknie za jego przytuleniem. Jest dobrze, ale wiem, ze moze byc lepiej.Wciaz lepiej. Wychodze pozalatwiac sprawy biurokratyczne. Jakos mi sie chce :) Mam dzis dyzur nocny. Wpadne potem. Agent, pozdrawiam Cie rownie cieplo i slonecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tego spokoju nie musisz się bać, zacznij się do niego przyzwyczajać i czerpać z niego jak najwięcej, myślę,że z czasem będziesz się czuła jeszcze lepiej. Na ten moment trzeba docenić to, jak się czujesz teraz - jeszcze tydzień temu nawet nie mogłaś o tym marzyć. Nawet ze swojej perspektywy widzę, jak duża jest ta zmiana, zwłaszcza, że w pewnym sensie przeżyłem z Tobą ten ostatni okres To dobrze, że nie myślisz o nim, gdzie jest, co robi, itp - bo musisz żyć swoim życiem, skoro od wczoraj oficjalnie prowadzicie samodzielne, niezależne życie. A teraz trochę mojej prywaty, muszę Ci się pochwalić, że w końcu mój lekarz wykluczył dziś wszelkie zmiany chorobowe. Czuję niesamowitą ulgę ,tego się nie da opisać, ale jestem pewien, że mnie rozumiesz, wiedząc jaką wartością jest zdrowie. Pozostaje pewien niesmak, że musiałem 2,5 miesiąca latać od lekarza do lekarza by trafić na tego konkretnego, ale warto było. Taka świadomość jest bezcenna ;) Miłego popołudnia, zbieraj siły na nocny dyżur!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Agent! Niezmiernie sie ciesze z dobrych wiadomosci o Twoim zdrowiu! To najcenniejszy dar jaki czlowiek moze otrzymac. Nawet te Twoje wedrowki od lekarza do lekarza w pewnym sensie mialy jakis sens, ot chocby fakt, ze z tak ogromna swiadomoscia mozesz sie cieszyc wynikami. Wiesz... mysle, ze gdyby czlowiek nie mial trosk i zmartwien nie umialby sie cieszyc tym, co dobre, bo by uwazal, ze tak ma byc, ze to standard. Jak powiedzial Arthur Schopenhauer ,,Dziewiec dziesiatych naszego szczescia polega na zdrowiu. Zdrowy zebrak jest szczesliwszyy niz chory krol,, Ten aforyzm pasuje mi bardzo do dzisiejszego dnia. Oboje mamy to dziewiec dziesiatych :) i tego trzeba sie trzymac. Ja? Wciaz zauwazam radosci do dobrego samopoczucia, ale nie ukrywam, ze chwilami robi mi sie smutno i wtedy rzucam sie na to wszystko, co moze dac mi troche radosci. Dzis po obiedzie zauwazylam, ze cebulki jakichs kwiatkow( nawet nie wiem jak sie nazywaja, bo taka ze mnie szalowa ogrodniczka, ktora wie, ze beda zolte i ze zakwitna z koncem marca i w kwietniu) wypuscily spod ziemi w donicy jakies zielone lodyzki. No to sie ucieszylam, bo zwykle mi wszystko umiera a tu taka niespodzianka! Swoja droga wsadzilam te cebulki tuz po poznaniu tamtego pana i myslalam, ze ladnie bedzie usiasc i wypic kawe na podworku jak przyjdzie wiosna. Ale niewazny juz powod. Radosc, ze w ogole to cos co wsadzilam zyje!!!! :) Ponadto bylam na spacerze nad morzem i o dziwo! Delektowalam sie tym, co widzialam bez szarpaniny z myslami, jakby to bylo fajnie gdybym byla tu z nim. Agent, umiem powiedziec sobie TRUDNO i probowac za wszelka cene zyc,ale tak godnie zyc, cieszac sie kazda glupotka a to, ze pewnie jeszcze bedzie mi czasem ciezko z osamotnienia to juz inny temat. Poki co wciaz spokojna akceptacja. No i to przeswiadczenie, ze zawsze moge podzielic sie z Toba tym, co przezywam jest bezcenna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jakiś taki zmęczony jestem tym dniem, ale jeszcze znalazłem troszkę sił, by się tu pojawić i napisać Ci parę słów ;) Tak, w pełni się zgadzam z Schopenhauerem, właśnie w takich sytuacjach jak moja docenia się wartość zdrowia, w tym takich aforyzmów jak jego. Tak spadł mi kamień z serca - dziś z kolei ja usnę bez cegły w żołądku. Ostatnie dni służą nam obojgu - i dobrze. Zwłaszcza, że Ty już chyba wyczerpałaś limit smutków i łez w tym roku - choć dopiero się on zaczął. Domyślam się, że momentami robi Ci się smutno, wszak teraz jest inaczej, znowu wróciłaś na "stare śmieci" - jeśli chodzi o tę sferę ludzkiego życia. Ale nie można dawać się smutkom, trzeba cię cieszyć każdą małą radością, błahostką i czerpać z niej jak najwięcej. Nawet taka roślinka może mieć wpływ na lepszy nastrój, sam fakt że rośnie, nie marnieje - pomimo, że jest zima. Kurcze, jak Ty masz fajnie, że możesz pójść na spacer nad morze - mi bliżej do gór niż morza, heh. Ja uwielbiam spacery - długie spacery. Cieszę się,że choć mam zalew, nad którym latem jest naprawdę pięknie. I jak przechadzałem się moimi trasami, to tez mnie dopadały podobne myśli. Także to naturalne, że tak się dzieje - ale za bardzo lepiej się nie oddawać takim fantazjom, nawet jeśli to takie miłe, bo to jednak utrudnia ruszenie do przodu, całkowite "wyleczenie się". Cieszę się, że takie bezcenne jest dla Ciebie to przeświadczenie. Ja cieszę się z każdego Twojego kroku do przodu, z każdego uśmiechu, lepszego nastroju - z każdego pozytywnego postu. Mam z tego pewną satysfakcję;) Oby tak dalej! PS. A ja posadziłem sobie jakiś czas temu cytrynkę i ostatnio mocno ruszyła do przodu, chyba z powodu tej dziwnej bezśniegowej zimy coś się jej pomieszało :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Tak naprawde Agent to pochodze z malej miejscowosci w dawnym woj. krakowskim. Mialam 50 km do Krakowa i 50 km do Zakopanego. Gory kocham od zawsze, w Krakowie zostawilam dusze...tez pewnie na zawsze :) Tak, mieszkam nad morzem w miescie portowym. Kiedys przeklinalam to wszystko, co sprawilo, ze zyje tutaj a nie tam, tak a nie inaczej. Dzis... i na tej plaszczyznie dalam sobie znak pokoju i nawet potrafie docenic piekno miejsca, juz chyba mojego... na zawsze. Jestem przekonana, ze bylbys zachwycony tym wszystkim, co mnie otacza. Wyjatkowosc krajobrazu, moc morza, aura iscie wiosenna, spokojny styl zycia...tak jakby nikt nigdzie sie nie spieszyl i mial wszystko gdzies... Fakt...strasznie zle zaczelam ten rok, strasznie duzo plakalam...echh w sumie to robi mi sie znow przykro i nie wiem, czy dlatego, ze wciaz moje sentymenty sa zywe, czy dlatego, ze zdaje sobie sprawe ze i tym razem mi nie wyszlo.... Nic to. Pedze do pracy, a Tobie Agent zycze spokojnej nocy. Wiem, co to znaczy zasypiac bez cegly w zoladku... :) Ciesze sie, ze wreszcie to czujesz. http://www.youtube.com/watch?v=VwbtbfAnI80 Dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj, jednak się jeszcze dziś pojawiłem, ponadplanowo ;) Muszę przyznać, że mieszkałaś w bardzo fajnym położeniu, tak blisko zarówno do Krakowa, jak i Zakopanego. Tez bym tak chciał, bo póki co do Krakowa mam ze 150km. Rzadko tam bywam, ale podoba mi się to miasto. Ma swój urok. Patrz, jakie życie pisze scenariusze - nie pomyślałabyś kiedyś, że wylądujesz na drugim końcu Polski - a jednak. Ja mieszkam na południu Polski, dokładniej na południowym-wschodzie, dzięki temu mam stosunkowo blisko w góry do których mam szczególny sentyment. Oczywiście chodzi mi o Bieszczady. Magiczne miejsce. Dodatkowo bajkowe zielone wzgórza nad Soliną, ehh, na samą myśl się rozmarzam, heh. Coś za coś, nie można mieć wszystkiego, choć Ty i tak jesteś w lepszym położeniu bo masz morze pod samym nosem, skoro chodzisz tam na spacery ;) Ja myślę, że pewnie jest Ci smutno z obu tych powodów. Po pierwsze jesteś świadoma, że znowu Ci nie wyszło, źle ulokowałaś swoje uczucia, zaangażowanie się nic nie dało, znów pojawi się samotność. A po drugie, rany są wciąż żywe, jeszcze minie trochę czasu zanim się zabliźnią. No własnie - ale zostaną blizny, czyli będzie już trochę inaczej. Ja powoli zbieram się do snu, a Ty pewno już pracujesz, mam nadzieję, że spokojnie minie Ci ta noc. Miłego, hej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry :) Mam nadzieje, że dziś również dopisze Ci dobre samopoczucie, odpychaj smutki, skup się na małych radościach ;) Pozdrawiam, miłego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Dzien Dobry Agent, Nie mam cos dobrego humoru dzis. Wstalam godzine temu przepelniona pamiecia o moich snach. Mysle, ze caly ranek mi sie snil.......Sytuacje jakich nigdy nie bylo, a ktore sa wylacznie moim podswiadomym pragnieniem... Dyzur mialam w miare spokojny gdyby nie fakt, ze spedzilam go w duzej mierze w lazience, tym razem zlapalam jakiegos wirusa jelit :o Ty tez mieszkasz w pieknym miejscu :) Moj tato zawsze spiewal mi piosenke o zielonych wzgorzach nad Solina. A wiesz, ze nigdy nie bylam? Natomiast Bieszczady pamietam jeszcze z wycieczek szkolnych :) Zycie pisze takie scenariusze, ze czlowiek gdyby wiedzial o nich wczesniej to by sie za glowe zlapal! Nie na drugim koncu Polski, ale na drugim koncu Europy...... Zrobie sobie troche ryzu, znow boli mnie brzuch.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj widzę, że nie taki dobry ten dzień. Nie dość, że straciłaś dobry humor, to do tego dopadł Cię jeszcze jakiś wirus. Jednak wirus wcześniej, czy później zniknie, a Twoje sercowe sprawy będę się niestety jeszcze za Tobą ciągnęły - na przykład w postaci takich snów. Cały dzień możesz być czymś zajęta, możesz nie mieć czasu na myślenie, a nocą to wszystko wraca spotęgowane w postaci snu. Podświadomość ujawnia w ten sposób swoje pragnienia, potrzeby, ukryte dążenia, przedstawia inne scenariusze wydarzeń . Doskonale to znam ze swojego doświadczenia: senne rozmowy, żale, mówienie o tym, co leży na sercu. W jakimś sensie to jest rodzaj pewnej autoterapii. Wówczas wiele rzeczy dodatkowo można sobie uzmysłowić. Najgorsze w tym wszystkim jest to uczucie, kiedy sen się nagle kończy, Ty się budzisz i w jednej chwili dociera do Ciebie świadomość, że to wszystko, to tylko senna fantazja, ułuda. Wraca smutek i przygnębienie. Pisałem Ci, że jestem już 2,5 roku po rozstaniu, a teraz sobie przypominam, a propo tego tematu, że pomimo takiego upływu czasu, znowu mi się śniła. Tyle tylko, że to już nie wpływa na mój nastrój. Sny wracają, ale gdy jesteśmy już z tym pogodzeni, to mają już inny wymiar. Życzę szybkiego przepędzenia tego wirusa! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj widzę, że nie taki dobry ten dzień. Nie dość, że straciłaś dobry humor, to do tego dopadł Cię jeszcze jakiś wirus. Jednak wirus wcześniej, czy później zniknie, a Twoje sercowe sprawy będę się niestety jeszcze za Tobą ciągnęły - na przykład w postaci takich snów. Cały dzień możesz być czymś zajęta, możesz nie mieć czasu na myślenie, a nocą to wszystko wraca spotęgowane w postaci snu. Podświadomość ujawnia w ten sposób swoje pragnienia, potrzeby, ukryte dążenia, przedstawia inne scenariusze wydarzeń . Doskonale to znam ze swojego doświadczenia: senne rozmowy, żale, mówienie o tym, co leży na sercu. W jakimś sensie to jest rodzaj pewnej autoterapii. Wówczas wiele rzeczy dodatkowo można sobie uzmysłowić. Najgorsze w tym wszystkim jest to uczucie, kiedy sen się nagle kończy, Ty się budzisz i w jednej chwili dociera do Ciebie świadomość, że to wszystko, to tylko senna fantazja, ułuda. Wraca smutek i przygnębienie. Pisałem Ci, że jestem już 2,5 roku po rozstaniu, a teraz sobie przypominam, a propo tego tematu, że pomimo takiego upływu czasu, znowu mi się śniła. Tyle tylko, że to już nie wpływa na mój nastrój. Sny wracają, ale gdy jesteśmy już z tym pogodzeni, to mają już inny wymiar. Życzę szybkiego przepędzenia tego wirusa! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj widzę, że nie taki dobry ten dzień. Nie dość, że straciłaś dobry humor, to do tego dopadł Cię jeszcze jakiś wirus. Jednak wirus wcześniej, czy później zniknie, a Twoje sercowe sprawy będę się niestety jeszcze za Tobą ciągnęły - na przykład w postaci takich snów. Cały dzień możesz być czymś zajęta, możesz nie mieć czasu na myślenie, a nocą to wszystko wraca spotęgowane w postaci snu. Podświadomość ujawnia w ten sposób swoje pragnienia, potrzeby, ukryte dążenia, przedstawia inne scenariusze wydarzeń . Doskonale to znam ze swojego doświadczenia: senne rozmowy, żale, mówienie o tym, co leży na sercu. W jakimś sensie to jest rodzaj pewnej autoterapii. Wówczas wiele rzeczy dodatkowo można sobie uzmysłowić. Najgorsze w tym wszystkim jest to uczucie, kiedy sen się nagle kończy, Ty się budzisz i w jednej chwili dociera do Ciebie świadomość, że to wszystko, to tylko senna fantazja, ułuda. Wraca smutek i przygnębienie. Pisałem Ci, że jestem już 2,5 roku po rozstaniu, a teraz sobie przypominam, a propo tego tematu, że pomimo takiego upływu czasu, znowu mi się śniła. Tyle tylko, że to już nie wpływa na mój nastrój. Sny wracają, ale gdy jesteśmy już z tym pogodzeni, to mają już inny wymiar. Życzę szybkiego przepędzenia tego wirusa! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Czesc Agent, dzien prawie minal... Wirusa pokonalam zastrzykiem, jest ok. Staralam sie zapelnic czas i zmienic tok myslenia, bo pozbyc sie calkowicie mysli o nim jeszcze nie umiem. I gdy nachodza mnie jakies tam dobre wspomnienia o nas, o nim to zaraz sobie mowie, ze przeciez on jest juz na badoo! To taki mocny kop myslowy, ktory pomaga mi sobie go obrzydzic! Agent, jeszcze miewasz sny o niej?! Ty musiales byc niezle zakrecony w tej Waszej historii. Kurcze, nie wyobrazam sobie snic o tej osobie za dwa i pol roku. Szczerze mowiac chcialabym go juz zupelnie usunac z mojej pamieci. Poki on tam tak aktywnie wciaz jest trudno mi bardzo ruszyc do przodu... A wiem, ze nie jest wart pamietania. W calym moim zyciu nigdy nie zachowalam sie w taki sposob wzgledem drugiego czlowieka. Nawet jesli sytuacje, gdzie jakis on mial wzgledem mnie jakies palany, zamiary, albo moje uczucie sie wypalilo, badz nastapily jakies zmiany , lub po prostu nie widzialam przyszlosci to nigdy nie zniknelam, nie sklamalam, ze jest inaczej. Uczciwie nie pozwalalam sie drugiej osobie ludzic. Kolejne przemyslenie : Cokolwiek czlowiek zrobi dobrego, czy zlego to to wraca. Nie zgadzam sie z tym do konca. ps. Fajnie, przynajmniej mialam wrazenie, ze napisales do mnie 3x wiecej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurczę, ja to mam dziś pecha, piszę do Ciebie posta i już drugi raz przypadkiem skasowała mi się jego treść. Najpierw w poprzednim poście, a teraz w tym - ale głęboki wdech i wydech pozwolił mi powstrzymać falę ogromnego zdenerwowania, heh. No to do dzieła, once again ;) Wiesz, sam się zdziwiłem, że ona mi się jeszcze przyśniła, wszak od dawna mi się to nie przydarzyło, a sama sprawa tego związku jest już dawno przemyślana i zamknięta. Jednak teraz przy okazji pisania tego postu nasuwa mi się pytanie, czy aby na pewno można się w pełni wyleczyć z niespełnionej, nieszczęśliwej miłości. Może to zawsze gdzieś głęboko w nas tkwi, może jest zakopane gdzieś daleko między rożnymi wspomnieniami. A skąd to pytanie? Podczas tego snu wszystko odżyło jak dawniej, a przecież za dnia tego nie czuję, nie mam potrzeby z nią rozmawiać, widzieć się. Nie kocham jej, wiem, że nigdy nie będziemy razem, wszystko przemyślałem i zamknąłem ten rozdział życia. Skąd więc taki sen, takie wrażenia? Może to efekt pierwszej miłości? Pokręcone to wszystko. Możliwe, że jak znowu się zwiąże, to te stare odczucie tkwiące gdzieś głęboko zostaną "nadpisane" przez te nowe? A może takie sny wynikają z potrzeby bliskości, miłości - a skoro raz jej doświadczyliśmy, to umysł utożsamia tę potrzebę z konkretną osobą, przedstawia pragnienie w konkretny sposób. I tak myślę też, że może nie jest ważna osoba w śnie, ale jego przekaz, ukazanie pragnienia zaznania miłości. Zamotałem to okropnie, jak się w tym jakoś odnajdziesz i nie pogubisz, to podziwiam, hehe ;) Jesteś świadoma, że on nie jest wart pamiętania, wspominania, myślenia o nim, ale doskonale wiesz, że do końca, to nie jest zależne od Ciebie i może nigdy nie będzie. Możesz nawet przez wiele dni, tygodni, czy miesięcy o nim nie myśleć, ale usłyszysz znajomy zwrot, melodię, zobaczysz konkretne miejsce, auto i w jednej chwili do Twojego umysłu wedrze się bez pukania, przez nikogo nieproszona myśl o nim. Tak jest zawsze w przypadku osób, które odegrały w naszym życiu jakąś rolę, nawet jeśli zachowały się niegodnie względem nas. Piszesz, że w całym swoim życiu nie zachowałaś się w takie sposób względem drugiego człowieka. To oczywiście cieszy, ale to powinien byś standard stosowany przez wszystkich, a nie jakaś nadzwyczajna rzecz. A jak oboje widzimy, że wymaganie takiego podejścia od innych to za dużo. Nie wiem, czy to kwestia dojrzałości, wyrachowania, czy może braku ludzkich odruchów. W każdym razie takie zachowanie rodzi pytanie - czemu ktoś nie postępuje tak, jak ja względem kogoś? Dlaczego to dobro nie wraca? Widocznie to dobro trafia na niepodatny grunt, a może po prostu jeszcze do nas nie dotarło. Wszak może wrócić od od innej osoby i w innym kształcie, innej formie. Nawet jeśli to dobro nie wraca, przynajmniej masz świadomość i satysfakcję z tego, że zachowujesz się, działasz w zgodzie ze swoimi przekonaniami. Życzę dobrej nocy i pozdrawiam cieplutko w ten zimowy wieczór, może się dziś jeszcze pojawię, ale nie obiecuję ;) PS.1.: Cieszę się, że tak szybko pozbyłaś się tego wirusa. Nasuwa się błyskawicznie myśl: szkoda, że nie na wszystko mamy zastrzyki ... PS.2.: W czasie pisania tego postu słuchałem tych dwóch melodii - uwielbiam saksofon. Może Ci się spodoba, a może nie, wszak różne są gusty i nie trzeba mieć w danym momencie na coś ochoty ;) http://www.youtube.com/watch?v=dOA7EzEoPW0 http://www.youtube.com/watch?v=OOO4ROO_sPM&ob=av2n

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Podziwiaj zatem;) Wydaje mi sie rozumiec przekaz. Czlowiek (stety, niestety) jest jednostka stadna i by poprawnie funkcjonowac musi zaspokoic rowniez potrzebe milosci. Wielu naukowcow, terapeutow podjelo sie badan majacych na celu wykazac jaki wplyw maja udane relacje parnerskie( lub ich brak ) na kazdy inny aspekt zycia. Okazuje sie, ze ludzie prowadzacy satysfakcjonujace zycie partnersie sa bardziej wydajni w pracy, ich ilosc zachorowan na poszczegolne patologie maleje, wzrasta czynnik wlasnej wartosci i pewnosci siebie, ponadto ludzie tacy wydaja sie byc bardziej aktywni i pomyslowi ecc. Tak wiec, czy tego chcemy czy nie, czy umiemy sie do tego przyznac, czy wolimy wyznawac modna zasade bycia singlem, bycie we dwoje jest niejako koniecznoscia przekazana nam w genach. Co do pierwszej milosci, to mysle, ze odkrycie piekna sentymentow, goracych uczuc, ogromnego trasportu fizycznego, poczucie akceptacji i przynaleznosci po raz pierwszy i ich ogromny wplyw na zmiane jakosci zycia wlasnie w tym aspekcie z czasem przyjmuje bardziej postac symboliczna i mityczna anizeli wplywowa na cale nasze dalsze zycie. Pewnie wiesz, ze kocha sie nie raz i ze kazda milosc jest pierwsza. Chce przez to powiedziec, nie ujmujac i nie umniejszajac tego wszystkiego, co czlowiek w ciagu wlasnego zycia doznaje poprzez bycie nie tylko z jedna osoba i kochajac nie tylko jedna osobe ,ze tak naprawde decydujaca role odgrywa osoba, z ktora czlowiek ma mozliwosc przejsc przez zycie i ewentualnie sie zestarzec. Jednym udaje sie to za pierwszym razem, innym po kilku probach, a jeszcze innym nie udaje sie w ogole. Szkoda tylko, ze te proby czasem tak wiele czlowieka kosztuja, ale widac ze pewnie sa czescia istnienia. Muzyka wspaniala sluzaca bardzo rozwazaniaom. Dziekuje. A ja mam na dzis takie zdanie Szekspira: Niech sie dzieje co chce, zle dni mijaja tak samo jak wszystkie inne. Dobranoc Agent.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dooobry ! Jestem dziś trochę zabiegany, ale jeszcze udało mi się z rana napisać parę słów. Nie pozostaje mi nic innego, jak się z Tobą zgodzić, bo jak się okazuje uważamy tak samo. Odnośnie pierwszej miłości, to nie ulega wątpliwości, że to, co się przede wszystkim za nią kryje to, po pierwsze symbolika, a po drugie pewna wartość mityczna - z tej to racji, że często się ją idealizuje, nadaje szczególne znaczenie. Jeśli pierwsza miłość jest tą ostatnią i spaja związek na całe życie - a tak się czasami zdarza - to wówczas nie dziwi fakt przykładania szczególnej wagi. Ale w życiu rożnie bywa, kocha się nie raz i nie dwa razy, a za każdym razem uczucie do danej osoby jest pełne i nie ma znaczenia przeszłość, to co się kiedyś czuło - w takim momencie liczy się tylko ta miłość. Tylko to uczucie się liczy, które spaja ludzi na stałe. Tak te próby wiele nas kosztują, bardzo wiele. Wielu sobie to jakoś racjonalizuje, tłumaczy, ,że to ma przygotować do tego właściwego związku, ma sprawić,że następnym razem właściwie wybierzemy.Zawsze się w takiej sytuacji nasuwa pytanie, ile jeszcze tych życiowych doświadczeń nas czeka. PS. Ciekawe to zdanie Szekspira, nie znałem go, ale jest bardzo wymowne. Ja lubię cytat " Trzeba z żywymi naprzód iść, po życie sięgać nowe", który uświadamia konieczność zerwania z przeszłością, wspomnieniami i to, że trzeba ruszyć do przodu wraz z innymi, myśleć o przyszłości. Miłego dnia życzę! PS. Dziś miałaś spokojną noc, nie śniło Ci się nic, co by od samego rana powodowało smutek? Jak się dziś czujesz. Mam nadzieję, że w miarę dobrze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Witaj Agent, Nie jest ze mna dzisiaj zle. Przynajmniej tak mysle. Nic mi sie nie snilo, co moglabym pamietac. Wstalam wczesnie jak zwykle pedzac do pracy. Nie szarpie sie z myslami, nie mam okrutnej hustawki nastroju. Moj nastroj jest jednak przygnebiajacy. Po powrocie usiadlam na wersalce, wlaczylam wiadomosci i zasnelam na jakies 40 minut. Z jednej strony to chyba dobry znak, z drugiej, zdaje sobie sprawe, ze zyje jakos tak nieciekawie ostatnimi czasy. Jestem z natury osoba bardzo niecierpliwa i chcialabym jak najszybciej wyjsc z tego przezycia, uciec, zapomniec, ale widze, ze sie po prostu nie da. Trzeba czasu. Pocieszam sie, bo gdy sobie przypomne koniec mojego poprzedniego zwiazku( pomimo, ze to ja zakonczylam) nie moglam sie otrzasnac i przez jakies 5 miesiecy czulam sie tak jak w poczatkach stycznia tego roku. Nie wspomne, ze moj organizm byl tak wycienczony bolem rozstania, ze schudlam 6 kilo wygladajac jak zywy trup. Cala ,, impreza,, kosztowala mnie jakies 2 lata. Tym razem lepiej sobie radze. Duzo myslalam o celu i przyczynie tego wszystkiego. Nie wiem czy dobrze wymyslilam, ale na chlodno pojawil sie jakis zarys.... Wieczorem Ci o tym napisze....... Milego popoludnia Agent :) Czyzbys powrocil do pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj ;) Z tego, co piszesz, to widzę, źle nie jest, ale wybitnie dobrze to też nie jest. Od początku naszego pisania sporo się zmieniło, jednak do idealnego spokoju i pozbycia się uczucia przygnębienia jeszcze trochę brakuje. Smutne, że nie można z tym wiele zrobić, po prostu trzeba to przeczekać. Tak jak musiałaś przeczekać okres po Twoim ostatnim bolesnym rozstaniu. Tak czytam i widzę,że wówczas to był niesamowicie trudny czas dla Ciebie, ciężko jest sobie wyobrazić ból jaki czułaś - ale jednak z tego wyszłaś. Pozbierałaś się. I po tym też się w pełni pozbierasz. Bogatsza o tamte doświadczenia zdajesz sobie sprawę jak bardzo wyniszczający psychicznie i fizycznie może być taki stan. Do tego drugi raz już nie możesz dopuścić. Dlatego im szybciej zniknie to przygnębienie, tym lepiej dla Ciebie. PS. Niestety nie wróciłem do pracy, bo nie miałem do czego :/ Aktualnie jestem bez pracy, ale intensywnie jej szukam. Niestety w moim regionie jest trochę niewesoło pod tym względem, głównie jakieś oferty dotyczące naciągania innych, a do tego się nie nadaje, to nie dla mnie. Nie poddaję się i szukam dalej ;) http://www.youtube.com/watch?v=je-hlQuMA20

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
PS.2. Aha i czekam na Twoje rozważania, z chęcią się do nich odniosę, pozdrawiam, hej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Echh Agent... tym utworem to mnie calkiem zbiles z nog! Przywoluje tak piekne wspomnienia, ze nie sposob sie nie rozczuluc i... chyba zasmucic zdajac sobie sprawe jak bardzo czas kpi sobie z nas wszystkich...... On - bezczasowy, niewzruszony a my... bezbronni wzgledem jego poczynan. Tak, czlowiek to naprawde niezla bestia. Z doskonalymi zdolnosciami przystosowawczymi, potrafiacy wytrzymac wiele, wiele przejsc i sie nie zalamac.Podlamac - tak. Upada i powstaje... Umiera i rodzi sie...jak Feniks z popiolow. Bogatszy o kolejny bol, o kolejna zmarszczeke trosk i zmartwien, silniejszy i wciaz nie tracacy nadziei, nie poddajacy sie w wedrowce jaka jest zycie. Taki jest czlowiek. Skad w nim tyle uporu i zapalu? I czy to zalezy od DNA, czy jest kwestia wyuczenia sie? Ja... mysle, ze kazdy jest w stanie nie zatracic wewnetrznej sily jaka jest pozytywnosc. Mysle, ze aby umocnic ja w sobie trzeba zmusic sie do zauwazenia strony pozytywnej kazdego wydarzenia i na niej sie zatrzymac. Pisze o tym, bo jest to scisle zwiazane z moja obecna sytuacja i z moja przeszloscia. Gdy poznalam pana, ktory teraz pewnie spedza czas na badoo i gdy nasza relacja byla czyms pieknym i coraz bardziej mnie pochlaniajacym otrzymalam zupelnie niespodziewany telefon... Po dwoch prawie latach odezwal sie moj byly chlopak z pytaniem, czy mozemy jeszcze do siebie wrocic i czy mozemy zaczac jeszcze raz ? Gdyby nie moja nowa relacja i jej wspanialy przebieg pewnie ten telefon zburzyl by moj psychiczny spokoj, na ktory pracowalam ( jak Ci wczesniej pisalam) 2 lata. Pewnie z sila wulkanu wrocily by wspomnienia te najgorsze, ta cala moja walka z sama soba po rozstaniu ecc. Bedac bardziej jak zadowolona z mojego zycia umialam spokojnie powiedziec NIE i nie zadreczac sie. Tak, tak to widze. Ktos pomogl mi, jeszcze raz i tym razem bezbolesnie zamknac tamten rozdzial mojego zycia. Widzisz Agent, byc moze na sile szukam strony pozytywnej, jakkolwiek ja znajduje i to w jakis sposob zmienia moj stosunek do przezyc z ostatniego okresu. Wydaja sie miec swoj cel...jakis sens... Zycie bez jakiegokolwiek celu jest puste. (trzeci raz slucham kawalka) Agent, nie wiem ile masz lat i nie chce wiedziec, ale wydaje mi sie, ze w Twoim wieku wciaz trzeba miec nadzieje na wszystko! Zapal, by podjac sie proby zrealizowania tejze nadziei i konsekwencje, by jej nie stracic. Jestem dobrej mysli wzgledem Twoich poszukiwan pracy. I zycze Ci z calego serca bys ja znalazl. Dla Ciebie fragment Dezyderaty, pewnie znasz :) ,, (...) Niech twoje osiągnięcia, zarówno jak i plany, będą dla ciebie źródłem radości. Wykonuj swą pracę z sercem, jakkolwiek byłaby skromna, ją jedynie posiadasz w zmiennych kolejach losu. Bądź ostrożny w interesach, na świecie bowiem pełno oszustwa. Niech ci to jednak nie zasłoni prawdziwej cnoty - wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie pełne jest heroizmu,, I mowie Ci juz dobranoc. O 22-ej mam mile spotkanie. Nie, nie, nie! Zaden facet! Urodziny kolezanki w kameralnym gronie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj, Podczas, gdy Ty świętujesz urodziny swojej koleżanki, ja biorę się za pisanie do Ciebie swojego postu, a w tle lecą moje ulubione melodie z saksofonem w roli głównej. Uwielbiam ten instrument, jak i wiele innych, ale paradoksalnie jakoś tak się złożyło, że nie mam za grosz talentu w tej dziedzinie i mogę tylko podziwiać piękno dobiegającej z moich głośników muzyki. Ciekawe jest pytanie, skąd w ludziach tyle uporu, by pomimo wszelkich przeciwności losu iść dalej do przodu. Każdy tę siłę czerpie z rożnych źródeł, a może być ich wiele np. dla jednych to będzie wiara, dla drugich wpajane od małego poglądy, że trzeba być silnym, a nie słabym, bo tylko takie jednostki mają możliwość coś w życiu ugrać, a jeszcze inni tę siłę biorą z życiowych doświadczeń, czyli z chwil radosnych czerpią jak najwięcej, każde kolejne trudności pokonują, tym samym stając się bardziej wytrwałym, silnym i odpornym na zadawane od losu ciosy. A wszystko w przeświadczeniu sensu i celu. To co Ty poruszasz, czyli dążenie do poszukiwanie pozytywnej strony wszystkiego jest więc niesamowicie ważne, ale aby w pełni skorzystać z przyjęcia takiego stanowiska trzeba wyznawać życiową zasadę, ze nic się nie dzieje z przypadku, wszystko ma swój sens. Nawet jeśli w chwilach zwątpienia dopada nas uczucie braku sensu, to wcześniej, czy później wracamy na dobrą ścieżkę wydobywania z każdego zdarzenia jakiegoś sensu. Niezwykle smutne musi być życie człowieka, który wierzy wyłącznie w przypadki, bo w takim razie tylko na nie jest zdany i od nich zależą jego dalsze losy i jakaż jest wówczas wartość jakiegoś przeżycia, zdarzenia, jeśli nie ma ono sensu, bo jest tylko przypadkiem. Dlatego ja nie wierzę w przypadki, wszystko ma sens i ze wszystkiego, co mnie w życiu spotyka chcę wyciągnąć jakieś wnioski, odkryć istotę przeżytych chwil. Widzę, że sama postępujesz wg tej reguły doszukując się celu i sensu swoich doświadczeń. Nawet jeśli towarzyszy Ci uczucie przygnębienia, to pomimo to, potrafisz dostrzec jakąś wartość z faktu bycia z panem z badoo. Może taki był tego cel? W momencie, gdy mogłaś być narażona na otwarcie starych ran, odkurzenie bolesnych wspomnień, zburzenie tak z trudem odzyskanego spokoju byłaś z kimś, kto otoczył Twoje serce „parasolem ochronny i pozwolił Ci z tego wyjść bez szwanku. To tym samym oszczędziło Ci całej zawieruchy i może kolejnych życiowych błędów kto wie, może dzięki temu uniknęłaś cierpień, które w porównaniu do tego co czułaś początkiem stycznia byłyby bez porównania większe? Takie myślenie daje dodatkową siłę na przejście tego trudnego okresu i szybsze dojście do siebie. Może to jest na siłę, może nie ale najważniejsze, że działa. Co do mnie, to ja wciąż mam nadzieję na wszystko, na odmianę swojego życia póki się ma nadzieję, póty się żyje. W końcu po coś przyszedłem na ten świat. Wierzę, że to ma jakiś sens. Zwłaszcza, że tyle już przeżyłem, doświadczyłem rzeczy, osiągnąłem celów. Z takiego założenia powinien chyba każdy wychodzić, bez względu na wiek, płeć, wyznanie, itp Mam nadzieję, że świetnie spędzasz ten wieczór i dzięki temu wstaniesz jutro bardziej rozpromieniona. Do miłego, hej! PS. Odnośnie Twoich rozważań z pierwszego akapitu dotyczących czasu, przypomina mi się cytat z pierwszych stron książki "Zegarmistrz" J. Deaver'a: Choć mnie nie widzisz, zawsze jestem. Choćbyś biegł co sił w nogach, nigdy przede mną nie umkniesz. Choćbyś ze mną walczył do utraty tchu, nigdy mnie nie pokonasz. Choć zabijam, kiedy chcę, nigdy nie stanę przed sądem. Kto jestem ? Wie już każdy z was - Wasz stary druh, czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj, witaj! Ja idę właśnie na poranną herbatę do znajomego, ale wcześniej życzę miłego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Witaj Agent, wpadlam sie z Toba przywitac. Jak zwykle ranny dyzur, jak zwykle budzik o wczesnym poranku... Biore sie za zycie. Idzie mi to jak krew z nosa, ale naprawde probuje. Obecnie mam sprawdzany piecyk gazowy. Jakich dwoch facetow kreci mi sie po domu, sprawdzaja tez grzejniki. Pewnie nawciskaja mi kitu, bo sie kompeltnie nie znam na rzeczy. Zalatwilam sobie tez odwlekana wizyte lekarska. Przyznam Ci sie szczerze, ze nie cierpie lekarzy pomimo iz pracuje w branzy medycznej. Jestem straszna panikara i gdy kilka miesiecy temu odkrylam, ze mam grudke w piersi to myslalam, ze umre zanim badania wykazaly, ze to nic powaznego, ale trzeba miec pod kontrola! Tak wiec w zgielku dzisiejszych prozaicznych wydarzen jakos sie odnajduje :) Mam chyba korzystny biorytm ;) Zajrze na spokojnie wieczorem. Do milego! ps. swoja droga nie rozumiem jak mozna nie lubic kawy?! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może idzie CI to jak krew z nosa, ale tak trzeba, małymi, malutkimi krokami do przodu i w końcu dojdziesz do mety z napisem "Spokój" ;) Oj, to widzę,że łączy nas taki sam stosunek do lekarzy,heh, też za nimi nie przepadam i się ich po prostu boję (zwłaszcza mojego chirurga, który jest istnym rzeźnikiem!) jednak poza tą moją ostatnią przygodą, to udaje mi się ich skutecznie ich unikać, bo w gruncie rzeczy zdrowie mi dopisuje. Nigdy jednak nie sądziłem, że osoba, która jest związana z tą branżą, może mieć takie podejście. Dobrze, że ta grudka to tylko fałszywy alarm! Pytasz, jak można nie lubić kawy. Może to dziwne, ale tak rzeczywiście jest i nigdy mi jej nie brakowało, nawet dawniej za czasów studiów, gdy inni zarywali nocki i nie mogli bez niej żyć. Dla mnie to ona tylko ładnie pachnie, ale przez gardło mi nie przejdzie. Wszystko sobie wynagradzam bogactwem smaku i rodzajów herbat :D Ja po siedemnastej wychodzę na spotkanie ze znajomymi, także dziś już tu raczej nie zaglądnę. Miłego popołudnia, hej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Echh Agent... Polazlam popoludniem do siostry. Zrobila mi masaz, wydepilowala brwi, zrobila jakias maseczke na twarz. W sumie to fajnie mam ;) Pogadalam z nia, ironicznie opowiedzialam o panu, ktory zrobil mi taki mentlik w glowie ostatnimi czasy. Stwierdzila, ze dobrze sobie radze i zrobila mi mocnego drinka. Potem wrocil szwagier z pracy. - A wiesz, widzialem tego twojego, nawet do mnie podszedl i gadalismy dosc dlugo, mowil o mieszkaniu, ktore chce kupic i o kredycie, o ktory musi sie starac... - Mnie to naprawde nie interesuje! Ubralam sie, pozegnalam i wyszlam. Nozesz kurcze! Bylo juz tak dobrze ze mna!!!! Co jest grane?! Po jakiego grzyba poszlam do siostry? Po cholere ja tam poszlam??!!! Czuje, ze znow trace grunt pod nogami :( A Ciebie i tak nie ma... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona w potrzebie
Czesc Agent, Znow jest w miare ok. Tylko tymi niechcianymi wiadomosciami zrobilam kilka krokow w tyl zamiast do przodu. Cale to moje zycie z ostatniego okresu przypomina jakies chore tango. Nic to. Pogoda przecudna i chyba tym musze sie dzisiaj cieszyc zwlaszcza, ze znow nie pracuje:( Ostatnio to ta moja praca tez doprowadza mnie do szalu! Kryzys i w mojej klinice! Milego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×