Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jagódka_Nie_Malutka

Od jutra dieta - start 10.09.2012 r. Do świąt 20 kg - 25 kg mniej. Zapraszam!

Polecane posty

hej hej, cięzki długi dzień, tyyyle na głowie masakra, oczywiście nie obyło się bez grzeszków... tak na pożegnanie;P odebrałam sprzęt ,wróciła motywacja -30 minut ćwiczeń przed snem , koniec dnia:D dobranoc AppleApple to bardzo kiepski pomysł na dietę, ale każdy odpowiada za siebie. Dziewczyny łączę się w bólu awarii z facetami, mój co prawda nie mąż ,a chłopak ale też mi trochę zachodzi za skórę, ostatnio wszystko ma być po jego myśli 0kompromisów:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej;) Ja od dziś zaczęłam dietę 500 kcal;) Mam podobny cel muszę zrzucić 19 kg do Wigilii;) startuje z 74 kg przy 172 cm wzrostu;) wierzę, że bedzie nam się miło razem odchudzać i mam nadzieję, że mogę się przyłączyć;) 3mam kciuki za nas;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam nowe i stare koleżanki :) wczorajszy dzień udany, z tych zakazanych był budyń czekoladowy, stwierdziłam że już lepiej jeść budyń, który bardzo lubię, niż tłuste i słodkie ciacha. Na mieście prawie wszystko załatwiłam, tak jak przewidziałam długo zeszło i po powrocie mało było czasu, zdążyłam tylko zrobić sałatke na dziś: ryż brązowy, kurczak, kukurydza i słonecznik. Dziś u mnie pierwszy mróz, -4, no ciekawie czy w tym roku zima zawita szybciej, rowerem z rana niefajnie się jechało. Co u Was dziewczyny? Wagowo jesteśmy zbliżone, może będzie ciekawa rywalizacja ;) kto pierwszy na mecie, żartuje, nie ma się co spieszyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć! Witam nowe dziewczyny! :) Zapraszamy :) Wczoraj było nieźle - trzymałam się mojej diety. Tylko popołudniu skusiłam sie na batonika... :( no i niestety nie poćwiczyłam :( pojechałam do koleżanki, bo mój mąż poszedł z kolegami z pracy na "poniedziałkowe" piwo. Pojechałam po niego po północy. Oczywiście był wstawiony. I jeszcze z kolegami wpakował mi się do samochodu z zapiekankami i kababami. I oni jedli, a ja ich wiozłam i czułam zapachy. Masakra... Mi do świąt zostało 15 kg do zrzucenia, a do 20 stycznia 18 kg. Ciekawa jestem, czy na tej mojej "cud" diecie uda mi się tyle schudnąć. Bo w sumie czas leci.A dziś na śniadanko 2 kromki sonko z pasztecikiem drobiowym i ogórek kiszony. Na 2 śniadanko jabłuszko. Na obiad zupa pomidorowa z ryżem i na podwieczorek marchewka. Mam nadzieję, że uda mi się dzisiaj pójść poćwiczyć. PS: Próbowałam dziś ubrać spodnie, które nosiłam rok temu. Niestety nadal są za małe, w szczególności w nogach... :( :( :( Pozdrawiam i życzę Wam miłego dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi wczorajszy dzień minął dobrze tylko przez ten tydzień mam taki grafik napięty że nie mam jak poćwiczyć;-( Dziś zjadłam już na obiad barszcz biały i kromkę razowego pieczywa z nutella i to narazie na dziś tyle, zobaczymy co mi jeszcze do wieczora dojdzie;-( jakoś marnie mi wychodzi to moje odchudzanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć :) u mnie też ładnie idzie, choć zjadłam wczoraj trochę sałatki gyros i ciasto na imprezie, ale nie mam wyrzutów, obiad był za to lekki. Cukinie też bardzo lubię ale niestety w wersji hard, tzn obsmażane i panierowane krążki, lub placuszki a'la placki ziemniaczane, to już niebo w gębie, fajny smak, kiedyś zrobiłam bigos z cukinii, ale mi nie smakował, Zośka masz jakieś fajne przepisy na cukinię? Poza tym ciągle nie mam czasu na ćwiczenia, ale jest @ jest dodatkowe wytłumaczenie :( pare dni wyrzucimy z życiorysu, jutro zakupy w galerii, nie mogę się już doczekać, potrzebuję jakiś fajny ciuch żeby się zmotywować jeszcze bardziej Podsumowanie później Póki co życzę nam więcej zrzuconych kg w nowym miesiącu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
od 1 pazdzirnika na diecie. 22 lata 163 cm wzrostu waga poczatkowa 63 kg cel = 55 kg do zrzucenia 8 kg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć! :) No to jest 10.10.2012. Dokładnie miesiąc już razem jesteśmy na diecie, dokładnie miesiąc temu zaczęłam walkę ze zbędnymi kilogramami. I oto moje wyniki: Z 81 kg zeszłam do 76 kg. Schudłam dobre 5 kg. I ciuchy są luźniejsze, choć rozmiar spodni pozostaje póki co bez zmian. Ten pierwszy miesiąc był dla mnie wyzwaniem. Musiałam wdrożyć się w rytm bycia na diecie, musiałam dużo wysiłku włożyć w to, żeby się zmobilizować i chodzić na ćwiczenia. Zaliczyłam kilka wpadek, ale człowiek uczy się na błędach. Znalazłam złoty środek jeśli chodzi o moją diete - mój jadłospis oraz intensywność i rodzaj ćwiczeń. Moge powiedzieć, że ten pierwszy miesiąc był dla mnie miesiącem "szkoleniowym". Ale najważniejsze, że są efekty. Mam nadzieję, że za następny miesiąc będe mogła się pochwalić równie dobrymi wynikami. Wam chciałam serdecznie podziękować za wspólny czas. Bardzo się cieszę, że jesteśmy tutaj razem. Bardzo mi pomagacie i to, że mogę wam się zwierzać, sprawia, że czuję dużą ulgę. Jesteście dziewczyny także niezłym motywatorem. Dziękuję za ten pierwszy miesiąc i mam nadzieję, że w takim składzie wytrwamy do końca. Życzę Wam dużo sił i motywacji. Wierzę w to, że Wam się uda i osiągniecie wymarzone efekty. A wracając do spraw przyxiemnych, to zaraz idę na śniadanko - 2 x sonko z pasztecikiem i ogórkiem mało solnym. Na 2 śniadanko zjem jabłuszko. A na obiad chyba kotlet drobiowy z zestawem surówek. I dziś wieczorem Zumba :) A jak u Was? Buziaki :) :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to moje podsumowanie, chwalić nie ma się czym, bo tylko kg w dół, zaczynałam od 71,5, w międzyczasie było 72, dziś jest 70,5, do tego jest @więc po cichu myślę że to ona jeszcze mi przynajmniej kg zawyża ;) Ale do 6 już bliziutko i dopiero niedawno weszłam we właściwy tryb, na dobrą drogę, na początku nie było tak jak trzeba, teraz jest dobrze i będzie lepiej:) Czuję się fajnie, nawet trochę lżej, a plan na ten miesiąc to rzetelnie ćwiczyć zwłaszcza brzuszki no i w końcu znaleźć czas na kije, rower. A szansa jest bo myślę że w tym tygodniu skończymy wykańczać dom, ogródek prawie ogarnięty, będzie czas dla ciała i duszy:) Jagódka, jeszcze raz bardzo Ci gratuluję bo dużo osiągnęłaś, trzymam kciuki za dalsze sukcesy i dziękuję za miłe towarzystwo, Tobie i pozostałym dziewczynom. Fajnie że zdecydowałaś się stworzyć ten topic i znalazłam sobie tu miejsce, bo od długiego czasu podczytuje inne i brakowało czegoś dla mnie 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagódka_
kamiira.., cieszę się, że się cieszysz :D Jejciu, jak mi się nie chce być w pracy. Jeszcze trochę ponad 4 godziny. I skusiłam się dziś na ciasteczko Hit - to tak z radości, że już miesiąc sie odchudzam :) :P A jak tam podsumowania innych dziewczyn?! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gratulacje dziewczyny :) Ja się narazie nie zwierzam, bo jak wspominałam zawaliłam prawie tydzień i dopiero od wczoraj wracam na właściwe tory, więc póki co boję się zważyć i zmierzyć. Co do cukinii - ja zwykle improwizuję ;) a to jakaś zapiekanka a la warzywa (dużo cukinii, marchewka, troszkę cienko pokrojonych ziemniaków, polecam romanesco - zielonego kalafiora, jakie tam warzywa znajdziecie, to wszystko polane zmielonymi pomidorami z chudym mlekiem, można poprzekładać chudą mozarellą odrobinę), czasem mi się zdarza dodać trochę piersi z kurczaka podgotowanej,a to pełnoziarnisty makaron z cukinią w kostkę i sosem ze zmielonych pomidorów z cebulą i dużą ilością czosnku, szczerze rzadko korzystam z przepisów bo przychodzę do domu późno i chcę jak najwcześniej zjeść więc gotuję na szybko... ech muszę się porządnie zmotywować. Ale tak mi jakoś ostatnio strasznie smutno więc ciężko. Wciąż jednak walczę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brak mi do siebie słów po prostu... niestety z moim dietowaniem nie jest dobzre, nie mam na to chwilowo czasu, wiem że przynajmkniej do końca tygodnia jestem zawalona robotą...tak np. dziś cały dzień ledwo na kawe miałam czas a jak wróciłam do domu to bezmyślnie rzuciłam się na żarcie:/ teraz mam doła... nie mam wagi na dzień dzisiejszy ale "spuchnięcie" mojego organizmu się utrzymuje na maksa(niby tylko dzis taka masakra żywieniowa) , tak na oko myślę że ważę pewnie ze 72kg:( trzymajcie się;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, dziewczyny na pocieszenie powiem że też na początku nie miałam lekko i szło raczej gorzej niż lepiej, ale z czasem wejdziecie na właściwe tory, warto się poświęcić te parę miesięcy. Nie poddawajcie się, Sylwester za pasem ;) A u mnie nic ciekawego, wczoraj nawet dobrze, choć ciasto zjadłam, cały czas jem co lubię ale z głową, i dzięki temu nie chodzą za mną żadne chipsy pizze itp. No i nie rzucam się na jedzenie bo nie jestem wygłodzona. Teraz jem płatki owsiane z jogurtem i suszonymi owocami, syt i pożywne, szybko nie zgłodnieję po tym. Tak z innej beczki, czy możecie wypowiedzieć się o mikrodermabrazji? jeżeli słyszałyście coś, albo z autopsji. może coś innego, kwasy czy ultradzwięki na usuwanie blizn z twarzy. Ja mam trochę przebarwień i blizn potrądzikowych i w listopadzie mam zamiar zadziałać w tym temacie, tylko nie bardzo wierze że mi to pomoże..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny! Więc dziś zawaliłam po całości :( do godziny 16:30 miałam zjedzone tylko 450 kcal. Ale jak wróciłam do domu, to mąż czekał na mnie z pizzą - moją ulubioną, jedna była dla niego, druga dla mnie. I zjadłam całą... :( :( :( :( była taka pyszan, nie mogłam się oprzeć. Cała pizza ma 1200 kcal. Wiecie co to oznacza? Że nie tylko nie schudnę, ale jeszcze przytyję. Bo tyle kalorii zjedzonych na raz, to po prostu zabójstwo dla organizmu. A tak bardzo rano się cieszyłam, bo zobaczyłam na wadze 75 kg. I pewnie do końca tygodnia będę musiała to odpracowywać, żeby mimo wszystko w poniedziałek nadal to 75 kg było. Aż mnie brzuch z nerwów rozbolał. A jeszcze nie mam siły iść na ćwiczenia, wczoraj też nie byłam. Tylko zaczęło dobrze mi iść, to zaczęłam sobie pozwalać. Muszę się opanować, wziąć w garść. Bo Zaraz będzie 10 tygodni do świąt, potem 9, 8, 7... Czas będzie leciał. A ja nie mogę stać w miejscu. Muszę schudnąć! Ej, aż mi się płakać chce. No mam takie wyrzuty sumienia... :( Jutro rano, jak będę w pracy i dojdę do siebie po tym wybryku, to odpiszę na wasze posty, bo teraz nie dokońca myślę racjonalnie. Wiem, że może się wydawać głupie to co piszę, ale tak już mam. Trzymajcie się i do jutra :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, cóż Jagódka, najlepszym też się zdarza, ale na pewno weźmiesz się w garść i w weekend ogarniesz to wszystko :) Na szczęście mój mąż jest kulinarnie "upośledzony" i takich niespodzianek mi nie zostawia, a fast foodów nie zamawiamy do domu, jak już to kilka razy w roku zdarzy nam się wyjść na miasto i zjeść pizze, czy coś innego. Ale lubimy chińczyka, mamy niedaleko domu i od święta tam jadamy. Do KFC i McDonalda nie chodzimy w ogóle, jak już to na kawę na wynos ;) U mnie dobry humor się utrzymuje, czuję że zobaczę 6 na wadze w poniedziałek, choć jak patrze na Jagódkę i jej zrzucone 5 kg to mój wynik wydaje się śmieszny, ale małymi kroczkami idę do przodu. Mój organizm jakoś tak ma że broni się z całych sił żeby nie spaść z tych siedemdziesięciu paru kilo, w tej wadze przechodziłam kawał życia i chyba mu się ta waga spodobała. Wczoraj oczywiście nie było czasu na kije. Z zakupów wróciłam po 18, udały się (kupiłam spódniczkę, to już 3 w tym roku i całym moim dorosłym życiu :-P) może odważę się w niej chodzić, niby nie wyglądam źle ale w podświadomości tak mam że jak założę coś czego nie zdarza mi się nosić a chciałabym, to czuję że wszyscy zaraz zrobią wielki oczy, będą się gapić i takie tam. Ciężko się przemóc, a zawsze marzyła mi się krótka jeansowa spódniczka :) może za parę kilo sobie nareszcie kupię.. No i wieczór zleciał na małych porządkach, robieniu obiadu na dziś, szykowaniu czegoś dla moich korkowiczów i serialach. W czwartki wieczorem pilot jest mój, kuchenne rewolucje, wiem że przesadzone ale lubię oglądać, no i Przyjaciółki, jak dla mnie super serialik To tyle na razie, odliczam do weekendu, miłego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczyny :) Wczoraj miałam takie wyrzuty sumienia po tej pizzy, że ogarnęłam się i poszłam na siłownię. Byłam na bieżni 15 min.I tak zaczął mnie boleć brzuch, że nie mogłam wytrzymąc. Aż słabo mi się zrobiło. Odrazu zeszłam, przebrałam się i wróciłam do domu. Cały wieczór czułam tę pizzę. Chyba mój żołądek odzwyczaił sie od takich rzeczy i nie mógł sobie z tym poradzić. Wypiłam Figurę na przeczyszczenie. Już nie zjem takich tłustych potraw. Żadniej pizzy! Żadnego KFC! Żadnego McDonalda i innych śmieci. To mi po prostu zaczęło szkodzić. Jeszcze czekam, aż po słodkim zacznę się źle czuć :) Już się ogarnęłam, pełna mobilizacja i do dzieła! Jeszcze 14 kg-15 kg i 10 tygodni na pozbycie się zbędego balastu. Na serio wydaje mi się to coraz mniej realne, ale wiara czyni cuda :) kamiira.., kochana, jestem z Ciebie dumna! Tak ładnie Ci idzie. Nie porównuj swoich kg do moich. Bo ja muszę schudnąc dużo więcej niż Ty. Na pewno już niedługo osiągniesz swój cel i wszystkie będziemy Ci gratulować! :) Jeśli chodzi o mikrodermabrazję, to jest ok. Ale najp[ierw trzeba zrobić oczyszczanie twarzy u kosmetyczki. A potem dopiero zabiegi. I muszą być 3-4 żeby były efekty, a to neistety jest drogi interes. Ja też mam problemy z cerą. I polecam Ci bardzo peeling enzymatyczny firmy Phenome. Możesz zamówić przez internet. Ładnie złuszcza naskórek, wyrównuje koloryt i zapobiega wypryskom. Polecam! Dziewczyny, muszę teraz wracać do pracy. Ale zajrzę tu jeszcze później. Buziaki :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Jagódka, dzięki za rady, wiem że mikrodermabrazja jest droga i potrzebuję kilka zabiegów, ale jestem gotowa zapłacić więcej i mieć spokój, zaraz poczytam o tym peelingu. Prawda że do 1 celu mam blisko, ale to naprawdę trudny odcinek dla mojego organizmu zejść z tej 7 i nie wrócić. Poza tym będzie kolejny cel, jeszcze nie wiem, 65, potem mniej, kiedyś ważyłam 57-8 i było idealnie, ale cycków prawie nie miałam :P więc sama nie wiem, zobaczymy jak będzie szło. Taką mam budowę, talia jest tylko proporcje na górze zachwiane :O Jagódka nie łam się, nawet jak do Świąt nie zdążysz i będziesz miała te sześćdziesiąt parę kilo to i tak będziesz wyglądała super, będzie dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kamiira.. , dziękuję :* jestem świadoma, że może się nie udać do świąt. Chociaż na prawdę bardzo, bardzo bym chciała! Dla mnie najważniejsze to także zejść poniżej 7. Jak zobaczę 6 na wadze, to już będe bardzo szczęśliwa. Tylko nie mogę nawalać... Jak będzie 62 kg na wadze 23.12.2012 to będę szczęśliwa. Obecnie ważę ok. 75 kg. Czyli powiedzmy 13 kg przede mną. A to wymarzone 58 do wyjazdu na narty... Ehhh... No nic, nie ma co marzyć, tylko do roboty! :) Myślę, ze ważne jest też pozytywne nastawienie! :) Jejciu, jakby udało mi się do świąt ważyć 62 kg, to potem miałabym cały miesiąc na pozbycie się jeszcze 4 kg. Teraz siedze przed komputerem i marzę, koleżanka obok mówi, ze jestem głową w chmurach :) No nic, trzeba wracać do roboty. Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Viola, co Ty gadasz? każdy może, też kiedyś myślałam że nie dam rady, no ale trzeba konsekwencji i cierpliwości, niestety.. i powoli będzie spadać. Pomyśl, może coś robisz źle, za mało posiłków, nieregularne jedzenie, późne kolacje, za małe śniadanie lub jego brak, za mało ruchu, pełno jest takich pierdół które mogą skutecznie hamować chudnięcie No i pozytywne nastawienie, mów sobie Tym razem dam radę, wbrew pozorom to też ważne, wiara w siebie. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć :) Witam drogie Panie w niedzielę :) jak tam mija weekendzik? Ja się zawodowo obijam :) Dziś się ważyłam (i już chyba zawsze będę ważyć się w niedzielę). Waga pokazała 1 kg mniej, czyli 75 kg. Pewnie gdyby nie podjadanie, słodkości i pizza, to byłoby lepiej. No i ćwiczyć mogłam więcej. Ale ważne, że leci w dół. Od jutra - jak co tydzień - obiecuję sobie, że będę się skrupulatnie trzymać diety. I muszę! Jeszcze 13 kg przede mną i tylko 10 tygodni... A jak tam u Was? Pozdrtawiam serdecznie :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć. znowu poniedziałek, jak mi się nie chce, kawa ratuje sytuację, śpiąco dziś, za oknem też jeszcze szaro i ponuro.. Na wadze bez rewelacji, nie ma 6 z przodu ale jest pół kg mniej, gdyby nie wczorajsze imieniny mamy, byłoby lepiej, ale nie jest źle, byle do przodu. Już ogarnęłam się z domem, będzie więcej czasu na kije i rower, w weekend to nadrabiałam. Dziś jeszcze będzie niebezpieczny dzień dla mojej wagi, ale od jutra pilnuje się, bo Jagódka ostro mnie goni ;) Miłego poniedziałku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, witam :) i o samopoczucie pytam? Bo niestety znów poniedziałek... Tak mi się nie chce siedzieć w pracy. W domu miałabym tyle rzeczy do zrobienia. Przede wszystkim wielkie porządki. Muszę także zrobić zakupy, pranie. Ogólnie tak do ogarnięcia mam mieszkanie. Bo w weekend odpoczywałam i miałam uczelnie. Na moje szczęście ostatni rok. A w ogóle mój szanowny małżonek wczoraj mi powiedział, jak oznajmiłam mu, że do świąt chcę schudnąć jeszcze 13 kg, że nie dam w ogóle rady, że jak schudnę 10 kg to będzie dobrze. Generalnie podciął mi skrzydła. I mnie zdemotywował. Ale dziś rano tak sobie myślę: ja nie dam rady? Ja nie dam rady?! Co to dla mnie 13 kg do świąt! Dam radę! Udowodnię mu!!! Więc teraz mam podwójną motywację. Muszę udowodnić nie tylko sobie, ale też mojemu mężowi. Jestem gotowa na to wyzwanie. I tym razem się nie poddam! Dieta+ćwiczenia=efekty! I uważaj kamiira.. , bo zaraz Cię dogonię! :) Pozdrawiam i miłego dnia! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wracam z podkulonym ogonem... Wiatam was serdecznie:) po konkretnym zaprzepaszczeniu diety, depresyjnym pochlanianiu miliona zbednych kalorii i wkonsekwencji z ponownym wynikiem na wadze w liczbie 72 oglaszam,ze jestem ponownie i mam nadzieje ze mnie nie wygonicie:( Dzis nieszczesny poniedzialek,brak mi ochoty na cokolwiek ,dovbrze ze jest nowa chec i motywacja do gubienia kg. Jagodka podobnie jak Ty musze udowodnic facetowi ze dam rade,cco prawda u mnie jest do zgubienia 7 ale chetnie podejme z Toba to wyzwanie. Niech zpbacza ze mamy sile i wole walki o swoje:) Dzis za mna dwa pierogi ruskie i kawa , nie chce mi sie jesc ale nie ma sie co dziwic po takim calotygodniowym obzarstwie... wieczorem mam duzo do zrobienia ale obiecuje konkretnie przetestowac mojego orbi:) Udanego dnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witamy, witamy:) już się bałam że nasze grono zmniejszy się, a tu proszę :) do dzieła Głodzie, też mam orbitka, ale chodzi tak ciężko że kolana wysiadają, oczywiście chiński badziew za pare stówek, czasem lepiej dopłacić. I takim sposobem wole chodzić na kije i rower niż pedałować na orbitku. Przede mną też pracowity dzień, już wiem, że nie poćwiczę, tylko brzuszki porobię

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×